Ochota na grę (Autor: Kasumi)

    Był chłodny, jesienny poranek. Słońce od czasu do czasu wyłaniało się zza kłębiastych chmur, przypominając o niedawno zakończonym lecie. Gdzieniegdzie ptaki wesoło śpiewały tylko im znane melodie. Korony przydrożnych drzew migotały odbijanym blaskiem, przez co podróż tamtędy wydawała się jeszcze bardziej zachęcająca. Było bardzo wcześnie, dlatego też ulice nie były aż tak zatłoczone, tylko czasem jakiś przechodzień powolnym krokiem zmierzał we własnym kierunku.
    Kuroko właśnie szedł jedną z wąskich uliczek do szkoły na zajęcia, gdy usłyszał że ktoś za nim biegnie.
- Hej, Kuroko- krzyknął zdyszany Kagami.- Zwykle to ciebie nie zauważają. Wołam cię chyba od pięciu minut.- Podbiegł i dorównał mu kroku.
- Co się stało Kagami-kun?- spytał beznamiętnie Tetsuya.
- Nic, po prostu wstałem dzisiaj wcześniej i pomyślałem, że pójdziemy razem do szkoły.
- To ty nawet myślisz?- Kuroko drażnił przyjaciela, na co ten jak na zawołanie zrobił rozzłoszczoną minę.
- Wyobraź sobie, że tak - odpowiedział z oburzeniem na twarzy.
    Szli w milczeniu, a z drzew powoli spadały różnobarwne liście, lawirując między nimi i ścieląc na drodze kolorowy dywan.
    Chłodny wiatr wdarł się pod koszulkę Kuroko, na co ten się wzdrygnął. Pomyślał, że jednak mógł wziąć bluzę z domu, ale nie sądził, że będzie aż tak zimno. Kagami zauważył ten gest, po czym zdjął z siebie bluzę i podał chłopakowi.
- Trzymaj. - Jego policzki się zaczerwieniły, dlatego odwrócił twarz od Tetsuyi.
- Nie trzeba, Kagami-kun. Nie jestem jakąś dziewczyną, żebyś mi dawał swoją bluzę- odparł lekko zażenowany.
- Ale jesteś moim kolegą z drużyny i nie pozwolę ci się rozchorować.- Narzucił bluzę na ramiona chłopaka.
- W takim razie co z tobą? Zamierzasz się za mnie przeziębić?- Kuroko podniósł brew w pytającym geście.
- Ja to co innego, mnie choroba nie łapie. A ty jesteś drobny i chudy, więc nigdy nie wiadomo - odpowiedział z pełnym przekonaniem.
    Kuroko z jednej strony poczuł się dotknięty uwagą chłopaka, bo jak on sam mógłby się równać z jego sylwetką prawdziwego koszykarza, której tak bardzo pragnął? Muskularną figurą, wysokim wzroście, lekką opalenizną idealnie skomponowaną z resztą ciała.
    Z drugiej jednak strony ucieszył się, że Kagami się o niego troszczy. Troszczy… Zaraz, zaraz, w jakim sensie troszczy? Przecież nie są żadną parą, ani nic z tych rzeczy, a normalni kumple tak się chyba nie zachowują? Na tę myśl się lekko zarumienił, dlatego zakrył twarz pod „pożyczoną” bluzą. Jej zapach go odprężył. Lubił ten zapach, bo należał do Taigi, a Taigę też lubił. Z dnia na dzień chyba nawet bardziej. 
    Przyłapał się na tym, że wpatruje się w twarz kolegi. Jego na pozór surowe i dzikie spojrzenie tego ranka było niezwykle spokojne i łagodne. A krwistoczerwone oczy patrzyły w przestrzeń przed nimi. Wzrok utkwił dłużej na wystającym spod przekrzywionej na bok koszulki obojczyku, który eksponował się niezwykle kusząco i zmysłowo na umięśnionej klatce piersiowej, równie hipnotyzującej. Naszyjnik z obrączką, który zawsze nosił Taiga, błysnął w słońcu, przez co Tetsuya zmrużył lekko oczy.
    Gdy Kagami spojrzał na niego, ten szybko odwrócił wzrok. Na powrót przybierając obojętny wyraz twarzy.
- A właśnie, Kuroko - zaczął Taiga- Co robisz dzisiaj po szkole? Obok mnie wybudowali nowe boisko do kosza. Może chciałbyś je ze mną wypróbować?
- Czemu nie? Możemy iść.- Skinął głową, ucieszony tą propozycją.
- No to zdecydowane.- Uśmiechnął się.
 
***

    Po zakończonych zajęciach w szkole, obaj chłopcy zmierzali w stronę boiska. Nie rozmawiali ze sobą, a ciszę przerywał szelest liści i podmuchy jesiennego wiatru. Z nieba zniknęły stada chmur, dzięki czemu słońce miało większą możliwość rzucania promieni na tokijskie ulice.
    Kuroko lubił to uczucie, gdy słońce ocieplało mu twarz, a wiatr rozwiewał jego błękitne niczym niebo włosy. Było to nużące i odprężające uczucie, przez które naszła go ochota, aby się zdrzemnąć.
Z zamyślenia wyrwała go dwójka około sześcioletnich dzieci, która o mało na niego nie wpadła. Byli to chłopiec i dziewczynka, prawdopodobnie rodzeństwo. Opatuleni grubymi szalikami, w kolorach bladoniebieskim i ciemnoczerwonym. Twarze mieli zgrzane i zaczerwienione od biegania, a na nich wymalowany był szczery i radosny uśmiech. Tuż za nimi biegła ich matka, lekko zdyszana. Obcasy na jej stopach z pewnością nie pomagały jej w biegu za dzieciakami. Z pomocą przyszedł jej mąż, który pomimo dwóch siatek w rękach wypełnionymi po brzegi zakupami zdołał złapać dwójkę urwisów. Na co te tylko się zaśmiały i objęły go mocno w pasie. Zaraz potem dołączyła do nich kobieta, również tuląc z miłością męża.
    Z miłością... Kuroko skrzywił się nieco. „Tak naprawdę to czym jest ta miłość, o której tyle się słyszy? Tym, że się troszczy o tą drugą osobę? Chce się spędzać z nią więcej czasu? Dzielić z nią te same pasje? Nie myśleć o niczym innym, tylko o niej? Z pewnością te rzeczy się wliczały, ale czy tylko o to chodziło?” Nie miał siły się nad tym dłużej zastanawiać, bo jaki użytek by mu to przyniosło?
    Aby zająć głowę czym innym, przerwał ciszę i powiedział:
- Ekhm, Kagami-kun, zdajesz sobie sprawę, że nie mamy piłki do kosza?- trafnie zauważył.
- Ee, no to wstąpimy do mnie po drodze i ją zabierzemy - odparł Taiga, nawet nie patrząc w stronę chłopaka.
    Był jakby nieobecny, co zauważył Kuroko, gdy tylko wyszli ze szkoły. Nawet na lekcjach nie skupiał się na nauce. No, bynajmniej bardziej niż zwykle, o ile to było możliwe. Szedł patrząc tylko na drogę pod stopami i jezdnię, gdy przechodzili przez ulicę.
    „O czym on myśli? Może odechciało mu się ze mną iść na te boisko? A może jest mu zimno i chce bluzę z powrotem?”- pytał sam siebie Kuroko, nie dostając odpowiedzi na żadne pytanie.
 
***

    - Przepraszam za najście.- odezwał się Tetsuya, gdy przekroczyli próg mieszkania Kagamiego.
    Rozejrzał się po przestronnym salonie, w którym się aktualnie znajdował. Naprzeciwko niego przez ogromne okna wpadało dużo jasnego światła. Pośrodku pomieszczenia stała szara kanapa, na której były poukładane poduszki w tym samym kolorze. A obok pusty stolik. Pokój był starannie wysprzątany, nigdzie nie walały się ciuchy, talerze, ani papierki, czy inne dziwne rzeczy, jak to było u Aomine, gdy go odwiedzał jeszcze za czasów gimnazjum.
    Spojrzał na zegar, który wisiał nad telewizorem, naprzeciwko kanapy. Wskazywał piętnastą trzydzieści. Przesunął wzrok w stronę okna. Słońce znajdowało się wysoko na horyzoncie, więc mieli jeszcze mnóstwo czasu na spędzenie go na dworze.
- Wezmę drugą bluzę i zaraz wracam - powiedział Taiga i zniknął za drzwiami pokoju.
- Możesz wyciągnąć już piłkę. Jest w szafie na górnej półce - krzyknął głos zza ściany.
    Kuroko powolnym krokiem podszedł do szafy i otworzył jej drzwi. Piłki leżały w pudle, które znajdowało się na najwyższej półce. Chłopak miał wątpliwości czy je dosięgnie. Westchnął i zabrał się do roboty. Stanął na palcach i wyciągnął ręce jak najdalej potrafił, aby sięgnąć po pudło. Czasami naprawdę żałował, że jest taki niski. Gdy już je wysunął poczuł na plecach klatkę piersiową swojego kolegi i ujrzał dłonie zmierzające w stronę pudła.
- Pomogę ci z tym - powiedział cichym i łagodnym głosem Kagami.
    Gdy Tetsuya poczuł jego oddech za uchem, jego ciało przeszył dreszcz i z rąk wypadło mu pudło z piłkami, tak że cała jego zawartość leciała prosto w jego stronę.
     Kagami bez namysłu szybko zasłonił chłopaka własnym ciałem i obaj upadli na podłogę.
    Teraz Kuroko leżał pod nim, a ich twarze dzieliły jedynie milimetry. Czuł przyspieszony oddech Taigi i jego szybsze bicie serca, a może to jego własne?
    Nie zdążył się nad tym zastanowić, bo twarz Kagamiego zbliżała się do niego jeszcze bardziej. Zdając sobie sprawę co za chwilę nastąpi, przymknął oczy i poczuł słodki smak ust przyjaciela, który najpierw delikatnie, następnie bardziej intensywnie i namiętnie muskał jego usta. Przez ciało przeszło go przyjemne uczucie. Swoje źródło miało w ustach, a z nich rozprzestrzeniło się we wszystkich kierunkach.
    Kuroko cały gorący i czerwony na twarzy zebrał się na odwagę i spróbował wsunąć swój język do ust Taigi, co temu się niezmiernie spodobało.
    Teraz nawzajem smakowali i badali swoje podniebienia, a ich dłonie spoczywały to na policzkach, to na torsie, lub też mierzwiły włosy drugiego.
    Gdy już się od siebie oderwali, nadal z bijącym sercem i przyspieszonym oddechem spoglądali na siebie.
- Wiesz Kuroko…- Taiga podrapał się po karku, czerwony aż po same uszy.- Właściwie to wyciągnąłem cię dzisiaj na te boisko, bo chciałem też ci coś powiedzieć.- Spojrzał prosto w oczy Tetsuyi, po czym kontynuował.- Już od jakiegoś czasu zbierałem się, aby ci to powiedzieć.- Wziął głęboki wdech.- Podobasz mi się bardzo. Nie tylko twój wygląd, oczywiście, chociaż też go uwielbiam, ta twoja jasna, gładka skóra, błękitne, lśniące włosy i lazurowe oczy, och.. w nie to ja mógłbym się wpatrywać godzinami. Ale też to, jak grasz w kosza, twoja zawziętość i upartość w dążeniu do celu. Twój humor, może nie zawsze zrozumiały. To, że dla niektórych jesteś niezauważalny, ale ja cię widzę cały czas, cały czas myślę o tobie. Nawet jak jestem w domu, gdy śpię i…- nie mógł już nic powiedzieć, bo Kuroko zamknął jego usta swoimi, po czym powiedział:
- Ja też cię kocham Kagami-kun.

***

    Gdy już pozbierali wszystkie porozrzucane piłki i siedzieli na kanapie, Kuroko zapytał:
- No więc, zwabiłeś mnie tu pod pretekstem gry w kosza, aby mi to wszystko powiedzieć?
- No właściwie to… tak.- Podrapał się po głowie z wzrokiem utkwionym gdzieś na ścianie.- Znaczy no… mieliśmy najpierw pograć i…
- No to na co czekasz - wtrącił Tetsuya. Wstał, wziął jedną z piłek i ruszył w stronę wyjścia.- Jak już narobiłeś mi ochoty na grę, to chodźmy - powiedział i zamknął za sobą drzwi.
    Kagami siedział tak chwilę, po czym złapał bluzę i ruszył w stronę drzwi.
    „A ty mi narobiłeś ochoty na jeszcze coś innego.”- pomyślał i pobiegł za chłopakiem.

6 komentarzy:

  1. Przyjemny shotcik ☺ Bardzo podobał mi się język, którego użyłaś - naprawdę świetnie dobierasz słowa do opisów, przez co czytało się niezwykle przyjemnie. Mogłoby być co prawda trochę więcej akcji, ale ogólnie podczas czytania opanował mnie taki spokój i nostalgia ♥-♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arigatō gozaimasu!
      Dziękuję i pozdrawiam/Kasumi :)

      Usuń
  2. Zgodzę się z szefem tego bloga, bardzo fajne opowiadanko. Takie milutkie ^^
    Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to dialogi - w moim mniemaniu wydały się jakieś takie suche.
    Dawno nie czytałam niczego z KnB i tym razem nie czuję się zawiedziona. Było ładnie, przyjemnie i milutko. Trochę fluff (za którym zbytnio nie przepadam) ale nawet coś takiego może się przyjemnie czytać (jestem fanką angstów i gore, więc jak na mnie to duży komplement :D)
    Pozdrowienia dla Kasumi ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem całkiem. Mi się podoba. Może jeszcze do mistrzyni Yuuki troszkę brakuje, ale jest milutko. Pozdrowienia dla Kasumi ^^ ~Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się podoba ^^ Szczególnie opisy. U mnie opisy to chyba piętą Achillesa, jeśli nie.liczyć ortografii... ;p
    Hehe tak końcówka :) ;p
    Pozdrawiam i weny życzę wszystkim! :D I powodzenia w konkursie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłe i takie no... spokojne ( taki trochę klimat doukyuusei ;) )
    Dialogi może trochę zalatywały formalnością, ale opisy wynagradzały wszystko ^^

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń