[CdW] Rozdział drugi



A pthem wyśmhnianił mi, co bnde ombił w iń sńbie...
Kagami-kun, proszę cię, przełknij najpierw to, co masz w gębie, dobra?- bąknęła Riko, patrząc sceptycznie na Taigę.
Mężczyzna, aktualnie z wypchanymi jak u chomika policzkami, spojrzał na nią zaskoczony, jakby nie rozumiał, o co jej chodziło – a to ona go nie rozumiała, przez wypchane mięsem usta. Posłuchał jej jednak, przegryzł wszystko, przełknął i powtórzył:
A potem wyjaśnił mi, co będę robił w ich siedzibie.
Ach, okej.- Riko poprawiła się na krześle i, podpierając dłonią policzek, wsunęła do ust kawałek kurczaka. Zaczęła go powoli przeżuwać, przyglądając się przy tym Kagamiemu.
Dochodziła godzina dwudziesta, a oni siedzieli w kuchni przy stole, zajadając się kolacją przygotowaną przez Taigę, jako że wrócił do domu pierwszy. On zdążył się już przebrać, ale ponieważ Riko zżerał głód, zostawiła na sobie granatową sukienkę i od razu przysiadła do stołu, wcześniej pomagając jedynie w jego nakryciu.
Czyli co, szykuje się owocna praca?- zapytała, upijając łyk herbaty.- Kiedy masz jechać do tej całej siedziby?
Kise powiedział, że pewnie potrwa to parę dni, ale jeszcze w tym tygodniu się odezwie. Oczywiście, pod warunkiem, że ktoś mnie wybierze z katalogu. 
Ciekawa jestem jak cię opisze – zachichotała Riko.- Przeglądałam profile tych „chłopców do wzięcia” i niektóre były takie... drapieżne – parsknęła, rozbawiona.- Brzmiały raczej jak ogłoszenie prostytutki, a nie... och, przepraszam!- wykrzyknęła pospiesznie, widząc stężałą minę Kagamiego.- Nie miałam nic złego na myśli! Poza tym, z twojej opowieści wynika, że ten cały Kise to profesjonalista! Na pewno stworzy bardzo dobry profil dla ciebie! 
Kagami jeszcze przez chwilę patrzył na nią sceptycznie, po czym w milczeniu wrócił do jedzenia. Riko tymczasem zagryzła lekko wargę, wyraźnie powstrzymując się od dodania czegoś. Taiga ani nie próbował jej zachęcić, ani zniechęcić, bo i tak wiedział, że prędzej czy później dziewczyna powie swoje.
I tak też się stało.
Nooo, a jeśli do przyszłego tygodnia nie zjawi się żadna klientka, to ja cię zamówię!
Riko...- westchnął ciężko Kagami, patrząc na nią znacząco. Riko chichotała pod nosem, nieudolnie próbując ten fakt ukryć.
Ekhem! No dobrze, Kagami-kun. Co prawda nie mamy żadnego alkoholu, ale wypijmy chociaż herbatę za twój nowy start!- Dziewczyna uniosła swój kubek.- Oby szczęście ci sprzyjało i obyś znalazł kobietę swoich marzeń, z którą spędzisz już resztę życia, tylko we dwoje!
Nie przesadzaj, chcę mieć czas też dla ciebie, mamy i Himuro – prychnął Kagami, ale uśmiechnął się i uniósł swój kubek. Stuknęli nimi o siebie lekko, po czym każdy upił po solidnym łyku. 
No, twoja mama na pewno się ucieszy na wieść, że postanowiłeś spróbować swoich sił jako chłopak do wzięcia! Ich firma jest bardzo popularna, rozprzestrzenili się już na całą Japonię i prawie połowę Chin!
Ta.- Kagami przełknął kurczaka, którego właśnie przeżuwał.- Wyczytałem w tym całym regulaminie, że jeżeli nie znajdzie się dla mnie żadna dziewczyna w moim regionie, możliwe są spotkania poza nim. Czyli mogą mnie umówić na przykład z jakąś kobietą z Kioto albo nawet Okinawy. Oczywiście, wszystko na nasz koszt. Czy raczej na jej, bo to klientki płacą za spotkanie ze mną.
To jakieś duże kwoty?- Kiedy Kagami spojrzał na Riko ostrzegawczo, dziewczyna machnęła na niego dłonią, wywracając oczami.- Nie pytam, żeby znowu ci dokuczać! Nie zamówiłabym cię nawet za funta, skoro mieszkamy ze sobą!
Nie wiem, ile się płaci, ale raczej niezbyt dużo.- Kagami wzruszył ramionami.- Wśród chłopaków do wzięcia nie ma jakiejś super ligi, na którą mogą sobie pozwolić tylko bogate panny. Ta firma działa trochę jak biuro matrymonialne, ale zapewniają prywatne spotkania w siedzibie, żeby zadbać o bezpieczeństwo zarówno klientki, jak i chłopaka do wzięcia.
Poradzisz sobie z wygospodarowaniem czasu na bycie chłopakiem do wzięcia?- zapytała Riko, zajadając się grillowanymi warzywami.- Jeśli rzuci się na ciebie cała horda piękności...
Nie przesadzaj, Riko.- Kagami spojrzał na nią sceptycznie.- Ucieszę się, jeśli do końca tego miesiąca „zamówi mnie” chociaż jedna. W regulaminie napisali, że spotkania załatwia mój opiekun po wcześniejszym uzgodnieniu tego ze mną. Przypuszczam więc, że Kise dostosuje je do mojego jakże napiętego grafiku. 
Hmm...- Riko w zamyśleniu upiła łyk herbaty.- Kagami Taiga, chłopak do wzięcia. To brzmi całkiem dobrze, no nie? Plus, posiadanie wśród znajomych kogoś takiego jest całkiem korzystne!- dodała z entuzjazmem.- No wiesz, mogłabym przejrzeć profile chłopaków do wzięcia, wybrać jednego, ty byś prywatnie przekazał im w siedzibie numer do mnie i proszę bardzo, darmowe spotkanie!
Wydaje mi się, że nie bez powodu firma zapewnia początkowo prywatne spotkania w siedzibie – stwierdził Kagami, nakładając sobie dokładkę steku i krojąc go teraz.- Jeśli już chcesz jakiegoś chłopaka do wzięcia, to wolałbym, żebyś spotkała się z nim w siedzibie, dla własnego bezpieczeństwa. Kto wie, na kogo można tam trafić?
To... słodkie, że się o mnie martwisz – mruknęła powoli Riko, przesuwając widelcem kawałki warzyw.
Ach.- Kagami, tym razem z tylko jednym wypchanym mięsem policzkiem, spojrzał na Riko, przypomniawszy coś sobie.- Poznałem dziś jednego takiego chłopaka w recepcji. Zapisywał się drugi raz.
Drugi raz?- Riko zmarszczyła lekko brwi.- To pewnie związał się z kimś, ale mu nie wyszło.
Albo zrezygnował, a potem jednak wrócił.- Kagami wzruszył ramionami.
Przystojny?- Riko uśmiechnęła się figlarnie.
Bo ja wiem? Śniada cera, wysoki, chyba szczupły.
Riko wywróciła oczami.
Po co ja pytałam? No dobra, dziękuję za posiłek. Pozmywam naczynia, a ty weź w tym czasie prysznic, bo ja sama chcę go szybko wziąć i już się położyć. Jutro idę na ósmą do pracy.
W porządku, ja pozmywam – zaoferował się Kagami, już wstając od stołu.- I tak mam teraz wolne, a ty musisz wypocząć. 
Na pewno?- Riko spojrzała na niego niepewnie.- Przygotowałeś kolację i jeszcze masz zmywać...? 
Innym razem pobawisz się w dobrego samarytanina – stwierdził z uśmiechem Kagami.- Leć pod prysznic, nie zajmie mi to długo.
Okej.- Dziewczyna uśmiechnęła się ze zmęczeniem, wstając od stołu.- Dzięki, Kagami-kun. Och i, wiesz...- Zatrzymała się przy progu, po czym odwróciła do niego.- Cieszę się... naprawdę bardzo się cieszę, że ruszyłeś do przodu. Że zgodziłeś się na mój szalony pomysł z byciem „chłopakiem do wzięcia” i...
Riko – przerwał jej z westchnieniem Kagami.- Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem ci wdzięczny za to, że jesteś cały czas przy mnie; zarówno po rozstaniu z Alex, jak i w czasach, kiedy nawet jej nie znałem. To...- Kagami zarumienił się lekko. Nie cierpiał tak otwarcie mówić o swoich uczuciach!- To wiele dla mnie znaczy. Chcę ruszyć z życiem do przodu i znaleźć sobie kogoś nie tylko dla własnego dobra, ale i dla twojego. Ile mogę być zmartwieniem na twojej głowie, no nie?- Uśmiechnął się.
Wcale nie jesteś zmartwieniem, Kagami-kun...
Wiem, wiem.- Taiga machnął dłonią.- Nie to miałem na myśli. Po prostu wiem, że się o mnie martwisz, a nie chcę, żeby tak było. Dzięki tobie w końcu poczułem się na siłach, żeby spróbować związku na poważnie. Dlatego koniec z wymówkami, by zakończyć randkowanie z kobietą, która nie jest Alex. 
Riko przez dłuższą chwilę patrzyła na niego z ciepłym uśmiechem. Po chwili sapnęła cicho i, kręcąc głową, podeszła do niego, wspięła się na palce i przytuliła go mocno.
Tak się cieszę, Kagami-kun – powiedziała.- Mam nadzieję, że szybko sobie kogoś znajdziesz i będziesz mega, mega szczęśliwy!
Nawet jeśli nie, to i tak jestem już wystarczająco szczęśliwy – parsknął Kagami, odwzajemniając uścisk, choć czuł się trochę zawstydzony.- Dzięki za wszystko, mała.
Ech, dobra, odsuń się, zanim zacznę płakać – westchnęła Riko, odsuwając się od niego i lekko go popychając.- Głupi burak. Idę pod prysznic. 
Jasne.- Kagami uśmiechnął się szerzej, odprowadzając ją wzrokiem. Serio, nie chciał sobie nawet wyobrażać swojego życia bez Riko. Gdyby nie ona, pewnie dalej byłby złamany po zerwaniu z Alex.
O ile nie targnąłby się wcześniej na swoje życie.
Pozmywawszy naczynia i uprzątnąwszy kuchnię, Kagami usiadł w salonie przed telewizorem. Podczas gdy Riko brała prysznic, on ponownie sięgnął po papierową teczkę, którą dostał w recepcji i zaczął szukać strony regulaminu, na której wcześniej skończył czytanie.
Wyjął właśnie regulamin z teczki, by zacząć poszukiwania od końca, kiedy nagle spostrzegł, że w środku znajduje się jakaś kartka z ręcznym pismem. Zaskoczony, wziął ją do ręki i przyjrzał się jej. Wyglądał jak jakaś ankieta, albo raczej...
Formularz.
Kagami zamrugał z zaskoczeniem, prostując się na kanapie i odczytując dane z formularza. Jakim cudem w jego teczce znalazł się dokument wypełniony tego dnia przez mężczyznę, którego spotkał w recepcji?
Aomine Daiki...- mruknął pod nosem Kagami, wczytując się w koślawe znaki.
Nie wiedział, czy powinien czytać prywatne dane, ale bardziej zastanawiało go, co powinien zrobić w tej sytuacji? Zanieść jutro formularz do firmy? Ale jak to, tak w imieniu obcego człowieka? W jednej z rubryk widniał numer do Aomine, ale niby co miałby mu powiedzieć Kagami? „Hej, mam twój formularz, przyjdź go odebrać, bo na pewno nie masz czasu iść do firmy złożyć nowy”? Ale przecież trzeba mu powiedzieć, że formularz był u niego! Możliwe, że recepcjonista nie zdążył wprowadzić go do systemu, czy co tam musiał z nim zrobić...
Kagami, łazienka jest wolna – oznajmiła Riko, wychodząc z łazienki w satynowych spodenkach i podkoszulku, w których zwykle spała. Mokre włosy owinęła sobie ręcznikiem.
Och, okej, dobra – rzucił Kagami w lekkiej panice. Dzwonić? Czy nie? A może jak weźmie prysznic? Ale jeśli koleś będzie chciał przyjść po ten formularz...
Nie no, bez sensu. Po co miałby przychodzić o dwudziestej pierwszej godzinie do obcego człowieka po głupi formularz, który na następny dzień może sam sobie wypełnić od nowa? Najpierw prysznic, a potem...
Potem Kagami zdecyduje, czy zadzwonić, czy wysłać wiadomość.
Zostawiwszy dokumenty na stoliku w salonie, Kagami poszedł do swojej sypialni i zabrał spodnie dresowe oraz podkoszulek. Udał się do łazienki, by wziąć szybki, gorący prysznic. 
Już w trakcie kąpieli wydawało mu się, że usłyszał jakiś trzask i stłumioną przez szum wody rozmowę, ale nie zwracał na to uwagi – Riko czasami plotkowała wieczorem z przyjaciółką przez telefon. Dopiero gdy zakręcił kurki i wyszedł z kabiny, zdał sobie sprawę z tego, że słyszy jakiś męski głos.
Czyżby gość, o tej porze?
Trochę zaniepokojony, Kagami wytarł się byle jak ręcznikiem, który następnie przewiązał sobie w biodrach. Tak „ubrany” wyszedł z łazienki i już od progu poznał odpowiedź na jedno ze swoich pytań.
W salonie, naprzeciwko Riko, stał Aomine Daiki.
Och, Kagami-kun.- Riko posłała mu uśmiech, po czym wskazała ruchem dłoni na mężczyznę, który zmierzył go od góry do dołu zaskoczonym spojrzeniem.- To jest Aomine Daiki, nasz nowy sąsiad! W jego mieszkaniu nie ma ciepłej wody i przyszedł zapytać, czy mamy ten sam problem. Zaproponowałam, żeby wykąpał się u nas.
Eee...- Kagami nie miał pojęcia co robić. Odruchowo poprawił na biodrach ręcznik, spoglądając to na Aomine, to na Riko. Miał ochotę zbesztać ją za to, że wpuściła obcego faceta do mieszkania, kiedy on brał prysznic, ale nie chciał tego robić przy nieznajomym.
Cześć – rzucił Aomine Daiki, skinąwszy mu głową.- Myślałem, że może to jakaś awaria, ale skoro wy macie ciepłą wodę, to po prostu pójdę zgłosić to zarządcy.
Pewnie, chociaż wątpię, żeby potrafił coś z tym teraz zrobić – stwierdziła w zamyśleniu Riko.- Gdyby okazało się, że to problem na dłuższy termin, to śmiało wróć tu z ręcznikiem. Ja już lecę spać, bo konam, ale Kagami-kun się tobą zajmie, nie?
Yyy...
Dzięki.
Miło cię poznać, Aomine-san.- Riko posłała mu lekki uśmiech.- Dobranoc. Dobranoc, Kagami-kun.
Taiga, zbyt spanikowany nagłymi odwiedzinami mężczyzny, o którym myślał podczas prysznica, nie raczył nawet jej odpowiedzieć. Wpatrywał się w Aomine, podczas gdy ten odprowadzał wzrokiem Riko. Teraz, kiedy nie miał na sobie kurtki i czapki, Kagami miał porządniejszy widok: tak jak przypuszczał, mężczyzna, wyższy od niego o kilka centymetrów, był szczupły, ale umięśniony i wysportowany. Właściwie to budowa jego ciała była wprost perfekcyjna. Miał krótkie granatowe włosy, a w szaro-czarnym swetrze i dżinsach prezentował się prawie jak model, choć nie był aż tak przystojny.
Och, ej, eee, właśnie...- zaczął pospiesznie Kagami, patrząc na stolik z teczką, gdyż przypomniał sobie, że ma w niej formularz Aomine.
Wie?- usłyszał cichy pomruk. 
Co?- bąknął Kagami, patrząc na niego bez zrozumienia.
Aomine kiwnął głową w kierunku sypialni Riko.
Czy wie, że jesteś chłopakiem do wzięcia?- zapytał.- Nie mnie oceniać, ale to chyba trochę nie fair, że się na to zapisałeś, mając obok siebie tę tutaj?
Ee...- Kagami zerknął w stronę sypialni Riko.- To... moja przyjaciółka – bąknął.
Co? Serio?- Aomine spojrzał najpierw na niego, a potem na drzwi sypialni Riko i znów na niego, jakby je porównywał z Kagami.- I nic z tym nie zrobisz?
Nie? – odparł ostrożnie Kagami, mierząc go wzrokiem ze zmarszczonymi brwiami.
No okej – mruknął Aomine, drapiąc się po karku.- Sorry, że wam przeszkodziłem. Pójdę do zarządcy i zapytam, co z moją wodą.
Czekaj no, mam coś twojego – powiedział Kagami, odwracając się i podchodząc do stolika. Wyciągnął z teczki formularz Aomine, po czym wrócił z nim do niego.- Proszę. Recepcjonista musiał go przez przypadek spakować do mojej teczki.
Aomine odebrał od niego dokument i przejrzał go wzrokiem.
O, dzięki – powiedział z odrobiną zaskoczenia.- Hm. Zabawny zbieg okoliczności, co nie?- dodał, uśmiechając się do niego lekko.- Poznaliśmy się dziś, obaj chłopaki do wzięcia, dopiero co się wprowadziłem obok, a ty przypadkiem masz mój formularz.
Podejrzewasz, że go zabrałem?- bąknął niepewnie Kagami.
Co? Nie. Dlaczego miałbyś to zrobić?- zdziwił się.- W każdym razie, dzięki – dodał, unosząc dokument.- Nawet bym nie wiedział, że nie zaktualizowali mojego profilu i dlatego nikt mnie nie zamawia. No, to idę do zarządcy. 
Jasne.- Kagami pokiwał głową, odprowadzając go do wyjścia.- Ee, słuchaj, Aomine... yy... to może trochę głupio zabrzmieć, ale... może wprowadziłbyś mnie w to wszystko, co?
Hm?- Aomine spojrzał na niego spokojnie, będąc już na korytarzu.- Masz na myśli chłopaków?
No.- Kagami pokiwał głową.- Mój opiekun powiedział mi, jak to wygląda, no i piszą też trochę o tym w regulaminie, ale nie wiem, jak to wygląda w rzeczywistości.
Aomine przez chwilę wpatrywał się w niego bez słowa, bawiąc się swoim formularzem. Po chwili zaczął nieznacznie kiwać głową.
Okej, w porządku – powiedział.
Serio? Nie masz nic przeciwko?
Nie mam.- Daiki wzruszył ramionami.- W zamian za to, mogę wziąć u was prysznic, gdyby nie naprawili u mnie dzisiaj wody?
No jasne, wpadaj śmiało, kładę się dość późno.- Kagami pokiwał głową z entuzjazmem.
Okej, dzięki.- Aomine raz jeszcze zmierzył go krótko spojrzeniem, po czym uśmiechnął się zaskakująco ładnie i ruszył do swojego mieszkania – sąsiadującego z mieszkaniem Kagamiego i Riko po lewej stronie. 
Kagami, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że wciąż ma na sobie jedynie ręcznik opasany w biodrach, pospiesznie zamknął drzwi mieszkania. Odetchnął głęboko, czując, że cały chwilowy stres, jaki dopadł go na widok Aomine, teraz powoli się ulatnia.
Wow. Wyglądało na to, że właśnie załatwił sobie kolegę z chłopaków do wzięcia! Dla niego był to duży plus, w końcu dzięki temu, gdyby miał jakieś osobiste pytanie, którego nie chciałby zadawać temu przystojniaczkowi Kise, będzie mógł spytać o to Aomine. Może się nawet zaprzyjaźnią? Dwa samotne chłopaki do wzięcia, wspierające się w znalezieniu kobiety swoich marzeń.
Mam nadzieję, że nie zakochamy się nigdy w tej samej – pomyślał odruchowo Kagami, wracając do łazienki po swoją piżamę.- Oczywiście, to jeszcze nic pewnego, że się z Aomine zakumplujemy, ale fajnie by było mieć obok siebie kogoś, kto już ma jakieś doświadczenie jako chłopak do wzięcia, i w razie co wytłumaczy mi, co robić.
Jeśli nie uda mu się znaleźć miłości, to może chociaż przyjaźń. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń