Jak rozkochać w sobie...: Arataki Itto [Aether]

 

Jak rozkochać w sobie… ?

Arataki Itto


Przydatna wskazówka:

Lepiej nie mieć przy sobie żadnych fasolek.


Choć Itto lubi zgrywać twardziela, nikt na tym świecie nie ma bardziej miękkiego serca od niego. Gdy poznasz go już lepiej, prawdopodobnie dojdziesz do wniosku, że nie znasz nikogo, kto byłby bardziej życzliwy i ciepły niż ten czerwony oni. Wygląda, jakby lubił sprawiać kłopoty (i nawet to robi), ale w gruncie rzeczy zawsze stawia na pierwszym miejscu rodzinę oraz przyjaciół.

Jeśli chcesz szybko i skutecznie rozkochać w sobie Itto, wystarczy, że spełnisz trzy podstawowe wymogi:


1. Zrezygnujesz z jakiegokolwiek obcowania z fasolkami (jedzenie, zaprawianie, hodowanie).

2. Zaczniesz doceniać i szanować dziecięce gry i zabawy.

3. Będziesz umiejętnie komplementować Itto.


Jeśli już radzisz sobie z którymiś z powyższych punktów, to świetnie – kawałek drogi już za tobą! Jeśli jesteś obeznany z każdym z nich, to w zasadzie już możesz zacząć świętować. A jeśli powyższe wymogi stanowią dla ciebie problem, być może musisz zastanowić się, czy Itto to dobry wybór.

Szczególnie punkt trzeci może być dla ciebie niebezpieczny. Jak to się mówi: „co za dużo to niezdrowo”, a zapewniam cię, że nie warto testować ile komplementów może znieść Arataki Itto, a przede wszystkim – ile jego osobowości możesz znieść ty.

Oto wyniki wykonanego przeze mnie któregoś dnia krótkiego doświadczenia:


*


To była niesamowicie przyjemna odmiana, wejść na Fujikabuto i nie słyszeć grzmotów wiecznej burzy. Czarne chmury zniknęły na dobre, podobnie jak fluorescencyjny fiolet panującego tu niegdyś żywiołu – wszystko to zastąpione chłodną bryzą znad morza i ciepłem słonecznych promieni.

- Hmm, Itto powinien być gdzieś w pobliżu, prawda?- zapytała Paimon, lewitując nad moją głową i rozglądając się to na prawo, to na lewo.

Wyrwany z zamyślenia, skinąłem w odpowiedzi głową, podążając jej śladem i szukając na horyzoncie znajomych czerwonych rogów. To właśnie tutaj po raz pierwszy spotkaliśmy Itto, choć tamtego dnia szukaliśmy go ze zgoła innego powodu. Wówczas traktowaliśmy go jak potencjalnego złoczyńcę i naszym celem było schwytanie go i zaprowadzenie przed oblicze sprawiedliwości, dziś natomiast – szukaliśmy naszego przyjaciela, który zaprosił nas do wspólnego uczestnictwa w Letnim Festiwalu.

- Gdzie on może być?- westchnęła Paimon, biorąc się pod boki.- Szukaliśmy już wszędzie, gdzie zazwyczaj Itto szuka onikabuto do walk z dzieciakami, i jak do tej pory nic. Paimon zastanawia się, dlaczego w ogóle musimy szukać tutaj Itto, skoro Letni Festiwal zaraz się zacznie? Czy Itto nie mógł poczekać na nas w samym mieście? Zamiast tego to my szukamy go tutaj, podczas gdy festiwal wkrótce się zacznie! Ugh, Paimon robi się głodna na samą myśl ile czasu zajmie nam droga powrotna

- Może miał ku temu ważny powód?- zapytałem, choć sam szczerze w to wątpiłem.- Może… może znalazł jakieś festiwalowe wydanie onikabuto?

- Jeśli tak by rzeczywiście było, to mógłby go przynieść prosto do nas!- stwierdziła butnie Paimon.

- Może jest takich rozmiarów, że Itto nie potrafi go udźwignąć?

- Onikabuto nie rosną AŻ tak!- zaprotestowała moja przewodniczka.- Ugh, Paimon założy się, że Itto ściągnął nas tu, żebyśmy znowu pomogli mu szukać najlepszych okazów! Jeśli tak rzeczywiście będzie, to Paimon da mu do posłuchu!

- Hmm...- Zmarszczyłem lekko brwi, wpadłszy nagle na pewien pomysł.- Jak myślisz, Paimon, co by się stało, gdyby zamiast twojej reprymendy, Itto przez resztę dnia słuchałby o sobie samych komplementów?

- Huh?- Paimon spojrzała na mnie bez zrozumienia.

- Zastanawiam się, co by się działo, gdybyśmy ciągle za wszystko chwalili Itto – wyjaśniłem.

- Cóż, Itto jest dosyć zadufany w sobie...- przyznała powoli Paimon.- Ale Paimon uważa, że choćbyśmy bardzo chcieli, nie da się go komplementować na każdym kroku. Po prostu taki jest Itto! Wiecznie robi albo mówi jakieś głupoty, nie wspominając już o tym, że zachowuje się czasem jak szalony! Jeśli pytasz Paimon, to Paimon uważa, że nic dobrego by z tego nie wyszło. Chociaż...- Teraz to Paimon wydawała się zamyślona.- Uuu, Paimon wie! Aether, zróbmy test! Jak tylko spotkamy się z Itto, do końca dzisiejszego dnia będziemy go za wszystko chwalić!

- Nawet jeśli zachowa się źle?- zdziwiłem się.

- Dokładnie.- Paimon skinęła głową.- Wzbudziłeś ciekawość Paimon i teraz Paimon chce wiedzieć, co się stanie, jeśli Itto będzie karmiony samymi komplementami!

- Uhmm, nie wiem, czy to będzie fair wobec Itto…

- Nie zgrywaj teraz niewinnego, Aether, Paimon wpadła na to, bo ty wpadłeś na to pierwszy! Teraz siedzimy w tym oboje!

- Yy… od kiedy dokładnie…?

- Shh! Paimon widzi Itto, trzymaj się naszego planu, Aether! Itto! Heeej, Itto!- Paimon zaczęła nawoływać naszego przyjaciela, machając do niego radośnie.

Rzeczywiście, ku nam, sprężystym i rześkim krokiem, szedł Arataki Itto we własnej osobie, o dziwo bez towarzystwa swojego gangu, którego spodziewaliśmy się z Paimon zobaczyć wraz z ich szefem.

- Witaj, compadre! Witaj, Latający Lawendowy Melonie!

- Ugh, Paimon nie jest…!- zaczęła ze złością Paimon, ale równie szybko opanowała się i tylko westchnęła.- Szukaliśmy cię, Itto! Dlaczego zaprosiłeś nas na festiwal i kazałeś przyjść na Fujikabuto zamiast prosto do miasta? Chyba nie szukasz onikabuto do walk? I chyba nie chcesz wykorzystać Paimon do szukania najlepszego okazu?

- Hola, hola, amigo, nie tak prędko!- Itto uniósł ręce w obronnym geście.- To znaczy… oczywiście, przeszło mi przez myśl, że moglibyśmy podczas dzisiejszego festiwalu wyprawić kilka walk onikubato – w końcu jest to sport iście festiwalowy, prawda, compadre? Haha! Ale nie, nie, nie, nic z tych rzeczy, spokojna twoja rozczochrana, mały melonie! Zaprosiłem was tutaj właśnie z powodu festiwalu i właśnie tym będziemy się tutaj zajmować!

- Och.- Paimon straciła cały swój rezon i teraz, drapiąc się po głowie, zapytała:- Ehm… zaprosiłeś nas na festiwal… tutaj?

- Dokładnie tak.

- I...- Paimon rozejrzała się wokół.- Tutaj będzie ten festiwal?

- Jesteś nie-sa-mo-wi-cie inteligentną latającą istotką, Paimon!- zawołał Itto, uśmiechając się szeroko.- Twoja umiejętność dedukcji jest dużo bardziej imponująca, niż głośność chrapania Akiry!

- Wszystko fajnie, ale… Przecież wszystkie stragany z pysznościami oraz zabawy odbywają się w mieście, prawda? Paimon nigdy nie słyszała, żeby cokolwiek było organizowane na Fujikabuto…

- HM-HM-HM!- Itto wyciągnął ku nam rękę i pomachał palcem wskazującym na prawo i lewo, z wyraźnie zadowoloną miną.- To dlatego, że nie zaprowadziłem was jeszcze tam, gdzie PRAWDZIWY festiwal Inazumy się odbywa! Kto by tam chciał iść do zatłoczonego miasta i stać w kolejkach po jakieś tam mleko dango czy inne przekąski? Komu by się chciało rywalizować w tych wszystkich OSZUKAŃCZYCH zabawach, za które na dodatek trzeba płacić morą?! Otóż ja, Skromny i Bez-oni-tialsko Inteligentny Arataki Itto, postanowiłem zorganizować Letni Festiwal Inazumy… tylko dla nas!!!- zakończył swe okrzyki Itto, wykonując dla nas półobrót. Grając według poleceń Paimon, zaklaskałem w dłonie, udając zafascynowanego.

- W...Whoa...- jęknęła sztucznie radośnie Paimon.- Ehm… co za… super pomysł, hehe! Paimon w życiu by na to nie wpadła…! Ehm… W sumie, Paimon mówi to szczerze – dodała pod nosem.- Paimon naprawdę nigdy by nie wpadła na taki pomysł.

- Hahaha, nie dziękujcie, nie dziękujcie!- zawołał tymczasem Itto, wypinając dumnie pierś do przodu.- Podziękujecie mi później!

- Eee, to mamy ci dziękować, czy…?- zaczęła Paimon, ale Itto ciągnął już dalej:

- Razem z gangiem Arataki przyszykowaliśmy dla was same najlepsze atrakcje Letniego Festiwalu!- zawołał.- Będą gry, zabawy, mamy też stragany z najróżniejszymi pysznymi przekąskami, a na sam koniec dnia czeka was… super niespodzianka!!!

- Wooow!- zawołała grzecznie Paimon, uśmiechając się do Itto.

- Haha, widzę po waszych minach, że już nie możecie się doczekać! Chodźcie, zapraszam, gang już na nas czeka!

Kiedy Itto odwrócił się do nas plecami, spojrzeliśmy na siebie z Paimon dość sceptycznie. Ja jeszcze mogłem jakoś przeżyć ten festiwal, ale współczułem mojej małej towarzyszce, która długo wyczekiwała na ten festiwal, ciesząc się nadchodzącymi możliwościami napchania żołądka ulubionymi potrawami, nierzadko dostępnymi tylko w tym specyficznym czasie.

Udaliśmy się za Itto. Kiedy wspięliśmy się na pobliskie wzgórze, wkrótce przekonaliśmy się, że nasz przyjaciel wcale nie żartował z organizacją własnej wersji festiwalu…

- Ehm...- Paimon obracała głowę od prawej do lewej.- Jak tu… jak tu… festiwalowo, hehe!

- Miło, że doceniasz, Paimon! Choć muszę przyznać, że nasz gangowy budżet… eee… nie okazał się wystarczająco wysoki, aby pokryć koszta budowy tych wszystkich straganów… to efekt końcowy, przyznacie, jest zniewalający, hahaha!

- Czuję się tutaj lepiej niż na festiwalu w mieście – powiedziałem, próbując raczej przekonać sam siebie, niż grać moją rolę.

W istocie, festiwal urządzony przez gang Aratakiego był… niskobudżetowy, tak mógłbym to nazwać. Na wzgórzu, na którym się znaleźliśmy, chłopaki z gangu rozstawili w pewnej odległości kilka zmarnowanych słupów, na których zawiesili latarnie, teraz jeszcze nie zapalone, ponieważ słońce dopiero zachodziło. Między nimi poustawiane były drewniane skrzynie imitujące festiwalowe stragany z atrakcjami – między innymi łowienie rybki na papierowym sitku, maski festiwalowe, tabliczki z życzeniami, a nawet stragan z jedzeniem. Łącznie straganów było cztery, a przy każdym z nich stał jeden z członków gangu.

- Wow...- Paimon rozglądała się z niepewnym zainteresowaniem.- Naprawdę przyszykowaliście mini festiwal na tym wzgórzu…

- Hahaha, to nie byle jaki tam „mini-festiwal”, Paimon!- zawołał Itto.- To PRAWDZIWY Letni Festiwal, taki, jakiego nigdy nie zaznacie w szarym, nudnym, głośnym, zatłoczonym mieście… nooo, wersja w pigułce, w każdym razie. Mam nadzieję, że mój pomysł wam się spodoba!

- Oooch, bardzo się podoba!- powiedziała Paimon, najwyraźniej odzyskując rezon i zaczynając maślić się do Itto.- Paimon nie może się doczekać wszyscy atrakcji! Paimon już jest pod wrażeniem, że wymyśliłeś coś takiego, Itto!

- Jestem takiego samego zdania, co Paimon – zapewniłem.

- Hahaha, nic dziwnego, że jesteście pod absolutnym wrażeniem mojej wspaniałej osoby oraz mojego niesamowitego intelektu!- Arataki uniósł ramiona w geście bezradności, uśmiechając się przy tym.- Zapewniam was, że tego wieczoru będziecie STALE czuli się tacy zachwyceni, kto wie, kto wie, być może nawet momentami zabraknie wam słów z wrażenia – pozytywnego, oczywiście – ale nie martwcie się niczym, czego nie powiedzą słowa, powiedzą czyny! Wystarczy, że widzę wasze płonące z rozemocjonowania oczy i już wiem, jak bardzo nie możecie się doczekać pierwszych atrakcji! Także, uwierzcie mi, słowa są zbędne, zbędne, powiadam Wam! Ahhh… ale, oczywiście, nie krępujcie się jednak mówić, haha! No, to zaczynamy! Zapraszam serdecznie do zwiedzania atrakcji na naszym festiwalu! Możecie czuć się wyjątkowi, ponieważ ja, Najlepszy-I-Najsumienniejszy Przewodnik Arataki Itto, oprowadzę was osobiście!

Spojrzałem odruchowo na Paimon, która w normalnych okolicznościach poprawiłaby Itto, że to ONA jest najlepszym i najsumienniejszym przewodnikiem, oprowadzając mnie po całym Teyvat. Ale Paimon w tych „wyjątkowych” okolicznościach, uśmiechnęła się szeroko i radośnie zaklaskała w dłonie.

- Ale super! Prowadź nas, Najlepszy-I-Najsumienniejszy Przewodniku Arataki Itto!

- Prowadź nas, Skromny i… ehm… Bez-oni-tialsko Inteligentny Arataki Itto!- dodałem od siebie.

- Ahahahahaha! Zapraszam, zapraszam tędy!

Udaliśmy się za Itto, który ruszył w kierunku pierwszego z brzegu straganu, przy którym stał Akira. Kiedy zbliżyliśmy się wystarczająco, zaklaskał zachęcająco w dłonie i, kiwając głową, zawołał do nas:

- Zapraszam, zapraszam! Sprawdźcie się w łowieniu złotej rybki!

- Jak widzicie, pierwszą atrakcją jest łowienie złotej rybki!- powiedział od siebie Itto, stając przy straganie i krzyżując ręce na klatce piersiowej.- Pewnie próbowaliście tego już poprzednim razem, ale zapewniam was, że na naszym festiwalu sprawa WCALE nie jest taka prosta! Ekhem! Akira, będziesz uprzejmy wyjaśnić naszym specjalnym gościom zasady gry?

- Oczywiście, niezwłocznie, szefie.- Akira pokiwał głową, po czym wskazał na swój stragan.- No więc waszym zadaniem będzie złapać „złotą rybkę” na specjalnie przygotowane sitko. To nie będzie łatwe, ponieważ jest ono pokryte wyjątkowo cienkim papierem, który łatwo się drze. Jeśli uda wam się złapać złotą rybkę, możecie ją zachować jako nagrodę!

- Ooo, Paimon bardzo lubi tę grę!- zawołała ucieszona Paimon.- Poprzednim razem Paimon nie udało się złapać złotej rybki, ale Paimon czekała cały rok na kolejną okazję!

- Hahaha, oto jest i ona, Paimon!- zawołał Itto.- Pozwólcie, że pierwszy zaprezentuję wam tę grę – nie, żeby coś, ale jestem absolutnym mistrzem w łapaniu złotych rybek, nic zresztą dziwnego, bo jestem dobry w, cóż, wielu rzeczach, haha!

- Okej! Paimon będzie obserwować mistrza i brać z niego przykład!- zawołała z uśmiechem Paimon.

- Ahahahaha! Oczywiście, mój mały melonie, rób tak, rób! Akira! Sitko!

- Tak, szefie! Niezwłocznie!

Kiedy Itto otrzymał papierowe sitko, Akira chwycił za pokrywę jednej z dwóch dużych skrzyni i odsunął ją na bok, ukazując wnętrze. Razem z Paimon zajrzeliśmy z zainteresowaniem do środka, gotując się na obserwowanie walki Itto, ale gdy tylko nasz wzrok padł do wnętrza skrzyni…

- Ehm… a gdzie jest woda?- zapytała niepewnie Paimon.- I… ehm… gdzie rybki?

- Rybki?- Itto spojrzał na Paimon.- Aaa, no tak! Hahaha! Uznaliśmy wspólnie – to znaczy, głównie JA uznałem – że złapanie rybek na festiwal będzie stanowczo zbyt czasochłonne, poza tym hej – kto normalny latałby po całej Inazumie po ty by najpierw znaleźć a potem łowić tak malusieńkie rybeczki?! Nikt, hahaha! Nikt, mówię wam! Uznałem więc, że dużo lepszym pomysłem będzie łowienie „złotej rybki”, a pod tą nazwą kryją się…

- Onikabuto – mruknęła Paimon, podobnie jak ja, obserwując małe onikabuto stojące w bezruchu na dnie skrzyni.

- Nnnno dokładnie!- zawołał żywo Arataki Itto.- A teraz patrzcie i uczcie się, kochani, bo oto mistrz łapania onikabuto pokaże wam, jak używać tego oto sitka…!

Itto sięgnął do skrzynki i, ostrożnie podważając onikabuto, ułożył je na swoim sitku, wysuwając przy tym lekko język, jakby robił coś naprawdę trudnego i ryzykownego. Obserwowaliśmy go z Paimon w milczeniu, kiedy wyciągał powoli sitko i unosił je nad skrzynią.

- Wooow!- Paimon zaklaskała.- Niesamowite, Itto! Jak ty to zrobiłeś?

- Wow, Itto, jesteś prawdziwym specem od- zacząłem, ale właśnie w tym momencie papierowe sitko zerwało się i biedny onikabuto upadł z powrotem do skrzyni.

- Ajajaj!- Arataki spojrzał ze zmartwieniem do wnętrza, po czym szybko poderwał głowę i wykrzyknął pełnym dumy głosem:- Ha! Moja wygrana i tak się liczy, bo uniosłem sitko ponad skrzynię, prawda?! Prawda, compadre?

- Prawda, tak, sam widziałem.- Pokiwałem stanowczo głową.

- Wow, szefie, to było naprawdę super!- zgodził się ze mną Akira.

- Hahaha! Sitko pewnie było wadliwe, damy wam jakieś inne – dodał Itto, odrzucając sitko za siebie.- Śmiało, śmiało, spróbujcie swoich sił! A! To będzie pięćset sztuk mory.

- Co?!- oburzyła się Paimon.- Przecież mówiłeś, że na twoim festiwalu się nie płaci!

- Nooo, nie płaci się tyle co na tym nudnym zatłoczonym festiwalu, o tak bym powiedział, haha! No wiesz, Paimon, musimy liczyć tutaj koszty budowy, koszty robocizny, koszty artefaktów…

- To dlaczego ty grałeś za darmo?

- Jak to „dlaczego”, pffft? Haha, jestem, oczywiście, organizatorem i pomysłodawcą, więc…

- Dobrze, dobrze, Paimon już rozumie!- westchnęła Paimon, sięgając do swoich oszczędności.

Spróbowaliśmy swoich sił, oboje owocnie zdobywając po jednym onikabuto.

- Świetnie! Świetnie!- Itto zaklaskał głośno.

- To dlatego, że mieliśmy naprawdę dobrego nauczyciela – powiedziała Paimon.

- Tak, poszliśmy w ślady naszego mistrza, Wielkiego Łapacza Onikabuto Aratakiego Itto – dodałem.

- Ahahaha, nic dziwnego więc, że wystarczyło wam parę sekund, żeby złapać te dorodne okazy! Oczywiście, gdybym miał więcej czasu, pokazałbym wam jak schwytać trzy takie onikabuto naraz, ale nie pora na to, bo przed nami czekając kolejne atrakcje, o tak!

Udaliśmy się za Itto do kolejnego straganu, przy którym tym razem stał Genta. W zasadzie „stragan” ten składał się jedynie ze sznura powieszonego między jednym młodym drzewkiem a drugim, a na sznurze tym wisiały drewniane tabliczki.

- Złóżcie swoje pobożne życzenia do bogów!- zachęcił Genta, wskazując na tabliczki.- Możecie je napisać albo namalować, jak tylko wolicie! Jedyne tysiąc sztuk mory za tabliczkę!

- Świetnie – westchnęła Paimon.- Proszę bardzo!

- Ja też poproszę – powiedziałem, podając Gencie pieniądze.

Arataki dołączył do nas (za darmo) i razem we trójkę przysiedliśmy na niskich krzesłach ułożonych wokół skrzyni imitującej stolik. Tym razem nasza „zabawa” trwała dłużej, ponieważ każde z nas postanowiło namalować coś na drewnianej tabliczce, nie zaś wyryć. Genta podał nam herbatę, którą popijaliśmy podczas malowania i rozmów na codzienne tematy.

Wkrótce nasze świeżo pomalowane tabliczki zawisły na sznurze.

- No, no, no, muszę przyznać, że macie całkiem niezły talent do malowania!- zawołał Itto, przyglądając się naszym dziełom.- Eee, Paimon namalowała bardzo ładne, eee, słońce?… z kilkoma promieniami…? I… czy to kawałek szynki?

- To ty, Itto!- powiedziała niewinnie Paimon, uśmiechając się do niego.- Życzeniem Paimon jest, abyś został pomysłodawcą i organizatorem przyszłego i każdego festiwalu w Inazumie! Paimon uważa, że twój festiwal jest dużo, dużo lepszy niż ten, który obchodziliśmy poprzednim razem!

- Oooch, jakie to słodkie, Paimon!- zawołał Itto radośnie.- Cóż, w takim razie ja, Arataki Zawsze-Dotrzymujący-Słowa Itto zobowiązuję się do obmyślenia i zgłoszenia się na przyszły rok jako prowadzący festiwal! Nie ma innej opcji, mam tyle pomysłów, że NA PEWNO będę mógł zorganizować kolejny letni festiwal, tym razem w mieście! Ale, ale, jakież to życzenie namalował mój compadre, mój naaajlepszy ziomeczek, super przyjaciel, towarzysz broni i wspaniały człowiek?

- Ja namalowałem nas razem w trakcie podróży – powiedziałem, uśmiechając się do niego lekko.- Moim życzeniem i największym marzeniem jest podróżować z moim… compadre – odkaszlnąłem.- Moim najlepszym, ehm, „ziomeczkiem”. Mam nadzieję, że pewnego razu uda nam się wyruszyć na wspólną podróż, ponieważ bardzo cenię sobie i uwielbiam twoje towarzystwo. Jesteś świetny, Itto!

- O-och!- Itto podrapał się po głowie.- No… Ekhem! Oczywiście, podróżowanie ze mną byłoby bogate w wiele niesamowitych, zapierających dech w piersiach przygód, i nigdy byś się nie nudził w moim towarzystwie, ale nie zapominajmy o naszym małym, latającym lawendowym melonie! Na pewno byłoby jej smutno, gdybyś zastąpił ją mną! Nawet jeśli jestem, oczywiście, świetną osobą na miejsce Paimon, hahaha!

- Taaa...- powiedziała Paimon, mierząc mnie powoli od góry do dołu.- Paimon zna ryzyko jakim jest zastąpienie jej przez Itto. To dlatego, że Itto jest dużo lepszym przewodnikiem od Paimon, a Aether lepiej się dogaduje z nim, niż z Paimon…

- Hahaha, nie trzeba być zazdrosnym, Paimon!- zawołał radośnie Itto.- Oczywiście nie zabiorę ci twojego drugiego ulubionego towarzysza! Ekhem, ale kiedyś możemy się zgadać na jakąś wspólną podróż – dodał do mnie szeptem.

- To będzie dla mnie zaszczyt – zapewniłem.

- Aaaale, ale! Przed nami kolejna atrakcja, zapraszam za mną!

Przy kolejnym straganie stała wyraźnie znudzona Kuki Shinobu. Kiedy podeszliśmy do niej, siedziała przy drewnianej skrzyni z dłonią opartą o podbródek, a przed nią leżała kolekcja masek.

Masek, które znacznie różniły się jakością od tych, które widzieliśmy z Paimon na poprzednim festiwalu, bowiem te, które mieliśmy teraz do wyboru, były wykonane głównie z liści.

- Tysiąc sztuk mory za maskę – mruknęła Kuki.- I, proszę, streszczajcie się z wyborem, bo już jestem spóźniona. Moja siostra poprosiła mnie o pomoc w świątyni.

- Pozwól, compadre, że wybiorę dla ciebie najlepszą maskę spośród tych, które tutaj widzisz! Oczywiście, hehe, ty za nią zapłacisz, ale za to możesz być pewien, że mam niezwykle dobre oko do wielu różnych form sztuki, szczególnie masek festiwalowych!

- Zdaję się kompletnie na twój wspaniały gust, Itto – powiedziałem.

- Dla Aethera poprosimy o tę, tutaj – zadecydował Itto, wybierając koślawo skonstruowaną maskę z jasnych i ciemnych zielonych liści.- A dla Paimon o, tę.

- To jedyna maska w rozmiarze Paimon – zauważyła Paimon, po czym szybko zreflektowała się.- Oooch, Itto, naprawdę masz świetny wzrok! Paimon w ogóle by jej nie zauważyła, gdyby nie ty!

- I Paimon byłaby bez maski – dodałem znacząco.

- Dokładnie!- Paimon pokiwała głową.- Całe szczęście, że Itto ją zauważył!

- Hahahaha! Mam po prostu doskonały wzrok, to nic takiego!

Zapłaciliśmy za nasze maski po tysiąc sztuk mory, a Kuki, odebrawszy należność, schowała resztę masek do skrzyni i, pożegnawszy się krótko, opuściła mały festiwalowy teren.

- Na pewno jesteście głodni, a przed nami ostatni już stragan! Zapraszam was serdecznie na prawdziwą ucztę w wykonaniu gangu Arataki! A, i, hehe, możecie schować swoje portfele – uczta jest na mój, czyli Niezwykle Hojnego i Dobrodusznego Aratakiego Itto!

- Wow, serio?!- Paimon naprawdę się ucieszyła.- Jesteśmy zaszczyceni twoją hojnością, Itto! Paimon umiera z głodu! Aether też na pewno nie może się doczekać, co takiego dla nas przyszykowałeś!

- Jestem głodny spędzenia z tobą czasu, Itto – powiedziałem.

- O-o-och… och…

Oho? Czyżby w końcu nad-komplementowanie Itto zaczynało na niego działać?

Podeszliśmy do ostatniego już straganu, przy którym stał Mamoru. W zasadzie stoisko to najbardziej przypominało wyglądem te, które widzieliśmy z Paimon podczas poprzedniego festiwalu – był to drewniany wózek z zabudowanym piecykiem, z którego do naszych nozdrzy dochodził dymny, choć całkiem apetyczny zapach. Przed wózkiem stał prawdziwy stół z prawdziwymi krzesłami, a więc domyślałem się, że w istocie temu stoisku poświęcono najwięcej czasu. Wokół niego zebrali się też pozostali z gangu, pozostawiwszy najwyraźniej swoje własne atrakcje.

Choć trochę obawialiśmy się z Paimon tego, co zostaniemy na talerzach, rzeczywistość okazała się prawdziwym błogosławieństwem. Nareszcie po długich oczekiwaniach na festiwal, mogliśmy napełnić żołądki prawdziwymi pysznościami. Oprócz małych przystawek takich jak onigiri czy plater sashimi mieliśmy okazję zjeść także gorącą zupę rybną, yakisobę czy grilowane filety unagi. Na deser zjedliśmy trójkolorowe dango, popijając je słodkim mlekiem.

Koniec końców uczta była naprawdę smaczna. Spędziliśmy miło czas w towarzystwie całego gangu, wśród apetycznych zapachów i ciepłego światła zapalonych na wzgórzu latarni, a także wiszącego już wysoko na niebie księżyca.

- Whooo, Paimon jest pełna!- westchnęła ciężko Paimon, łapiąc się za brzuch.- Ale to było NAPRAWDĘ pyszne…! Paimon nie spodziewała się, że gang Arataki tak dobrze gotuje!

- Cóż, rzeczywiście, mamy tutaj kilka kulinarnych talentów, sam osobiście szykowałem plater sashimi!

- To prawda, szef osobiście kroił!- dodał Akira.

- No i on sam wymyślił menu na dzisiejszy specjalny wieczór!- dodał Mamoru.

- Nie wspominając o tym, że osobiście wynajął ten wózek z piecem – wtrącił Genta.

- Hahaha, a to nie było łatwe zadanie, zważywszy na fakt, że trwa festiwal i ciężko było namówić któregoś z właścicieli do wypożyczenia takiego wózka! Ale ja mam swoje sposoby – dodał Itto, przeczesując włosy i uśmiechając się z zadowoleniem.

- Jesteś niesamowity, Itto!- westchnęła Paimon.

- To prawda, jestem pełen podziwu – dodałem od siebie.- To najlepszy festiwal na jakim byliśmy, prawda, Paimon?

- Zdecydowanie tak!

- Haha, nic dziwnego! Uczestniczenie w festiwalu zorganizowanym przez MOJĄ OSOBĘ jest prawdziwie rzadką i zaszczytną sposobnością!

- W zasadzie to my też pierwszy raz w tym uczestniczymy – dodał Genta.

- Oooch, to ile takich festiwali zrobiłeś, Itto?- zapytała Paimon.

- Nnno, cóż, no, to wyjątkowa okazja, haha! Wcześniej nie miałem czasu w moim napiętym grafiku, żeby organizować takie festiwale dla gangu, ale od dawna, tak, tak, od dawna chodził mi po głowie pomysł na taki festiwal! A skoro nadarzyła się wyjątkowa okazja, oto jest! A właśnie, właśnie, bo to przecież jeszcze nie koniec! Chłopaki, pora na największą atrakcję dzisiejszego wieczora!

- Tak jest, szefie!

- Robi się, szefie!

- Niezwłocznie, szefie!

Obserwowaliśmy, jak pozostali mężczyźni z gangu zrywają się ze swoich krzeseł i odbiegają gdzieś w ciemność. Arataki tymczasem wstał powoli, niemal dystyngowanie, po czym skinął na nas ręką. Wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy za nim.

- Nie zauważyłem nawet kiedy zrobiło się tak ciemno!- stwierdził Itto.- Ale cóż tu mówić? Czas mija bardzo szybko przy dobrej zabawie i wybornym towarzystwie!

- To prawda!- powiedziała Paimon.- Cieszymy się, że mogliśmy spędzić ten festiwal razem z tobą, Itto! Szkoda, że ten dzień powoli się kończy…

- Hahaha! Możemy jeszcze posiedzieć i pogadać, nacieszyć się sobą, nim ruszycie w dalszą podróż! A kto wie, może się okaże, że pewna znamienita osobistość, gruba ryba Inazumy, dołączy do was na miesiąc czy dwa!

- Mamy taką nadzieję!- zawołała Paimon.

- To tutaj – powiedział nagle Itto, stając na brzegu wzniesienia, z dala od festiwalowych latarni. Przed nami rozciągał się widok na morze i cieniste sylwetki sąsiednich wysp – w dole widać było jedynie zbocze pagóra i drzewa u jego podnóża.- Siadajcie i czekajcie, kochani, czekajcie, bo to, co zaraz ujrzycie, będzie najpiękniejszym i najbardziej zapierającym dech w piersiach widokiem!

- Zaraz po widoku ciebie?- zapytałem zalotnie, nim zdołałem się powstrzymać.

- EKHEKHEM!- Itto rozkaszlał się głośno. Żałowałem, że w półmroku nie mogłem dostrzec jego twarzy – ciekawiło mnie, czy wywołałem na jego policzkach rumieńce.

Usiedliśmy z Paimon na suchej trawie, Itto stanął we władczej pozie obok nas. Wszyscy wpatrywaliśmy się w horyzont, czekając w milczeniu, z odrobiną podniecenia. Co się miało wydarzyć? Myślę, że zarówno ja i Paimon dobrze się domyślaliśmy, że oczekiwaliśmy na pokaz fajerwerków, ale skoro cały festiwal Aratakiego Itto był taki wyjątkowy, to jakie mogły być te fajerwerki?

I wkrótce w końcu się przekonaliśmy.

- Whoops!

- Akira, uważaj!

I nagle u podnóża pagóra, na którego szczycie siedzieliśmy, w ciemnościach, pośród drzew, rozbłysły jakieś światła. Zaskoczeni, spojrzeliśmy wraz z Paimon w dół i pośród spontanicznych kolorowych błysków dostrzegliśmy rozpierzchające się sylwetki postaci, chowające między drzewami. Odgłosy odpalanych fajerwerków przerwały nocną ciszę, kończąc się krótkimi gwizdami.

Cały spektakl, w akompaniamencie stłumionych krzyków, trwał kilka minut.

- Eee… czy to tak miało wyglądać?- zapytała Paimon.

Itto, który do tej pory patrzył w ciemność na dole, drgnął nerwowo i obrócił się ku nam.

- Och… Och! O-oczywiście, że tak, hahahaha! Co wy myśleliście, że podczas festiwalu Wielkiego i Pomysłowego Aratakiego Itto zobaczycie zwykłe, nudne fajerwerki?! Pffft! Kto by tam chciał oglądać klasyczne fajerwerki na nocnym niebie?! Hahaha! Wszystko poszło zgodnie z planem, a wy byliście właśnie świadkami, eee, naziemnego pokazu fajerwerków! Nooo? Jak wam się podobało? Ale, ale, nie szczędźcie komplementów!

- W-woow...- mruknęła niepewnie Paimon.- To było naprawdę niesamowite, Paimon pierwszy raz widziała coś takiego… ale naprawdę… pierwszy raz…

- Zapamiętam ten pokaz do końca moich dni – stwierdziłem, kiwając głową i wcale w to nie wątpiąc.

- Ehm… Paimon mimo wszystko trochę martwi się, co dzieje się z pozostałymi z gangu...- mruknęła moja towarzyszka, niepewnie spoglądając w ciemności u podnóża gór.

- Och, wszystko robili zgodnie z planem, nie ma się co martwić, ZAPEWNIAM, że byli zabezpieczeni na każdą ewentualność, absolutnie każdą!

- Paimon mimo to pójdzie sprawdzić, czy wszystko rzeczywiście poszło „zgodnie z planem” – westchnęła Paimon, po czym zaczęła frunąć wzdłuż zbocza, w ciemność.

Właśnie w tym momencie daleko, daleko, nad wodami, nad wyspę Narukami wystrzeliły tysiące kolorowych świateł, rozpryskując się po nocnym niebie, swym nieopisanym pięknem próbując dorównać gwiazdom.

Itto westchnął ciężko, zajmując na trawie miejsce obok mnie. Razem patrzyliśmy na widowisko, nie słysząc niczego prócz szelestu wiatru i własnych oddechów.

- Noo, taki widok też nie jest najgorszy, co?- zapytał Itto, przerywając ciszę między nami.

- Masz rację.- Uśmiechnąłem się ciepło, spoglądając na niego. Choć światła fajerwerków nad Narukami były tak daleko, zdawało mi się, że widzę w oczach Itto ich odbicie.- To był naprawdę fajny festiwal, Itto.

- Nah, nie musisz już tak mnie chwalić, hahaha! Już dosyć mi nasłodziliście z Paimon. Nnnoo, ale nie, żebym nie zasłużył, no nie?

- Myślę, że zasłużyłeś na każdą pochwałę, jaką dzisiaj usłyszałeś – stwierdziłem, znów odwracając twarz ku coraz rzadziej wybuchającym fajerwerkom.- Włożyłeś tyle serca w zorganizowanie tego festiwalu specjalnie dla nas. Przy każdym straganie czułem ile pracy i wysiłku włożyłeś w zadbanie o to, byśmy ja i Paimon czuli się tutaj dobrze. Dopilnowałeś, by wokół trwała prawdziwie festiwalowa atmosfera, a prócz gier i zabaw uraczyłeś nas wspaniałą ucztą. Jesteś naprawdę wspaniałym przywódcą swojego gangu, Itto – w zasadzie to najlepszym, jakiego mogli mieć; wyobrażam sobie, ile zabawy mieliście, budując ten skwer.- Westchnąłem ciężko.- Naprawdę żałuję, że ten dzień już się kończy. Ale świetnie się z wami bawiłem. Cieszę się, że jestem częścią twojego gangu, Itto. Dziękuję.

- Ech…

- Hmm?- Spojrzałem pytająco na Itto.

- Niiic – mruknął.

- Powiedziałem coś nie tak?

- Nie no, skąd, nic nie powiedziałeś, wcale nie słyszałem tych naprawdę szczerych słów, wyraźnie różniących się od tego, co beblaliście wcześniej z Paimon, pffft, przecież WCALE nie domyślam się, że mówisz teraz całkiem poważnie.

- Prawdę mówiąc, to tak, jestem całkiem poważny teraz...- przyznałem niepewnie.

- Wcale nie musiałeś mówić tego wszystkiego, wiesz? Przecież ja to wszystko wiem, jestem Araki Wiem-Całkiem-Sporo-Wbrew-Pozorom Itto!

- Chciałem, żebyś to ode mnie usłyszał.- Uśmiechnąłem się lekko.- Czasami zasługujesz na szczere pochwalenie cię, a czas i serce, które poświęciłeś dzisiaj na przygotowanie festiwalu naprawdę mnie poruszyły. Mam nadzieję, że będę mógł się pewnego dnia odwdzięczyć i…

- Nie musisz mi się odwdzięczać, Aether! Nie musisz robić nic! W zasadzie to nie musisz nawet otwierać ust, żeby się oni w tobie nie zakochał!

- Yyy…- Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.- W każdym razie chciałem jeszcze raz podziękować i…

- Och, zamknij się już wreszcie, będziesz tak uprzejmy?!- wykrzyknął nagle, odwracając się niespodziewanie ku mnie i sięgając ku mnie rękoma.

Objął mnie i przyciągnął do siebie, nim zdążyłem zorientować się, co się w ogóle dzieje. Przycisnął mnie do swojego ciała i pocałował mocno, ale krótko – zaraz potem przesuwając wargi na moje policzki, nos, czoło, powieki, nawet uszy. Całował mnie, cmokając przy tym głośno, zażarcie wręcz, a ja, zdumiony, nie wiedziałem, jak mam się bronić.

- I… I… ?!

- Muah, muah, muah, muah!- Cmokał dalej Itto. W końcu, kiedy obcałował już całą moją twarz, odsunął się na parę centymetrów, oddychając ciężko.- Czy teraz już się zamkniesz?

- Ale…

- Ostrzegam, że jeśli nie, to będę całował dalej!

Umilkłem, zaciskając mocno wargi i odwracając nerwowo spojrzenie. Arataki zaczął się uspokajać. Oddychał wolniej, choć wciąż trzymał mnie w swoich objęciach, stykając z sobą nasze czoła.

Kiedy już ochłonął i z pewnością poczuł się rozluźniony, uśmiechnąłem się lekko i rzuciłem zalotnie:

- W dodatku świetnie całujesz!

- Ugghhh!- jęknął przeciągle Itto.

Fajerwerki na nocnym niebie zaczęły już gasnąć – ale iskry między nami dopiero zaczęły skrzyć.


*


Arataki Itto bywa wybuchowy. Zdarza się, że kiedy już raz da się ponieść uczuciom, nie jest łatwo go okiełznać. Jak na oni przystało, ma też swoją dumę. Łatwo ją urazić, ale łatwo ją też miło połechtać. Myślę, że to kwestia ćwiczeń i wprawy, by stworzyć trwałą, pełną wrażeń ale i upragnionego spokoju więź.


Pamiętaj!

Pod żadnym pozorem – żadnych fasolek!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń