[MnU] Odcinek 116




Jason Silver już na pierwszy rzut oka wyglądał na szemranego typa.
Potężnie zbudowany i wyjątkowo muskularny, o skórze pokrytej tatuażami o tylko jemu znanej symbolice i znaczeniu. Krótko obcięte srebrne włosy, ciemna karnacja. Zachowanie agresywne, chaotyczne, prawie nie do okiełznania.
Hyuuga przeczuwał, że będą mieli z tym typkiem nie lada kłopoty.
Ale nieważne jak kto wygląda – nawet jeśli napadł na drugiego człowieka, ale uważa, że człowiek ten zabił kogoś, należy wysłuchać każdej strony.
- Gotowy?- mruknął do swojego partnera zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Kiyoshi Teppei skinął głową, po czym obaj mężczyźni wyszli z pomieszczenia obserwacyjnego i przeszli do pokoju przesłuchań. Lustro weneckie, przez które dopiero co przyglądali się wandalowi, teraz znajdowało się za ich plecami.
Hyuuga przyszykował magnetofon oraz plik dokumentów do wypełnienia. Grał „złego glinę” nie dlatego, że musiał, ale dlatego, że nie miał zaufania do nikogo, kto znajdował się po przeciwnej stronie tego stołu. Nieważne, czy był to rosły facet, czy drobna kobieta. Spotykał się z przypadkami, kiedy niewinnie wyglądająca osóbka okazywała się mordercą. 
Zresztą, nawet jego własny partner nie raz okłamywał go prosto w twarz i zdradzał go z równie szemranym typem. Jedyna różnica między Kiyoshim a typami, których przesłuchiwali była taka, że w świetle prawa Teppei nie robił nic zakazanego.
Ranił tylko Junpeia. Nic poza tym.
Może dlatego nie przejmował się tym tak bardzo.
- Silver Jason, lat czterdzieści trzy – odezwał się Hyuuga jako pierwszy, zerkając w pierwszy dokument, wypełniony wczorajszego dnia, gdy zamknęli Silvera w areszcie.- Zacznijmy od początku, jeśli łaska.
- Ja pierdole – skomentował Silver, kręcąc ze złością głową.- Policja w Japonii zawsze była taka chujowa? Czy tylko wy dwaj nie nadajecie się do tej roboty?
- Twierdzisz, że na terenie naszego państwa, a konkretnie w prefekturze Tokio, niemal w samym centrum stolicy, został zamordowany amerykański producent filmów pornograficznych, pan Gold Nash? - zapytał spokojnie Hyuuga, ignorując zniewagę. Gdyby nie nagrywanie rozmowy, odpowiedziałby typowi na zaczepkę.
- Mówiłem wam to wczoraj.
- Niech pan odpowie na pytanie.
- Tak, kurwa, tak właśnie twierdzę.
- Morderstwa tego miał dokonać niejaki Kise Ryouta, popularny w Japonii model, ponieważ...-Hyuuga udał, że czyta dobrze już sobie znany tekst, i zacytował:- „chciał uniknąć grania w porno”?
- Imbecyle same tu pracują, kurwa jego mać, tak, tak, TAK! Tak właśnie powiedziałem, i tłumaczyłem wam, że ten skurwysyn podpisał kontrakt, po czym zajebał Nasha, żeby nie lecieć do Ameryki!
- Spokojnie, nie próbujemy tego negować – odezwał się łagodnym tonem Teppei.- Próbujemy tylko zrozumieć, dlaczego Kise-san miałby zabić Golda-san? Skoro podpisał kontrakt, to znaczy, że się dobrowolnie zgodził, prawda? Sprawdziliśmy konto zarówno pana Golda jak i pana Kise – na żadnym nie ubyły ani nie przybyły nagle duże kwoty pieniędzy, więc najprawdopodobniej nie doszło do żadnej transakcji w rodzaju zaliczki, mam rację? Chyba że, oczywiście, przekazana została gotówka, jednak wyobrażam sobie, że przyszłemu aktorowi tego rodzaju filmów nie płaci się mało.
- Kasę miał dostać na koniec!- warknął niecierpliwie Silver.- To znaczy, miał dostawać normalną wypłatę za każdy nagrany i wypuszczony materiał!
- Gdzie jest więc motyw?- zapytał oschle Hyuuga.- Nie widzę powodu, dla którego Kise Ryouta miałby zamordować Nasha Golda.
- Tu jest, kurwa, motyw, że typ zrezygnował i chciał zerwać umowę!
- I dlatego zabił?
- Tak, kurwa!
- Umowy zazwyczaj łamie się za porozumieniem stron. O ile Gold Nash nie zażądał jakiejś niebotycznej sumy za podpisanie kontraktu, to zabójstwo nie jest rozwiązaniem. Nie chce mi się wierzyć, że Kise Ryouta dokonał zabójstwa, bo zerwał kontrakt, którego zresztą nie można nigdzie znaleźć...- Hyuuga pozwolił sobie na mały uśmieszek.- Podobnie zresztą, jak ciała pana Golda.
- Mówiłem wam, gdzie go znalazłem!- Silver poczerwieniał ze złości.
- Tak, w dokach przeładunkowych na terenie zamkniętego zakładu produkującego narzędzia i sprzęt ogrodniczy.- Junpei skinął lekceważąco głową.- Problem w tym, że żadnego ciała tam nie znaleźliśmy, nie wspominając nawet o zwykłych śladach takich jak krew, czy może skrawek ubrania, albo włosy, cokolwiek. Oczywiście, badamy ślady stóp, jest ich sporo, ale jednak firma została zamknięta ledwie dwa miesiące temu, nadal kręcą się tam pracownicy oraz właściciele, wkrótce ma zostać dokonana sprzedaż tego miejsca… Uzyskaliśmy nawet zgodę na przeszukanie tychże doków, wynajęliśmy ekipę, ale… no cóż, nic z tego. Ciała nie ma. O ile w ogóle jakieś było.
- Mówię, kurwa, że tam był!- wrzasnął Silver, waląc pięściami w stół z taką siłą, że magnetofon podskoczył i spadł na ziemię.
- Proszę o zachowanie spokoju, panie Silver – upomniał go Kiyoshi stanowczo.- Próbujemy dowiedzieć się, co się wydarzyło i dokonamy wszelkich starań, by rozwiązać tę sprawę. Ale, tak jak wspomniał mój kolega, niestety we wskazanym przez pana miejscu niczego nie znaleźliśmy. W hotelu, który panowie wynajmowali, po przeszukaniu rzeczy również okazało się, że nasi specjaliści nie mogli natrafić na dokument będący umową czy kontraktem, ani żadnego podpisu Kise Ryouty, żadnych śladów obecności osób trzecich, nie licząc Nasha Golda oraz pana.
- Nie wiem, gdzie jest ta umowa, może Kise wziął ją i spalił, chuj wie!
- Jeszcze raz, bardzo proszę o spokój – powiedział Teppei.- Proszę postarać się przypomnieć sobie wydarzenia z tamtego dnia: kiedy się panowie rozstali? Jakich informacji udzielił panu pracodawca?
- Już mówiłem wam, że rozstaliśmy się 19 marca, w czwartek. Powiedział, że jest umówiony z kimś w dokach. Nie wracał do późnej nocy, więc pojechałem go szukać. Nie byłem pewien o jakie doki chodziło, więc szukałem jak debil w różnych. Znalazłem… znalazłem Nasha w piątek dopiero, rano, jakoś koło dziesiątej. Leżał tam, przy tych dokach, jestem pewien, że to było tam właśnie!
- I nie zadzwonił pan na policję?- spytał Hyuuga.
- Nie, kurwa, wkurwiłem się, emocje mnie poniosły i od razu poleciałem do tego kutasa!
- Ma pan na myśli Kise Ryoutę.
- No przecież mówię!
- Czyli udał się pan do pana Kise Ryouty po znalezieniu ciała swojego pracodawcy, będąc z góry przekonanym, że to właśnie on zabił pana Nasha Golda?
- Gratuluję dobrego słuchu, kurwa, cieszę się, że to do ciebie dotarło po naszej WCZORAJSZEJ rozmowie!
- Proszę nie zrozumieć mnie źle, ale każdy normalny człowiek w takiej sytuacji zadzwoniłby po pomoc – odezwał się spokojnie Hyuuga, dobrze wiedząc, że jeszcze bardziej podjudza swoim podejściem Silvera.- Po policję, na pogotowie, nawet po kogoś znajomego. O ile dobrze się orientujemy, nie przyjechali panowie sami.
- Jest z nami jeszcze paru typów z ochrony Nasha, ale mieli wolne i poszli się spić.
- Proszę nam powiedzieć, w jaki sposób Nash Gold traktował swoich ochroniarzy?
- Co, kurwa?
- W jaki sposób Nash Gold traktował swoich ochroniarzy?- Hyuuga cierpliwie powtórzył pytanie.
- Normalnie, a jak miał nas traktować?!
- Chodzi mi stricte o relacje: czy byli jacyś ochroniarze, z którymi bardziej się spoufalał, czy może którymś pomógł w szczególny sposób, a może któregoś obraził, może któryś z nich żywi do niego jakąś urazę?
- What the fuck, man?! Nie, kurwa, nie, to był zajebisty człowiek, on był jak pierdolony bro dla nas wszystkich!
- Potrzebujemy kontaktu do wszystkich jego ochroniarzy. Musimy ich przesłuchać.
- Przecież żaden z nich by nie zabił Nasha! Kochaliśmy go, kurwa, kochaliśmy!- Silver znów uderzył pięścią w stół, choć tym razem zrobił to nieco słabiej.- Czego wy nie rozumiecie? Skoro ciała nie ma, to znaczy, że je ukryli! Powinniście przepytywać tego typa i jego braci, a nie mnie!
- A jak wyglądały pańskie relacje z szefem?- zapytał Hyuuga otwarcie.
- Co?- Silver spojrzał na niego, jakby ogłupiały.- O co ci chodzi, typie?
- Jak wyglądały pańskie relacje z pana przełożonym?
- Nash był dla mnie wszystkim! Był moją rodziną, kumasz?!
- Łączyły was stosunki seksualne?
- Po chuj ci to wiedzieć?
- W wynajmowanym przez was apartamencie znaleźliśmy kilka zużytych kondomów, które wysłaliśmy do zbadania. Jeśli to nie pan sypiał z szefem, bądź któryś z ochroniarzy, to możliwe, że jego kochanek jest sprawcą. Musimy wiedzieć wobec tego, czy ktoś go odwiedzał?
- Nie, kurwa, to nasze gumki były!- warknął Silver.- Łączył nas seks, ale nie taki zwykły! Wy nic, kurwa, nie skumacie! Nash był dla mnie całym światem, był...- Nagle umilkł, jego warga zadrżała. Jason pokręcił głową, jego mina wyrażała bezgraniczną rozpacz.- Kurwa – szepnął cicho.- Co ja bez niego zrobię?
Hyuuga widział po twarzy Kiyoshiego, że mężczyźnie zrobiło się żal delikwenta. Być może mówił szczerze o swoich uczuciach, ale fakty pozostawały faktami, a na sprawę trzeba było patrzeć trzeźwo: Silver Jason to przestępca. Włamał się do domu Kise Ryouty i pobił go do nieprzytomności, poważnie uszkadzając ciało. Gdyby koleś był Japończykiem, sprawa byłaby prosta, ale nie, wszystko komplikowało to, że pochodził z Ameryki i w dodatku był ochroniarzem grubej szychy, która zaginęła – bo czy została zamordowana, to jeszcze nie było pewne. Nie było ciała, nie było żadnej umowy, nawet jeśli Kuroko Tetsuya napomknął o takowej. 
Być może Kise Ryouta rzeczywiście postanowił pozbyć się swojego problemu w taki sposób. Z relacji jego braci wynikało, że został do podpisania umowy zmuszony, ale czy to naprawdę powód, by zabijać?
Ale skoro Silver Jason nie zadzwonił nawet po tym, jak (teoretycznie) znalazł trupa, to czemu Kise Ryouta miałby dzwonić na policję, gdy zmuszało się go do podpisania umowy, na której mógł zarobić grube pieniądze?
Hyuuga westchnął ciężko w głębi ducha i przeklął ich wszystkich. Marzył już o tym, by wrócić do domu, przebrać się i wyjść na miasto z Kiyoshim. Mieli iść do ich ulubionej knajpki napić się sake, a potem spędzić razem wieczór na przyjemnościach. Ostatnio Junpei miewał lepsze humory, więc nawet miał ochotę trochę się poprzytulać i popieścić… 
Potrząsnął lekko głową, karcąc się w myślach za to, że buja w obłokach podczas pracy.
- Zrobimy teraz małą przerwę – zarządził, podnosząc się ze swojego miejsca.- Wrócimy do pana za dwadzieścia minut. Zaraz ktoś przyniesie panu coś do picia. Chce pan również jakąś kanapkę?
- Nie, pierdol się.
Hyuuga wyłączył magnetofon.
- Wzajemnie – powiedział spokojnie, a Silver spojrzał na niego, zdumiony. Nim jednak zdążył coś powiedzieć, policjanci opuścili pokój przesłuchań.
 

***

Kiedy Aomine wszedł do łazienki, Tomoya leżał wygodnie w jacuzzi wypełnionym wodą i pianą, która skutecznie zasłaniała całe jego ciało poza ramionami, które mężczyzna oparł o brzegi. Uśmiechał się do Daikiego, wyraźnie cały czas był przekonany, że Aomine skusi się na jego propozycję i przyjdzie. 
Daiki zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie, wsuwając dłonie do kieszeni swoich dresowych spodni, w których ćwiczył z Tomoyą. Zwykle grał w krótkich, ale odkąd został pocięty przez Imayoshiego, przerzucił się na długie. 
- Będziesz tam tak stał, czy przyłączysz się do mnie?- zapytał swobodnie Inoue.
- Chcesz, żebym wszedł do twojego jacuzzi cały spocony?
- Taki jesteś najlepszy.- Tomoya mrugnął do niego okiem.
- Dziwny jesteś – parsknął Daiki, odpychając się od drzwi i podchodząc do jacuzzi. Przez chwilę wahał się, ale zaklął cicho w myślach, po czym zdjął t-shirt.
Patrzył na reakcję Tomoyi. Spodziewał się ujrzeć w jego oczach obrzydzenie bądź zaskoczenie, może speszenie. Ale zamiast tego dojrzał jedynie ciekawość, kiedy Inoue przesuwał wzrokiem po jego nagim torsie.
- Nie wygląda to wcale najgorzej – powiedział.- Większość z nich zniknie za miesiąc, może dwa. Parę zostanie pewnie na dłużej, ale i tak zblakną. W zasadzie to wyglądasz całkiem seksownie.
- Dzięki – prychnął Daiki.- Mówisz, jakbyś wiedział co nieco o bliznach.
- Trudno będzie ci w to uwierzyć, ale w gimnazjum byłem emo – zaśmiał się Tomoya.- Trochę się ciąłem po łapach i nogach. Później ci pokażę, zostało mi parę fajnych blizn na udzie.
- Mnie została jedna nad penisem – powiedział Aomine z uśmiechem.- Kiedy pierwszy raz się goliłem, nieźle się ciachnąłem.
- O, to dopiero ciekawe – zaśmiał się Inoue, przysuwając się do Daikiego.- Pokaż, chcę zobaczyć!
Aomine parsknął cicho, ale po chwili namysłu rozwiązał sznurek swoich spodni dresowych i zdjął najpierw je, a następnie bokserki. Skoro Tomoya i tak chciał go w jacuzzi… 
Daiki nie mógł ukryć uśmiechu satysfakcji, kiedy zobaczył, jak jego przyjaciel przełyka ślinę i unosi lekko brew na widok przyrodzenia Aomine. Mężczyzna zbliżył się do niego, po czym wskazał małą, ledwie widoczną jaśniejszą od skóry bliznę nad członkiem.
- Hmm… Nie widzę.- Tomoya zmrużył oczy, przysuwając głowę i udając, że szuka blizny. Daiki zagryzł wargę, powstrzymując uśmiech.- Jesteś pewien, że nie ma jej… pod… penisem?- Mówiąc to, Inoue chwycił jego członka i uniósł go, zaglądając pod spód.- Nie, jednak nie… Chwila, muszę przyjrzeć się bliżej.
Tomoya zbliżył się jeszcze bardziej, jednak bynajmniej nie po to, by przyglądać się skórze Aomine; uniósł między palcami jeszcze miękkiego członka Daikiego, po czym wsunął go sobie do ust i possał lekko. Daiki zagryzł wargę mocniej, przyglądając się przyjacielowi. Pozwolił mu na pieszczotę, czując dawno nie odczuwaną przyjemność.
Inoue tymczasem powoli, niespiesznie się rozkręcał. Spoglądając z dołu na Aomine z wyraźnym błyskiem w oczach, ssał jego penisa, poruszając głową to w przód to w tył, przechylając ją raz w lewo, raz w prawo. Ocierał czubkiem jego członka o wnętrze swoich policzków, po to by chwilę później bawić się nim za pomocą koniuszka języka, aż Aomine mocno stwardniał.
- Aaah, tu jest!- Inoue uśmiechnął się triumfująco i pocałował czubek penisa Daikiego.- Urocza.
Tomoya zrobił miejsce Daikiemu, a ten wsunął się do jacuzzi. Woda była gorąca i przyjemnie odprężała, choć nie pomagała na erekcję. Inoue jednak najwyraźniej nie miał zamiaru kontynuować zabawy, bo z uśmiechem rozłożył się po przeciwnej stronie wanny i przyglądał się przyjacielowi, podparłszy dłonią głowę.
- Nie pokażesz mi swoich blizn?- zapytał Aomine.
- A chciałbyś je zobaczyć?
- Skoro już o nich wspomniałeś…
- Hmm… Chcesz powiedzieć, że jednak cię skusiłem?
- Nie skusiłeś, raczej zaciekawiłeś. Skoro we wszystkim jesteś lepszy ode mnie, to może blizny też masz fajniejsze?
Tomoya zaśmiał się lekko, po czym podniósł się i, ignorując fakt, że chlapie wodą na prawo i lewo, podszedł do Aomine i stanął nad nim, mając między nogami jego nogi, a członka nad twarzą.
- Spójrz, tutaj – powiedział, wskazując na prawe udo.
Aomine udał, że przygląda się jego udzie. Przesunął po nim dłonią, odkrywając cienkie blade linie po cięciach. Był zaskoczony – naprawdę tam były. Ciężko było mu wyobrazić sobie tego pozytywnego i wiecznie roześmianego Tomoyę jako ponurego i zakompleksionego emo…
- Niezłe – stwierdził.
- Blizny?- Inoue uśmiechnął się znacząco, siadając na Daikim okrakiem. Ich członki dotknęły się pod wodą, oba już nabrzmiałe.- A może moje jaja?
- Też niezłe – stwierdził Daiki z uśmiechem, rozsiadając się wygodnie.
- Skoro już chwalimy się swoimi atutami, to może masz coś jeszcze, czym chciałbyś się pochwalić?
- Mam wiele takich rzeczy – stwierdził Aomine, unosząc lekko brew.
- Jakie na przykład?- zapytał Tomoya, sięgając pod wodę i biorąc do dłoni penisa Aomine. Zaczął powoli nią ruszać.
- Jedną właśnie dotykasz.
- Penis jak penis.- Tomoya wzruszył ramionami, udając nonszalancję.- Sprawdzam właśnie, jak duży jest, ale coś ciężko mi idzie.
- Nic dziwnego, na długość nie mieści ci się w dłoni.
- Ile ma centymetrów?
- Hmm, dobre pytanie – wymruczał Aomine.- Wiesz może, jak to sprawdzić?
- Hmm… Mam dobrą miarkę w tyłku, więc...
Usłyszawszy to, Daiki nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem, prawie zrzucając z siebie Tomoyę, który również zaczął się głośno śmiać. Ich wesołe odgłosy wypełniły łazienkę, obaj mężczyźni długo nie mogli się uspokoić.
- Okej, to mi zdecydowanie nie wyszło – parsknął Inoue.
- Ani trochę!- zaśmiał się Aomine, przecierając grzbietem nadgarstka łezkę w oku. Dawno się tak nie uśmiał.- Ale doceniam, że próbowałeś to pociągnąć.
- Zdecydowanie lepszy jestem w obciąganiu, co?
- Nie wiem, obciągałeś mi tylko chwilę, więc nie wyrobiłem sobie zdania.- Aomine uśmiechnął się do niego chytrze.
- Mogę ci potem jeszcze trochę poobciągać, ale teraz jestem zbyt napalony – wymruczał Inoue, odpowiadając leniwym uśmiechem.- Sprawdzimy, czy się we mnie mieścisz? Co ty na to?
- Mm...- Aomine spojrzał mu prosto w połyskujące brązowe oczy.- W porządku.
- Dobra decyzja – mruknął Tomoya, całując go namiętnie w usta.
Daiki od razu odwzajemnił pocałunek, zaciskając dłonie na pośladkach mężczyzny. Tomoya był tak bezpośredni jak zawsze – rzucił się na niego jak lew, prawie pożerał go ustami, a całował naprawdę dobrze. Namiętnie i dobrze – widać był naprawdę napalony, na co zresztą Aomine zwrócił mu uwagę między pocałunkami.
- Od jak dawna mi odmawiasz, co?- westchnął ze śmiechem Inoue, sięgając do półki nad jacuzzi i zabierając z niej małe czarne pudełko blaszane. Jak się okazało, były w nim ukryte opakowania prezerwatyw.
- Trzymasz prezerwatywy w łazience?- zdziwił się Aomine.
- Trzymam je w każdym pomieszczeniu w tym budynku – odparł zaczepnie Tomoya, zrywając zębami opakowanie.- Jedno mam też w składziku w sali gimnastycznej. Jak chcesz, potem możesz sprawdzić.
- Na pewno to zrobię.
Tomoya uśmiechnął się do niego, po czym zanurzył dłonie w wodzie i nałożył kondom na członka Aomine. Daiki obserwował go uważnie z uśmiechem, czekając aż Inoue zauważy, że…
- Za mała – parsknął mężczyzna z niedowierzaniem.- Ja pierdole, to będzie najlepszy seks w moim życiu.
- Żebyś wiedział – zamruczał Aomine, przyciągając go do siebie.
- No cóż, musi nam to starczyć. Najwyżej.- Tomoya wzruszył ramionami, po czym uniósł się lekko i naprowadził odbyt na czubek penisa Aomine. Opuścił się na niego powoli, zagryzając wargę, po to by na koniec jęknąć i otworzyć lekko usta. Zagryzł wargę, przyzwyczajając się do nowego uczucia, po czym spojrzał ze śmiechem na Daikiego.- Wiedziałeś, co tracę, ty draniu…
Aomine znów roześmiał się wesoło, po czym przyciągnął do siebie mężczyznę i pocałował go namiętnie. Teraz, gdy poczuł gorąco i ucisk na członku, naszła go niewiarygodna ochota.
Tomoya rzeczywiście nie owijał w bawełnę. Trzymając się blisko Daikiego, zaczął śmiało poruszać się w górę i w dół, opadając pośladkami na uda ciemnoskórego. Żaden z nich nie przejmował się falami, które powodował tym ruchem, ani rozchlapywaną na podłogę i wszędzie wokół wodę. Teraz liczył się tylko szybki, namiętny, a przede wszystkim naprawdę dobry seks.
- Chodź na pieska – stęknął Tomoya, nagle podnosząc się i odwracając do niego plecami. Uklęknął, wypinając się w kierunku Aomine i ochoczo rozsunął dłonią jeden z pośladków.- Weź mnie ostro!
Daikiemu nie trzeba było powtarzać drugi raz. Był do tego stopnia podniecony, że żadna siła nie powstrzymałaby go teraz przed ciągiem dalszym. Klęknął za Inoue, po czym wbił się w niego z łatwością i, przytrzymując się brzegów jacuzzi, by się nie ślizgać, zaczął go brać od tyłu.
- Och, shit, tak!- westchnął Inoue drżąco, trzymając się kurczowo brzegów wanny.- Czekaj, czekaj, Daiki!
- Co znowu?
- Ślizgam się na kolanach, ja pierdole!- Aomine patrzył z zaskoczeniem, jak Tomoya zrywa się na równe nogi i wychodzi z jacuzzi, po czym klęka na miękkim dywaniku łazienkowym.- Bierz mnie tutaj!
- Tu?- powtórzył Daiki, zdumiony, również wychodząc z jacuzzi.
- Dawaj, dawaj, zaraz dojdę – westchnął niecierpliwie tamten.
- Y-y, okej!- zająknął się Aomine, pospiesznie klękając i ponownie wchodząc w niego.
- Ah!
- Sorry!
- Nie przejmuj się…
Aomine wznowił posuwiste ruchy, przytrzymując mokre pośladki Tomoyi. Na dywaniku rzeczywiście było znacznie wygodniej, zarówno dla Inoue jak i dla Daikiego.
No i teraz mógł dawać mu soczyste klapsy.
Tomoya najwyraźniej nie żartował, gdy mówił, że zaraz dojdzie – Aomine czuł wyraźnie, jak ścianki jego odbytu zaciskają się na nim coraz mocniej, coraz bardziej nachalnie. Przyspieszył więc ruchy bioder, by sam zbliżyć się do końca i nie pozostać bez orgazmu.
Ostatecznie ich szybki numerek był rzeczywiście szybki – Tomoya doszedł jako pierwszy, zaciskając palce na grubym włosiu łazienkowego dywaniku i jęcząc głośno, Aomine zaś potrzebował jeszcze chwili dłużej. Kiedy i on skończył, obaj mężczyźni opadli na podłogę – Tomoya ułożył się na brzuchu, Daiki zaś na plecach, przy okazji uwalniając członka z gumki.
- Wow – wysapał.- To było intensywne.
- Taa – sapnął Tomoya, po czym roześmiał się.- Nareszcie! Tyle trudu i potu, żeby zaciągnąć cię do seksu, ale w końcu się udało.
- Nie mówiłeś przypadkiem, że wcale nie próbujesz mnie nigdzie zaciągnąć, tylko zwyczajnie proponujesz?
- Nic takiego sobie nie przypominam – zaśmiał się Inoue.- W każdym razie, opłacało się. Teraz mogę stwierdzić, że do tej pory twoje odmowy były prawdziwymi torturami.- Tomoya uniósł się na przedramionach, by lepiej mu się oddychało, po czym mrugnął do Aomine.- Powtórzmy to niedługo, koteczku.
- Jeśli okażesz się tak dobry w obciąganiu, jak mówiłeś, to przemyślę sprawę.
- Teraz już się mnie nie pozbędziesz. Niniejszym przywłaszczam sobie ciebie jako mojego kochanka.
- Kochanka?- Aomine spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- Tak.- Tomoya uśmiechnął się lekko, przewracając na prawy bok, twarzą do Aomine. Podparł głowę dłonią, by lepiej go widzieć.- Co ty na to?
- Nno…
- Nie mówię przecież o związku – powiedział Tomoya.- Jesteśmy kumplami, i przy tym zostajemy. Ale możemy być przy okazji kochankami. No wiesz, pokazać się od czasu do czasu moim znajomym na imprezach, wyjść gdzieś razem na domówkę…
- Chcesz mnie pokazywać znajomym?
- Czemu nie?
- No nie wiem, to dziwne… chyba.- Aomine zmarszczył lekko brwi.- Znaczy, nie chcę być twoją własnością. Będę się czuł jak jakiś zabytkowy mebel.
- Żaden problem, nie musimy się afiszować z tym.
- Nie zrozum mnie źle, nie chcę się czuć jak twój facet, czy coś…
- Nie musisz się tłumaczyć, doskonale rozumiem.- Tomoya uśmiechnął się do niego.- Do niczego nie zmuszam, po prostu jakbyś chciał, to możemy pogłębić naszą znajomość. Mam spoko kumpli, myślę że wkręciłbyś się w towarzystwo i ich wszystkich polubił. Jak będziesz chciał ich poznać, to daj mi znać. A na razie… co powiesz na gigantyczną pizzę i litry kalorycznej coli?
- Och, brzmi zajebiście – westchnął Daiki, zdając sobie sprawę z tego, że zarówno po treningu jak i seksie, jest niewiarygodnie głodny.
Tomoya roześmiał się wesoło, po czym zgrabnym ruchem wstał z podłogi i, nie przejmując się ubraniem czy nawet wytarciem mokrego po kąpieli ciała, wyszedł z łazienki.
I skąd on bierze tyle siły?- zastanowił się z westchnieniem Aomine. Spróbował się podnieść, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Opadł z rezygnacją na dywanik i wlepił wzrok w sufit.
- Pięć minut i wstaję – mruknął tylko do siebie z przekonaniem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń