[MnU] Odcinek 3 [rewrite]

 

Moda na Uke

Odcinek 3



Kagami Taiga miał wrażenie, jakby sama planeta Ziemia zatrzymała się w miejscu, czekając aż siedzący przed mężczyzną Kuroko Tetsuya otworzy usta i wypowie zaklęcie, które miało albo bardzo go uszczęśliwić, albo bardzo zasmucić.

Błękitnowłosy wziął głęboki oddech i, wbijając spokojne spojrzenie swych dużych, błękitnych oczu w jakże napiętą twarz Kagamiego, zaczął po cichu, tak by tylko jego uszu sięgnęły wypowiadane przez Tetsuyę słowa:

- Dziękuję, że dałeś mi czas, abym przemyślał twoją propozycję, Kagami-kun. Przyznam, że to nie było do końca łatwe, bo znamy się już parę lat i to, co z całą pewnością mogę stwierdzić, to że bardzo cię lubię. Jesteś wspaniałym przyjacielem i zawsze mogłem na ciebie liczyć.- Taiga zarumienił się lekko, słysząc ten komplement.- Dziękuję, że byłeś ze mną szczery w kwestii, dla której dzisiaj się tu spotkaliśmy. W zamian za to, ja również postanowiłem być wobec ciebie kompletnie szczery.- Kuroko umilkł na moment, spuścił wzrok na szklankę z resztą soku, którą obejmował dłonią. Po chwili przedłużającego się napięcia, uniósł spojrzenie na przyjaciela.- Nie odwzajemniam twoich uczuć, Kagami-kun.- Taiga poczuł, że dostaje zawału.- Ale chciałbym – dodał tymczasem Kuroko.- Więc… jeśli nie przeszkadza ci, że nie czuję tego samego, to możemy spróbować. Nie mogę ci zagwarantować, że się w tobie zakocham, Kagami-kun, ale… lubię twoją obecność. Lubię ciebie. Jeżeli przeszkadza ci taka forma relacji, to zrozumiem to. Jeśli potrzebujesz czasu do namysłu, to oczywiście dam ci go, ile trzeba. Nigdzie mi się nie spieszy.

Kagami wypuścił z siebie powoli powietrze, które wstrzymywał w płucach podczas przemowy Kuroko (być może to dlatego jego twarz była taka czerwona, a może to po prostu przez nerwy). I tak Tetsuya powiedział więcej, niż Taiga spodziewał się usłyszeć, ba, powiedział zupełnie coś przeciwnego. Czerwonowłosy był przekonany, że Kuroko da mu kosza, na swój typowy Kurokowy sposób – łagodnym tonem, z tradycyjnym ukłonem i troską w głosie.

Tymczasem Kuroko chce im dać szansę, przynajmniej z tego co zrozumiał. Nie był do końca pewien czym jest ta „forma relacji”, o której wspomniał Kuroko, ale domyślał się, że nie chodzi o związek otwarty.

Bo nie chodziło, prawda? Mimo wszystko chciałby mieć go tylko dla siebie, nawet jeśli Tetsuya go nie kocha. Postara się, by jego uczucia do niego stały się ciepłe i romantyczne (ale nie zbyt romantyczne, bo Taiga się na tym kompletnie nie znał, ale umiał kochać, to na pewno! Zamierzał to pokazać Tetsuyi całym sobą!).

- Rozumiem, Kuroko...- zaczął, odchrząkując nerwowo.- Oczywiście, domyślałem się, że nie czujesz tego samego, w końcu nigdy nie dawałeś mi żadnych znaków, że jest inaczej...- Zresztą, nawet gdyby Kuroko dawał mu jakieś znaki, to Kagami i tak by ich nie odczytał poprawnie; taki był Tetsuya. Ciężko było odgadnąć, co akurat myślał w tej chwili.- Zależy mi na tobie, Kuroko – dodał ciszej.- Dlatego cieszę się, że chcesz dać nam szansę, i oczywiście zamierzam ją wykorzystać. Nie mam się nawet nad czym zastanawiać.

Tetsuya uśmiechnął się do niego delikatnie. To był właśnie ten uśmiech, który Kagami tak kochał – był ledwie widoczny, dlatego tym bardziej czuł się zaszczycony, że błękitnowłosy obdarza nim właśnie Taigę.

- To co, yy… m-może to oblejemy?- Kagami odchrząknął nerwowo, czerwony na twarzy.- Z-znaczy, nie wiem czy ty masz co oblewać, a-ale ja tak jakby mam, w-więc… yy…

- Czemu nie.- Kuroko uśmiechnął się nieco szerzej. Co za reakcja! Taiga naprawdę go zaskakiwał tym uroczym zachowaniem. Ciekawe ile jeszcze razy Kuroko doprowadzi go do tego rodzaju spazmów?- Może zamówimy-

Przerwał, kiedy poczuł wibracje w kieszeni swoich spodni. Przeprosił Taigę i sięgnął po komórkę. Co prawda nie musiał patrzeć na ekran, bo dobrze wiedział, że to jego brat Kise dzwonił. I tak był pełen podziwu, bo z Kagamim siedzieli w barze już od lekko ponad godziny, a to był pierwszy telefon Ryouty tego dnia.

- Przepraszam – westchnął Kuroko ciężko.- To Ryouta-kun, muszę odebrać, bo inaczej będzie wydzwaniał do upartego.

- Jasne, nie krępuj się, pójdę nam coś zamówić do picia. Na co masz ochotę?

- Poproszę piwo – powiedział Kuroko, gdy Taiga go mijał.- Halo?

- Tetsu, przepraszam, że przerywam ci ważne spotkanie, ale chciałem ci powiedzieć, że jednak wracam prosto do domu.

- Mogłeś mi to też napisać – zauważył Kuroko, marszcząc lekko brwi.- Coś się stało? Dlaczego nie jedziesz do Kasamatsu-san?

- No bo… nie wyszło – bąknął Kise.

Kuroko zamilkł na moment. Zerknął za siebie, na Kagamiego, który stał przy barze i zamawiał dla nich piwo u tej samej kelnerki, która podeszła do nich wcześniej, a która teraz, czerwona na twarzy, patrzyła na niego z przerażeniem i kiwała pospiesznie głową.

- Chcesz, żebym wrócił?- zapytał.

- Nie, nie, nie!- zawołał Kise.- To nic ważnego, Kasamacchi był po prostu zmęczony po nocce, więc chciałem dać mu spokój. Dzwonię, żeby powiedzieć, że będę niedługo w domu i zrobię kolację na osiemnastą, więc jeśli twoje spotkanie nie wyjdzie…

- W zasadzie to już mam za sobą pierwszy etap – powiedział Kuroko.- Kagami-kun poszedł właśnie po piwo, żeby to „uczcić”.

- Ahh, czyli wszystko dobrze się potoczyło!- W głosie Kise słychać było radość, ale następne zdanie wypowiedział z niepokojem:- Zaraz, piwo?! Tetsucchi, nie wolno ci…! Ah…nie… Masz dwadzieścia jeden lat… jednak ci wolno.

- No właśnie – potwierdził Kuroko nie bez dumy. Nie żeby jakoś specjalnie lubił alkohol, ale od czasu do czasu lubił napić się ze znajomymi.- Wypijemy, pogadamy jeszcze i pewnie wrócę, ale nie obiecuję, że zdążę do osiemnastej.

- Oh, no szkoda… Nie zdążysz na „Seme życie”.

- Chyba ten jeden odcinek mogę sobie odpuścić – powiedział Kuroko z lekkim uśmiechem, spoglądając za siebie, na Kagamiego, który właśnie lawirował między klientami, z dwoma kuflami spienionego piwa.- Daiki-kun obejrzy z tobą.

- Taa, jak mu dam tysiąc jenów…- westchnął Kise.- No nic, nie przeszkadzam ci więcej, baw się dobrze i uważaj na siebie. Pamiętaj, że bardzo cię koch-!

- Tak, Ryouta-kun, do widzenia.- Kuroko rozłączył się z kamienną twarzą, akurat w momencie, gdy wrócił Kagami.

- Namartwił się?- zagadnął błękitnowłosego, kładąc przed nim kufel.

- Namartwił – potwierdził Kuroko.- Ale chyba coś jest nie tak, bo miał dziś być u Kasamatsu-san, a wraca do domu. Tłumaczył, że ten był zmęczony, więc chciał dać mu spokój, ale są dwie rzeczy, które do niego nie pasują: on nie zostawia Kasamatsu-san, gdy ten jest zmęczony. Jak już to sprząta mu mieszkanie, gotuje mu obiad, albo kładzie się razem z nim. To każe mi przypuszczać, że być może się posprzeczali.

- A druga rzecz?

- Nazwał mnie „Tetsu”.

- „Tetsu”?- powtórzył Kagami, a po chwili zarumienił się, zdając sobie sprawę z tego, że odruchowo tak jakby zwrócił się do Kuroko po imieniu.

- Zawsze dodaje to swoje „cchi”, kiedy zwraca się do mnie, czy do Daikiego-kun – wyjaśnił.- Jak już zwróci się do któregoś z nas bez tego, to znaczy że martwi się czymś więcej niż tylko nami.

- Twój brat jest niemożliwy – mruknął Taiga, kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Mnie to mówisz?- westchnął Kuroko. Uniósł kufel i spojrzał spokojnie na Kagamiego.- To co? Za nas?

Taiga poczerwieniał na twarzy niemal dokładnie tak, jak spodziewał się tego Tetsuya.

- Z-za… za nas...- wymamrotał, stukając swoim kuflem o jego kufel.

Kuroko upił trzy łyki piwa.

Kagami – przynajmniej połowę kufla.


***


Po powrocie do domu Kise zaskoczyło, że drzwi wejściowe nie zostały zamknięte na klucz. Zmarszczył lekko brwi. Włamywacz? Niemożliwe, był wieczór, owszem, ale ich okolica była bezpieczna, poza tym mieli alarm i na pewno sąsiedzi by go usłyszeli. Może Tetsuya zapomniał zamknąć drzwi z tego wszystkiego? Na pewno denerwował się spotkaniem z Taigą! Ale to nie było do niego podobne. Daiki z kolei był w pracy, dzisiaj miał zmianę do późnej nocy…

Czyli jednak włamywacz?

Kise przełknął ciężko ślinę i ostrożnie pchnął drzwi, niepewnie zaglądając do środka. Wszedł do holu i, ściągając z siebie płaszcz i buty, uważnie kontemplował wzrokiem korytarz przed nim, znajdujące się na jego końcu wejście do kuchni oraz schody prowadzące na górę.

Najpierw zakradł się cicho do kuchni, skąd przechodziło się dalej do części jadalnej oraz salonu. Telewizor i odtwarzacz DVD były na miejscu, podobnie jak stojąca obok nich wieża stereo i głośniki. Xbox pozostawiony pod stolikiem kawowym również był obecny. Jeśli naprawdę wkradł się tu jakiś złodziej, to musiało go interesować coś, co znajdowało się na drugim piętrze…*

Udał się na górę, po drodze szukając na wszelki wypadek jakiejś broni. Daiki miał u siebie kij baseballowy, ale jego pokój znajdował się na końcu korytarza, więc jeśli złodziej wciąż był w domu, to Ryouta zdąży zginąć trzy razy, nim tam dotrze.

Sypialnia Kuroko, tak jak przewidział, była zamknięta na klucz. Odkąd Tetsuya skończył szesnaście lat, bardzo dbał o swoją prywatność, czego Kise kompletnie nie potrafił zrozumieć: bo niby z jakiej racji błękitnowłosy mógł chcieć ukrywać cokolwiek przed którymś ze swoich braci?

Kise odsunął się od drzwi pokoju Kuroko, po czym skierował się do pomieszczenia naprzeciwko, które było dawną sypialnią ich nieżyjących rodziców. Już sięgał dłonią do klamki, kiedy nagle z końca korytarza do jego uszu dobiegły go niepokojące dźwięki.

Przełknął nerwowo ślinę, patrząc w tamtą stronę i nasłuchując uważnie. Korytarz był oczywiście pusty, to było widać gołym okiem – pozostawały więc tylko jeszcze trzy pomieszczenia, z których mogły się wydobywać te dźwięki, przypominające jakby… szmery? Dyszenie? Być może jakieś ciche pojękiwanie, ale co do tego ostatniego Ryouta nie miał pewności. Zresztą, czemu ktoś miałby jęczeć w ich domu? Jeśli już, to mógł to być Aomine. Może wrócił wcześniej do domu z pracy? Bo jeśli nie, to w takim razie Kise musiał mieć do czynienia z jakimś zboczonym włamywaczem masturbującym się w obcym domu.

Chyba że…

Ryouta zasłonił usta dłonią, przerażony myślą, która właśnie mu się nasunęła. Jego brat co prawda był wysoki, zwinny i krzepki, z pewnością nie dałby się łatwo zgwałcić, ale… ale co jeśli włamywaczów było kilku?!

Kise zaczął powoli, powolutku zakradać się pod drzwi sypialni Aomine. Wiedział już, że te dziwne szmery nie pochodzą z łazienki, którą właśnie mijał, ani tym bardziej z jego własnego pokoju, znajdującego się naprzeciwko tego należącego do Daikiego.

Zbliżył się do drzwi; teraz słyszał dużo wyraźniej pochodzące stamtąd dźwięki – były to zdecydowanie dźwięki przyjemności. Kise wahał się, czy zajrzeć ostrożnie do środka. Być może Aomine oddaje się sam sobie, a może jakimś cudem jednak udało mu się zaprosić dziewczynę i teraz się z nią zabawia? Jeśli Ryouta teraz tam wbije, narobi bratu obciachu.

Mimo wszystko bardziej obawiał się o jego bezpieczeństwo, wobec czego postanowił zajrzeć na krótką chwilę do środka, by upewnić się, czy ciemnoskóry rzeczywiście nie potrzebuje pomocy.

Nacisnął klamkę, pomalutku uchylił drzwi.

Tego, co zobaczył, zdecydowanie się nie spodziewał.

Aomine leżał na swoim łóżku, na plecach, palce lewej dłoni kurczowo zaciskał na pościeli, podczas gdy prawą trzymał swojego sztywnego, prężącego się członka. Był zupełnie nagi, czego oczywiście Kise nie mógł nie zauważyć. Jego usta były rozchylone, powieki zaciśnięte, a brwi zmarszczone w skupieniu. Ryoucie ciężko było oderwać od niego wzrok, ale w końcu zrobił to, po to by z zainteresowaniem przyjrzeć się partnerowi Daikiego.

Tak, partnerowi.

Sam nie wiedział, czy jest zaskoczony, przerażony, czy podniecony swoim przypadkowym (jeśli można tak to nazwać) odkryciem. Domyślał się, że Aomine jest biseksualny, bo mężczyzna kiedyś wspomniał mu coś o jakimś doświadczeniu z facetem, które całkiem mu się podobało, jednak gdy o ciemnoskórego chodziło, Ryouta zawsze sądził, że jest typem dominującym.

Tymczasem Daiki był na dole, a to, co robił mu jego partner, było…

Wow.

Kise przyjrzał się obcemu mężczyźnie; nie kojarzył spośród znajomych Aomine. Na pierwszy rzut oka mógł stwierdzić, że partner jego brata był dość wysoki, choć raczej niższy od Daikiego, za to równie dobrze zbudowany. Miał przydługie ciemne włosy, które opadały mu na czoło, pociągłą przystojną twarz i…

Ryouta zmrużył powieki, próbując dostrzec kolor oczu nieznajomego przez niewielką szparę w drzwiach, ale wkrótce zrezygnował, gdyż okazało się, że mężczyzna oczy ma zamknięte – albo tak wąskie, że blondyn niczego nie był w stanie dostrzec. Sam ten fakt był dość zabawny, bo nieznajomy na nosie miał okulary. Z jego twarzy nie schodził dziwny, ni to sympatyczny, ni to groźny uśmiech.

Kise drgnął nerwowo, kiedy mężczyzna poruszył się nagle – wyglądało jednak na to, że go nie zauważył. Przysunął się na klęczkach do głowy Aomine i podsunął mu swe przyrodzenie do ust. Ciemnoskóry otworzył oczy, po czym chwycił dłonią członka swego partnera. Polizał go lubieżnie po całej długości, a potem zaczął ssać jego czubek. Tymczasem mężczyzna niecierpliwym ruchem wepchnął się do wnętrza jego ust i zaczął poruszać biodrami według własnego tempa. Jednocześnie nachylił się i wziął coś do ręki – wyglądało jak mały, czarny pilot z przesuwanym przyciskiem. Gdy przestawił go do górnej pozycji, Kise usłyszał głośne wibrowanie.

Zasłonił sobie usta dłonią, z niedowierzaniem szukając źródła wibracji. Z reakcji Daikiego, który zaczął głośniej pojękiwać i jeszcze mocniej wyginać kręgosłup, jasno wynikało, gdzie można było szukać.

W którymś momencie ciemnoskóry przesunął nogę tak, że rzeczywiście Kise mógł dostrzec wystający spomiędzy jego pośladków koniec dużego czarnego wibratora.

Wyglądało na to, że Aomine jednak nie był gwałcony.

Ryouta, przełykając ciężko ślinę, wycofał się po cichu i ostrożnie zamknął za sobą drzwi. Odwrócił się na pięcie i równie bezszelestnie wszedł do swojego pokoju. Czuł, że jego policzki płoną żywym ogniem.

To, czego był świadkiem, przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Jeśli chodziło o trójkę braci, to do tej pory Ryouta nieskromnie myślał o sobie, jako o najbardziej doświadczonym w tych sprawach, w końcu jako jedyny miał chłopaka, z którym od sześciu lat regularnie sypiał, przetestowali dziesiątki różnych pozycji, nawet tych, które wydawały się niemożliwe do wykonania przez dwóch mężczyzn.

Ale w taki sposób jeszcze się nie zabawiali.

A co, jeśli Kuroko też już miał za sobą takie… interesujące… doświadczenia? Kise pod tym względem czuł się w tym momencie jak jakiś staruszek, bo nigdy wcześniej nie wpadł na pomysł, by używać zabawek podczas seksu. Lubił… no cóż, naturalność tego aktu.

Jednak to, co zobaczył, było całkiem… inspirujące.

I, niech go diabli, ale podniecające również. Dowodem na to była delikatna wypukłość jego spodni.

Trochę mu było głupio z tego powodu, w końcu jak mógł dostać erekcji od podglądania brata? On i Aomine od dziecka często brali razem kąpiele i w zasadzie dobrze znał ciało ciemnoskórego, ale tego i tak nie miał co porównywać z tym, co widział chwilę wcześniej.

Co powinien teraz zrobić? Przenieść się do łazienki i załatwić sprawę? Ale przecież nie musiał się specjalnie przenosić, był we własnej sypialni! Co z tego, że była ona naprzeciwko pokoju Aomine i blondyn nadal słyszał jęki i westchnienia obu mężczyzn?

A może lepiej wyjść z domu i dać im więcej prywatności? Tylko że gdzie Kise miałby się udać? Tetsuya był na randce, Yukio zapewne nadal spał, a jedyny przyjaciel Kise, z którym z chęcią by się spotkał, Reo Mibuchi, miał dziś spotkanie z menadżerem w związku z nadchodzącą premierą filmu, w którym grał.

- … wyjmij już to, nie mogę się skupić!- usłyszał nagle rozzłoszczony głos brata, a tuż po nim śmiech jego partnera.

Ci to nieźle się zabawiali. Kise nie pamiętał już, kiedy ostatnio poszedł do łóżka z Kasamatsu, choć przecież zwykle dość często to robili. Ryouta był niepocieszony. Nie bez powodu wybrał się dzisiaj do swojego chłopaka – był na skraju wytrzymania. Pragnął jęczeć, dyszeć, wyginać się, krzyczeć jego imię, kiedy będzie dochodził. Chciał go dotykać, całować, pieścić i tulić.

Słuchając odgłosów zza drzwi, które przecież zaplanował sobie na dziś sam wydawać, był tylko coraz bardziej poirytowany i zdołowany jednocześnie.

Zagryzł wargę, spoglądając na swojego członka. Opierając się o zamknięte drzwi swojego pokoju, wsunął dłoń do swoich spodni i bielizny, dotykając erekcji. Drgnął; był tak wrażliwy, że nawet dotyk własnej dłoni pobudzał go jeszcze mocniej.

Rozpiął rozporek i zsunął dżinsy oraz bokserki do połowy swoich ud, by było mu wygodniej. Zaczął powoli przesuwać dłonią po swoim członku. Zza drzwi dobiegały go coraz głośniejsze jęki, do których wkrótce dołączyło skrzypienie łóżka – najwyraźniej chłopak Aomine wziął sprawy w swoje ręce.

Czy raczej w swojego penisa…

Nie było mu wygodnie na stojąco, dlatego też powoli zsunął się na podłogę. Musiał przez to zdjąć ubranie zupełnie, zostając jedynie w podkoszulku i swetrze. Rozsunął nogi, by mieć lepszy dostęp, po czym oparł się wygodnie o drzwi i z westchnieniem przystąpił do pieszczenia się.

Oczywiście, to było nic w porównaniu z tym, co odczuwał, gdy dotykał go Kasamatsu, ale co mu pozostało?

Splunął delikatnie na swojego członka, by łatwiej było mu przesuwać napletkiem wzdłuż niego. Pierwsza fala przyjemności spłynęła na niego zachęcająco. Zsunął się niżej, opierając o podłogę kością ogonową, dzięki czemu łatwiej było mu sięgnąć wolną dłonią do swojego odbytu. Czuł, że jest rozgrzany, że pulsuje w oczekiwaniu na to, co tego dnia niestety nie miało nadejść. Drażnił otwór odbytu, sprawiając tym samym, że kolejna fala rozkoszy zalała jego ciało.

Taki wrażliwy… Gdyby jednak kochali się dziś z Kasamatsu, Yukio byłby zachwycony tym, jak napalony był Ryouta – lubił go takiego oglądać.

Po chwili Kise zmienił taktykę i zaczął dotykać się po torsie. Wsunąwszy dłoń pod sweter i podkoszulek, pieścił swoje sutki, skubiąc je palcami i pociągając delikatnie. Musiał zagryzać wargę i wstrzymywać raz po raz oddech, by nie wydać z siebie jęku, nie chciał bowiem, by Daiki i jego partner usłyszeli, że jest w domu, a co gorsza – że masturbuje się, gdy akurat oni dwaj uprawiają seks po drugiej stronie korytarza.

No właśnie…

Twarz Kise płonęła. Blondyn był świadom, że onanizuje się, słysząc jęki brata, które, jakby nie patrzeć, jego samego nakręcały do tego, co właśnie robił sam sobie. A jednak nie potrafił przestać, nie mógł się powstrzymać.

Zaczął szybciej oddychać, ledwie hamował jęki. Był tak niedopieszczony, że nie potrzebował wiele, by szybko skończyć. Sam był zaskoczony ilością spermy, która nagle wytrysnęła z jego członka. Jęknął głucho, krótko, bo natychmiast zasłonił sobie usta dłonią i w panice zaczął nasłuchiwać odgłosów zza ściany, zagłuszanych szaleńczym łomotaniem jego serca.

Mężczyźni chyba również poczuli się spełnieni, gdyż Ryouta dosłyszał ostatnie głośne jęki i westchnienia, po których zapadła cisza.

Wstał, kompletnie zażenowany, podciągnął bieliznę i spodnie. Wytarł dłonie w chusteczkę i, powstrzymując cisnące się do oczu łzy, ze złością cisnął nią do kosza na śmieci stojącego w rogu.

Od ośmiu lat! Od ośmiu lat nie musiał się masturbować! Aż do dzisiejszego cholernego dnia! Do tego pieprzonego popołudnia, kiedy wrócił do domu, podpatrzył jak jego brat uprawia seks z jakimś facetem, o którym nigdy nic nie wspomniał, a Kise podniecił się i…

Rzucił się na swoje łóżko i ukrył twarz w miękkich poduszkach.

Miał ochotę się zabić.


***


- Kagami-kun, czy ty przypadkiem nie jesteś pijany?

- No co ty, Kuroko, po tych paru piwach?- Kagami roześmiał się, spoglądając z politowaniem na swojego nowego chłopaka.- Może i leciutko kręci mi się w głowie, ale doskonale panuję nad swoim…

- Kagami-kun, uwa-…!

Niestety, było już za późno – prawa noga Taigi, która trafiła na zlodowaciały fragment chodnika, podniosła się na imponującą wysokość, kiedy rosły mężczyzna poślizgnął się i z impetem wylądował na twardych płytach.

- Ostrzegałem – powiedział Tetsuya, pomagając mu wstać.

- To… zupełny przypadek…

- Bardzo boli?

- Ani trochę!

- Odprowadzę cię do domu, Kagami-kun – zaoferował Kuroko.- Postaram się szybciej ostrzegać cię przed tymi niebezpiecznymi ślizgawkami.

- N-nie musisz wcale… a-ale miło mi będzie…- Kagami był wyraźnie zażenowany.

- Czuję się w obowiązku, ponieważ wydaje mi się, że jesteś pijany.

- Nie jestem pijany!- zawołał, po czym poświęcił parę sekund na złapanie równowagi, kiedy znów wszedł w ślizgawkę.

- Chyba jednak trochę jesteś – stwierdził z powagą Kuroko.

- M-może trochę…

Tetsuya uśmiechnął się leciutko. Chwycił jego rękę i przełożył sobie przez barki; Taiga oparł się na nim i ruszyli w kierunku mieszkania czerwonowłosego.

Dotarli na miejsce po kolejnych kilkunastu minutach. Kuroko już tutaj bywał, znał na pamięć kod do klatki schodowej. Wystukał go na ekranie dotykowym, po czym obaj mężczyźni weszli do budynku i wspięli się po schodach do mieszkania numer osiem.

- Klucze?- Kuroko spojrzał na niego pytająco.

- Ja sam!- bąknął Taiga, wyraźnie zawstydzony, szukając kluczy w kieszeniach spodni, najpierw tylnych, potem przednich.- Kurde… kurde, gdzie one…?

- Może tutaj?- Tetsuya niezauważenie sięgnął do kieszeni jego kurtki i od razu znalazł klucze. Otworzył drzwi i przekroczył próg mieszkania, ale widząc, że Kagami nadal klepie się po całym swoim ciele w poszukiwaniu zguby, odchrząknął.- Kagami-kun, wchodzisz?

- Co? Och! Jak ty… kiedy ty…? A, nieważne – westchnął w końcu, machnąwszy ręką.

Wszedł do mieszkania chwiejąc się tylko odrobinę. Mężczyźni zdjęli z siebie kurtki i zzuli buty, po to by następnie udać się do przestronnego salonu. Taiga od razu zajął miejsce na kanapie, opadając na nią z westchnieniem i po chwili kładąc się na niej.

- Potrzebujesz czegoś, zanim wyjdę?- zapytał Kuroko dla pewności, pochylając się nad nim.- Może zrobić ci herbaty, Kagami-kun?

- Nie, dziękuję – westchnął przeciągle Taiga, odnajdując dłoń błękitnowłosego i ściskając ją delikatnie.- Dziękuję, Kuroko.

- Zdrzemnij się – zaproponował Tetsuya, przysiadając na brzegu kanapy.- To ci dobrze zrobi. Zatrzasnę za sobą drzwi, kiedy będę wychodził.

- Znam wiele innych sposób na to, co mi zrobi dobrze…- wymruczał, marszcząc lekko brwi i zamykając oczy. Kuroko poczuł ciepły dreszcz rozchodzący się po całym jego ciele, ale wtedy Kagami począł wymieniać:- Na przykład gra w kosza… albo hamburgery… albo… oficjalny mecz… albo…

Tetsuya wywrócił dyskretnie oczami. Już myślał, że Taiga zaczął go podrywać, lecz chyba się przeliczył. Postanowił jednak pokusić go nieco – nachylił się nad nim i skradł mu krótki, lecz czuły pocałunek.

- Albo to?- zapytał niewinnie.

Kagami spojrzał na niego całkiem poważnie, jakby w jednej chwili zupełnie wytrzeźwiał. Położył dłoń na talii Kuroko, objął go delikatnie, po czym przyciągnął do siebie i wpił się w jego usta, mocno i zachłannie.

Tym razem pozytywnie zaskoczył Tetsuyę. Błękitnowłosy westchnął, kładąc dłoń na jego muskularnej klatce piersiowej; nawet pod jego beżowym t-shirtem potrafił świetnie wyczuć każdy mięsień z osobna. Nie był co prawda typem, który zazdrościł innym, ale musiał przyznać przed sobą w myślach, że Kagami ma naprawdę boskie ciało – już wcześniej tak uważał.

Pocałunek zupełnie ich pochłonął. Smakowali się wzajemnie, plącząc ze sobą języki raz w ustach Kagamiego, raz w Kuroko. Taiga obejmował mężczyznę w talii i przyciskał do siebie coraz mocniej, ich klatki piersiowe stykały się ze sobą niemal po sam obojczyk.

Tetsuya wkrótce zmienił jednak pozycję. Nie przerywając pieszczoty, uniósł się z kanapy i usiadł okrakiem na biodrach Kagamiego. Czerwonowłosy poruszył się nerwowo pod nim, kładąc dłonie na jego udach, przesuwając je powoli wzdłuż nich, przez pośladki, kończąc w końcu na talii. Uniósł tym samym materiał koszuli Kuroko, a jego rozpalone dłonie dotknęły nagiej skóry Tetsuyi.

- Kuroko...- wymamrotał w przerwach między kolejnymi pocałunkami.

- Mm?- Kuroko oderwał się od niego, zagryzł mocno wargę. Przesunął wargami po mocno zarysowanej szczęce Taigi, sięgnął jego szyi i zaczął pozostawiać na niej wilgotne ślady.

- Jeśli… jeśli zaraz nie przerwiemy, to stracę kontrolę – wyszeptał gorączkowo Taiga, gryząc płatek jego ucha.- Nie chcę, żebyś mnie za to znienawi-…

Urwał raptownie, kiedy Kuroko wyprostował się, rozpiął zaledwie dwa guziki koszuli i ściągnął ją przez głowę wraz z t-shirtem. Kagami wpatrzył się jak urzeczony w jego szczupłą, choć niepozbawioną umięśnienia sylwetkę, tymczasem błękitnowłosy pochylił się nad nim i znów złączył ich wargi.

- Kuroko – jęknął Taiga.- Mówię poważnie…

- Rozumiem – odparł Tetsuya, znów się prostując. Przesunął się z jego bioder na uda i szarpnął paskiem jego spodni.- Nie powstrzymuj się, Kagami-kun. Ja też nie zamierzam.

Kagami mimo wszystko starał się opanować, choć pożądanie zaczynało go szybko obezwładniać. Wpatrywał się w Kuroko, który zsunął jego spodnie i bieliznę z pośladków, po czym chwycił w dłoń grubego penisa czerwonowłosego.

Taiga nie do końca tak to sobie wyobrażał. Oczywiście, w jego fantazjach, jeszcze zanim wyznał Kuroko uczucia, wielokrotnie brał Tetsuyę na różne sposoby i widywał go w niezwykle erotycznych wydaniach, ale w życiu nie spodziewał się, że to właśnie błękitnowłosy zacznie się do niego dobierać jako pierwszy.

To go bardzo nakręcało.

A jeszcze bardziej się nakręcił, kiedy Kuroko wziął go do ust.

Jęknął, przecierając dłońmi twarz. Wsunął palce we włosy, zacisnął je, czując, jak niewyobrażalna rozkosz rozpływa się po całym jego ciele. Tyle czasu o tym marzył! Tak bardzo chciał tego doświadczyć, tak bardzo chciał, by jego marzenie spełniło się i by Tetsuya został jego chłopakiem.

Teraz nareszcie się to stało, Kuroko podjął decyzję, by spróbować i…

I mogą robić wszystko.

Podniósł się gwałtownie, i nie dając Tetsuyi czasu na zdziwienie się, chwycił go w pasie i ułożył na kanapie. Chwycił jego nogi i niemal agresywnie przysunął do siebie.

- Chcesz to zrobić tutaj?- wydyszał Kuroko, najwyraźniej tak samo podniecony jak on.

- W pierwszej kolejności, tak – wymruczał Kagami, pochylając się nad nim i całując jego klatkę piersiową.- Ostrzegałem cię, Kuroko… Teraz już mnie nie powstrzymasz, choćbyś gryzł, kopał i błagał. Zaraz pokażę ci, dlaczego nie zadziera się z tygrysem…

Kuroko przygryzł mocno wargę, patrząc jak Kagami ściąga z siebie t-shirt. Kiedy zobaczył jego nagą klatkę piersiową, zaparło mu dech.

Właśnie w tym momencie postanowił pieprzyć swoje dotychczasowe zasady i przyzwoitość.

Teraz pragnął tylko naprawdę dzikiego seksu.



















* W Japonii to co my nazywamy „parterem” jest pierwszym piętrem. Biłam się z myślami, czy stosować tutaj polską wersję, czy japońską, ale skoro już piszę o Japonii, to trzymajmy się faktów xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń