[MnU] Odcinek 4 [rewrite]

 

Moda na Uke

Odcinek 4



Zbliżała się godzina dziewiętnasta, a Tetsuya wciąż nie wracał do domu.

Kise zaczynał się martwić, choć domyślał się, że jego młodszy braciszek prawdopodobnie postanowił zostać na noc u Kagamiego. Ryouta nie mógł powiedzieć, że podobał mu się ten pomysł, mimo wszystko Tetsuya zawsze był dla niego i już na zawsze pozostanie drobnym i bladym stworzeniem, którym opiekował się od najmłodszych lat.

Tymczasem te drobne i blade stworzenie być może zostanie partnerem wielkiego i muskularnego dzikiego zwierza…

Aomine i jego przyjaciel również nie schodzili na dół, zamknięci w swoich czterech ścianach, przez co Kise zaczynał czuć się z minuty na minutę coraz bardziej samotny. Stojąc w kuchni i przygotowując kolację, wpatrywał się smętnie w krojonego kurczaka, słuchając równie smętnej piosenki o miłości, która akurat była puszczana w radiu.

W dodatku najnowszy odcinek „Seme życia” również niezbyt podnosił na duchu. Antonio zdradził Domenico z Emilio, a całą intrygę uknuł jego młodszy brat Ignacio, który zakochał się w Antonio i w ten sposób chciał zdobyć go dla siebie.

Kise westchnął ciężko, niepocieszony. To był dla niego naprawdę smutny i ciężki dzień.

Przekładał właśnie obtoczone w panko z sezamem kawałki kurczaka, kiedy na górze rozległy się kroki. Ryouta zmniejszył nieco poziom grzania płyty indukcyjnej, po czym wytarł ręce w kuchenny ręcznik i począł nasłuchiwać. Chciał poczekać, aż mężczyźni zejdą na dół – jako gospodarz czuł się w obowiązku powitać gościa, nawet jeśli ten zamierzał akurat wyjść.

Gdy usłyszał stłumione głosy na schodach, wyszedł na korytarz.

- … jeszcze ślady mojej spermy na policzku – mówił właśnie nieznajomy z drwiącym uśmieszkiem, schodząc przodem.

- Teraz mi to mówisz?!- warknął ze złością Aomine, wycierając wierzchem dłoni usta.

Kise znieruchomiał w pół kroku z zastygłym na ustach uprzejmym uśmiechem, zażenowany usłyszaną wymianą zdań. Chyba jednak powinien był poczekać jeszcze chwilę przed wyjściem z kuchni…

- Dobry wieczór – bąknął nerwowo, dla własnego komfortu zatrzymawszy się na końcu niedługiego korytarza.

Nieznajomy spojrzał na niego z zaskoczeniem oraz zainteresowaniem malującymi się na przystojnej twarzy, natomiast Aomine drgnął nerwowo, będąc jeszcze na schodach. Obrócił się błyskawicznie ku bratu z przerażoną miną.

- Ryouta?! C-co ty tutaj robisz?!- zapytał.- Nie miałeś być u Yukio?

- Musieliśmy na dzisiaj zmienić plany – wyjaśnił Kise, mając nadzieję, że po jego twarzy nie było widać od jak dawna był w domu i jak wiele usłyszał.

I zobaczył.

- A-aha...- Aomine był cały czerwony na twarzy. Zerknął nerwowo na swojego towarzysza, drapiąc się po głowie i wyraźnie zastanawiając się nad tym, jak ich sobie przedstawić.- T-to mój brat, Ryouta. A to jest…

- Imayoshi Shouichi, bardzo mi miło – powiedział nieznajomy, skłoniwszy głowę. Poprawił okulary, które zsunęły mu się z nosa. Oczy miał zamknięte. Kise nie potrafił zrozumieć, jak mężczyzna mógł cokolwiek widzieć.- Aomine nie opowiadał za wiele o swoim rodzeństwie, ale jeśli dobrze kojarzę twarz, jesteś modelem, prawda? Hmm, Kise-san, zgadza się?

- Tak – potwierdził Ryouta, skinąwszy głową.- Miło mi poznać, Imayoshi-san.

- No, to my ten...- zaczął nerwowo Daiki.

- Wychodzisz, Imayoshi-san?- chciał wiedzieć Kise. Wskazał ruchem dłoni w kierunku kuchni.- Właśnie przygotowuję kolację, może masz ochotę zjeść z nami?

- Nie, nie, on musi…

- Dziękuję za zaproszenie, nie chciałbym jednak niepokoić domowników – przerwał mu Imayoshi. Aomine westchnął z wyraźną ulgą.

- Jesteśmy tylko my, nasz młodszy brat nie wróci na kolację – powiedział Ryouta trochę nerwowo. Chyba jednak pospieszył się z tym zaproszeniem, bo wydawało mu się, że Aomine nie czuje się komfortowo z myślą, że Imayoshi miałby poznać Ryoutę. Skrzywił się bowiem z niesmakiem, ale zaraz potem spojrzał na blondyna, rozchylając lekko usta.

- Tetsu nie wraca na noc?- zapytał.

- Chyba nie...- Kise wzruszył ramionami z lekkim uśmiechem.- Spóźnia się, więc zgaduję, że zasiedział się z Kagamim.

- Mhm – mruknął Aomine, odwracając od niego twarz i przecierając dłonią kark. Imayoshi w międzyczasie śledził wzrokiem tę krótką wymianę zdań; na jego ustach igrał ni to uprzejmy, ni to drwiący uśmieszek.

- W każdym razie, kolacja jest prawie gotowa, więc jeśli masz ochotę, Imayoshi-san...- Kise znów wskazał w kierunku kuchni. Z racji, że już zaczął temat, chciał go dokończyć.

- Jeśli to ci nie przeszkadza, Kise-san, to będzie mi bardzo miło – odparł grzecznie Shouichi.

Ryouta uśmiechnął się do niego i gestem zaprosił go do wnętrza domu, jednocześnie ignorując przy tym ponure spojrzenie Aomine, jakim ten obdarzył swojego kochanka. Sam starał się unikać bezpośredniego patrzenia w granatowe oczy brata, obawiając się, że dostrzeże w nich groźbę i niezadowolenie.

Mężczyźni przeszli do kuchni, która była połączona z jadalnią, czy raczej zwykłym miejscem do spożywania posiłków – tuż za ladą kuchenną stał stół z krzesłami, w rogu pomieszczenia zaś znajdowała się oszklona szafa z naczyniami. Imayoshi i Aomine zajęli miejsce przy stole, podczas gdy Kise wznowił przygotowania kolacji; obrócił kurczaka w panko, który wcześniej powoli smażył się na jednej stronie.

- Macie naprawdę piękny dom – odezwał się Imayoshi, opierając przedramiona o blat stołu i z uśmiechem spoglądając na Kise.

- Dziękujemy.- Ryouta uśmiechnął się do niego.- Należał do rodziców. Po ich śmierci odziedziczyliśmy go we trójkę. Niewiele zostało zmienione od tamtego czasu, ale kuchnię trzeba było wyremontować.

- Zauważyłem właśnie, że nie pasuje klimatem do tradycyjnej sypialni Aomine – powiedział Shouichi. Kise cieszył się, że jest odwrócony do niego plecami, bo na jego policzkach wykwitł delikatny rumieniec.- To ty ją projektowałeś?

- I tak, i nie. Mam znajomego architekta, który mi pomógł. W domu gotuję głównie ja, miałem jakąś tam wizję na swój kącik, a przyjaciel dopracował projekt.

- Nowoczesny i gustowny styl – ocenił Imayoshi.- No, ale z zarobkami modela pewnie nie trudno sobie na coś takiego pozwolić.

Ryouta udał, że nie dosłyszał w jego tonie nuty ironii, ani że nie zauważył tego kopniaka, którego Imayoshiemu zaserwował pod stołem Daiki.

- Zacząłem pracować już w liceum, do tego czasu udało mi się trochę zaoszczędzić – powiedział, niezrażony.- A ty czym się zajmujesz, Imayoshi-san?

- Jestem inżynierem procesu w firmie żywnościowej – wyjaśnił.- Nic ciekawego, naprawdę.

- Odpowiedzialna praca – stwierdził Kise z uśmiechem, wyłączając kuchenkę indukcyjną. Sięgnął po małe miski, a następnie otworzył ryżowar, by każdemu nałożyć porcję.- Daiki, a ty nie zaproponujesz gościowi nic do picia?

Aomine, który siedział na krześle nisko zsunięty, z dłońmi w kieszeniach dresu, spojrzał ze znudzeniem na swojego brata. Jego wzrok przeniósł się na Imayoshiego, który obserwował go z uśmiechem.

- Pił dzisiaj już całkiem sporo – stwierdził.

Kise przełknął ciężko ślinę, zastanawiając się, czy ten tekst nie miał przypadkiem jakiegoś drugiego znaczenia.

- Hm, racja, ale z chęcią napiłbym się teraz czegoś słodszego – odparł Imayoshi, po czym dodał, wyraźnie podkreślając słowa:- Tak dla odmiany.

Teraz Ryouta był już pewien, że ich krótka wymiana zdań miała znaczący podtekst. Zwłaszcza gdy dostrzegł zaciśnięte w wąską linię wargi Aomine.

Ciemnoskóry podniósł się ze swojego miejsca. Przeszedł za ladę kuchenną, wymijając Ryoutę, po czym sięgnął do jednej z wiszących szafek i wyjął z niej wysoką szklankę. Kise zajął się krojeniem kurczaka w panko na kilkucentymetrowe paski i z początku nie zwracał większej uwagi na brata.

Dopóki nie zauważył, że ten sięgnął do lodówki po mleko i zapełnił nim szklankę do połowy.

Blondyn przerwał krojenie i spojrzał ze zdumieniem najpierw na szklankę, potem na Aomine, a na koniec zerkając nerwowo na Imayoshiego, który akurat przysunął do siebie magazyn modowy, który Ryouta pozostawił wcześniej na stole. Znów popatrzył na brata i poruszył znacząco brwiami w niemym pytaniu „co ty wyprawiasz?”.

Daiki uśmiechnął się do niego półgębkiem, co mogło znaczyć wszystko i nic. Kise był gotowy nawet dać sobie z tym spokój, ale ciemnoskóry sięgnął po cukierniczkę i zaczął wrzucać do szklanki z mlekiem łyżeczkę za łyżeczką.

- Co ty wyprawiasz?- zapytał w końcu bardzo, ale to bardzo cichym szeptem.

- Shh.- Aomine mrugnął do niego okiem, po czym skinął na Imayoshiego.- Chciał coś słodkiego.

- Strujesz go tym!

- Nie takie rzeczy połykał – mruknął Daiki, wzruszając ramionami.

Kise zarumienił się na te słowa, jego brat tymczasem zamieszał łyżeczką mleko, a następnie zaniósł Imayoshiemu i postawił przed nim na stole.

- Ach, dzięku-...- Shouichi urwał, patrząc znad magazynu na stojącą przed nim szklankę.

Ryouta z napięciem obserwował jego reakcję; mężczyzna powoli uniósł wzrok znad magazynu i wbił go w Aomine. Milczał przez chwilę, a potem uśmiechnął się lekko, zamknął gazetę i odrzucił ją na bok. Chwycił szklankę. Uniósł ją do ust. Kise przełknął ciężko ślinę, myśląc gorączkowo, czy powinien uprzedzić, że to mleko zostało hojnie posłodzone, ale nim podjął decyzję i tak było za późno.

Imayoshi… otworzył oczy.

Otworzył je i, nie spuszczając wzroku z Aomine, duszkiem wypił całą zawartość szklanki, łącznie z grubą warstwą cukru, który osadził się na jej spodzie. Mało tego – na sam koniec odłożył szklankę na stół i oblizał się ze smakiem.

Daiki zastygł w bezruchu po przeciwnej stronie stołu.

- Hmm – zamruczał Imayoshi, patrząc na niego.- Mógłbyś serwować takie zawodowo.

Kise i Aomine zarumienili się w tym samym momencie i równie intensywnie.

Ryouta postanowił przerwać ich przekomarzanki. Ułożył na talerzu kawałki kurczaka oraz przygotował w mniejszych miseczkach sos sojowy, sałatkę z ogórka oraz porcję marynowanego imbiru. Zaniósł wszystko na stół, łącznie z ryżem oraz kurczakiem w panko.

- Wszystko gotowe, smacznego!- powiedział nieco nerwowo.

- Wygląda apetycznie – ocenił Imayoshi.

- Dzięki, mam nadzieję, że będzie smakowało.

Kise zajął najbardziej neutralne miejsce, czyli u końca stołu. Sięgnął po pałeczki i przystąpił do jedzenia, spoglądając z wahaniem na obu towarzyszy.

- Bardzo dobre – powiedział Shouichi, przełknąwszy kęs mięsa.- Masz chyba talent do idealnego doprawiania, co?

- Och, czy ja wiem...- Ryouta zarumienił się, mile połechtany komplementem.

- Imbir sam marynowałeś?

- Nie, mamy sporo przetworów jeszcze po naszych dziadkach.

- Spójrz, Aomine, czy to ci czegoś nie przypomina?- zagadnął Imayoshi, wskazując pałeczkami na swoją miskę ryżu, który ułożył się w dwóch półkolach, między którymi Shouichi położył kawałki różowego imbiru, przypominające teraz, co tu dużo mówić, dziurkę odbytu.

Daiki poczerwieniał na twarzy.

Wtedy z korytarza dobiegł ich dźwięk telefonu.

- Ja odbiorę!- zawołał radośnie Kise, wstając pospiesznie od stołu i wychodząc z kuchni.

Jeszcze nigdy nie cieszył się tak bardzo z tego, że ktoś przerwał mu w posiłku…

Zamknął za sobą drzwi i podszedł do aparatu.

- Tak, słucham?- rzucił z ulgą do słuchawki.

- Cześć, Ryouta – usłyszał znajomy, kochany przez siebie głos.

- Ach, Yukio!- ucieszył się Kise. Przez to wszystko zupełnie zapomniał, że Kasamatsu miał do niego zadzwonić.- Jak tam? Dobrze spędziłeś popołudnie?

- Wstałem jakiś czas temu i ogarnąłem mieszkanie. Chciałem zadzwonić wcześniej, ale...- Yukio odchrząknął.- W każdym razie przepraszam, że dzisiaj tak wyszło. Przełożymy spotkanie? Znajdziesz czas jutro?

- No pewnie – powiedział Ryouta.- O której chciałbyś się spotkać? Mam wpaść do ciebie, czy przyjedziesz do nas?

- Spotkajmy się na mieście – zaproponował.- Może w tej restauracji, „Loveless”, tej niedaleko centrum? Byliśmy tam kiedyś.

- Mało, że byliśmy, mieliśmy tam naszą pierwszą randkę – zaśmiał się Kise.

- Och… zapomniałem. To może…

- Pasuje mi „Loveless”! O której mam tam być?

W słuchawce dało się słyszeć westchnienie, po którym nastąpiła dłuższa chwila ciszy.

- 17:30?- mruknął w końcu Kasamatsu.

- Dobrze, więc 17:30 jutro w „Loveless” – podsumował Ryouta z uśmiechem. Oczywiście, traktował to jako zaproszenie na randkę, w końcu z tą restauracją wiązało się mnóstwo ciepłych wspomnień!

- Muszę kończyć. Do zobaczenia jutro.

- Do zobaczenia, Yukio! Kocham-…

Niestety, nim zdążył powiedzieć do końca, w słuchawce już rozległ się sygnał przerwanego połączenia. Ryouta westchnął ciężko, wywracając oczami. Kasamatsu nie należał do specjalnie wylewnych osób i rzadko kiedy żegnał się z nim czułostkami, a mógłby to zrobić chociaż dziś, tak w ramach zadośćuczynienia, skoro ich spotkanie się nie udało!

Ale to nic, stwierdził w myślach.

Jutro nareszcie pójdą na randkę!


***


Kuroko miał wrażenie, jakby całe jego ciało płonęło w pożądaniu.

Nigdy wcześniej nie czuł się w tej sposób; jeszcze nigdy nie całował nikogo tak zachłannie, jeszcze nigdy nie ściągał z siebie ubrań tak pospiesznie, nie szarpał nimi niecierpliwie, jakby był najbardziej zbędną rzeczą w jego życiu – choć teraz z pewnością tak było.

To było coś niesamowitego – był podekscytowany i zlękniony jednocześnie. To było dla niego zupełnie nowe, obce, niepodobne do niego.

I podobało mu się to.

Jego spodnie i bielizna wylądowały na podłodze, rzucone niedbale za kanapę. Gdy Kagami pozbył się także reszty swojej własnej odzieży, mężczyźni znów spletli się w namiętnym uścisku, oddając gorącym pocałunkom i sunąc dłońmi po swoich ciałach, poznając je, ucząc się ich – głodni tego dotyku, niecierpliwie próbowali siebie nawzajem.

Leżąc na plecach i mając Kagamiego między nogami, Tetsuya wsunął palce w jego włosy i zacisnął je na nich, przyciągając mężczyznę do siebie. Taiga wpijał się w jego wargi tak zachłannie, że błękitnowłosego powoli zaczynała boleć szczęka, nie zważał jednak na to. Oddychając głęboko, sięgał językiem do wnętrza ust swego kochanka, odszukiwał jego język, drażnił i łaskotał podniebienie, w końcu przygryzał też wargi.

Kagami nie pozostawał mu dłużny. Nie potrafił już skupić się na swoich myślach; alkohol i pożądanie za bardzo uderzyły mu do głowy, ledwie kontrolował się, by nie przesadzić. Kuroko był drobniejszej budowy od niego, a on nie chciał, by coś mu się stało podczas ich igraszek.

Oderwał się od niego z sapnięciem, po czym przesunął na klęczkach do dołu i chwycił jego członka w dłoń. Wsunął go sobie do ust, zaczął lizać i ssać. Dotyk i ciepło jego języka były tak nagłe i niespodziewane, że Kuroko jęknął przeciągle, wyginając kręgosłup.

Czy gra wstępna zawsze była taka… erotyczna? Taka namiętna, taka pełna pożądania? Czy to zawsze było takie przyjemne? Miał tak długą przerwę, podczas której nie odczuwał nawet specjalnej potrzeby by zaspokajać się samemu, ale teraz, gdy Kagami pieścił go tak zachłannie i wręcz niedelikatnie, Tetsuya miał wrażenie, że oszaleje z tej rozkoszy, która próbowała zawładnąć jego ciałem i umysłem.

Może chodziło o to, że z Taigą nie łączyło go takie uczucie, jak z byłym chłopakiem Kuroko. A może rzeczywiście to była zbyt długa przerwa?

Być może też był to po prostu on, Kagami. On i jego dzika aura.

Doszedł nagle, intensywnie, z jękiem zaciskając dłonie na podłokietniku kanapy tuż nad jego głową. Przyjemność rozlała się po całym jego ciele jak tsunami, czuł się kompletnie oszołomiony. Zagryzł wargę, spoglądając w dół, na Taigę, który jeszcze chwilę poruszał głową, zbierając do ust wszystko, co oferował mu Kuroko – i połykając.

Tetsuya zarumienił się na ten widok, podczas gdy Kagami uniósł się i przetarł wargi wierzchem dłoni. Błękitnowłosy patrzył na niego zamglonym wzrokiem, uspokajając oddech i szalejące w klatce piersiowej serce.

Taiga nachylił się nad nim powoli; jego gruby, pulsujący członek dotknął jego pośladków, na co Kuroko zareagował drgnięciem. Kagami jednak tylko pocałował go, wkradając się językiem do jego ust i wzdychając z rozkoszą.

- Pójdę po gumki – wyszeptał.

Kuroko zagryzł wargę, kiedy jego ciało owionął chłód; to Taiga zszedł z niego i zniknął z zasięgu jego wzroku. Tetsuya nie zdążył uspokoić się do końca, gdy jego kochanek powrócił z opakowaniem prezerwatyw oraz tubką lubrykanta.

Klęknął na kanapie między jego nogami, rozsuwając je jednocześnie. Tetsuya czuł wahanie tylko przez chwilę – od dawna nie uprawiał seksu, a Kagami był sporych gabarytów. Martwił się, że nie da rady, że to będzie dla niego za wiele.

Ale gdy Taiga zwilżył żelem palec i wsunął go w niego, Kuroko po prostu przestał myśleć.

Wyglądało na to, że bardzo stęsknił się za tym uczuciem. Zagryzł wargę, kiedy Kagami przysunął się do niego bliżej i zaczął poruszać w nim palcem, przyzwyczajając go do tego ruchu. Kuroko nadal czuł, że jego ciało płonie, i domyślał się, że Taiga również to czuje – być może właśnie dlatego darował sobie dalszą grę wstępną, może właśnie dlatego chciał jak najszybciej go posiąść.

Tetsuya spojrzał na niego spod przymrużonych powiek. Było mu tak przyjemnie, tak błogo. Kagami wyglądał niezwykle seksownie, klęcząc między jego nogami, zupełnie nagi, wpatrzony w niego z uwielbieniem i niepowstrzymanym pożądaniem. Widać było po nim, że nie marzy o niczym innym, jak tylko o uprawianiu seksu z nim, tu i teraz, bez względu na wszystko.

Kuroko sięgnął dłonią do jego członka i zaczął go pieścić. Kagami zagryzł mocno wargę; był twardy jak skała i coraz bardziej wilgotny, a dotyk Tetsuyi jeszcze bardziej go nakręcał. Odruchowo zaczął poruszać biodrami, wsuwając się między szczupłe palce błękitnowłosego, już wyobrażając sobie, że to jego odbyt.

Wsunął w niego tymczasem kolejny palec. Czuł, jak jego kochanek pulsuje w środku, jak gorący jest wewnątrz. Jeszcze tylko chwila, musi wytrzymać – jeszcze chwila i wejdzie w niego, wsunie się gładko, poczuje na własnym członku jak ciasny jest Kuroko Tetsuya, jego chłopak.

Na samą tę myśl poczuł, że dochodzi.

Nie mógł dłużej czekać, po prostu nie mógł.

Oswobodził się z dotyku jego dłoni, chwycił jego nogi i rozsunął je. Niezgrabnymi ruchami zaczął walczyć z opakowaniem prezerwatywy, ale palce miał teraz śliskie od lubrykanta i drobny przedmiot już dwa razy spadł na brzuch Kuroko.

- Daj, ja to zrobię – wychrypiał Tetsuya, chwytając opakowanie. Otworzył je sprawnie, wyciągnął gumkę, po czym przytrzymując jej koniec, zaczął naciągać na potężne przyrodzenie Taigi. Jego twarz i uszy były całe czerwone, mężczyzna niecierpliwił się, myśląc o tym, że zaraz ten wielki penis znajdzie się w jego wnętrzu.

Czekał na to.

Opadł na plecy i postarał skupić się na własnym ciele, próbował wrócić do kontrolowania go. Kagami znów sięgnął po tubkę z lubrykantem i posmarował nim zarówno odbyt Tetsuyi jak i swojego członka, uwięzionego teraz w prezerwatywie.

Gdy chwycił uda Kuroko i uniósł jego nogi, błękitnowłosy zagryzł mocno wargę, z całych sił starając się pozostać rozluźniony.

Kagami nie czekał dłużej, nie był w stanie. Naprowadził swojego członka na pulsujący odbyt Kuroko, po czym zaczął się w niego wsuwać. Czuł narastający opór i robił wszystko, by cierpliwie przeczekać, aż minie, ale to było dla niego za trudne. Musiał, po prostu musiał w niego wejść, musiał się z nim teraz kochać! Tetsuya nareszcie był jego, nareszcie to, co robili, nie było tylko nieprzyzwoitym snem, a niegrzeczną prawdą.

Wszedł w niego z westchnieniem i dopiero wtedy się zatrzymał. Kuroko zaciskał powieki, objął mężczyznę nogami. Oddychał ciężko, dłonie zaciskając na przedramionach Taigi, które ten oparł po obu stronach jego ciała.

- W porządku?- sapnął Kagami.

- Mm...- Kuroko skinął głową ledwie zauważalnie.

Kagamiemu to najwyraźniej w zupełności wystarczyło.

Zaczął poruszać nerwowo biodrami, wykonywał krótkie, rytmiczne pchnięcia. Tetsuya zaciskał się na nim do tego stopnia, że jego tempa i nie tak można było nazwać „szybkim”, ale Kagamiemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie – czuł, że inaczej doszedłby od razu.

Kuroko odczuwał delikatne pieczenie, ale wkrótce przestał zwracać na to uwagę. Kagami wypełniał całe jego wnętrze, stale pozostając w pozycji, w której wręcz natarczywie muskał jego prostatę. Tetsuya jeszcze nigdy nie przeżył czegoś takiego, jego doświadczenia łóżkowe opierały się na jednym tylko związku z mężczyzną, którego wówczas kochał, ale to?

To mógł spokojnie nazwać dzikim romansem.

Taiga sprawiał wrażenie, jakby doskonale wiedział, na czym polega słaby punkt Kuroko i czego dokładnie pragnie błękitnowłosy, nawet jeśli on sam nie był tego jeszcze pewien. Zdawał się prowadzić go, pokazywać mu świat, którego nigdy nie poznał. Dostarczał mu przyjemności i wrażeń, a przede wszystkim tym samym okazywał własne uczucie, własną potrzebę bycia tak blisko, kochania go, pieszczenia, całowania.

Chciał go zadowolić.

I, niech to diabli, ale robił to naprawdę dobrze.

- Mocniej – sapnął Kuroko ledwie słyszalnie, wbijając paznokcie w przedramiona Kagamiego. Czuł, że jest blisko, po raz kolejny fala przyjemności zbliżała się w zastraszającym tempie. To nic, że dojdzie drugi raz, był gotowy zostać na noc, w tym momencie był gotowy zostać nawet przez tydzień, jeśli tylko będzie mógł czuć to, co teraz czuł z taką intensywnością.

Kagami usłyszał jego prośbę; pogłębił ruchy, wycofywał się do połowy i wbijał w Tetsuyę z większym teraz impetem. Nawilżenie robiło swoje, a ponieważ Kuroko przyzwyczaił się już do ruchów Taigi, łatwiej było mu poruszać się w nim. Jego penis był teraz tak gorący i nabrzmiały, jakby lada chwila miał eksplodować.

Wkrótce poczuł, że jest na skraju. Nie pytając o pozwolenie, zaczął wbijać się w niego jeszcze mocniej i szybciej. Słyszał jego jęki i ciężki oddech, zmieszane z jego własnymi, ale jeśli Tetsuya w którymkolwiek momencie protestował, tego już Taiga nie dosłyszał. Brał go tak, jak najbardziej lubił, brał go tak, jak najbardziej pragnął, szczególnie teraz, gdy alkohol zwiększał jego doznania i odczuwane pożądanie.

- Ah!- Z jego ust wyrwał się okrzyk, kiedy rozkosz eksplodowała w jego ciele, kumulując się w kroczu. Zatrzymał się na moment, jakby zaskoczył go ten wybuch, po czym zaczął energicznie poruszać się w Kuroko, szczytując długo i tak przyjemnie, jak jeszcze nigdy dotąd.

Kiedy skończył, nie był nawet pewien, czy Tetsuya miał drugi orgazm; nic nie słyszał, krew wrzała w jego żyłach, serce szalało w piersi. Dysząc ciężko, osunął się na Kuroko, czuł jak jego penis zaczyna pulsować bólem, gdy ciasne ścianki odbytu Tetsuyi zaciskały się na nim w spazmatycznych ruchach.

Więc chyba doszedł…

- Jak… jak się czujesz?- wydyszał, nie mając sił, a nawet nie chcąc się z niego wysunąć. Nieważne, że go to bolało, chciał pozostać w Kuroko jak najdłużej.

- Uhm...- Tetsuya zwilżył koniuszkiem języka wyschnięte wargi.- Czuję się… No cóż… Chyba po prostu czuję się… jak po naprawdę dobrym seksie…

- To dobrze.- Kagami zaśmiał się, jego oddech powoli się uspokajał. Przełknął ślinę, by nawilżyć gardło. Oparł mokre od potu czoło o czoło Tetsuyi, w końcu powoli i ostrożnie się z niego wysuwając.- Mam nadzieję, że cię nie naderwałem – wyszeptał.- Byłeś taki ciasny…

Kuroko zagryzł wargę, spoglądając na niego z rodzącym się na nowo głodem. Och, tak, zdecydowanie był ciasny – z naciskiem na „był”. Bo teraz czuł się rozluźniony i był praktycznie pewien, że kolejna runda będzie jeszcze lepsza.

I chociaż rzeczywiście, był trochę obolały, to jednak bardzo tej drugiej rundy pragnął.

- Zostań na noc – poprosił Kagami, najwyraźniej odczytując jego myśli.

Kuroko uśmiechnął się do niego lekko.

- No nie wiem, Kagami-kun – mruknął.- Moja przyzwoitość każe mi wracać do domu i wyspać się na jutrzejsze zajęcia…

- To ta sama przyzwoitość, którą widziałem przed chwilą?- Kagami ułożył się na boku, obejmując mężczyznę w talii i uśmiechając się z rozbawieniem.

- Jej siostra bliźniaczka – odparł Tetsuya z udawaną powagą.- Ale nie są do siebie zbyt podobne.

- Zauważyłem – prychnął czerwonowłosy. Spontanicznie ucałował policzek Kuroko.- Zastanów się. Obie twoje przyzwoitości są mile widziane w moim mieszkaniu. Zapewniam, że zajmę się obiema…

- Ach tak?- Kuroko nie potrafił się nie uśmiechnąć.- Hmm. W takim razie przemyślę to w ciągu najbliższych… mhm, już przemyślałem – stwierdził, nie patrząc na niego.- Zostanę. Ja i moje dwie przyzwoitości.

- Bardzo mnie to cieszy – wymruczał Kagami, racząc Tetsuyę czułym pocałunkiem w usta.- W takim razie niezwłocznie przechodzę do zajmowania się wami… Dawaj mi tylko znać, z którą przyzwoitością akurat mam do czynienia, co?- poprosił, sunąc dłonią po jego udzie i w końcu dotykając wrażliwego krocza. Sięgnął do jąder Kuroko i zaczął je niespiesznie pieścić.

Tetsuya wciągnął powietrze do płuc i przetrzymał przez chwilę.

Czuł, że tej nocy nie wytrzyma żadna przyzwoitość.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń