OiIwa
w serii"Po prostu porno"
Gorące gorące źródła
- Podrzut, rozbieg, wyskok, uderzenie, piłka leci nad siatką iiii… trafia do wody!- Oikawa roześmiał się radośnie, wskakując z rozbiegu do gorącego źródła. Rozległ się głośny plusk, kiedy woda rozbryznęła się na boki, uderzając o otaczający stawik skałki oraz kamienną posadzkę.
- Oikawa, co ty wyprawiasz?!- Iwaizumi wybiegł za nim.
- Iwa-chan, jestem piłką!
- Jesteś idiotą, a nie piłką! Natychmiast wychodź z tej wody! Jesteś pijany!
- Jestem piłką~!- poprawił go ze śmiechem Tooru, lekko podskakując na wodzie.- Zobacz, jak dryfuję!
- Właściciele pensjonatu nas zabiją, jak zobaczą, że pływasz tutaj będąc pod wpływem alkoholu!- Iwaizumi zerknął pospiesznie za siebie, patrząc czy któryś z właścicieli już przypadkiem nie usłyszał harmideru i nie zszedł zobaczyć, co się dzieje na dole.- Nie można kąpać się w tak gorącej wodzie, w dodatku w ciuchach!
- To nie problem, mogę je zdjąć~ - odparł wciąż śpiewnie Tooru, znikając nagle pod wodą i chwilę później wyłaniając się ze swoimi spodenkami i bokserkami w rękach.- Widzisz? Ściągnąłem je specjalnie dla ciebie, Iwa-chan~!
- N-nie gadaj takich rzeczy!
- Ale mnie prosiłeś!
- O nic cię nie prosiłem, Śmiecioikawa!- warknął Hajime, pospiesznie zbliżając się do przyjaciela i nagląco kiwając na niego dłonią.- Dalej, wyłaź! Nawet nie chcę myśleć jak zaraz zacznie reagować twój organizm na tę temperaturę! Co za brak odpowiedzialności! Ile ty masz lat, do cholery?!
- Iwa-chan, kobiet ani piłek nie pyta się o wiek!
- Nie jesteś ani tym, ani tym!- zirytował się Iwaizumi, jak zwykle szybko tracąc cierpliwość dla tego dryfującego stworzenia. Nachylił się i znów nagląco skinął na niego głową.- No dalej, wyłaź! Sporo wypiłeś, Oikawa, to się może źle skończyć, jeśli będziesz siedział w tak gorącej…
- Nic mi nie będzie, bo ja sam jestem gorący – prychnął nagle buńczucznym tonem, nieudolnie ściągając z siebie przemoczony t-shirt i rzucając nim w Hajime. Trafił idealnie w twarz.- Zobacz, jakie mam świetne ciało!
Iwaizumi robił co mógł, żeby tylko nie stracić panowania nad sobą, nie wytargać Oikawy za szmaty… choć w tym przypadku młody mężczyzna żadnych szmat już na sobie nie miał… i nie wywlec go na kamienną posadzkę po to, by zafundować mu serw prosto w twarz, skoro już tak bardzo chciał być tą piłką.
Powolnym ruchem zdjął z twarzy t-shirt Oikawy i odrzucił go na bok. Być może jego twarz nie była teraz specjalnie spokojna, ale przynajmniej nie zaczął wrzeszczeć na przyjaciela. Wyprostował się i wziął głęboki oddech. Nieświadom jego irytacji Oikawa właśnie zanurzał się po samą szyję w wodzie i poruszał głową na prawo i lewo.
- Spójrz, Iwa-chan, tak bardzo kocham siatkówkę, że moja głowa stała się jedną dużą piłką!
Nie było innego wyjścia; Hajime zmuszony był wejść do gorącego źródła i spróbować wyciągnąć z niego Oikawę siłą. Bądź co bądź, naprawdę się o niego martwił.
Może jako studenci nie postąpili zbyt odpowiedzialnie, urządzając sobie popijawę po wygranym meczu towarzyskim, ale przecież wszyscy już położyli się spać. Tylko Tooru nagle wstał od stołu i zaczął zataczać się do wyjścia, a kiedy Iwaizumi poszedł go poszukać, było już za późno – zdążył tylko zobaczyć, jak Oikawa wchodzi do łazienek i prosto z nich wybiega na zewnętrzny taras, wskakując z rozbiegu do gorącej wody.
Zaczął się rozbierać. Najpierw skarpety, które i tak przemokły już od mokrej od pary kamiennej posadzki, następnie krótkie spodenki oraz t-shirt. Na samym końcu zdjął też bokserki; nie zamierzał wracać do ich pokoju w mokrych gaciach przez cały pensjonat.
- Ooo, Iwa-chan, chcesz sobie ze mną podryfować? Ale w siatkówce używa się tylko jednej piłki, więc czym ty jesteś…?
Nie odpowiedział, bojąc się, że powie trochę za dużo. Ostrożnie zanurzył się w gorącej wodzie, stąpając po skalnych stopniach i uważając, by się nie poślizgnąć. On też trochę wypił i jakoś nie widziało mu się, by zarówno on jak i Tooru mieli stracić przytomność w potopić się tutaj.
- Dalej, chodź tutaj, Oikawa – powiedział, powoli zbliżając się do niego i wyciągając ku niemu ręce.
- Nie, nie, piłka jest jeszcze w powietrzu… to znaczy w wodzie…
- Przestań udawać piłkę, wracamy do pokoju! Już wystarczy siatkówki na dzisiaj.
- Jak możesz tak mówić, Hajime?!- Iwaizumi drgnął lekko, słysząc z jego ust swoje imię.- Jestem piłką, jak możesz mówić, że już mnie na dzisiaj starczy?!
- Codziennie rano jak cię widzę to już mam dość na cały dzień, Śmiecioikawa, chodź tu, do cholery!- zirytował się.- To niebezpieczne, pływać w gorących źródłach pod wpływem alkoholu, ile razy mam ci to tłumaczyć?!
- Ale ja jestem piłką i nic mi nie będzie!- ofuknął go Tooru, po czym odwrócił się i zaczął pospiesznie dryfować na drugi koniec źródła.
- Nosz tyy...- Iwaizumi zacisnął zęby, po czym ruszył za nim.- Nie oddalaj się tak, powinniśmy wyjść!
- Terefere, nie słyszę cię, Iwa-chan, bo piłki nie mają uszu~
- Nie mają też ust, żeby tak kłapać jadaczką!
Oikawa znów coś zaśpiewał pod nosem, lecz nie dało się tego zrozumieć. Już prawie był na drugim końcu źródła, pod ozdobnymi skałami, spomiędzy których spływała woda, gdy w końcu Hajime dogonił go i chwycił za ramię, obracając ku sobie.
- Starczy tego dobrego, Oikawa, wychodzimy!- zdecydował.
- Ale z ciebie nudziarz, Iwa-chan, to dlatego nie masz dziewczyny – westchnął przeciągle Tooru. Jako że był od niego ciut wyższy, specjalnie uniósł podbródek, by móc spojrzeć na niego z góry.
Hajime nawet nie próbował udawać, że było inaczej, wręcz przeciwnie – on sam odrobinę spuścił głowę i patrzył teraz na Oikawę spod byka. Tooru zachwiał się lekko, choć głównie dlatego, że był pijany, po czym uśmiechnął się szeroko i objął Iwaizumiego za szyję.
- Ale na szczęście masz mnie, Iwa-chan~!- dokończył śpiewnym tonem.
Przysunął się maksymalnie blisko, do tego stopnia że ich klatki piersiowe zetknęły się ze sobą i… pocałował go.
Hajime otworzył szerzej oczy. Pospiesznie odepchnął od siebie Oikawę i nerwowo spojrzał w kierunku wyjścia z łazienek. Tooru westchnął z wyraźną irytacją i również tam spojrzał.
- No i co, widzisz tam kogoś?- zapytał zaczepnie.
- Przestań...- westchnął Iwaizumi.- Nie możemy tego robić w takim miejscu.
- Jest… która? Druga w nocy? Trzecia? Kto tu niby miałby być oprócz nas?
- Narobiłeś takiego hałasu, drąc się i wskakując do wody, że nie zdziwiłbym się, jakby cały pensjonat był postanowiony na nogi!
- Przesadzasz.- Tooru wywrócił oczami, po czym znów przybliżył się do Hajime i uśmiechnął leniwie.- Jesteśmy tutaj sami, Iwa-chan… Zróbmy coś szalonego, żeby dobrze zapamiętać ten wyjazd!
- Nie możemy po prostu pamiętać dobrze rozegranego meczu?- mruknął sceptycznie.
- A co będziesz wspominał za dziesięć lat, kiedy skończymy studia i od dawna będziemy pracować?- prychnął Oikawa, uwieszając się na nim. Hajime odsunął nieco twarz, gdy poczuł pijacki oddech Tooru.- Nie będziesz miał żadnych wrażeń z życia!
- Zapewniasz mi wystarczająco „wrażeń” od dziecka – westchnął Iwaizumi, wywracając oczami.
- No to prawdziwy szczęściarz z ciebie, Iwa-chan.- Oikawa uśmiechnął się leniwie, znów uwieszając się na nim i przysuwając, by go pocałować.
Hajime zarumienił się lekko, rzucając kolejne pospieszne spojrzenie w kierunku wyjścia z gorących źródeł. Pozwolił się pocałować, ale dla pewności obrócił ich tak, by ewentualny „ktoś” nie dostrzegł co robią w wodzie.
- Dobra, jak chcesz, to możemy sobie zapewnić parę „wrażeń”, ale może jednak w pokoju, co?- westchnął ciężko.- Obaj jesteśmy pijani, nie powinniśmy stać w gorącej wodzie, bo…
- Gdyby coś się miało złego stać, to już by się stało – mruknął Oikawa z uśmiechem, powoli przesuwając dłonią po nagim torsie Hajime, a następnie po jego podbrzuszu, kończąc wędrówkę na ukrytym pod wodą członku. Iwaizumi wziął głębszy oddech, odwracając głowę i zagryzając lekko wargę.- Nie bądź taki strachliwy, Iwa-chan…
Nie mógł odpowiedzieć, bo Oikawa właśnie zaczął pieścić go dłonią. Nigdy nie robił takich rzeczy w gorącej wodzie, a uczucie było… dziwne. Dziwne i przyjemne jednocześnie, choć trochę też niepokojące. Chyba nic się nie stanie, jeśli będą się tak pieścić?
- Robisz się twardy, Iwa-chan…- wymruczał mu do ucha Tooru.
Iwaizumi po raz ostatni zerknął na wejście do łaźni. Było pusto, cicho – może rzeczywiście wcześniejszy hałas wywołany przez akcję Oikawy nie zbudził nikogo? Noc była taka spokojna, zachęcająca. Byli tu tylko oni dwaj, nikt więcej.
Świat cały dla nich.
Powoli obrócił się ku Oikawie, po czym zmierzył wzrokiem jego twarz i pocałował go. Zaskoczył tym chłopaka, bo Tooru zarumienił się i popatrzył na niego jakby obrażony. Zwykle to on wyprowadzał z równowagi Hajime, nie na odwrót.
Ale on też to potrafił.
Bez słowa zaczął przeć naprzód, zmuszając Oikawę, by się cofnął. Tooru postępował niepewne kroki do tyłu, aż uderzył plecami o ścianę ze skałek. Teraz byli daleko od wejścia, a para w gorącym źródle stanowiła dla nich słabą, choć materialną ścianę chroniącą przed ewentualnym wzrokiem.
Iwaizumi położył dłonie na jego biodrach, przyciągnął go do siebie; ich krocza zetknęły się ze sobą. Hajime pochylił się nad mężczyzną i pocałował go ponownie, tym razem bardziej namiętnie, wsuwając język między jego rozchylone wargi.
Oikawa odruchowo położył dłonie na jego przedramionach, chcąc odsunąć go i przejąć inicjatywę, ale charyzma Iwaizumiego obezwładniła go. Poddał się pieszczocie, wzdychając przez nos i przekrzywiając nieznacznie głowę, by ich nosy nie przeszkadzały im w pocałunkach.
Tooru miał wrażenie, jakby cała przyjemność z jego ciała spływała w dół niczym rzeka wodospadu i kumulowała się między nogami. Jego członek zaczął twardnieć i wkrótce ocierał się o męskość Hajime, co jeszcze bardziej go podniecało. Odruchowo sięgnął ręką po dłoń mężczyzny i nakierował nią na w miejsce. Iwaizumi zrozumiał aluzję; chwycił jego członka i zaczął go pieścić, tak jak przed chwilą pieścił go Oikawa.
Tooru nie pozostawał jednak dłużny. Nie przerywając pocałunków, chwycił penisa Hajime i zaczął poruszać po nim leniwie dłonią, ściskając raz mocniej, raz lżej, czasami lekko przyciągając go ku sobie, kusząc, drocząc się z nim. Iwaizumi raz po raz sapnął przez noc, odwdzięczając się podobnym gestem.
- Odwróć się – nakazał po chwili Hajime ochrypłym głosem.
- Nie, ty się odwróć – burknął Oikawa.
Iwaizumi zacisnął wargi, jego twarz poczerwieniała lekko.
- Nie… Ty się odwróć.
- Nie, Iwa-chan, ty się odwróć!
- Ale ty już stoisz pod ścianą!
- To się zamienimy!
- Nie chcę! Odwróć się!
- Ty się odwróć!
Hajime wziął głęboki oddech. Wyglądało na to, że znowu będzie musiał użyć TEJ techniki…
Zagryzł lekko wargę, powoli spuścił wzrok na klatkę piersiową Oikawy. Pochylił głowę i pocałował go czule w ramię, potem nieco wyżej i wyżej, docierając do wrażliwej skóry szyi. Pozostawił na niej kilka słodkich pocałunków, po czym westchnął cichutko wprost do ucha Oikawy:
- Proszę, Tooru…
Czekał w napięciu. Czasami to nie działało, czasami Oikawa domyślał się, że to tylko gra, bo Iwaizumi był zbyt dumny, by lądować na dole, nieważne w jakiej sytuacji – zresztą, Tooru był równie uparty. Dlatego też za każdym razem kłócili się o pozycje, nawet jeśli namiętność i pasja porywała ich falami. Zawsze, ale to zawsze był ten moment, kiedy stawali w potyczce o to „kto komu”.
- Głupi Iwa-chan – burknął Oikawa, odwracając się od niego.
Hajime zagryzł wargę i odruchowo zacisnął zwycięsko pięść. Zreflektował się jednak szybko, bo Tooru, oparłszy się dłońmi o skałki, obrócił ku niemu twarz.
- Następnym razem to ja biorę ciebie – oznajmił.
- Dobrze – skłamał gładko, nachylając się na nim i całując go między łopatkami, co mężczyzna zawsze lubił.- Wypnij się trochę do mnie…
- Hmpf!- Oikawa nie brzmiał na zadowolonego, ale posłusznie wygiął lekko kręgosłup, jednocześnie wypinając biodra ku Hajime.
Iwaizumi znów zagryzł mocno wargę. W wodzie chyba nie będzie to łatwe, prawda? Niby ślisko, ale nie tak, jak lubili – lepszy byłby lubrykant, tylko że żadnego nie mieli pod ręką, zresztą nawet gdyby mieli to woda i tak szybko by go zmyła, podobnie jak ślinę.
Trudno, czyli trzeba na sucho, nawet jeśli w wodzie.
Przybliżył się o krok, chwytając swojego członka i nakierowując go na ciepłe wnętrze Tooru. Zaczął powoli wsuwać się w niego, nasłuchując ewentualnych okrzyków sprzeciwu. Oikawa jednak milczał, zaciskając palce na skałach i oddychając głęboko.
Wsunął się do samego końca, choć nie bez problemu. Bez odpowiedniego poślizgu rzeczywiście było ciężko, ale na szczęście przywykli już do siebie i dzięki temu, że nie było tak ciasno, Hajime mógł zacząć poruszać biodrami. Oikawa wydał z siebie kolejne przeciągłe westchnienie, obrócił twarz i spojrzał w dół, gdzie pod wodą biodra Iwaizumiego poruszały się rytmicznie. Po chwili jego wzrok skierował się w górę, prosto na twarz Hajime; uśmiechnął się do niego filuternie, a Iwaizumi poczuł, że rumieni się intensywnie na twarzy.
- Naprawdę potrafisz być asem tylko w siatkówce, co?- wymruczał złośliwie.
Iwaizumi poczuł, że zaraz z nerwów pęknie mu żyłka na twarzy. Ścisnął mocniej biodra Oikawy, po czym pchnął mocniej, głębiej – do tego stopnia, że Tooru musiał zatkać sobie usta dłonią, by stłumić krzyk.
- I-Iwa-chan, to bolało! Ah!- znów wydał z siebie cichy krzyk, gdy Hajime powtórzył pchnięcie.- Iwa-chan!
- Co mówiłeś na temat bycia asem, Śmieciokawa?- warknął Iwaizumi, jedną rękę kładąc na jego karku i zaciskając.
- Iwa-chan, ty brutalu! Jak będziesz tak robił, to naprawdę się zamienimy… ah!
Hajime przyparł go mocno do skałek, zmuszając, by się wyprostował, jednocześnie przysunął się na tyle blisko, by oprzeć podbródek o jego ramię.
- Zobaczmy, czy dasz radę – wycedził.
- Nie gwałć mn-ah!
Nie zwracał uwagi na jego stłumione krzyki i pojękiwanie. Cholerna zaraza w końcu się doigrała – skoro tak go lubi przedrzeźniać, to pora wymierzyć mu solidną karę. I tak kończyli już treningi, pojutrze mieli wracać do Miyagi. Iwaizumi postanowił więc zaszaleć, tak jak zresztą sam Tooru mu kazał.
Żeby miał wrażenia z życia do wspominania, prawda?
Oikawa pojękiwał, kurczowo zaciskając palce na skalistej ścianie. Hajime wcale nie próbował się nad nim zlitować czy zwolnić tempa. Wkrótce Tooru zmuszony był ugryźć własne przedramię, jeśli nie chciał, by ktoś ich usłyszał, bo nie było mowy, żeby przy takim zbliżeniu być cicho.
Choć i tak w dalszym ciągu był całkiem głośno.
- Mmm, Hajime – wyjąkał, odwracając ku niemu twarz.- Tak… tak mi rób… mocniej…
- Jezu, jaki ty jesteś zboczony – wysapał Hajime, choć jego jęki nakręcały go do granic możliwości. Zacisnął dłonie na jego biodrach, choć ślizgały się na mokrej skórze. Trzymał uparcie i poruszał biodrami tak szybko jak tylko pozwalał mu na to opór wody.
- To ty mnie gwałcisz… i jak ci się podoba...?
- Ja… nie… nie gwałcę...- wystękał Iwaizumi.
- Bo za słaby jesteś na to… ja bym cię wziął porządnie… Jak nie dajesz rady, to zamieńmy… się…!
- Cholerny Śmiecioikawa!
Tego naprawdę było za wiele.
Zrobił to.
Dał z siebie wszystko – nie mógł już szybciej, nie mógł już mocniej, nie mógł intensywniej. Bolało ich obu, ale byli jak w transie i zupełnie nie zwracali na to uwagi.
Kiedy było po wszystkim, tylko skalna ścianka ratowała ich przed utonięciem, gdy łapali oddech.
Iwaizumi na lekko drżących nogach oparł się plecami o chłodną ścianę. Oikawa również powoli dochodził do siebie.
- No… asie?- wysapał po chwili, przysuwając się do niego i opierając się tuż obok.- Jesteś z siebie zadowolony? Zerżnąłeś swojego rozgrywającego jak zawodowiec…
- Nie pierwszy raz – mruknął Hajime, przełykając ślinę. Od tego wszystkiego porządnie zaschło mu w gardle.
Oikawa zarumienił się lekko, przyznając mu rację wzruszeniem ramion. Po chwili milczenia, gdy się uspokajali, oparł głowę o ramię swojego chłopaka i uśmiechnął się leniwie.
- To dopiero fajne wspomnienie, co?- wymruczał.- Spontaniczny i intensywny seks w publicznym miejscu, w dodatku w gorących źródłach, z najprzystojniejszym facetem w kraju, u stóp którego leży cały świat i dla którego głowę tracą wszyscy naokoło…
- Nie wlewaj sobie, Śmieciokawa – warknął ostrzegawczo Hajime.
Oikawa zachichotał, po czym wyprostował się, przysunął do mężczyzny, stając naprzeciwko niego i opierając dłonie o jego klatkę piersiową. Pocałował go czule, romantycznie. Z prawdziwym uczuciem.
- Miałem na myśli ciebie, głąbie – wymruczał mu do ust. Iwaizumi spojrzał na niego z zaskoczeniem, po czym spłonął rumieńcem.
- To… n-nie myślisz o mnie tak serio…- wymamrotał.
- Jasne, że nie!- parsknął Oikawa, odsuwając się od niego i raźnym krokiem idąc w stronę schodków.- To ja jestem najprzystojniejszy facetem w kraju, mam u stóp cały świat i to dla mnie wszyscy wokół tracą głowę, przecież wiesz o tym, Iwa-chan~!
- Zabiję cię, przysięgam…
- Dalej, chodź, jesteś pijany i nie powinieneś tyle siedzieć w gorącej wodzie, zwłaszcza po tych marnych igraszkach.
- Teraz tak mówisz, ale dopiero co jęczałeś o mocniej i więcej!- zirytował się Iwaizumi.
- Tylko „mocniej” – powiedział Oikawa, stając już na kamiennej posadzce i obracając się ku mężczyźnie.- Więcej to na pewno nie chciałem. Ale poczekaj na następny raz, jak się zamienimy stronami.
- Spierdalaj…
- No, Iwa-chan, wyłaź stamtąd!- Oikawa przetarł dłonią kark, po czym przechylił głowę i uśmiechnął się kpiąco do Iwaizumiego.- No chyba że masz ochotę dalej moczyć się w tej spermie…
- Bleh! OHYDA!
Hajime z miejsca ruszył ku schodkom, trochę za późno przypominając sobie o tym, co jest efektem takich igraszek. Zwłaszcza w wodzie.
Miał tylko nadzieję, że nie będzie tego widać rano, gdy właściciele zejdą do łaźni…
Cholerny Śmieciokawa.
On to jest jednak gnida.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz