Trzy godziny do szczęścia [1/2]

 

- Jest czy nie jest, Kurokocchi…?- westchnął w roztargnieniu Kise Ryouta.- Oto jest pytanie...

Kuroko Tetsuya uniósł wzrok znad swojego lunchu i spojrzał na przyjaciela dużymi, błękitnymi oczami. Blondyn siedział naprzeciwko niego, z łokciem opartym o stół, podpierając smukły podbródek dłonią. Wyglądał dokładnie tak, jak na okładce jednego z czasopism, do którego kiedyś pozował, i który z jakiegoś niewyjaśnionego powodu podarował Tetsuyi w dniu premiery.

Błękitnowłosy przełknął powoli porcję ryżu z warzywami, którą właśnie przeżuwał. Jego spojrzenie powędrowało teraz do lunchu Kise, którego chłopak w ogóle nie ruszył – i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo bywały takie dni, kiedy Ryoucie nie chciało się jeść stołówkowych posiłków, ale to był czwartek, czwartek dziewiątego lutego, czyli dzień, w którym gotowali ulubioną zupę cebulową Kise.

- To na pewno tak szło, Kise-kun?- zapytał Kuroko.

- Hm?- Ryouta spojrzał na niego znad długich ciemnych rzęs. Jego złote spojrzenie było oddalone, zupełnie jakby wcielił się w rolę i udawał pogrążonego w melancholii. Choć kto wie? Może naprawdę był.

- „Być albo nie być – oto jest pytanie” – zacytował spokojnie Kuroko, chwytając pałeczkami kolejną porcję swojego ryżu z warzywami.

- Hmm.- Kise znów odwrócił głowę, a potem westchnął ciężko, zagapiając się gdzieś przed siebie. Po chwili jednak uśmiechnął się nerwowo i, pomachawszy w kierunku dziewczyn, które najwyraźniej były przekonane, że to do którejś z nich tak wzdycha, obrócił się do swojego przyjaciela.- Kurokocchi, mam problem.

- Nie obcho-…

- Nie wiem po prostu, czy Aominecchi jest moim chłopakiem, czy nie jest.

Kuroko wydał z siebie najgłośniejsze westchnienie, na jakie było go stać (co w jego przypadku i tak nie dawało efektu).

- Niby się spotykamy, niby się całujemy – dodał ciszej, nachylając się lekko nad stołem.- Robimy też różne inne rzeczy, na przykład przy Netflixie…- Blondyn zarumienił się do swoich wspomnień, podczas gdy Tetsuya wbijał w niego pełne powagi spojrzenie.- I jest naprawdę fantastycznie, czuję się dokładnie tak, jak czułem się z każdym innym chłopakiem, z którym się umawiałem, ale… ale nadal nie wiem, czy Aominecchi się „sprawdza”, czy może jednak ma mnie za swojego chłopaka?

- A nie możesz po prostu zapytać o to Aomine-kun?- zapytał Kuroko.- Codziennie masz okazję. Siedzi przecież o, tam.- Wskazał kierunek ruchem głowy.

Kise zerknął nerwowo za siebie. Oczywiście, wiedział doskonale, gdzie i z kim siedzi Aomine Daiki, chłopak, w którym był zakochany, i z którym robił różne rzeczy przy Netflixie.

Ciemnoskóry wyglądał jak zawsze świetnie! Miał na sobie czarne spodnie dresowe Adidasa, granatową bluzę z logo Levi’sa i nowe białe jordany, które nawet Ryouta sam pomagał mu wybrać, kiedy w zeszłym tygodniu wybrali się razem na zakupy. Na głowie miał czarną czapkę złodziejkę, która przysłaniała jego krótko ostrzyżone granatowe włosy. Chłopak siedział w swobodnej pozie, w połowie rozwalony na stole, opierając policzek na pięści i ze znudzeniem wgapiając się w swoją przyjaciółkę, Momoi Satsuki, która opowiadała mu coś, gestykulując przy tym z zapałem.

- Oczywiście, że nie mogę go o to zapytać – mruknął Kise, wracając spojrzeniem do Tetsuyi.- O takie rzeczy się nie pyta!

- Mnie pytasz o gorsze – mruknął z westchnieniem Kuroko, spoglądając z rezygnacją w kierunku Aominowego stołu, przy którym siedział również Kagami Taiga – jego chłopak. Błękitnowłosy nie potrafiłby określić w żadnej skali, jak ciekawy Kise był jego homoseksualnych doświadczeń i jakie pytania potrafił mu zadać, by tę ciekawość zaspokoić.

- Aominecchi powiedział mi już kiedyś, że nie jest przekonany, czy jest gejem albo bi – westchnął cicho Kise z niepocieszoną miną.- Nie chcę go w żaden sposób naciskać ani wywierać na niego presji, by udzielił mi jasnej odpowiedzi…

- Nie o to chodzi w relacji, żeby stać na pewnym gruncie?- zapytał nieco zaskoczony Kuroko.- Jeśli cały czas żyjesz w niepewności, czy Aomine-kun ma cię za swojego chłopaka, czy też nie, to jaki jest cel waszych spotkań? Uhm, pozwól, że pospiesznie sprostuję to pytanie: chodzi mi o mentalny sens, nie fizyczny – dodał, uświadamiając sobie z przerażeniem, że na takie pytanie Kise mógłby zacząć bardzo źle odpowiadać.

- No...- Kise zawahał się, spuszczając wzrok na miskę swojej chłodnej już zupy.- Jaki sens, pytasz…? No… Umawiamy się ze sobą. Spędzamy czas ze sobą… Dużo rozmawiamy, gramy w kosza…

- Zachowujecie się jak para, to prawda.- Kuroko skinął głową.- Ale jak długo chcesz zadawać sobie pytanie, czy rzeczywiście nią jesteście? Na twoim miejscu po prostu bym zapytał, czy Aomine-kun uważa cię za „swojego chłopaka”.

- To nie takie proste – jęknął Kise, ukrywając twarz w dłoniach.- Na samą myśl, że miałbym się tak przed nim otworzyć… strasznie się wstydzę!

Kuroko, który akurat wsunął do ust porcję ryżu, spojrzał na Kise z wahaniem.

- Czekaj...- Tetsuya przeżuł jedzenie i przełknął je.- Chcesz mi powiedzieć, Kise-kun… że nie wstydzisz się pocałować Aomine-kun, nie wstydzisz się rozebrać przed nim do naga, ani robić z nim...- Kuroko powstrzymał chęć wywrócenia oczami.- ...„różnych rzeczy przed Netflixem”… ale wstydzisz się zapytać go, czy jesteście parą?

- Myślisz, że to dziwne?- zaniepokoił się Kise.

- Nie, skąd.- Kuroko pokręcił głową.- Uważam, że to nienormalne.

- Kurokocchi?!- Kise zarumienił się.- O-omawianie swoich uczuć jest zdecydowanie bardziej intymne niż zbliżenia fizyczne!

- Ja również poniekąd tak uważam, ale przecież już wyznałeś mu swoje uczucia, prawda? Aomine-kun wie, że jesteś w nim zakochany, więc dlaczego miałoby go zdziwić, że pytasz, czy jesteście parą, skoro tyle was łączy?

- Już ci przecież mówiłem! Aominecchi wie, że się w nim bujam, ale ja też wiem, że on we mnie… no, nie do końca.

- Nie do końca?- Kuroko spojrzał na niego sceptycznie. Zerknął w kierunku ciemnoskórego, który, nadal rozwalony na stole, wlepiał właśnie spojrzenie w tył głowy Kise, kompletnie ignorując żywo gestykulującą Momoi.

- Aominecchi wyjaśniał mi już parę razy w czasie trwania tej naszej „relacji”, że nie czuje się homo.- Ryouta westchnął cichutko, znów spuszczając smutny wzrok na swoją zupę.

- Mhm.- Kuroko wrócił do spożywania swojego posiłku.- Pewnie niechętnie się z tobą spotyka, co?

- Nie no, jak mamy obaj wolne, to proponuje, żebyśmy się spotkali.

- Ale pewnie tylko po to, żeby pograć z tobą w kosza – westchnął teatralnie Kuroko.- To musi być bardzo przykre, Kise-kun.

- Nie no, czasem proponuje, żebyśmy poszli na jakieś sportowe wydarzenie, dwa tygodnie temu dostał bilety od swojej mamy na nowego „Avatara”, więc poszliśmy go obejrzeć, a w zeszłym tygodniu poprosił, żebym pomógł mu kupić nowe buty.

Kuroko zamknął na moment oczy, starając się nie okazać zniecierpliwienia dla idiotyzmu swojego przyjaciela.

- No tak – powiedział powoli.- Ale podczas waszych spotkań unika przecież jakichkolwiek zbliżeń, odsuwa się od ciebie, gdy jesteście za blisko, żeby nikt nie pomyślał, że jesteście parą…

- Nie no, na mieście ostatnio nawet mnie objął!- Kise uśmiechnął się, a jego złote oczy zabłysły szczerą radością.- To znaczy, nikt by wówczas nie pomyślał, że jesteśmy parą, bo Aominecchi po prostu zarzucił mi rękę na ramiona i poczochrał włosy, a potem poprowadził mnie do pizzerii!

Tetsuya odłożył z westchnieniem pałeczki na pusty już talerz i przetarł palcami oczy.

- No dobra, ale przecież tylko ty inicjujesz na osobności wasze zbliżenia…

- Nie no, Aominecchi często daje mi jakiegoś buziaka w policzek, jak coś oglądamy, obejmuje mnie i takie tam. To nie tak, że tylko ja mam na niego ochotę!- parsknął śmiechem, wywracając oczami, wyraźnie zawstydzony ale i podekscytowany tym faktem.

Kuroko patrzył na niego ponuro.

- Jesteś idiotą – stwierdził chłodno.

- C-co?! Dlaczego tak uważasz, Kurokocchi?!

Tetsuya nie miał pojęcia, jak wyjaśnić Kise, że wszystko to, co właśnie mu opisał, wyraźnie wskazywało na to, że Aomine Daiki traktuje go jak swojego chłopaka.

Co gorsze, Aomine wydawał się bardziej zaangażowany w swoją relację, niż Kagami w relację z Kuroko! Gdy Tetsuya tak o tym myślał, sporo rzeczy mu się nie zgadzało: jasne, Taiga często inicjował zbliżenia, nawet częściej niż Kuroko. Ale jeśli już chciał się z nim spotkać, to na osobności; jak już szli na miasto, to krok od siebie; publicznie go nie dotykał, co najwyżej przybijał mu żółwika.

Kuroko spojrzał z irytacją na Aomine, który dalej wlepiał wzrok w tył głowy nieświadomego tego faktu Kise – teraz na dodatek półleżał na stole, głowę podpierając o przedramiona. Wyglądał jak przyczajony kot, który czeka aż jego właściciel zwróci na niego uwagę, po to by rzucić się na niego.

- Hm – mruknął Kuroko, przesuwając teraz spojrzenie na Kagamiego, który jako jedyny zdawał się słuchać Momoi, choć bez zainteresowania. Patrzył na nią, jednocześnie odgryzając kolejne kawałki półmetrowej kanapki z szarpaną wołowiną. Ani razu nie spojrzał w kierunku Kuroko.

- Hm – mruknął znów Tetsuya, stukając palcami o blat stolika. Znów spojrzał na Aomine, a potem znów na Kagamiego. W końcu obrócił się do Kise, który teraz podparł dłonią policzek i smętnie wpatrywał się w swoją zupę.

Tetsuya wziął powolny, głęboki i uspokajający oddech.

No tak, wszystko jasne. Kise Ryouta to przecież jego najlepszy przyjaciel – i Kuroko Tetsuya czuł się w obowiązku, by mu pomóc.

Błękitnowłosy uśmiechnął się łagodnie do blondyna i spojrzał na niego niemal z czułością.

- Kise-kun, masz kawałek cebuli z zupy w kąciku – powiedział, po czym podniósł się lekko ze swojego krzesła, szurając jego nogami po posadzce i sięgnął dłonią ku twarzy przyjaciela.

- Hm?- Kise spojrzał na niego pytająco, a Kuroko bez słowa przetarł jego czysty kącik ust swoim kciukiem. Potarł nim chwilę, dokładnie przyglądając się jego ustom, po czym znów usiadł na swoim miejscu.- Och! Dziękuję, Kurokocchi!- Kise rozpromienił się cały.

Kuroko skinął mu w odpowiedzi głową, jednocześnie zerkając na Aomine, który półleżał teraz z uniesioną lekko głową, patrząc ze zmarszczonymi brwiami w ich kierunku. Kątem oka Tetsuya dostrzegł równie zaskoczonego Kagamiego (który jednak mimo zaskoczenia wciąż przeżuwał kanapkę).

- Kise-kun, dawno nie wychodziliśmy nigdzie razem – zauważył Tetsuya, odsuwając pustą tacę po lunchu i przysuwając sobie kubek z wciąż jeszcze ciepłą herbatą.- Studia, nauka, twoja praca, nasi bezwartościowi pseudo partnerzy… może wybierzemy się gdzieś razem?

- No pewnie, Kurokocchi!- Kise, który zawsze był chętny wyjść z Kuroko choćby na korytarz podczas przerwy, uśmiechnął się szeroko. Jego humor od razu się poprawił. Chłopak chwycił za łyżkę i zamieszał nią w misce swojej nietkniętej wcześniej zupy.- Gdzie byś chciał pójść? Może po zajęciach pójdziemy do Maji Burgera? Ja stawiam!

- Dzisiaj nie mogę, jadę z rodzicami na grób babci – powiedział, unosząc kubek i upijając łyk herbaty.- Ale mam raczej inny pomysł. Masz może wolny przyszły weekend?

- Hmm...- Kise zawahał się. Umówił się z koleżankami na karaoke i z siostrą na zakupy, ale przecież żadne z tych rzeczy nie było ważniejsze od najlepszego przyjaciela!- Nie! Kompletnie nie mam planów!

- To może zrobimy sobie wycieczkę do Kioto?

- Do Kioto, tak daleko?- Kise nieco się zdziwił.

- To tylko trzy godziny pociągiem – zauważył Kuroko.- Zostaniemy sobie tam na noc, zdążymy trochę pozwiedzać.

- Ooo, to super pomysł!- Kise cały się podekscytował. Jeszcze nigdy do tej pory nie wybrał się ze swoim najlepszym przyjacielem na weekend za miasto – to było coś!- Wezmę aparat, porobimy sobie masę zdjęć!

- Dobrze.- Kuroko odwrócił od niego głowę. Udając zawstydzonego, unikał spojrzenia blondyna.- Muszę teraz iść...- dodał, powoli znów obracając głowę ku niemu, ale wciąż na niego nie patrząc.- … do łazienki – zakończył, z pozowanym wahaniem sięgając dłonią do dłoni Kise i klepiąc ją leciutko.

- Dobrze, Kurokocchi!

Tetsuya podniósł się ze swojego miejsca i oddalił pospiesznie ze zwieszoną głową, przecierając dłonią kark. Kise tymczasem, pełen zadowolenia i radości, zaczął ze smakiem jeść swoją ostygłą już zupę.


***


Gdy tylko Kuroko wstał od stołu i, zarumieniony, z błyszczącymi lekko oczami i delikatnym uśmiechem na twarzy odwrócił się i wybiegł ze stołówki (tak on to widział), Aomine rzucił się na siedzącego obok Kagamiego i, przytknąwszy mu zwiniętą dłoń do ucha, by Momoi niczego nie usłyszała, zapytał:

- Dlaczego Kuroko wziął Kise za rękę, do cholery?!

- Eh? Co?- Momoi zmarszczyła brwi, przerwawszy swój monolog. Obróciła głowę w kierunku stolika, przy którym siedział samotnie już Kise.

Kagami westchnął ciężko, wywracając oczami i kręcąc głową. Spojrzał ze zrezygnowaniem na swojego kumpla.

- Wiesz, co to znaczy szeptać, stary?- zapytał.

- To nie wyglądało normalnie!- powiedział Daiki, znów patrząc w kierunku chłopaka, z którym robił różne rzeczy przy Netflixie.- Widziałeś to, prawda?

- Widziałem – mruknął niechętnie Taiga.

- Chwycili się za ręce?- Momoi spojrzała z zainteresowaniem na chłopaków.- Ale że co? Myślicie, że są parą?

- Wątpię – odparł krótko Kagami.

- Kise-kun zdecydowanie nie wydaje się homo – zaczęła z uśmiechem Satsuki, znów spoglądając na blondyna.- Jest taki przystojny i zawsze modnie ubrany, no i bardzo popularny wśród dziewczyn! Non stop widzę go z jakimiś na mieście!

- To tylko jego koleżanki – wtrącił Aomine, w zamyśleniu wpatrując się w tył głowy Kise i zachodząc w głowę, o co też mogło chodzić.

- Może z jakąś się umawia, kto wie – dodał mądrze Kagami, odgryzając kolejny kęs swojej kanapki.

- Nie no, co ty, przecież właśnie nie – powiedział niemądrze Aomine, patrząc na Taigę jak na idiotę. Przecież doskonale wiedział, że Kise umawia się z Daikim!

Taiga westchnął przez nos, żując nieznużenie kanapkę, do której miał zdecydowanie więcej cierpliwości, niż do swojego ciemnego nie tylko na skórze przyjaciela.

- No może, może!- Satsuki na szczęście podchwyciła wersję Kagamiego.- Pewnie to typ lowelasa, bo nigdy nie widziałam, żeby spotykał się z jakąś jedną!

- Wiesz, Satsuki...- zaczął Aomine, ale Kagami trącił go mocno kolanem pod stołem.

- Kuroko-kun z kolei...- Dziewczyna zamyśliła się.- Hmm… Tak, on zdecydowanie coś ukrywa!

- Też mi się tak wydaje!- wypalił z zapałem Aomine, trzaskając dłonią w stół. Kagami odłożył kanapkę na stół i z westchnieniem ukrył twarz w dłoni.

- Ja pierdole...- mruknął cicho pod nosem.

- Co nie?- Momoi popatrzyła na Daikiego.- Bardzo lubię Kuroko-kun, jest miły i pomocny, a do tego nad wyraz spokojny! Rzadko kiedy z nim rozmawiam, bo niezbyt dobrze się znamy, ale za każdym razem odnoszę wrażenie, że jest bardzo uprzejmy, ale też zdystansowany do kobiet! W zasadzie...- Na twarzy różowowłosej pojawiło się olśnienie.- Widuję Kuroko-kun głównie w towarzystwie Kise-kun!

- Ż-żartujesz?- Aomine spojrzał na nią z przejęciem.

- Może dlatego, że są przyjaciółmi?- podsunął poirytowany Taiga.

- A może są kimś więcej?- podchwyciła Momoi, wskazując palcem na Kagamiego.- Nie możesz tego wiedzieć, Kagami-kun!

- Właśnie, Bakagami – prychnął Aomine, mierząc go od góry do dołu.- Widziałeś, że przed chwilą Kuroko wziął Kise za rękę! A wcześniej dotknął jego ust! Powinieneś się martwić, a nie!

- Martwić?- zdziwiła się Momoi.- On? Niby czym?

- Pewnie tym, że przyjaźnię się z debilem – warknął Kagami, zgniatając papierek po kanapce. Wytarł usta dołączoną do niej serwetką.- Kuroko i Kise znają się od gimnazjum, co roku byli w tej samej klasie, w liceum tak samo.

- Stereotypowy początek zakochiwania się w przyjacielu – stwierdziła Momoi, wzruszając ramionami.

Kagami oparł się przedramionami o blat stołu i zmierzył dziewczynę spojrzeniem.

- W takim razie współczuję, że twoim wybrankiem jest Aho.

- Co?- zapytali jednocześnie Daiki i Satsuki. Dziewczyna zarumieniła się lekko.

- Aomine-kun to tylko mój przyjaciel!- zawołała z oburzeniem. Ciągnęła dalej, gestykulując zawzięcie.- Mi chodziło o to, że stereotypowe związki homoseksualne zaczynają się w latach szkolnych i polegają właśnie na tym, że uczucie rodzi się wraz z kolejnymi latami spędzanymi w tym samym otoczeniu!

- Mhm. Rozumiem, że są na to jakieś statystyki, tabelki…?- Kagami uniósł sceptycznie brew.

- N-nie!- Momoi zarumieniła się, obrzucając go zezłoszczonym spojrzeniem.- Po prostu... po obserwacji Kuroko-kun mogę zwyczajnie przypuszczać, że być może od początku jest zakochany w Kise-kun, a skoro Kise-kun nie umawia się z żadną dziewczyną, to może prawda jest taka, że odwzajemnia jego uczucia! Może nawet są parą, dlatego Kise-kun nie umawia się z żadną dziewczyną, tak samo zresztą jak Kuroko-kun!

- Może po prostu zapytaj Kuroko, czy ma dziewczynę, skoro jesteś nim zainteresowana.

- K-kto powiedział, że jestem zainteresowana Kuroko-kun?!- Satsuki spąsowiała na twarzy.- Ledwie go znam!

- Musiałaś całkiem sporo czasu poświęcić na obserwowanie go, skoro dochodzisz do wniosku, że z nikim się obecnie nie umawia. To przecież nie tak, że może mieć dziewczynę poza miastem, albo woli skupić się na nauce, a znalezienie sobie kogoś zostawia na później…

- Ale co jeśli Satsuki ma rację?- wtrącił Aomine, popatrując to na Kagamiego, to na Momoi.- Kuroko naprawdę uczepił się Kise jak rzep psiego ogona!

- W zasadzie to od zawsze było dokładnie na odwrót – mruknął Taiga, wywracając oczami.

- Hmpf!- Momoi zaczęła zbierać swoje rzeczy.- Muszę iść szykować się na kolejne zajęcia, nie mam czasu na tę absurdalną rozmowę! Mówię tylko, co osobiście uważam o relacji Kise-kun i Kuroko-kun, na podstawie tego, co podobno zobaczył Dai-chan!

- No właśnie!- Aomine spojrzał zafrasowany na swojego przyjaciela.- Kuroko na serio dotykał jego ust, i to tak przy wszystkich! Gapił się przy tym na niego, jakby chciał go przelecieć!

- Ciszej!- syknął Kagami, rozglądając się pospiesznie na boki.

- Hmpf!- Momoi wstała od stołu z triumfalną miną, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.

- Jezu, z kim ja się zadaję...- wymamrotał do siebie Kagami, przecierając dłońmi twarz.- Stary, serio uważasz, że Kuroko i Kise coś łączy? Przecież to JA umawiam się z Kuroko, a TY umawiasz się z Kise!

- Ale… ale to nie tak na serio...- Aomine zaczął wiercić się na swoim krześle.- W sensie jasne, obciąga mi czasem i…

- Daruj szczegóły, mam gdzieś, co tam sobie robicie…

- … ale w sumie nie ustalaliśmy niczego! W sensie, on jest gejem, ale ja nie!

- No tak, zdecydowanie nie jesteś gejem.- Kagami pokiwał głową, patrząc na niego znacząco.

- No właśnie! A co jeśli Kise doszedł do wniosku, że będzie mnie miał tylko tak… no wiesz, „na boku”, a tak naprawdę zaczął kręcić z Kuroko?

- Możesz mieć rację, bo przecież Kuroko nie zerwałby wtedy ze mną, wyjaśniając, że woli być z Kise.

- No właśnie! Co teraz…?

Kagami westchnął cierpiętniczo. Nie mógł uwierzyć, że to on – którego zawsze nazywali „Bakagami”, i który zazwyczaj był najbardziej nieogarnięty i niedomyślny – teraz jest najlogiczniej myślącą tu osobą.

- Kuroko jest ze mną – powiedział cicho, lecz dobitnie, dla podkreślenia swoich słów lekko uderzając kantem dłoni o blat stolika.- A ciebie łączy jakaś tam relacja z Kise. I to tyle.

- Więc dlaczego Kuroko przed chwilą zachowywał się, jakby wyznali sobie uczucia, co?!- syknął Aomine.

- Skoro nie jesteś gejem, to co cię to obchodzi?- Kagami wzruszył ramionami z lekkim uśmieszkiem. W zasadzie to czasem uważał, że Aomine był całkiem uroczy z tym swoim zaprzeczaniem, że jest gejem, podczas gdy angażował się w relację z Kise coraz intensywniej.

- Bo… bo Kuroko to twój chłopak!- Aomine zarumienił się lekko.- Nie martwi cię to, co się stało?

- No, to było dziwne – przyznał z westchnieniem Kagami.- Ale znając Kuroko, pewnie po prostu zaczął coś znowu knuć. Może chce wzbudzić we mnie zazdrość, albo coś…

- To niech wzbudza ją w tobie, a nie we mnie!

- Hoo...- Kagami zaśmiał się cicho pod nosem. Daiki chyba nie zauważył, że właśnie przyznał, iż jest zazdrosny o blondyna.- Przekażę mu.

- Nie ufam Kuroko – dodał z powagą Aomine, znów wlepiając spojrzenie w tył głowy Ryouty, który teraz siedział z telefonem w ręce.- On może coś czuć do Kise… Wyszedł taki zarumieniony i zawstydzony, może coś z nim ustalił?

- Może po prostu zapytaj o to Kise?- zaproponował z westchnieniem Kagami.

- Zwariowałeś? Co mam niby powiedzieć? „Siema, czemu Kuroko cię dotykał?” Czy może „siema, czy ty przypadkiem nie zacząłeś umawiać się z Kuroko?”. Albo „Kurokocchim”, bo przecież zawsze się tak do niego...- Kagami westchnął, wiedząc doskonale, że jeśli teraz spojrzy na twarz przyjaciele, dostrzeże w niej tak zwane olśnienie.- Boże, on zawsze mówi do niego „Kurokocchi”…

- No i?

- Mówi tak tylko do wyjątkowych osób… sam mi tak powiedział.

- To na pewno nie przez to, że są przyjaciółmi od gimnazjum.- Pokiwał Kagami z udawaną powagą.

- Musi być w nim zakochany… I to od gimnazjum! Kurwa, Satsuki może mieć rację…

- Czy Kise aby przypadkiem nie wyznał miłości tobie?- Kagami starał się podsunąć Aomine trop.- W końcu mówi do ciebie „Aominecchi”?

- No tak, ale on też szanuje mnie za to, że jestem zajebisty w kosza...- mruknął w zastanowieniu Daiki, nie spuszczając wzroku z blondyna.

- O kurde, no to muszę cię przeprosić, bo Kise zakochał się też we mnie – westchnął ciężko Taiga, kręcąc ze smutkiem głową.- Zwraca się do mnie… „Kagamicchi” – zakończył dramatycznie.

Aomine spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami.

Nagle Kise podniósł się ze swojego krzesła, szuraniem zwracając na siebie uwagę siedzących wcale nie tak daleko Kagamiego i Aomine. Odwrócił się z pustymi tacami (zabrał tę po lunchu Kuroko), po czym zaczął iść w kierunku okienka do zwrotu naczyń. Cały czas się uśmiechał pod nosem, a kiedy zbliżył do stolika chłopaków, usłyszeli, że cicho nuci pod nosem.

Dostrzegłszy, że obaj wlepiają w niego spojrzenie, Kise uśmiechnął się szerzej.

- Cześć, Aominecchi! Cześć, Kagami-kun!

Minął ich, nie otrzymawszy odpowiedzi.

Chłopcy jednocześnie przełknęli ciężko ślinę i spojrzeli na siebie powoli.

- Aomine...- Kagami zmarszczył swoje podwójne brwi.- Coś jest nie tak.


***


Mimo że Kise miał pewne rozterki i ciężkie przemyślenia na temat swojej relacji z Aomine, to jednak odkąd Kuroko zaproponował mu wspólny wyjazd, zaczął tryskać energią i pozytywnym nastawieniem.

Tetsuya był najcudowniejszym przyjacielem pod słońcem! Tak bardzo martwił się o Ryoutę, że wpadł na genialny pomysł spędzenia dwóch dni w Kioto, razem, tylko we dwoje! Chciał poprawić mu humor i uspokoić go, pokazać mu, że przecież nie na Aomine kończy się jego świat, że przecież Tetsuya był, jest i zawsze będzie u jego boku (tak on to widział)!

Ale jego okazywanie wsparcia wcale nie zakończyło się na tym! Pewnego dnia na przykład…

- Kise-kun, masz przerwę w treningu?- Kuroko podszedł do niego na pustym korytarzu, kiedy Ryouta właśnie wrzucał monety do automatu, by kupić sobie napój izotoniczny. Odkąd Kise zaczął umawiać się z Aomine, ten namówił go, aby zapisał się do klubu koszykówki, co okazało się świetnym i odświeżającym pomysłem.

- Ach, Kurokocchi!- Kise uśmiechnął się do niego, odbierając napój.- Tak, mamy piętnaście minut przerwy, więc wyszedłem kupić sobie coś do picia.

- Ostatnio ciężko trenujesz, Kise-kun – powiedział Kuroko z powagą, stając przed nim.

- Zawsze lubiłem sport, a rywalizacja z Aominecchim nawet w czasie sparingów treningowych relaksuje mnie bardziej, niż siedzenie na kanapie – zaśmiał się Ryouta.- Poza tym, bardzo polubiłem koszykówkę!

- A propos koszykówki – powiedział Kuroko, jakby nagle coś sobie przypomniał.- Znalazłem ostatnio magazyn o modzie, do którego pozowałeś, Kise-kun.

- Hm?- Kise zamrugał, zastanawiając się, co moda ma wspólnego z koszykówką.

- Numer z września, który dałeś mi w prezencie.

- Mhm!- Ryouta skinął powoli głową. W sumie to dawał Tetsuyi każde czasopismo, do którego pozował, nieważne czy znajdował się na okładce, czy tylko na jednej ze stron. Kuroko był szczęśliwym posiadaczem nawet tego magazynu, w którym Kise pozował w samej bieliźnie (choć widać na niej było tylko jego pupę w stringach i kawałek ud).

- Uświadomiłem sobie, że nie podziękowałem ci za ten prezent – powiedział Kuroko, spuszczając z zawstydzeniem wzrok.

- Och...- Kise zawahał się. To była prawda, ale on wcale nie oczekiwał, że błękitnowłosy będzie mu dziękował! To były zwykłe darmowe egzemplarze, które dostawał od swojej agencji.

- Nie podziękowałem ci za żadne inne, a przecież dostałem ich od ciebie sporo.

- No cóż...- Kise uśmiechnął się niepewnie.- Nie musisz mi-…

- Dziękuję, Kise-kun – szepnął Kuroko, po czym przysunął się do niego i, objąwszy ramionami jego szyję, przytulił go.

Ryouta zastygł w bezruchu i zaniemówił, rumieniąc się przy tym. To był pierwszy raz, gdy Tetsuya go przytulił! Nie sądził, że te małe upominki (za które nawet nie płacił, za co teraz było mu głupio!) Kuroko cenił sobie do tego stopnia!

Uśmiechnął się do siebie, przymykając oczy i pozwalając sobie, by odwzajemnić tego spontanicznego tulasa. Oparł policzek o miękkie włosy Kuroko (był od niego wyższy o całe dwadzieścia jeden centymetrów!), wdychając ich przyjemny zapach.

Bardzo się tamtego dnia ucieszył i postanowił, że będzie Kuroko sprawiał więcej takich drobnych prezentów! W końcu jego najlepszy przyjaciel zasługiwał na absolutnie wszystko.

Następnego dnia nawet mu o tym powiedział!

A było to na stołówce, kiedy w czwórkę, w towarzystwie Aomine i Kagamiego, jedli obiad…

- Kurokocchi, mam dla ciebie nowy numer czasopisma, do którego ostatnio miałem sesję!- powiedział z zapałem, sięgając do torby i wyjmując magazyn.

- Naprawdę?- Kuroko, który tego dnia usiadł obok niego, spojrzał z zainteresowaniem na okładkę.

- Po kiego grzyba mu magazyn o modzie?- zdziwił się Aomine.

- Kurokocchi bardzo je lubi!- obruszył się Kise.

- To prawda.- Kuroko skinął z powagą głową, przeglądając magazyn nad obiadem.- O, tutaj jesteś, Kise-kun.

- Mhm!- Kise rozpromienił się.- Pierwszy raz miałem na sobie palto! Nie byłem do końca przekonany, czy pasuje do tych spodni, ale projektanci znają się lepiej…

- Pasuje ci brąz, Kise-kun – stwierdził Kuroko.- Ładne to palto, ale trochę chyba za szerokie do twojej sylwetki…

- Zastanawiam się, czy by sobie takiego nie kupić, ale właśnie węższego!- Ryouta pokiwał głową.- Teraz jest moda na ubrania oversize, ale to rzeczywiście do mnie nie pasuje…

- Ja też chcę taki magazyn – oznajmił Aomine.

- Ech?- Kise spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Och, uhm… wziąłem tylko dla Kurokocchiego.

- Aha.- Ciemnoskóry patrzył na niego z grobową miną.

- Następnym razem jakiś ci załatwię, Aominecchi!- powiedział Kise, uśmiechając się do niego przepraszająco.

- Kise-kun, twój horoskop na ten tydzień jest bardzo pozytywny – odezwał się Tetsuya.

- Eh?- Kise spojrzał teraz na niego.- Sprawdzasz mój horoskop?

- Piszą, że bliźnięta czeka nowa przygoda, i że to dobry czas na rozwijanie się nie tylko pod względem zawodowym, ale i uczuciowym.

- N-naprawdę?- Kise zerknął mimowolnie na Aomine, który teraz wlepiał wzrok w gazetę, którą czytał Kuroko.- Och! A-a co piszą o wodnikach?- zapytał z zapałem.

- Że...- Tetsuya westchnął, jego błękitne oczy przesuwały się powoli po tekście. Chłopak po chwili przymknął lekko oczy, uśmiechając się łagodnie. Zamknął magazyn i schował go do swojej torby.

- Coś dobrego?- zapytał z uśmiechem Kise.

- Tak – potwierdził Tetsuya.- Będę miał w tym tygodniu dużo szczęścia.

- Ale super!- Ucieszył się Ryouta.- Chyba nawet wiem dlaczego, hehe!

Kuroko uśmiechnął się i mrugnął do niego okiem.

Przez kilka kolejnych dni Ryouta był cały w skowronkach. Nie mógł wprost doczekać się ich wspólnego wyjazdu i już zaczął powoli planować, gdzie się wybiorą, co zwiedzą, i do jakich restauracji pójdą! Zdążył już zabookował dla nich bardzo ładny pokój w dobrej cenie, o czym powiedział mu, kiedy po zajęciach swoją stałą już czteroosobową paczką poszli na lody.

- A właśnie, Kurokocchi, zabookowałem już dla nas pokój – powiedział.

- Tak?- Kuroko uciekł spojrzeniem na bok.- Hmm…

- Pokój?- Aomine popatrzył to na jednego, to na drugiego.- Jaki pokój? Gdzie pokój?

- Ja i Kurokocchi jedziemy sobie na weekend do Kioto!- oznajmił Ryouta z rozbrajającym uśmiechem.

- Do Kioto? Po co?- Aomine wpatrywał się w Kise.

- Pozwiedzać!- odparł blondyn, odgryzając kawałek loda.- To był pomysł Kurokocchiego.

- Na fajne pomysły zacząłeś nagle wpadać, Kuroko...- Aomine spojrzał na błękitnowłosego i zmierzył go od góry do dołu.- Co cię tak nagle wzięło na taki wyjazd? To dość daleko od Tokio.

- Tylko trzy godziny pociągiem – odparł spokojnie Tetsuya, oddzierając kolejny kawałek papieru, który więził jego rożka waniliowego.- Po prostu… ja i Kise-kun ostatnio nie mamy dla siebie zbyt wiele czasu. Nauka, treningi Kise-kun… pomyślałem, że możemy gdzieś pojechać na weekend i s-spędzić trochę czasu razem.- Kuroko odchrząknął cicho, po czym ugryzł kawałek wafelka.

- W sumie fajny pomysł, co?- Kagami trącił łokciem Aomine.- Kiedy ostatnio byłeś w Kioto?

- Nie wiem, jako dzieciak?- mruknął Daiki, wzruszając ramionami.

- W jakim hotelu zabookowałeś pokój?- zagadnął Taiga, patrząc na Ryoutę.- Są jeszcze jakieś wolne?

- Chyba tak...- odparł z wahaniem Kise, spoglądając na Kuroko. Czy nie mieli tego weekendu spędzić razem, we dwoje, bez swoich i nie-swoich chłopaków?

- Chcecie jechać z nami?- Kuroko wydawał się równie zaskoczony.

- A czemu nie?- Kagami pochłonął do końca swojego loda i rzucił patyczek za siebie, bez patrzenia trafiając do kosza.- Wszyscy mamy wolny weekend, możemy się wybrać we czwórkę.

- Cóż...- Kise zagryzł lekko wargę, znów popatrując z niepokojem na Tetsuyę, który również zerknął na niego ze zmartwieniem.

- Co?- warknął Aomine, spoglądając na nich.- Będziemy wam przeszkadzać?

- Nie, skąd.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Po prostu zaprosiłem Kise-kun na ten wyjazd, bo dawno nie mieliśmy okazji spędzić czasu we dwoje, jak to zwykle było.

- Właśnie, właśnie.- Kise z zapałem pokiwał głową. Kurokocchi chciał z nim spędzić czas sam na sam! Kagami miał go przecież na co dzień, a Aomine miał na co dzień Ryoutę, spotykali się przecież częściej niż Kise i Kuroko. Nic się przecież złego nie stanie, jeśli jeden weekend spędzą we dwójkę!- To będzie taki „chłopski” weekend! No wiecie, ja i Kurokocchi jesteśmy przyjaciółmi od dawna, musimy sobie poplotkować trochę o was!- zaśmiał się wesoło.

Kagami i Aomine patrzyli na niego ponuro, podczas gdy Tetsuya odwrócił głowę na bok, powoli dojadając swojego rożka i nie komentując.

Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami, a podekscytowanie Kise rosło.


***


Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami, a przerażenie Aomine rosło.

- Przestań łazić w tę i we w tę, wkurwiasz mnie już!- warknął na niego Kagami ze swojego miejsca. Leżał na łóżku w swoim pokoju, z podręcznikiem do biologii w dłoniach, próbując się uczyć, podczas gdy jego przyjaciel chodził od jednej ściany do drugiej, skrzyżowawszy ramiona na klatce piersiowej.

- Jak możesz się uczyć, skoro coś tu jest wyraźnie nie halo?- zapytał z irytacją.

- No właśnie wyobraź sobie, że nie mogę, bo mi przeszkadzasz!- odparł, poprawiając sobie pod głową poduszkę i próbując przybrać najwygodniejszą pozycję.- Jeśli przylazłeś tu tylko po to, żeby mnie wkurwiać, to spierdalaj!

- Przyszedłem tu, bo martwi mnie ten cały wyjazd Kuroko i Kise! Ciebie niby nie?

- Pytałem już o to Kuroko, mówił, że po prostu zaniedbał przyjaźń z Kise i chce z nim spędzić trochę czasu – burknął Taiga. Nie przyznał głośno, że wcale nie podobała mu się ta odpowiedź, ale przecież Kuroko by go nie okłamał, prawda? Byli przecież parą! I to nie taką beznadziejną, jak Kise i Aomine, gdzie Aomine udawał, że nie jest homo. Taiga i Tetsuya byli dojrzali, wyznali sobie uczucia już dawno temu i wspólnie stwierdzili, że od tej pory zostają parą i koniec kropka – Kuroko był chłopakiem Kagamiego, a Kagami chłopakiem Kuroko.

- I tak po prostu mu uwierzyłeś?- parsknął z niedowierzaniem Aomine.- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to jest stereotypowe kłamstwo mające na celu zatuszowanie zdrady?

- Widzę, że Momoi skrupulatnie dzieli się z tobą swoimi statystykami i tabelkami – warknął z niezadowoleniem Kagami. Tak naprawdę ciemnoskóry zdążył już wzbudzić w nim niepokój, ale Taiga po prostu starał się go uciszyć – a w zasadzie ich obu. Niestety, żaden nie chciał się zamknąć.

- Wystarczy przypomnieć sobie jak w ostatnich dniach zachowywali się wobec siebie!- powiedział Aomine, dalej przechadzając się po pokoju przyjaciela.- Pamiętasz jak parę dni temu w czasie przerwy od treningu poszliśmy do kibla?

Kagami westchnął ciężko.

Pamiętał.

Toaleta obok sali gimnastycznej była zamknięta z powodu pęknięcia jakiejś rury, dlatego udali się na drugie piętro. Rozprawiali o nadchodzącym meczu i dyskutowali o tym, który z nich tym razem zdobędzie więcej punktów, kiedy nagle usłyszeli znajome głosy.

Kagami nawet nie zdążył wychynąć zza rogu, bo powstrzymał go Aomine, ciągnąc za kołnierz t-shirta i uciszając go, dramatycznym gestem przyciskając palec do warg. Zrezygnowany Taiga wraz z przyjacielem zakradli się i dyskretnie wyjrzeli za róg, gdzie Kuroko właśnie mówił do Kise:

- … ostatnio magazyn o modzie, do którego pozowałeś, Kise-kun.

- Hm?

- Numer z września, który dałeś mi w prezencie.

- Mhm!

- Uświadomiłem sobie, że nie podziękowałem ci za ten prezent.- Kuroko z wyraźnym zawstydzeniem spuścił wzrok na ziemię.

- Och...

- Nie podziękowałem ci za żadne inne, a przecież dostałem ich od ciebie sporo.

- No cóż...- Ponieważ Kise stał plecami do nich, Aomine i Kagami nie mogli widzieć mimiki jego twarzy.- Nie musisz mi-…

- Dziękuję, Kise-kun – szepnął Kuroko, po czym przysunął się do niego i, objąwszy ramionami jego szyję, przytulił go.

Kagami miał wrażenie, jakby lada chwila coś miało rozerwać go od środka. Kuroko nigdy nie przytulił go na uczelni, nawet gdy byli sami! Obaj uważali, że muszą być ostrożni; cenili sobie prywatność i fakt, że nikt z ich otoczenia, oprócz dwóch imbecyli, nie wie, że są parą.

Tymczasem Tetsuya przytulił Kise na środku (pustego) korytarza!!! Tak po prostu, jak gdyby było to zupełnie normalne! W dodatku zacisnął powieki i zmarszczył brwi. Kagamiemu zdawało się nawet, że dostrzega coś w rodzaju ulgi i radości na jego twarzy. Tetsuya nie okazywał przecież emocji, tylko przy Taidze naprawdę się otwierał…

To znaczy owszem, on i Kise długo się przyjaźnili, więc Kagami domyślał się, że Kuroko także i Ryoucie pokazuje nieco więcej siebie, ale…

Co, jeśli pokazuje aż za dużo?

- Dla mnie to nie było normalne – powiedział dobitnie Aomine, kręcąc głową.- Żaden normalny facet nie przytula drugiego na środku korytarza! Przecież każdy mógł ich tak zobaczyć! MY ich zobaczyliśmy!

- Może jednak ich o to zapytamy?- mruknął Aomine.

- Zwariowałeś?! Jeśli coś knują, to trzeba ich przyłapać, a nie dawać znaki, że domyślamy się, że coś między nimi jest!

- Nic między nimi nie ma!- burknął poirytowany Kagami, przerzucając stronę podręcznika.- Przyjaźnią się, to wszystko…

- Mhm.- Aomine pokiwał głową.- Jasne, a tu mi pociąg jedzie.- Wskazał swoje oko.- A wiesz gdzie jedzie? Do Kioto! Do pokoju, który Kise zabookował dla siebie i Kuroko! Pewnie nawet z jednym łóżkiem!

- Weź, to obrzydliwe!- Kagami skrzywił się.

- Tak jak obrzydliwe jest, że Kise daje Kuroko magazyny ze swoimi zdjęciami! Wiesz, że w tamtym numerze, który dał mu na stołówce parę dni temu, jest plakat z Kise?!

- S-serio…?- Kagami spojrzał na niego niepewnie.

- Serio!- Aomine aż sapnął z irytacją na samo wspomnienie tamtej chwili.

To nie było tak, że podejrzewał Kise o to, że leci na dwa fronty, ale niepokoiło go, że blondyn nagle zaczął zachowywać się tak dziwnie. Akurat o tamtą jedną jedyną rzecz postanowił go zapytać, gdy ostatnim razem umówili się na one on one…

- Do wielu magazynów już pozowałeś?- spytał pozornie obojętnie, rzucając za trzy na ulicznym boisku.

- No trochę – odparł Kise, biegnąc zziajany za piłką. Chwycił ją w dłoń i zaczął biec w kierunku Aomine, kozłując. Ciemnoskóry przygotował się do obrony.- Kończy mi się kontakt i agencja, dla której obecnie pracuję proponuje mi nieco dłuższy okres. Są zadowoleni z mojej pracy.

- Kto by nie był z takiego przystojniaka?- parsknął Aomine, a Kise uśmiechnął się do niego zalotnie i mrugnął mu okiem. Daiki poczuł, że jego serce zabiło mocniej. Czy Kise mrugał w ten sposób również do Kuroko?!- Kuroko ma każdy twój magazyn, że tak je lubi?

- Tak!- zawołał, zręcznie go wymijając i biegnąc do kosza. Wykonał zgrabny dwutakt, którego Aomine z nerwów nie powstrzymał.

- Tak?- bąknął ze zdumieniem.

- Tak.- Kise skinął głową, wycierając twarz w kołnierz białego t-shirtu, który miał na sobie. Jednocześnie ukazał skrawek umięśnionego brzucha, który Aomine mimowolnie pokontemplował.

- Aha… A ten numer, w którym pozujesz w męskich stringach, to też ma?- spytał niby obojętnie.

Kise roześmiał się gromko.

- Czyli pamiętasz o nim?- zapytał, szczerze rozbawiony.- To pewnie ostatni zachowany numer w całym Tokio!

- Czyli ma…

- Tak, ma.- Ryouta skinął głową, wciąż uśmiechnięty.

- Nie wydajesz się tym jakoś przejęty – zauważył Aomine, kozłując piłkę, którą teraz to on przejął.

- A dlaczego miałbym być?- Kise wzruszył ramionami.- Jest w bezpiecznych rękach. A nawet gdyby Kurokocchi chciał komuś pokazać, ciężko będzie udowodnić, że to naprawdę mój tyłek. Chyba bardzo chciałbyś zobaczyć to zdjęcie, co?- zapytał, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- Mm.- Aomine kozłował, stojąc w miejscu.- Może Kuroko odstąpi mi ten jeden numer?

- Może...- Kise podszedł do niego kilka kroków i, upewniwszy się, że nie ma nikogo wokół, dodał zalotnie:- Albo może założę je dla ciebie, jeśli poprosisz…

- Mm...- Daiki dalej kozłował piłkę w zamyśleniu.- Tak, poproszę go, żeby mi oddał ten numer.

- Yy… a. O-okej?

Teraźniejszy Aomine zacisnął wargi na wspomnienie tamtej rozmowy. Zapytanie Kise po cholerę Kuroko zdjęcie jego gołej dupy (w stringach) było zbyt bezpośrednie, a Daiki – jeśli Ryouta naprawdę zaczął kręcić z Tetsuyą – nie chciał, by Kise czegokolwiek się domyślił.

- Słuchaj, zaraz mamy kolosa z biologii, i naprawdę powinniśmy się skupić na nauce – mruknął niechętnie Kagami.- Nie chcę zawalić roku tylko dlatego, że podejrzewasz mojego chłopaka o romansowanie z twoim.

- Kise to nie jest mój chłopak...- Aomine zarumienił się lekko.

- No to chuj cię obchodzi, że się zaleca do innego? Znaczy...- Teraz to Kagami zarumienił się lekko.- Nie podoba mi się, że podrywa mojego, ale…

- Ha! Czyli przyznajesz, że coś ich łączy!

- Nie przyznaję! Po prostu...- Kagami zagryzł lekko wargę.- Po prostu wczoraj naprawdę dziwnie się zachowywali…

- No właśnie – westchnął Aomine, siadając ciężko na skraju łóżka Kagamiego.- Gdyby tylko jeden z nich był niezadowolony z naszej propozycji, byśmy całą czwórką wybrali się do Kioto… ale nie, obaj zachowywali się podejrzanie!

Daiki zagryzł mocno wargę, przypominając sobie tamtą chwilę…

Poprzedniego dnia po zajęciach wybrali się na lody. Odkąd on i Kagami zaczęli zauważać coraz więcej niepokojących sygnałów ze strony Kuroko, pilnowali ich. Aomine nie wiedział, jak to wyglądało w relacji Taigi z Tetsuyą, ale on na ten przykład w ciągu ostatniego tygodnia, od kiedy to wszystko się zaczęło, parę razy normalnie spotkał się z Kise i dwa spośród tych razy zakończyli dzień na pieszczotach. Nie zaczęli jeszcze uprawiać seksu, choć Aomine czuł się gotowy – ich relacja była całkiem świeża i Daiki zwyczajnie nie czuł się gejem, żeby pakować się Kise w tyłek (innej opcji oczywiście nie zakładał). Każda ich intymna chwila była taka, jak za innymi razami, niczym się nie różniły. Nie czuł w Kise wahania czy rezygnacji, kiedy zaczynał go całować albo dotykać jego krocza. Nie czuł w Kise niechęci, kiedy ten zaczynał mu obciągać, albo na odwrót.

A jednak kiedy poszli na lody i wówczas wyszło na jaw, że Kise w tajemnicy przed Aomine zabookował pokój dla siebie i Kuroko…

- Pokój?- powtórzył Aomine, zdębiały, patrząc to na jednego, to na drugiego.- Jaki pokój? Gdzie pokój?

- Ja i Kurokocchi jedziemy sobie na weekend do Kioto!- oznajmił Ryouta, cały w skowronkach.

- Do Kioto? Po co?- Aomine wpatrywał się w Kise.

- Pozwiedzać!- odparł blondyn, odgryzając kawałek loda.- To był pomysł Kurokocchiego.

- Na fajne pomysły zacząłeś nagle wpadać, Kuroko...- Aomine spojrzał na błękitnowłosego i zmierzył go podejrzliwie od góry do dołu.- Co cię tak nagle wzięło na taki wyjazd? To dość daleko od Tokio.

- Tylko trzy godziny pociągiem – odparł spokojnie Tetsuya.- Po prostu… ja i Kise-kun ostatnio nie mamy dla siebie zbyt wiele czasu. Nauka, treningi Kise-kun… pomyślałem, że możemy gdzieś pojechać na weekend i s-spędzić trochę czasu razem.- Aomine wytrzeszczył oczy, słysząc jak Kuroko się zająknął. On i jąkanie się?! Przecież on kompletnie stracił panowanie nad swoimi emocjami!! Daiki widział w jego twarzy niepokój wywołany myślą, że on i Kagami domyślą się jego planu, widział zawstydzanie i podniecenie na myśl, co będzie robił z Ryoutą, gdy zostaną sam na sam w pokoju w Kioto, uwolnieni z okowów wiążących Kuroko w związku z Kagamim, oddaleni od niego i Aomine o trzy godziny pociągiem!

Pociągiem… seksualnym!!!

- W sumie fajny pomysł, co?- Kagami trącił łokciem Aomine.- Kiedy ostatnio byłeś w Kioto?

Aomine spojrzał na niego ponuro i wzruszył niechętnie ramionami.

- Nie wiem, jako dzieciak?- mruknął.

- W jakim hotelu zabookowałeś pokój?- zagadnął Taiga, patrząc na Ryoutę.- Są jeszcze jakieś wolne?

- Chyba tak...- odparł z wahaniem Kise, spoglądając na Kuroko. To był właśnie ten moment, kiedy serce w klatce piersiowej Aomine zaczęło ostrzegawczo bić na alarm. Co było w jego spojrzeniu? Kolejny niepokój? Strach, że Aomine i Kagami będą chcieli dołączyć do nich, pilnować ich

- Chcecie jechać z nami?- Kuroko wydawał się równie zaskoczony.

- A czemu nie?- zapytał Kagami.- Wszyscy mamy wolny weekend, możemy się wybrać we czwórkę.

- Cóż...- Kise zagryzł lekko wargę, znów popatrując z niepokojem na Tetsuyę, który również zerknął na niego ze zmartwieniem. Aomine zmarszczył gniewnie brwi.

- Co?- warknął, spoglądając na nich.- Będziemy wam przeszkadzać?

- Nie, skąd.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Po prostu zaprosiłem Kise-kun na ten wyjazd, bo dawno nie mieliśmy okazji spędzić czasu we dwoje, jak to zwykle było.

- Właśnie, właśnie.- Kise z zapałem pokiwał głową.- To będzie taki „chłopski” weekend! No wiecie, ja i Kurokocchi jesteśmy przyjaciółmi od dawna, musimy sobie poplotkować trochę o was!- zaśmiał się wesoło.

Aomine spojrzał na niego ponuro. „Poplotkować o nich”? Chyba raczej wysłuchać wyznania miłosnego Kuroko, a potem samemu wyznać, że kochał go od czasów gimnazjum i liceum, kiedy to co roku byli w tej samej klasie, a jego uczucie do błękitnowłosego kiełkowało w nim z roku na rok!

Wszystko, co powiedziała Satsuki, było prawdą…

- Musimy coś z tym zrobić – oznajmił dobitnie Aomine, zaciskając pięści.

- Niby co?- westchnął Kagami, z rezygnacją zamykając podręcznik i odrzucając go na podłogę; i tak nie mógł skupić się na jego treści. Uniósł się do pozycji siedzącej i oparł przedramię o zgięte kolano.- Co chcesz zrobić?

Aomine zacisnął wargi w wąską linię. Przez chwilę siedział ze spuszczoną głową, po czym uniósł ją i wbił pełen zdeterminowania wzrok w leżącą na krześle przy biurku bluzę Kagamiego.

- Pojedziemy za nimi – oznajmił.


Koniec części pierwszej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń