Diabeł tkwi w szczegółach

Czytelnik x  Akashi
Diabeł tkwi w szczegółach





Co masz na sobie?

Chyba bardziej tępo nie mogłam wpatrywać się we własną komórkę.
Zazwyczaj kiedy otrzymywałam sms-y od mojego chłopaka, Akashiego Seijuurou, brzmiały one zawsze krótko i treściwie i zazwyczaj były rozkazem; coś w rodzaju „Wyjdź na zewnątrz.”, „Przyjedź do mnie o 18:22.”, „Czekaj na mnie pod szkołą.” albo, kiedy ma naprawdę dobry nastrój i chce być miły - „Możesz być dzisiaj na górze.” (przy czym nie, nie jest to pozwolenie, tylko rozkaz ukryty pod teoretyczną zgodą). 
Teraz jednak mnie zaskoczył – głównie dlatego, że zadał pytanie, czego nigdy w wiadomościach nie robił. A że było to pytanie o mój strój, to dziwiłam się podwójnie.
Był już późny wieczór, a ja dopiero co wyszłam z kąpieli. Lekcje miałam już odrobione, więc teraz planowałam spędzić czas na moim hobby, ale coś czułam, że moje plany zostaną pokrzyżowane. 
Nie wiedziałam tylko jeszcze, w jakim stopniu.

Piżamę, a co?

- odpisałam.
Z rosnącym zdumieniem czekałam na odpowiedź Akashiego. O co mu chodziło? Dla pewności dyskretnie wyjrzałam przez okno mojego pokoju i upewniłam się, że Seijuurou nie ma na zewnątrz, i że mnie nie podgląda. Jeśli bym go skłamała nawet w smsie… brr. Strach pomyśleć, co by zrobił.
Usłyszałam sygnał nadejścia smsa. Wyświetliłam go prędko.

Opisz mi ją.

- Co?- bąknęłam sama do siebie, kompletnie zdumiona.
Spojrzałam na swoją piżamę, myśląc jak ją niby mam opisać. Piżama jak piżama – spodenki krótkie, bo mamy lato, góra na ramiączkach. Bielizny do piżamy nie nosiłam, bo jak to mawiała moja babcia: „dupa musi oddychać”.
Wciąż skonsternowana, wystukałam na telefonie:

Zwykła piżama. Krótkie spodenki i koszulka na ramiączkach. A czemu pytasz?

Nie musiałam czekać długo za odpowiedzią:

Ma jakiś wzór? Jakiego jest koloru? Dokąd sięgają spodenki?

Zmarszczyłam brwi. Co on tak wypytuje, ten Akashi? Chce mi nową piżamę kupić, czy co? Zaczęłam odpisywać:

Biało-żółta, na spodenkach ma gruszki. Spodenki takie normalne, powyżej uda. Ale lubię tę piżamę, jak coś

W życiu nie prowadziłam z Akashim dziwniejszej rozmowy, a byłam z nim już od ponad roku. Połowa drugiej klasy liceum za nami, jutro mamy próbne egzaminy, a ten mi się o piżamę pyta? To do niego niepodobne…
Kolejny sygnał nadejścia wiadomości wyrwał mnie z zamyślenia. Sięgnęłam po telefon i, siadając ciężko na łóżku, otworzyłam sms. Odpowiedź Akashiego totalnie zbiła mnie z tropu:

Zdejmij ją.

Okej, przynajmniej wrócił do rozkazywania – zawsze coś. Ale na cholerę mam zdejmować piżamę? Nie było aż tak gorąco, nie było też przy mnie Seijuurou, a sama jakoś nie odczuwałam potrzeby…
Zaraz, zaraz…
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się intensywnie. Czy Akashi… chce… uprawiać ze mną seks? Przez telefon?!
Zerwałam się na równe nogi i, spanikowana, zaczęłam krążyć po pokoju.
To się naprawdę dzieje! Seijuurou naprawdę chce się „zabawić” przez smsy! Do tej pory nigdy tego nie praktykowaliśmy, choć fakt faktem, kiedyś tam rzuciłam w żartach tekst, że jeśli będziemy za sobą tęsknić, a nie będziemy mogli się spotkać, to będziemy się kochać przez telefon.
Ale ja miałam na myśli rozmowę, a nie smsy!
Chociaż, skoro już do tego doszło, to z rozmową mogłoby być ciężko… Byłam kompletnie nieprzygotowana! Akashi totalnie mnie zaskoczył, wyskakując z tym tak nagle! A ja, głupia, napisałam mu, że mam piżamę w gruszki! Co za lamerstwo!
Odrzuciłam telefon na łóżko i rzuciłam się do mojej szafy. Z najgłębszej, tajnej skrytki, wyjęłam cudeńko, które niedawno kupiłam na specjalne okazje, i które już trzy razy zostało wykorzystane – seksowny jednoczęściowy strój w czarnym kolorze, wykonany z drobnej siateczki. Do niego dołączone zostały czarne pończochy z białymi wstążkami. Zrzuciłam z siebie beznadziejne gruszki i zamieniłam je na seksi komplecik. Ponieważ rodziców nie było w domu, nie musiałam bać się, że ktoś wejdzie mi do pokoju, ale z przyzwyczajenia i tak na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz.
Po ubraniu stroju, chwyciłam telefon i wystukałam pospiesznie:

Żartowałam ~ Mam na sobie twój ulubiony strój ;)

W zasadzie to straszne, bo gdybym tak napisała, a bym go NIE ubrała, Akashi wyczułby kłamstwo w literach. Ten bestia, nie człowiek. Ale nie zmienia to faktu, że go kocham.

Nie musiałaś go zakładać. Gruszki też lubię.

Moja mina nieco zrzedła, ale postanowiłam się nie poddawać.

Nadal chcesz, żebym się rozebrała?

- napisałam.
Rozepnij guziki na dole. To wystarczy.

Strój rzeczywiście zapinany był na dwa małe guziczki u kroku, jak body. Posłusznie rozpięłam je, po czym ułożyłam się na łóżku, czując napływającą falę ciepła i ekscytacji.

Rozpięłam. Co chciałbyś, żebym teraz zrobiła?

Przesuwaj wolną dłonią po swoich piersiach. Powoli, kieruj ją ku dołowi, ale jeszcze nie dotykaj się tam na dole. To dopiero wstęp.

Posłusznie zaczęłam wykonywać jego rozkaz, zastanawiając się jednocześnie, co mogę mu odpisać. Zagryzając wargę i rumieniąc się, napisałam:

To przyjemne, Seijuurou… Czuję, że moje sutki twardnieją.

Normalnie w życiu nie powiedziałabym mu tego przez telefon, ale skoro to tylko smsy… Mogłam ponieść wodze fantazji i użyć takich sformułowań.

Dobrze. Chcę, żebyś bawiła się nimi palcami, przez siatkę stroju. Ja już się rozbieram.

Zagryzłam wargę, spełniając kolejne polecenie. Jednocześnie drugą ręką zaczęłam pisać krótką wiadomość – trochę mi to zajęło, bo robiłam błędy, starając się utrzymać telefon i pisząc jedynie kciukiem:

Chciałabym cię zobaczyć, Seijuurou.

Czekając na odpowiedź, opuściłam rękę z komórką, a dłonią przesunęłam do drugiej piersi. Zaczęłam powoli bawić się sutkiem, drażnić go dotykiem zarówno palców jak i cienkiej siateczki. Żałowałam, że nie ma przy mnie Akashiego… Ciepła jego dłoni i ciała nic nie było w stanie mi zastąpić.
Gdy usłyszałam sygnał sms, podniosłam komórkę i uśmiechnęłam się na widok wiadomości – Akashi spełnił prośbę i przysłał mi swoje zdjęcie. Siedział w fotelu, który od razu poznałam (stał w jego pokoju), w iście władczej pozie, z jedną ręką opartą o podłokietnik, drugą wyciągnął przed siebie, robiąc selfie. Nogi miał w lekkim rozkroku, a ponieważ nie miał na sobie żadnych ubrań, mogłam zobaczyć w pełnej okazałości jego umięśnioną, szczupłą klatkę piersiową i sterczącego członka. 
No i twarz – cudownie przystojną, z miną pewnego siebie cesarza, z odrobinę rozczochranymi czerwonymi włosami i spojrzeniem równie czerwonych oczu. 
Jest taki piękny…

Jesteś piękny

Moja słodka… Wyobraź sobie, że jestem tam i widzę cię. Jak mnie rozpalisz?

Tak jak lubisz najbardziej… Klękam przed tobą, Seijuurou, dotykam cię, powoli i niespiesznie…

Gdzie mnie dotykasz?

Dotykam twojego członka.

Jest duży, twardy i ciepły. Zaczynam się robić wilgotny. 

Uśmiechnęłam się do siebie, zagryzając wargę. Oczywiście, zawsze musi podkreślać, że jest DUŻY, tak samo jak sam o sobie mówi, że jest w miarę WYSOKI i dość MUSKULARNY. Cały Akashi…

Chcę wziąć go do ust, posmakować… Chcę też dotykać siebie… Mogę?

Dotknij się i opisz mi, co czujesz.

Spełniłam polecenie. Zsunęłam wolną dłoń wzdłuż mojego ciała i dotknęłam swojej kobiecości. Zaczęłam powoli i delikatnie przesuwać palcem po wilgotnej łechtaczce. Rozkoszowałam się dreszczami, które przechodziły po mnie falami.

Dotykam się dłonią, palcami przesuwam po mojej kobiecości. Robi mi się gorąco na całym ciele, czuję przyjemne dreszczyki. Jestem już mokra.

Leniwie przesuwałam palcami, czekając za odpowiedzią. Uśmiechałam się do siebie, przymknęłam oczy. Było naprawdę miło… Mając cały czas w pamięci zdjęcie nagiego Akashiego czułam, jakby był tuż obok, jakby rzeczywiście na mnie patrzył, jakby to on sam mnie dotykał – zwłaszcza, że sama robiłam to w taki sposób, w jaki on zawsze to czynił. Nie potrafiłam tego opisać, ale dawna masturbacja odeszła w niepamięć, odkąd Seijuurou doprowadzał mnie do szaleństwa samymi palcami.
Albo językiem…
Och, jaka szkoda, że go tu nie ma!

Opisz mi to dokładniej.

Zmarszczyłam lekko brwi na tę wiadomość. Dokładniej? Wiem, że Seijuurou lubi konkretne szczegóły, ale jak dokładniej mam to opisać? Postanowiłam jakoś spróbować:

Palcami dłoni przesuwam w górę i w dół po mojej kobiecości. Od czasu do czasu zataczam malutkie okręgi wokół guziczka… Za każdym razem, gdy to robię, przechodzi mnie dreszcz i mam ochotę przyspieszyć, by dojść, ale chcę czuć to dłużej… Wyobrażam sobie ciebie na tym fotelu, nagiego, i podniecam się jeszcze bardziej.

Sądziłam, że to wystarczy, w końcu nieźle się rozpisałam, ale o dziwo Akashi znów zdumiał mnie kolejnym poleceniem:

Chcę więcej szczegółów.

Więcej?! Przecież już tyle napisałam!
Mimo moich wątpliwości, spróbowałam raz jeszcze, dokładniej opisać to, co robiłam i jak się czułam, jednak efekt był niemal identyczny jak poprzednia wiadomość. Postanowiłam jednak dodać, że drugą dłonią dotykam piersi, by nieco urozmaicić sms.

Szczegóły, […].

- dostałam w odpowiedzi.

Teraz to już się trochę wkurzyłam. Przecież się rozpisałam! Czego on jeszcze chce?! Zirytowana, przerwałam pieszczoty, wytarłam wilgotne palce w chusteczkę, którą wyrwałam z pudełka stojącego na stoliku nocnym, a potem usiadłam wygodnie na łóżku i zaczęłam energicznie wstukiwać wiadomość:

Palcami jednej dłoni rozsuwam większe wargi sromowe, koniuszkiem palca wskazującego drażniąc przy okazji napletek łechtaczki. Następnie wsuwam palec środkowy między mniejsze wargi sromowe, rozprowadzając śluz oraz przesięk dla wygodniejszej pieszczoty. Poruszając palcami w kierunku północnym i południowym, drażnię przedsionek pochwy, wyobrażając sobie, że to ty przymierzasz się do włożenia weń swojego dużego, twardego i ciepłego członka. Następnie wracam do łechtaczki i palcem wykonuję na niej koliste ruchy. Wszystkie te czynności powodują u mnie drobnofaliste drżenie ciała oraz wywołaną dodatnimi bodźcami rozkosz. Drugą dłonią dotykam swojej piersi, pocierając najpierw otoczkę brodawki sutkowej, a następnie samą brodawkę sutkową chwytam między palce wskazujący oraz kciuk, lekko wykręcając bądź pociągając. W umyśle dokonuję zobrazowania twojego ciała, głównie torsu oraz narządów płciowych, zwiększając przy tym poziom dopaminy. 

Zanim pomyślałam o tym, co robię – wysłałam wiadomość.
Sapnęłam ze złością, odrzucając telefon na bok i przez chwilę myśląc, czy by nie darować sobie tego telefonicznego seksu. Ale byłam już taka podniecona, a jeszcze to zdjęcie Akashiego tak mnie kusiło! Zagryzając mocno wargę, sięgnęłam po komórkę i odszukałam wiadomość ze zdjęciem. Ułożyłam się wygodnie i, wpatrując się w ekran telefonu, na którym teraz Seijuurou władczo siedział na swoim fotelu, wróciłam do przerwanej pieszczoty.
Wyobrażanie sobie mojego chłopaka było bardzo przyjemne, ale korzystanie ze zdjęcia – jeszcze bardziej. Bywały chwile, kiedy trochę bałam się Akashiego, bywały chwile, kiedy mnie rozbawiał swoim zachowaniem bądź słowami, ale głównie to zachwycałam się nim: tym, jaki był inteligentny, pomocny, przystojny, a do tego, wbrew wszelkim pozorom, opiekuńczy. Widać było po nim, że lubi się o mnie troszczyć i lubi być za to doceniany – lubił być ważny w moim życiu.
Wpatrując się w zdjęcie, zaczęłam na powrót pieścić dłonią swą kobiecość. Wyobrażałam sobie, że robi to Akashi. Dotykałam się powoli, niespiesznie, a kiedy zaczęło się robić goręcej, odłożyłam telefon i skupiłam się na własnej wyobraźni.
Seijuurou… Seijuurou, który jest tu ze mną, który jest WE MNIE… Wchodzi gładko do wnętrza, pochyla się nade mną, czuję jego oddech na twarzy, słyszę, jak wymawia cicho moje imię, jak szepcze mi do ucha, co ze mną zrobi...
Poczułam, jak wszystkie moje mięśnie to napinają się to rozluźniają. Mój oddech przyspieszył, wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Przyspieszyłam ruchy dłonią i chwilę później wydałam z siebie zduszony okrzyk, a z każdym kolejnym sapnięciem szeptałam do siebie:
- Seijuurou!
Kilka minut później, leżąc na łóżku i oddychając głęboko, byłam tak zadowolona i szczęśliwa, że nie obchodziło mnie nawet, co planuje zrobić ze mną Akashi – przestań wysyłać smsy, więc, jak zgadywałam, zapewne wziął kartkę i długopis i zaczął rozporządzać szczegółowy plan tortur… pewnie erotycznych, znając jego, chociaż kto wie, może tym razem kara będzie gorsza niż te dotychczas.
„Gorsza”… W sumie każda na swój sposób jest zawsze przyjemna, chociaż jednocześnie jest prawdziwą katorgą...
Może jednak powinnam przeprosić?
Chwyciłam za telefon akurat w momencie, gdy ten zaczął dzwonić. Przełknęłam ciężko ślinę, widząc na wyświetlaczu, że to mój chłopak.
- H-halo?- odebrałam, mówiąc cichym, niewinnym głosem.
- Hej.
- H-hej… Ehm… Co tam?
- […]...- westchnął ciężko Akashi.- To z pewnością zabrzmi głupio i niedorzecznie, ale… doszedłem po twojej ostatniej wiadomości.
- Co?- bąknęłam, zaskoczona. Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, ja sama milczałam, aż w końcu, nie wytrzymując, parsknęłam śmiechem.- Poważnie?!
- Taa...- mruknął Seijuurou, a ja wyczułam w jego głosie, że lekko się uśmiechnął.- Żenujące, co?
- Nigdy bym się nie spodziewała!- zaśmiałam się.- Myślisz, że masz jakiś fetysz takich dokładnych, naukowych opisów seksu?
- Sam nie wiem. Dostałem od ciebie tak długą wiadomość, że spodziewałem się w końcu konkretnego opisu. Zacząłem czytać, nakręcając się jeszcze bardziej, a że cały czas się dotykałem… Cóż, doszedłem. Chwilę mi zajęło, zanim się z tego otrząsnąłem. Myślałem, że może użyjesz odważniejszych słówek, ale jak zawsze sprawiłaś mi ciekawą niespodziankę.
- „Dotykałeś się”?- powtórzyłam chytrze.- Poproszę szczegóły.
- Trzymałem w dłoni mojego wilgotnego kutasa i poruszałem napletkiem w górę i w dół, bawiąc się jednocześnie czubkiem, i wyobrażając sobie, że go ssiesz…
- O-okej, ja i tak już doszłam, więc w sumie sobie darujmy na dzisiaj!- wypaliłam, czerwieniejąc na twarzy.
Akashi roześmiał się lekko do telefonu. Westchnęłam cicho, układając się wygodniej na pościeli. Już miałam powiedzieć mu, że go kocham, gdy ten odezwał się poważniejszym tonem:
- I tak dostaniesz za swoje, za tego smsa.
- Eh...- Wywróciłam oczami, zrezygnowana.
- Lepiej się przygotuj, mam już plan w głowie. Tak cię wyobracam w weekend, że twojego libido nie powstydzi się zawodowa nimfomanka. Będziesz mnie błagać o seks przez tydzień, dzień w dzień. I dużo będzie zależeć od twoich starań, czy dostaniesz nagrodę, czy też nie.
- Tak, wasza wysokość – westchnęłam.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Dobrze, Seijuurou.
- Tak lepiej. Widzimy się w weekend… Możesz wziąć ze sobą gruszki – dodał po chwili, a ja znów wyczułam, że się uśmiechnął.- Naprawdę je lubię.


2 komentarze:

  1. Witaj Yuuki:)
    Dawno się tu nie udzielałam, ale rozmyślając dzisiejszego ranka o życiu, zaczęłam wspominać tego bloga. Oczywiście, od razu zaczęłam szukać. I się nie zawiodłam!
    Nadal, z taką samą, jak nawet nie większą radością czytam Twoje opowiadania, czy krótsze teksty - takie jak ten:)
    Masz niesamowity talent i lekkie pióro, rozmowy i relacje między bohaterami są autentyczne, czuć między nimi bliskość i czułość, a już to, jak umiesz wpleść w erotykę elementy humoru, które idealnie się wpasowują!
    Chciałabym kiedyś mieć na własnej półce, u mnie w domu, Twoją książkę <3
    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, Mysiu Pysiu ;_; Bardzo Ci dziękuję! Jak weszłam na e-mail i zobaczyłam że mam od Ciebie komentarz to od razu wiedziałam, że napisałaś mi coś, co mi serduszko roztopi ;_; ♥
      Cieszę się, że wracasz tu raz na jakiś czas, i mimo zgiełku codziennego życia wspominasz sobie mnie oraz mój blog! ♥
      Dziękuję za przemiły komentarz ♥

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń