[Do Ciebie] Rozdział czwarty

Aomine Daiki po raz pierwszy w swoim dziewiętnastoletnim życiu podjął próbę zrozumienia własnych uczuć.

Prawdę mówiąc, nie szło mu to najlepiej. W zasadzie to szło mu kiepsko, żeby nie powiedzieć okropnie, beznadziejnie i tragicznie. Gdyby ktoś mógł obserwować teraz jego zmagania z własnym umysłem, widziałby zapewne parę wychodzącą z jego uszu, słyszałby gwizd czajnika, w którym przegotowuje się woda (w tym przypadku szare komórki Aomine), być może nawet czułby zapach spalenizny, kto wie.

No, może nie było aż tak źle, ale fakt pozostawał faktem – chłopak naprawdę nie wiedział, co robić.

Wydawało mu się, że lubi Kise. Poznał go zaledwie parę dni temu, w zasadzie nie wiedział o nim prawie nic, a do tego ich kontakt był bardzo sporadyczny, ale chyba naprawdę go lubił. Nie licząc ich dwóch spotkań (pierwsze na boisku w parku, a drugie na boisku u tego tam w błękitnych włosach), obaj wymienili między sobą tylko kilka wiadomości. Jedyne, czego Aomine był pewien jeśli chodziło o informacje na temat Kise to: a) Kise był gejem, b) Kise był modelem, c) Kise lubił koszykówkę.

Leżąc na plecach w swoim łóżku i nie mogąc zasnąć, Aomine bił się z myślami. Chciał uświadomić blondyna, że on nie interesuje go w żaden romantyczny czy erotyczny sposób, ale dziwne uczucie obawy ściskało jego gardło za każdym razem, gdy wyobrażał sobie moment, w którym te wieści przekazuje zainteresowanemu.

Co jeśli Kise się obrazi i przestanie się do niego odzywać? A może zupełnie się tym nie przejmie, zapomni o Aomine i po prostu będzie szukał sobie chłopaka dalej? Minęło dopiero kilka dni, odkąd się poznali – nieważne jakie spostrzeżenia miał wobec Daikiego, jeśli postanowi zakończyć znajomość, to będzie… cóż, koniec znajomości.

A Aomine czuł, że nie chce tej znajomości kończyć. Wydawało mu się, że zdążył polubić Kise; wydawał się miłym chłopakiem. Może trochę zbyt gadatliwym, ale za to dobrze grającym w kosza. Miał potencjał i Daiki dobrze się bawił, grając z nim. Widział determinację w jego oczach, widział iskierki podziwu dla jego wspaniałego talentu (i urody!), a do tego ten uśmiech… Taki sympatyczny, szczery, pozbawiony pretensji, że Aomine jest lepszy od niego.

Dawno się tak nie czuł. Kiedy grał przeciwko komuś, zawsze widział tylko pogardę i złość. Kolejni przegrywali z nim i zrezygnowani, odchodzili. W żadnym nie widział prawdziwej pasji, prawdziwego zainteresowania, chęci rywalizacji, chęci zabawy po prostu. Inaczej było tylko z Kagamim – teraz dostrzegał to też w Kise.

Ale czy to był powód, dla którego nie chciał mówić mu o tym, że jest hetero? Wydawało mu się, że nie obchodzi go, czy Kise będzie trenował, by go pokonać, czy też nie. Wydawało mu się…

Ale czy to oznaczało, że tak jest?

Zmęczony tymi przemyśleniami, Aomine sięgnął po telefon. Było wpół do pierwszej w nocy, powinien już dawno spać, jeśli miał zamiar wstać na poranne zajęcia (w zasadzie to takiego zamiaru nie miał, ale wiedział, że Taiga przyjdzie po niego i znowu będzie nadzierał mordę pod oknem, dopóki Daiki nie wstanie).

Przez chwilę przeglądał instagrama oraz tweetera, ale wszystkie posty o koszykówce z tego dnia już dawno przeczytał przed położeniem się do łóżka. Nie miał więc żadnych zaległości do nadrobienia. Wahał się przez dłuższy moment, ale w końcu zdecydował się odpalić na chwilę tindera.

Wyskoczyło mu kilka reklam z rodzaju „On czeka aż do niego napiszesz!”. Pozamykał je pospiesznie, rumieniąc się lekko. Żadnej gejozy, wynocha! Chce tylko zerknąć raz jeszcze na zdjęcia Kise, może dzięki temu zrozumie lepiej własne zachowanie?

Nie przejrzał zdjęć. Zatrzymał się już na pierwszym – gdzie Kise kucał na mokrym piasku na plaży i z szerokim uśmiechem wskazywał ogromnego kraba. Daiki przyglądał się najpierw blondynowi, a potem skorupiakowi – gdzie tkwił ich sekret? Co tak bardzo zwracało w nich jego uwagę, że nie mógł oderwać się w zasadzie zarówno od jednego, jak i drugiego? Bo przecież kiedy wspominał zdjęcie Kise, widział też tamtego kraba. Tak jakby obaj, Kise i krab, uśmiechali się do niego ze zdjęcia, jakby kusili go, szeptali do ucha...

Nie wytrzymał.

Otworzył listę wiadomości i kliknął jedną jedyną, z Kise, po to by napisać pospiesznie:

„Co się stało z tym krabem?”


***


- Z krabem?- mruknął do siebie Kise, zdumiony treścią otrzymanej wiadomości.

Było już wpół do pierwszej i chłopak od dawna powinien był leżeć w łóżku, ale siedział jeszcze przy swoim biurku, kończąc pisać pracę na zajęcia z plastyki. W zasadzie to dopiero co do niej przysiadł, bo tego dnia wyszedł z koleżankami na karaoke i wrócił dość późno; nim się wykąpał i ogarnął, było już przed dwunastą, a tego dnia był czwartek, czyli dzień, w którym Kise robił sobie maseczkę z wyciągu z ogórka.

Z takową maseczką na twarzy właśnie siedział. Włosy upiął na czubku głowy przy pomocy gumki do włosów, którą dostał od swojej starszej siostry; wyglądało to komicznie, ale chłopak nie chciał ich pobrudzić biało-zielonkawą masą zdobiącą jego czoło, policzki, brodę i nos.

Gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk wiadomości pochodzącej z tindera, wzdrygnął się i od razu sięgnął po telefon. Miał co prawda kilku rozmówców, ale dawno przestał im odpisywać i za każdym razem, kiedy słyszał ten dźwięk wiedział, że najprawdopodobniej „Daiki, 19” pisze do niego.

Tak właśnie było i tym razem. Ale treść tej wiadomości była dla niego niezrozumiała.

„Jakim krabem?” - odpisał.


***


Aomine nie spodziewał się, że Kise nie śpi. Jego serce podskoczyło lekko, kiedy dostał wiadomość – tinder chodził w tle, podczas gdy on z nudów odpalił YouTube. Odczytał treść, po czym odpisał:

„No tego ze zdjęcia, deklu”


***


- Deklu?!- jęknął Kise.- Nazywa mnie „deklem”, serio?! Ech…

Kise westchnął cierpiętniczo – zdecydowanie nie widziało mu się, żeby być tak nazywanym.

Niemniej… to był pierwszy raz, kiedy jakiś chłopak tak do niego napisał. Jeśli Ryouta już z kimś się umawiał albo korespondował w aplikacjach randkowych, każdy jeden był dla niego miły i kochany. Flirtowali, kokietowali, podrywali i zachęcali do spotkań i pieszczot.

Ale nie Aomine. On nazwał go „deklem”.

Ryouta uśmiechnął się mimowolnie.

Otworzył swój profil i spojrzał na pierwsze zdjęcie, które ustawił, a o którym zapomniał. A przecież bardzo lubił tę fotografię – to była jego ulubiona! Zdjęcie pochodziło z wakacji z zeszłego roku, na które wybrał się z rodzicami i siostrą. To właśnie ona mu je zrobiła. Pamiętał też tego kraba! Był ogromny, największy, jakiego widział w całym swoim życiu!

„Nic się z nim nie stało, zostawiliśmy go w spokoju!”

Uśmiechnął się i odłożył komórkę na biurko.

Ale nie wrócił do pisania pracy – patrzył w ekran, na podskakujące kropki pod konwersacją z „Daiki, 19”.


***


„I to tyle? Ja bym go ojebał”

Aomine uśmiechnął się do siebie. O tak! On to by wszamał tego kraba razem ze skorupą i szczypcami.


***


Kise parsknął śmiechem, kręcąc głową. Chwycił za komórkę i odpisał:

„Hahaha, wyobrażam sobie! My nie mieliśmy serca go złapać, zresztą plaża była strzeżona. Ale tobie pewnie by to nie przeszkadzało, co?”

Dołączył śmiejącą się emotkę.


***


„Co ty, mógłbym nawet z kija i reklamówki łapacz skonstruować i łapać je jak pojebany, żeby ugotować na kolację.”


***


„Hahaha, to mi do ciebie pasuje! Skorupiaki to pewnie twoje ulubione danie, co? Dobrze, że nie byłeś wtedy na tej samej plaży! Byłoby mi żal tamtego kraba”


***


„Nawet byś nie zauważył, kiedy zniknął, czy to z plaży czy z talerza.”


***


Kise znów się roześmiał. Odłożył na bok długopis, po czym wziął telefon do ręki i przeniósł się na swoje łóżko. Rzucił się na nie, na plecy, odbijając się od miękkich poduszek. Przez chwilę namyślał się, po czym napisał do Aomine kolejną wiadomość:

„Znając mnie, pewnie próbowałbym go przed tobą ratować haha”.


***


Aomine prychnął pod nosem, rozbawiony. Przesuwał kciukiem po brzegu swojej komórki, a chwilę później wystukał:

„One on one o kraba? Piszę się na to”


***


Kise zaśmiał się cicho. Odruchowo chciał zakryć sobie usta, ale przypomniał sobie w porę, że ciągle ma na twarzy maseczkę. Zagryzł lekko wargę, myśląc nad odpowiedzią.

„Zważywszy na to z jaką łatwością mnie ogrywasz, do końca życia bym się nie wypłacił haha. Ale to chyba kolejna motywacja, żeby cię pokonać, Aomine!”


***


Uśmiech na ustach Daikiego nieco przygasł.

Kolejny powód, żeby go pokonać, co?

Jeśli Kise naprawdę wkręci się w te relacje, to czy Aomine nie skrzywdzi go za bardzo, gdy uświadomi go, że on nie jest nim zainteresowany tak, jak być może Ryouta nim? „Być może”, bo w końcu Kise nie określił się wyraźnie, czy chciałby zacząć się umawiać z Aomine, czy coś. Zresztą, dlaczego by miał? Znali się bardzo krótko, a on jako gej pewnie miał już doświadczenie w takich relacjach i wiedział, jak to działa. Daiki natomiast nigdy nie umawiał się nawet z dziewczyną. W liceum z paroma się całował, ale to nie były „jego” dziewczyny; to były tylko jakieś laski z roku, które chciały tego spróbować i tyle.

Aomine powinien wziąć się w garść. Powinien powiedzieć Ryoucie zawczasu, że chce się z nim tylko kolegować, nic poza tym. Może Kise nie zerwie z nim kontaktu? Może nadal będzie chciał się z nim spotykać, grać z nim kosza i naprawdę spróbować go pokonać?

Może…

A jednak napisał:

„Ej, chciałbym z tobą pogadać.”


***


Kise zabiło mocniej serce.

Przemyślał wszystkie za i przeciw – dawno już zapomniał o swoich wcześniejszych obawach, że Aomine będzie brzydkim, pryszczatym chudzielcem z krzywymi zębami. Teraz był pewien, że Daiki podoba mu się jako chłopak – podobał mu się kolor jego skóry, jego krótkie granatowe włosy i tego samego koloru wąskie oczy. Lubił jego uśmiech, nieco ironiczny, może delikatnie złośliwy, ale zawsze szczery.

No i jego głos…

Jego głos Kise Ryouta z całą pewnością lubił.

Ale Kise Ryouta nie mógł zrozumieć prawdziwego znaczenia zdania, które wysłał mu „Daiki, 19”. Dlatego też po chwili namysłu, zupełnie niewinnie, w odpowiedzi wysłał Aomine swój numer.


***


Daiki nie wiedział, co robić.

Nie pomyślał, że Kise może tak odebrać jego słowa! On po prostu chciał mu dać znać, że chce z nim o czymś pogadać, gdzieś tam przy okazji, jakoś zadeklarować samemu sobie, że o – napisał do Kise, że chce „pogadać”, więc zobowiązuje się powiedzieć mu prawdę o tym, jak założył tindera i jak trafił na jego profil.

Tymczasem Ryouta odebrał to zupełnie inaczej i wysłał mu swój numer. Czy był aż tak ufny? Co prawda Aomine nie wiedział, w jaki niecny sposób mógłby wykorzystać numer blondyna, ale znali się parę dni i już dostał cyferki, wow. Jeśli z kobietami na tinderze idzie tak samo łatwo, to może nie powinien się martwić o swoje dziewictwo, którego zdecydowanie pragnął pozbyć się przed ślubem.

Mimo wszystko stwierdził, że nie ma nic do stracenia – to przecież tylko numer telefonu. Taki sam, jak do Kagamiego (no, nie dokładnie taki sam, ale o podobnym znaczeniu). Taki sam, jak do Takao, czy Midorimy (ten ostatni akurat był gówno wart, skromnym zdaniem Aomine). Co mu więc szkodzi? Jasne, że nic.

Zapisał numer.

I, nim pomyślał, zadzwonił.


***


Kiedy na ekranie jego komórki wyświetlił się nieznany numer, serce Ryouty zabiło mocniej. Czuł, że dłonie mu się spociły – czekał na ten telefon w napięciu. Nie był pewien, czy Aomine zadzwoni już teraz, czy może stwierdzi, że jest za późno na rozmowę i zgadają się rano. Daiki zadzwonił po paru minutach i blondyn nie zdążył się przygotować.

Nie wiedział co prawda do czego miałby się przygotować – bo o czym takim mógł chcieć pogadać Aomine? Pewnie o koszykówce, heh.

- Halo!- rzucił w słuchawkę i zarumienił się, kiedy usłyszał we własnym głosie dziwną chrypę. Dyskretnie odchrząknął.

W słuchawce przez chwilę panowała cisza, ale Kise zdawało się, że usłyszał oddech Aomine.

- Yo!- rozległo się po chwili.- Przykładny student dzwoni do drugiego przykładnego studenta.

Kise zaśmiał się cicho.

- Akurat ja jestem przykładnym studentem – stwierdził, układając się wygodniej na łóżku i zerkając w kierunku swojego biurka.- Właśnie pisałem pracę na zajęcia.

- Ha! „Pisałem” to już forma przeszła – zauważył chytrze Aomine swoim mrukliwym tonem. Gdyby Kise stał, zapewne ugięłyby się pod nim nieco nogi.

- Nie czepiajmy się szczegółów – odparł ze śmiechem Kise.- A ty czym możesz się pochwalić, przykładny studencie numer dwa? Jakiś projekt zakończony? Napisana magisterka?

- Hoho, ja magisterkę będę dryblował, a nie pisał – zażartował Aomine, na co Kise parsknął szczerym śmiechem.- Jestem na wychowaniu fizycznym – dodał po chwili milczenia.- A ty?

- Na historii sztuki – odparł Ryouta. Wow! Aomine zadał mu pytanie nie mające nic wspólnego z koszykówką. Czyżby chciał go poznać? Chłopak uśmiechnął się do siebie.

- Ale nuda – parsknął Daiki, wyraźnie rozbawiony.

- Haha, co nie?- zaśmiał się Kise.- Ale mam też plastykę na kierunku, a głównie to lubię robić. Na ASP się nie dostałem – dodał z westchnieniem.- Zresztą, nie wiem czy dałbym radę, tam jest dużo większy focus na to, a tu przynajmniej mogę olać część zajęć, bo profesorzy mają wyrąbane, czy jesteśmy na zajęciach czy nie. Mogę na spokojnie poświęcać czas na pracę, a nawet na życie towarzyskie.

- Czyli co, lubisz malować?

Kise uśmiechnął się lekko, słysząc nutę zdumienia w głosie Aomine.

- Lubię – odpowiedział szczerze.- Nie wyglądam na takiego?

- Wyglądasz na modela – stwierdził prostolinijnie Daiki.

- To komplement?- parsknął Kise, ale nie czekał na odpowiedź.- Gdybyś miał ocenić po moim wyglądzie, jakie studia byś mi przypisał?

- Nie wiem, kosmetyka?- bąknął Aomine, zapewne nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że być może mówiąc to do drugiego chłopaka, mógłby go tym urazić.

Kise jednak był już przyzwyczajony – słyszał to niemal zawsze od chłopaków, z którymi się spotykał. Zaśmiał się mrukliwie.

- To nie moja bajka – powiedział, po czym westchnął przeciągle.- Używam kosmetyków, ale jakoś nie specjalnie się nimi interesuję.

- Robisz sobie maseczki, czy coś?- bąknął Aomine.

Ryouta znów się uśmiechnął, tym razem pobłażliwie.

- Robię – odparł zgodnie z prawdą.

- Lubisz dbać o wygląd?

- Nie to, że lubię, co prędzej „muszę”… Taką mam pracę, Aomine-kun. Muszę dbać o wygląd.

- Hm – mruknął Aomine. Kise nieco to zdziwiło. Inni zwykle od razu zmieniali temat, albo tylko udawali, że rozumieją – i zawsze dawało się wyczuć, że w głębi ducha śmieszy ich, że Kise robi maseczki, dba o włosy i skórę – tymczasem Daiki wydawał się być autentycznie zainteresowany tematem.- Od dawna pracujesz jako model?

- Od liceum – odparł.- W gimnazjum siostra czasem zapisywała mnie na jakieś castingi, ale na dłuższą metę zacząłem pracować dla producentów reklam właśnie w liceum. Teraz mam podpisaną umowę z konkretną firmą, to kontrakt na trzy lata.

- To w jakiej reklamie mam szukać Kise Ryouty?- Blondynowi podobał się ton, którym Aomine wypowiedział to zdanie.

Zachichotał.

- A nie będziesz się śmiał?- spytał.

- Jasne, że będę – parsknął Aomine.

- Grunt to szczerość.- Kise uśmiechnął się, zadowolony.- No dobrze. Obecnie występuję w reklamie… uwaga, uwaga…

- Co za emocje – zaśmiał się Daiki.

- Ty-tyry! W reklamie męskich stringów!

Aomine parsknął śmiechem tak głośno, że Kise musiał na chwilę odsunąć słuchawkę.

- Serio?!- wykrzyknął Daiki, prawie płacząc ze śmiechu.- Stary, powaga?! Zgodziłeś się na reklamowanie czegoś takiego?!

Kise powiedział mu, ile dostał za kontrakt.

- CO KURWA?!- Aomine zaczął się krztusić.- Co jest?! Mają tam jeszcze jakieś stringi na stanie? Mój tyłek będzie się świetnie prezentował na miejskich billboardach, heh!

Ryouta zaśmiał się, rozbawiony. Przewidział tę reakcję – każdy tak reagował, i chociaż wiedział, ze i tak ich to śmieszyło, to nie miał nic przeciwko. To nie był pierwszy raz, kiedy reklamował bieliznę, i czy to były zwykłe bokserki, slipy czy stringi męskie, nie robiło mu to różnicy.

No, co prawda stringi męskie wydawały się typowo gejowe – ale z tego co Ryouta słyszał od producenta, sprzedają się dobrze nawet wśród żonatych mężczyzn, którzy po prostu chcą urozmaicić sobie pożycie seksualne z żoną poprzez ciekawe zabawy i przebieranki. Bielizna, którą teraz reklamował Kise nie była jednak typowo erotyczna – to była po prostu bielizna, choć dla wielu bardzo specyficzna.

- Nie no, szacun – powiedział Aomine, kiedy już się uspokoił.- Nie wstydzisz się przed znajomymi?

- Nie bardzo.

- Nawet jeśli widzieli twoją dupę ubraną w stringi?

- Ujęć nie robi się całej sylwetce – wyjaśnił Kise.- Zazwyczaj ucinają fragmenty, na przykład robią zdjęcie tylko tyłka i fragmentu ud, albo sam przód z torsem. W zasadzie nie zgadniesz, na której reklamie jest konkretnie moja dupa – dodał ze śmiechem.- Do tej pory zrobili tylko jedno zdjęcie, gdzie widać całą moją sylwetkę, ale przodem.

- I gdzie to zdjęcie umieścili?

- W magazynie, oczywiście!

- Jakim?

- Chcesz wiedzieć?

Chwila ciszy.

- Ch-chyba nie...- Kise wydawało się, że usłyszał wahanie w jego słowach. Uśmiechnął się, niczym niezrażony. W końcu dopiero co się poznali! Cieszył się, że Daiki nie chce tak od razu szukać po gazetach jego dupy.

Jakkolwiek to brzmiało.

- A ty, Aomine-kun?- zagadnął.- Co porabiasz poza studiowaniem koszykówki i graniem w czasie wolnym w koszykówkę?

- Czasem pogram na konsoli…

- W koszykówkę?- Uśmiechnął się.

- Ta – potwierdził.- Czasem oglądam telewizję, jak mi się już bardzo nudzi, albo wyskoczę gdzieś na miasto z kumplem. Ale głównie trenuję.

- Chciałbyś się dostać do reprezentacji?- bardziej zgadywał niż pytał Kise.

- Ta – znów potwierdził.- Utsunomiya Brex. To klub, do jakiego chcę dołączyć.

- Ooo, tam gra Kousuke Takeuchi z reprezentacji narodowej, uwielbiam go!- podekscytował się Ryouta.

- Nie gadaj?! Ja też!- Aomine również wydawał się ożywiony.- Gra najlepiej ze wszystkich!

- To prawda! Jestem jego fanem, mam nawet plakat z jego podpisem!

- Ooo, ja też taki mam! A wiesz, że na dniach będą Igrzyska Azjatyckie? Głupie pytanie, jasne że wiesz! Mam dwa bilety, chcesz iść ze mną?

To pytanie zawisło w powietrzu, i choć było to tylko na kilka sekund, dla obu chłopaków wydawały się one wiecznością.


1 komentarz:

  1. A jednak to jego zaprosił! Kagami będzie bardzo smutny :d
    Kocham to opowiadanie, bo nie wiadomo czego się po chłopakach spodziewać! :D
    https://unravel--freedom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń