[Do Ciebie] Rozdział jedenasty

 

„Jutro po zajęciach na naleśniki?”

Wiadomość wyświetliła się akurat w momencie, gdy Kise trzymał swojego smartfona w dłoniach, dzięki czemu chłopak mógł od razu odczytać ją i wysłać odpowiedź:

„Pewnie, że tak! Biorę z malinami ♥”

Uśmiechnął się promiennie, czując jak poprawia mu się humor. Co prawda nie miał dziś jakiegoś specjalnie najgorszego – ot, trochę dopadł go mętlik w głowie po tym, jak zakończyli z Aomine grę one on one na sali gimnastycznej. Ale po zajęciach miał wolny wieczór i wybrał się z koleżankami na ich tradycyjny środowy wypad na karaoke, po którym cała grupka postanowiła pójść jeszcze na drinka czy dwa. Skończyło się na pięciu i Kise trochę się chwiał, jednak umysł wciąż miał przytomny.

Świetnie, a więc jutro po zajęciach pójdą z Kuroko na ich ulubione naleśniki. Tetsuya pewnie zamówi tego z jagodami albo jabłkami z cynamonem. A może tym razem wezmą coś na słono? Nieee, na pewno nie – ilekroć tam chodzili z zamiarem kupienia czegoś innego niż ich ulubione naleśniki, i tak kończyło się na tym, że brali te, co zawsze.

Kise właśnie odpalił instagrama, by przejrzeć nowe relacje, kiedy nagle jego komórka zaczęła wibrować mu w dłoni. Chłopak drgnął z zaskoczeniem, a jego zdziwienie jeszcze bardziej się powiększyło, gdy zobaczył, kto dzwoni – to był Aomine Daiki.

Ryouta spojrzał niepewnie najpierw na jego imię i nazwisko wyświetlane na komórce, potem na godzinę widoczną w rogu ekranu (dochodziła druga w nocy), a na koniec na swoje własne otoczenie, to jest łazienkę oraz tron, na którym właśnie siedział.

Nie, nie, nie może odebrać. To zdecydowanie nie najlepsza pora.

Wyciszył telefon i odłożył go na zamknięty kosz na pranie.

Kiedy zakończył czynności naturalne, umył ręce i założył opaskę na włosy, by grzywka nie opadała na czoło. Pijany, czy nie pijany, to była środa (a raczej już czwartek), a Kise nigdy nie rezygnował ze swojej środowej maseczki z wyciągu z ogórka.

Właśnie skończył smarować nos, uzupełniając ostatnie widoczne ślady skóry, kiedy jego komórka rozbrzmiała ponownie. Kise znów drgnął odruchowo; zupełnie zapomniał, że Aomine przed chwilą do niego dzwonił. Oczywiście, widział na ekranie telefonu, że to znowu on.

Czego mógł chcieć tak późno w nocy?

Ale Kise nie mógł odebrać – miał dłonie upaćkane maścią. Zmył ją dokładnie z palców, lecz gdy wytarł już dłonie, telefon przestał dzwonić. Nie zdążył odebrać.

Zamyślony, wyszedł z łazienki, wgapiając się w komórkę. Lekko się zataczał, ale nie obijał się przesadnie o ściany (może tylko o jedną, tuż przy wejściu do jego sypialni).

Czemu Aomine dzwonił do niego tak późno w nocy? Właśnie wybiła druga, więc owszem, było już bardzo późno. Co prawda obaj byli dorośli i Kise domyślał się, że podobnie jak on, Daiki też nie chodzi grzecznie spać, by wypocząć na rano, ale akurat tego dnia blondyn miał rozpocząć zajęcia dopiero od dwunastej, był więc usprawiedliwiony. A Aomine? Nawet jeśli szedł później na zajęcia, to po co do niego dzwonił?

Co prawda pograli sobie razem w kosza… no ale Kise nie określił się, czy chce mieć z nim taki bliski kontakt, jak do tej pory. Napomknął mu o dystansie, ale Daiki chyba nie wziął sobie tego do serca.

No, nieważne. Skoro dwa razy z rzędu nie odebrał, to Aomine na pewno pomyśli, że…

Kolejne wibracje zaatakowały jego komórkę i teraz zdawało mu się, że są bardziej natarczywe. Zszokowany, uniósł telefon do twarzy. To był znowu Daiki! A więc sprawa chyba była poważna…

- Halo?- rzucił do telefonu, uważając by nie trzymać go za blisko twarzy i nie pobrudzić ekranu biało-zieloną mazią.

- Siemka – usłyszał mrukliwy ton głosu Daikiego.

- Cześć – odparł z wahaniem Kise, siadając przy swoim biurku. Ledwie trafił tyłkiem w fotel, ale na szczęście udało mu się zachować rónowagę.

- Przykładny student dzwoni do przykładnego studenta, część…

- Pewnie z dwunasta albo trzynasta – parsknął Ryouta z rozbawieniem. Tak naprawdę to wiedział, że była to trzynasta, liczył skrupulatnie każdą nocną rozmowę z Aomine. Ostatnio gadali tak kilka tygodni temu, jeszcze przed Igrzyskami Azjatyckimi.

Trochę nawet za tym tęsknił. Troszeczkę.

- Stwierdziłem, że do trzech razy sztuka – powiedział Daiki, jakby już chciał się usprawiedliwić za wydzwanianie w środku nocy.- Tak myślałem, że nie śpisz, wierzyłem w ciebie, Kise.

- Haha, cieszę się, że spełniłem twoje nadzieje i oczekiwania.- Ryouta wolną ręką odpalił laptopa i zalogował się do pulpitu.- Byłem dzisiaj na karaoke z dziewczynami, a potem poszliśmy na drinka. Niedawno wróciłem, jak dzwoniłeś to akurat...- Robiłem kupę. Kise poczerwieniał na twarzy.- B-brałem prysznic.

- Aaa, spoko – mruknął Aomine. Jego głos wydawał się Ryoucie jakiś… nietypowy. Niby humor się go trzymał, niby mówił normalnie, ale czuć było w tym tonie jakiegoś rodzaju napięcie, może niepewność. Czyżby Daiki chciał go o coś zapytać? A może powiedzieć coś ważnego?

Kise zagryzł lekko wargę, nie zważając na to, że dwoma przednimi zębami zahaczył o maź. Nawet nie poczuł jej smaku, zajęty przejmowaniem się, że może ciemnoskóry zamierza mu powiedzieć, że nie chce się z nim jednak kumplować, a może przeciwnie?! Może chce się z nim umówić, może się w nim zakochał?!

To byłoby chyba zbyt piękne…

- Umiesz śpiewać?- zagadnął Daiki.

- Eh?- Kise zamrugał. Zastanowił się.- No… Może nie jakoś specjalnie dobrze, ale chyba też nie fałszuję. Dziewczyny lubią jak śpiewam.

- Zaśpiewaj mi coś.

- Co?! - Kise znów poczerwieniał.

- Nie wiem, obojętnie.

- Nie, nie, chodzi mi o to, że… - Westchnął ciężko, nerwowo.- N-nie rozumiem, Aominecchi, mam ci do telefonu zaśpiewać? Teraz?

- Ta, czemu nie? Ciekaw jestem jak śpiewasz.

- N-nie umiem tak na zawołanie…

- Jak to?- Aomine brzmiał na autentycznie zdziwionego.- To nie o to chodzi w karaoke?

- Ch-chodzi, ale...- Kise był tak zestresowany, że zapomniał o maseczce i przejechał dłonią po swoim policzku.- Aaa! Cholera!

- Co?

- Nie, nic… Eh, maseczka…

- Maseczka?

- Dotknąłem maseczki – mruknął, pospiesznie sięgając po opakowanie chusteczek.

- Zrobiłeś se maseczkę?- W głosie Aomine dało się wyczuć uśmiech.

- Tak – odparł niczym niezrażony Kise.- Środa, pamiętasz? Czas maseczek.

- No tak, tak. Teraz jestem ciekaw, jak wyglądasz w maseczce. Ej, wyślij mi zdjęcie!

- Zdjęcie?!- Kise pospiesznie szorował palce, nachylając się do komórki, którą położył na biurku, by móc dalej rozmawiać z Aomine.- Nie ma mowy! Albo jedno albo drugie, wybieraj!

- Kurde...- To zabrzmiało, jakby Daiki miał naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, jakby ta decyzja była nie do podjęcia.- Dobra, zaśpiewaj… Nie, czekaj, wolę zdjęcie! Albo nie, śpiewaj, śpiewaj, bo jestem ciekaw… ehh, a da się może wysłać zdjęcie, na którym śpiewasz? Albo o! Wiem! Wyślij filmik! Filmik, jak śpiewasz! I miej tę maseczkę na twarzy! Hehe, dwie pieczenie na jednym palniku!

- Chyba ogniu – mruknął Kise, wyrzucając chusteczki do kosza na śmieci i przysuwając komórkę do ucha.- Nie zgadzam się! Albo mam zaśpiewać, albo wysłać zdjęcie w maseczce. Nie ma żadnego filmiku, Aominecchi.

- Ehh, no dobra.- W słuchawce rozległo się ciężkie westchnięcie.- To chcę piosenkę. Zdjęcie następnym razem.

Kise zarumienił się lekko, spuszczając wzrok na blat swojego biurka. Następnym razem, co? Czy Aomine zdawał sobie w ogóle sprawę z tego, że dla Ryouty te następne razy brzmią zupełnie inaczej, niż dla ciemnoskórego? W dodatku to, co proponował… śpiewanie mu, wysyłanie swoich zdjęć – to wszystko wydawało się być przeznaczone dla co najmniej bliskich przyjaciół, jak nie dla pary.

A Kise trochę tęsknił za uczuciem, gdy miał chłopaka. I to „chłopaka” – nie „kumpla”.

- Co mam ci zaśpiewać?- westchnął.

- Obojętnie.

- Obojętnie?- Ryouta przysunął się do biurka i zaczął klikać w klawiaturę laptopa, szukając jakichś tekstów i myśląc, co by tu w ogóle zaśpiewać.

Jakiś kawałek metaliczny, albo rockowy? Nieee, tam było zawsze dużo darcia mordy, a on się do tego nie nadawał. Pop? Ale Aomine pewnie stwierdzi, że to lamerskie, że śpiewa mu popowe kawałki… Romantycznego też mu nic nie zaśpiewa, bo Daiki poczuje się pewnie źle. Poza tym, sam Kise czułby się dziwnie, śpiewając o uczuciach.

Coś neutralnego… co by tu…?

- Dobra, mam coś fajnego – powiedział w końcu, klikając w google na odpowiedni tytuł.

- Super, zamieniam się w słuch.

- To będzie tylko refren, nie chcę mi się śpiewać całej piosenki. Zobaczymy, czy znasz!

- Dawaj.

Kise odchrząknął dyskretnie, puścił w laptopie samą muzykę z piosenki, dokładnie na momencie, gdzie zaczynał się refren (chciał żeby Aomine mógł słyszeć podkład), po czym zaczął śpiewać:


Choushi hazure no koe datte ii sa

Sore ga doushita ndatte

Sakebu nda ore no ban da Can you do it?

Suru to dou darou man datte

Kowaku nanka naku natte nze

Kyou ga waga mi da I can do it

You can do it

We can do it!*


Kise zakończył długim „iiit” i przerwał śpiew, zatrzymując kliknięciem także muzyczkę. Poczuł, że zaczyna się rumienić pod maseczką; Aomine milczał i Ryouta zastanawiał się, czy tak zauroczył go swoim śpiewem, czy może tak rozśmieszył?

Wkrótce otrzymał odpowiedź.

- Hahahaha, stary, fałszujesz jak cholera!- Daiki zaniósł się niepowstrzymanym śmiechem.

- C…?! Wcale nie!

- Nie, serio, totalnie ci to nie szło, hahaha! Te twoje koleżanki to na stówę ci się podlizują, skoro tak lubią jak śpiewasz. Pff, hahaha!

- Bardzo śmieszne, ciekawe jak ty śpiewasz? No, zaśpiewaj mi, cwaniaczku!

- Hahah, nieee, ja nie bawię się w takie gówna – powiedział Aomine, w jego głosie wciąż był wyczuwalny szeroki uśmiech.- O rany, ale się uśmiałem, heheh… Znaczy, nie mówię żeś pokaleczył ten kawałek, czy coś, ale… no, to był fałsz jak chuj.

- Spierdalaj – mruknął Kise, nieco zrezygnowany i może odrobinkę urażony.

- Nie obrażaj się, Kise – powiedział Aomine tym swoim niezwykle mrukliwym głosem, od którego Ryoucie miękły nogi. Blondyn westchnął ciężko, czując, że zaczyna topnieć pod wpływem tego głosu. W dodatku czuł, że Daiki nadal się uśmiecha, a on tak lubił brzmienie jego głosu, gdy się uśmiechał…- Dobra, ty mi zaśpiewałeś, to ja ci wyślę fotkę, co?

- W maseczce?- zdziwił się Kise.

- Nie no, nie mam żadnej. Chyba że matka ma, ale…

- Świetnie, w takim razie zrób sobie maseczkę i wyślij zdjęcie – rozkazał Kise całkiem władczym tonem.

- No co ty, skapnie się i co jej powiem? Że robiłem sobie maseczkę żeby kumplowi pokazać?

- Dokładnie tak jej powiesz.

W słuchawce zapadła cisza, a po chwili rozległo się ciężkie westchnięcie, szelest pościeli i skrzypienie materaca.

- Dobra, niech będzie – mruknął Aomine.- Tylko teraz cicho, nie chcę starych obudzić.

- Okej!- Humor Kise podskoczył o kilka poziomów. Daiki zrobi sobie maseczkę specjalnie dla niego! To takie urocze, że zgodził się dla niego…

Blondyn poczuł, że znowu się rumieni. Aomine ZNOWU coś dla niego robi, i to tak sam z siebie… Jeszcze żaden chłopak nie zrobił sobie maseczki specjalnie dla niego, ani w żartach, ani tak o, dla poprawy urody. Kto by pomyślał, że taki samiec alfa jak Aomine Daiki po prostu się zgodzi?

To było takie… kochane. Takie urocze. Takie, że aż chciało się przytulić do Aomine i dać mu buziaka.

Ale Kise nie mógł.

- Dobra, gdzie ona trzyma te gówna...- dało się słyszeć szept Daikiego.- Tu coś jest… „Maseczka rewi..ta...ru...luzująco… wygładza… jąca… do twarzy”… To będzie dobre?

- Tak, będzie idealne – powiedział Kise, uśmiechając się do siebie.- Jaki ma kolor?

- Nie wiem, biały?- Ryouta usłyszał dźwięk otwieranej tubki.- O kurwa, różowy! Może jednak wybiorę inną, co?

- Nie, ma być różowy. Będzie ci pasował.

- Pasował, co?- mruknął sceptycznie Aomine.- Jak to się robi?

- Nałóż sobie trochę na dłoń, na palce i rozsmaruj po twarzy.

- Zimne – stwierdził z sykiem Daiki. Kise zachichotał.- Nie śmiej się! Na policzki to?

- Na nos, brodę i czoło też!

- Aha, i może jeszcze na uszy, co?

- Jeśli chcesz mieć wygładzone też uszy…

- Bardzo śmieszne – prychnął Aomine.- Kurwa, jak teraz któreś z nich wstanie i mnie zobaczy, to chyba się zajebię…

- Spokojnie, jak będziesz cichutko, to nikt nie przyjdzie.- Laptop już dawno wygasł, a Kise jakoś nie miał ochoty przeglądać Internetu. Wpatrywał się w okno swojego pokoju i słuchał dźwięków dobiegających z jego komórki. Przymknął oczy, wsłuchując się w zirytowane westchnięcia Aomine.

- Dobra, styknie – stwierdził cicho Daiki. Kise usłyszał cmoknięcie, a potem szum wody z kranu.- Robię foto. Ale usuniesz zaraz jak to zobaczysz, jasne?

- Jaaasne.- Kise podniósł komórkę i spojrzał w jej ekran, oczekując na wiadomość, gotowy zapisać ją w folderze „Ulubione”.

Tego co zobaczył jednak się nie spodziewał.

Aomine był oczywiście w łazience, całkiem ładnie urządzonej, bo w kolorach bieli, grafitu i ciemnego fioletu Gdzieś za nim widać było ciemną kabinę prysznicową oraz wieszaki z ręcznikami, a także fragment półki na kosmetyki.

A pośrodku zdjęcia był Aomine.

Jego twarz wysmarowana była różową mazią tak chaotycznie, że Kise mógłby odtworzyć trajektorię ruchów jego palców. Ryouta spodziewał się zdjęcia jego odbicia w lustrze, tak jak robił każdy facet, ale o dziwo Aomine wysłał mu selfie – w dodatku takie, na którym ułożył usta w babski dzióbek i pokazał dwoma palcami znak pokoju. Kise na ten widok roześmiał się głośno, ale zaraz potem umilkł, bo trochę nie w porę uświadomił sobie, że…

Aomine był bez koszulki.

Na zdjęciu widać było jego mięśnie; muskularne ramiona, twardy biceps ramienia tej ręki, którą ciemnoskóry robił znak pokoju, do tego szeroka klatka piersiowa, wąska talia i umięśniony brzuch.

Sześciopak marzeń.

Kise przełknął ciężko ślinę, czując, jak robi mu się bardzo, ale to bardzo gorąco.

To było lepsze od dickpic’a.

- Może być?- zapytał Aomine.

- Mhm – mruknął Ryouta, w zamyśleniu zoomując zdjęcie na brzuch Aomine i sprawdzając, czy aby przypadkiem nie widać też części podbrzusza; Daiki miał nisko osadzone spodenki do spania, więc Kise mimowolnie na to liczył.

- Dobra, to zmywam to. Odłożę na chwilę telefon, więc nic nie będę słyszał.

- Okej...- westchnął blondyn, dalej uważnie kontemplując przesłaną mu fotkę.

Jakim cudem Aomine nie miał dziewczyny? Czemu żadna nie leciała na niego, skoro facet miał ciało boga, to po pierwsze, głos boga, to po drugie, a po trzecie wyróżniał się spośród tłumów tak ogromną pasją do koszykówki, że nic tylko podziwiać, jak z radością robi to, co tak kocha.

- Kurwa, ale to ciężko schodzi – usłyszał cichy głos Aomine, stłumiony przez lecącą z kranu wodę.- Żeby mi do oczu nie naleciało…

- Mhm.- Kise popatrzył w oczy Aomine (te na zdjęciu, rzecz jasna). Wąskie, granatowe. Ładne. Takie, w które mógłby się wpatrywać na randkach.

- Nie wiem, jak ty możesz się katować czymś takim raz w tygodniu – mruczał dalej Aomine. Słychać było, że dalej zmywa maseczkę.

- Mhm.- Kise zapisał zdjęcie w folderze. Chciałby ustawić to sobie na tapetę, ale wiedział, że to byłaby gruba przesada.

- Pfu! Do ust mi wleciało! Ekhe, ekhe! Ohyda…

- Mhm.- Ryouta dalej wpatrywał się z zamyśleniem w zdjęcie Daikiego. Uśmiechnął się do niego lekko, znów myśląc o tym, że Aomine zrobił tę maseczkę dla niego. Wstał po drugiej w nocy, poszedł do łazienki i zrobił sobie tę głupią maseczkę, żeby sprawić mu małą przyjemność.

Westchnął ciężko.

- Podobasz mi się, Aominecchi – mruknął.

Nagle zamarł w bezruchu. W telefonie panowała cisza. Zupełna cisza.

Kise spanikował. Wyłączył szybko zdjęcie i wrócił do połączenia, gotów rozłączyć się i wyskoczyć z okna, by się zabić i nie musieć kiedykolwiek patrzyć Aomine w oczy po tym, do czego właśnie mu się przyznał, kiedy usłyszał jego głos:

- Kurde, jeszcze trochę tego mam!

- Eh?

- Czekaj, może pomoczę trochę ten ręcznik i wytrę to jakoś. Stary, ale mi się ryj świeci…

Blondyn poczuł niewyobrażalną ulgę. Czyli Aomine nie słyszał, co Kise powiedział, bo akurat wycierał ręcznikiem twarz! Rany, co za szczęście!

Kise poczekał cierpliwie, aż Daiki skończy toaletę – dla pewności, że nie palnie więcej nic równie zawstydzającego, nie odzywał się w ogóle. Po paru kolejnych minutach usłyszał sapnięcie do telefonu, charakterystyczny dźwięk gaszonego światła oraz mrukliwy szept:

- Nigdy więcej, cholerne gówno!

Ryouta zachichotał.

- Nie jest tak źle, jak już się przyzwyczaisz.

- Nie ma takiej opcji. Usunąłeś zdjęcie?

- Tak, tak.- Kise pokręcił przecząco głową.

- Akurat – prychnął Aomine, ale o dziwo nie drążył tematu.

W słuchawce rozległ się szelest pościeli i ciężkie westchnięcie, kiedy Aomine kładł się do łóżka. Kise mimowolnie wyobraził sobie jego odsłoniętą, nagą klatkę piersiową; zobaczył napinające się na ramionach mięśnie, kiedy Daiki jedną ręką podparł sobie głowę, a w drugiej trzymał przy uchu komórkę.

- Teraz możemy gadać – stwierdził już swobodniejszym tonem. Znów westchnął.

- Coś się stało?- Kise może i był lekko pijany, a teraz w dodatku kompletnie zauroczony myślami o półnagim Aomine, ale nie był głupi. Od samego początku wyczuwał w głosie Daikiego, że coś go trapi, i że ten telefon o drugiej w nocy nie był przypadkowy. Do tej pory gadali o pierdołach, ale Ryouta czuł, że jest jakiś temat, który ciemnoskóry chciałby poruszyć.

Kise spodziewał się, że Daiki raczej będzie jeszcze chwilę uciekał od tematu. Takim wydawał mu się facetem – że jak coś już mu siedziało na sumieniu, to będzie robił podchody, nim się wygada. Ale o dziwo Aomine zaczął całkiem konkretnie:

- Tak się zastanawiałem, czy znasz jeszcze jakichś gejów na uczelni.

Ryouta zamrugał, zaskoczony. Gejów? Czy zna? Na ich uczelni? Dlaczego Aomine chciał to wiedzieć? Czyżby robił rozeznanie, żeby wiedzieć kogo unikać? A może przeciwnie, może spodobał mu się jakiś chłopak (który w dodatku nie był Kise Ryoutą!)?!

- Nie, nie znam żadnego – odparł zgodnie z prawdą.- Ale wiesz, Aominecchi, to też nie tak, że my się jakoś „wyczuwamy” po jednym spojrzeniu, czy coś. Założę się, że jest jeszcze paru gejów u nas, ale o tym nie wiemy.

- No tak, też tak myślę – powiedział z dziwnym przekonaniem.- A Kuroko?

- Kurokocchi? Co z nim?

- Czy jest gejem?

- Kurokocchi?! Nieee!- Kise roześmiał się wesoło.- Kurokocchi lubi dziewczyny, po prostu aktualnie żadna go nie interesuje w romantyczny sposób!

- A może jakiś chłopak interesuje go w „romantyczny sposób”?

- No co ty!- Ryouta zamrugał, marszcząc brwi. Czyżby Kurokocchi podał się Aominecchiemu?!

- A widziałeś go kiedyś z jakimś?

- Przecież mówię, że Kurokocchi nie jest gejem – mruknął Ryouta, coraz bardziej zdumiony.- To mój najlepszy przyjaciel, wiedział bym o tym!

- Wydawało mi się, że homo raczej bardzo się z takimi rzeczami ukrywają…

- Tak jest, to prawda, ale tak jak mówię, wiedziałbym, gdyby- zaczął Kise z uśmiechem, kiedy Aomine przerwał mu w pół zdania:

- Bo widziałem, jak Kuroko się całował z facetem.

- … był… gejem… Hm?- Kise zamrugał.- Co?

- Widziałem Kuroko, jak się lizał z innym kolesiem.

- Ahahaha, niemożli-COTAKIEGO?!- wydarł się Kise, zrywając się z krzesła i zaczynając chodzić po swoim pokoju. Od razu wytrzeźwiał.- KUROKOCCHI?!

- Nie drzyj się tak!- syknął Aomine.- I tak, Kurokocchi! Całował się z… z kimś.

- Z kim?!

- Z facetem.

- Ale jakim?!

- N-nie mogę zdradzić jego tożsamości – oznajmił Daiki.

- O Boże.- Kise zatrzymał się w pół kroku.- Kagami. Całował się z Kagamim, prawda?

- Cz-czemu uważasz, że z Kagamim?

- Od razu wyczułem, o co mu chodzi!

- Przecież przed chwilą powiedziałeś, że wy geje się nie wyczuwacie!

- Bo tak jest, ale tu chodzi o Kurokocchiego, a ja zawsze wyczuję, kto się do niego podwala!- oznajmił dobitnie Kise, zaciskając mocno wargi.- Kagami zdecydowanie podwalał się do Kurokocchiego.

- Ż-że jak…?

- Nie zauważyłeś?- zdziwił się Ryouta.- Ostatnio Kurokocchi w ogóle nie miał dla mnie czasu!

- Tego akurat nie miałem jak zauważyć – mruknął Aomine.

- Ciągle mówił mi, że ma jakieś plany tu i tam, zbywał mnie już od tygodni! Zasłaniał się, że ma trening, siłownię, dodatkowe zajęcia, randkę…

- Czekaj, to ostatnie nie dało ci do my-?

- … albo że jedzie do babci na wieś! A kiedy ja chodziłem po zajęciach do pracy, to zawsze widziałem go przy wejściu na uczelnie w towarzystwie Kagamiego!

- Nieważne, w każdym razie ja też zauważyłem, że Kagami ostatnio mnie zlewa, więc dzisiaj poszedłem za nim i…

- Śledziłeś go?- Ta wizja była całkiem ekscytująca.

- N-nie, po prostu szedłem za nim, w każdym razie, akurat szedłem za nim i akurat w alejce się zatrzymał jakieś i tam czekał na niego Kuroko i-i… i widziałem, że się całowali.

- Nie zauważyli cię?

- Chyba nie. Tak mi się wydaje, bo potem poszli chuj wie gdzie. Zostawiłem ich, bo nie chciałem zobaczyć więcej…

- Rany, to Kurokocchi miał swój pierwszy pocałunek!- zawołał w emocjach Kise.

- Stary, to nie wyglądało jak pierwszy pocałunek, raczej jak… nie wiem, ich masowa produkcja…

- Muszę o tym porozmawiać z Kurokocchim.

- No co ty! Od razu wyda się, że o nich wiemy!

- Ale skoro Kurokocchi jest gejem, i ja jestem gejem, to mogę z nim o tym porozmawiać…

- Ale ja nie jestem gejem, i Kagami nie jest ge…! Dobra, no możliwe, że jest, ale takim ukrytym, no nie? Oni chyba nie chcą, żeby ktoś o nich wiedział, skoro nic nie mówią? Zwłaszcza ten twój Kurokocchi, bo nie powiedział nawet tobie, a dobrze wie, że jesteś gejem.

- To fakt… ale...- Kise usiadł na swoim łóżku, posmutniały.- Ale czemu Kurokocchi mi nie powiedział…? Przecież zawsze się wspieraliśmy. Kiedy złamał nogę w liceum, kiedy zgubił klucze do mieszkania, kiedy ukradli mu portfel, kiedy umarła jego babcia… zawsze byłem przy nim.

- Czekaj...- Aomine odchrząknął.- Nie mówiłeś, że jeździ do babci?

- Na cmentarz – westchnął Kise, kładąc się na łóżku. Zamroczenie wróciło i trochę kręciło mu się w głowie.- Często ją odwiedza, byli bardzo zżyci.

- Aha.

- Czemu nie powiedział mi, że lubi Kagamiego?

- Może go nie lubi?- podsunął Aomine.- Może sprawdza coś, czy… czy coś…

- Niee, to nie byłby Kurokocchi – westchnął Ryouta, znów zapominając, że ma na twarzy maseczkę i przecierając dłonią czoło. Tym razem nie zwrócił uwagę na maź, która przykleiła się do jego dłoni.- Dziwne…

- Nie chciałem ci psuć nastroju, myślałem, że wiesz o nich.

- W porządku, nic się nie stało – powiedział Kise.- Ty też nie wiedziałeś, prawda?

- Nie… Dzisiaj jak zobaczyłem, to się mocno zdziwiłem. Nie żebyśmy się sobie z Kagamim jakoś specjalnie zwierzali, ale nigdy nie przypuszczałem, że mógłby być homo.

- Pogadasz z nim o tym?

- Nie.

- Nie?

- Jasne, że nie. Skoro nic mi nie powiedział, to jego sprawa. Jak będzie chciał powiedzieć, to okej. Trochę nie dawało mi to spokoju, dlatego chciałem pogadać z tobą, ale… Kagami to mój dobry kumpel. Oczywiście dziwnie się czuję, skoro nagle wszyscy w moim otoczeniu zostali gejami, ale no nie będę go skreślał dlatego, że tak jest, co nie? Chociaż… on i Kuroko? Przecież Kuroko jest maciupki. Przy Kagamim wygląda jak wykałaczka przy kłodzie.

- Aominecchi!- skarcił go Kise, choć zaraz potem parsknął śmiechem na samą wizję.- Jesteś okropny – zachichotał.

- Dzięki, staram się.

- Ehh, muszę to wszystko przetrawić – jęknął Ryouta, przeciągając się na łóżku.- Mój Kurokocchi…

- „Twój”…?

- Co ja teraz zrobię? Chciałbym z nim pogadać o naszych doświadczeniach z chłopakami, ale jeśli on mi do tej pory nic nie powiedział, to może nie chciał? Kiedyś sobie pomyślałem, że moje zwierzenia mogą mu przeszkadzać, bo są homo, ale zapytałem go o to i powiedział, że nie ma nic przeciwko, że mówię mu o moich chłopakach…

- A-a… a dużo ich miałeś?

- Ale czemu Kurokocchi nie powiedział mi nic o sobie? Przecież jestem na idealnym miejscu, żeby go zawsze wysłuchać! Wiem, że Kurokocchi nie lubi się otwierać, ale ze mną zawsze gadał o uczuciach… Jak na przykład kiedyś Kagami go zirytował, bo zadławił się hamburgerem i wypił całego jego shake’a waniliowego… albo gdy tak się ucieszył, kiedy Kagami kupił mu na urodziny powieść jego ulubionego autora, której Kurokocchi nigdzie nie mógł już dostać… albo kiedy opowiadał mi jak grali z Kagamim one on one i Kagami podniósł go, żeby Kurokocchi mógł trafić do kosza…!

- Y… to całkiem gejowe wyznanie...

- Muszę to wszystko przetrawić – westchnął Ryouta.- Będę kończył, Aominecchi. Dziękuję za twój telefon. I za twoje zdjęcie – dodał z westchnieniem, przeczesując umazaną maseczką dłonią swoje włosy (bo dalej nie pamiętał, że przed chwilą dotknął nią twarzy).- Pogadamy jutro, co?

- No… wypoczywaj, Kise. Do jutra.

- Do jutra, Aominecchi.

Ryouta rozłączył się, wzdychając ciężko.

Czuł, że tej nocy nie zaśnie jeszcze bardzo długo.








* No, słucham, znacie pioseneczkę? xD Wolałam zachować japoński tekst, bo od razu widać co to ♥

1 komentarz:

  1. Przy Can you do it się skapnęłam co to i się nie zawiodłam xD Tak coś czułam, że to wrzucisz ^^

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń