[FIL] Rozdział 1

   Podczas imprezy w dniu osiemnastych urodzin Zacka Willsona stały się trzy rzeczy, które wywróciły w głowie Jaydena O'Neill'a: po pierwsze, dowiedział się, że za przeszło dziewięć miesięcy zostanie ojcem chrzestnym, po drugie porządnie grzmotnął łbem o szafkę w kuchni, kiedy sięgał po schowaną tam butelkę whiskey i w końcu po trzecie – bez pamięci zakochał się w kimś, kogo nigdy nie widział na oczy.

Zack był jego najlepszym przyjacielem i Jayden aż za dobrze wiedział, jak często ląduje on w łóżku z pozornie grzeczną i ułożoną Grace. Po wstępnym szoku stwierdził więc, że to właściwie nic dziwnego, iż koniec końców zaliczyli wpadkę. Dla nich jednak najwyraźniej nie było to problemem – Grace zamierzała zrobić rok lub dwa lata przerwy, po czym udać się na studia, podczas gdy Zack miał już zapewnioną pracę w firmie swojego ojca, wobec czego na dziecko właściwie się cieszyli.

Jeżeli chodziło o tę drugą sprawę, tu nie było dużo do wyjaśniania – butelka była schowana na najwyższej półce, na samym jej końcu, a Jayden nie do końca potrafił tam sięgnąć, ostatecznie grzmotnął w niższą półkę czołem, w dodatku tak mocno, że aż mu się zakręciło w głowie.

Ale trzecia sprawa wymaga poświęcenia większej uwagi – oraz dogłębnej analizy, o czym Jayden nieustannie myślał, kiedy następnego dnia było już po wszystkim, a on obudził się w pustym pokoju.

Warto jednak zacząć od początku – a przynajmniej od momentu, w którym zaczęła się ów trzecia sprawa.

Było już grubo po północy, ale w wielkim domu państwa Willson, którzy chwilowo przebywali na wakacjach za granicą, panował tłok i grała głośno muzyka. Sąsiedzi nie przejmowali się hałasem – bo go nie słyszeli. Willsonowie byli tak nadziani, że cała ich posiadłość zbudowana została z dźwiękoszczelnych ścian, a każde okno z pancernego szkła – nie wspominając o wychodzących na basen szklanych drzwiach oraz ścianach, rzecz jasna.

Jayden na imprezie bawił się świetnie, przynajmniej dopóki Zack nie padł na kanapie, kompletnie pijany, i zasnął w objęciach swojej ukochanej Grace, która jako jedyna podczas imprezy nie spożywała alkoholu. Wtedy właśnie się zaczęło – ledwie Willson przysnął, a do Jaydena już zaczęły się zakradać dziewczyny, naciągając po drodze bluzki i podciągając spódniczki... niestety dosłownie.

Nic więc dziwnego, że O'Neill, trochę już podpity, postanowił poszukać schronienia. Lubił towarzystwo dziewczyn, ale tylko i wyłącznie w warunkach naturalnych, najlepiej szkolnych – tam nic mu nie groziło, nie licząc rozmowy i paru nieśmiałych, czy też zalotnych uśmiechów. Co innego, jeśli chodziło właśnie o imprezy: dziewczyny wręcz całymi stadami zachodziły go niczym hieny swoją ofiarę, świecąc paznokciami, ustami, biustami i tyłkami, byle tylko zwrócić uwagę przystojnego Jaydena O'Neilla i zaciągnąć go we względne zacisze.

Bo przecież wygrać Jaydena O'Neilla, to jak wygrać gwiazdkę z nieba.

Pozostawiwszy więc na stole butelkę niedopitego piwa, ciemnowłosy młodzieniec zsunął się dyskretnie z kanapy i w kuckach przeszedł za nią w kierunku schodów. Chwiejąc się lekko, przedostał się na piętro sądząc, że tam będzie najspokojniej, ale na końcu korytarza, przy łazience, dostrzegł Amandę – blondwłosą piękność z jego liceum, która kiedyś uderzała nawet do zajętego już Zacka, byle tylko zbliżyć się do Jaydena. Dziewczyna ta uparcie nie dawała sobie z nim spokoju, najwyraźniej przekonana, że to tylko i wyłącznie wina głupiutkiego Jay'a, który jakimś cudem nie dostrzegał jej uroku osobistego.

I wielkich cycków tuż pod brodą.

Dostrzegłszy ją, Jayden automatycznie odwrócił się na pięcie i niemal spłynął po schodach z powrotem na parter. Tam potknął się na ostatnim stopniu i prawie przywalił głową w ścianę, ale udało mu się zamortyzować uderzenie własnymi dłońmi. Stęknął jednak ciężko, kiedy coś zabulgotało niebezpiecznie w jego żołądku. Przełknął dzielnie ślinę, po czym rozejrzał się po korytarzu.

- Jayden? Och, Jayden, jak to fajnie, że na siebie wpadliśmy!- z góry niespodziewanie rozległo się przymilne jazgotanie. O'Neill poderwał głowę i z przerażeniem odkrył, że to Amanda oraz jej dwie przyjaciółki namierzyły go i już przeciskały się przez tłum na schodach, by go dopaść.

Zadziałał instynktownie. Ledwie powstrzymując odruchy wymiotne na widok skaczących piersi blondyny, pospiesznie skręcił w korytarz za schodami i niemal wyważył pierwsze drzwi na prawo. Dopiero kiedy zamknął je za sobą i zaryglował, uświadomił sobie, że to pokój Zacka. Sekundę jednak zajęło mu przypomnienie sobie, że chłopak śpi smacznie na kanapie, czy raczej na Grace siedzącej na kanapie, toteż odetchnął z ulgą i oparł się czołem o drzwi.

Wówczas te nagle zatrzęsły się gwałtownie, jakby ktoś uderzał w nie dwoma młotami naprzemiennie.

- Jayden?! JayJay, jesteś tam?- głos Amandy przebijał się do pokoju bardzo słabo, a Jaydenowi znów zebrało się na wymioty. Wzdrygnął się, wydając z siebie ciche „błeee!" i jednocześnie cofając się kilka kroków od drzwi.

Amanda wkrótce dała sobie spokój z dobijaniem się, ale O'Neill i tak przeczuwał, że w pokoju Willsona będzie bezpieczniejszy niż tam, na zewnątrz. I tak był już trochę pijany, a zdecydowanie nie chciałby rano obudzić się nago obok leżącej w samym staniku i gaciach Amandy.

Albo, co gorsza, bez nich.

Odetchnął raz jeszcze głęboko i spokojnie, po czym zaczął po omacku szukać kontaktu, aby włączyć światło. Pokój zalewała kompletna ciemność i tylko dlatego, że Jayden dobrze znał umeblowanie pomieszczenia, udało mu się nie złamać nogi o pufę, czy stertę książek, które czasem stawiał na ziemi Zack.

Odnalazł przełącznik i zapalił światło z kolejnym westchnieniem. A przynajmniej tylko westchnął, bo światła jednak nie zapalił – nawet jeśli był pewien, że to co właśnie pstryknęło, to przełącznik. Spojrzał z poirytowaniem w sufit, mniej więcej w miejsce, gdzie powinna być lampa, zaraz jednak szybko odwrócił głowę w drugą stronę. Nie byłby zbyt szczęśliwy, gdyby okazało się, że to jeden z żartów Zacka i lada moment żarówka rozbłysłaby, tym samym oślepiając biednego włamywacza.

Jayden rozejrzał się po ciemnym pokoju. Widać było jedynie słaby zarys mebli, nawet łuna księżyca nie wpadała do wnętrza, gdyż ciężkie zasłony przesłaniały okno. O'Neill stwierdził jednak, że nie ma sensu ich odsłaniać, bo potrafi dojść do łóżka bez żadnego źródła światła, w końcu dobrze znał posiadłość Willsonów – praktycznie się tu wychował.

Z ciężkim westchnieniem i ciężkim, wciąż nieco chwiejnym krokiem, ruszył ostrożnie przez pokój. Mimo wszystko wolał uważać, aby nie nadepnąć na jakąś stertę ciuchów czy książek, bo wyrżnięcie się byłoby czwartą rzeczą, która wywróciłaby mu w głowie – a raczej w tym momencie jeszcze trzecią.

Macając przed sobą dłońmi, kucnął w zabawnej pozie, wciąż poruszając się do przodu i obracając głową, choć nie było to potrzebne. Wiedział, że idzie w dobrym kierunku, czekał tylko, aż w końcu dotknie miękkiego materaca. Gdy to już się stało, odetchnął z ulgą, że to już koniec wędrówki, po czym z radością zwalił się w poprzek łóżka.

- Auuu!- rozległo się czyjeś wycie, równoczesne z wyciem samego Jaydena, kiedy rąbnął głową o coś twardego.

- O kurde, sorry!- krzyknął pospiesznie Jayden, siadając i obracając się, jak sądził, w kierunku tego czegoś, co leżało na łóżku a co, jak przypuszczał, było człowiekiem.

W pokoju rozległo się długie syknięcie i dźwięk pocierania dłonią o ciało. Jayden czekał w napięciu niczym ślepiec na cios, ale żaden na razie nie nadchodził.

- Żyjesz?- zapytał niepewnie.

- Taa...- usłyszał w odpowiedzi westchnienie.- A ty? Zdaje się, że przywaliłeś w moje biodro głową...

- Och, spoko, nic mi nie jest – wymamrotał O'Neill, dopiero teraz przypominając sobie o bólu z tyłu głowy. Pomasował to miejsce, również cicho sycząc.- Sorry, nie wiedziałem, że ktoś zajął ten po... och – bąknął, zdając sobie sprawę, że zwykle podczas imprez młodzież zajmuje pokój w jednym, dość konkretnym celu - i nie było to spanie, choć sama czynność kryła się za takim samym słowem, będącym łagodnym jej określeniem.

- Jestem tu sam – męski głos uspokoił go nieco.- Musiałem się zdrzemnąć, za dużo wypiłem...

- No, to tak jak ja – westchnął Jayden, łapiąc się za brzuch i znów przełykając ślinę, jakby mogła ona stanowić w jakiś magiczny sposób mur przed wymiocinami.- I ukrywam się przed taką jedną laską... a właściwie przed kilkoma. Kojarzysz Amandę?- Jayden spojrzał mniej więcej w miejsce gdzie, jak przypuszczał, znajdowała się głowa jego rozmówcy.

- Ugh...- Rozmówca stęknął cicho i O'Neill odchylił się lekko, niepewien, czy to komentarz na to imię, czy ostrzegawczy dźwięk zwiastujący lawinę czegoś trochę mniej nieprzyjemnego.- Moje kondolencje...

- Dzięki – mruknął Jay, odruchowo szukając swojej butelki piwa.- Ahh, cholera... Nie masz nic przeciwko, żebym się tu położył? Ona prawdopodobnie czatuje za drzwiami, więc...

- Yyy... no, nie krępuj się, to nie mój dom...

- Uff.

Jayden sapnął, kładąc się ciężko na materacu zanim jeszcze usłyszał odpowiedź. Milczał, oddychając głęboko i odpoczywając, a po chwili, po krótkiej serii cichych dźwięków i drżącym materacu domyślił się, że jego rozmówca również na powrót się położył.

- Czemu tu nie ma światła?- wymamrotał O'Neill na krawędzi przytomności.

- Chyba ktoś wykręcił żarówki – westchnął chłopak w odpowiedzi.- Albo się przepaliły... Raczej to pierwsze. Zack dba o swoje cztery kąty.

- Mm... znasz Zacka...?- wybełkotał Jayden, powoli usypiając.

- Co?

- Mm... nic...- wybulgotał.

- Okej... Zdrzemnij się może.

O'Neill już tego nie usłyszał, ale i tak przystał na propozycję.

Nie wiedział ile czasu minęło, kiedy się zbudził, ale sądząc po ciemnościach w pokoju, nadal było późno – czy raczej w tym przypadku wcześnie, przynajmniej licząc od jego zaśnięcia.

Jayden wiedział, że na zewnątrz panowała zima, ale w pokoju Zacka zdecydowanie czuł się jak na wyspie tropikalnej. Może to przez alkohol, a może to ogrzewanie nawaliło, ale było mu tak gorąco, że nie było mowy o tym, aby mieć na sobie choć jedną niteczkę.

Zapominając kompletnie o tym, gdzie jest – i przede wszystkim z kim, bo O'Neill był przekonany, że to jego własny pokój – chłopak ściągnął z siebie ubranie oraz bieliznę, dziwiąc się przez ułamek sekundy samemu sobie, że w ogóle położył się w ubraniach. W swoim pokoju, w swoim mieszkaniu, zawsze sypiał nago albo chociaż w bieliźnie.

Kiedy już pozbył się niechcianego materiału, pomacał szafkę nocną w poszukiwaniu butelki wody, którą zawsze trzymał pod ręką, ale o dziwo jej nie znalazł. Nie tyle butelki, co samej szafki nocnej. Marszcząc lekko brwi, wzruszył tylko ramionami i położył się na łóżku o wiele bardziej miękkim niż jego prawdziwe łóżko. Nie chciało mu się iść do kuchni napić, a że powieki mu się kleiły, postanowił dalej spać.

Niestety, na to również nie mógł liczyć. W pokoju było niesłychanie gorąco i po prostu nie był w stanie zasnąć. Wiercił się na swoim – jak sądził – łóżku, przewracając się z prawej na lewą i z lewej na prawą, z brzucha na plecy i odwrotnie. Raz nawet niedbale zrzucił jedną nogę przez krawędź łóżka, tak że stopa prawie dotykała podłogi, ale ta pozycja również nie była dogodna, aby zasnąć.

Co gorsza, Jayden O'Neill Junior również zaczynał się budzić, wyraźnie niezadowolony, że ten normalny Jayden najwyraźniej nie ma co robić.

O'Neill postanowił to zignorować – nie miał ochoty ani siły, żeby zrobić sobie dobrze. Poszukał dłonią pościeli, aby zwinąć ją w rulon i zarzucić na niego nogę, jak to miał w zwyczaju, ale samej pościeli również nie znalazł. Półprzytomny uświadomił sobie, że w ogóle się pod nią nie położył, a raczej na nią.

Obrócił się więc na wielkim łożu na prawy bok i zarzucił rękę, chcąc przytulić do siebie sąsiednią poduszkę, ale ku jego zaskoczeniu natrafił na coś znacznie twardszego.

Poderwał lekko głowę z cichym sapnięciem przez nos. Mrużąc oczy w ciemnościach zaczął ostrożnie badać dłonią ów obiekt – miał miękkie, dość długie pierze, ale przytwierdzone do czegoś okrągłego, co wkrótce okazało się być głową. Jayden uniósł brwi w zdziwieniu. Czyżby wyhaczył tego wieczora jakąś pannę? Nie przypominał tego sobie, ale skoro już znalazł przytulankę, to nie miał zamiaru pozostawiać jej tak na boku.

Przysunął się do niej i otoczył ramieniem. Miała na sobie ciuchy, co niezbyt przypadło mu do gustu, ale po chwili stwierdził, że dzięki temu ich nagie ciała nie będą się do siebie kleić w tej gorączce, więc to nawet lepiej.

Ponieważ wciąż nie mógł jeszcze zasnąć, uchylił powieki i spojrzał na ciemniejszą plamę na tle ciemności, która była jego przytulanką. Próbował sobie przypomnieć, czy to jego koleżanka z kierunku, czy ze studiów w ogóle, czy może jakaś przygodna dziewczyna poznana na imprezie, a kiedy z przerażeniem pomyślał o Amandzie, pospiesznie sięgnął dłonią do piersi swojej przytulanki i zbadał ich wielkość.

Były małe. Tak małe, że właściwie w ogóle ich nie było.

- Mmm...- Przytulanka poruszyła się sennie, poruszając biodrami i uderzając o zaczynające się już uspokajać krocze Jaydena. No, teraz to mógł już tylko pomarzyć o tym, że Jayden O'Neill Junior uda się na spoczynek.

Mimo tego, jak bardzo Jay był pijany, potrafił w miarę kojarzyć fakty i po chwili zorientował się, że jego przytulanka była facetem. Nie miał jednak za bardzo siły by się odsunąć, a ponieważ przytulanka nie protestowała, postanowił dalej ją przytulać i spróbować zasnąć.

Ale tym razem przeszkodziła mu w tym sama przytulanka – odwracając się do niego z cichutkim westchnieniem i obejmując go.

Jayden nie poruszył się, wciągając jedynie w nozdrza przyjemny zapach chłopaka. Wyczuwał dłonią, że ma on na sobie spodnie i zapinaną koszulę, ale nie śmiał sprawdzać nic więcej. Niczego nie widział, ale czuł na twarzy oddech swojej przytulanki, pachnący piwem i śladem zapomnianego już mentosa, albo czegoś miętowego.

O'Neillowi przeszło przez myśl, że chłopak jest chyba wyższy od niego. I wtedy, w momencie gdy uniósł lekko głowę, jakby chciał prześwietlić ciemności i zbadać wzrost przytulanki, ta opuściła nieznacznie głowę i przysunęła się bliżej.

Jayden zamarł w bezruchu, czując na wargach ciepły oddech, a potem nawet równie cieplutki język, gdy chłopak najwyraźniej przez sen oblizał wargi. Stykali się nosami i prawie czołami, a kiedy język się schował, nie minęło nawet kilka sekund, gdy zastąpiły go same wargi.

O'Neill leżał jak skamieniały, zaciskając usta, podczas gdy chłopak je całował. Przerwał jednak, najwyraźniej wyczuwając jego niechęć.

- Przepraszam...- wymamrotał tak cicho, że nawet z tej maksymalnie małej odległości Jayden ledwie go usłyszał.

Chyba że to jego serce wszystko zagłuszało, łomocząc w piersi jak niedawno Amanda w drzwi pokoju.

Sam nie wiedząc, co czyniąc, O'Neill odruchowo przysunął się do chłopaka i odwzajemnił pocałunek. Nie miał pojęcia, czy jest on gejem, czy myli go z jakąś dziewczyną, jak wcześniej on sam, czy może ma go za pluszaka – ba, nie wiedział nawet, czy jest chociaż przystojny. Mógł jedynie stwierdzić, że ma miękkie włosy i jest raczej chudy.

No i że dobrze całuje.

Chłopak najwyraźniej się uśmiechnął, a przynajmniej tak mógł sądzić Jayden, kiedy ten drugi cicho westchnął. Dotknął dłonią policzka O'Neilla, pieszczotliwie gładząc go kciukiem. Jayden nadal czuł się jak skamieniały, ale dotyk tego chłopaka dziwnie go hipnotyzował, przyciągał.

Uniósł się lekko na łokciu, kładąc dłoń na jego dłoni – tej, którą chłopak trzymał na jego policzku – i próbował wypatrzyć w ciemnościach jego twarz. Żałował, że światło jest zgaszone, bo bardzo chciał przekonać się, kto go właśnie zaczął całować.

Były to słodkie i subtelne pocałunki, takie, jakich jeszcze nigdy nie doświadczył w swoim dziewiętnastoletnim życiu, a o których chyba kiedyś wspominał coś Zack, kiedy dopadała go faza opowiadania o swoim związku z Grace. Czułe, delikatne niczym „muśnięcie motylich skrzydeł" jak nawijał Willson, pełne nieopisanego uczucia przeznaczonego tylko dla wybranych.

Jaydenowi w tym momencie bardzo podobało się bycie wybranym.

Pogłębił pocałunek, starając się jednak nie rujnować samego ich „brzmienia", dzięki czemu wciąż wyczuwalna w nich była pewnego rodzaju subtelność. Dłoń, która do tej pory gładziła jego policzek, teraz wsunęła się w jego włosy. Poczuł również, że chłopak uniósł kolano, dlatego też odruchowo położył dłoń na jego udzie.

- Chcesz to zrobić?- wyszeptał chłopak cicho, kiedy na moment się od siebie oderwali.

Jayden zaczął gorączkowo analizować sytuację; on, chłopak, łóżko, ciemno, nieznajomy, przytulanka, erekcja, pocałunki, mięta...

- Tak – odparł równie cicho.

Ta analiza była bez sensu, bo i tak decyzję podjął Jayden O'Neill Junior.

Nieznajomy znów wydał z siebie cichutkie westchnienie, które sugerowało, że się uśmiechnął. Odsunął się na moment, a Jayden mógł się założyć, że zajął się rozpinaniem koszuli. Potem dało się słyszeć szczęk metalowej części paska oraz odpinany rozporek. Wkrótce chłopak znów wylądował na materacu i objął Jaydena, przysuwając ku niemu głowę, by móc go całować.

Niewinne czułości trwały długo – dla O'Neilla niemal wieczność, ale przyjemną wieczność. Całowali się leniwie, sunąc po swoich ciałach dłońmi i od czasu do czasu uśmiechając się i cicho śmiejąc, śmiech ten przerywając kolejnymi pocałunkami. Dotykali się wzajemnie i najwyraźniej chłopak również zdawał sobie sprawę z tego, że Jayden też jest chłopakiem, bo kiedy dotknął dłonią jego członka, nie wydał z siebie okrzyku zaskoczenia, nie odskoczył od Jaydena ani nie przywalił mu pięścią w twarz.

- Uhm, ja...- wyszeptał cicho chłopak, kiedy Jayden, trochę już zniecierpliwiony, nie przerywając pocałunków umościł się między jego nogami.- Nie mam zabezpieczeń...

- Och...- O'Neill oprzytomniał nieco.- Ja mam, czekaj...

Zerwał się ze swojego – jak wciąż sądził – łóżka, a ponieważ nie było to jego łóżko, źle wymierzył odległość do krawędzi i źle postąpił na podłogę, przez co zsunął się na ziemię z głośnym łomotem.

- Nic ci nie jest?!- zaniepokoił się nieznajomy.

- Nie, nie, okej, jest dobrze – wymamrotał Jayden, macając dłońmi podłogę w poszukiwaniu swoich spodni. W końcu znalazł je i wygrzebał z kieszeni portfel, z niego zaś wyjął awaryjną prezerwatywę, którą zawsze wciskał mu Zack. Przez myśl przeszło mu zupełnie ukradkiem, że Willson sam sobie powinien był ją włożyć do portfela, ale myśl ta zniknęła tak szybko jak się pojawiła i Jayden nie wpadł na to, że znajduje się w pokoju przyjaciela, pijany po imprezie z okazji jego osiemnastych urodzin i dziecka w drodze.

Wrócił na łóżko, nasuwając kondom na swojego członka i znów moszcząc się między nogami nieznajomego. Zawahał się, przygryzając wargę.

- Jednak nie chcesz...?- usłyszał niewyraźny szept.

- Chcę – wybełkotał zgodnie z prawdą.- Po prostu... to mój pierwszy raz z chłopakiem, i...

- Co mówisz?

- Nic – odparł, nabierając do płuc powietrza. Splunął sobie na dłoń, po czym rozprowadził ślinę po swoim członku oraz po odbycie nieznajomego. Skoro tak robiło się z „suchymi" dziewczynami, to z facetami chyba też, prawda?

O'Neill był dość niecierpliwy – zarówno ten normalny jak i Junior – ale wspólnymi siłami udało im się jakoś opanować i niespiesznie przycisnąć czubek penisa do ciasnego, lekko pulsującego otworu. Jayden dość długo męczył się z wciśnięciem go do środka, a ponieważ nieznajomy zaczął wydawać z siebie niepokojące odgłosy świadczące o bólu, O'Neill błyskawicznie zmienił taktykę i zastąpił członka wcześniej nawilżonym palcem.

To najwyraźniej pomogło, bo nieznajomy uspokoił się i zaczął się stopniowo rozluźniać. Jayden cieszył się niezmiernie, że było tak ciemno i chłopak nie mógł widzieć jego czerwonej z zażenowania twarzy. Powinien był wcześniej pomyśleć o palcach, a nie od razu pchać się na siłę.

Wkrótce dołączył drugi, a potem trzeci palec – trzeci ledwo-ledwo, chłopak nie mógł się odpowiednio rozluźnić i wciąż się zaciskał. Jaydenowi udało się przybrać taką pozycję, by móc go też całować – uważał bowiem, że niecałowanie tych słodkich ust w takiej sytuacji było po prostu stratą czasu.

Ostatecznie po kilku długich minutach, najwyraźniej uspokojony również pocałunkami, chłopak rozluźnił się zupełnie i Jayden w końcu mógł wkroczyć do właściwej akcji. Mimo to nadal był powolny i ostrożny – delikatnym ruchem wsunął czubek członka do odbytu chłopaka i poczekał cierpliwie kilka minut, dopóki nie ucichły nerwowe jęki i westchnienia, a zastąpił je spokojny oddech i kolejne czułe pocałunki.

- Już mogę?- wyszeptał cicho Jayden, jego ręce, które opierał o materac, drżały nieznacznie z wysiłku. Dość długo już przebywał w tej pozycji, nic więc dziwnego, że chciał się nieco rozruszać.

- Tak – usłyszał w odpowiedzi.

Nie kazał sobie tego powtarzać. Wsunął się powoli i spokojnie, głęboko wciągając do płuc powietrze i wypuszczając je drżąco. Uczucie było niesamowite, najlepsze, jakiego doświadczył w życiu – wnętrze nieznajomego było niezwykle ciasne i gorące, a do tego również wilgotne od śliny i soków Jaydena, razem ułatwiały one znacznie poślizg.

Od czasu do czasu nieznajomy jeszcze poruszył się nerwowo czy jęknął ostrzegawczo, ale poza tym ich stosunek był płynny i bardzo przyjemny, a nawet – i tu O'Neill z chęcią pokusił się o to stwierdzenie – romantyczny. Jayden nie mógł uwierzyć w to, że uprawia seks z chłopakiem, i że w dodatku cholernie mu się to podoba.

Ale i tak najlepsze były te usta, od których wprost nie potrafił się oderwać.

- Mmh...- Po kilkunastu długich minutach chłopak zaczął coraz częściej wydawać z siebie przytłumione, jakby nieśmiałe jęki i zaciskać się lekko na członku Jaydena.

O'Neill również pojękiwał z rozkoszy, wzdychając w usta nieznajomego i nie przerywając powolnych pchnięć biodrami. Brnął do samego końca, muskając prostatę nieznajomego i niemal czując, jak całe jego wnętrzności drżą od nadchodzącego orgazmu.

Kiedy poczuł, że moment jest właściwy, pozwolił sobie na odrobinę więcej i przyspieszył nieznacznie.

Wkrótce poczuł, że ścianki odbytu nieznajomego gwałtownie zacisnęły się na jego penisie, tak że nie był już w stanie dalej się poruszać. Mimo to odruchowo lekko popychał biodra, ponieważ on sam również już doszedł, i po prostu nie był w stanie ustać w miejscu. Poczuł, jak z jego członka wytryskuje sperma i przez moment bał się, że prezerwatywa pęknie – tak pełna była i tak mocno nieznajomy zaciskał na jego penisie swoje wnętrze.

Jayden oddychał ciężko, jeszcze chwilę unosząc się nad chłopakiem, oparty na drżących teraz jeszcze bardziej rękach. Nieznajomy również starał się uspokoić oddech, przy czym tak kusząco rozłożył nogi, że O'Neill miał ochotę dalej go posuwać. Przeczuwał jednak, że ciężko będzie mu z niego wyjść, a co dopiero się poruszać – no i zapewne zada mu tym samym mnóstwo bólu.

Uwolnić się jednak musiał - nie tyle, by dać nieznajomemu i sobie odpocząć, co po prostu by uniknąć nieprzyjemności, jeśli do pokoju wpadnie Zack, który przecież miał klucze do mieszkania Jaydena. Bo O'Neill nadal był przekonany, że znajdują się w jego własnym pokoju.

Udało mu się oswobodzić i opadł ciężko na łóżko, głęboko oddychając. Z czasem w pomieszczeniu przestało już być tak gorąco, ale Jaydenowi w ogóle minęła ochota na sen. Tymczasem nieznajomy przysunął się do niego blisko, całując jego ramię i układając na nim następnie swą głowę. O'Neill odwrócił się ku niej odruchowo i leniwie ucałował jej czoło, by następnie zagapić się w ciemny sufit i patrzeć tak na niego, dopóki nie uspokoił się zupełnie.

I zasnął.  


4 komentarze:

  1. Hejka!
    Dawno mnie tutaj nie było za co przepraszam ;D.
    Powiem tak: W O W. Podoba mi się. Twój styl pisania jest kozacki, więc czytanie tej historii to czysta przyjemność.
    Jestem ciekawa kim jest ta osoba z "ciemnego pokoju" XD. Mam swoje przypuszczenia, ale póki co wole je zatrzymać dla siebie.
    Życzę miłego dnia/wieczoru <3
    Sho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo! Za nieobecność nie ma mnie co przepraszać - sama potrafię zniknąć na millenia xD Cieszę się, że opowiadanie się podoba! ♥

      Usuń
  2. Dzień dobrerek!
    A w moim wypadku - dobry wieczór!
    Cieszę się Yuuki, że spróbowałaś sił w czymś nowym, nie mam obecnie czasu, żeby przeczytać, ale wrócę tutaj!
    Pozdrawiam cieplutko (i jak to kiedyś miałam w zwyczaju pisać)
    Niech czekolada będzie z Tobą <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór, droga Milko! ♥
      Ależ zapraszam, zapraszam, gdy tylko znajdziesz czas i siły! Mam nadzieję, że spodoba się tak jak i fanficzki! Cudownego wieczorka! ☻☺♥

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń