[Furia] Rozdział 6



Po założeniu opatrunku na dłonie, Kagami został odprowadzony do swojej celi. Kise i Sakurai nadal znajdowali się w pracy, Aomine z kolei, zgodnie z tym co mówił Kasamatsu, odsiadywał swoją karę w izolatce. Taiga po raz pierwszy miał okazję spędzić czas sam na sam z własnymi myślami – i to w kompletnej ciszy, gdyż pozostali więźniowie z jego sektora również pracowali.
Strażnicy przyszli do niego dopiero na dwadzieścia minut przed godziną siedemnastą. W pierwszej kolejności zaprowadzili go do Midorimy, który zmienił mu opatrunek, następnie zaś odprowadzili go na stołówkę, na obiad. Kagami był pierwszą osobą, która się tam zjawiła. Podstarzała kucharka, nawet jeśli zauważyła jego rany, ani myślała dać mu większą czy lepszą porcję.
Taiga zajął miejsce przy stoliku, przy którym siedział tego ranka z Himuro i jego towarzyszami z celi. Sala wkrótce zaczęła się wypełniać, a każdy, kto do niej wchodził, w pierwszej kolejności rzucał ciekawskie spojrzenie na Kagamiego. Taiga domyślał się, że wieści rozeszły się z prędkością światła; dowodziły temu liczne śmiechy i żarciki, ale również pełne współczucia zerknięcia. Ktoś nawet poklepał go po plecach.
Słyszeliśmy, co się stało – upewnił go w jego przypuszczeniach Takao, siadając naprzeciwko niego.- Normalnie jakaś plaga szaleństwa dzisiaj panuje!
Kurwa, jeszcze sześć jebanych lat w tym piekle...- Miyaji niemal zrzucił na stół swoją tacę; talerz z ryżem i rybą aż podskoczył, podobnie jak miseczka miso, która zachwiała się niebezpiecznie, rozlewając odrobinę zupy, ale na szczęście nie przewracając się.- Mam nadzieję, że wcześniej nie zwariuję. Chociaż nie, co to za idiotyczna nadzieja? Jasne, że zwariuję. Chyba znów zacznę gadać z Izukim, może załatwi mi towar, żebym mógł to jakoś przetrwać...
Biedaczki moje – westchnął Reo, zasiadając obok Kagamiego i przybierając zmartwioną minę.- Kazu-chan ma rację, prawdziwa plaga szaleństwa opanowała to miejsce!
Czekajcie, chwila.- Taiga uniósł zabandażowane dłonie, patrząc bez zrozumienia to na Reo, to na Takao.- Jaka plaga szaleństwa? Macie na myśli Aomine?
Aomine to tylko szczyt góry lodowej – parsknął Kazunari, pakując do ust ryżową paćkę.- O ile u niego coś takiego jest względnie normalne i do przewidzenia, prawdziwe szaleństwo dopada tych, którzy są na pozór grzeczni. 
Macie kogoś konkretnego na myśli?- westchnął Kagami, tracąc cierpliwość.- Niestety, ale do mnie żadne ploteczki nie docierają tak szybko, jak do was.
Widzisz, kogo z nami nie ma?- zapytał Takao, patrząc na czerwonowłosego sceptycznie.
Kagami zerknął na siedzącego obok Reo, przełykając nerwowo ślinę.
Coś nie tak z Himuro?- zapytał.
Jeśli brać na poważnie twoje pytanie, to nie, z nim jest wszystko w porządku – powiedział Takao, zajadając się przegotowaną marchewką.- To z Kise jest coś w chuj nie tak. 
Dobra, weź mów prosto z mostu, co?- Kagami spojrzał na niego z irytacją.- Co z nimi? 
Wiesz, że Kise-chan i Tatsu-chan pracują razem w szwalni?- To Mibuchi odezwał się zamiast Takao.
No?- Kagami skinął głową niecierpliwie.
Dzisiaj doszło pomiędzy nimi do pewnego... incydentu.- Reo skrzywił się ze smutkiem.- Kise-chan wbił w mu w lewe oko igłę.
Co zrobił?- Kagami poczuł, że po jego plecach przechodzi zimny dreszcz.- Wbił mu IGŁĘ w OKO? Dlaczego?!
O czymś rozmawiali, ale nikt nie słyszał o czym.- Takao wzruszył ramionami.
To oni się nie lubią?- zapytał Taiga, spoglądając po kolei na kolegów.- Kiedy graliśmy w kosza, nie odniosłem takiego wrażenia... Sądziłem, że Kise jest cięty raczej na mnie.
Bo jest – rozległ się głos za jego plecami.
Tatsu-chan!- wykrzyknął Reo z zaskoczeniem.
Himuro Tatsuya postawił swoją tacę między Kagamim i Reo, wpychając się na ławkę. Wyglądał zupełnie normalnie – był tylko trochę bledszy i miał opatrunek na lewym oku, który dodatkowo zakrył grzywką. 
Himuro...!- Kagami spojrzał na niego, zszokowany.- Twoje oko, co z nim?
Reo ładnie to nazwał, ale prawda przedstawia się trochę gorzej.- Tatsuya uśmiechnął się do niego lekko.- Dopiero co wróciłem ze szpitala. 
Zabrali cię do szpitala?- Takao szerzej otworzył oczy. 
Nie było innego wyjścia – westchnął Himuro, spoglądając na zabandażowane dłonie Taigi.- Do mnie jeszcze nie dotarły plotki. Co się stało z twoimi dłońmi?
Powiedz najpierw, dlaczego Kise ci to zrobił – powiedział Kagami, kiwnąwszy głową w jego kierunku.
Och, to była, mała niewinna sprzeczka.- Tatsuya uśmiechnął się, machnąwszy lekceważąco dłonią.- Wkrótce wersji będzie cała masa, ale moja przedstawia się następująco: pracowałem w parze z Kise, bo sam o to poprosił zarządcę. Zapytał mnie, czy jego „zdobycz” wpadła mi w oko, a potem... próbował mi je wydłubać.- Himuro wzruszył ramionami.
Jak możesz podchodzić do tego tak obojętnie?- zapytał z niedowierzaniem Kagami. Uniósł nieznacznie swoje dłonie.- Mnie Aomine próbował wepchnąć rano do pieca, zaparłem się o niego dłońmi. Midorima powiedział, że rany się zagoją, ale i tak mam ochotę wpierdolić Aomine. Ty zaś wyglądasz, jakbyś po prostu posprzeczał się z kumplem.
Słuchaj, Taiga – westchnął ciężko Tatsuya, biorąc do ręki pałeczki i spoglądając na czerwonowłosego.- Siedem lat w pierdlu może cię wiele nauczyć. Przede wszystkim tego, z kim nie należy zadzierać. Są tu równi goście z dożywociem i podłe gnidy z paromiesięcznym wyrokiem, ale Aomine i Kise to duet najgorszych monstrów, jakie w życiu spotkałeś. Masz to nieszczęście, że wylądowałeś w klatce z najbardziej jadowitymi wężami i, wierz mi, Taiga, jeśli nie zaczniesz z którymś z nich współpracować, zjedzą cię żywcem.
Chcesz mi powiedzieć, że mam do wyboru albo dawać się wykorzystywać największemu zbrodniarzowi Japonii i słuchać jego poleceń jak kundel, albo dawać się wykorzystywać więziennej dziwce?- Kagami spojrzał na niego z niedowierzaniem.
Tak, dokładnie to chce powiedzieć – westchnął Himuro, kręcąc głową.- Kise nie do końca przepada za Aomine. Wiesz, dlaczego?
Nie?- Taiga wzruszył ramionami.- Przecież Kise wydaje się być raczej uległy.
Kise to seksbomba – zaśmiał się cicho Tatsuya.- A my znajdujemy się w miejscu, w którym nie ma ani jednej kobiety. Jesteśmy facetami, wiadomo, że kierujemy się pożądaniem. Będąc takim pociągającym i przystojnym skurwysynem, dającym dupy na prawo i lewo ma tutaj ogromną władzę. Myślisz, że dlaczego je sobie teraz obiadek i żartuje z Sakuraiem?
Kagami obrócił głowę, szukając wzrokiem blondyna. Rzeczywiście, siedział przy ich zwyczajowym stoliku, mówiąc coś Sakurai'owi i gestykulując dłońmi. Uśmiechał się tak przeraźliwie niewinnie i wesoło, jakby nie miał na sumieniu nawet wypowiedzianego pod nosem przekleństwa.
Sypia z naszym zarządcą, który codziennie pilnuje nas w szwalni podczas pracy – mruknął cicho Himuro, wpatrując się w Ryoutę bez konkretnego wyrazu.- Dlatego nie siedzi teraz w izolatce. Zarządca powiedział Kasamatsu, że to był wypadek podczas szarpaniny.
Nazywa „wypadkiem” próbę wydłubania komuś oka?- Taiga spojrzał z niedowierzaniem na Himuro.- I to wszystko przez to, że Kise sądzi, że na mnie lecisz?
On już uważa cię za swoją własność – stwierdził Himuro, wzruszając ramionami.- Myślisz sobie pewnie, że Kise lubi Aomine, ale to gówno prawda. Oni są rywalami; Ryouta używa seksu jako narzędzia władzy, a Aomine – strachu. Kise daje mu dupy tylko i wyłącznie dla korzyści, bo dzięki temu ma spokój. Prawdopodobnie jest jedyną osobą w całym pierdlu, której Daiki nie chce zabić, bo mu się do czegoś przydaje. Dlatego posłuchaj mojej rady, Taiga: mając na uwadze, że siedzisz w celi z dwoma najbardziej wpływowymi dupkami tego popierdolonego miejsca, spróbuj się z którymś z nich spiknąć. 
Pozwól, że sam osobiście cię o czymś przestrzegę – dodał Takao, wskazując na Kagamiego pałeczkami.- Twój wybór nie będzie łatwy. Jeśli postanowisz słuchać się Aomine, to staniesz się jego zabawką, ale przynajmniej Kise da ci spokój. Z kolei jeśli wybierzesz Kise...- Kazunari cmoknął, potrząsając głową.- Kise to bardzo bezpieczna opcja, ale lepiej, żebyś nie afiszował się waszą przyjaźnią. Innym może się to bardzo nie spodobać. Sam rozumiesz, też jesteśmy ludźmi i mimo całego tego syfu potrzebujemy odrobiny uczuć. Kise rozkochał w sobie większość więźniów, a zazdrość... zazdrość potrafi dać drugiemu człowiekowi nieźle w kość. Zwłaszcza zazdrość o nasze więzienne słoneczko.- Takao prychnął, spoglądając na Ryoutę.
Aha, super – parsknął Kagami.- Czyli i tak będę w dupie, i tak.
No, możesz być w dupie Kise i być w mniejszej dupie-dupie – stwierdził wesoło Kazunari. 
To niewiele mi pomaga – mruknął Taiga.- Wolałbym nie wybierać żadnego. Albo może spiknę się z Sakurai'em? 
Co?- zapytali jednocześnie Takao, Miyaji, Reo i Himuro, patrząc na niego bez uśmiechu.
Taiga, nie mówisz poważnie – powiedział cicho Tatsuya, zerkając pospiesznie na boki.
Lepiej trzymaj się od Sakurai'a z daleka, stary – szepnął Takao, nachylając się ku nim.
I pod żadnym pozorem go nie wkurwiaj – mruknął z powagą Miyaji.
Co?- zdziwił się Kagami, spoglądając na nich.- Mówicie o tym Sakurai'u, z którym dzielę celę? O tym drobnym chłoptasiu, który ciągle wszystkich za wszystko przeprasza?
Och, on za nic nie przeprasza – mruknął cicho Takao, dyskretnie zerkając na Ryou.- On powtarza to, co tak uwielbiał słuchać od swoich ofiar...
Ciszej – syknął ostrzegawczo Reo, wbijając wzrok w swój talerz i dzióbiąc pałeczkami w ryżu.- Tego tematu nie porusza się nigdy. Nigdzie. 
Kagami patrzył na nich po kolei, kompletnie zszokowany, gdyż wszyscy czterej rzeczywiście umilkli, jakby samo istnienie Sakurai'a było tematem tabu. A przecież Ryou wydawał się taki... właściwie niewinny. Oczywiście, pozory mogły mylić, w końcu z pewnością nie bez powodu dostał dożywocie. Ale kiedy Taiga obrócił głowę w jego kierunku i spojrzał na jego przestraszoną twarz, jego nieśmiało spuszczone spojrzenie, nerwowe ruchy i usta wykrzykujące wciąż od nowa „przepraszam!”.
Takao powiedział, że Sakurai „powtarza to, co tak uwielbiał słuchać od swoich ofiar”. Chciał słuchać od nich przeprosin? Ale za co? I kim były jego ofiary? Choć Kagami pracował w policji kilka długich lat, nigdy nie słyszał nazwiska Sakurai.
Czyli dzielę celę z największymi psycholami w całym pierdlu – stwierdził w końcu, wpatrując się w swój talerz. Przeszła mu ochota na jedzenie.- Pytałem dziś Kasamatsu, czy ci z góry nie mogą mnie przenieść, ale ponoć nie mogą.
Mogą, ale nie chcą – poprawił go Takao, uśmiechając się kpiąco.- Zalazłeś komuś za skórę, to będziesz płacił za to przez dziesięć lat. O ile przeżyjesz tyle czasu, rzecz jasna. Kiedy byłeś policjantem, jak często słyszałeś o tym, że jakiś zbrodniarz wyszedł na wolność po odsiadce, hm?
Niezbyt często – stwierdził Kagami po chwili zastanowienia, marszcząc lekko brwi.- Ale pewnie dlatego, że nie nagłośniają takich spraw. Mam na myśli to, że władze nie chcą wzbudzać sensacji. Kiedy ktoś zrobi coś złego i idzie do pierdla, po jakimś czasie ludzie o nim zapominają. Gdyby przypominać im, że ten i tamten właśnie wyszedł, ofiary i ich najbliżsi szukaliby zemst i takie tam.
Nie gada się o tym zbyt często, bo więzienie to nie tylko pudło dla niegrzecznych dzieci, których nie odwiedzi więcej Święty Mikołaj – odparł Takao.- To szkoła przetrwania. Jeśli dostałeś do dwóch czy trzech lat więzienia, to wszyscy mają na ciebie wyjebane: trochę się z tobą podroczą i dadzą sobie spokój. Ale jeśli masz dłuższy wyrok, to jesteś ich zabawką na dłużej. A zabawki czasem się psują – westchnął, wzruszając ramionami.- To dlatego mało się gada o skazańcach wychodzących na wolność. Sporo z nich nie wychodzi o własnych siłach.
Kazu-chan, to zabrzmiało super!- Reo zaklaskał radośnie.
No nie?- Takao spojrzał na niego z zapałem.- Właśnie se tak pomyślałem, że to dobry tekst do kryminału! Może powinienem napisać książkę? Hehe!
Po tym wszystkim, co cię spotkało, tak po prostu usiadłeś obok mnie?- zapytał cicho Kagami, zwracając się do Himuro.- Jeśli Kise chciał ci dać do zrozumienia, że nie masz się do mnie zbliżać...
Już ci ostatnio mówiłem, że więzienie wiele mnie nauczyło – powiedział Tatsuya, uśmiechając się lekko.- Gdyby chodziło o Aomine, traktowałbym cię teraz jak powietrze. Z Kise jeszcze sobie poradzę, dziś po prostu byłem trochę nieostrożny.
I przypłaciłeś za to okiem.- Taiga przełknął ciężko ślinę.- Jak poważna jest rana?
Do wesela się zagoi – stwierdził Himuro.- Ale nie będę już widział na to oko. 
Przykro mi...
Niepotrzebnie.- Tatsuya uśmiechnął się i wzruszył lekko ramionami.- Shin-chan powiedział mi, że postara się o wcześniejsze wypisanie mnie z tego piekła. Do tej pory za dobre sprawowanie chcieli mi już odjąć dwa lata, ale jeśli do tego dołączy się nasz kochany doktorek, może wyjdę już w przyszłym miesiącu.
Hmm, może ja też jakoś wzbudzę litość w naszym doktorku?- zastanawiał się głośno Takao.
Nie da się oszukać naszego Shin-chana – powiedział z uśmiechem Himuro.- Ma do mnie litość tylko i wyłącznie dlatego, że potrafi czytać ze mnie jak z otwartej księgi i od razu zrozumiał, że nie było do końca tak, jak opowiedział zarządca szwalni.
A Kasamatsu?- zapytał Kagami, patrząc na Tatsuyę.- Przecież zna Kise, nie cierpli go. Chyba uwierzył w twoją wersję, prawda?
Ku jego zaskoczeniu, Himuro popatrzył na swoich kolegów i wszyscy czterej w tym samym czasie parsknęli głośno śmiechem. Do tego stopnia, że sporo osób na około aż się ku nim obróciło, ciekawi, co takiego ich rozbawiło.
C-co?- Kagami poczerwieniał lekko.- Powiedziałem coś śmiesznego?
T-ta... bardzo – zaśmiał się Takao, jego ramiona podrygiwały od śmiechu.- Och... rany! Nie mogłeś być tego świadomy...
O co chodzi?- westchnął Taiga, patrząc na Himuro, gdyż tylko w nim pokładał nadzieję na uzyskanie odpowiedzi.
Tatsuya tymczasem otarł łezkę rozbawienia z prawego, zdrowego oka, zaśmiał się krótko i, odchrząknąwszy, wyjaśnił:
Zapamiętaj po prostu, żeby nigdy nie wierzyć Kasamatsu na słowo, kiedy wyzywa Kise od najgorszych.
To znaczy?- Taiga zmarszczył brwi.
To znaczy...- powtórzył z uśmiechem Himuro, nachylając się ku niemu lekko.- Że Kasamatsu jest tym, który najczęściej go posuwa.
Ach, założę się, że to nasze słoneczko posuwa Kasamatsuu~ - zaświergotał cicho Takao, uśmiechając się pod nosem.
Mógłbym się o to kłócić – stwierdził z wyższością Reo.- Kasamatsu to zdecydowanie typ dominujący!
Och, na co dzień, kiedy pomiata więźniami, to owszem – zaśmiał się Kazunari, po czym zatrzepotał zabawnie rzęsami.- Ale kiedy zostaje sam na sam z Kise-chan w swoim biurze... achh, wtedy to się dzieje! Wyobraźcie sobie takiego uległego, uniżonego Kasamatsu, rumieniącego się z zawstydzenia, kiedy Kise się do niego dobiera! 
Aww!- Reo podparł podbródek dłońmi, uśmiechając się dziwnie błogo.
Ja pierdole – mruknął Kagami.
Na razie Kise nie będzie próbował mi nakopać – powiedział do niego Himuro, ignorując dyskusję Takao i Reo.- Mimo wszystko pozostaje więźniem, i jeśli stanie mi się znowu krzywda, podejrzenia od razu padną na niego. A tych z góry Kise niestety nie ma jak zaliczyć, więc jeśli postanowią go ukarać, to zostanie ukarany. Dlatego pozwalam sobie na to, żeby dalej być twoim towarzyszem. Dzięki, że się o mnie martwisz, to miłe – dodał z uśmiechem.- Póki co jestem bezpieczny. Ale jeśli chodzi o ciebie, Taiga... posłuchaj naszych rad i spróbuj zmusić się do tego, by spełnić zachciankę Kise albo Aomine. Na co dzień działają osobno, ale jeśli obaj połączą siły i zawiść do ciebie, będziesz skończony. O ile poradzisz sobie z jednym, chociaż raczej w niewielkim stopniu, o tyle przeciwko dwóm... nie pożyjesz nawet paru dni.
Mówisz tak, jakby jeden miał mnie bronić przed drugim – parsknął niechętnie Kagami.
Hmm.- Himuro w zamyśleniu pokiwał głową.- Fakt. Jeśli wybierzesz Kise, nadal będziesz miał na głowie Aomine, a Kise nie ruszy palcem, jeśli ten postanowi cię zabić. Ale jeśli wybierzesz Aomine i sprawisz, że jakimś cudem cię polubi... będziesz bezpieczny.- Tatsuya spojrzał na niego z powagą.- Naprawdę bezpieczny. Bo nikt w tym pierdlu, nawet Kise, nie rusza zabawek Aomine. Jasne, pewnie nadal będzie chciał dobrać się do ciebie, ale nie zrobi nic, co mogłoby cię wkurzyć. 
Czy Aomine w ogóle tutaj kogoś lubi?- prychnął Taiga.- To możliwe?
Owszem.- Himuro nie uśmiechnął się.- Aomine lubi Kise. Większość więźniów uwielbia nasze małe słoneczko, ale są też ci, którzy gardzą jego sposobami na władzę. Żaden z nich jednak nie tknie Ryouty właśnie dlatego, że jest zabawką Aomine. Ergo? Jeśli i ty staniesz się jego zabawką, będziesz nietykalny. Oczywiście, nie dla samego Aomine... ale cała reszta da ci święty spokój.
Hm – mruknął Kagami, spoglądając krótko w stronę stolika, przy jeszcze wczoraj siedział w towarzystwie swoich współwięźniów.- Łącznie z Sakurai'em, którego się tak obawiacie?
Kiedy Himuro długo nie odpowiadał, Taiga zmarszczył lekko brwi i obrócił ku niemu głowę. Tatsuya wciąż milczał, wpatrując się dziwnym wzrokiem w niepozornego, przepraszającego mężczyznę.
Sakurai to inna liga – szepnął cicho, tak że nawet siedzący obok niego Kagami ledwie dosłyszał jego słowa.- Jeśli istnieje na tym świecie ktoś, kto mógłby być przyjacielem takiego potwora jak Aomine... to jest nim właśnie Sakurai.
Kagami zacisnął usta i potrząsnął lekko głową. Już chciał zapytać dlaczego, z jakiego powodu tak się obawiają Ryou, co takiego zrobił... ale Himuro odwrócił już od niego głowę i zajął się swoim obiadem. Cała jego sylwetka zdawała się emanować aurą niedostępności – jakiekolwiek pytanie zada Taiga, od Tatsuyi nie usłyszy odpowiedzi.
Miał też dziwne wrażenie, że nie udzieli mu jej nikt, prócz samego Sakurai'a.





1 komentarz:

  1. O kuźwa........ ale to było dobre <3 Aomine kocham cię!!!! Nie przeżyłabym tam długo. Łaziłabym za nim i wkurzała na każdym kroku :D

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń