Napad z członkiem w ręku

 

Czytelnik x Aomine

Napad z członkiem w ręku



- Dobra, jesteś gotowa?- usłyszałam wołanie mojego chłopaka, dochodzące z drugiego pokoju.

- Na pewno powinieneś mnie o to pytać?- zapytałam niepewnie, marszcząc lekko brwi i zagryzając wargę.

- Dobra no, zaraz zaczniemy, ale czy jesteś gotowa?

- No… no chyba jestem – bąknęłam, rozglądając się pospiesznie wokół siebie. Machałam bezradnie rękoma, nie wiedząc co z nimi zrobić. Udawać, że poprawiam makijaż? Czesać włosy? Wygładzać ubrania?!

Kiedy Aomine poprosił mnie, byśmy przy następnych naszych łóżkowych igraszkach odegrali rolę rodem z krótkometrażowego, amatorskiego filmu porno, z początku wydawało mi się, że robi sobie ze mnie jaja. Ale gdy dla żartów powiedziałam „no pewnie, tygrysie”, a ten pokazał mi rekwizyty, które zdążył już zakupić (jak się okazało) kilka dni wcześniej, totalnie zdębiałam.

Po tym, co ujrzałam, miałam nadzieję, że dostanę chociaż parę dni na przygotowanie się, ale nie – Daiki „łóżkowe igraszki” chciał tego samego dnia, od razu. Z miejsca.

Stałam więc jak wryta pośrodku pokoju, udając że wcale nie zerkam co chwila na półprzymknięte drzwi. Zaczęłam lekko podrygiwać w miejscu, udając że tańczę do muzyki, którą puściłam na kompie, aby zagłuszyć ewentualne „podejrzane dźwięki”. Wciąż jednak zerkałam nerwowo na drzwi, czekając na wejście mojego chłopaka.

Kiedy zobaczyłam jego sylwetkę w szparze drzwi, natychmiast odwróciłam głowę i zaczęłam udawać, że gapię się na wszystko inne. Niezbyt mi to wychodziło, bo i tak całą sobą czułam, że się zbliża.

W którymś momencie, sądząc, że to już odpowiednia pora, zawirowałam wokół własnej osi i udałam, że „nagle” go dostrzegłam.

A był to…

- Nie próbuj krzyczeć, i dawaj biżuterię!

Znieruchomiałam, zagryzając mocno wargi. Wiedziałam, że jeśli parsknę śmiechem, to będzie po mnie, plus mój chłopak śmiertelnie się na mnie obrazi, ale nic nie mogłam na to poradzić.

Aomine założył na sobie czarne dżinsy, czarny t-shirt z długim rękawem i… najprawdziwszą fałszywą kominiarkę. I to byłoby nawet „normalne” zważywszy na scenę, jaką mieliśmy odgrywać, ale problem w tym, że akurat ta kominiarka nie była w czarnym kolorze, tylko w brązowym.

Była dokładnie w odcieniu koloru skóry mojego chłopaka.

- Ah… Aah...- To miał być krzyk, ale wyszło mi z tego niepewne pojękiwanie.- Uhm…

- Co jest?- Aomine wyprostował się, zadając to pytanie „swoim” tonem.

- Musisz mieć tę kominiarkę na sobie?- westchnęłam ciężko, wskazując dłonią na jego twarz.

- Jasne, że tak!- obruszył się.- Przecież to napad! Nie możesz widzieć mojej twarzy!

- Niby tak, ale...- Machnęłam bezradnie rękoma.- Eh, przepraszam. Zacznijmy jeszcze raz, co?

- Dobra.

Aomine wyszedł z pokoju, a ja znów odwróciłam się i zaczęłam udawać, że tańczę. Starałam się zakodować sobie w umyśle, że kominiarka tak naprawdę jest czarna i jest to gigantyczna różnica.

Ale serio, czemu Daiki kupił kominiarkę w kolorze własnej skóry? W sensie, kto tak robi?! Jeśli chcesz się wyróżniać, to nie będziesz przecież robić z siebie kameleona, prawda? Gdyby Daiki robił prawdziwy napad, ofiara łatwo by go napisała, bo dokładnie zapamiętałaby taki idiotyczny szczegół.

No i nie miał żadnej „broni”. W zasadzie mogłam się z łatwością obronić, wystarczyło, że chwycę rakietę tenisową, którą trzymałam w pokoju i grzmotnę go w łeb. Co prawda był dużo wyższy ode mnie, w dodatku silniejszy, w końcu był sportowcem. Ale jeśli przybrałabym odpowiedni kąt zamachu i zamachnęła się odpowiednio mocno, to z pewnością…

- EKHEM!

- Och!- Kompletnie zapomniałam, żeby obrócić się i „nagle” zauważyć włamywacza. Zrobiłam to szybko teraz i udałam przerażoną.- Oooch!

- Nawet nie próbuj krzyczeć, mała, i tak nikt ci nie pomoże!- Aomine wskazał na mnie z impetem palce, jakby wbijał we mnie szablę.- Dawaj całą swoją biżuterię!

- Och, dobrze, dobrze, proszę, nie rób mi krzywdy – wyrecytowałam formułkę, jedyną, jaką zapamiętałam z na szybko przedstawionego mi przez Daikiego scenariusza. Zaczęłam wiercić się w miejscu, szykując się do odwrócenia się, ale w końcu nie wytrzymałam i sapnęłam ciężko:- Przepraszam, Aomine, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju!

- O co chodzi?- Daiki zmarszczył pod kominiarką brwi. Do tej pory były zasłonięte, bo otwory na oczy w kominiarce były dość małe.

- Nie masz żadnej broni!- wypomniałam mu.- Wydaje mi się, że kiedy jakiś włamywacz włamuje się w biały dzień do czyjegoś domu, to raczej ma przy sobie jakąś broń. Jeśli nie palną, to chociaż… nie wiem, nóż może? Albo ten… kilof! Nie, czekaj, nie kilof, tylko ten… no, ten taki pręt, łom! O, łom! Brakuje ci łomu, Aomine!

- Łomu?- Daiki rozłożył w zdumieniu ręce.- Dziewczyno, skąd ja ci łom wytrzasnę?!

- No to weź jakąś prowizorkę, może kij od miotły? Jest w łazience!

- No dobra, no...- Aomine wzruszył ramionami.- Jeszcze jakieś uwagi, czy teraz już na pewno zaczniemy?

- Obiecuję, że zaczniemy!- Złączyłam dłonie i uśmiechnęłam się anielsko do mojego chłopaka.- Po prostu wiesz, jak jakiś ktoś się włamuje, no to jednak napada bezbronną kobietę z jakąś bronią w ręku, prawda? Nawet tak się mówi! „Napad z bronią w ręku”.

Daiki pokiwał głową, dając mi do znak, że rozumie. Odwrócił się i już wyszedł na korytarz, kiedy nagle chwycił się framugi i cofnął głowę do mojego pokoju. Już widziałam na jego twarzy głupawy uśmieszek.

- Mój napad będzie z „penisem w ręku” - zaśmiał się.

- Proszę, nie – mruknęłam, wywracając oczami.

Aomine zaśmiał się pod nosem i zniknął mi z oczu. Poczekałam chwilę, nasłuchując hałasów w łazience. Moment później usłyszałam jego kroki – Daiki zajrzał do mnie ze zwycięską miną i uniósł dłoń, w której trzymał tłuczek do mięsa. Zmarszczyłam brwi, ale pokiwałam głową, nie chcąc tego już komentować. W sumie i tak był lepszy od kija.

Na dany mi przez Daikiego znak, znów zaczęłam tańczyć, czując, że tym razem odrobina adrenaliny udziela się także i mnie. Pokusiłam się nawet o lekkie nucenie pod nosem, a kiedy obróciłam się i zobaczyłam stojącego w pokoju Aomine, krzyknęłam w przestrachu.

Tym razem zrobiłam to nawet na poważnie, bo nie usłyszałam, jak wchodzi.

- Nawet nie myśl o tym, by krzyczeć – powiedział do mnie groźnym tonem, choć przecież już krzyknęłam. Ale nic, trzymajmy się scenariusza.- Nic ci to nie da. Dawaj biżuterię!

- Dobrze...- wyjąkałam, cofając się powoli do małej drewnianej szkatułki na biżuterię.- Dobrze, tylko proszę, nie rób mi krzywdy!

Odwróciłam się do niego plecami i, zgodnie ze scenariuszem, pochyliłam się nad biurkiem, lekko wypinając. Zaczęłam otwierać szkatułkę i wyjmować z niej wszystko, co miałam – wiele tego nie było, więc robiłam to niezwykle powoli. Aomine za moimi plecami celował we mnie tłuczkiem do mięsa. Wzrok skupił na mojej pupie.

- Proszę, to wszystko co mam – wyjąkałam, zbierając biżuterię i podając mu ją. Wyciągnęłam ramiona najdalej jak się dało.

Aomine zmierzył mnie spojrzeniem zawodowego aktora porno, po czym wyrwał z moich dłoni „kosztowności”. Zerknęłam chyłkiem, czy przypadkiem nie rozwalił łańcuszka czy bransoletki, ale zbyt szybko schował wszystko do kieszeni.

- I to tyle?- warknął.- Gdzie pieniądze? Zegarek? Telefon? Dawaj wszystko!

- Dobrze, dobrze, już daję! Proszę, tylko mnie nie krzywdź – powtórzyłam formułkę.

I znów, wedle schematu, zaczęłam chodzić po pokoju i schylać się po różne rzeczy. Pieniądze miałam w portfelu w szkolnej torbie, która postawiona była na ziemi, więc musiałam się ultra-wypiąć. Zegarek z kolei był na wysokiej półce w regale, toteż wyciągnęłam się, odsłaniając brzuch. Na koniec zaś po moją komórkę musiałam wejść na czworakach na łóżko, gdyż leżała na drugim jego końcu.

- Nie trzymasz tu przypadkiem jeszcze jakichś skarbów?- zapytał mnie w trakcje Aomine, wchodząc za mną na łóżko i ściskając jeden z moich pośladków.- To wydaje się całkiem dobre.

- Ach!- zakrzyknęłam cicho, obracając do niego twarz i rumieniąc się lekko. Jego zachowanie onieśmielało mnie. Nie spodziewałam się, że z niego taki dobry aktor.- N-nie, przysięgam…

- Hmm...- Aomine klepnął mnie mocno w pupę i nachylił się nade mną.- W takim razie może sobie wezmę to?- Ścisnął przez ubrania moją kobiecość, a ja aż pisnęłam, naprawdę zaskoczona i lekko przestraszona.- Rozbieraj się.

- P-proszę, nie...- wyjąkałam niepewnie, sama nie wiedząc, czy na serio, czy na niby.

Aomine chwycił mnie za pas spódniczki oraz majtek i jednym szarpnięciem ściągnął je do połowy pupy. Odruchowo zacisnęłam dłonie na kocu. Poczułam jego ciepłą, dużą dłoń, która wsunęła się między moje pośladki i sięgnęła niżej, do majtek, gdzie odnalazła wrażliwe miejsce. Z racji, że wcześniej długo całowaliśmy się i pieściliśmy, już od dłuższego czasu byłam mokra (nie chcieliśmy przecież, żeby Aomine na poważnie mnie „zgwałcił”, to miała być zabawa). Kiedy więc wsunął we mnie palce, nie napotkał dużego oporu, a mnie samą przeszedł niesamowity, nagły dreszcz.

Jęknęłam cicho, ale postarałam się, by zabrzmiało to niechętnie i trwożliwie. Aomine tymczasem odrzucił na podłogę tłuczek i sięgnął wolną dłonią do rozporka swoich spodni. Zsunął je zaskakująco łatwo, więc domyśliłam się, że z guzikiem poradził sobie już wcześniej.

Po chwili poczułam jego rozgrzanego członka na swojej kości ogonowej. Przesunął nim po pośladkach, naciskał na mnie.

- P-proszę, nie krzywdź mnie – wyjęczałam.

- Zamknij się!- warknął na mnie, uderzając w pośladek.

Krzyknęłam odruchowo, spinając się cała. Daiki nie przestał poruszać we mnie palcami – z jednej strony robił to szybko i natarczywie, ale z drugiej wyczuwałam w jego ruchach delikatność, z jaką nie obchodziłby się prawdziwy złoczyńca.

Prawdziwy złoczyńca pewnie nie sięgnąłby też do kieszeni po prezerwatywę, jak zrobił do Aomine.

Aby było mu łatwiej, do założenia gumki użył obu dłoni. Ja oczywiście w tym czasie udawałam, że wcale nie mogę się oswobodzić. Grzecznie czekałam na ciąg dalszy, „popłakując” cicho w poduszkę.

Wkrótce Aomine znów szarpnął moimi ubraniami, zsuwając je niżej, do połowy ud. Poczułam, jak w moich żyłach zapłonęło podniecenie, gdy poczułam dłoń na moim pośladku; Daiki odsunął go nieco, by łatwiej się we mnie wślizgnąć.

Jak zwykle wywołało to u mnie długi jęk połączony z sapnięciem. Członek Daikiego, trzeba przyznać, był sporych rozmiarów, a co najbardziej istotne – był długi. Kiedy więc wszedł we mnie po raz pierwszy, miałam wrażenie, że sięgnął dna. Poczułam delikatne ukłucie bólu, które jednak zaraz zniknęło, gdy Aomine zaczął poruszać się we mnie szybciej, lecz płycej.

Zagryzłam zęby na poduszce, czując narastającą przyjemność. Z każdym kolejnym pchnięciem czułam większe ciepło i podniecenie. Daiki ściskał moje pośladki i wydawał z siebie jęki godne zawodowego aktora porno, które również budziły we mnie większe pożądanie. Lubiłam już sam jego głęboki głos, a kiedy zaczynał jęczeć w łóżku, trudno było mi nie postradać zmysłów.

Był cudowny w każdym calu.

Każdym długim calu.

Trzeba było przyznać, że w tych sprawach byliśmy oboje coraz lepsi – i coraz bardziej doświadczeni. Im częściej uprawialiśmy seks, im częściej próbowaliśmy różnych pozycji i różnych ciekawych… elementów… miłości fizycznej, tym dłużej potrafiliśmy czerpać z nich przyjemność.

Nie dało się jednak ukryć, że całe to odgrywanie scenki napadu niezwykle działało na nasze zmysły i podnosiło adrenalinę. Aomine posuwał mnie od tyłu jeszcze kilka minut, kiedy w końcu wyszedł ze mnie i szarpnięciem obrócił mnie na plecy. Upadłam na nie ze stęknięciem i, zupełnie nie po zawodowemu, rozchyliłam nogi, by mógł wejść we mnie ponownie, co też natychmiast uczynił.

Poczułam na sobie ciężar jego ciała, a po chwili również dłoń na szyi. Nie zaciskał jej mocno, ale na tyle, bym miała wrażenie, jakby mnie podduszał. Patrzył mi prosto w oczy z dzikością, jaką widziałam u niego tylko wówczas, gdy długo odmawiałam mu seksu i w końcu się zgadzałam – wtedy zawsze robiliśmy to długo, namiętnie, a on miał podobne spojrzenie wygłodniałej pumy, którą w końcu karmię.

Jęczałam pod nim głośno, wciąż jeszcze próbując nadać swoim jękom zabarwienie strachu i przerażenia, a także niechęci i obrzydzenia. Nie wiem, czy mi się to udawało, bo niezbyt miałam czas się na tym skupiać, gdy Aomine… cóż, rżnął mnie.

Wiedziałam, że dojdę przed nim, ale nic nie mogłam na to poradzić – nie byłam w stanie nawet wysapać prośbę, by zwolnił, albo by na chwilę wyjął ze mnie członka i popieścił mnie inaczej. Zresztą chyba nawet nie mogłam o to prosić, skoro była to scena napadu. Doszłam więc, zawstydzona, że nie udało mi się utrzymać swej roli do samego końca.

Daiki nic sobie z tego nie robił, nawet gdy ścianki mojej kobiecości zacisnęły się na jego członku. No, może jednak trochę zwolnił, ale byłam teraz tak wrażliwa na wszelki dotyk, że niemal krzyczałam z rozkoszy. Czułam się, jakbym miała orgazm w orgazmie.

- Klękaj!- sapnął nagle Aomine, wyciągając, czy raczej niemal wyrywając ze mnie swojego członka. Nie wiedziałam o co mu chodziło, dopóki nie podniósł mnie do pozycji siedzącej – ja sama nie zdążyłam nawet dojść do siebie, kręciło mi się w głowie.

Choć Aomine zazwyczaj kończył „we mnie” (ale w gumce), tym razem zaskoczył mnie, gdy jeszcze przed dojściem podniósł się na łóżku, szybkim i zgrabnym ruchem zdjął kondom i zaczął poruszać dłonią po swoim członku. Drugą dłonią chwycił mnie za włosy i odciągnął je, zmuszając mnie bym patrzyła na niego. Rozchyliłam usta, ponieważ przeczuwałam, co chce zrobić.

Doszedł po części właśnie w moje usta, a po części na twarz. Zamknęłam oczy, by przypadkiem sperma nie trafiła mnie prosto w nie. Z racji, że mój chłopak uwielbiał i dosłownie szalał na puncie tego, gdy połykałam jego soki, zrobiłam to i tym razem, nawet jeśli pewnie normalnie żadna kobieta nie zrobiłaby czegoś takiego bez rozkazu gwałciciela.

Wkrótce Aomine usiadł ciężko na łóżku, dysząc głośno. Ściągnął z twarzy kominiarkę i legł na poduszkach, łapiąc oddech.

- Wow – wysapał.- To było dobre.

Padłam obok niego, równie zmęczona, choć przecież to on odwalił większy kawał roboty. Czułam, jak drżą mi nogi i zdecydowanie nie miałam zamiaru wstawać przez najbliższą godzinę.

- Wiesz, że chyba miałam orgazm w orgazmie?- wymamrotałam.

- Wow, serio?- Spojrzał na mnie z zainteresowaniem.- Taki byłem dobry?

- Byłeś zajebisty – westchnęłam z rezygnacją. Nie mogłam często go komplementować, bo akurat z moim chłopakiem było tak, że każdy komplement uderzał mu do łba na co najmniej dwa tygodnie.

Ale tym razem zasłużył, trzeba było przyznać.

- Hehe.- Już zaczął heheszkować, cały zadowolony z siebie. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, całując w czoło.- Kocham cię, wiesz?

- Wiem.- Uśmiechnęłam się, rozczulona.- Ja ciebie też kocham.

- To co gramy następnym razem?- zagadnął z uśmiechem.- Może scenę masażu? Laski zawsze podniecają się masażem.

Prychnęłam drwiąco, trącając go łokciem w bok. On i te jego głupie pomysły.

Ale niech będzie i masaż.

Cokolwiek, byle z nim.




2 komentarze:

  1. Ależ za tym tęskniłam! A w momencie napadu z członkiem szczerze się głośno roześmiałam xD Podobała mi się stworzona atmosfera, że na początku były śmieszki, a potem konkret :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja tęskniłam za tymi shotami, a szczególnie za Aomine i Kagamim. Twoje pomysły są świetne. Mam nadzieję że następny pojawi się trochę szybciej. Pozdrawiam ❤️

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń