[MnU] Odcinek 3

Moda na Uke
Odcinek 3



    Kagami miał wrażenie, jakby nawet Ziemia zatrzymała się w miejscu, czekając, aż siędzący przed nim Kuroko Tetsuya otworzy usta i powie to, na co Taiga czekał tak długo.
    Lub czego tak bardzo obawiał się usłyszeć...
    Błękitnowłosy wziął głęboki oddech i, wbijając wzrok w jego napiętą twarz, zaczął po cichu:
- Lubię cię, Kagami-kun. Znamy się już od paru lat i z całą pewnością mogę to stwierdzić. Miło mi się z tobą spędza czas, lubię z tobą porozmawiać i pograć w kosza. Doceniam również to, że darzysz mnie tak silnym uczuciem. Ale ja przede wszystkim chcę być z tobą szczery. Chcę, żebyś wiedział, że nie odwzajemniam twojego uczucia, na pewno nie w tak dużym stopniu jak ty, aczkolwiek...- Spuścił wzrok, jakby nieco zawstydzony.- Jeśli nie będziesz miał nic przeciwko, chciałbym, mimo wszystko, spróbować. Nie mogę być pewien w stu procentach, czy się w tobie zakocham, ale uważam, że warto zaryzykować. Jeśli jednak będziesz miał wątpliwości co do takiego związku, absolutnie to zrozumiem. Jeżeli zaś chciałbyś się nad tym zastanowić, dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz. Nigdzie się nie spieszę.- Uśmiechnął się lekko.
    Kagami wypuścił z siebie powoli powietrze, które wstrzymywał w płucach podczas mowy Kuroko. Szczerze powiedziawszy, nie tego się spodziewał. Sądził, że chłopak zwyczajnie odrzuci jego miłość. A jednak zaskoczył go, chce dać im szansę, zaryzykować, spróbować szczęścia, nawet jeśli nie jest pewien, czy to się uda.
    Jak więc mógłby się na to nie zgodzić?
- Rozumiem, Kuroko - powiedział, uśmiechając się do niego łagodnie.- Dzięki, że... jesteś ze mną szczery. Normalnie pewnie bym nie zgodził się na taki "układ", ale przecież chodzi tu o ciebie. - Zaśmiał się lekko.- Chcę cię uszcześliwić, Kuroko. Dlatego proszę, daj mi tę szansę.
    Tetsuya przygryzł wargę, po czym uśmiechnął się do niego ciepło. Skinął głową na zgodę.
- To co?- zagadnął Kagami, rumieniąc się.- M-może jakoś to... yyy, oblejemy? Znaczy, nie wiem, czy ty masz co oblewać, ale... j-ja w sumiem mam, więc, yyy... n-napij się ze mną w każdym razie - westchnął cierpiętniczo.
- Z przyjemnością - powiedział Kuroko w momencie, kiedy poczuł w kieszeni wibracje telefonu. Przygryzł lekko wargę i, uśmiechając się przepraszająco do Kagamiego, wyjął go i spojrzał na ekranik.- To mój brat - westchnął.- Wybacz mi, proszę, odbiorę i zbyję go, bo inaczej nie przestanie dzwonić...
- W porzątku, nie krępuj się, pójdę coś zamówić... masz ochotę na piwo?
- Może być.- Kuroko skinął głową, patrząc jak Kagami odchodzi do lady barowej. Otworzył klapkę telefonu i, wzdychając zirytowany, nacisnął zieloną słuchawkę.- O co chodzi?
- Tetsu, przepraszam, że ci przerywam ważne spotkanie, ale chciałem ci powiedzieć, że jednak wracam do domu.
- Nie mogłeś mi napisać smsa?- Kuroko zmarszczył gniewnie brwi, jednak szybko ugryzł się w język.- Dlaczego wracasz? Nie miałeś zostać u Kasamatsu-sana?
- No właśnie... nie wyszło - mruknął smętnie.
    Kuroko zamilkł na krótki moment.
- Czy coś się stało?- zapytał.
- Niee, to na pewno nic ważnego, dziś wieczorem do niego zadzwonię. Pewnie się nie wyspał, wspomniał, że ma sporo pracy na głowie, więc... chciałem mu dać dzisiaj spokój. Wracam do domu, więc kolacja będzie na 18:00. Jeśli twoje spotkanie się nie uda...
- Właściwie to już jesteśmy po najważniejszej rozmowie - przyznał Kuroko, bawią się szklanką.- Kagami-kun poszedł po piwo, chcemy jakoś to... "uczucić".
- Eh?! Tetsuya, nie wolno ci...!- Kise urwał raptownie i westchnął ciężko.- No tak... masz 21 lat, jednak ci już wolno...
- No właśnie - mruknął Kuroko z uśmiechem.- Napijemy się, porozmawiamy i pewnie rozejdziemy do siebie. Ale nie obiecuję, że zdążę na 18:00.
- Szkoda... W końcu leci powtórka "Seme życia"...
- Chyba ten jeden odcinek mogę sobie odpuścić. Nadrobię jak wrócę, w Internecie. A ty masz do towarzystwa Daikiego.
–    Daikicchi nie lubi tego tak jak my - westchnął Kise.- No nic, braciszku, nie przeszkadzam ci. Baw się dobrze i uważaj na siebie! Pamiętaj, że bardzo cię kocham!
–    Ja ciebie też, Ryouta. Do zobaczenia później.
    Kuroko rozłączył się i schował komórkę z powrotem do kieszeni. Wrócił Kagami z dwoma kuflami piwa, postawił jedno przed Kuroko i uśmiechnął się do niego, siadając.
- Więc...- zaczął z zawstydzeniem.- Za... n-nowy początek?
- Tak.- Kuroko skinął z uśmiechem głową.
    A potem oboje przybili lekko kufle i napili się, nie spuszczając z siebie wzroku.

***

    Po powrocie do domu Ryoutę zaskoczyło, że drzwi wejściowe nie zostały zamknięte na klucz. Zmarszczył lekko brwi. Czyżby Kuroko zapomniał ich zamknąć? No bo chyba nie...?
    Przygryzł wargę i uchylił je ostrożnie, niepewnie zaglądając do środka. Wszedł do holu i, ściągając z siebie płaszcz, uważnie kontemplował wzrokiem schody prowadzące na piętro, korytarz, oraz znajdujące się na jego końcu wejście do kuchni. Zdjął buty i zakradł się tam cicho, jednak okazało się, że nikogo nie ma, a pomieszczenie było nienaruszone. Zerknął do salonu - telewizor był, wieża stereo była, tak samo jak DVD i Xbox. Jeśli wkradł się tu jakiś złodziej, musiało go interesować coś, co znajdowało się na piętrze...
    Chyba, że, jak sam Kise miał nadzieję, Tetsuya po prostu zapomniał zamknąć drzwi na klucz. Jego obowiązkiem jednak było upewnić się, czy na pewno nic nie zginęło z domu.
    Sypialnia Kuroko, jak przewidział, okazała się być zamknięta. Odkąd Tetsu skończył 16 lat bardzo dbał o swoją prywatność, przez co Kise czuł się nieco urażony. No bo dlaczego jego młodszy braciszek zamyka przed nim drzwi? Przed bratem nie powinno się mieć niczego do ukrycia!
    Kiedy chciał sprawdzić mieszczącą się naprzeciwko dawną sypialnię ich zmarłych rodziców, z końca korytarza dobiegły go niepokojące dźwięki. Przełknął nerwowo ślinę, nasłuchując. Wyglądało na to, że szmery, dyszenie i ciche jęki dochodziły z pokoju Aomine.
    Albo wrócił wcześniej do domu, albo to złodziej jest jakimś chorym zboczeńcem masturbującym się w cudzym domu.
    Chyba, że...
    Kise zasłonił szybko usta dłońmi, kiedy do głowy przyszła mu przerażająca myśl. Aomine był co prawda silnym facetem, wysokim i o dość muskularnej sylwetce, z pewnością nie dałby się łatwo zgwałcić, ale co jeśli włamywacz go zaskoczył, albo przyszedł z kolegami?!
    Ryouta przeszedł na palcach do swojego pokoju i zabrał z niego pałkę baseballowoą. Cieszył się, że po ukończeniu szkoły jej nie wyrzucił. Ściskając ją mocno w dłoniach, zakradł się naprzeciwko, pod drzwi sypialni Aomine. Dźwięki były teraz o wiele głośniejsze i można było je łatwo rozróżnić - z pewnością były to odgłosy przyjemności.
    Jeśli jednak okaże się, że Daiki jakimś cudem przyprowadził do domu dziewczynę, narobi mu obciachu, wparowując do jego pokoju z kijem baseballowym w rękach. Postanowił więc ostrożnie zajrzeć do pokoju, by upewnić się, czy ciemnoskóry faktycznie potrzebuje pomocy.
    Nacisnął klamkę, powolutku uchylił drzwi. Tego, co zobaczył, zdecydowanie się nie spodziewał...
    Aomine leżał na plecach na swoim łóżku, dłonie zaciskając kurczowo na pościeli. Oczy miał zamknięte, usta zaś rozchylone, dyszał ciężko i pojękiwał. Wyginał nerwowo kręgosłup ku górze, jedną dłonią chwycił za swojego prężącego się członka. Kise jeszcze przez długą chwilę wpatrywał się w jego piękne nagie ciało o ciemnej karnacji. Jako dzieci często razem się kąpali, w liceum również widywał go nagiego pod prysznicem, po męczących treningach koszykówki, ale teraz, w tej sytuacji, kiedy widział go TAKIEGO...
    Przełknął ciężko ślinę, w końcu patrząc na jego partnera. Tak, partnera. Sam nie wiedział, czy jest tym zaskoczony, przerażony, czy podniecony. Wiedział, że Aomine jest gejem - wszyscy trzej bracia nimi byli - ale nie sądził, że Daiki może kiedykolwiek być tym "na dole"! W dodatku to, co jego chłopak właśnie mu robił...
    Kise nie wiedział, kim on jest, pierwszy raz widział go na oczy. Sądząc po sylwetce, dobrze zbudowanej i zadbanej, był dość wysoki, ale niższy od Daikiego. Miał przydługie czarne włosy i... zamknięte oczy. Z jego twarzy nie schodził dziwny uśmiech, sympatyczny i groźny zarazem.
    Ryouta poruszył się nerwowo, kiedy nieznajomy klęknął u boku Aomine, a następnie stanął nad nim na czworakach, przysuwając do jego ust swojego członka. Daiki chwycił go dłonią, polizał po całej jego długości, a następnie pocałował i possał jądra. Tym czasem chłopak nad nim, wepchnąwszy się niecierpliwie w jego usta, nachylił się i sięgnął po niewielki pilocik z przesuwanym przyciskiem. Kiedy przesunął go do góry, tkwiący w odbycie ciemnoskórego duży, czarny sztuczny penis zaczął wibrować głośno. Przez to, że chłopak miał w ustach jego męskość, tę prawdziwą, jęk, który z siebie wydał, zabrzmiał nienaturalnie. Uśmiechający się chłopak przez chwilę poruszał wibratorem, a po chwili puścił go i zajął się pieszczeniem ustami penisa Aomine.
    Wyglądało więc na to, że Aomine nie jest gwałcony. Kise, przełykając ślinę, wycofał się po cichu i wszedł do swojego pokoju. Odłożył kij baseballowy w kącie, a następnie opadł ciężko na łóżko.
    To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Do tej pory sądził, że jest bardziej doświadczony w sprawach erotycznych niż jego dwaj bracia, w końcu to on miał chłopaka od sześciu lat, z którym sypiał regularnie, przetestowali dziesiątki przeróżnych pozycji, nawet tych, które wydawały się im niemożliwe... ale jeszcze nigdy nie zabawiali się w taki sposób.
    Kise był nieco zmartwiony. Nie dość, że przed chwilą był świadkiem tak intymnej sceny, to jeszcze dopadła go myśl, że jego młodszy braciszek w gruncie rzeczy również może mieć za sobą przeżycia, których nawet on jeszcze nie doświadczył.
    Nie miał pojęcia, co robić. Siedzieć w pokoju dopóki nie skończą? Zejść do kuchni i zająć się kolacją? Ale było na nią jeszcze za wcześnie, z kolei na odcinek "Seme życia" za późno, powtórka będzie wieczorem.
    Przygryzł wargę, wstał i zaczął przechadzać się po pokoju. Myśl, że w sypialni obok Aomine właśnie uprawia seks z przystojnym facetem, w dodatku tak dominującym, sprawiała, że nie był w stanie skupić się na niczym innym.
    W dodatku trochę się podniecił...
    Kuroko był na randce, Kasamatsu zapewne wciąż spał, więc co on miał zrobić? Z chęcią umówiłby się na kawę ze swoim kolegą z pracy, Reo Mibuchim, ale dziś po sesji zdjęciowej miał spotkać się ze swoim menedżerem i przeprowadzić z nim rozmowę odnośnie filmu, w którym wkrótce prawdopodobnie zagra.
- To wyjmij już go, nie mogę się skupić!- usłyszał nagle rozzłoszczony krzyk Aomine, a tuż po nim śmiech jego partnera.
    Ci to nieźle się zabawiają. On i Kasamatsu chyba już od miesiąca nie zbliżyli się do siebie. Ciągle brakowało im czasu, zarówno jeden jak i drugi miał na głowie pracę, Kasamatsu upierdliwych rodziców chcących poznać jego "blondwłosą dziewczynę", Kise zaś dwóch braci, którzy nie potrafiliby bez niego zjeść porządnego obiadu, chyba że w restauracji, za którą zapłacą całą swoją miesięczną pensję.
    A raczej dwie Aomine, bo Kuroko jeszcze nie pracował.
    Czuł narastającą irytację. Tego dnia nie wybrał się do swojego chłopaka bez powodu - był zdeterminowany. Chciał jęczeć, dyszeć, wyginać się, krzyczeć jego imię, kiedy będą dochodzić, chciał dotykać go, całować, przytulać, kochać. Słuchając odgłosów, które to on powinien w tej chwili wydawać, był tylko coraz bardziej sfrustrowany i zdołowany jednocześnie.
    Oparł się ciężko o drzwi, przy których akurat stał. Zmarszczył lekko brwi, wsuwając dłoń do swoich spodni i bokserek, dotykając wciąż rosnącego penisa. Przesunął po nim palcami, przygryzając wargę. Dźwięki w pokoju obok stawały się coraz głośniejsze, a do nich dołączyło skrzypienie łóżka, być może chłopak Aomine wziął sprawy w swoje ręce.
    A raczej w swojego penisa...
    Zsunął z siebie ciuchy do połowy ud, przez chwilę, stojąc, pieścił się powoli. Kiedy jego członek osiągnął granice prężności, zsunął się na podłogę, rozsuwając nieco nogi. Zwilżył językiem wargi, oparł głowę o drzwi i westchnął, czując pierwszą falę przyjemności. Oczywiście, było to niczym w porównaniu z dotykiem Kasamatsu, ale...
    Cóż innego mu pozostało?
    Przyspieszył ruchy dłonią, palcem drugiej nieśmiało drażniąc wrażliwą dziurkę. Pulsowała mocno, gorąca, gotowa na to, czego pragnął dziś tak bardzo, a z czego musiał jednak zrezygnować. Zaczął pieścić dłonią swoje jądra, później wsunął ją pod koszulę i delikatnie pociągnął za sutek. Skubał go palcami, zagryzał wargę, czując, że jego twarz płonie.
    Czuł się potwornie zawstydzony - masturbował się, słuchając jęków własnego brata! Do czego to doszło...
    Zaczął szybciej oddychać, jęknął cicho, wyginając się odruchowo. Był tak niedopieszczony, że nie potrzebował wiele, by szybko skończyć. Sam był zaskoczony ilością spermy, która nagle wytrysła z jego członka. Krzyknął cicho, krótko, natymiast zasłaniając drugą dłonią usta. Nie chciał przecież, by tamci go usłyszeli, zwłaszcza, że odgłosy ucichły, najwidoczniej oni również skończyli zabawę.
    Wstał, zażenowany, i podciągnął bieliznę oraz spodnie. Wytarł dłoń w chusteczkę i, powstrzymując cisnące się do oczu łzy, rzucił ją ze złością do śmietnika. Od ośmiu lat! Od ośmiu lat nie musiał się masturbować! Do dziś! Do tego pieprzonego dnia kiedy, wróciwszy do domu, zobaczył jak jego brat uprawia seks z chłopakiem, o którym nigdy nie słyszał, podniecił się i...
    Kopnął ze złością krzesło, po czym zwalił się na łóżko i ukrył twarz w miękkim poduszkach.
    Miał ochotę się zabić.

***

- Wyglądasz, jakbyś był pijany, Kagami-kun.
- Daj spokój, po tych paru piwach?- Kagami roześmiał się, obejmując ramieniem swojego nowego chłopaka.- Trochę mnie boli głowa, ale to nie oznacza, że jestem od razu pijany! Doskonale wiem, co...!
- Uważaj, bo...!
    I w tym momencie Taiga w imponujący sposób upadł na ziemię, poślizgnąwszy się na zalodzonym chodniku.
- Ostrzegałem - westchnął Kuroko, pomagając mu wstać.
- Po prostu jej nie zauważyłem...- bąknął zażenowany czerwonowłosy.
- Lepiej odprowadzę cię do domu, żebyś za bardzo się nie potłukł.
- To ja powie... powiene... POWINIENEM... odprowadzić cię do domu - wyjąkał Kagami.
- Nie przejmuj się, nie jestem kobietą. Odprowadzanie pijanego chłopaka nie wygląda tak dziwnie jak odprowadzanie trzeźwego, nie sądzisz?
- Nie jestem pijany!- upierał się Taiga.
    Kuroko uśmiechnął się tylko w odpowiedzi. Nie było sensu się z nim kłócić. Zarzucił sobie jego ramię na barki, choć chłopak był od niego sporo wyższy, po czym poprowadził go ostrożnie po śliskiej ulicy w kierunku jego bloku.
- Gdzie masz klucze?- zapytał z westchnieniem.
- Uhm... tu gdzieś... chyba...- wymruczał, grzebiąc w kieszeni spodni. Wyjął z niej klucze i odnalazł ten właściwy. Przysunął dłoń do zamka, jednak kilka pierwszy prób trafienia w niego spełzły na niczym.- Ja sam!- mruknął, kiedy Tetsuya sięgnął po klucze.
- Dobrze - westchnął błękitnowłosy, a ciszej dodał:- Jak z dzieckiem...
- Ha!- Kagamiemu w końcu udało się trafić i mogli wejść do przytulnego holu. Tym razem jednak Kuroko odebrał mu klucze, zamknął drzwi i poprowadził do mieszkania.
    Kiedy weszli do środka, Kuroko pomógł Taidze zdjąć kurtkę i buty, sam również się rozebrał, po czym poprowadził go do salonu, gdzie następnie posadził na kanapie.
- Teraz już chyba sobie poradzisz, prawda?- zapytał z uśmiechem.- Chcesz, żebym zrobił ci herbaty, albo coś do jedzenia? Nie potrafię zbyt dużo, ale z kanapkami sobie poradzę, a znając twój wilczy apetyt...
- Nie, dziękuję - mruknął Taiga, chwytając jego dłoń i ściskając lekko.- Dziękuję - powtórzył ciszej, zamykając oczy.
- Zdrzemnij się - zaproponował Kuroko po krótkiej chwili milczenia.- To ci dobrze zrobi.
- Znam wiele innych sposobów na to, by zrobiło mi się dobrze - wymruczał, marszcząc brwi.- Na przykład... gra w kosza... albo hamburgery... albo...- Urwał nagle, a na jego policzkach wykwitły rumieńce. Tetsuya uśmiechnął się na ten widok i przysunął do niego, całując go delikatnie.
- Albo to?- zapytał cicho.
    Kagami otwarł powoli oczy, spojrzał na niego poważnie swoim dzikim wzrokiem. Wyglądał jakby w tym jednym momencie zdołał zupełnie wytrzeźwieć. Położył dłoń na biodrze Kuroko, objął go delikatnie, przysunął do siebie i wpił się w jego usta, mocno, zachłannie. Tetsuya jęknął cicho, kładąc dłonie na jego muskularnej klatce piersiowej, dobrze wyczuwalnej pod czerwonym golfowym swetrem. Odruchowo usiadł na nim okrakiem, a Kagami wsunął ciepłe dłonie pod jego koszulę. Po całym kręgosłupie Kuroko przeszedł znajomy, przyjemny dreszcz, który powolutku dążył do zawładnięcia także dolnymi partiami ciała.
    Taiga poruszył się nerwowo na kanapie, wsuwając język w rozchylone usta Kuroko. Tyle dni, tyle miesięcy marzył o tej chwili, marzył o tych ustach i języku, o całym jego ciele. A teraz w końcu mógł go dotknąć tak, jak tego pragnął i dostawał również coś w zamian.
- Kuroko...- wyszeptał w przerwie między pocałunkami.
- Mm?- Kuroko wczepił palce w jego sweter, pozostawiając na jego szyi mokre ślady po pocałunkach.
- Jeśli... jeśli nie przerwiemy, stracę kontrolę...- mruknął, gryząc płatek jego ucha.- Nie chcę, żebyś mnie za to zniena...
    Nie zdołał dokończył. Ponieważ Kuroko ściągnął z siebie koszulę, nie rozpinając jej nawet, i, odrzucając ją na bok, zachłannie przycisnął usta do jego ust. Taiga jęknął głośno, ściskając w dłoniach jego pośladki.
- Kuroko, mówię poważnie - sapnął Kagami w krótkiej przerwie.
- Rozumiem - odparł spokojnie Kuroko, po czym chwycił jego pasek i szarpnął nim mocno, odpinając.- Nie powstrzymuj się. Ja również nie mam takiego zamiaru.
    Kagami jeszcze przez chwilę siedział w bezruchu, patrząc na opanowaną twarz Kuroko, który uporał się z jego rozporkiem i sięgał teraz dłonią do stojącego już na baczność grubego penisa czerwonowłosego.
    A kiedy tylko go dotknął, Taiga puścił wodze kontroli. Podniósł się gwałtownie i zrzucił na kanapę błękitnowłosego. Jednym kolanem oparł się o mebel, chwycił jego nogi i przysunął bliżej siebie.
- Chcesz to zrobić na kanapie?!- wydyszał Kuroko.
- Ostrzegałem - wymruczał Kagami, gryząc jego sutek. Chłopak krzyknął zaskoczony, zaciskając palce na jego czerwonych włosach.- Teraz już mnie nie powstrzymasz, choćbyś kopał mnie i błagał o to. Zaraz dowiesz się, co znaczy drażnić tygrysa.
    Kuroko przygryzł mocno wargę, patrząc jak Kagami ściąga z siebie sweter. Kiedy zobaczył jego nagą klatkę piersiową, zaparło mu dech. Właśnie w tym momencie postanowił pieprzyć swoje dotychczasowe zasady i przyzwoitość.
    Teraz pragnął tylko seksu z tym dzikim zwierzem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń