[MnU] Odcinek 31

Moda na Uke
Odcinek 31



    Nawet przed samym sobą Haizaki był zmuszony przyznać, że odrobinę denerwował się w zaistniałej sytuacji. Do tej pory nigdy nie przyprowadził do swojego mieszkania innego mężczyzny niż jego przyjaciele, w tym z żadnym z nich nie uprawiał seksu, prócz, rzecz jasna, Shuuzou.
    Imayoshi był drugim facetem w jego życiu, któremu zamierzał pozwolić na to, by poznał go od tej strony, którą znał jedynie Nijimura.
    Sam Shougo nie miał bladego pojęcia dlaczego tak naprawdę to robił. W gruncie rzeczy średnio przepadał za swoim szefem – Shouichi ciągle wymyślał mu jakieś zajęcia, nie dawał chwili wytchnienia w pracy, zmuszał do noszenia i przewożenia najcięższych paczek. Nawet jego charakter nie przypadł mu do gustu, nie wspominając już o ironicznym uśmieszku i wiecznie zamkniętych oczach. Co z tego, że był przystojny? Nawet Haizaiego po części przerażał.
    A jednak, niecałe piętnaście minut po wyjściu z pracy, obaj znaleźli się w mieszkaniu Haizakiego i Nijimury, gotowi zrobić to, co właściwie powinno być unikane przez pracodawcę i pracownika.
–    Żeby nie było między nami nieporozumień, Haizaki-kun – zaczął z uśmiechem Imayoshi, gdy tylko weszli do sypialni.- Nie oczekuj później jakichś przywilejów. Nie mam zamiaru cię faworyzować w pracy.
–    I tak non stop odwalam najgorsze roboty – mruknął Shougo, ściągając z siebie koszulkę.- Przyzwyczaiłem się do tego.
–    Ah, tak?- Shouichi zdjął swoje okulary i, odłożywszy je na nocny stolik, spojrzał na Haizakiego, tym razem nieznacznie unosząc powieki.- W takim razie nie będę się powstrzymywał.
    Shougo sam był zaskoczony tym, jaki dreszcz wywołały na jego ciele te słowa. Nie było to jednak spowodowane strachem czy niepokojem, a raczej nerwowym oczekiwaniem. Choć wciąż nieco denerwował się tym spotkaniem, nie mógł się doczekać tego, by przekonać się na własnej skórze, co takiego może zaoferować mu szef.
    Imayoshi najwyraźniej nie znał czegoś takiego jak krępacja i zawstydzenie – śmiało rozebrał się do naga, stając przed Haizakim z uśmiechem na twarzy, jakby z dumą prezentował swoje ciało. Shougo, stojąc przed nim jedynie w spodniach, przesunął spojrzeniem po jego idealnie wyrzeźbionych mięśniach oraz kroczu, ozdobionym kępką ciemnych włosów łonowych, sunących niemal po sam pępek. Kącik ust Haizakiego uniósł się na ten widok, mężczyzna poruszył znacząco brwią, a potem spojrzał Shouichiemu w twarz i oblizał opuszek kciuka, zbliżając się do niego.
    W ich pocałunku nie było nic romantycznego, choć jednocześnie pozbawiony był także szczególnej namiętności czy rozpalającego pożądania. Ot, była to zwykła pieszczota dwojga niemal zupełnie obcych sobie ludzi.
    Haizaki od początku zdawał sobie sprawę z tego, że to on będzie tej nocy pasywną stroną, dlatego też podjął decyzję, by zrobić pierwszy krok. Odsunął się nieznacznie od swojego szefa, po czym klęknął na podłodze i śmiało chwycił jego członka. Imayoshi położył dłonie na jego głowie, co niezbyt przypadło mu do gustu, uznał jednak, że póki Shouichi nie zrobi czegoś gorszego, może zabawić się według jego zasad.
    Penis Imayoshiego był odrobinę większy niż Nijimury, a przynajmniej taki wydawał się będąc w zwisie. Shougo pociągnął go nieco do góry, by móc polizać i possać najpierw jądra, dopiero po chwili wrócił ustami do samego członka. Przez chwilę pieścił językiem jego czubek, nawilżając go śliną, następnie przesunął po całej jego długości, najpierw z lewej strony, później zaś z prawej. Patrzył przy tym Imayoshiemu w oczy, podczas gdy ten przyglądał mu się spokojnie z uśmiechem na twarzy.
–    To nie jest twój pierwszy raz z facetem?- zagadnął.
–    Nie – odparł krótko Haizaki, wsuwając jego penisa do ust i zaczynając obciągać długimi ruchami, starając się utrzymać stałe, niezbyt szybkie tempo.
–    Hmm, nieźle obciągasz – mruknął Shouichi, zaciskając odrobinę palce na jego głowie.- Choć wydaje mi się, że mógłbyś się bardziej postarać.
–    Możemy skończyć już teraz, jeśli tak bardzo ci się to nie podoba – warknął Shougo, ściskając w dłoni jego członka. Imayoshi syknął przez zęby, po czym roześmiał się lekko.
–    Teraz lepiej, Haizaki-kun. Nie traktuj mnie jak porcelany. Ssij mocno, tylko nie przesadzaj z zębami.
    Haizaki nie czuł się dobrze będąc pouczanym, jednak ostatecznie najwyraźniej to on tu był tym mniej doświadczonym, przynajmniej w przypadku bycia uke. Przywołał w pamięci wspomnienia kobiet, których obciąganie zapamiętał, po czym wzmocnił ucisk warg i rozpoczął próby wsunięcia twardniejącej męskości do gardła.
    To już bardziej przypadło Imayoshiemu do gustu, bo westchnął z rozkoszą, poprawiając uchwyt dłoni na głowie swojego kochanka. Zagryzł lekko wargę, jego oddech przyspieszył nieznacznie, także i biodra mimowolnie poruszały się, penetrując usta Shougo jeszcze bardziej.
    Po kilku minutach także i Haizaki zaczął zauważać różnicę w panującej wokół atmosferze. Czuł narastające podniecenie, spływające po całym jego ciele i kumulujące się w kroczu, pobudzające jego członka. Pieszcząc jedną dłonią jądra Imayoshiego, drugą rozpiął zamek spodni i, zsunąwszy je wraz z bielizną do połowy ud, zaczął przesuwać po swoim przyrodzeniu, by te szybciej stało się twarde i naprężone.
–    Świetna robota, Haizaki-kun – pochwalił go Imayoshi, ciągnąc delikatnie za włosy.- Przejdźmy teraz do rzeczy, jeśli nie masz nic przeciwko.
    Shougo skinął jedynie głową, wypuszczając penisa swojego szefa z ust i podnosząc się z klęczek. Pozbył się zbędnego odzienia, przetarł usta wierzchem dłoni i stanął na czworakach na łóżku, wypinając biodra w górę.
–    Masz jakiś lubrykant?- zapytał Imayoshi.
–    Jebać lubrykant – mruknął Haizaki.
–    Hmm, lubisz ostrą zabawę, co?- zaśmiał się Shouichi, wsuwając się na łóżko i ustawiając tuż za Shougo. Bez słowa uprzedzenia wsunął w niego palec, na co Haizaki zareagował zduszonym jękiem. Zagryzł wargę, starając się nie wypuścić spomiędzy ust już żadnego dźwięku.- Więc tutaj też już ktoś był?- wymruczał Imayoshi, spluwając śliną na rowek i rozsmarowując ją po nim, skupiając się głównie na niewielkim otworze.- Trochę szkoda. Miałem nadzieję, że cię rozdziewiczę.
–    Och, jak mi przykro.- Shougo skrzywił się lekko, po czym jęknął, kiedy Imayoshi wymierzył mu solidnego klapsa.
–    Och, mnie również, Haizaki-kun – powiedział z udawaną troską, zakładając prezerwatywę wyjętą wcześniej z kieszeni spodni.- Na szczęście wygląda na to, że i tak masz ciasną dziurę. Myślę, że obaj będziemy usatysfakcjonowani dzisiejszą zabawą.
–    Przestań pierdolić i włóż już go – stęknął Shougo, przysuwając do siebie poduszkę, by w razie co szybko ukryć w niej twarz i nie wydać z siebie podejrzanych dźwięków. Nie chciał dać szefowi jeszcze więcej radości z tego, jak reagował na pieszczoty.
–    Hmhmhm, lubię takich chętnych – zaśmiał się Imayoshi, kładąc jedną dłoń na jego lewym pośladku, drugą zaś przytrzymując swojego członka. Przysunął się do Haizakiego, nakierowując czubek na jego ciasny otwór, po czym wbił się z impetem w jego wnętrze.
    Shougo krzyknął głośno, wciskając twarz w poduszkę. Sam tego chciał, ale szczerze mówiąc nie spodziewał się, że to aż tak zaboli. Na tę krótką chwilę zdążył zapomnieć o tym, że penis Imayoshiego jest większy niż Nijimury – odrobinę dłuższy, a przede wszystkim grubszy. Przyzwyczajony do jednego rozmiaru Haizaki dość boleśnie doświadczył tego nowego.
–    Woah, spokojnie, tygrysie – wymruczał z uśmiechem Imayoshi, wolną teraz dłoń kładąc na drugim pośladku Shougo.- Nie zaciskaj się tak mocno, bo nie będę mógł cię swobodnie pieprzyć. A chyba nie chcesz, żeby tak bolało, hm? A może jesteś masochistą?
–    Stul dziób – westchnął ciężko Haizaki.- Ciekawe jak twoja dupa by zareagowała, gdybym wjechał w nią bez nawilżenia! I nie mów, że sam tego chciałem, wiem o tym, do chuja! Daj się przyzwyczaić...
–    To zależy jak długo ci to zajmie – powiedział Shouichi, już ruszając delikatnie biodrami i wycofując powoli swojego członka.- Wiesz, jutro muszę stawić się rano do pracy, na szkolenie...
–    Tsk.
    Haizaki skrzywił się, starając w miarę szybko dopasować pozycję dla Imayoshiego. Obniżył nieco biodra, dopóki nie poczuł, że penis Shouichiego nie tkwi w jego odbycie pod kątem, po czym wziął po cichu głęboki oddech i, przymykając oczy, rozluźnił nieco ścianki swojego wnętrza.
    Imayoshi natychmiast wykorzystał okazję, gdy tylko poczuł, że Shougo zaczyna się przyzwyczajać. Rozchyliwszy jego pośladki odrobinę mocniej, zaczął wsuwać się w niego i wysuwać w stałym tempie.
    Musiał przyznać, że nawet jeśli marzyło mu się rozdziewiczenie jakiegoś młodego mężczyzny, to w przypadku Shougo i tak nie miał na co narzekać. Był tak ciasny i gorący w środku, że nie było mowy o tym, aby często uprawiał seks będąc stroną pasywną. Śmiał nawet sądzić, że dotychczas Haizaki zrobił to może z maksymalnie dwoma facetami, i to raczej dość dawno temu.
    Koniec końców znalazł jednak odpowiedni obiekt do poprawienia sobie nastroju po ciężkim dniu pracy.
    Przyspieszył ruchy bioder, nachylając się nad Haizakim i sięgając dłonią do jego członka. Shougo najwyraźniej nie miał zamiaru sam siebie zaspokajać, gdyż wciąż przytrzymywał obiema rękami poduszkę, choć twarz zwróconą miał na bok, spoglądając do tyłu, na swojego szefa. Jego spojrzenie mówiło jasno, że jak na razie nie jest zbyt zadowolony.
    Shouichi uśmiechnął się, ściskając w dłoni jego penisa. Klepnąwszy go w pośladek, zaczął mocnymi ruchami przesuwać po jego członku, jednocześnie wzmacniając pchnięcia bioder. Od razu poczuł, jak ścianki odbytu Haizakiego zaciskają się delikatnie, sam Shougo zaś zaczął cicho pojękiwać, ochoczo wypinając się ku górze.
    Dojście nie zajęło mu zbyt wiele czasu, co Imayoshi przywitał z uśmiechem na twarzy. Dzięki temu jego kochanek stał się niemożliwie ciasny, a przy tym wciąż pozostawał niezwykle gorący, choć przyjemności trochę ujmował brak odpowiedniego poślizgu. Nie mniej jednak Shouichi szybko odnalazł rozkosz i, wzdychając z satysfakcją, wyzbył się ciążącego w nim stresu.
–    Ojejej, sporo wyleciało – wymruczał, wycofując się powoli i siadając na łóżku.- Gdybym jeszcze chwilę cię posuwał, pewnie pękłaby prezerwatywa.
    Haizaki nie odpowiedział mu, opadłszy na materac. Przez chwilę leżał bez ruchu, uspokajając oddech i rozkołatane w piersi serce. Choć zabawa nie trwała długo, rzeczywiście, jak powiedział wcześniej Imayoshi, był z niej zadowolony. Co prawda poniekąd dziwiło go to uczucie, ale w gruncie rzeczy odnalazł satysfakcję w seksie z innym mężczyzną niż Nijimura – w dodaku będąc na dole.
    Nie bawił się tak dobrze jak w ostrych zabawach z Shuuzou, nie mniej jednak podobało mu się.
–    Zgłodniałem – westchnął, wstając leniwie z łóżka i sięgając po swoje bokserki.- Jeśli chcesz się czegoś napić, to chodź do kuchni.
–    Mmm, jasne – odparł Shouichi, podpierając dłonie o materac za plecami i wyciągając przed siebie nogi.- Daj mi minutkę na odsapnięcie. Byłeś tak ciasny, że mam wrażenie jakby mój penis rósł w oczach.
–    Cieszę się razem z tobą – mruknął, wychodząc z sypialni.
    Tyłek bolał go już od początku, chociaż kiedy przyjemność wzięła górę, przestał się nim przejmować. Dopiero teraz, stawiając krok za krokiem, czuł szczypiące ukłucia.
    Wyjął z lodówki niewielką główkę sałaty i kilka rzodkiewek. Ponieważ było już późno, wolał zjeść coś lekkiego i możliwie zdrowego. Ostatnimi czasy zaczynały męczyć go problemy zdrowotne, lecz po powrocie Nijimury, kiedy w końcu zaczął jadać normalne posiłki, powoli mu się polepszało.
–    Co ciekawego robisz?- zapytał Imayoshi, który wszedł właśnie do kuchni i zajrzał Haizakiemu przez ramię. Shougo zmierzył go szybkim spojrzeniem. Shouichi wciąż był nagi.
–    Kanapki. Chcesz?
–    Hmm... W sumie nie jadłem kolacji, ale podziękuję – odparł Imayoshi, zaglądając do lodówki i wyciągając z niej butelkę wody mineralnej.- Gdzie masz szklanki?
–    Górna szafka.
–    Ach, żeby nie było... w pracy nadal zwracaj się do mnie „szefie”, Haizaki-kun. Nie chciałbym, żeby inni pracownicy dowiedzieli się o naszej małej relacji.
–    Między nami nie ma żadnych relacji – mruknął Shougo.- Chyba nie sądzisz, że liczę na namiętny romans, albo wielką miłość? To był jeden raz, Imayoshi-san. Wątpię, żebyśmy kiedyś to powtórzyli.
–    Nie podobało ci się?- zapytał z uśmiechem Shouichi.
–    Podobało.- Haizaki wzruszył ramionami.- Po prostu nie mam w zwyczaju mieć stałych kochanków. Lubię różnorodność.
–    To podobnie jak ja, choć osobiście lubię mieć „wybranków”.- Imayoshi upił kilka sporych łyków wody mineralnej.- Z żadnym się nie związuję, a jednocześnie są moimi stałymi facetami.
–    Więc jesteś gejem, Imayoshi-san? Kto by pomyślał.
–    Nie nazwałbym tak tego, w końcu geje łączą się w pary. Mnie chodzi tylko o seks, dlatego nie lubię oznaczać się jako „homo” czy „bi”. Po prostu nie robi mi różnicy, kto zaspokaja moje potrzeby, choć przyznaję, że mężczyźni są w tym lepsi. A ty, Haizaki-kun?
–    Wolę kobiety – mruknął w odpowiedzi Shougo.- Faceci tylko okazjonalnie.
    Imayoshi uśmiechnął się nieznacznie i już otworzył usta, by coś powiedzieć, kiedy z korytarza dobiegł ich trzask drzwi i odgłos rozpinanej kurtki.
–    Myślałem, że mieszkasz sam, Haizaki-kun. Kto przyszedł?
–    To tylko współlokator.
    Choć głos Shugo brzmiał spokojnie, wewnątrz mężczyzna zaczynał odczuwać niezdrowe podniecenie. Z niecierpliwością czekał, aż Shuuzou wejdzie do kuchni i zobaczy go w samych bokserkach, w towarzystwie obcego i nagiego mężczyzny. Jak zareaguje Nijimura? Wścieknie się? To nie tak, że mu na tym zależało – był zwyczajnie ciekawy do jakiego stopnia Shuuzou był wobec niego poważny.
    Kiedy Nijimura wszedł do kuchni i stanął u progi, Haizaki mógł jedynie przelotnie na niego zerknąć, by nie zwrócić na siebie uwagi. Widział wyraźne zaskoczenie na jego twarzy i pytanie w oczach, gdy przesunął niezrozumiałym spojrzeniem najpierw po Imayoshim, później bo Shougo.
–    Co jest...?- zapytał cicho.
–    Proszę wybaczyć późną wizytę – powiedział z uśmiechem Imayoshi, wyciągając ku niemu dłoń.- Miło mim poznać, jestem Imayoshi Shouichi.
–    Kto?- mruknął posępnie Shuuzou, wpatrując się teraz w Haizakiego, który odwrócił się ku nim z kanapką w dłoniach.
–    Mój szef – odparł ten spokojnie.
–    O rety, rety – westchnął ciężko Imayoshi.- Niech pan wybaczy mój obecny stan, dopiero co skończyliśmy. Już idę się ubrać.
    Shouichi minął go u progu, wciąż z tym samym uśmiechem na ustach. Nijimura ledwie na niego spojrzał, niemal natychmiast wracając wzrokiem ku Haizakiemu, który żuł w spokoju swoją kanapkę. Czarnowłosy podszedł do stołu i położył na nim siatkę z zakupami. Przez chwilę stał odwrócony plecami do Shougo, następnie zaś ponownie zwrócił się ku niemu.
–    Dlaczego?- spytał po prostu.
–    Powiedziałem ci przecież, że jestem wolnym facetem.- Haizaki nie próbował udawać, że nie rozumie o co chodziło Nijimurze.- Mogę robić co chcę.
–    Musisz robić to na moich oczach?
–    Nie zrobiłem tego na twoich oczach. Chyba, że założyłeś w sypialni kamery i oglądałeś sobie akcję na zewnątrz.
–    Spałeś z obcym facetem w naszym łóżku?- Shuuzou spojrzał na niego z niedowierzaniem.- Założyłeś bokserki... czyli byłeś na dole, tak? Podobno wolisz ruchać, a nie być ruchanym.
–    Rzeczywiście, do tej pory byłeś jedynym facetem, któremu pozwalałem się ruchać – przyznał spokojnie Haizaki, patrząc byłemu chłopakowi odważnie w oczy.- Ale skoro, jak sam raczyłeś mi powiedzieć, to nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, to przestaniesz być jedynym.
    Nijimura rozchylił usta, by coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Zacisnął pięści i spuścił wzrok, milcząc uparcie. Po chwili ruszył w stronę korytarza niespiesznym krokiem. Haizaki, mimo wszystko obawiając się bójki z jego szefem, podążył za nim, jednak okazało się, że Nijimura stanął przy drzwiach wejściowych i zaczął ubierać buty oraz kurtkę. Shougo przystanął przy drzwiach sypialni, przyglądając mu się w ciszy.
–    Idę coś rozwalić – mruknął Shuuzou spokojnym tonem.
    Wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Zupełnie jakby nie był zdenerwowany, zupełnie jakby cała sytuacja ledwie go ruszyła, mimo słów, jakie wypowiedział na pożegnanie.
    Haizaki westchnął, odgryzając spory kęs kanapki z sałatą i rzodkiewką.
    Niestety, z jakiegoś powodu zdawała się ona stracić swój smak.

***

    Deszczowa pogoda zdążyła uspokoić się pod wieczór, toteż kiedy Nijimura opuścił mieszkanie, na chodnikach pozostały jedynie nieruchome kałuże. Nawet wiatr, który jeszcze nie tak dawno wyginał drzewa i szarpał liśćmi, teraz zdawał się uspokoić gniew.
    Shuuzou zaś podjął podobną próbę – choć na swój własny, wielokrotnie sprawdzony sposób.
–    Jebany, krzywy kutas!- wrzasnął, kopiąc ze złością stojący samotnie pośrodku placu automat do kawy. Na całe szczęście nikogo nie było wokół, dzięki czemu mężczyzna mógł wyładować złość.- Ty pieprzony dupku! Kurwa, kurwa, kurwa! Nienawidzę cię, kurwa! Pierdolona dziwka! Ty jebany w dupę sukinsynie, oby ci ten kutas utknął w...!
    Głośne odchrząknięcie wyrwało go z napadu szału i zmusiło do uspokojenia się przynajmniej do tego stopnia, by umilknąć. Zacisnąwszy mocno wargi i dysząc z wściekłości, wbił nienawistne spojrzenie w stojącego za nim mężczyznę ubranego w drogi płaszcz.
–    Przepraszam pana – zaczął nieznajomy łagodnym tonem głosu.- Czy mógłby pan na chwilę przestać używać przemocy wobec tego „pierdolonej dziwki i jebanego w dupę sukinsyna”? Chciałbym kupić sobie z niego kawę.
–    Ugh...- Nijimura odsunął się od automatu, stając obok i wciskając dłonie do kieszeni kurtki.
–    Bardzo dziękuję – powiedział mężczyzna z wyraźnym rozbawieniem.
    Kiedy podszedł do automatu, światło maszyny padło na jego sylwetkę. Shuuzou przyjrzał mu się beznamiętnie, przesuwając spojrzeniem po czerwonych włosach i przystojnej twarzy. Mężczyzna, choć wyglądał na doświadczonego biznesmena, wydawał się mieć może ze dwadzieścia lat, lecz to, co bardziej przykuwało uwagę, to jego oczy – jedno złote, drugie zaś czerwone.
–    Chyba bardzo nie lubi pan napojów z tego automatu, co?- zagadnął, uśmiechając się lekko.
–    Co?- Nijimura, który mimowolnie wpatrzył się w jego eleganckie, niemal błyszczące pieniędzmi buty, spojrzał na niego, wyrwany z zamyślenia.- Ah, nie... Znaczy, nie kupuję w nim za często, może raz na miesiąc. Zresztą, co to w ogóle za pytanie?
–    Całkiem logiczne, jak sądzę, zważywszy na to, że chwilę temu próbował pan poturbować tę nieszczęsną maszynę – odparł mężczyzna, odbierając zakupioną puszkę kawy i otwierając ją sprawnym ruchem. Upił z niej łyk, a potem spojrzał na etykietę, odczytując jej napis. Nijimura zauważył, że dopiero po chwili mężczyzna przełknął napój.- Gdybym był bardziej nieokrzesany, pewnie wyplułbym to ustrojstwo gdzieś na trawę. Choć nie powinno się niszczyć przyrody truciznami...
–    Trzeba było wziąć tę z zieloną nalepką, jest lepsza – mruknął Shuuzou, kopiąc kamień. Energia wciąż go roznosiła, choć nie tak bardzo jak zanim pojawił się ten dziwny nieznajomy.
    Mężczyzna wyrzucił puszkę do stojącego obok automatu kosza, po czym zakupił tę, którą polecił mu Nijimura. Upił jej łyk, tym razem przełykając go od razu.
–    Rzeczywiście, bardziej znośne – stwierdził obcy.- Cóż, wolałbym wodę mineralną, ale za bardzo suszyło mnie w gardle... Już panu lepiej?
–    Nie – warknął Nijimura.- Jak se pan pójdzie, to znowu zacznę walić w automat. Jakiś problem?
–    Skąd – odparł, uśmiechając się z rozbawieniem.- Niech zgadnę: problemy sercowe.
–    Och, aż tak to widać?- rzucił ironicznie Shuuzou.
–    Owszem.- Mężczyzna wydawał się być zupełnie niewzruszony gburowatym tonem Nijimury.- Może to dlatego, że wszyscy moi znajomi ostatnio cierpią katusze ze względu na ten maleńki narząd w ich ciałach, a może po prostu czytam z pana kopnięć jak z fusów. Oczywiście, istnieje również możliwość, że jestem zwyczajnie dobry w kontaktach z ludźmi i doskonale radzę sobie z odczytywaniem ich myśli.
–    Chyba trafiłem na jakiegoś zadufanego w sobie paniczyka...
–    Akashi Seijuurou, miło mi.- Mężczyzna uśmiechnął się do niego, podając mu dłoń. Nijimura zawahał się przez moment, zaskoczony jego zachowaniem. W normalnej sytuacji każdy biznesmenik za pewne próbowałby go jakoś poniżyć, albo odszedłby, wściekły za obrazę majestatu.
–    Nijimura Shuuzou – mruknął w końcu czarnowłosy, ściskając jego dłoń. Była dość delikatna jak na męską, choć jednocześnie nie sprawiała takiego wrażenia.
–    Czyżby miłość życia zaczęła sprawiać problemy?
–    Całe życie mi je sprawia – westchnął z irytacją Nijimura.- Rucha się na prawo i lewo i udaje, że nie ma znaczenia fakt, że mnie kocha.
–    Ciężka sytuacja.- Akashi upił kolejny łyk kawy i skrzywił się nieznacznie.- Ale wie pan, Nijimura-san, czyjeś uczucia bywają czasem męczące. Może potrzebujecie przerwy?
–    Mieliśmy. Rok. Zresztą, niech se pan daruje, nie potrzebuję pocieszenia ani porady, co mam robić. Mam swoje zasady i zawsze robię to, co mi podpowiada serce. Jeśli uprze się, że mam walczyć, to będę to robił. Jeśli każe mi dać sobie spokój, to tak też zrobię.
–    Hmm. Podoba mi się ta pana zasada – przyznał Akashi, spoglądając na niego z zainteresowaniem.- Sam osobiście zwracam uwagę głównie na korzyści, ale zawsze miło jest spotkać kogoś wyróżniającego się z tłumu.
–    Dostrzega pan wyróżniających się ludzi z tłumu pańskiego towarzystwa?- zapytał Nijimura, patrząc znacząco na jego buty.
–    Wie pan, mój świętej pamięci dziadek, którego, nawiasem mówiąc, szczerze nie lubiłem, zwykł mawiać, że ludzie są jak zamknięte muszle. Jedne mogą być piękne na zewnątrz, ale puste w środku, drugie zaś brzydkie i owinięte w glony, lecz z perłą wewnątrz.
–    To...- bąknął Shuuzou, mrugając powiekami z lekkim zażenowaniem.
–    Wiem – przerwał mu Akashi, posyłając uśmiech.- Dziadek nie był filozofem, a jednak usilnie próbował nim być. W każdym razie chodziło mu o to, że muszle bez pereł to bogacze, zaś te z perłą to ludzie biedni i zupełnie zwyczajni. W ten sposób wyrażał niechęć do rodziny mojego ojca, która niemal od zawsze posiada spore wpływy na japońskim rynku gospodarczym. I choć jego porównania były banalne, ciężko mi nie przyznać mu racji. Bo, w istocie, moi ulubieni znajomi mają etykietę „plebsu”.
–    Czyli przyjaźni pan się z biednymi, jak miło.- Nijimura wywrócił oczami.
–    Och, tylko z biednymi – potwierdził spokojnie Akashi.- Wbrew pozorom to właśnie bogaci najczęściej próbują żerować na innych bogatych.
–    Świetnie, ale co to ma do rzeczy w pocieszaniu mnie w obliczu miłosnych problemów?
–    Mówił pan, że nie potrzebuje pan pocieszenia – zauważył Akashi, patrząc na niego z uśmiechem. Shuuzou zacisnął usta, rumieniąc się delikatnie z zażenowania. Seijuurou tymczasem sięgnął do kieszeni swojego płaszcza, wyciągnął z niego wizytówkę i podał ją Nijimurze.- Proszę, to moje dane kontaktowe. Gdyby szukał pan dobrze płatnej pracy, z chęcią przyjrzę się pana zdolnościom.
–    Yakuza?- mruknął Shuuzou, oglądając wizytówkę z obu stron.
–    Nie muszę posuwać się do przestępstw, żeby prowadzić dobry interes.- Czerwonowłosy roześmiał się krótko.- Szukam kogoś na stanowisko menadżera, kto byłby zdolny do postawienia do pionu jednego czy drugiego działu w mojej firmie. Nie ukrywam, że jestem panem zainteresowany, Nijimura-san. Pańskie wulgarne okrzyki może były dziś zbyt ostre, ale taki charakterek przyda mi się w świecie biznesu.
–    Uhm... dzięki, ale niedawno znalazłem sobie pracę...
–    To proszę ją rzucić – odparł spokojnie Akashi, ruszając ulicą.- Jeśli będzie pan odpowiednio zdeterminowany, by zarabiać dobre pieniądze na dobrym stanowisku, gwarantuję panu, że zapomni pan o tych swoich miłosnych problemach.
–    Ach, czyli będę harował od rana do nocy?!- krzyknął za nim Shuuzou.
–    Nie! Wyżyje się pan na moich pracownikach!- odkrzyknął Akashi, machnąwszy mu na pożegnanie dłonią.
    Nijimura zmarszczył lekko brwi, odprowadzając mężczyznę wzrokiem. Przez głowę przeszła mu myśl, że to był tylko jakiś duch lub demon. Kto normalny chce zatrudnić kogoś, kto będzie pastwił się nad jego pracownikami?
    Choć Shuuzou musiał przyznać, że rola menadżera odpowiadała mu bardziej niż praca na budowie. Nie był może typem inteligenta, ale zawsze myślał trzeźwo i jasno, w dodatku ciężko było go wyprowadzić z równowagi – nie licząc zdolności Haizakiego.
    Może rzeczywiście powinien rozważyć taką pracę? Wyładowywanie energii na przedmiotach było całkiem dobre, ale może jeśli zajmie myśli problemami związanymi z pracownikami, nie będzie tak męczył się z miłością?
    Cóż... chyba da sobie trochę czasu na zastanowienie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń