[MnU] Odcinek 33

Moda na Uke
Odcinek 33



    Poranek Kagamiego stawał się nieodmowną przyjemnością, o ile po przebudzeniu tuż obok siebie znajdował Kuroko. Krucha postać jego chłopaka wśród pierzyny od razu wprawiała go w wyśmienity nastrój, a jeśli do tego po chwili do jego umysłu dochodziły wspomnienia tego, w jaki sposób się tam znalazł, nie istniało praktycznie nic, co mogłoby przebić tę magiczną bańkę.
    Przeciągnął się z rozkoszą, uśmiechając pod nosem i przytulając do pleców swojego ukochanego. Ucałował jego ramię, opierając głowę o dłoń, a łokieć o poduszkę. Ostrożnie zerknął pod pościel, by upewnić się, że Tetsuya niewiele na sobie ma – a konkretnie same bokserki, które zresztą nieco się zsunęły i ukazywały uroczy rowek, o ile Taiga odpowiednio wysoko uniósł kołdrę.
–    Widzisz tam coś ciekawego?- mruknął sennie Kuroko.
–    Uhm...- Kagami speszył się nieco i opuścił pościel, na co Tetsuya wzdrygnął się lekko, gdy chłodniejsze powietrze prześlizgnęło się po jego nagim kręgosłupie.
–    Mogłeś trochę pomyśleć, zanim zrzuciłeś na mnie tę kołdrę, wiesz?- westchnął z lekką irytacją, tyłem przysuwając się do Kagamiego, by zapewnić sobie przyjemne ciepło, które jak zawsze biło od jego muskularnego ciała, w szczególności zaś od klatki piersiowej.
–    Przecież delikatnie ją opuściłem – zauważyłem Taiga, marszcząc lekko brwi.
    Kuroko nie miał sił walczyć o ostatnie zdanie, gdyż wciąż jeszcze był trochę śpiący. W milczeniu napawał się więc ciepełkiem za jego plecami, mając ochotę zamruczeć, albo przynajmniej westchnąć z rozkoszą.
–    To chyba twoja kolej na przygotowanie śniadania?- zapytał Taiga, znów go przytulając i wtulając nos w jego włosy. Zdecydowanie za bardzo lubił ich zapach.
–    Śpieszy ci się gdzieś?
–    No niekoniecznie, a co?
–    To, że ze śniadaniem będziesz musiał poczekać, dopóki nie wstanę – mruknął Tetsuya. Otworzył oczy i zamrugał kilka razy, by pozbyć się uczucia piasku pod powiekami. Wiedział, że i tak nie zaśnie, skoro Kagami był już wybudzony.
    Tak jak przypuszczał, po chwili bezruchu jego chłopak zaczął bezwiednie przesuwać palcami po jego ramieniu. Nie robił tego specjalnie, Kuroko wiedział, że był to odruch, poza tym był on na tyle miły, że nigdy nawet nie próbował strącić jego dłoni czy narzekać, że nie daje mu spać – bo w istocie, choć dotyk ten był delikatny, sprawiał również, że Tetsuya nie mógł na powrót zasnąć.
    Oczywiście, działało to w ten sposób tylko rano, po przebudzeniu.
–    Mamy na dzisiaj jakieś plany?- zapytał Taiga.
–    Poza śniadaniem na razie żadnych – mruknął w odpowiedzi Kuroko.- To trochę smutne, że się tak obijamy...
–    To może gdzieś wyskoczymy?- zaproponował czerwonowłosy.- Co powiesz na kino? Zdaje się, że ostatnio była premiera ekranizacji tej książki, co czytałeś, nie? Tego kryminału.
–    Hmm...- Tetsuya był całkiem zaskoczony, że jego chłopak o tym pamiętał, w końcu nie należał do osób, które interesują się książkami. Sądził, że nie zwraca uwagi na to, co czyta Kuroko.- W sumie czemu nie?- odparł w końcu, wzruszając lekko ramionami.- To i tak lepsze niż ciągłe siedzenie w domu.
–    Wiesz, ja tam nie mam nic przeciwko siedzeniu w domu – zamruczał Kagami, ponownie całując jego ramię.- Albo leżeniu...- Znów je pocałował.- Albo nawet staniu – dodał żartobliwym tonem, ponownie całując ramię. Tetsuya zagryzł lekko wargę w nieudolnej próbie powstrzymania uśmiechu. Obrócił się leniwie na plecy, by mieć nad sobą Taigę i pozwolił mu się pocałować.
    Kagami zrobił to z wielką ochotą, delikatnie przyciskając wargi do jego ust. Z początku nawet nimi nie poruszył, ciesząc się samym jedynie dotykiem. Ale, jak to zawsze było w takim wypadku, szybko zaczął się niecierpliwić. Przeczesał dłonią włosy Tetsuyi, a następnie położył ją na jego policzku, powoli wsuwając język do jest ust i smakując ich wnętrza. Kuroko odpowiedział na pieszczotę, trącając swoim językiem jego własny, od czasu do czasu wycofując go nieco, by rozdrażnić mężczyznę. Rzecz jasna, jak było do przewidzenia, Kagami dość szybko zaczynał się irytować i jeszcze głębiej wsuwał swój język w poszukiwaniu języka Tetsuyi, co ostatecznie kończyło się cichym śmiechem błękitnowłosego.
–    Naprawdę musisz przestać to robić – westchnął ciężko Taiga, odsunąwszy się nieznacznie.
–    Dlaczego?- zapytał z uśmiechem Kuroko.- To zabawne, jak szybko się denerwujesz.
–    Kiedyś przez przypadek wepchnę ci język do gardła.
–    Wiesz co się wtedy może stać?- zapytał Kuroko raczej stwierdzającym niż pytającym tonem. Zmarszczył przy tym lekko brwi w udawanym zmartwieniu.
–    Wolę o tym nie myśleć – mruknął Kagami, po czym, aby uciąć temat, wrócił do całowania.
    Tetsuya jeszcze przez chwilę lekko się uśmiechał, mimo zajętych ust, jednak po niedługim czasie sytuacja zaczęła stawać się nieco poważniejsza – ponieważ czuł wyraźnie, że oboje z Kagamim zaczynają się nakręcać. Żaden z nich nie myślał już o tym, jak romantyczna i słodka jest ta chwila, kiedy dwoje kochających się mężczyzn budzi się o poranku obok siebie i zaczyna czule całować – teraz skupiali się na tym, jak wiele przyjemności przynosił im ten moment.
    Oczywiście, dla obu nadal było to romantyczne. Po prostu oboje byli mężczyznami i ich instynkt podpowiadał, że skoro jest przyjemnie, to znaczy, że może być jeszcze lepiej.
    Kuroko wygiął nieco kręgosłup w odruchu świadczącym o niecierpliwości, szerzej rozchylając usta, czego Taiga nie omieszkał wykorzystać. Ich pocałunek stał się nieco bardziej namiętny, ale z pewnością nie dziki, czy zupełnie naglący – tego typu momenty mieli już za sobą, nauczyli się zaspokajać pragnienie siebie nawzajem w sposób delikatniejszy, ale za to niegwałtowny, dłuższy.
    To Tetsuya jako pierwszy przerwał pocałunek i odsunął się nieznacznie, naciskając dłońmi na klatkę piersiową Kagamiego, by dać mu do zrozumienia, że ma się nie tyle odsunąć, co położyć na plecach. Taiga zrobił to posłusznie bez zbędnych protestów, ułożył się wygodnie, wzdychając w rozkosznym oczekiwaniu i przyglądając się Kuroko, kiedy ten obsypywał pocałunkami jego ciało, poczynając od szyi i obojczyków, przechodząc przez tors i podbrzusze, i kończąc, oczywiście, na jego członku.
    Kuroko niekiedy lubił drażnić się ze swoim chłopakiem, muskając jedynie wargami wrażliwą skórę jego penisa. Trzymał wówczas usta milimetry od jego ciała, tak by Kagami wyraźnie czuł jego ciepły oddech, ale nie dotyk. Na głos mówił, że Taiga zabawnie wówczas wygląda, gdy oddycha głęboko i drżąco w nerwowym oczekiwaniu, ale prawda była taka, że widok ten fascynował i podniecał Tetsuyę.
    Zdecydowanie lubił się temu przyglądać.
    Także i tego dnia postanowił nieco poznęcać się nad Kagamim. Muskał wargami jego członka, odsuwał się nieznacznie, przesuwał niżej, ocierał jego trzon o policzek, ale wciąż nie dotykał ustami, jednocześnie spoglądając w górę, jak klatka piersiowa Taigi poruszała się w górę i w dół w nierównych odstępach. Powstrzymał cisnący się na usta uśmieszek i pocałował czubek członka Kagamiego, w nagrodę, że mężczyzna nie zaczął jeszcze narzekać.
    Taiga jęknął cicho, odchylając głowę i zamykając oczy. Uniósł się na łokciach, zaciskając dłonie na pościeli i wpatrując się w błękitnowłosego. Kuroko zdecydowanie się nie spieszył, niemal od niechcenia chwycił jego członka i przesunął po nim dłonią w górę i w dół – raz, dwa razy, trzy razy. Przesunął językiem wzdłuż całej jego długości, a później znów trzymał usta na dystans, zaszczycając penisa Kagamiego jedynie coraz cieplejszymi podmuchami oddechu.
    W końcu jednak, widząc, że Taiga jest wyraźnie na skraju wytrzymania, zlitował się nad nim i zaczął leniwie ssać czubek jego członka. Z gardła czerwonowłosego wydobył się przeciągły jęk, jego oddech przyspieszył momentalnie, głowa opadła bezwładnie na poduszkę. Tetsuya miał wrażenie, że policzki zaczęły mu płonąć, a całe jego ciała zalała fala gorącego dreszczu. Oto Kagami, którego widzieć mógł tylko Tetsuya – niemal bezbronny, zdany na jego łaskę, gotów, by oddać mu się bez reszty.
    Jak mógłby nie wynagrodzić mu tego?
    Wziął głębiej do ust jego członka, stopniowo go nawilżając, by łatwiej było mu za chwilę przesuwać po nim płynnie wargi. Kawałeczek po kawałeczku, dopóki nie poczuł, jak czubek sięgnął jego gardła – wówczas ten powoli i ostrożnie wsunął się do końca, aż Kuroko dotykał niemal nosem podbrzusza Taigi.
    Wycofał się nieco szybciej, niż kiedy wsuwał, ponieważ czuł, że lada moment zacznie się krztusić. Zignorował jedną czy dwie łezki, które zebrały mu się w oczach, wysunął członka z ust, przełknął ślinę, a następnie przeszedł do drugiego podejścia – tym razem penis wsunął się w jego gardło z mniejszym oporem, za trzecim z jeszcze mniejszym, a za czwartym już prawie zupełnie gładko, choć Kuroko i tak nie zamierzał się z tym spieszyć. Członek Taigi był pokaźnych rozmiarów, a nie chciał ryzykować i wystawiać się na pośmiewisko, gdyby zaczął gwałtownie kasłać i łapczywie chwytać powietrze.
    Z doświadczenia wiedział, że im głębiej i dłużej w gardle ma członka Kagamiego, tym szybciej dojdzie do orgazmu, dlatego też wstrzymał się nieco i pieścił go w ten „tradycyjny” sposób, zwyczajnie obciągając. Czuł jak niezwykle twardy jest penis jego chłopaka, przez co sam zaczynał się coraz bardziej niecierpliwić, odzywała się w nim również ta strona, którą zazwyczaj skrzętnie ukrywał. Miał wrażenie, że jego odbyt pulsuje niecierpliwie, oczekując głównego punktu programu.
    Nie mógł już dłużej czekać.
    Wysunął członka Kagamiego z ust i uniósł się lekko, oblizując usta i spoglądając na swojego chłopaka. Taiga dostrzegł w jego oczach nieme polecenie, podniósł się więc, choć kosztowało go to sporo wysiłku – wciąż był zamroczony dopiero co przerwaną pieszczotą.
    Kuroko tymczasem zaczynał czuć się rozdarty. Zagryzał mocno wargę, zastanawiając się, jak chce to zrobić. Zdążył już pozbyć się bokserek, podobnie jak Taiga, który teraz, wyjąwszy lubrykant z szafki nocnej i wylawszy jego odrobinę na dłoń, rozsmarowywał go po dziurce Tetsuyi, wsuwając w nią delikatnie palce. Kuroko był już rozluźniony, nie stanowiło więc to żadnego kłopotu.
–    Od... od tyłu – wymruczał w końcu Tetsuya, decydując się na swoją ulubioną pozę. Odwrócił się od Kagamiego i pochylił, wypinając pośladki w jego stronę. Zanurzył w siebie palce, upewniając się, że jest odpowiednio nawilżony, choć nachodziła go myśl, że i bez tego lubrykanta byłby gotów przyjąć w sobie Taigę. Odwrócił twarz do swojego chłopaka, patrząc jak ten przymierza się do niego, wzrok wbijając w miejsce, w którym wkrótce miały się złączyć ich ciała.
    Tetsuyę zalała fala euforii, kiedy poczuł w sobie członka Kagamiego. Jęknął głośno, marszcząc w skupieniu brwi i mocno zaciskając dłonie na pościeli. Przez całe jego ciało przeszedł tak niewyobrażalnie przyjemny dreszcz, iż mężczyzna zaczął obawiać się, że jego nogi lada chwila odmówią mu posłuszeństwa a on sam upadnie, niezdolny do tego, by podnieść się na nowo.
    Był wdzięczny Kagamiemu, kiedy ten chwycił jego biodra i zaczął się w nim poruszać. Nie próbował zaczynać delikatnie, obaj byli zbyt nakręceni, by zadbać o romantyczność. Wykonywał pchnięcia w stałym tempie, rozkoszując się gorącym, wilgotnym i ciasnym wnętrzem ukochanego.
    Kuroko był w siódmym niebie. Nie miał pojęcia skąd wzięła się w nim taka ochota na seks, ale czuł, że zabiłby dosłownie każdego, kto próbowałby im teraz przerwać. Jęczał za każdym razem kiedy członek Kagamiego dotykał jego prostaty, co z kolei wywoływało jęki Taigi. Mężczyzna stękał cicho z każdym pchnięciem, czując, że nieuchronnie zbliża się do końca.
    Spełnienie przyszło zupełnie nagle, oboje byli zaskoczeni tym, jak szybko im poszło, choć z początku zbyt zajęci byli dochodzeniem do siebie, by w ogóle o tym myśleć. Kuroko w końcu poddał się i osunął na pościel, Taiga wysunął się zaś z niego i ciężko usiadł na łóżku, uspokajając się.
–    Znowu zapomnieliśmy prezerwatywy – westchnął ciężko Kuroko po kilku dobrych minutach. Leżał na brzuchu, podpierając się łokciami i spoglądając na Kagamiego, który ułożył się obok niego i nakrył ich obu byle jak kołdrą.
–    No a tak w ogóle to wow...- mruknął bezmyślnie w odpowiedzi jego chłopak. Tetsuya zmarszczył lekko brwi, ale zrozumiał, o co mu chodziło.
–    Trochę tak – stwierdził.
    Westchnął ciężko, zupełnie uspokoiwszy oddech. Nie miał najmniejszej ochoty wstawać, a dopiero co robić śniadanie, zwłaszcza, że wcześniej wolałby wziąć szybki prysznic, a przypuszczał, że jeśli nie zmieni pościeli, to Kagami na pewno nie zrobi tego za niego, nawet jeśli znajdowali się w jego mieszkaniu.
–    Tyle rzeczy do zrobienia z samego rana – westchnął ciężko.- A wszystko przez te kilka minut jakiejś tam przyjemności.
–    Mmm?- Kagami odwrócił wzrok od sufitu i spojrzał na niego, drapiąc się po prawej piersi.
–    Nic, mówiłem, że zaraz zrobię ci śniadanie – mruknął z lekkim uśmiechem.
–    Ooo, super.- Taiga wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Jestem głodny jak wilk.
–    Zawsze jesteś – westchnął ostentacyjnie Tetsuya, a potem wstał i, chwyciwszy swoje rzeczy, rzucił przez ramię, ruszając do łazienki:- Ale ty zmieniasz pościel, Kagami-kun! Bez dyskusji!- dodał, przeczuwając, że jego chłopak zaprotestuje.
    I, zgodnie z jego domysłami, usłyszał w odpowiedzi pełne irytacji westchnienie.

***

    Cichy odgłos uderzanych o talerz sztućców był jedynym dźwiękiem, jaki chwilowo roznosił się po jadalni, nie licząc stukotu odkładanej raz po raz filiżanki zielonej herbaty i szelestu gazety, kiedy Akashi przerzucał stronice, by przesunąć wzrokiem po najświeższych wiadomościach. Chociaż zajęty był zarówno czytaniem, jak i spożywaniem śniadania, jego podzielność uwagi pozwalała mu także dostrzec brak humoru u siedzącego naprzeciw niego zielonowłosego mężczyzny.
    Midorima ledwie ruszył swój posiłek. Z dość niemrawą miną dziobał widelcem marynowane warzywa, przez co najmniej minutę żując każdy pojedynczy kęs. Swoją filiżankę herbaty podnosił powoli do ust, ale prawie zawsze odkładał ją nietkniętą, jakby w ostatniej chwili odechciewało mu się pić.
    Seijuurou miał ochotę westchnąć ciężko i rzucić jakąś kąśliwą uwagę, domyślał się jednak, że jego przyjaciela coś trapi.
    Nawet jeśli nie okazywał tego, kiedy tak namiętnie kochali się zeszłego wieczoru, a także tego poranka.
–    Jak mają się sprawy między tobą i Takao?- zagadnął, przypuszczając, że to właśnie młody wokalista zajmuje głowę Shintarou.- Chyba nie zrobił ci kolejnej awantury o to, że nocowałeś u mnie?
–    Co? Ach, nie...- mruknął Midorima w odpowiedzi, marszcząc lekko brwi.- W dalszym ciągu nie pochlebia naszego związku, ale już tego nie komentuje.
    Seijuurou uniósł lekko brew, słysząc jego słowa. Zdawał sobie sprawę z uczuć Shintarou, ale nie sądził, że mężczyzna nazywa ich relacje „związkiem”. Oczywiście, cenił sobie przyjaźń z Midorimą – był w końcu jego pierwszym chłopakiem, miał do niego sentyment i darzył go ogromnym zaufaniem, prawdopodobnie większym nawet niż Kuroko. Bywało, że martwił się o niego, nie chciał go też ranić każdym odrzuceniem jego uczuć, ale wolałby, żeby zielonowłosy nazywał rzeczy po imieniu – tym prawdziwym.
–    Myślałem, że pogodził się z faktem, że jesteśmy kochankami – powiedział Akashi łagodnym tonem, kładąc jednak subtelny nacisk na określenie ich relacji. Midorima nawet na niego nie spojrzał.
–    Po części zapewne tak. Zresztą, tu i tak nie chodzi o nas.- Shintarou westchnął ciężko.- Po prostu trochę się o niego martwię, odkąd... sam nie wiem, jak to określić.
–    Spróbuj, może zrozumiem.
–    To tylko przypuszczenia, ale podejrzewam, że on i Miyaji ze sobą romansują – mruknął Midorima.
–    Och.- Akashi nie okazał po sobie rozbawienia.- To ten jego przyjaciel, o którym mi wspominałeś? Sądzisz, że są razem i odezwała się w tobie zazdrość?
–    Co? Nie, nic z tych rzeczy, nanodayo.- Midorima zmarszczył brwi, spoglądając na czerwonowłosego.- To trochę bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Kocham go jak brata i zwyczajnie martwię się o niego... Miyaji to raczej nie jest dobra partia. Obawiam się, że będzie miał na niego zły wpływ.
–    Dlaczego?
–    Bo widzę jak mnie traktuje.- Shintarou wzruszył nieznacznie ramionami.
–    Sugerujesz się więc jego brakiem sympatii do ciebie?- Seijuurou nie potrafił ukryć zdumienia.- Shintarou, bądź rozsądny. Miyaji jest przyjacielem Takao i z pewnością pierwszą osobą, która poznaje najświeższe ploteczki na temat waszych kruchych relacji.- Akashi wskazał pałeczkami na Midorimę.- Nie lubi cię, bo ranisz jego drogiego przyjaciela. A jeżeli rzeczywiście ze sobą romansują, oznacza to, że musi być w nim zakochany. Tym bardziej ma prawo pałać do ciebie nienawiścią. No, chyba że jego i Takao łączą takie same relacje jak nas.
–    Nie wiem jeszcze o co w tym wszystkim chodzi, ale z pewnością się dowiem – westchnął Midorima, poprawiając swoje okulary.- Nie bronię mu się zakochiwać, ale jednocześnie wolałbym, żeby unikał związków z kimś takim, jak Miyaji.
–    Boisz się, że obróci go przeciwko tobie?
–    Raczej że stanie się taki jak on – odparł Shintarou, krzywiąc się.- Ciągle robi te swoje dziwne miny i odzywa się takim szorstkim tonem.
–    Może tylko do ciebie.- Teraz to Akashi wzruszył ramionami, zaspokoiwszy ciekawość. Rozterki dręczące Midorimę nie były zbyt poważne, wobec czego gotów był wrócić do przerwanego posiłku oraz przeglądania gazety.
    Shintarou przez chwilę przyglądał się czerwonowłosemu, postukując palcami o blat stołu. Zastanawiał się, czy powinien poruszyć kolejny temat, może nieco mniej zobowiązujący, ale zdolny do tego, by podtrzymać rozmowę. Akashi wyglądał na pochłoniętego czytaniem, ale Midorima dobrze wiedział, że w gruncie rzeczy niewiele z tego mogło zainteresować jego przyjaciela.
–    Planujesz na święta urlop?- zagadnął.
–    Ojciec mnie do siebie zaprosił, ale mam zamiar wywinąć się pracą.- Seijuurou machnął lekceważąco dłonią.- Nie mam ochoty na święta w tym roku, więc pewnie rzeczywiście będę pracował, ale nie gwarantuję, że nie zgodzę się na propozycję spędzenia ich u Tetsuyi. O ile w tym roku również takową dostanę – dodał po chwili zastanowienia. Upił łyk herbaty i skrzywił się nieznacznie.- W końcu teraz Tetsuya ma nowego chłopaka, może będzie chciał z nim spędzić te święta.
–    A skoro jesteśmy już przy jego chłopaku... on jest z Kagamim, tak?
–    Tak.- Seijuurou kiwnął głową i spojrzał na przyjaciela znad gazety.- Przecież widziałeś ich razem w szpitalu, kiedy odwiedziliśmy Ryoutę.
–    Nie widziałem.
–    Hmm...- Akashi zastanowił się przez chwilę.- No tak, rzeczywiście, kiedy do nas dołączyłeś, Kagami już pojechał. Nie wspominałem ci, że nazywa się Kagami? Zresztą, co za różnica? Znasz go?
–    Owszem, znam.
–    To dość zaskakujące, w końcu to raczej półgłówek – zauważył spokojnie Akashi.- Gdzie go poznałeś?- zapytał, choć bez zbędnego zainteresowania. Dopiero kiedy usłyszał odpowiedź, jego czujność wzmogła się, podobnie jak ciekawość.
–    Na koncercie Takao – powiedział Midorima.- Był dość irytujący, ale po paru piwach zaczęliśmy się jakoś dogadywać. Ostatecznie skończyliśmy w łóżku.
–    Przespaliście się ze sobą?- Seijuurou wbił uważny wzrok w przyjaciela.
–    A żeby to raz?- Shintarou zmarszczył lekko brwi. Był pewien, że wspominał o tym wówczas Akashiemu, ponieważ była to poniekąd próba wzbudzenia w nim zazdrości. Oczywiście, zupełnie nieudana.- Mówiłem ci o nim.
–    Kiedy to było?
–    Chyba niecały rok temu.- Midorima wzruszył ramionami.- Łączyła nas raczej luźna znajomość, podobnie jak ja sypiał z kim miał ochotę. Kiedyś napomknął, że jest zakochany, a potem dowiedziałem się, że przespał się z Aomine. Wówczas ze mną zerwał. Sądziłem, że to o niego chodziło, dlatego zaskoczyło mnie, kiedy jakiś czas temu zobaczyłem go z Kuroko w centrum handlowym.
–    Czekaj, co takiego?- Akashi zmarszczył brwi w skupieniu.- Powiedziałeś, że „przespał się z Aomine”?
–    Tak.
–    I mówisz mi o tym dopiero teraz?- nie dowierzał czerwonowłosy.- Kiedy to zrobili?
–    Skąd mam wiedzieć, zapytaj któregoś z nich, ja w tym nie uczestniczyłem!- warknął z lekką irytacją Midorima, jednak jego ton nie zraził Seijuurou.
–    Interesujące – wymamrotał w zamyśleniu mężczyzna.- Doprawdy, bardzo interesujące... Od dawna wiedziałem, że Daiki podkochuje się w Kagamim, ale nie poznałem po nim, żeby połączyło ich coś więcej... Ciekawe, czy Tetsuya ma o tym wszystkim pojęcie.
–    Myślisz, że związałby się z Kagamim, gdyby o tym wiedział?- mruknął Midorima.- Nie znam za dobrze Kuroko, ale przypuszczam, że za bardzo by się przejmował miłością starszego brata.
–    Będę musiał z nim porozmawiać – stwierdził Akashi, zagryzając lekko wargę i marszcząc nieznacznie brwi.
–    Jesteś pewien?- Shintarou spojrzał na niego z powątpiewaniem.- To może zaważyć na ich związku. Chyba nie chcesz mu go zrujnować?
–    Zrujnować? Skądże znowu.- Akashi pokręcił głową.- Chcę go jedynie uchronić przed cierpieniem. Jeśli okaże się, że od samego początku nie miał o niczym pojęcia, to im szybciej to sobie wyjaśnią, tym lepiej. Wątpię, by Kagami palił się do tego, by wyznać mu prawdę, a im później to nastąpi, tym bardziej zrani Tetsuyę.
–    Cóż, zrobisz jak uważasz za słuszne.- Midorima wzruszył obojętnie ramionami.- Żaden z nich nie jest moim przyjacielem, więc nic mnie nie obchodzą ich związki.
    Akashi jednak już nie zwracał uwagi na zielonowłosego. Sięgnąwszy do kieszeni spodni i wyciągnąwszy komórkę, zaczął szukać w spisie ostatnich połączeń numeru do Kuroko.
    Nie miał zamiaru odwlekać spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń