[MnU] Odcinek 35

Moda na Uke
Odcinek 35



    Kuroko bardzo rzadko odwiedzał Akashiego w jego apartamencie z racji tego, że uważał, iż był on zwyczajnie zbyt wielki i pusty dla niego. Dawno przyzwyczaił się do faktu, że jego przyjaciel jest chorobliwie bogaty, ale nie oznaczało to jeszcze, że akceptuje jego otoczenie. Mieszkanie Seijuurou składało się z dwóch sypialni, łazienki z jacuzzi, osobnego pomieszczenia będącego pralnią, obszernego salonu, kuchni oraz jadalni. Zdaniem Tetsuyi w tych zdecydowanie nieskromnych kątach brakowało rodzinnego ciepła, atmosfera zdawała się być chłodna, zaś każde słowo odbijać się echem od ścian.
    W prawdzie co do tego ostatniego Akashi znalazł rozwiązanie – kiedy Kuroko zawitał do jego apartamentu w odpowiedzi na zaproszenie na kolację, wewnątrz rozbrzmiewała muzyka.
    Podejrzanie erotyczna.
–    Uprzedzam, że jeśli po kolacji zaproponujesz też obejrzenie filmu, z miejsca odmówię – ostrzegł, wbijając w niego spojrzenie błękitnych oczu.
    Seijuurou, który pomagał mu ściągnąć kurtkę i teraz odwieszał ją na wieszak w holu, uśmiechnął się lekko.
–    Obawiasz się, że włączyłbym porno? Nie potrzebowałbym tandetnego filmu, żeby rozpalić w tobie pożądanie.
–    Gdybyś włączył mi taki tandetny film, rozpaliłbyś we mnie tylko obrzydzenie – odparł z powagą Kuroko, ściągając buty.- Na razie mogę cię pochwalić za zapachy, bo rozpaliły we mnie głód.
–    W takim razie zapraszam do stołu, czuj się jak u siebie. W miarę możliwości – dodał po chwili z rozbawieniem. Wiedział, co błękitnowłosy sądzi o jego luksusach, ale rzecz jasna nie czuł się tym urażony.
    Przeszli do części jadalnej, gdzie czekał na nich nakryty białym obrusem stół. Akashi rozłożył już talerze – nakrył miejsca naprzeciw siebie po dłuższych stronach stołu, ponieważ wiedział, że Kuroko nie lubi zachowywać tak dużego dystansu z rozmówcą, a sam pragnął rozmawiać z nim twarzą w twarz.
    Oprócz talerzy nie zabrakło również pałeczek i sztućców, a także kieliszków. Początkowo Seijuurou zamierzał ustawić także czerwone świeczki, ale ostatecznie stwierdził, że wówczas Tetsuya mógłby czuć się naprawdę niekomfortowo.
–    Wygląda bardzo ładnie – stwierdził Kuroko ku zadowoleniu Akashiego.- Poznam twoją narzeczoną?
–    Ilość nakryć na stole sugerowałaby, że to ty nią jesteś – odpowiedział z rozbawieniem.- Usiądź, proszę. Zaraz przyniosę naszą kolację. Wolisz czerwone wino, czy białe?
–    Poproszę wodę.
–    Czyli białe.
    Kuroko wzruszył tylko ramionami. Spodziewał się takiej odpowiedzi i nie miał zamiaru się kłócić. Wolałby mieć trzeźwy umysł, kiedy będzie wracał do domu, ale wyglądało na to, że kolacja, na którą zaprosił go Akashi, była z jakiegoś konkretnego, być może bardzo ważnego powodu.
    Oczywiście, zamierzał czekać cierpliwie, aż Seijuurou wszystko mu wyjaśni, aczkolwiek prawdą było, że odkąd tylko zadzwonił do niego i zaproponował ten wspólny posiłek, ciekawość niemal zżerała Tetsuyę od środka.
    Czerwonowłosy pojawił się po krótkiej chwili, niosąc w dłoniach tacę z parującymi talerzami, nieco wyższymi od tych, które stały już na stole. Położył oba na nich i dopiero wówczas oczom Kuroko ukazał się gotowany ryż z warzywami oraz kawałek pysznie wyglądającego kurczaka, a wszystko to polane sosem imbirowym – dokładnie tak, jak lubił.
–    Jak zawsze mnie rozpieszczasz, Akashi-kun – stwierdził Tetsuya, spoglądając za przyjacielem, który podszedł do oszklonego regału i, otworzywszy drzwiczki, wyjął jedną z butelek.
–    Po prostu wiem, jaki bywasz wybredny – odparł z uśmiechem, wracając do stołu. Odkorkował wino sprawnym ruchem, posługując się korkociągiem, który przyniósł ze sobą wcześniej na tacy. Następnie rozlał wino do kieliszków i, odstawiwszy butelkę na bok, zachęcająco wskazał dłonią talerz Kuroko.- Bon appètit, ma chèrie.
–    Smacznego – odparł mężczyzna, udając, że nie zrozumiał zwrotu, jakim posłużył się Akashi. Wiedział, że są przyjaciółmi i Seijuurou nie darzy go żadnym poważnym uczuciem przypominającym bądź będącym samą miłością, ale nie ukrywał, że czasem jego zachowanie wprawiało go w lekkie zakłopotanie.
    Całe szczęście, że zdążył się do niego przyzwyczaić.
    Po spróbowaniu odrobiny ryżu z warzywami i sosem Tetsuya musiał powstrzymać się od pełnego zachwytu pomruku, jednak kiedy posmakował kurczaka, dłużej nie dał już rady. Westchnął z rozkoszą, kręcąc lekko głową.
–    Gotujesz lepiej niż Ryouta-kun...- stwierdził z odrobiną żalu.
–    Jeśli to komplement, to dość marny – odparł z rozbawieniem Akashi.- Bardziej bym się ucieszył, gdybyś powiedział, że jestem lepszy od Kagamiego.
–    Przykro mi, ale mimo wszystko dzieli was jeszcze kilka lat świetlnych.
–    Wygląda na to, że dobrze wam się układa.- Seijuurou nie chciał tak od razu przechodzić do meritum spotkania. Kolację zaplanował głównie po to, by wynagrodzić jakoś Tetsuyi niemiłe wiadomości, które dla niego miał – oczywiście, o ile Kuroko nie wiedział o tym, że jego obecny chłopak spał z jego bratem, a także że sypiał niegdyś z Midorimą. Jeśli okazałoby się, że owszem, Kuroko został o tym poinformowany, kolacja stałaby się po prostu miłym wieczorem spędzonym we dwoje.
–    Cóż, nie ukrywam, że jak na razie nam się powodzi – przytaknął Tetsuya, upijając niewielki łyk wina. Napój rozgrzał przyjemnie jego gardło i przełyk, kiedy spływał do żołądka.- Ale nie chcę zapeszać, w końcu to dopiero dwa miesiące, w dodatku niecałe. Póki co cieszę się, że o nic się nie kłócimy i nie ma między nami żadnych zbędnych spięć.
    Akashi pokiwał głową, zajęty przeżuwaniem kurczaka. Chociaż był mężczyzną stanowczym i pewnym siebie, przez chwilę dopadły go wahania. Może jednak nie powinien mówić Kuroko prawdy? Może lepiej by było porozmawiać z Kagamim i po prostu kazać mu, by się do wszystkiego przyznał? Byłoby przecież lepiej, gdyby Tetsuya dowiedział się tego od swojego chłopaka, a nie od osoby trzeciej.
    Choć z drugiej strony wydawało mu się, że jeśli Taiga zdradziłby, że to on mu kazał się przyznać, błękitnowłosy żywiłby do niego pewnego rodzaju urazę. W końcu w ten sposób mieszałby się w ich sprawy raczej nie z tej strony, z której powinien.
    W myślach wzruszył ramionami – pozostawało mu po prostu powiedzieć i przyjąć reakcję Kuroko, nieważne jaka by była. Czy się zezłości, czy popadnie w rozpacz, Akashi i tak zawsze będzie u jego boku.
–    A jak się miewa Ryouta?- Na razie zmienił temat, chcąc poczekać do końca posiłku. Nie chciałby, żeby Kuroko stracił apetyt.
–    Narzeka trochę, że bolą go żebra, no i jeszcze trochę kuleje, ale poza tym jest coraz lepiej. Ostatnio wyszedł nawet z jakimś znajomym na miasto. Wrócił z kilkoma torbami pełnymi ciuchów, więc zgaduję, że dobrze się bawił...
–    Więc złamane serce najwyraźniej też zaczyna się goić. To dobry znak – uznał Seijuurou, upijając łyk wina ze swojego kieliszka.
–    Całe szczęście. Ponury i przygnębiony Ryouta snuł się po domu jak duch. Cieszę się, że wraca do siebie.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Chociaż są tego i dobre i złe strony.
–    Znów zamęcza cię przytulaniem i braterskimi rozmowami?
–    Och, jak ładnie udało ci się określić duszenie mnie i ingerowanie w intymne sfery mojego życia.- Tetsuya pokiwał głową z udawanym uznaniem.- Jak zawsze traktuje mnie jak pięciolatka. Może powinienem zacząć myśleć o przeprowadzce.
–    Mam wolną sypialnię – zaoferował się Akashi.
–    Myślałem o czymś znacznie mniejszym i ciaśniejszym – przyznał Tetsuya.- Ale dziękuję.
–    Nie wyobrażam sobie, że miałbyś nie mieszkać z braćmi w rodzinnym domu. Jeśli naprawdę się wyprowadzisz, Ryoucie znowu pęknie serce.
–    Cóż, całe życie nie zatrzyma mnie przy sobie.- Kuroko wzruszył lekko ramionami. Skończył już swój posiłek i zastanawiał się, czy zmieściłby przypadkiem małą dokładkę. Akashi zawsze nakładał mu odpowiednią dla niego porcję, tak że prawie nigdy nie zostawiał niczego na talerzu, ale ponieważ tego wieczora kurczak był wyborny, Tetsuya z chęcią wcisnąłby jeszcze trochę.
    Akashi prawidłowo odczytał jego chęci z błękitnych oczu. Bez słowa, ale z uśmiechem wstał od stołu i zabrał jego talerz, udając się do kuchni. Wrócił po chwili z dokładką, a Tetsuya z wdzięcznością skinął głową.
–    Przepraszam, że tak cię objadam – westchnął z lekkim zażenowaniem.- Mogłeś się trochę mniej postarać.
–    Będę pamiętał na przyszłość, w razie gdybym nie chciał cię trzymać długo w moich skromnych kątach – powiedział z uśmiechem.- Ale dzisiaj mogę ci nawet zaproponować nocleg, więc nie krępuj się i pij wino.
    Kuroko zerknął na niego podejrzliwie, ale ku jego zaskoczeniu w oczach Seijuurou nie dostrzegł żadnego błysku świadczącego o tym, że jego słowa posiadały drugie dno. Przystał więc na jego propozycję i dolał sobie odrobinę trunku.
    Noclegu jednak wolał na razie nie potwierdzać.
–    A co słychać u ciebie, Akashi-kun?- zagadnął Kuroko. Zauważył, że mężczyzna kończy już swój posiłek, postanowił więc dyskretnie podpytać go o powód, dla którego zaprosił go na kolację.- Interesy sprzyjają?
–    Owszem – potwierdził czerwonowłosy.- Aż powoli zaczyna mnie nudzić to ciągłe zarabianie. Z miesiąca na miesiąc przekraczam budżet przypuszczalnych zarobków. Nie mam pojęcia, jak to powstrzymać, ani co zrobić z tymi wszystkimi pieniędzmi.
–    Mógłbyś przeznaczyć je na jakiś cel charytatywny.
–    Już przeznaczyłem.- Akashi pokręcił głową.
–    To może dasz podwyżkę swoim pracownikom?
–    Nie zasłużyli – odparł, krzywiąc się lekko.- Poza tym ich dochody i tak są większe niż przeciętnych pracowników Japonii, każdy może się poszczycić wypłatą większą niż średnia krajowa, a gdyby tego było mało, dostają premie i bony na święta. Między innymi dlatego tak ich nie lubię – dodał z westchnieniem.- Dlaczego mam im płacić więcej, skoro pracują tyle samo? Boże Narodzenie nie jest nawet naszym świętem.
–    Ale nam też udzielił się ten magiczny czas – stwierdził Kuroko, upijając kolejny łyk wina, tym razem nieco większy.
–    Pozwól, że ci doleję – zaproponował Akashi, chwytając do ręki butelkę.
–    Nie, dziękuję, wolę wracać na trzeźwo.
–    Możesz zostać na noc, jeśli chcesz.
–    Jutro mam zajęcia.
–    Ale dopiero na jedenastą.- Seijuurou wzruszył ramionami.- Zdążysz wrócić rano do siebie i zabrać materiały.
–    Jak to możliwe, że pamiętasz mój plan zajęć, podczas gdy Daiki-kun nie pamięta nawet co studiuję?
–    Mam lepszą pamięć od niego – powiedział z uśmiechem Akashi.- Właściwie to wszystko mam lepsze od niego. Najedzony?
–    Tak, dziękuję. Pomogę ci sprzątać.
    Seijuurou skinął głową. Wiedział z doświadczenia, że nawet gdyby upierał się przy tym, by Tetsuya siedział cierpliwie i czekał jak na gościa przystało, to ten i tak postawiłby na swoim. Zresztą, włożenie naczyń do zmywarki i włączenie jej raczej nie było bardzo dużym wysiłkiem.
    Uprzątnąwszy także stół, zabrali wino i kieliszki do salonu, a tam rozsiedli się na miękkiej kanapie, układając się w takich pozach, by móc na siebie patrzeć. Seijuurou przysunął bliżej nich niski szklany stolik, na którym położył wino. Popijając ze swoich kieliszków, przez dłuższą chwilę milczeli, zwyczajnie ciesząc się miłym wieczorem i obecnością drugiego obok siebie.
–    Długo zamierzasz wzbudzać we mnie ciekawość?- zapytał w końcu Kuroko.
–    Odnośnie?
–    Daj spokój, Akashi-kun. Kiedy masz ochotę ze mną porozmawiać, po prostu umawiamy się na mieście albo u mnie. Na kolację zapraszasz mnie tylko w ważnych sprawach.
–    Naprawdę?- Seijuurou wydawał się być autentycznie zdziwiony.- W takim razie będę cię częściej do siebie zapraszał.
–    To o co chodzi?- Kuroko spojrzał na niego z powagą.- Czy stało się coś złego?
–    Cóż...- Akashi oparł się wygodnie o oparcie kanapy, spoglądając na Tetsuyę dość niepewnie. Już samo to wzbudziło w błękitnowłosym niepokój. Seijuurou prawie nigdy nie zachowywał się w ten sposób.- Możliwe, że już o tym wiesz, a ja niepotrzebnie się martwię, ale uznałem, że jednak wypadałoby z tobą porozmawiać. Chciałbym jednak, abyś uzbroił się w cierpliwość i pozwolił mi zacząć od początku.
    Kuroko skinął głową, przystając na jego słowa.
–    Przecież wiesz, że jestem bardzo cierpliwym człowiekiem.
    Akashi nie należał do osób, które potrzebują czasu na zastanowienie się nad tym, w jaki sposób dobrać odpowiednio słowa. Zaczął płynnie, bez wahania, ale nie spiesząc się, tak by Kuroko mógł przyswoić nowe informacje.
–    Jakiś czas temu podczas śniadania przeprowadziłem dosyć intrygującą rozmowę z Shintarou. Sprawa tyczyła się jego przeszłości i z początku nie tak bardzo mnie zainteresowała, dopóki nie usłyszałem z jego ust nazwiska twojego obecnego chłopaka. Czy wiesz może o tym, że się znają?
–    Tak.- Kuroko skinął spokojnie głową.- Kagami-kun mi o tym mówił. Cóż, to się działo, zanim zaczęliśmy być ze sobą, więc jestem w stanie to znieść.- Akashi miał już odetchnąć z ulgą, ciesząc się, że nie musi psuć zupełnie tego wieczora, jednak kolejne słowa Tetsuyi nieco go zaskoczyły.- W końcu sporo gejów sypia z kobietami, zanim zrozumieją, że jednak wolą mężczyzn.
–    Ale...- Akashi już chciał powiedzieć „Shintarou nie jest kobietą”, jednak w porę zdał sobie sprawę, że zabrzmiałoby to nad wyraz idiotycznie.- Chyba jednak nie mówimy o tym samym, Tetsuya. Co powiedział ci Kagami?
–    No... że sypiał z siostrą Midorimy-kun – odparł powoli Kuroko.- Stąd się właśnie znają. Przyznał to, kiedy spotkaliśmy jego i Takao-kun w centrum handlowym. To było dość dawno temu.
–    Cóż, szczerze mówiąc ja słyszałem coś zupełnie innego.- Akashi potrząsnął głową, nieco skonsternowany.- I szczerze wątpię, by wersja Shintarou była nieprawdziwa.
–    Sugerujesz, że Kagami-kun mnie okłamał?- Tetsuya znów zmarszczył brwi.
–    Nie chcę, żeby to zabrzmiało w zły sposób, dlatego powiem tak: wszystko okaże się, kiedy z nim porozmawiasz. Ja przedstawię ci tylko to, co usłyszałem od Shintarou.- Kiedy Kuroko skinął głową, Akashi podjął na nowo:- Podczas śniadania Shintarou powiedział mi, że Kagamiego poznał na koncercie Takao. Przez jakiś czas ze sobą sypiali...
–    Kagami-kun z Midorimą-kun?- Chciał się upewnić Kuroko. Spojrzenie jego oczu wyrażało bezbrzeżne zdumienie.
–    Tak.
–    Zdajesz sobie sprawę z tego, jak dziwnie to brzmi? Przecież oni mają zupełnie różne charaktery.
    Akashi wzruszył bezradnie ramionami.
–    Co mam ci powiedzieć, Tetsuya?- zapytał ze zrezygnowaniem.- Powtarzam ci tylko to, co sam usłyszałem.
–    Wybacz, że ci przerwałem – mruknął Kuroko.- Proszę, mów dalej.
–    Zdaniem Shintarou Kagami należał do osób wolnych. No wiesz, takich jak ja – sypiał z kim chciał i kiedy chciał. Ich relacje były więc bardzo luźne, nie mieli wobec siebie żadnych zobowiązań, sam seks. Gdzieś w międzyczasie Kagami przyznał mu się, że jest zakochany. A potem...- Seijuurou pozwolił sobie na chwilę przerwy, by wziąć głębszy oddech.- Shintarou powiedział mi, że potem dowiedział się, iż Kagami przespał się z twoim bratem. Z Daikim.- Oczy Kuroko poszerzały nieco, jednak mężczyzna milczał.- Właśnie wtedy Kagami „zerwał” z Shintarou, więc ten uznał, że to w nim się zakochał Aomine. Rozmawialiśmy o tym podczas śniadania, ponieważ wyznał mi, że zaskoczyła go wiadomość, iż jesteście parą.
    Kuroko dalej uparcie milczał, wpatrując się w Akashiego. Seijuurou wiedział jednak, że umysł błękitnowłosego pracował na pełnych obrotach. Cisza nie była spowodowana żadnego rodzaju szokiem, czy zdumieniem.
–    Kiedy to było?- zapytał w końcu.
–    Masz na myśli Kagamiego i Daikiego?- Gdy Tetsuya skinął głową, Akashi odpowiedział:- Shintarou mówił, że poznali się jakiś rok temu, więc przypuszczam, że stało się to na przestrzeni właśnie tego roku. Zerwali po trzech miesiącach, ale to się mogło stać wcześniej, a Kagami po prostu jeszcze parę razy się z nim zabawił.
–    W przeciągu zeszłego roku – powtórzył spokojnie Kuroko.- A więc Kagami-kun był już we mnie zakochany. Jak myślisz, Akashi-kun... dlaczego przespał się z moim bratem?
    Seijuurou już miał otworzyć usta i powiedzieć, że nie wie, kiedy zorientował się, że przecież doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Teraz pozostałe elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce – dla niego wszystko było jasne.
    A Kuroko zaczynał się już domyślać.
    Ostatecznie i tak było coś ważnego, co Akashi ukrywał przed Tetsuyą – miłość Aomine do Kagamiego.
–    Co zamierzasz?- zapytał łagodnym tonem.
–    Jeszcze nie wiem – mruknął Kuroko, po czym upił porządny łyk wina.- Nie wiem nawet, co tak naprawdę czuję. Żal, że mój chłopak mnie okłamywał, czy wściekłość, że robił to mój własny brat. Zastanawiam się, czy Ryouta-kun miał o tym pojęcie...
–    Raczej by ci o tym powiedział. Jesteś jego ukochanym braciszkiem, uprzedziłby cię, w co się pakujesz.
–    Masz rację – westchnął ciężko Tetsuya, przecierając dłonią twarz.- Sam powinienem zauważyć, co się święci... Ale byłem święcie przekonany, że są tylko przyjaciółmi.
–    Nie masz o co się obwiniać, Tetsuya. Miałeś prawo nie zwracać na to uwagi, w końcu na początku nie interesowałeś się Kagamim.
–    Ale powinienem był obserwować brata – mruknął ze zrezygnowaniem.- Przywykłem do tego, że miał tylko przelotne romanse, nigdy z nikim nie był na poważnie... Ale przecież wiem, jak bardzo potrafi kochać, nawet jeśli ma problemy z okazywaniem tego.
–    Wolałbym, żebyś dowiedział się prawdy od nich, ale...
–    Jestem ci wdzięczny, że mi to powiedziałeś, Akashi-kun – przerwał mu Tetsuya, patrząc na niego z powagą i pewnym zapałem w oczach.- Daiki-kun i Kagami-kun nigdy by się do czegoś takiego nie przyznali! Stwierdzam to z ogromnym żalem, ale Kagami-kun mnie kocha i na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że nie zgodzę się być z nim mając świadomość, że Daiki-kun coś do niego czuje. A czuje coś na pewno. Skoro byli przyjaciółmi, Kagami-kun na pewno powiedział mu o tym, że się we mnie zakochał.
–    Jeśli chcesz, odwiozę cię do domu – powiedział cicho Seijuurou.- Wyjaśnicie sobie wszystko z Daikim.
–    Dziękuję, ale nie. Wypiłeś wino...
–    Daj spokój, ta odrobina to za mało, by mnie uziemić.
–    Akashi-kun, proszę cię.- Tetsuya spojrzał na niego ze zmęczeniem.- Już jedna bliska mi osoba wylądowała na kilka tygodni w szpitalu. Dosyć mam nieszczęść na ten miesiąc.
–    Pozwól mi więc chociaż się odprowadzić.
–    I tak będę milczał.- Kuroko wzruszył ramionami.- Rozumiem, że dopadają cię wyrzuty sumienia i chcesz mi jakoś wynagrodzić to, czego się dowiedziałem, ale zapewniam cię, że dzisiejsza kolacja wystarczyła. Dzięki temu w jakimś stopniu byłem przygotowany na ważne wieści.
–    Nie chcę, żebyś myślał, że zrobiłem to specjalnie – mruknął Seijuurou.
–    Nigdy bym tak nie pomyślał, głupku.- Tetsuya w końcu zdobył się na uśmiech, choć był on nieco słaby.- Jeszcze raz dziękuję, Akashi-kun. Nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy.
–    Pewnie tyle samo co dla mnie – odparł.
    Kuroko spojrzał na niego z wdzięcznością, a potem pochylił się i ucałował go lekko w policzek – co robił naprawdę wyjątkowo rzadko. Następnie podniósł się z kanapy i, odstawiwszy kieliszek na stolik, ruszył w kierunku holu. Nie musiał mówić Akashiemu, że już teraz wraca do domu, by jak najszybciej wyjaśnić sprawę z Daikim. Seijuurou doskonale go rozumiał – i spodziewał się tego od samego początku.
–    Uważaj na siebie w drodze – powiedział, kiedy żegnali się u progu drzwi.- Jeśli będziesz mnie potrzebował, to masz mnie na szybkim wybieraniu w telefonie, pod numerem jeden.
–    Dzię-... naprawdę?- Kuroko zmarszczył brwi, patrząc na niego. Akashi uśmiechnął się, w jego oczach błysnęła przebiegłość.
–    Pomyślałem, że nie zaszkodzi ci taki szybki skrót. Wystarczy, że wciśniesz jedynkę i od razu się połączysz. Przyjadę w każdej chwili.
–    Cóż, dziękuję – westchnął błękitnowłosy, opatulając szyję szalem.- Zadzwonię do ciebie jutro i zdam relację, jeśli chcesz.
–    Wręcz tego od ciebie wymagam – poprawił go.- Do usłyszenia jutro, Tetsuya.
–    Do jutra, Akashi-kun.- Kuroko wcisnął dłonie do kieszeni i kurtki i ruszył korytarzem w kierunku windy. Seijuurou jeszcze przez chwilę spoglądał w ślad za nim, zastanawiając się, czy nie założyć prędko butów i kurtki i nie odprowadzić go. Ostatecznie jednak stwierdził, że to kiepski pomysł. Kuroko z całą pewnością chciał teraz pobyć sam.
    Po Akashiego na pewno zadzwoni, kiedy tylko będzie go potrzebował.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń