Moda na Uke
Odcinek 40
W klubie panował chaos. Półmrok przecinały kolorowe światła reflektorów umieszczonych na suficie, które przesuwały się to w prawo to w lewo, od czasu do czasu posyłając wyjątkowo irytujące pulsujące snopy czerwonych, niebieskich i zielonych świateł. Ciężko było przyjrzeć się jakiejkolwiek twarzy z bliska, ponieważ tłum podskakiwał nieustannie w rytm głośnej muzyki.
Takao siedział przy barze ze szklaneczką wódki z lodem, czekając na powrót Miyajiego, którego ich przyjaciel Otsubo zaciągnął na parkiet. Popijając mocny trunek wpatrywał się w półki za ladą, wypełnione najróżniejszego kształtu i koloru butelkami. Próbował odczytać z daleka ich nazwy, ale nie był w stanie. Nadal był trzeźwy, ale czuł, że alkohol zaczyna już uderzać mu do głowy.
– Dolać ci trochę?- zagadnął go jeden z kelnerów, podchodząc do niego i unosząc w znaczącym geście butelkę wódki. Takao spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko, kręcąc głową.
– Nie wiem, czy na pewno chce się dzisiaj upijać – wyjaśnił.- Może, jak skończę, to poproszę cię o coś lżejszego.
– Nie ma sprawy.- Kelner odpowiedział uśmiechem i odłożył butelkę, ale nie oddalił się, przypatrując z niejakim zainteresowaniem Kazunariemu. Takao wydawało się, że są podobnego wzrostu, poza tym kelner również miał czarne włosy, ale odrobinę dłuższe niż jego, a do tego ciemnoszare oczy, które zdawały się niemal przewiercać jego duszę na wylot.- Zdaje się, że jesteś nowym bywalcem?
– Noo, niedawno znaleźliśmy z przyjacielem ten klub – potwierdził Takao, przekrzykując hałas.- To chyba czwarty albo piąty raz, kiedy tu jestem!
– I jak ci się podoba?- Kelner pochylił się nad ladą, by móc go lepiej słyszeć. Uśmiechał się czarująco, przez co Kazunari poczuł, że serce w jego piersi bije mocniej, a jemu samemu zasycha w gardle. Czy ten facet próbował z nim flirtować, czy mu się tylko zdawało?
– Jest świetnie – zapewnił, kiwając głową.- Macie dobre trunki i fajną muzykę. Można się rozerwać po nudnych zajęciach na uczelni.
– Jesteś studentem?
– Tak, studiuję pielęgniarstwo.- Znów kiwnął głową, a kelner zagwizdał, sięgając pod ladę po pliczek kartek oraz długopis. Takao z rosnącym zdumieniem patrzył, jak mężczyzna zapisuje na nim numer, a potem podsuwa mu pod dłoń.
– Zadzwoń do mnie kiedyś – powiedział.- Kto wie, czy nie będę akurat potrzebował pielęgniarskiej pomocy.
To mówiąc, mrugnął do niego okiem i ruszył dalej w kierunku podpitego mężczyzny, który machał niecierpliwie ręką, przywołując go do siebie. Takao przełknął ciężko ślinę, odprowadzając go wzrokiem, a potem odczytał numer oraz imię i nazwisko kelnera: Izuki Shun.
Wątpił, by kiedykolwiek miał odważyć się zadzwonić do obcego faceta, który jawnie dał mu do zrozumienia na co liczy, ale odruchowo zgiął karteczkę w pół i schował do kieszeni spodni.
Właśnie wtedy zjawił się Miyaji.
– Hej!- krzyknął, na co Takao aż podskoczył, jakby przyjaciel przyłapał go na czymś wyjątkowo zbereźnym.
– Hej... - odparł, starając się przekrzyczeć tłum.- Gdzie Otsubo?
– Z Kimurą, gdzieś tam tańczą.- Kiyoshi machnął ręką, a potem wskazał kciukiem gdzieś za siebie.- Poznałem taką jedną panienkę, jest chętna na zabawę, więc idziemy do niej!
Takao spojrzał na niego ze zdumieniem, uśmiech, którym dopiero co go obdarzył, powoli zniknął z twarzy, a zastąpił go nieco posmutniały wyraz. Wzruszył jednak ramionami i odwrócił wzrok.
– Okej... baw się dobrze...
Miyaji, opierając się o ladę, westchnął ciężko i wywrócił oczami. Dobrze znał tę minę i wiedział doskonale, że Kazunariemu nie pasuje jego postępowanie.
– Słuchaj, umówiliśmy się do klubu, ale muszę trochę odreagować stres w pracy, okej?- zakrzyknął.- Też sobie kogoś znajdź, w tym klubie to nie trudne!
– Mhm, okej!- Takao pokiwał głową, uśmiechając się do niego tak bardzo nieszczerze, że Miyaji aż zazgrzytał zębami ze złości. Oczywiście, Kazunari nie był świadom tego, że jego próba oszustwa się nie powiodła.
– Wolisz zająć jej miejsce?- zapytał.
Takao spojrzał na niego bacznie, próbując odczytać z jego twarzy, czy mężczyzna żartował, czy może jednak mówił poważnie. Kiyoshi cmoknął z irytacją, krzywiąc się.
– Jak chcesz, to proszę bardzo! Chodźmy do mnie na jeden niezobowiązujący raz, skoro tak bardzo nie chcesz tutaj sam zostać! A jeśli nie, to daswidania!
Miyaji przez chwilę wpatrywał się Takao w oczy, a widząc jak bardzo jego przyjaciel czuje się zagubiony, znów wywrócił oczami i odwrócił się, gotów odejść, ale wówczas poczuł na przedramieniu mocny uścisk. Spojrzał z zaskoczeniem na Kazunariego. Już nie wyglądał na zagubionego i niezdecydowanego chłopca – spojrzenie jego stalowo niebieskich oczu było stanowcze.
– W porządku – powiedział. Nie krzyczał, mówił zwyczajnie, ale Miyaji odczytał słowa z ruchu jego warg.- Ja ją zastąpię.
Miyajiemu ciężko było ukryć zaskoczenie, ale miał nadzieję, że jakoś mu się to udało. Skinął lekko głową, po czym skierował się do wyjścia z klubu, po drodze wchodząc do szatni i odbierając ich kurtki.
Zimne listopadowe powietrze ochłodziło nieco myśli Takao, ale mężczyzna i tak póki co nie zamierzał się wycofywać. Szedł za Kiyoshim pewnym krokiem, wpatrując się w jego ciemne blond włosy. Nie odzywali się do siebie, ale udawali, że to nic niezwykłego. W gruncie rzeczy oboje się denerwowali, po prostu żaden z nich nie chciał, by drugi o tym wiedział.
Co tak naprawdę skłoniło Kazunariego do podjęcia tej decyzji – sam nie miał pojęcia. Zgodził się niemal spontanicznie, ale zdążył wyobrazić sobie tę chwilę. W jego głowie wizja seksu z Miyajim nie była wcale taka zła, ale jak będzie naprawdę?
I, co ważniejsze, czy to na pewno fair w stosunku do niego? Przecież darzył go jakimś uczuciem, a Takao jego nie. Jasne, Kiyoshi powiedział, że to nie będzie zobowiązujące, ale mimo wszystko...
Kazunari jak w transie podążał za Miyajim, więc nie od razu zorientował się, że weszli do sklepu. Dopiero kiedy zobaczył, że jego przyjaciel rzuca przed sprzedawcę paczkę prezerwatyw oraz plastikową buteleczkę jakiegoś żelu, i szykuje swoją kartę debetową zrozumiał, w co się właśnie wpakował.
Spojrzał z przerażeniem na młodego ekspedienta, który nabił na kasie produkt, ale nie wydawał się być zainteresowany dwójką klientów. Poczekał, aż Miyaji dokona płatności, a następnie wystawił rachunek oraz potwierdzenie i zaprosił ich do sklepu ponownie.
Najwyraźniej nawet nie przeszło mu przez myśl, że właśnie zobaczył dwójkę dorosłych mężczyzn poczynających przygotowania do seksu.
Ale Takao i tak szedł za Kiyoshim, dopóki nie dotarli do jego mieszkania i nie zamknęli za sobą drzwi. Miyaji wydawał się być spokojny, ale tylko on sam wiedział, jak bardzo emocje roznoszą go w środku. Kazunari na pewno się wycofa, na pewno zmieni zdanie, przeprosi, rozpłacze się i spędzą noc przytuleni w łóżku, a on będzie pocieszał go, że Midorima na pewno wkrótce go rozdziewiczy.
A jeśli Takao tego nie zrobi...
O Boże, on naprawdę tego nie zrobi – pomyślał z przerażeniem Miyaji, kiedy zobaczył, że Takao ruszył w kierunku jego sypialni. Udał się za nim powolnym, nonszalanckim krokiem, choć obawiał się, że bardziej to wygląda jakby zataczał się, gdyż jego nogi były jak z waty.
Czy naprawdę będzie uprawiał seks z miłością swojego życia? Naprawdę go rozdziewiczy? A może Kazunari już to zrobił, tylko nie zdążył jeszcze pochwalić się Miyajiemu?
Takao stanął przy jego łóżku i odwrócił się do niego, wzdychając ciężko i uśmiechając się nerwowo.
– Mogę prosić, żebyś był delikatny? Wiesz, to mój pierwszy raz...
Kiyoshi miał wrażenie, jakby jakiś amor właśnie wystrzelił ogromną strzałę prosto w jego serce. Na chwilę zastygł w bezruchu u progu swoich drzwi, a potem z westchnieniem ruszył w kierunku Kazunariego.
Odłożył na szafkę nocną paczkę prezerwatyw oraz buteleczkę z lubrykantem. Miał ochotę uszczypnąć się i sprawdzić, czy to wszystko naprawdę się dzieje.
– Jesteś pewien?- zapytał spokojnie.- Że to mam być ja?
Takao rozchylił usta, ale nie odpowiedział. Zamknął je po chwili, a potem pokiwał głową.
– Jeśli też tego chcesz... tak ten jeden raz...- wybąkał, rumieniąc się z zażenowania. Dlaczego nigdy wcześniej nie pokusił się o to, by uprawiać z kimś seks? Był przecież przystojnym wokalistą popularnego zespołu, miał świetny głos i charakter, więc dlaczego nie odważył się z kimś przespać?
Prawda była taka, że wiedział doskonale.
– Całowałeś się już chociaż?- Miyaji próbował nieco wytrącić go z równowagi, wiedział bowiem, że to najlepiej podziała, jeśli chciał, by Takao się rozluźnił.
– J-jasne!- odparł.- Kiedyś tam... na obozie... a potem...- Pomyślał o akcji usta-usta z Hayamą i spontanicznym pocałowaniu Midorimy. O żadnej z tych rzeczy wolał nie mówić Kiyoshiemu.- No, niewiele – westchnął.
– Przyszliśmy tu, bo chcę odreagować stres, a nie nabawić się go jeszcze więcej – westchnął ostentacyjnie Miyaji, rozpinając swoją koszulę.
– Nie będę cię stresował, na pewno się zrela...!- burknął Kazunari, jednak umilkł, kiedy Kiyoshi zdjął z siebie górną część ubrania i odrzucił ją na ziemię.
– Zmieniłeś zdanie?
– Nie...- Kiyoshiego zaskoczyło, że Takao odpowiedział bez żadnego wahania.- Tak się tylko zagapiłem. Co, nie mogę?
Miyaji nie był pewien, co odpowiedzieć, więc wzruszył tylko ramionami. Zastanawiał się, czy nie powinien sam rozebrać Kazunariego, skoro ten wciąż stał w miejscu jak kołek, jednak czarnowłosy szybko się zreflektował i również zaczął ściągać z siebie ubrania.
Zostali w samej bieliźnie. Takao zagryzł wargę, nie wiedząc, co teraz będą robić – od razu się położą, czy może jeden z nich klęknie i obciągnie drugiemu? Ale który? Kazunari miał nadzieję, że to Kiyoshi się tym zajmie, bo sam stresował się, że przypadkiem odgryzłby mu to, za pomocą czego miał za chwilę wyzbyć się stresu.
Miyaji jednak miał inne plany. Przysunął się do Kazunariego i ostrożnie uniósł dłoń, pilnując, by Takao cały czas widział, co robi. Dotknął ostrożnie biodra swojego przyjaciela, przesunął powoli dłonią po jego nagiej skórze, badając pod palcami zarys mięśni. Kazunari zaczerpnął cicho powietrza i zatrzymał je na moment w płucach, by po chwili wypuścić. Ręce miał lekko uniesione, nie miał pojęcia, co z nimi począć. Wpatrywał się tylko w dłoń Miyajiego, mając wrażenie, że jego ciało zaczyna płonąć w miejscach, które dotykała.
Kiyoshi zauważył, że oddech Takao przyspieszył. Nie stał się ani trochę głośniejszy, ale widać było wyraźnie, jak klatka piersiowa mężczyzny unosi się i opada rytmicznie. Obawiał się, że to przez rosnącą panikę, ale kiedy spojrzał w twarz Kazunariego, nie dostrzegł w jej wyrazie strachu. Policzki miał zarumienione, usta odrobinę wilgotne, wzrok utkwiony w dłoni blondyna.
Miyaji przełknął ślinę, powoli sunąc dłonią w górę po torsie Takao. Musnął jego lewy sutek, a potem odsunął dłoń od jego ciała, dalej jednak przesuwając ją ku górze, dopóki nie uniósł jej na wysokość swojej twarzy – a Kazunari wciąż za nią podążał wzrokiem. Kiedy zorientował się, że tuż za tą dłonią widzi spojrzenie miodowych oczu, poczuł, że zaczyna się uspokajać, a nawet relaksować. Kiyoshi odsunął dłoń od swojej twarzy, a Takao tym razem nie powiódł za nią wzrokiem – pozostawił go na przystojnej twarzy swojego przyjaciela.
Dopiero wtedy Miyaji go pocałował.
W pieszczocie tej nie było żadnego głodu ani zniecierpliwienia, nie było w nim naglącego nacisku ani gwałtowności. Nie było w nim przesadnej słodkości i delikatności, nie było tęsknoty i romantyzmu. Zdawała się ona być wręcz neutralna.
A jednak było w niej coś, przez co Takao zatracił się bez reszty.
Powoli uniósł dłonie, otaczając ramionami szyję Miyajiego i zmuszając go, by bardziej się pochylił. Zamknął oczy, by skupić całą swą uwagę tylko na zmysłach dotyku i smaku. Wargi Kiyoshiego zdawały się być nieco zbyt twarde, ale okazały się zaskakująco łagodne, wręcz „wygodne” do całowania. Język, który po chwili poczuł w swoich ustach, smakował alkoholem, ale nie przeszkadzało mu to. Podobało mu się, jak prześlizguje się po jego podniebieniu, jak trąca jego własny język, podobał mu się dźwięk, towarzyszący każdej chwili, kiedy na moment przerywali, by odchylić głowę pod innym kątem.
Nie wiedział, czy to wina alkoholu, ale miał wielką ochotę się uśmiechnąć.
Kiyoshi ostrożnie nacisnął dłońmi na jego biodra, zmuszając, by usiadł na łóżku. Takao podciągnął się na nim, opierając głowę o poduszki i czekając, aż Miyaji usadowi się na nim. Kiedy tylko to zrobił, znów zatracili się w całowaniu, a Kiyoshi dodatkowo gładził dłonią jego policzek. Czarnowłosy również nie omieszkał badać dłońmi jego ciała – przesuwał nimi powoli po ramionach i plecach, wyczuwając napięte muskuły, kreśląc pod palcami płomienny szlak, o czym nie zdawał sobie sprawy.
O, tak. Miyajiego paliła skóra w miejscach, które dotknął Takao, całe jego ciało płonęło w pożądaniu. Do tej pory zadowalał się tylko myślami i wyobrażeniami, ale teraz miał przed sobą obiekt swoich westchnień – żywy i w dodatku zupełnie chętny na to, by odpowiedzieć na jego zew.
Miał ochotę trwać w nieskończoność w tej pozycji i całować wilgotne usta Takao, ale wiedział, że wyjdzie na pośmiewisko, jeśli dojdzie od samego całowania. I tak całowali się w tej pozycji już od dobrych kilku minut, nie było sensu tego przeciągać, bo inaczej zaczęłoby im się nudzić.
Przesunął więc usta na szyję Kazunariego, na co ten zareagował pomrukiem. Zamknął z rozkoszą oczy, odchylając głowę, by dać przyjacielowi lepszy dostęp. Póki co nie myślał o tym, co miało się wkrótce stać, skupiał się tylko i wyłącznie na ustach Miyajiego. Jego oddech przyspieszył, czuł narastające podniecenie i zniecierpliwienie.
Kiyoshi poświęcił jego szyi i obojczykowi kolejnych kilka cudownych minut. Nie omieszkał pozostawić po sobie dwóch czy trzech malinek, by jeszcze przez kilka dni przypominały mu o najlepszej nocy w jego życiu – bo ta noc z całą pewnością będzie najlepsza.
Kiedy uznał już, że te rejony ciała Takao są wystarczająco dopieszczone, zajął się sutkami. Kazunari wydawał się być zaskoczony jego poczynaniami, ale nie odezwał się, nie był w stanie – musiał zagryźć wargę, by powstrzymać okrzyki rozkoszy, które tak uparcie próbowały umknąć z jego ust.
Miyaji tymczasem bawił się prześwietnie. Z przyjemnością i ogromną satysfakcją lizał i ssał zaróżowione punkciki, które stwardniały pod dotykiem jego języka. Prawda była taka, że dla niego to również był pierwszy raz – nie licząc paru razy z dziewczynami w liceum. To jednak było zupełnie co innego, bo tutaj miał świadomość, że robi to z kimś, komu naprawdę chce zrobić dobrze, i kto tym samym zrobi dobrze jemu samemu.
Zataczał językiem kręgi po różowych obwodach, kątek oka obserwując reakcje Takao. Widział, jak mężczyzna marszczy w skupieniu brwi i oblizuje wargi, przygryza je, wzdycha, dyszy i pojękuje.
Bał się, że od samych dźwięków zdoła osiągnąć orgazm.
– Jeśli się nie zamkniesz, to przestanę – rzucił, mając nadzieję, że Kazunari posłucha go, a on otrzyma szansę, by nie wyjść na pośmiewisko.
Ale Takao zrobił coś o wiele gorszego – spojrzał na niego, wciąż oddychając głośno, a potem uśmiechnął się do niego filuternie, wsuwając dłoń w jego włosy.
Miyaji westchnął ciężko, całkowicie i niezaprzeczalnie pokonany. Opuścił głowę, całując teraz brzuch Takao, jednak niezbyt długo – uparcie dążył do najważniejszego punktu, choć obiecał sobie, że będzie zniżał się stopniowo, czerpiąc jak najwięcej z tej niezwykłej chwili.
Odsunął materiał bielizny Takao, a kiedy mężczyzna uniósł biodra, ściągnął ją zupełnie. Chwycił jego członka w dłoń, po czym wykonał ustami ruch podobny do tego, którym kosztuje się szczyt dopiero co zakupionego loda. Następnie zatoczył koniuszkiem języka kręgi po żołędziu, przy akompaniamencie głośnego i drżącego jęku Kazunariego, na koniec zaś wsunął jego członka do ust aż do połowy, starając się poślinić go, by ułatwić sobie zadanie.
Kazunari w pewnym momencie odruchowo zacisnął uda, ale Miyaji się tym nie przejął – delikatnie, lecz stanowczo przytrzymał je dłońmi, nie przerywając obciągania. Sam nie mógł uwierzyć w to, że naprawdę to robi, że naprawdę ma w ustach członka Takao – ale to się działo naprawdę, a skoro tak, to był wręcz zdesperowany, by sprawić mężczyźnie przyjemność, jakiej jeszcze nigdy nie doświadczył.
Nawet, jeśli sam do końca nie wiedział co robić – postępował tylko zgodnie z tym, co widział na gejowskich filmikach w internecie oraz tym, o czym sam fantazjował.
Takao jednak się podobało, i to bardzo. Świadczyły o tym jego jęki i zarumieniona twarz, jego dłonie, które zaciskał kurczowo na pościeli i szybki, urywany oddech.
Z jednej strony chciał, żeby Miyaji już skończył, ponieważ oczekiwanie na orgazm przy takiej dawce przyjemności było niemal katorgą... z drugiej jednak, no właśnie – katorga była tak przyjemna, że chciałby, aby trwała ona wiecznie.
To jednak nie było możliwe, o czym szybko się przekonał. Nagły dreszcz, który nim wstrząsnął i wszelka rozkosz, która do tej pory zdawała się palić jego ciało, zdawała się znaleźć w końcu ujście. Usta Miyajiego wypełniła sperma, mężczyzna nie był na to przygotowany, więc wycofał się, dokańczając dzieła dłonią.
Kazunari miał nadzieję, że jego przyjaciel nie skomentuje tego, że szybko doszedł.
Miyaji miał nadzieję, że Takao nie zauważy, iż on również to zrobił.
Pozbywszy się pospiesznie wilgotnych bokserek, sięgnął po lubrykant oraz paczkę prezerwatyw, które pozostawił wcześniej na stoliku nocnym. Dopiero teraz Kazunari, otrząsnąwszy się nieco z pierwszej „fazy” pożądania, poczuł lekki niepokój. Przetarł dłonią twarz, wciąż jeszcze odrobinę zamroczony i zapytał:
– Będzie bolało?
– To dziwne, że pyta o to pielęgniarz – odparł Kiyoshi z lekkim rozbawieniem.
– Jeszcze nim nie jestem – westchnął Takao.- Poza tym to ty masz strzykawkę, którą zamierzasz mi wbić...
– Będę delikatny – powiedział Miyaji już poważnie, klękając przed nim i ruchem głowy dając mu znak, by odwrócił się na brzuch.
– Może następnym razem zadbam o kostium pielęgniarki?- mruknął Kazunari w przypływie dobrego humoru. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że tymi słowami mógł dać nadzieję Miyajiemu na coś więcej, jednak po szybkim i nerwowym zerknięciu na jego twarz, w jego oczach dostrzegł zrozumienie. Odwrócił więc głowę, by ukryć malujące się w jego własnym spojrzeniu poczucie winy.
– Musisz się lekko wypiąć – polecił mu Kiyoshi.
– Z iloma facetami to robiłeś?- zapytał cicho Takao, posłusznie wypinając biodra ku górze, niczym przeciągający się kot.
– To ma jakieś znaczenie?
– No bo nigdy nie mówiłeś mi, że jesteś gejem.
– Nie muszę być gejem, żeby kochać faceta – mruknął w odpowiedzi Miyaji, wylewając na dłoń lubrykant z buteleczki. Rozsmarował go na palcach, by przeźroczysta substancja stała się odrobinę cieplejsza.- Ale spokojnie, już mówiłem, że będę delikatny. Jeśli zaboli, to po prostu mi powiesz i przerwiemy.
Miyaji nie był pewien, czy seks będzie bolał Kazunariego. Czytał o przypadkach, kiedy faceta w ogóle nie bolało, ale natknął się również na komentarze mężczyzn, którzy po pierwszym zbliżeniu ze swoim facetem krwawili i nie mogli usiedzieć na tyłku przez kilka dni.
Zgadywał, że wszystko zależy od tego jak przygotuje Takao, i jak mężczyzna mu na to pozwoli.
– Wiesz, co będę teraz robił?- zapytał, nie wiedząc, czy powinien wytłumaczyć Kazunariemu krok po kroku, jakie zamierza przedsięwziąć działania.
– Noo, tak mniej więcej – mruknął w odpowiedzi Takao z twarzą wciśniętą w poduszkę, wiercąc się nieznacznie. Jego pośladki zakołysały się przed Miyajim, na co blondyn mimowolnie się uśmiechnął.
– Postaraj się nie spinać za bardzo – powiedział cicho Kiyoshi, całując jego prawy pośladek i jednocześnie dotykając palcem rozgrzanej ciasnej dziurki.
Takao zagryzł wargę, natychmiast się spinając. Był podwójnie zestresowany, ponieważ był to jego pierwszy raz, a w dodatku Miyaji chciał się zaspokoić. Kazunari nie chciałby, żeby jego przyjaciel zaczął się irytować, lub co gorsza zostawił go w środku tego wszystkiego i pojechał jednak do tej panienki z klubu.
Robił więc wszystko, żeby się rozluźnić – myślał o łąkach pełnych kwiatów, o wakacjach z rodziną nad jeziorem, kiedy bawił się z młodszą siostrą, myślał o skowronkach i słodkich szczeniakach... ale to nic nie pomagało.
Ponieważ zdał sobie sprawę z tego, że jedyne co pozwala mu się rozluźnić, to skupienie się na ruchach Kiyoshiego. Na jego palcu, który wsunął się w niego ostrożnie, nawilżając od wewnątrz i masując ścianki odbytu niemal kojącym ruchem. Na przyjemnym chłodzie, który Miyaji wprowadzał w jego ciało, i na cieple, które biło od niego samego. Na dotyku jego dłoni, którą powoli gładził kręgosłup Takao oraz jego biodra.
Kiedy Miyaji wsunął w niego drugi palec, Kazunari znów się spiął, zaciskając ze złością wargi, ale powtórzenie całego procesu sprzed chwili stopniowo sprawiało, że znów się rozluźniał. Instynktownie wiedział już, że przy trzecim palcu będzie tak samo, a nawet trochę gorzej, ponieważ nie był odpowiednio rozszerzony, ale wierzył, że Miyaji nie zrobi mu krzywdy.
Trzeci palec dołączył do pozostałych i tym razem powolne poruszanie nimi musiało trwać znacznie dłużej, nim Takao przywykł do ich rytmu. Starał się uspokoić oddech i nie myśleć o tym, co będzie następne, ale tak się za bardzo nie dało.
W końcu rytm palców Kiyoshiego został zakłócony, kiedy blondyn uniósł się nieco, nakierowując swojego członka na otwór Takao. Kazunari mimowolnie pisnął cicho, ale był przekonany, że Miyaji tego nie dosłyszał. Wcisnął twarz w poduszkę, spinając się po raz kolejny, jednak jego przyjaciel był niezwykle cierpliwy i dalej poruszał palcami, dopóki Takao znów nie przyzwyczaił się do tego uczucia.
Prawie nie zorientował się, kiedy Miyaji wycofał powoli palce i wsunął czubek swojego członka do jego wnętrza.
Prawie.
Zabolało. Sądził, że Kiyoshi odpowiednio go przygotował, ale kiedy tylko ścianki jego odbytu zacisnęły się, poczuł opór i delikatnie rwący ból. Nie mógł się rozluźnić, ponieważ za bardzo się zaciskał, a im mocniej to robił, tym bardziej bolało. Nie był w stanie ot tak przestać, nawet mimo kojących dłoni Miyajiego.
Mijały długie sekundy, a Takao zaczął odczuwać bezradność. Już chciał poprosić Miyajiego by się wycofał, już miał przeprosić go, że jednak się nie uda, jednak nie da rady, kiedy usłyszał jego spokojny głos:
– Możemy przerwać, jeśli chcesz. Nie będę zły. I tak zrobiliśmy dziś o wiele więcej, niż sądziłem. Mnie to wystarczy.
Kazunari miał ochotę znienawidzić go za te słowa. Kiedy podejmował decyzję o tym, by tu z nim przyjść sądził, że kieruje się głównie chęcią pozbycia się dziewictwa, ale prawda była taka, że kryło się za tym coś więcej. Takao chciał w pewnym sensie odwdzięczyć się Miyajiemu za jego miłość. Chciał choć jeden raz sprawić, by poczuł się szczęśliwy, nawet jeśli Kazunari nie darzył go tym samym uczuciem, co on jego.
I on miał czelność powiedzieć, że jemu to wystarczy?
Co mu wystarczy, skoro nawet nie zaczęli?
– Daj mi chwilę – powiedział Kazunari, siląc się na spokojny, opanowany ton. Odetchnął głęboko, przymykając oczy. Nie potrafił czarować i wiedział, że nie od razu uda mu się rozluźnić, nawet jeśli postanowił, że za wszelką cenę dziś to zrobią. Potrzebował po prostu czasu, spokoju, chwili wytchnienia.
Przypomniał sobie pocałunki Kiyoshiego, jego delikatnie twarde usta, które błądziły po jego szyi i dekolcie, jego język, tak zachłannie pieszczący zaskakująco wrażliwe sutki, a także niewyobrażalną pieszczotę, jaką odczuł, kiedy Miyaji z taką dokładnością mu obciągał.
Aż w końcu udało mu się odrobinę rozluźnić.
Kiyoshi zauważył różnicę i skorzystał ze sposobności, próbując powoli i ostrożnie wsunąć się dalej. Zagryzał mocno wargę, ledwie powstrzymując się od nagłego ruchu. Wnętrze Takao było wilgotne, gorące i niezwykle ciasne, teraz jednak aż zachęcało, by zagłębić się w nie do końca. A kiedy blondyn zagłębił się na tyle, że czubkiem penisa sięgnął prostaty Kazunariego, mężczyzna jęknął głośno w poduszkę, odruchowo sam nabijając się na męskość przyjaciela.
– Mogę...?- sapnął Kiyoshi bezradnie.
– Mmm...hmm...- potwierdził cicho Takao, instynktownie mocniej wypinając się w jego kierunku.
– Jeśli zaboli...
– Powiem – sapnął Kazunari, unosząc głowę. Nie mógł oddychać z twarz wbitą w poduszkę, potrzebował powietrza.
Prawda była taka, że bolało go cały czas, ale miał zamiar zignorować ból. Nie tylko dla Miyajiego, ale i dla siebie – ponieważ mimo wszystko odczuwał przyjemność i chciał z niej czerpać jak najwięcej. Słowem więc się nie odezwał, ani razu nie kazał Miyajiemu zwolnić, z zaskoczeniem odkrywając, że choć ból nie ustępował, to jednak z każdym kolejnym pchnięciem Kiyoshiego odbyt Takao rozluźniał się, przyjmując w siebie jego członka.
Miyaji przytrzymywał jego biodra, by zapobiec dodatkowym, niepotrzebnym ruchom. Z początku poruszał się delikatnie i powoli, ale im bardziej rozluźniał się Takao, tym Kiyoshi bardziej wzmacniał pchnięcia. Nie potrafił tego nawet kontrolować, to działo się wręcz poza jego świadomością.
Kazunari zagryzł mocno wargi, przełykając łzy. Dyskretnie otarł policzek dłonią, jego oddech przyspieszył, kiedy poczuł, że rozkosz staje się intensywniejsza. Nie rozumiał, jak przy tym bólu potrafi w ogóle ją odczuwać, ale witał ją z radością i ulgą, ponieważ sprawiała, że ból przestawał mieć znaczenie, mógł odepchnąć go na drugi plan, a momentami nawet o nim zapomnieć.
Chwycił swojego członka, chcąc podwoić tę przyjemność. Przesuwał po nim dłonią, przywołując w pamięci uczucie gorącego języka Miyajiego na nim, wyobraził sobie, że blondyn znów jest między jego nogami, znów sprawia mu tę rozkosz...
Cóż – cały czas to robił.
– Nie wytrzymam długo...- sapnął Kiyoshi.
Takao nie odpowiedział – nawet gdyby był w stanie, to i tak nie odezwałby się słowem, bo i po co? Jedyne czego pragnął, to tego samego co Miyaji – osiągnąć szczyt rozkoszy z jego udziałem.
Kiedy Kiyoshi jęknął przeciągle, wykonując kilka dość szybkich pchnięć z rzędu, Kazunari jednocześnie przyspieszył ruchy dłonią. Znów poczuł to kumulujące się w kroczu napięcie, ale tym razem zdawało się być głębsze, bo sięgało jeszcze odbytu, który teraz zacisnął się na członku Miyajiego i pulsował mocno. Takao musiał powstrzymać jęk bólu, kiedy blondyn wysunął się z niego powoli i oboje padli, wykończeni, na łóżku.
Zajęło im dobrych kilka minut, nim uspokoili oddechy i rozszalałe serca. Jedynie Kiyoshi zebrał w sobie siły, by w pewnym momencie nakryć ich kocem, za co Kazunari był mu wdzięczny – nie chciał, by zobaczył, jak drży na ciele, nawet jeśli było już za późno.
– I jak?- mruknął Takao po jakichś dziesięciu minutach kompletnej ciszy, patrząc jak Miyaji wgapia się w sufit. On sam wtulił się w poduszkę, starając się nie ruszać.- Odreagowałeś stres?
– Mhm – mruknął Kiyoshi, nie odwracając wzroku od sufitu.- Chcesz się wykąpać?
– Nie mam siły, żeby wstać – odparł zgodnie z prawdą.
– Zraniłem cię?- zapytał Miyaji, odwracając ku niemu głowę. Jego spojrzenie było łagodne i poważne, tak niepodobne do tego, które zwykle towarzyszyło mu na co dzień, zwłaszcza, gdy przekomarzał się z czarnowłosym.
– Nie...- odparł z lekkim wahaniem, unosząc na chwilę głowę. Po chwili znów oparł ją o poduszkę i westchnął.- Trochę mnie boli, ale to było chyba do przewidzenia. Do rana mi przejdzie.
– A jak było? Dalej chcesz być gejem?
Kazunari nie mógł powstrzymać uśmiechu, choć próbował, zagryzając wargę.
– Nie ukrywam, że było przyjemnie...
– Jeszcze jak – parsknął Miyaji, a Takao poczuł, że jego serce przyspiesza momentalnie na ten komplement. Kiyoshi zdawał się nie dostrzegać jego reakcji, przeczesał dłonią włosy i westchnął ciężko, nakrywając się szczelniej kocem.- Idę spać. Zostajesz na noc, nie?
– Jeśli mogę...
– Jeśli nie przeszkadza ci to, że nie zmienię teraz pościeli – odparł Miyaji, odwracając się do niego plecami i układając do snu.- Dobranoc, Takao.
– Dobranoc, Miyaji – odparł cicho, wpatrzony w jego muskularne plecy.
Wiedział, że nie uda mu się szybko zasnąć ze względu na piekący ból. Ale pomimo tego czuł się zrelaksowany i ciężko mu było się nie uśmiechać.
Ostatecznie chyba podjął dobrą decyzję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz