[MnU] Odcinek 42

Moda na Uke
Odcinek 42



    Miyaji nie miał bladego pojęcia, dlaczego Takao zaprosił go do swojego mieszkania na „poważną rozmowę”.
    Prawdę mówiąc mężczyzna odczuwał lekki niepokój. Odkąd on i Kazunari przespali się ze sobą, minęło kilka dni. Utrzymywali zwyczajny kontakt, nie wyróżniający się niczym szczególnym, zupełnie jakby nic się nie zmieniło – wymieniali się smsami, dzwonili do siebie, ot, robili dokładnie to samo co w czasach, kiedy Takao nie wiedział o uczuciach Kiyoshiego. Nie wspominali o tym, co się stało, nie rzucali żadnych aluzji. Ich seks odszedł w zapomnienie i Miyaji był przekonany, że tylko on będzie wspominał go jako najcudowniejszą chwilę w swoim życiu.
    A teraz Kazunari chciał „poważnej rozmowy”. Miyaji był nie tylko zaniepokojony, ale i mocno zirytowany – nie cierpiał takich sytuacji, kiedy ktoś „straszył” słowami, nie wyjaśniając choćby w przybliżeniu, o co chodziło.
    Jeszcze będąc na ulicy, dochodząc do bloku, w którym mieszkał Takao, spostrzegł swojego przyjaciela, który nerwowo wyglądał zza drzwi, a dostrzegłszy Miyajiego, który uniósł dłoń w geście powitania, natychmiast schował się w mieszkaniu. Kiyoshi przystanął na krótki moment, niepewien co robić. Kazunari nigdy się tak nie zachowywał, więc tym bardziej wzmógł w nim niepokój.
    Potrząsnął głową z irytacją i wspiął się po schodach na górę. Wszedł na pierwsze piętro i ruszył pod drzwi oznaczone tabliczką z numerem trzydzieści osiem. Nie dał sobie czasu na uspokojenie rozszalałych w jego głowie myśli, od razu zapukał do drzwi.
    A Takao od razu mu otworzył, nim ten skończył w ogóle pukać.
–    Hej!- rzucił czarnowłosy, kiwając głową.
–    No cześć – mruknął Miyaji, mierząc go dość podejrzliwym spojrzeniem od góry do dołu. Powoli opuścił wcześniej uniesioną dłoń i schował ją do kieszeni.
–    Dzięki, że przyszedłeś – powiedział Takao, przesuwając się na bok i wpuszczając przyjaciela. Kiyoshi przekroczył próg i zrzucił buty, następnie zaś zdjął kurtkę i odwiesił ją na wieszaku.
–    Cóż, przez telefon wydawało mi się, że sprawa jest poważna, więc nie mogłem odmówić – mruknął, a kiedy Kazunari wskazał mu ruchem głowy korytarz, ruszył w kierunku salonu.
–    Napijesz się czegoś?
–    To zależy jak długa rozmowa mnie czeka.
–    Zaparzę nam herbaty. A może wolisz kawę? Mam też chyba gorącą czekoladę...
–    Nie jestem dzieckiem, daj mi kawy – westchnął z irytacją, rozsiadając się na kanapie i opierając wygodnie. Zachowanie Takao nie było zwyczajne, dlatego postanowił zostać sam w salonie, podczas gdy Kazunari będzie przygotowywał im coś do picia. Nie chciał go peszyć swoją obecnością, a dać mu czas do namysłu, by mógł na spokojnie dobrać słowa. Zgadywał już, że chodziło o Midorimę.
    W końcu czego innego mogła dotyczyć „poważna rozmowa”?
    Po kilku minutach spędzonych w ciszy, do Miyajiego w końcu dołączył Takao, niosąc dwa kubki parującej, aromatycznej czarnej kawy. Położył je na stoliku przed kanapą i usiadł obok swojego przyjaciela. Na krótki moment znieruchomiał, jakby niepewien, czy na pewno chce tam siedzieć, a potem westchnął ciężko i oparł się o oparcie.
–    Wybacz, że ściągnąłem cię tutaj tak od razu po pracy – zaczął z przepraszającym uśmiechem.- Pewnie jesteś zmęczony?
–    Trochę.- Kiyoshi wzruszył ramionami.- Niektóre klientki stają się coraz bardziej natarczywe, a wiesz, że nie najlepiej radzę sobie z trzymaniem nerwów na wodzy.
–    Podrywają cię?- zaśmiał się Takao.
–    Myślą, że też mogą mnie „wynająć”.- Blondyn skrzywił się z niesmakiem.- Chciałbym powiedzieć, że nie wybrałem sobie takiego zawodu, ale ze wszystkich miejsc, w których do tej pory pracowałem, Klub Hostów zapewnia mi największą pensję. Jeszcze parę miesięcy i będę mógł wynająć większe mieszkanie i kupić sobie samochód. Na to drugie właściwie już bym mógł sobie pozwolić.
–    A nie zastanawiałeś się nad tym, czy by nie zostać hostem?- Kazunari spojrzał na niego ukradkiem.- No wiesz, pracujesz tam jako kelner, masz fajną stawkę i w ogóle, ale mimo wszystko hosty zarabiają więcej, a ty wiesz już, jak wygląda ich praca. Skoro masz takie powodzenie, to raczej byś się nie namęczył.
–    Zostańmy przy tym „wiem, jak wygląda ich praca”.- Miyaji spojrzał na niego znacząco.- Nie jestem dobry w spełnianiu zachcianek jakichś samotnych, zdesperowanych panienek. Prawdę mówiąc, większość z nich cholernie mnie irytuje. Trzepoczą rzęsami i machają banknotami przed nosem, jakby to była największa wartość, którą można je określić. Zresztą, mniejsza o to. Ta poważna rozmowa to chyba nie propozycja, żebym zrobił się na hosta?
–    Nie, nie, skąd!- odparł pospiesznie Takao, kręcąc głową i rumieniąc się lekko.- Nic z tych rzeczy, haha... ha...- Jego mina wyraźnie zrzedła, widać było, że mężczyzna bije się z własnymi myślami. Miyaji jednak nie miał zamiaru go popędzać, wiedział, że jego przyjaciel już zdecydował się powiedzieć to, co chciał – i że lada moment to uczyni.
    Miał tylko nadzieję, że nie będzie to trwało zbyt długo – bo mimo wszystko nie należał do cierpliwych ludzi.
–    Wiem, że czekasz, aż przejdę do rzeczy – powiedział Takao, jakby czytając w jego myślach. Spojrzał na niego, znów uśmiechając się przepraszająco.- Możesz mi wierzyć, że staram się to zrobić, ale... Nie wiem jak zareagujesz, no i jak w ogóle powinienem zacząć...
–    Wal z grubej rury.- Kiyoshi wzruszył ramionami.- Nie jestem jakąś pustą dziewczynką, której trzeba tłumaczyć krok po kroku co się dzieje. Nieważne co masz do powiedzenia, jeśli mnie to zaskoczy, to pierwszy szok zaraz minie i ułatwię ci zadanie, zadając ewentualne pytania. No, dawaj.
–    Noo, skoro tak mówisz...- Takao uciekł na chwilę spojrzeniem, a kiedy znów odwrócił je na przyjaciela, Miyaji dostrzegł w nich coś jakby obawę.- Miyaji... Chciałbyś ze mną chodzić?
–    Proszę?- Kiyoshi uniósł wysoko brwi w zdziwieniu. Spodziewał się doprawdy wiele, ale z pewnością nie tego, co właśnie usłyszał.
–    Pytam, czy chcesz być moim chłopakiem...- westchnął Kazunari, tym razem odwracając wzrok na znaczenie dłużej.
    Miyaji siedział w milczeniu, przypatrując się Takao i oczekując ciągu dalszego. Liczył, że jego przyjaciel zacznie teraz wyjaśniać o co chodzi, ale ten milczał uparcie, wciąż zarumieniony, ze wzrokiem spuszczonym w dywan.
–    Uhm, chciałbym?- odparł w końcu bardzo niepewnie.- Ale powiedz może, dlaczego mnie o to pytasz, co? Wiesz, to jest właśnie ten czas na wyjaśnienia, o czym przed chwilą wspominałem.
–    Nie chcę żebyś pomyślał sobie coś niewłaściwego...- zaczął Kazunari, plącząc nerwowo dłonie.
–    Więc wyjaśnił, co masz na myśli, żebym nic sobie nie wyobrażał – westchnął Miyaji, wywracając oczami.
–    No bo ja też chcę z tobą być – mruknął Takao i, zebrawszy się na odwagę, w końcu spojrzał w oczy Kiyoshiego.- Nie dlatego, że był fajny seks, czy że chciałbym robić to częściej, a jesteś jedyną osobą, z którą bym chciał... Nie jesteś też żadnym zastępstwem za Midorimę... Choć nie mogę też powiedzieć, że cię kocham, czy coś... Po prostu odkąd się ze sobą przespaliśmy sporo myślałem o nas, o tym wszystkim... I doszedłem do wniosku, że takie jednorazowe przygody mi nie odpowiadają. Nie chcę, żeby tamto było tylko wspomnieniem, zwykłym przyjacielskim seksem, który mieliśmy dlatego, że oboje chcieliśmy się jakoś zaspokoić. Zrobiłem to z kimś dla mnie ważnym, i chcę, żeby tamto... no, stało się ważne.
    Miyaji nie miał pojęcia, co powiedzieć. Im więcej mówił Takao, tym mniej do niego docierało. Chce z nim być? Podobał mu się seks, ale to nie przez to chce związku? W ogóle, czy on naprawdę chce związku-związku? Takiego prawdziwego, gdzie pary chodzą za ręce i umawiają się na randki? Gdzie oglądają wspólnie filmy i spędzają wspólnie romantyczny czas?
    Czy Takao chciał właśnie spełnić jego marzenie?
–    Wiem, że to może trochę kiepsko wygląda – mówił dalej Kazunari, nakręcając się.- Bo wiesz, chcę zapomnieć o Midorimie i to tak, jakbyś miał mi w tym pomóc, ale prawda wygląda trochę inaczej, serio! N-no, nie kocham cię tak, jak ty mnie, ale jesteś dla mnie ważny i po prostu... po prostu mam takie uczucie w środku, że właśnie tego chcę... wiesz?- Takao spojrzał na niego niemal zbolałym wzrokiem.- To pokręcone i chore, ale chcę z tobą być, Miyaji. Chciałbym... jakoś cię uszczęśliwić... Tak, jak ty mnie.
–    Chcesz ze mną chodzić...?- mruknął Miyaji.
–    Tak...
–    I chcesz trzymać się za ręce?
–    N-no też...- Takao spąsowiał na twarzy.
–    I całować?
–    Tak.- Skinął nieśmiało głową.
–    I uprawiać seks?
–    … też – przyznał cicho.
–    Nawet jeśli nic do mnie nie czujesz?
–    To nie tak, że nic nie czuję!- wykrzyknął niemal z oburzeniem.- Kocham cię, Miyaji! Po prostu... po prostu jeszcze nie tak, jakbym chciał... Ale myślę, że jeśli dasz mi trochę...
–    Stop.- Miyaji uniósł rękę, a potem pochylił się lekko i, oparłszy łokcie na kolanach, ukrył twarz w dłoniach i westchnął.- Czy ty... właśnie powiedziałeś mi, że chciałbyś mnie pokochać?
–    No... chciałbym – odparł cicho.- I... jestem przekonany, że pokocham. Moje uczucia do ciebie już się chyba powoli zmieniają... Stąd właśnie to pytanie, czy chciałbyś ze mną być. Jeśli będę bliżej ciebie... Oczywiście, jeśli będziesz w stanie mnie znieść – dodał ze śmiechem.
–    Znoszę cię od lat – westchnął Miyaji, mimowolnie uśmiechając się. Uniósł w końcu twarz i spojrzał na Takao.- Jeśli chcesz być ze mną, musimy ustalić parę zasad.
–    Zasad! Jasne, zasady są ważne!- Takao drgnął nerwowo, kiwając pospiesznie głową.
–    Właściwie to chcę tylko jednej – jesteśmy tylko dla siebie. Żadnych zdrad, jasne?
–    Twierdzisz, że byłbym do tego zdolny?- Kazunari zmarszczył brwi.
–    Byłeś zdolny do tego, żeby się utopić w rzece, więc dlaczego nie do tego?
    Takao już otwierał usta, będąc przekonanym, że Miyaji ma na niego błahe argumenty, ale ten jeden skutecznie pozbawił go mowy. Skrzywił się lekko, ale chwilę później uśmiechnął.
–    Obiecuję – powiedział.- Będziesz tylko ty.
–    Czuję się jak jakiś nastolatek...- westchnął ciężko Kiyoshi, przecierając dłonią kark.- Co, mam cię teraz pocałować?
–    Cóż...- Kazunari zagryzł lekko wargę, nie powstrzymał tym jednak uśmiechu.- Czymś chyba musimy to przypieczętować, no nie?
–    No tak – parsknął cicho Miyaji, kręcąc głową.
    Czuł się jak w jakiejś mandze, czy anime. Jednorazowa przygoda z miłością jego życia, z której rezygnował tak długo, by pozwolić jej na szczęście u boku tego, o którego walczyła. W normalnej sytuacji nazwałby tamtą noc „przyjacielskim seksem”, dokładnie tak, jak tłumaczył to niedawno Takao. Ale prawda była taka, że dla niego był to najważniejszy moment w ich życiu. Nie spodziewał się, że tamta chwila zmieni nastawienie Kazunariego. Wiedział też, że nie powinien robić sobie nadziei na to, że jakimś cudem zapomni on o Midorimie i cały poświęci się Kiyoshiemu. Mimo obietnicy Takao, nawet w jego wierność nie do końca wierzył.
    Ale mimo to chciał zaryzykować.
    Bo wiedział, że to dla niego jedyna szansa na to, by zaczerpnąć tyle szczęścia, ile tylko zdoła.

***

    Tego dnia Haizaki w końcu mógł błogo poleniuchować na kanapie przed telewizorem. Korzystając z dnia wolnego, robił wszystko co mógł, by... nic nie robić.
    Z korytarza oraz z mieszczącego się na początku pokoju dochodziły spore hałasy, a to wszystko przez to, że jego współlokator i były chłopak Nijimura w końcu wyremontował dla siebie własną sypialnię. Haizaki wiedział, że mężczyzna nie spieszył się z tym specjalnie, nie poganiał go, ale też nie dawał mu do zrozumienia, że jest mile widziany w jego łóżku – kilka razy zresztą posłał go na kanapę, a trzeba wiedzieć, że kanapa w ich salonie nie nadawała się do spania.
    Do seksu zresztą też nie.
–    Co tam oglądasz?- zagadnął go Nijimura, kiedy wszedł do kuchni i zaczął przeszukiwać szuflady w poszukiwaniu tłuczka do mięsa. Młotek, którym posługiwał się do tej pory, by złożyć nowe meble, właśnie się złamał, potrzebował więc na szybko jakiegoś zamiennika.
–    Seme życie – mruknął w odpowiedzi Shougo, pociągając łyk piwa z puszki, którą trzymał w ręce. Od niecałego tygodnia w całym bloku wciąż zdarzały się jakieś awarie i tym razem padło na ogrzewanie – w ich mieszkaniu było tak gorąco, że Haizaki zmuszony był pozbyć się koszulki. Siedział więc teraz w samych spodniach, mimo zimnych podmuchów wiatru dostających się do wnętrza, kiedy Shuuzou wychodził na dwór po kolejne meble.
–    Aaa, to. W Ameryce ta telenowela też ma spore wzięcie – powiedział Nijimura, odnajdując w końcu tłuczek.
–    Twoja żona oglądała?
–    Nie była moją żoną i nie, nie oglądała. Ja to czasem robiłem.- Shuuzou rzucił mu zirytowane spojrzenie, jednak Haizaki nawet na niego nie spojrzał, zajęty oglądaniem i piciem piwa. Shuuzou mógł jedynie pokręcić głową. Jego były chłopak wciąż od czasu do czasu rzucał podobne docinki i chociaż powinien już się do nich przyzwyczaić, to jednak momentami irytowały go do granic możliwości.
    Oczywiście, Haizaki wiedział o tym i doskonale się przy tym bawił – przynajmniej na początku. Teraz już mu przeszło, zaczepianie Nijimury weszło mu po prostu w nawyk, nie robił tego złośliwie.
    W ogóle zauważył, że od powrotu jego byłego zza granicy trochę się zmienił. Zdawało mu się przede wszystkim, że dojrzał. Nie sypiał już z kim popadnie, dobierał sobie partnerów według własnego upodobania, a nie kierował się tylko tym, że ktoś był na niego chętny. Zwracał też uwagę na miejsca, w których zaliczał panienki, czy sporadycznie jakiegoś faceta. Nawet jego mieszkanie zaczęło być znacznie czystsze, niż do tej pory. Z jednej strony bardzo go to irytowało, bo wydawało mu się, że Shuuzou ma przez to na niego jakiś wpływ, z drugiej jednak nawet mu to odpowiadało. Nie wszczynał już bójek z kim popadło, policja przestała gościć w jego progach, nawet Hanamiya znacznie chętniej go odwiedzał.
    Niebycie chuliganem i „dresem”, jak to często był nazywany (choć w dresie chodził tylko po mieszkaniu), właściwie całkiem mu odpowiadało.
–    Hej, Shougo, pomożesz mi wnieść szafę?!- dobiegło go nawoływanie z korytarza.
    Haizaki spojrzał na swoje piwo, zastanawiając się czy warto porzucić nic-nierobienie dla robienia. Ostatecznie stwierdził jednak, że nie przepada za siedzeniem bezczynnie w miejscu, wobec czego odłożył puszkę na mały stolik obok kanapy i ruszył do swojego byłego, po drodze zakładając koszulkę.
–    Dzięki – rzucił Nijimura, otwierając przed nim drzwi i przepuszczając go przodem. Haizaki, nieco zirytowany, pociągnął go za koszulkę i wypchnął za próg pierwszego.
–    Co ja, baba jestem, żebyś mi miejsca ustępował?- warknął.- Gdzie masz tę szafę?
–    W aucie na dole, tylko ta jedna mi została.
    Mężczyźni zeszli na dół, gdzie przed blokiem stała ciężarówka przewozowa. Jej kierowca siedział za kółkiem, czytając gazetę i najwyraźniej nie obchodziło go, by pomóc klientowi. Na pytanie Haizakiego Nijimura wyjaśnił mu, że facet oczekuje zbyt wielkiego napiwku, żeby skorzystać z jego pomocy do wniesienia mebli.
–    Mogłeś mówić od razu, pomógłbym ci ze wszystkimi meblami – mruknął Haizaki, chwytając szafę od spodu. Nie była przesadnie duża, ale kiedy znieśli ją z wozu, okazała się być dosyć ciężka. Zajęło im więc kilka dobrych minut, zanim wnieśli ją po schodach na piętro i wtaszczyli do mieszkania.
–    Dzięki – westchnął Nijimura, kiedy postawili mebel w kącie jego sypialni.- Idę powiedzieć gościowi, że to już wszystko.
    Haizaki skinął głową, biorąc się pod boki i rozglądając po wnętrzu. Shuuzou urządził się całkiem skromnie – ot, zwykłe łóżko, szafa, biurko, regały i komoda, a do tego wygodny fotel z pufą i stolik z lampką. Shougo wiedział, że Nijimura lubił w taki sposób zasiadać do książki. Na ścianach wisiały dwa czy trzy obrazy, na które nie zwrócił wielkiej uwagi, ponieważ tę przykuła wyjątkowo ładna lampa stojąca, postawiona w kącie przy drzwiach. Haizaki zmarszczył brwi, zastanawiając się na co jego byłemu taka piękna lampa, skoro cała reszta, choć ładna, nie była równie elegancka.
–    Dobra, no to najważniejsze z głowy – westchnął ciężko Nijimura, kiedy ponownie dołączył do Haizakiego.
–    Skąd masz to cacko?- zapytał Shougo, wskazując ruchem głowy lampę.
–    Ach, to?- Shuuzou wzruszył niewinnie ramionami.- Zajebałem kierowcy. Przewoził jeszcze parę mebli dla jakiegoś bogatego typka, a że zajęty był czytaniem gazety i nie widział nawet, co wynoszę, to skorzystałem z okazji. Sprzedam ją i zwróci mi się pewnie kasa za szafę i regały.
–    Hm.- Haizaki pokiwał z uznaniem głową.- Masz głowę do interesów.
–    Mówisz?- Nijimura spojrzał na niego z uśmiechem.- To może jednak zadzwonię do tego Akashiego i pogadam z nim o robocie.
–    Jeszcze tego nie zrobiłeś?- Shougo uniósł brwi w zaskoczeniu.- Facet jest nadziany, zapewni ci pensję cztery razy większą, niż twoja obecna.
–    Sam nie wiem.- Nijimura wzruszył ramionami.- Mam wrażenie, że on prowadzi jakieś szemrane interesy. Tu przynajmniej zarabiam pieniądze uczciwą pracą.
–    Oj, tak, cholernie z ciebie uczciwy koleś – parsknął Haizaki, wskazując znacząco na lampę. Shuuzou zaśmiał się pod nosem, spoglądając na Shougo. Zmierzył go od góry do dołu, milcząc przez chwilę, a potem zapytał:
–    To co? Chcesz przetestować ze mną nowe łóżko?
    Haizakiemu udało się skryć uśmiech. Dobrze wiedział, że Nijimura go o to zapyta, a sam zaczął właśnie o tym myśleć. Nauczył się jednak pozostawiać na twarzy neutralny wyraz, więc teraz spojrzał na mężczyznę obojętnie, czekając aż wysili się on trochę i spróbuje odczytać z jego oczu pragnienie, które wręcz od nich biło. Ponieważ jednak Shuuzou wydawał się nie zauważać tego, Shougo uniósł znacząco brwi.
–    Będę na dole... - mruknął w końcu Nijimura.
–    Teraz jesteś przekonujący – stwierdził Haizaki.
    Shuuzou pokręcił tylko lekko głową, przysuwając się o krok do Shougo i pochylając się nad nim z zamiarem pocałowania go, jednak ku jemu zaskoczeniu mężczyzna odwrócił lekko głowę. Nijimura nie był pewien, co to miało oznaczać, ale z rozpędu dał mu całusa w policzek. Uniósł lekko brwi, patrząc pytająco na Haizakiego, a ten bez słowa zakręcił w powietrzu palcem, by następnie wskazać nim podłogę.
    Choć Shuuzou zaczął się już nakręcać, akurat teraz miał ochotę przywalić Haizakiemu. Zamiast tego jednak wzniósł ku niebu oczy, zaciskając usta, po czym zaczął szarpać i mocować się z paskiem jego spodni. Kiedy już się z nim uporał, rzucając mężczyźnie dość wrogie jak na tę chwilę spojrzenie, klęknął na podłodze i zsunął jego spodnie wraz z bielizną do połowy ud.
–    Jesteś dupkiem, wiesz?- mruknął, chwytając niedelikatnie jego członka i bez słowa więcej biorąc go do ust.
–    Nie od dziś – odpowiedział mu Shougo, wzdychając z zadowoleniem. Stanął w lekkim rozkroku, wsuwając dłoń w czarne włosy Nijimury.
    Tego właśnie mu było potrzeba – chwili rozkoszy w wolnym od pracy dniu, najlepiej z obiektem, którego umiejętności dobrze już poznał.
    Nie pierwszy raz zdawał sobie sprawę z tego, że jego relacje z Nijimurą były zdecydowanie pokręcone. Nie zastanawiał się nad tym, co do niego czuje, ale nie trudno mu było nie zauważyć, że choć nie byli już parą, a wręcz byłymi kochankami w stanie cichej wojny, to jednak zaskakująco często lądowali w łóżku, bynajmniej nie po to, żeby spać.
    Dlaczego tak było? Sam nie wiedział. Może zwyczajnie lubił uprawiać z nim seks, bo wiedział na ile ich stać i co oboje lubią, może to dlatego, że „miał go pod ręką”, a może gdzieś w głębi siebie po prostu tego pragnął – choć w to ostatnie raczej wątpił.
    Z Nijimurą było zgoła inaczej. Choć początkowo starał się walczyć ze swoimi uczuciami i oszukiwać samego siebie, ostatecznie zmuszony był przyznać przed samym sobą, że niezależnie od tego jaki jest Haizaki oraz z kim sypia, uczucia Shuuzou prawdopodobnie nigdy się nie zmienią.
    Miłość do Shougo skuwała jego serce niczym kajdany.
–    Przestań myśleć – mruknął Haizaki, patrząc na niego z góry. Nijimura nie był pewien, o co mu chodziło, więc spojrzał na niego pytająco.- Twoja mina wygląda, jakbyś odleciał gdzieś w chuj daleko, a wolałbym, żebyś zajął się tym chujem, którego masz właśnie w ustach.
–    Uzbrój się w odrobinę cierpliwości, bo ci go odgryzę – odparł Shuuzou, po czym, przymknąwszy oczy, ponownie rozchylił wargi i wsunął między nie członka Haizakiego.
    Wiedział, że Shougo miał rację. Kiedy podczas ich seksu zaczynał rozmyślać nad tym, co tak naprawdę ich łączy, stawał się odrobinę zbyt emocjonalny. Zaczynał pragnąć czegoś więcej niż przyjemności, którą czerpali z seksu, chciał uczuć Haizakiego – odrobiny romantyczności, słodkich, czułych pocałunków i może paru miłych słów po zbliżeniu. Ale wiedział jednocześnie, że takie akcje niezwykle wkurzają Shougo.
    I dlatego właśnie, zamiast walczyć o uczucia, których i tak by nie dostał – zastępował je droczeniem się.
    Possał mocno członka Haizakiego, dopóki ten syknął głośno i spojrzał na niego gniewnie. Wówczas czarnowłosy wycofał się i, unosząc jego męskość, zaczął lizać, ssać i delikatnie podgryzać wrażliwe jądra, przy tym lubieżnie spoglądając na swojego kochanka. Policzki Shougo były zarumienione, a on sam wydawał się całkiem nakręcać. Wpatrywał się w Nijimurę niczym w obrazek, śledząc wzrokiem każdy jego ruch języka, każde jego skubnięcie warg i każde ugryzienie.
    Bolało, ale przyjemnie. W innej sytuacji nie pozwoliłby nikomu tak siebie traktować, ale wiedział, że Shuuzou nie posunie się zbyt daleko i będzie uważał, by nie wkurzyć go za bardzo. A wszystko dlatego, że Nijimura doskonale znał jego ciało i wiedział, na ile może sobie pozwolić.
    Do tego akurat Haizaki mógł się przyznać – pod tym względem ufał Shuuzou.
    Nijimura bawił się wręcz świetnie. Czuł narastające podniecenie, jego penis zdawał się rosnąć z każdą chwilą, niecierpliwie napierając na materiał bielizny oraz spodni. Poruszał dłonią po członku Haizakiego, naciągając mocno jego napletek i przyglądając się z dołu jego reakcjom. Skoro to on, Shuuzou, będzie dziś na dole, może sobie pozwolić na to, by trochę poznęcać się nad Haizakim.
–    Cofnij się trochę – wymruczał Shougo, ciągnąc go za włosy i chwytając w dłoń swojego penisa.- I otwórz usta.
–    Czekaj, Shougo, chyba nie zamie-...- Nijimura urwał raptownie i znieruchomiał, kiedy Haizaki, poruszając dłonią po swoim członku, spuścił się na jego twarz, oczywiście unikając ust. Ciepła sperma wylądowała na jego policzkach, nosie, a nawet czole i prawej powiece, którą na szczęście ten zdążył zamknąć.
    Shougo westchnął z zadowoleniem, oddychając głęboko przez nos i uspokajając w ten sposób oddech. Oblizał lubieżnie wargi, po czym, pozbywszy się zbędnych ubrań, kciukiem wskazał Nijimurze jego nowe łóżko, jednocześnie się ku niemu cofając.
–    To którą połowę łóżka chcesz przetestować najpierw?- zapytał.
    Nijimura już chciał otworzyć usta, by rzucić mu jakąś kąśliwą odpowiedź, lecz w porę zdał sobie sprawę z tego, co Haizaki miał na myśli. Skoro zamierzał przetestować dwie połowy, oznaczało to, że Shuuzou wciąż miał szansę zamienić się z nim pozycją i być na górze.
    A to z kolei znaczyło, że będzie mógł poznęcać się nad nim w lepszy sposób, niż miał zamiar pozwolić sobie za chwilę.
–    Cóż...- zaczął, podnosząc się z podłogi i rozpinając zamek swoich spodni.- Skoro tak, zacznijmy pierwszą rundę od strony wolnej przestrzeni.
    Shougo skinął jedynie głową, a Nijimura uśmiechnął się z satysfakcją i dodał do siebie w myślach:
    Przy kolejnej rundzie ściana z pewnością ci się przyda...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń