[15 minut] Rozdział dwunasty

Rozdział dwunasty
Kazunari

   
    Czułem się wykończony fizycznie, psychicznie, duchowo i... jakkolwiek można to jeszcze nazwać. Może i pamiętałem tylko ostatnie pięć lat mojego życia, ale zważywszy na nieszczęście jakie na mnie spadło w postaci amnezji, mogłem trochę nacierpieć się w życiu i nazłościć – a mimo to uczucia, które targały mną po wyznaniu Midorimie prawdy, były mi tak obce, tak gwałtowne i tak silne, że ledwie je znosiłem.
    Wszedłem do mieszkania zapłakany, zatrzaskując za sobą drzwi. Zrzuciłem ze stóp buty i od razu przeszedłem do sypialni, gdzie położyłem się na łóżku i przytuliłem do siebie poduszkę. Miałem wrażenie, że moje serce eksplodowało na maleńkie kawałki, a ja nie byłem już w stanie go odbudować.
    Nie rozumiałem siebie samego. Jeszcze bardziej niż wcześniej. Próbowałem pojąć z jakiego powodu odczuwam złość, rozgoryczenie i zawód, z jakiego powodu jest mi tak przykro i smutno, dlaczego tak bardzo cierpię. Tak ciężko było mi opisać własne rozterki, wstyd zaś nie pozwalał mi na to, by zwierzyć się z nich mojemu lekarzowi.
    Przecież dotyczyły one właśnie jego...
    Miałem nieodparte wrażenie, jakby mój własny rozum próbował mnie oszukać, podczas gdy serce, które jako jedyne nie poddało się amnezji, starało się obudzić we mnie wspomnienia. Ono kochało Midorimę, pragnęło go, ale rozum nie dopuszczał tej informacji do świadomości.
    „Między młotem a kowadłem”, powiadają... Ale czy ktokolwiek na świecie był kiedyś w takiej sytuacji jak ja? Cierpiąc przez amnezję i przez miłość oraz jednocześnie jej brak... do mężczyzny, którego się zna i o którym nie wie się nic.
    Czułem się podwójnie rozdarty. Zostałem sam ze swoją niewiedzą i rozdzierającymi klatkę piersiową uczuciami. Mając urazę do rodziców i siostry, którzy nie akceptowali mojego homoseksualizmu, nie mogłem im się zwierzyć. Chizuru odpadała – nawet jeśli poniekąd byłem jej wdzięczny za wyznanie mi prawdy, wciąż miałem do niej żal o to, że tak długo z tym zwlekała i tak długo trzymała mnie w związku, którego podświadomie nie pragnąłem. Oszukiwała mnie cała rodzina – podobnie jak mój lekarz, ostatnia osoba na mojej krótkiej liście, z którą mógłbym porozmawiać o problemach.
    Nie pozostał mi już nikt. Nie miałem nawet psa, żeby przytulić się do niego i ponarzekać mu, jak samotny się czuję, jak bardzo nienawidzę tego cichego mieszkania i mojego zamkniętego w odosobnieniu życia.
    Chciałem wyjść do ludzi. Rozmawiać z nimi, opowiadać im o swoim życiu, poznawać ich historie i dzielić się własnymi. Lecz jak miałem to zrobić, jeśli żadnych nie posiadałem? Zupełnie jak stworzona w książce postać, dla której autor nie miał pomysłu na przeszłość. Byłem drugoplanowym bohaterem mojego własnego życia.
    Przez kilkanaście dobrych minut leżałem na lewym boku, załzawionym wzrokiem wpatrując się w ścianę naprzeciwko i pociągając cicho nosem. Zastanawiałem się, w jaki sposób mógłbym sobie pomóc, jak mógłbym choć odrobinę ulżyć sobie w cierpieniu mimo braku posiadania kogoś, komu w pełni mogłem zaufać.
    I wtedy w głowie pojawiła mi się pewna myśl. Była tak niespodziewana i zaskakująca, że z miejsca przestałem płakać. Usiadłem na łóżku, marszcząc brwi i spuszczając wzrok na moje kolana.
    Yukinari.
    To imię zabłysło w umyśle tylko raz, na krótko, a jednak na tyle przykuło moją uwagę, że automatycznie zacząłem zastanawiać się, czy mógłbym z nią porozmawiać. Siostra Midorimy z pewnością wie o nim więcej niż ktokolwiek. Choć oboje wyglądali na poważnych, kiedy rozmawialiśmy na korytarzu, odniosłem wrażenie, iż są ze sobą całkiem blisko. W jej oczach widziałem uznanie i szacunek do brata, w jego zaś – ufność i miłość. Ona sama wydawała się być godną zaufania osobą.
    Ale czy mogłem tak po prostu udać się do niej i porozmawiać z nią? Moje wyobrażenia mogły być jedynie złudzeniem, poza tym nie miałem pojęcia jakie relacje łączyły mnie i Yukinari – równie dobrze mogła być dla mnie miła ze względu na prośbę Shintarou, który mógł mieć na uwadze to, że ją spotkamy.
    Lecz jeśli moje przypuszczenia nie były błędne, i Yukinari wiedziała nie tylko o moim i Midorimy związku, ale też o naszym życiu osobistym, być może była to moja jedyna szansa, aby dowiedzieć się o nas czegoś więcej.
    Nie pragnąłem wiele. Chciałem jedynie dowiedzieć się, dlatego Shintarou nie powiedział mi od razu o tym, że byliśmy razem. Dlaczego ukrywał to przede mną, dlaczego mnie oszukiwał... Dlaczego wszyscy moi najbliżsi to robili?
    Pozostawała mi nadzieja, że młodsza siostra Midorimy choć w najmniejszym stopniu naprowadzi mnie ku odpowiedziom.

    Następnego dnia popołudniem udałem się pod Liceum Shuutoku. Czułem się jak zboczeniec krążący pod murem i szukający młodej dziewczyny do obmacania – tak zresztą patrzyli też na mnie uczniowie – ale uparłem się, by porozmawiać z Yukinari za wszelką cenę. Nie mogłem prosić Shintarou o jej numer ani tym bardziej prywatny adres ich rodzinnego domu, pozostawało mi jedynie zaczekać na nią po zajęciach.
    A czekałem bardzo długo. Większość uczniów zdążyła opuścić budynek, ale, jak zorientowałem się trochę poniewczasie, byli to ci, którzy należeli do klubu „Idę do domu”. Nie wiedziałem do jakiego należała Yukinari, ale z pewnością nie do tego, wobec czego ponad trzy godziny spędziłem na chodniku przed bramą wejściową.
    Ze znudzoną miną i policzkiem podpartym o dłoń bawiłem się patykiem, dłubiąc nim w niewielkiej dziurze w asfalcie, kiedy w końcu poczułem, że ktoś za mną stoi i przygląda się mojemu zajęciu.
–    Nie przeszkadzaj sobie, Takao-kun – powiedziała Yukinari, poprawiając swoje okulary.
–    Ach, cześć!- zawołałem, zrywając się na równe nogi i pospiesznie otrzepując tyłek.- Pamiętasz m...? Ach, no jasne, że tak... To raczej ja nie do końca pamiętam ciebie.- Uśmiechnąłem się do niej przepraszająco, nerwowo drapiąc się po głowie.- Wybacz, Midorima-san... Uhm, masz może chwilkę? Chciałbym z tobą porozmawiać...
–    Oczywiście – odparła, skinąwszy głową.- Tylko proszę, nie zwracaj się do mnie tak oficjalnie. Zawsze mówiłeś mi „Yukinari-chan” i traktowałeś mnie jak własną siostrę.
–    Och...- bąknąłem, wpatrując się w nią jak w anioła. Była pierwszą osobą, która bez zawahania i zbędnego czekania na właściwy moment naprowadziła mnie na to, jaki byłem wobec niej przed wypadkiem.- Dobrze, Yukinari-chan! Eheheh, przepraszam, że tak cię nachodzę bez zapowiedzi, ale nie wiedziałem, jak się z tobą skontaktować...
–    Nic nie szkodzi – powiedziała, odsuwając się o krok i ruchem głowy wskazując drogę przed nami.- Zapraszam na herbatę, Kazunari-kun.
–    Dziękuję.- Ponownie posłałem jej uśmiech, ruszając u jej boku.- Naprawdę cię przepraszam... Obawiałem się, że niezbyt wiele nas łączy, ale... muszę z kimś porozmawiać.
–    Cieszę się, że zebrałeś się na odwagę.- Yukinari zwróciła na mnie spojrzenie zielonych oczu, ozdobionych długimi rzęsami, które tak przypominały mi jej brata.- Tęskniłam za tobą, Kazunari-kun. Kiedy Shintarou zadzwonił do mnie i opowiedział mi o waszym spotkaniu w klinice, byłam poruszona ale i szczęśliwa. Dobrze jest znów cię zobaczyć.
–    Uhm...- Poczułem, jak na moje policzki wypływa intensywny rumieniec. Yukinari może i była fizycznie podobna do Shintarou, byli nawet tak samo poważni, ale chyba nie mógłbym nazwać jej tsundere. Z pewnością była śmiałą dziewczyną, bezpośrednio wyrażającą swoje uczucia.- Dzię-dzięki – zaśmiałem się nerwowo, wciąż nieco speszony jej wyznaniem.- Kurczę, gdyby tylko twój brat był ze mną taki szczery...
–    To przez niego płakałeś?
–    Ech?! Nie płakałem!- Widząc jej sceptyczne spojrzenie, szybko się poddałem.- Aż tak to widać...?
–    Nie masz się czego wstydzić – powiedziała, uśmiechając się do mnie zaskakująco łagodnie.- Ze względu na amnezję na pewno sporo się już nacierpiałeś. Nie wiem jeszcze dlaczego chciałeś się ze mną spotkać, ale jeśli nasza rozmowa przyniesie ci ulgę, będę szczęśliwa, że mogłam ci jakoś pomóc.
–    Uch, jesteś dla mnie strasznie miła, Yukinari-chan...- westchnąłem, spuszczając wzrok na ziemię i wciskając dłonie do kieszeni moich spodni.- Rzeczywiście, spotkanie z tobą jest moją ostatnią deską ratunku... Przyznaję, że się przed tym wahałem, bo wygląda na to, że nikomu nie mogę ufać w stu procentach... ale naprawdę zostałaś mi tylko ty.
–    Mój brat nie jest typem osoby, która się zwierza – westchnęła dziewczyna, poprawiając swoje okulary.- Ale na twoje szczęście doskonały ze mnie obserwator i świetnie radzę sobie z analizą zachowań ludzi. Poza tym nie mam zamiaru czegokolwiek przed tobą ukrywać, chyba że uznam, iż może to być dla ciebie rzeczywiście szkodliwe.
–    Prosiłbym, żebyś jednak była ze mną totalnie szczera – powiedziałem, uśmiechając się do niej słabo.
–    To z czym do mnie przychodzisz, Kazunari-kun?- zapytała bez ogródek, patrząc na mnie uważnie.
    Przełknąłem ślinę, wahając się. Powtarzałem sobie w myślach własne przekonanie o tym, że mimo charakteru Shintarou, Yukinari naprawdę wiedziała nawet jeśli nie o naszym życiu prywatnym, to chociaż o związku – z pewnością była w stanie chociaż stwierdzić, czy byliśmy szczęśliwi.
–    No więc...- zacząłem, zaciskając w kieszeniach pięści.- To prawda, że ja i twój brat... byliśmy ze sobą?
–    Więc wiesz...- Yukinari, ku mojemu zaskoczeniu, z uśmiechem na twarzy odetchnęła z ulgą.- Bałam się, że ten głupek nigdy się nie przyzna!
–    Prawdę mówiąc, nie przyznał się – mruknąłem, nieco nadąsany.- Powiedziała mi o tym moja była dziewczyna, Chizuru.
–    Była dziewczyna?- Midorima poprawiła swoje okulary.- No, no, sporo się w twoim obecnym życiu działo, jak widzę. Czy fakt, że ty i Shintarou byliście razem jakoś cię obrzydza?
–    Nie, to nie tak – zaprzeczyłem, kręcąc głową.- Jestem tolerancyjny i przyjąłem już do wiadomości to, że sam od początku byłem homoseksualny, po prostu... Odkąd zacząłem leczenie u twojego brata, non stop spada na mnie masa informacji, jedna przygniata drugą, wciąż mnie zaskakują i przytłaczają... A te, które naprawdę chcę znać, wciąż pozostają dla mnie zagadką... Dlatego właśnie przyszedłem do ciebie, z nadzieją, że wiesz choć niewiele na temat mojego związku z Midorimą i naszego życia osobistego.
–    Czy mój brat wie, że dowiedziałeś się o waszym związku?- zapytała Yukinari.
–    Od wczoraj...
–    Nie wiem, czy mam prawo do rozmawia z tobą na ten temat...- mruknęła dziewczyna, wzdychając lekko.- Ale obaj jesteście dla mnie jak bracia, a akurat w tym przypadku jesteś bardziej pokrzywdzony przez los niż Shintarou.- Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie.- Mam nadzieję, że nadal lubisz zieloną herbatę i ciasto czekoladowe?
–    Uwielbiam!- zawołałem ze śmiechem.
    Yukinari zachichotała, co wprawiło mnie niemal w osłupienie. Siostra Midorimy to siostra Midorimy, jej powaga i wygląd sprawiły, że tylko w ten sposób ją postrzegałem, jednak śmiech sprzed chwili uświadomił mi, że mimo wszystko jest po prostu dziewczyną – dziewczęcą i niewinną, jak każda nastolatka.
    Kiedy dotarliśmy do jej rodzinnego domu, z wrażenia niemal opadła mi szczęka. No dobrze, opadła mi naprawdę – rozdziawiłem gębę jak głupek. Ich dom okazał się być bowiem niemal willą, okazałym budynkiem z białej cegły, o idealnie przystrzyżonym trawniku i wypielęgnowanych grządkach kwiatów, krzewów oraz drzew.
–    Ehm... rodzice nie będą źli, że przyprowadziłaś starszego faceta...?- wymamrotałem nerwowo.
–    Przecież rodzice cię znają – powiedziała, sięgając do swojej torby po klucze.- Poza faktem, że nie ma ich w domu, to z czasem zaczęli cię akceptować jako chłopaka Shintarou. Oczywiście, nie mogę powiedzieć, żeby byli załamani twoim odejściem, bo wówczas zaczęli mieć nadzieję, że ich syn znajdzie sobie dziewczynę, ale w końcu się poddali.- Yukinari otworzyła drzwi i spojrzała na mnie w zamyśleniu.- Szkoda, że tamtego dnia nie trafiłeś do ich szpitala. Z pewnością inaczej by się to skończyło.
    Uśmiechnąłem się do niej ze smutkiem, po czym przekroczyłem próg. Znaleźliśmy się w przestronnym korytarzyku, prowadzącym do, jak mogłem zauważyć kątem oka, jadalni oraz kuchni. Wsunąłem stopy w domowe kapcie, które podsunęła mi Yukinari, po czym podążyłem za nią.
    Przeszliśmy do jadalni. Jak się okazało, była połączona nie tylko z kuchnią, ale również pewnego rodzaju kompleksem wypoczynkowym – znajdowały się tutaj dwie kanapy, fotel oraz niski stolik. Midorima pozostawiła przy nim torbę, po czym podeszła do lady kuchennej i nastawiła wodę w czajniku elektrycznym.
    Usiadłem na kanapie, spięty jak struna, rozglądając się z zaciekawieniem. Czyli Shintarou był nie tylko inteligentny, przystojny, ale i cholernie bogaty – świetnie, po prostu świetnie. Jeszcze więcej kompleksów w moim skromnym życiu.
–    Niesłodzona, krótko parzona, taka jaką lubisz – powiedziała Yukinari, kładąc na stoliku przede mną herbatę.- I w twoim ulubionym kubku – dodała, siadając naprzeciwko. Uśmiechnąłem się, spoglądając na kubek ozdobiony uroczym króliczkiem, trzymającym w pyszczku małą marchewkę.
–    Czy to na pewno w porządku, że przebywam tutaj bez wiedzy twoich rodziców?- zapytałem, spoglądając na nią niepewnie.
–    Są lekarzami – powiedziała, poprawiając okulary.- Chirurgami. Mają spory pracy, więc z całą pewnością późno wrócą. Poza tym, jak już wspominałam, oboje za tobą przepadają. Na początku nie byli zadowoleni, że Shintarou jest gejem, ale z czasem się z tym pogodzili.
–    Więc... zaakceptowaliście nas, gdy wam powiedzieliśmy?
–    Im – poprawiła mnie, upijając łyk swojej herbaty.- Ja dowiedziałam się wcześniej.
–    Czyli Midorima jednak ci się zwierzał.- Uśmiechnąłem się do niej.
–    Sześciolatce?- prychnęła cicho, patrząc na mnie z politowaniem.- Po prostu nakryłam was, kiedy się całowaliście.
    Na te słowa poczułem, jak moje policzki znów oblewają się rumieńcem.
–    Wybacz, mam problemy z kontrolowanie mojej bezpośredniości – powiedziała, marszcząc lekki brwi, wyraźnie zażenowana.
–    Nie, nie, nie przejmuj się – zaśmiałem się, kręcąc głową.- Chcę znać szczegóły, więc nie musisz się ograniczać, czy powstrzymywać.
–    Więc od czego chcesz zacząć?- zapytała łagodnym tonem.
    Zastanowiłem się przez chwilę. Teraz, kiedy przełamałem już pierwsze lody, byłem pewien, że będę miał jeszcze okazję porozmawiać z Yukinari, ale musiałem mieć na uwadze to, że nie powinienem zawracać jej głowy problemami, z którymi w gruncie rzeczy dorosły mężczyzna powinien radzić sobie sam. Postanowiłem więc zaryzykować i bez ogródek powiedzieć jej o tym, co leżało mi na sercu.
–    Widzisz, Yukinari-chan...- zacząłem cicho.- Mam wrażenie, że wszyscy naokoło mnie oszukują. To znaczy... tak było od początku, jak dowiedziałem się od Chizuru. Po tym jak obudziłem się po wypadku, rodzice i siostra wmówili mi, że ja i Chizuru od dawna ze sobą byliśmy i kochaliśmy się. Z czasem zacząłem w to wierzyć i prowadzić z nią prawdziwie wspólne życie... Ale nie byłem z nią do końca szczęśliwy.- Zarumieniłem się lekko, mimo wszystko pomijając kwestię impotencji.- W końcu przyznała mi się do tego, że miałem chłopaka, a rodzina zerwała ze mną kontakt, po tym jak z nim zamieszkałem. Wcześniej moja mama, kiedy dowiedziała się, że Midorima ma być moim lekarzem, próbowała mi wmówić, że mnie molestował, i że jest niebezpieczny... Zapłakana siostra próbowała przekonać mnie, bym znalazł sobie innego lekarza, bym nie wracał do twojego brata... Nawet sam Midorima ukrywał przede mną to, że byliśmy razem... Nie rozumiem, dlaczego wszyscy to robią?- Spojrzałem na nią pytająco.- Dlaczego wszyscy mnie oszukują? Być może byłbym w stanie zrozumieć moich rodziców, Yuzuki mówiła, że chcieli mieć po prostu „normalnego” syna, ale Midorima jest dla mnie prawdziwą zagadką. Wczoraj przyznałem mu się, że o wszystkim wiem... zapytałem go, czy nadal mnie kocha, a on odparł, że nie... Że minęło zbyt wiele czasu. Ale wobec tego, z jakiego powodu mi pomaga? Dlaczego tak się stara, chociaż nie zna się na psychologii? Dlaczego przy naszych spotkaniach widzę taki ból w jego oczach, smutek, i jednocześnie tęsknotę? Nasza wczorajsza rozmowa niemal przekonała mnie, że on nadal coś do mnie czuje, nawet jeśli jest teraz w związku z Kise-san, ale on i tak zaprzeczył... Nie wiem już co mam o tym myśleć, Yukinari-chan. Czuję się totalnie zagubiony...
–    Cóż.- Midorima westchnęła lekko, upijając łyk herbaty.- Potrafię zrozumieć twoich rodziców i siostrę. Prawdę mówiąc osoba trzecia, która obiektywnie rozmyślałaby o naszych rodzinach, uznałaby, że prędzej to my, poważna rodzina lekarzy, nie uznamy homoseksualizmu Shintarou. A tu proszę.- Yukinari wzruszyła lekko ramionami.- Twoi rodzice pragnęli tylko normalnego syna, żony u jego boku i dziecka z tej samej krwi. Co do Yuzuki, nie jestem pewna, czy kierowała się tylko i wyłącznie twoją orientacją. Prawdę mówiąc, mój brat zawsze jej się podobał, często podążała za nim wzrokiem i uwielbiała z nim rozmawiać. Myślę więc, że kierowały nią również jej własne uczucia. Można by powiedzieć, że miłość sześciolatki nie jest czymś długotrwałym, ale w jej przypadku było inaczej.
–    To dlatego ze sobą nie rozmawiacie?- zapytałem.- Twój brat mówił, że pokłóciłyście się w podstawówce.
–    Tak.- Dziewczyna skinęła głową.- Kiedy oficjalnie przedstawiliście się rodzicom, powiedziałam Yuzuki, że akceptuję to i cieszę się, że będziemy rodziną. Ale Yuzuki nie taką rodzinę sobie wymarzyła. Przestała się więc ze mną przyjaźnić, utrzymywała, że nienawidzi całej naszej rodziny. Rozumiem zachowanie twoich rodziców, Kazunari-kun – powiedziała z powagą Midorima.- Ich decyzje również. Ale to tylko moje rozumowanie jako „co by było, gdybym była nimi”. Tymczasem jestem sobą i nie potrafiłabym nie zaakceptować mojego brata tylko dlatego, że kocha innego mężczyznę. Jest wspaniałym lekarzem i dobrym człowiekiem. Pozostaje moim autorytetem, a jego miłość do ciebie nigdy nie była czymś, co mogłaby to zmienić.
    Zacisnąłem usta, poruszony jej słowami. Yukinari była mądrą i wyrozumiałą dziewczyną – nie próbowała nikogo osądzić, postawiała siebie na ich miejscu i uznawała albo odrzucała ich postępowanie, jednocześnie jednak pozostawała sobą i miała własne zdanie. Była prawdziwym światełkiem w pełnym niesprawiedliwości świecie.
–    Wspominałeś, że Shintarou powiedział ci o Kise – powiedziała po niedługiej chwili milczenia.
–    Tak.- Skinąłem głową.- Pokazywał mi jego zdjęcia. Niezły przystojniak! Długo są razem?
–    Nie są razem – westchnęła, ku mojemu zaskoczeniu.- Owszem, Kise-san kiedyś go kochał, dawno temu, w czasach gimnazjum i liceum. Tak przynajmniej przypuszczam, sądząc po jego ukradkowych spojrzeniach, które dostrzegałam. Ale mój brat był ci ślepo oddany. I nadal jest – dodała z lekkim uśmiechem.- Od rozstania z tobą nie miał nikogo, a z Kise-san kontaktuje się tylko sporadycznie, bo jako aktor i model nie ma on zbyt wiele czasu. Oczywiście, nie mogę zagwarantować, że Shintarou przez te pięć lat żył w celibacie, ale to, czego jestem pewna, to to, że nadal cię kocha. Doskonałym dowodem na to są twoje rzeczy w jego mieszkaniu, których do dziś nie wyrzucił.
–    M-moje rzeczy?- bąknąłem.
–    Pewnie – przytaknęła.- Twoi rodzice nie zjawili się po nie. Wszystkie twoje ubrania, pamiątki i rzeczy osobiste są w mieszkaniu Shintarou. Spakował je do pudeł i dużych toreb podróżnych, ponieważ sądził, że zjawisz się po nie pewnego dnia... Sam rozumiesz, on myślał, że po prostu od niego odszedłeś. Nawet tutaj mamy kilka twoich rzeczy, na przykład ten kubek.- Wskazała na niego ruchem głowy.- Po tym, jak wyprowadziłeś się od rodziców, przez trzy miesiące mieszkałeś z nami, tutaj.
–    Dlaczego Midorima sądził, że tak po prostu odszedłem?- zapytałem szeptem, przełykając gulę w gardle.
–    Myślał, że to przez jego oświadczyny.
–    Co?- sapnąłem, patrząc na nią z niedowierzaniem.
–    Kupił dla was pierścionki – wyjaśniła Yukinari łagodnym tonem.- Byliście ze sobą tyle lat, kochaliście się do upadłego, to normalne, że w końcu zrobił ci niespodziankę i poprosił cię o rękę. Tamtego dnia wyszedłeś kupić butelkę wina, ale... już nie wróciłeś.- Midorima zwiesiła nieznacznie głowę.- Nie odbierałeś telefonów, nie pojawiałeś się, nie dawałeś żadnego znaku życia... Shintarou uznał, że posunął się za daleko i przestraszył cię tymi oświadczynami. Że być może w głębi ducha pragnąłeś żony i dziecka. Oczywiście, szukał cię, ale dom twoich rodziców stał pusty, nikt nie otwierał, nie odbierał telefonów, nie odpowiadał na wiadomości... Więc z czasem się poddał. Sama przez długi czas zastanawiałam się, co się mogło stać – przyznała.- To był pierwszy raz, kiedy widziałam Shintarou takiego nieszczęśliwego. Był załamany, strasznie żałował swojej decyzji i tego, że nie dostrzegł twoich prawdziwych uczuć. Ale myślę, że on zwyczajnie próbował obwinić o wszystko siebie, nie chcąc wierzyć, że przyczyna mogła być inna. Wielokrotnie powtarzałam mu, że widziałam jak bardzo kochasz mojego brata, Kazunari. Nie wierzyłam w to, że jego oświadczyny mogłyby cię przestraszyć albo obrzydzić. Nie wiem, czy coś się między wami wówczas stało, może rzeczywiście wyszedłeś z innego powodu niż kupno wina. Dopóki sobie tego nie przypomnisz, sam nie będziesz tego pewien. Potrafię postawić się w twojej sytuacji i wyobrazić sobie, jak jest ci ciężko z myślą, że być może każdy cię oszukuje. Nawet ja mogłam przecież teraz skłamać. Ale pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że wkrótce wszystko się ułoży i sam zrozumiesz, co jest prawdą, a co nie.
    Uśmiechnąłem się do niej przez łzy, wycierając dłońmi policzki. Teraz, kiedy wiedziałem, ze Midorima był nie tylko moim przyjacielem i kochankiem, ale także narzeczonym, miałem wrażenie, że straciłem stanowczo zbyt wiele.
–    Wierzę, że nie kłamiesz, Yukinari-chan – wyszeptałem.- Masz pełne szczerości oczy i jesteś tak bezpośrednia, że nie potrafię ci nie uwierzyć.
    Teraz to Yukinari posłała mi uśmiech, znacznie szerszy niż do tej pory.
–    Dokładnie to samo powiedziałeś mi przy naszym pierwszym spotkaniu, gdy miałam ledwie pięć lat – powiedziała.- „Yukinari-chan wygląda na poważną, i ma pełne szczerości oczy! Na pewno wyrośnie na wspaniałą i piękną kobietę!”
    Roześmiałem się, słysząc jak naśladuje mój wesoły ton. Nie mogłem uwierzyć w to, jak bardzo poprawiła mi nastrój i jak bardzo podniosła mnie na duchu tą rozmową. Czułem się jak niemal nowo narodzony – a już na pewno wolny od wielu niewiadomych w moim krótkim, pięcioletnim życiu.
–    Proszę, nie złość się na Shintarou za to, że nie jest z tobą do końca szczery – powiedziała Yukinari, kiedy po wypitej herbacie i zjedzonym cieście czekoladowym żegnaliśmy się u progu drzwi.- Mojemu bratu zawsze przede wszystkim zależało na tym, byś był szczęśliwy. Chciał się w ten sposób odwdzięczyć za zmiany w jego życiu, jakie wprowadziłeś. Za radość, a przede wszystkim miłość, którą go otoczyłeś. I nie odsuwaj go od siebie – dodała ciszej, marszcząc ze smutkiem brwi i obejmując się ramionami.- Ty i Shintarou jesteście tacy sami. Nie tylko ty straciłeś pamięć, Kazunari-kun. Mój brat również zapomniał o tym, jak być sobą. Proszę, postaraj się mu pomóc.
    Pokiwałem głową, z trudem hamując kolejne cisnące się do oczu łzy.
–    Postaram się, Yukinari-chan – powiedziałem cicho.- Obiecuję ci, że zrobię wszystko, aby było tak jak dawniej. Dziękuję, że byłaś ze mną szczera.
–    To ja dziękuję, że mi zaufałeś – odparła z uśmiechem.- Do zobaczenia.
    Skinąłem jej głową, po czym odwróciłem się i ruszyłem w kierunku przystanka autobusowego.
    Z nowym uśmiechem na twarzy.
    I z nową nadzieją w sercu.

7 komentarzy:

  1. Świetne :)
    Chyba pójdzie z górki:D Kazunari zrozumiał ,że coś czuję i czego chce no i Midorima też zaczaił ,że źle zrobił mówiąc 'nie'
    Mam nadzieję ,że rodzina Takao już się nie pojawi a on zyska nową.
    :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, po kilku rozdziałach, gdy czułam, że Takao zapada się coraz badziej w bagno kłamstw i niedomówień, w końcu wychodImy na prostą :)
    Tak jakoś ciepło na sercu mi się zrobiło \(♥π♥)/
    Super rozdział od dawna na taki czekałam ^°^
    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. "Byłem drugoplanowym bohaterem mojego własnego życia." - tutaj przeszedł mnie dreszczyk, cholercia.
    Świetny rozdział. Miałam ochotę wstać i zacząć Ci po prostu klaskać. Pod koniec rozmowy Takao z siostrą Midorimy miałam łzy w oczach (które bardzo często mam podczas czytania Twoich opowiadań). Naprawdę wspaniale potrafisz wymuszać na czytelniku emocje, to, jak piszesz, wywarło na mnie niezwykłe emocje. Długo już czytam Twoje opowiadania, może nie od samego początku, ale patrząc na wszystkie blogi, które czytałam i zostawiałam, Twój tkwi w mojej pamięci na stałe. Naprawdę sama z siebie sprawdzam Twojego bloga co jakiś czas, by się upewnić, czy czegoś nie dodałaś. To taki trochę nawyk, raz w ciągu dnia nachodzi mnie ochota na przeczytanie czegoś i wtedy właśnie wchodzę na Twojego bloga. Chciałam powiedzieć, że czytam Cię tak długo, a ty ciągle mnie zaskakujesz, a ja ciągle Cię podziwiam! Twój talent pisania i wyobraźnia to niesamowicie zgrany duet. "15 minut" jest tego idealnym przykładem.
    Cholera, kamień spadł mi z serca, że Kazunari wie o prawdziwych uczuciach Midorimy i że związek z Kise to kłamstwo. Ich relacja musi się naprawić, Takao musi odzyskać pamięć, albo chociaż część sobie przypomnieć. Nie wiem, co się dalej wydarzy i jestem cholernie ciekawa! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. O boziu zielony,
    zaraz się pobeczę, chlip, chlip.
    Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Wybacz mi długość komentarza, ale jestem przytłoczona i czekam tylko na następne rozdziały.
    Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od paru miesięcy zbieram się aby napisać coś mądrego i jak już napisałam to się telefon focha i tyle. Ale teraz mi wyjdzie.
    *poprawia okulary*
    Kyyyyaaaaa!! Midotaka w dłuższym opowiadaniu!! Zaciesz na całe życie!! Kyyyyaaaaa!! Yuuki uwielbiam ciebie i całą twoją twórczość, szczególnie 15 minut i Ciernie. Jesteś geniuszem! Najlepsze opki! Kyyyyaaaaa! " Dzień, który zmienił moje życie to dzień, w którym odkryłam istnienie ciebie i tego genialnego bloga!!! Kyyyyaaaa!!
    Arigato bardzo bardzo!
    ~ Yuukifan
    ( jeśli miałbyś czas i w ogóle to zobaczyła to odpisz Plisss)
    Kyyyyaaaaa!! Dzięki dzięki!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń