Rozdział piętnasty
Shintarou
Burza za oknem rozpętała się na dobre. Pioruny co chwilę rozbłyskiwały silnie, oświetlając moją sypialnię, by chwilę później niemal wprawić ją w drżenie wydawanymi przez siebie grzmiącymi odgłosami. Leżałem w milczeniu w łóżku, wpatrzony w zasłony, niezdolny do zaśnięcia. Wątpiłem jednak, by to właśnie hałas był powodem mojej bezsenności – bardziej bowiem moją głowę zaprzątały myśli o tym, że Takao śpi w pokoju obok.
Był tak blisko, pierwszy raz od pięciu lat. Świadom tego, co nas łączyło, zdecydowany aby walczyć o to, co utracił. Ponownie w mieszkaniu, w którym spędziliśmy razem tak wiele czasu...
Zdawało się, że moje modlitwy zostały wysłuchane. Kazunari wrócił do mnie, w dodatku nie odrzucał go fakt, iż wcześniej byliśmy kochankami, wręcz przeciwnie – miał czelność śmiało pytać o rzeczy, które niegdyś zawstydzały także i jego.
Ciekaw byłem, jak by zareagował, gdybym opowiedział mu historię tych nieszczęsnych żabek, a raczej moich majtek w nie, które skradł podczas jednego z treningów. Najbardziej żenująca historia w naszym życiu, ale też najbardziej zabawna. Pamiętam, jak bardzo Takao był zawstydzony, kiedy odkryłem, co zrobił...
Moja nadzieja na to, że będzie jak dawniej, stała się tego dnia niewiarygodnie silna. Zrozumiałem, że Kazunari naprawdę krok po kroku odzyskuje pamięć – nie wiedziałem, dlaczego dopiero teraz, ale byłem pewien, że od tego momentu może być już tylko lepiej. Jego ciało pamiętało przyzwyczajenia, jego umysł, choć zamknięty, dopuszczał do siebie dawne myśli, choć jemu wydawały się one być nowe. Dowodem na to był choćby ten głupi szezlong, czy koc w żaby, a przede wszystkim...
Kamień-papier-nożyce.
Kiedy Takao tylko wymienił nazwę tej gry, moje serce zerwało się do galopu, a dłonie zaczęły się trząść. Widziałem, że ledwie wypowiedziawszy te słowa, Kazunari zapadł w sen, nie mogłem więc tak po prostu obudzić go i wykrzyczeć z płaczem, że właśnie spełniło się jego życzenie – powiedział mi coś, o czym z całą pewnością nikt inny mu nie powiedział.
Kamień-papier-nożyce było naszą grą. Było naszym sposobem na rozwiązanie sporów już od bardzo dawna – i często był też ostateczną decyzją na to, kto w łóżku miał być na górze, a kto na dole. Kiedy graliśmy, zawsze wygrywałem.
Takao pamiętał. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale przypomniał sobie o tym. Przez ponad godzinę nie mogłem dla siebie znaleźć miejsca, krzątając się po kuchni i próbując opanować emocje. Byłem tak szczęśliwy, tak podekscytowany, że niemal nie rozpoznawałem samego siebie. Zupełnie jak obłąkany człowiek, który zdaje sobie sprawę ze swojego wariactwa, lecz nie jest w stanie go wyleczyć.
Pijany szczęściem – chyba tak nazywa się taki stan.
Ciche pukanie do drzwi rozległo się równocześnie z grzmotem pioruna, jednak wychwyciłem je bez problemu – uniosłem głowę, wpatrując się w ciemność.
– Śpisz?- usłyszałem niepewny szept.
– Nie – odpowiedziałem, siadając.- Ciężko zasnąć w taką burzę...
– No – potwierdził Takao. Z jego głosu mogłem wywnioskować, że się uśmiechnął.- Masz coś przeciwko, żebyśmy jeszcze trochę porozmawiali? Przynajmniej dopóki na zewnątrz się nie uspokoi...
– Jasne – odparłem, chcąc już odsunąć od siebie kołdrę, jednak zastygłem w bezruchu, widząc, że ciemna zamazana sylwetka zbliża się do łóżka, a potem odsuwa pościel i kładzie się obok mnie. Zamrugałem z zaskoczeniem, jednak nie odezwałem się, kładąc jedynie z powrotem.- Przyniosłeś ze sobą koc...?
– Tak, jest niemożliwie ciepły i milutki w dotyku – westchnął Takao, układając się wygodnie.- Wybacz tę moją śmiałość, Midorima. Wiem, że wygląda to jak próba uwiedzenia cię, ale naprawdę chcę tylko pogadać.
– Oczywiście, nie mam nic przeciwko – mruknąłem, a zdawszy sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało, poprawiłem się pospiesznie:- T-to znaczy, żebyś tu był, a nie... u-uwiódł mnie..
Usłyszałem jego ciche westchnięcie, najwyraźniej zdołał już ułożyć się w dogodnej pozycji. Odwróciłem się do niego twarzą, próbując go dostrzec. On również leżał odwrócony w moją stronę, z ręką pod poduszką, na której ułożył głowę.
– Lubię z tobą rozmawiać – mruknął Takao.- Nie wiem czy to przez to, że jesteś moim terapeutą, czy może przez fakt, że jesteś pierwszym facetem, z którym mogę swobodnie porozmawiać, ale cieszę się, że tu jesteś. Wiesz, tacie nie opowiadałbym o moich przemyśleniach...
– Twoi rodzice zawsze byli realistami – powiedziałem cicho.- Nigdy nie zajmowali się rozmyślaniem na temat czegoś. Dlatego nie tolerują odmiennych orientacji, czy stylu życia.
– Ja taki nie byłem?
– Akceptowałeś wszystko, co uznawałeś za nieszkodliwe – wyjaśniłem.- Z wyjątkiem naszego związku...
– Co masz na myśli?- bąknął.- Nie akceptowałem go, czy akceptowałem, choć było szkodliwe?
– Było szkodliwe – odparłem.- Przez związek ze mną straciłeś kontakt z najbliższą rodziną, można powiedzieć, że się ciebie wyrzekli. Dlatego, że zostawiłeś ich dla mnie. Parę razy nawet się o to pokłóciliśmy. Uważałem, że nie powinieneś odwracać się od rodziców i siostry, że to zbyt wielkie poświęcenie... ale ty zawsze byłeś uparty pod tym względem. Twierdziłeś, że to ze mną spędzisz resztę życia, a od rodziców i tak pewnego dnia byś się wyprowadził, a kontakt by się ograniczył.
– Miałem rację!- prychnął cicho, wzruszając ramionami.
– Teraz zapewne patrzysz na to trochę inaczej...- zwróciłem mu łagodnie uwagę.- Ale przed zamieszkaniem ze mną dobrze dogadywałeś się z rodzicami i Yuzuki. Twoja siostra uwielbiała cię, naśladowała, rodzice byli z ciebie dumni... Nawet dla sąsiadów byłeś autorytetem.
– Cóż, to oni zmienili swoje poglądy tylko dlatego, że chciałem być z tobą – szepnął Kazunari.- Nie zrobiłem im nic złego, prawda?
– Nie można obwiniać innych o to, że nie są tolerancyjni – mruknąłem.- Mają prawo wierzyć w to, że kobiety są stworzone dla mężczyzn, a mężczyźni dla kobiet. Nikt im nie broni żarliwie walczyć o heteroseksualny świat, choć według mnie to uczucie się liczy, a nie rozmnażanie.
– Właśnie – burknął Kazunari, jakby nadąsany.- Nie jesteśmy zwierzętami, mamy rozum i własną wolę, i to my wybieramy kogo chcemy kochać! Homoseksualizmu nie da się wyleczyć, prawda? Dlaczego ci, którzy chcą być z osobą tej samej płci, mieliby zmuszać się do bycia z przeciwną?
– To tylko nasze rozumowanie – powiedziałem, powstrzymując odruch pogłaskania Takao po włosach. Tak wiele razy rozmawialiśmy o tym w łóżku, tuląc się w ramionach i próbując zrozumieć tych, którzy nie próbowali zrozumieć nas.
– Mam nadzieję, że kiedyś świat będzie bardziej tolerancyjny – mruknął Kazunari.- Przynajmniej pod tym jednym względem.
– Ja również mam taką nadzieję.
– Wiesz, zastanawiam się, co będzie, kiedy już wszystko sobie przypomnę. Co, jeśli będę cię kochał i spróbuję cię znowu uwieść? Czy rodzina znowu mnie odrzuci? Yuzuki powiedziała mi, że nigdy nie zaakceptuje ciebie jako mojego chłopaka, ale z drugiej strony wydawała się zaakceptować to, że pragnę być taki jak dawniej, nawet jeśli oznacza to bycie gejem.
– Myślę, że za bardzo wybiegasz w przyszłość – odparłem ostrożnie, rumieniąc się lekko.- Nie wiadomo, czy przywrócenie twojej pamięci będzie oznaczać również przywrócenie twoich uczuć. To czym darzysz mnie obecnie to zapewne tylko zwykła sympatia, może budzi się w tobie przyzwyczajenie z „wcześniejszego życia”. Dopóki nie przypomnisz sobie tego, co nas łączyło, nie powinieneś zaprzątać sobie głowy tym, co w przyszłości zrobi twoja rodzina.
– Ale ja jestem impotentem – zauważył Takao.- Myślę, że to przez moją orientację. Czy zanim byliśmy razem, miałem jakiegoś chłopaka, albo dziewczynę?
– Nie – odparłem.
– Czyli mnie rozdziewiczyłeś?- zapytał ze śmiechem.- Gdzie, tutaj? W tym łóżku?
– T-to...!- wykrzyknąłem gwałtownie, rumieniąc się intensywnie.- Nie zawstydzają cię takie pytania, Takao?!
– I tak to sobie przypomnę – odpowiedział z rozbawieniem, znów wzruszając ramionami.
Zamilkliśmy na dłuższy moment. Burza za nami powoli się uspokajała, choć wciąż grzmoty powodowały hałas, podobnie jak krople deszczu, silnie uderzające o szyby okien.
– Mogę się do ciebie przytulić?- szepnął w pewnym momencie Kazunari.
– Uhm... czemu chcesz to zrobić?- zapytałem niepewnie.
– Nie wiem – westchnął.- Nie mogę przestać myśleć o twoich uczuciach. Mam nieodparte wrażenie, że jestem ci coś winny, że chcę ci coś wynagrodzić, chociaż nie wiem co. Może to, że zniknąłem na tak długo, choć obiecałem wrócić po piętnastu minutach?
– Hmm...- Przymknąłem oczy, wzdychając cicho.- To rzeczywiście może być to. Wróciłeś dopiero po pięciu latach. To całe sto siedemdziesiąt pięć tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt sześć „pięnasto-minut”.
– Co?- parsknął Takao.- Na pewno nie obliczyłeś tego teraz, to niemożliwe! Nie uwierzę, że jesteś tak dobry z matmy! Przyznaj, nudziło ci się ostatnio i to sobie policzyłeś!
Uśmiechnąłem się lekko, nie odpowiadając. Obliczyłem to nie tak dawno, kiedy Kazunari drzemał pod kocem na szezlongu. Rzeczywiście, potwornie się „nudziłem”...
Choć nie udzieliłem mu odpowiedzi, Takao sam przysunął się do mnie nieznacznie. Zesztywniałem nieco, czując ciepło jego ciała tak niemożliwie blisko mojego. Nie ocierał się o nie, ale wiedziałem, że jeśli tylko wysunę nieco głowę, będę mógł pocałować jego czoło.
– A ty czego byś chciał, Midorima?- zapytał cicho.
– Czego bym chciał?- powtórzyłem.- Wiesz przecież. Chcę, żebyś odzyskał wspomnienia.
– A potem? Co chcesz, by było potem?
– Potem... będzie jak będzie – mruknąłem.- Nie przywykłem do wybiegania w przyszłość. Życie nauczyło mnie już, w jaki sposób się to kończy.
– Masz na myśli twoje oświadczyny?- zapytał cicho Kazunari.- Czy nadal masz nasze pierścionki?
– Swój, owszem – szepnąłem.- W szkatułce, w szafce w biurku pod oknem. Ten, który ci dałem, od razu założyłeś. Wyszedłeś z nim po wino.
– Och...- westchnął ciężko.- Zapytam rodziców, czy go zachowali, choć Yuzuki mówiła, że mama wyrzuciła wszystko, co wtedy na sobie miałem...
– Byłoby szkoda, jeśli przepadł na zawsze – przyznałem.- Ale nic na to nie poradzimy.
– Najwyżej kupię nowy – mruknął z uśmiechem Kazunari.
– Mówisz tak, jakbyś planował do mnie wrócić...- wyszeptałem.
– Nie chciałbyś tego?
– Chciałbym... Ale póki nie pamiętasz tego, co było, nie pokochasz mnie tak jak dawniej.
– Możliwe – powiedział cicho Takao. Wyczułem, że uniósł nieznacznie głowę, jego oddech owionął moją twarz, gdy odezwał się ponownie:- Ale mogę pokochać cię na nowo.
Wciągnąłem powietrze przez nos, zatrzymując je w płucach. Byłem wręcz sparaliżowany, nie tyle jego odpowiedzią, co świadomością tego, jak blisko jest teraz jego twarz. Ledwie zdołałem zapomnieć o pocałunku na boisku, a teraz wspomnienie to uderzyło we mnie z taką mocą, jakbym przeżywał to na nowo.
Na nowo czułem kształt jego ust, ich smak, miękkość, znajome ciepło... Na nowo czułem niewyobrażalną przyjemność.
– Uch...- Takao westchnął ciężko, wycofując się.- Przepraszam, chyba tego nie chcesz...
– To nie tak – mruknąłem.- Po prostu... Nie wiem, jak mam interpretować twoje zachowanie. Jeśli chcesz tylko sprawdzić, czy zdołasz podniecić się z mężczyzną, to... przepraszam, ale nie chcę tego robić w ten sposób.
– Nie, to nie tak – powiedział cicho Kazunari.- Już ci przecież powiedziałem... Ciągnie mnie do ciebie, Midorima. Nie wiem co to za siła, ale od samego początku, odkąd tylko cię spotkałem, miałem wrażenie, że coś mnie do ciebie przyciąga. Po naszych kilku kolejnych spotkaniach nabrałem przekonania, że nie jesteś mi obojętny. To nie myśl, że kiedyś byłeś moim przyjacielem czy kochankiem, to nie świadomość tego, że coś nas łączyło... To tak, jakby moje serce cię pamiętało, chociaż umysł zapomniał.
– A co, jeśli to minie?- zapytałem szeptem.- Co, jeśli to tylko chwilowe wrażenie, które lada moment zniknie, a zastąpi je niechęć?
– Mówiłeś, że nie wybiegasz w przyszłość – mruknął z uśmiechem Takao.- Nie twierdzę, że cię kocham... Nie czuję tego każdą częścią mojego ciała. Ale tutaj...- Kazunari odnalazł pod kołdrą moją dłoń i naprowadził ją na swoją klatkę piersiową. Poczułem, jak jego serce uderza o nią w przyspieszonym, silnym rytmie.- Tutaj to czuję. Kiedy cię widzę, kiedy słyszę twój głos, albo myślę o tobie... Wszystko kumuluje się w tym miejscu i układa w twoje imię. Nie próbuję być romantykiem – westchnął ciężko.- Ciężko mi wyjaśnić ci, jak się czuję, ale... ale to, co przed chwilą zrobiłem, nie było po to, by coś sobie udowodnić, czy o czymś się przekonać.
Nie pozwoliłem mu już powiedzieć więcej. Objąłem dłonią jego twarz, skierowałem ją ku własnej i przycisnąłem wargi to jego rozchylonych, wilgotnych ust. Nie czekałem, aż minie jego zaskoczenie, śmiało wsunąłem język do wnętrza, zachłannie pieszcząc jego własny. Kazunari jęknął cicho, chwytając mnie za nadgarstek, jednak nie próbował mnie odepchnąć, wręcz przeciwnie – po chwili odpowiedział na pocałunek.
Minęło trochę czasu, zanim w końcu się od niego oderwałem. Trzęsłem się na całym ciele, czułem narastające podniecenie, kumulujące się w moim kroczu. Było mi wstyd, że tak szybko miałem erekcję, ale nie mogłem nic na to poradzić...
To był mój pierwszy raz od pięciu lat...
– Masz... takie męskie usta i dłonie – wyszeptał cicho Kazunari.- Trzymasz mnie jak na prawdziwego faceta przystało. Czuję się jak skarb w twoich rękach...
– Cóż...- westchnąłem, nieco zażenowany.
– Jeśli będziemy się teraz kochać... to będzie... no wiesz, boleć?
– Co? Och, nie... Nie będziemy się kochać – westchnąłem, kręcąc głową.- Nie, dopóki nie przypomnisz sobie chociaż jednego razu!
– W ten sposób mogę sobie przypomnieć, no nie?
– Nie próbuj mnie namówić – ostrzegłem.- Będziesz tego żałował, wierz mi. Nie spieszmy się z niczym, Takao, jeśli chcesz to zrobić, to zrobimy to, gdy przypomnisz sobie jakie to uczucie.
– Okay...- westchnął.- W takim razie masz całować mnie całą noc.
– C...?! Ju-jutro idę do pracy, nanodayo!
– A mnie to nie obchodzi, nanodayo! … Zaraz, czekaj... Jakie znowu „nanodayo”?!- parsknął.- Co to miało być? Hahaha!
Uśmiechnąłem się do niego czule, choć nie mógł tego zobaczyć. Spontanicznie znów wpiłem się w jego usta, całując je z lubością i skubiąc wargami jego wargi. W gruncie rzeczy naprawdę byłbym gotów robić to całą noc...
– Midorima...- sapnął cicho Kazunari.- Uhm... stanął ci, prawda?
– Taa...- westchnąłem.- Przepraszam, nie panuję nad tym...
– W porządku – zaśmiał się.- Ehm... mogę ci pomóc? To chyba nic złego, jeśli użyję własnej dłoni?
– Ja... nie wiem, czy to dobry pomysł...- wyjąkałem.
– I tak musisz się tego pozbyć, nie?- zapytał, całując mój podbródek i odsuwając gumkę moich dresowych spodni. Zacisnąłem powieki i wciągnąłem głęboko powietrze, kiedy wsunął do nich dłoń, sięgając członka.- Wow...- wymruczał.- Spory... Naprawdę go we mnie wkładałeś...?
– Wiele razy – sapnąłem ze złością, odgryzając się za jego intymne pytania. Szybko jednak tego pożałowałem, kiedy ścisnął mojego członka.- Au! N-nie tak mocno...!
Chyba postanowił mnie posłuchać, ponieważ nacisk na mojego penisa zelżał. Teraz czułem jedynie, jak Kazunari przesuwa dłonią wzdłuż niego, od czasu do czasu kciukiem pocierając żołądź, lub delikatnie ściskając jądra. Ciepło dotyku jego skóry sprawiało, że podniecenie narastało jeszcze bardziej.
Nie byłem w stanie wytrzymać długo. Byłem zupełnie jak prawiczek, który po raz pierwszy smakuje seksualnego aktu.
– Przepraszam...- jęknąłem, kiedy uspokoiłem oddech na tyle, by móc się w ogóle odezwać.
– Nic się nie stało, Shin-chan! Zaraz się przebiorę, albo będę spał nago!
Otworzyłem nieco szczerzej oczy, na moment zastygając w bezruchu. Wydałem z siebie ciche, drżące westchnienie, jednocześnie obejmując Kazunariego w talii.
– Nadal chcesz się kochać?- zapytałem.
– Ech? No... a będzie boleć?
– Będę delikatny... Błagam, pospiesz się z decyzją...
– Uhm... no okay – szepnął cicho, wiercąc się na materacu.- Uhm... mam stanąć na czworakach... czy coś?
– Nie – sapnąłem, pospiesznie ściągając z siebie ubrania.- Leż tak, jak leżysz, będzie ci wygodniej.
– S-skoro tak mówisz...- zaśmiał się nerwowo.- Ty tu rządzisz...
– Mam tu tylko oliwkę do ciała, ale nie zawiera żadnych substancji, które mogłyby cię podrażnić – wymamrotałem, sięgając do szafki nocnej po oliwkę, którą czasem stosowałem w chwilach słabości.- Poza tym prezerwatywy są sprzed pięciu lat, ale leżały w opakowaniu, więc nic się nie stanie, jeśli ich użyjemy.
– O-okay...
– Nie bój się – szepnąłem, nachylając się nad Kazunarim i całując go czule w usta.- Nie skrzywdzę cię.
– To mój pierwszy raz...- westchnął.
– I znowu ze mną, co?- mruknąłem półżartem, pomagając mu zdjąć spodnie dresowe.
– Śmieszne – prychnął.- To też twój pierwszy raz, o ile mówiłeś prawdę. I też jest ze mną.
– Chyba jesteśmy na siebie skazani.
– Brzmi fajnie – powiedział z uśmiechem.
Wtuliłem się w niego, ponownie całując i odkładając na bok butelkę z oliwką oraz paczkę prezerwatyw. Musiałem najpierw sprawić, by Kazunari zupełnie się rozluźnił i zapomniał o strachu przed bólem oraz zawstydzeniu. Skupiłem się więc na całowaniu jego ust, dopóki nie wyczułem, że przestają one sztywno odwzajemniać pieszczotę, a ramiona objęły moją szyję. Próbowałem się nie spieszyć, ale prawda była taka, że chciałem już w nim być i kochać się jak za dawnych lat – długo i namiętnie, słuchając jego jęków i westchnień, jego szeptania „Shintarou” przy każdym większym uniesieniu i śmiechu, gdy całowałem jego brzuch...
– Mm!- Takao jęknął nagle, przez co natychmiast wstrzymałem pocałunki i spojrzałem na niego z niepokojem.- Och... cholera... To przyjemne...
– Czujesz to?- zapytałem cicho, sięgając dłonią do jego miękkiego członka i ściskając go delikatnie.
– T-ta...
– Masz wrażenie, jakby wszystko spływało w to miejsce?
– Mhm...!
– Chcesz, żebym kontynuował?
– P-proszę...?
Uśmiechnąłem się, całując go ponownie. Powoli zacząłem przesuwać usta po jego policzku, szyi i obojczyku, zniżając się coraz bardziej. Jednocześnie nie przestawałem dotykać jego męskości, nawet jeśli nie odczuwałem, by zaczęła ona się prężyć. Jak przypuszczałem, nie tak od razu nasze zbliżenie będzie w stanie podniecić Takao, ale jeśli się postaramy, jeśli krok po kroku spróbujemy spełnić się nawzajem...
– Rany – sapnął Kazunari, kiedy zacząłem z odrobinę zbyt dużym zapałem lizać i ssać jego sutki.- Nie sądziłem, że... faceci też tu odczuwają przyjemność...
Nie odpowiedziałem nic, nie chcąc odrywać się od mojego zajęcia. Znajomy smak, znajomy dotyk i uczucie po prostu mi na to nie pozwalały. Gdybym nie był tak podniecony i zdesperowany, by zaspokoić to pragnienie, z chęcią pozostałbym przy tej pieszczocie przez godzinę, czy dwie.
Ale czekał mnie jeszcze ukochany brzuch.
– Nie, nie, nie, nie...!- pisnął Takao, wyginając gwałtownie biodra i parskając śmiechem.- Nie tutaj, Shintarou, nie tutaj! Błagam, nie... hahahah! N-nie łaskocz mnie tak...!
Musiałem na moment przerwać, by zaczerpnąć powietrza. Oparłem więc czoło o jego brzuch, dysząc ciężko i starając się opanować szaleńcze tempo bicia mego serca. Także i Kazunari wykorzystał ten moment, by odetchnąć od „katuszy”, które mu zadawałem. Nie miałem zamiaru jednak dać mu zbyt wiele czasu.
– C-co zamierzasz...?- zapytał niepewnie, kiedy zacząłem całować jego podbrzusze.
– Obrzydza cię to?- szepnąłem, składając pocałunek na jego członku.
– N-nie, ale... je-jesteś pewien?
– Zawsze byłem – mruknąłem.- Jeśli chcesz to odłożyć na inny raz, to nie mam nic przeciwko.
– Nie, ja...- Takao odchrząknął z zażenowaniem.- Czuję przyjemność, ale... ale i tak mi chyba nie stanie, więc... lepiej, żebyś najpierw zadowolił siebie...
– Sprawianie ci rozkoszy uszczęśliwia mnie – westchnąłem, podnosząc się i sięgając po oliwkę.- Ale jeśli tego chcesz, to możemy już zacząć.
Usłyszałem, jak Kazunari z westchnieniem opada na poduszki. Czułem, jak jego uda trzęsą się delikatnie, stykając z moimi biodrami. Sięgnąłem po paczkę prezerwatyw, wyjąłem z niej jedną i rozdarłem opakowanie, by następnie wsunąć gumkę na mojego prężącego się już w gotowości członka.
– Czy to może boleć, mimo że... no wiesz, już to robiliśmy... ileś tam razy?
– Nie – uspokoiłem go, chwytając butelkę oliwki.- Wystarczy, że się rozluźnisz. Wiem, że to będzie trochę trudne, ale możesz być spokojny, zamierzam cię przygotować.
– Przygotować? Jak?
– Palcami.
– Ech? W-więc, włożysz tam palce? Ale palce są cienkie, twój penis nie!
Zagryzłem mocno wargę, by powstrzymać cisnące się na usta uśmiech, nawet jeśli Takao nie mógłby go dostrzec w ciemnościach. Westchnąłem cicho, zastanawiając się przez chwilę nad tym, w jaki sposób mógłbym go uspokoić.
– Zrobimy to razem – szepnąłem.- Postaraj się podnieść trochę na łokciu, ale jednocześnie nie wycofuj do tyłu bioder, dobrze?
– Uhm...- Kazunari zaczął poruszać się na łóżku. Odnalazłem dłonią jego dłoń i przysunąłem ją sobie do ust, całując delikatnie.- C-co teraz?
Bez słowa otworzyłem butelkę oliwki, wylałem jej odrobinę na dłoń, a następnie posmarowałem nią palce Takao. Nie wiedziałem, czy jego milczenie było spowodowane faktem, iż wiedział co zamierzam, czy może raczej wciąż nad tym rozmyślał.
Kiedy nakierowałem jego dłoń do własnego odbytu, najwyraźniej zrozumiał...
– JA mam to zrobić?!- zapytał z niedowierzaniem.
– W ten sposób będziesz mógł być spokojny, nanodayo – wyjaśniłem.- Ty sam może tego nie pamiętasz, ale twoje ciało na pewno pamięta te chwile... Jedyne, co musisz zrobić, to rozluźnić się i... wsunąć w siebie palec. Tylko jeden, nie musisz się spieszyć.
– T-to strasznie żenujące...- westchnął ciężko, jednak najwyraźniej posłuchał mojego polecenia.- Masz szczęście, że jest ciemno!
Wolałem przemilczeć huczące w mojej głowie pragnienie, by zobaczyć, jak Kazunari sam siebie pieści. Przed naszym rozstaniem zdarzało mu się to robić, głównie po to, by mocno mnie nakręcić.
Uwielbiałem ten widok, a on o tym wiedział.
– Uch – stęknął cicho Kazunari.- To... dziwne uczucie...
– Nie jest tak przyjemnie, jak kiedy robi to ktoś za ciebie – mruknąłem, próbując dostrzec w ciemnościach ruchy jego dłoni.- Poruszaj nim w sobie, spróbuj się rozluźnić na tyle, by włożyć drugi palec...
– I-i co, mam tak robić, dopóki nie włożę wszystkich pięciu, czy co?!
– Nie...- zająknąłem się.- Dwa... Przyzwyczaj się tylko, resztą się zajmę...
– Cholera...- stęknął.- To trochę niewygodne...
Nie mogłem już wytrzymać. Przysunąłem się bliżej niego, po czym sięgnąłem dłonią do jego odbytu i wsunąłem w niego środkowy palec, tuż pod jego dwoma własnymi.
– N... Shintarou!- skarcił mnie, próbując wyciągnąć palce, jednak bez skutku – wolną dłonią zatrzymałem jego nadgarstek, zmuszając do tego, by nie zaprzestawał pieszczoty.
– Tak jest dobrze – stęknąłem.- Rozluźnij się, Takao...
– Uch...
– Przyjemnie?
– Mm... mhm...
– Jeszcze trochę – poprosiłem, przełykając ciężko ślinę. Powolnym ruchem wyciągnąłem z niego jego palce, zastępując je własnymi. Takao opadł na poduszki, wyginając biodra w moją stronę.
To było niesamowite uczucie. Wciąż pamiętałem praktycznie każde nasze zbliżenie, a mimo to wydawało mi się, jakbym przeżywał to wszystko po raz pierwszy, zapamiętywał każdy szczegół, by wykorzystać je w przyszłości. Jakbym uczył się na nowo jak powinienem kochać Takao.
Jego przyspieszony oddech był prawdziwą muzyką dla moich uszu. Choć w dalszym ciągu jego członek nie podniósł się nawet o centymetr, miałem wrażenie, że jest mu naprawdę dobrze. Otworzył się dla mnie, rozluźnił, zaakceptował mnie – nawet jeśli dla niego był to niemal rzeczywiście pierwszy raz.
Wysunąłem z niego palce, powoli i ostrożnie, by nie odczuł tego zbyt intensywnie. Pospiesznie nasmarowałem oliwką członka, bym jeszcze bardziej gładko mógł się wsunąć w jego wnętrze.
Gdy przyłożyłem czubek mojego członka do pulsującej dziurki, poczułem, że Kazunari odruchowo się zaciska. Nie odzywając się, zaczekałem cierpliwie, aż napięcie minie, a kiedy tylko nacisk zelżał na tyle, bym mógł postąpić o krok dalej, niezwłocznie wykorzystałem okazję.
Takao jęknął przeciągle, natychmiast zaciskając ścianki odbytu. Odruchowo zagłębiłem się w nim jeszcze bardziej, przez co wydał z siebie okrzyk bólu. Zagryzłem wargę niemal do krwi, z trudem zatrzymując się w połowie.
– Przepraszam – szepnąłem, hamując łzy.- Złamałem słowo...
– Nie, ja... ja...- Kazunari znów jęknął cicho. Czułem wyraźnie, jak jego nogi drżą.
– W porządku, wyjmę go – rzuciłem pospiesznie.- T-to był zły pomysł...
– Nie waż się teraz ruszać!- krzyknął Takao, silnie zaciskając palce na moich przedramionach.- Pierwszy raz się tak czuję, daj mi chwilę!
Nie odezwałem się, czekając cierpliwie, aż da mi znak, bym znów się poruszył. Trwanie w tej pozycji było nie tylko męczące, ale i strasznie nieznośne – Kazunari z pewnością nie miał pojęcia, jakie to cudowne uczucie, być w jego ciasnym, gorącym i wilgotnym wnętrzu.
Ponownie, po pięciu latach...
– Już...- wymruczał.- W porządku, jest lepiej... Wybacz...
– To ja przepraszam – wyszeptałem. Rzeczywiście, czułem wyraźnie, że Takao się rozluźnił, podobnie jak i ucisk jego palców na moich rękach.
W końcu mogłem zacząć się poruszać. Powoli, z głośnym jękiem wydobywającym się prosto z mojej duszy, wsunąłem się do końca. Miałem wrażenie, że zaraz rozpłaczę się ze szczęścia i odczuwanej rozkoszy. Bezsilnie oparłem czoło o ramię Takao, w zupełności zatracając zmysły i skupiając się jedynie na przyjemności.
– W tej sytuacji tylko ja dojdę...- jęknąłem ostatkiem przytomności.- Nie przeszkadza ci to, Kazunari?
– Nie, jest dobrze – wyszeptał, całując mnie.- Tak mi dobrze, Shintarou...
– Kocham cię...- wyjąkałem cicho, pociągając nosem i przytulając się do niego.
Cieszyłem się, że nic na to nie odpowiedział, a jedynie odwzajemnił uścisk bez słowa. Z czystym sercem mogłem odpłynąć od zmysłów, przestać myśleć o czymkolwiek, przestać myśleć nawet o tym, co właśnie robię – liczył się tylko Kazunari i siła, która mnie do niego przyciągnęła.
Przyspieszyłem ruchy biodrami, wyczuwając, że mój kochanek nie jest już w ogóle spięty. Czułem, jak mój penis ociera się o ściany jego wnętrza, jak czubek odnajduje jego najczulszy punk i drażni go podczas każdego wsunięcia. Takao był tak zrelaksowany, że bez trudu mogłem zagłębiać się w nim do samego końca, jądrami uderzając cicho o jego pośladki.
Miałem ochotę powtarzać mu ciągle, że go kocham – zresztą, nie byłem do końca pewien, czy przypadkiem tego właśnie nie robiłem. Nie myślałem logicznie, oddałem stery memu sercu, a ponieważ ono szeptało mi do ucha właśnie te dwa słowa, nie byłbym zdziwiony, gdybym powtarzał je głośno, nie będąc tego nawet świadomym.
Doszedłem szybko, spuszczając się tak obficie, jak jeszcze nigdy dotąd – no, może poza naszym prawdziwym pierwszym razem, kiedy siła uczucia i podniecenia była podobna. Osiągnięcie szczytu całkowicie pozbawiło mnie wszelkich sił, moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a ja z cichym stęknięciem osunąłem się na Takao. Postarałem się jednak zebrać na tyle resztek sił, by choć wysunąć się z niego i położyć obok.
– Przepraszam...- wyszeptałem, zażenowany.
– Czemu przepraszasz?- westchnął, odwracając się do mnie.- Przecież było ci dobrze, prawda? Chyba powinieneś podziękować, czy coś – zaśmiał się cicho.
– Dziękuję...- wymruczałem, przytulając się do niego.- Przepraszam...
– Nie masz za co, głuptasie – szepnął Kazunari, całując mnie lekko w czubek głowy.- I ja też dziękuję. Obudziłeś we mnie te uczucia, których sam obudzić nie zdołałem. Nie sugeruj się tym, że mi nie stanął, naprawdę było mi dobrze, Shin-chan.
Westchnąłem cicho w jego klatkę piersiową, całując miejsce skrywające jego serce.
– Możesz to powtórzyć?- poprosiłem.
– Było mi do...
– Nie to, tylko to ostatnie.
– Shin-chan?
– Tak...
– Shin-chan – powtórzył z uśmiechem.
– Jeszcze.
– Shin-chan.
– Jeszcze raz.
– Shin-chan – westchnął ciężko.
– Jeszcze ostatni – mruknąłem.
– Dosyć tego, Shin-chan, bo wywalę cię z łóżka i pójdziesz na kanapę!
Zacisnąłem mocno drżące wargi, słysząc to tak dobrze mi znane zdanie. Przytuliłem się do Kazunariego, pozwalając już bez żadnego wstydu, by z mojej piersi wydobyło się ciche łkanie, a przez ściśnięte gardło wydobyły się słowa:
– Witaj w domu, Bakao...
Boże jakie to było piękne łezka w oku się kręci, co ja gadam zaraz rozrycze sie jak bóbr 😭
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało ♥ Bardzo dziękuję za komentarz!
UsuńNopeeeee~! Ja nie chcę końca!!!!! :'c Jejciuuu... To było takie... Kochane i piękne i-i no! Nie umiem pisać komentarzy :c Mam nadzieję, ze mi to wybaczysz :* Nie mogę się już doczekać tego z HQ :D
OdpowiedzUsuńWażne, że napisałaś go w ogóle :D Cieszę się, że się podobało, mimo dość szybkiego zakończenia ^^
UsuńPozdrawiam!
Bardzo podobało mi się ,że w trakcie poważnej rozmowy były śmieszne momenty ,bo wtedy takie małe napięcie w klatce piersiowej uciekało O.o (własnie tak było)
OdpowiedzUsuńTak czułam ,że Takao na nowo zakochał się w MidorimieXD
I cieszę się ,że nie jest to od razu miłość ze strony Takao tylko uczucie ,które doprowadzi do niej.
Zaskoczyła mnie 'scena łóżkowa' ,która podobała mi się ,bo była z 'prawdziwym uczuciem' ,ale zaczynając czytać rozdział przeczuwałam ,że będzie rozmowa o ich relacji(i myślałam ,że na tym mogłoby się opowiadanie zakończyć i też byłabym szczęśliwa.Oczywiście na końcu happy endXD)ale zupełnie uciekł mi wątek seksu.
Koniec końców jestem zadowolona ,że się pojawił :)
Jestem zauroczona reakcją Takao na łaskotki *.* Takie kochane.
(no jakby to był jedyny słodki moment w rozdzialeXD)
Opowiadanie 10/10
Pozdrawiam (。♥‿♥。)
Takao nie potrafi być zbyt poważny w obecności Midorimy, to przez to xDD
UsuńŁał! *-* Taka wysoka ocena ♥ Bardzo dziękuję zarówno za nią, jak i za komentarz :D Pozdrawiam cieplutko i do następnego! ^^
boje się przeczytać, boże święty
OdpowiedzUsuńrycze sobie tutaj pod kocykiem, na na na
UsuńALE
UsuńALE
ALE NO CO BEDZIE DALEJ? JA
JA
JA NIE
NO WEŹCIE NO:((((
Ja muszę wiedzieć. No ludzie no, halo! No co to ma być:((((
Eh, dobra, muszę się ogarnąć. KURNA NIE DAM RADY SOXXNSSHXHSOSBXHSKSKSHHjajjzzjsjsiwjjsksk2938"+[¢=¢{¢{¢KSJDJDLSSKJDJDHHHAhHsjdjs
Ja wychodzę stąd.
Kocham Twoje bloga, amen
Powolutku, kroczek po kroczku będzie sobie przypominał xD Zakończenie chciałam zostawić takie, jakie było w pierwotnej wersji (w shotcie xD).
UsuńDziękuję za komentarz! ♥
Jeju, jaki finish! :D
OdpowiedzUsuńGenialne :D
I Takao sobie przypomina :D ^^
I Midoś się na koniec popłakał.. To było wzruszające i piękne! :D <3
Pozdrawiam! <3
Cieszę się, że się podobało! ^^
UsuńRównież pozdrawiam ♥
" Zdawało się, że moje modlitwy zostały wysłuchane" ojojo Midoś moje też( piszę Midoś poprawia mi na miłość chyba telefon zna mnie lepiej od samej mnie heheh)
OdpowiedzUsuń"Nie jesteśmy zwierzętami, mamy rozum i własną wolę, i to my wybieramy kogo chcemy kochać! " ja kocham Yuuki ( i przez nią) yaoice
Zabiję cię! Staję się kochającym cię psychopata! Jak.ktoś zapuka do twych drzwi z nożem to mogę być ja. Życie bez "15 minut " nie ma sensu. Co ja ze sobą zrobię? Napisz coś jeszcze z midotaką. Bardzo się bałam, że się to skończy jak Ciernie ale uffff
Kocham to opowiadanie i zakończenie i ciebie i Tsunderimę i Bakao i tak nienawidzę jak coś się kończy #zapłakana ale nic będę czytać w kółko. Wydawać by się mogł,, że to był zwyczajny lipcowy dzień ale dla jednej osoby wszystko się zmieniło. ( dla mnie, ale egoistyczne)
Na zawsze z tobą.
~ Yuukifan
Dopiero teraz zorientowałam się, że Twój nick oznacza dosłownie mojego fana :''''') Yuuki ty głąbie :''''') Ślepa i nie myśli, no po prostu... xD
UsuńMnie to tam nie przeszkadza, że stajesz się psychopatą! *-* Tylko nie zabijaj nikogo, bo nie chcę mieć problemów, że to moja wina i nie chcę, żebyś ty miała problemy, bo... to moja wina xD
Cieszę się, że opowiadanie się podobało! Bardzo dziękuję za komentarz, do zobaczonka pod następnymi! ^^ ☻♥☺
Wrócę tutaj (postaram się) jutro i wtedy porządnie skomentuję! :)
OdpowiedzUsuń~~~~~
Jak miło (/'ω')/
OdpowiedzUsuńMegg się w końcu zjawia! Pewnie nikt się nie zastanawiał gdzie byłam _(._.)_
Ale o tak odpowiem!
Pochłonął mnie świat kpopu i bisze w 3D >_< A zwłaszcza mój ub - T.O.P <33333
Matko święta, to najwspanialsze opowiadanko MidoTaka jakie kędykolwiek czytałam >//////< no i chyba jedyne :c *sorki Midosz i Takasz, ale świat woli chyba Vkooki bo jest z nich więcej ff =_=*
Miałam wcześniej zamiar komentować na Wattpadzie, ale leń mnie kopnął w dupe i miałam wywalone na wstawianie komentarzy. Niedobra megg /___/
Dużo widziałam w komentarzach, że płakali podczas czytania. I chyba ja należę do osób z nieczulącą bo ani razu nie miałam leż oczach podczas czytania tego ff *ale jak skończyłam czytać "Oops" to płakałam bo 'spojler' Chanyolo i Baekki nie byli razem >_< Yolo se pracę w Chicago wybrał od takiej dobrej dupy z eyelinerem*
I przepraszam, ale byl czas kiedy nie wchodziłam na bloga z tydzień *o zgrozo, to ja kiedys piec razy dziennie ty wchodziłam*. Po prostu pamięć mi szwankuje, a doszłam juz kiedyś do momentu jak zastanawiałam się jak to trzyma się szczoteczkę do zębów *dureń ze mnie*.
Takasz był w tym opowiadaniu po prostu perfekcyjnym bohaterem. Tak samo Midosz. Nigdy nie wkurzałam się przez to, co oni robili tutaj (a wkurzam się często jak czytam opowiadania o hetero - a zwłaszcza kiedy przypominam sobie o La fin de la vie *sorki LaFin #-#).
A jak wyobraziłam sobie kocyk w żabki to prawie cukrzycy dostałam xd taki swiiiiiiit *-*
Czekam z niecierpliwością na kolejne opowiadanie, a w tym czasie skończę oglądać ostatnie odcinki HQ!
~megg
Ps. Za jakimi shipami z HQ nie przepadasz? Bo ja za NoyaHina (nie wiem jak to się pisze >_<), KenHina i AsaNoya *brr*
<3
Hejo hej, Megg ^^
UsuńRozumiem nieobecność, ja tam nie potępiam czytelników, jak sobie odpoczywają od mojego bloga xD
Cieszę się ogromnie, że opowiadanie Ci się podobało! ^^ Oglądaj HQ, oglądaj, bo jest zajebiste, a czeka nas 3 sezon *-* Ja chyba póki co nie mam shipów za którymi nie przepadam D: KenHina bardzo lubię ☺ Więc lepiej uważaj ☺
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xDD
Żyję, żyję :') Akashi mimo wszystko jest dla mnie łaskawy xD
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że opowiadanie się podobało! Bardzo dziękuję za komentarz c: Pozdrawiam!
...
OdpowiedzUsuńKocham cię :D
Jej, tyle czasu, a ja ciągle wracam do tego opowiadania. Zawsze kiedy mam gorszy humor to opowiadanie staje się dla mnie miejscem w które mogę uciec i które sprawia, że czuję się lepiej. Pięknie przedstawiona relacja, oparta na latach poznawania drugiej osoby, budowaniu zwiazku i porozumienia z partnerem. Coś wspaniałego. Nie ma tu nic wymuszonego, wszystko jest tak naturalne i przyjemne, że człowiekowi aż się robi cieplutko w środku. Dziękuję Ci bardzo za "15 minut".
OdpowiedzUsuńMoje serducho raduje się ogromnie! :D Bardzo się cieszę, że opowiadanie tak przypadło Ci do gustu, oraz że lubisz do niego wracać :) Ja sama mam do niego ogromny sentyment, bo mimo, że utrata pamięci jest w powieściach stereotypem, to jednak przy odpowiednim dobraniu pairingu można stworzyć fanfick, który podbije serduszka czytelników, a co jak co, ale MidoTaka świetnie się do takiego tematu nadaje! ♥
UsuńTo mój pierwszy komentarz, ale postanowiłam dać Ci znać, cały czas wracam z sentymentu nawet po tylu latach ��
OdpowiedzUsuń-Asia
Boże ja tu rycze przez to
OdpowiedzUsuń