[15min] Rozdział czwarty

Rozdział czwarty
Kazunari


    Wyglądało na to, że wiosna w końcu postanowiła pokazać na co ją stać. Choć na zewnątrz wciąż nie było wystarczająco ciepło, by ubrać koszulkę z krótkim rękawem, to jednak dodatkowy sweter pozwalał w pełni cieszyć się piękną pogodą. Sam za pewne korzystałbym z tego dnia pełnią życia, jednak nie pozwalało mi na to nieuchronnie zbliżające się spotkanie z Chizuru.
    Zdawałem sobie sprawę z tego, jak okrutnie to brzmiało, ale szczerze powiedziawszy, chciałem to mieć jak najszybciej za sobą. Doskonale wiedziałem, że tematem rozmowy ponownie stanie się nasz związek. Jedyną zaletą nadchodzącego „starcia” było to, że miało ono być jednocześnie ostatnim.
    Minęło kilka dni od mojej pierwszej wizyty u doktora Midorimy i od rozmowy z moją matką. Od tamtej pory zacząłem mieć nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak, że rodzice – o ile nie wszyscy moi najbliżsi – coś przede mną ukrywają. Wytłumaczenie mamy odnośnie Shintarou wydawało się być... odrobinę naciągane. Tak, jakby powód był w rzeczywistości zupełnie inny, ale ona nie mogła powiedzieć mi go wprost.
    Jednak to była tylko jedna z wielu ważnych spraw, które zaprzątały mi głowę. Kilka nieprzespanych nocy z rzędu poświęciłem na intensywnym rozmyślaniu i w końcu doszedłem do wniosku, że najwyższa pora zakończyć związek z Chizuru. Nie twierdzę, że wymagała ode mnie zbyt wiele – jedyne, czego chciała, to prawdziwego uczucia i powrotu mojej „sprawności seksualnej”, byśmy kiedyś mogli założyć rodzinę. Pragnęła więc czegoś zupełnie naturalnego i na miejscu. Problem w tym, że ja zwyczajnie nie mogłem jej tego dać. Pal licho moją impotencję, największym problemem było to, że nie kochałem jej. Patrząc na nią widziałem mądrą, piękną i seksowną kobietę, ale moje serce pozostawało zamknięte.
    Dwa lata usilnych starań, by ją pokochać, to chyba wystarczająco dużo zmarnowanego czasu. Nie mojego – a jej. Powinna sobie znaleźć kogoś, kto będzie cały dla niej, kto odda jej się zupełnie, razem z ciałem, umysłem, duszą i sercem.
    Tak więc tego dnia postanowiłem zerwać z Chizuru, choć przypuszczałem, że i ona zaprosiła mnie na to spotkanie z tego samego powodu. Wierzyłem jednak, że oboje dobrze na tym wyjdziemy.
    Początkowo planowaliśmy pójść na obiad do restauracji znajdującej się nieopodal banku, w którym pracowała, jednak ponieważ poprzedniego wieczora żaliłem się nieco na ból głowy, Chizuru stwierdziła, że do mnie wpadnie. To było mi właściwie na rękę, bo choć pogoda była wyjątkowo przyjemna, to jednak hałas na zewnątrz wybitnie działał mi na nerwy.
    Moja dziewczyna zjawiła się punktualnie o umówionej godzinie. Nie przygotowywałem obiadu dla nas obojga, ponieważ poinformowała mnie, że nie posiedzi zbyt długo ze względu na swoją siostrzenicę, którą musiała odebrać z przedszkola i zabawić ją do powrotu jej matki.
    No, to też było mi na rękę.
–    Hej, Chizuru – rzuciłem, uśmiechając się do niej i odsuwając się, by przepuścić ją w drzwiach. Miała na sobie pracowniczy uniform, składający się z białej koszuli, czarnych butów oraz granatowej spódnicy i marynarki. Ponieważ sylwetkę miała szczupłą i ładnie zaokrągloną tam, gdzie trzeba, wyglądała nie tylko profesjonalnie ale i seksownie. Uroku dodawały jej bujne blond loki, teraz upięte spinkami u góry, oraz owalna twarzyczka o dużych zielonych oczach i pełnych ustach.
–    Cześć, Kazu-kun – odparła, również się uśmiechając, choć nieco nerwowo. Przekroczywszy próg, zdjęła z nóg buty oraz marynarkę, przewieszając ją na wieszaku.
–    Czego się napijesz?- zapytałem, skinąwszy głową w stronę kuchni.
–    Może być woda mineralna – odpowiedziała, wzruszając ramionami.
    Przeszliśmy do kuchni. Chizuru zajęła miejsce przy stole, ja zaś sięgnąłem po dwie szklanki. Jedną napełniłem wodą mineralną, drugą zaś sokiem o smaku multiwitaminy, który zaleciła mi pić poprzednia pani doktor. Usiadłem obok Chizuru, przysuwając do nas półmisek z różnego rodzaju ciastkami.
–    Cieplutko dzisiaj, co?- zagadnąłem, wybierając ciasteczko maślane obsypane odrobiną cukru.
–    Tak, zdecydowanie – odparła Chizuru, uśmiechając się lekko, choć na niezbyt długo.- Coraz bliżej do letniego festiwalu, nie mogę się go doczekać.
–    Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące.
–    Planujesz pójść?- zapytała cicho, spuszczając głowę i zaciskając nerwowo dłonie na szklance.
–    Nie wiem – odpowiedziałem szczerze.- Będzie tłoczno i bardzo głośno, ale może zjawię na godzinę. Jeśli nie, obejrzę fajerwerki z balkonu.
–    Fajnie by było, gdybyś przyszedł – powiedziała.- Kiedy byliśmy dziećmi, zawsze chodziliśmy tam razem.
–    Przed wypadkiem nie?- spytałem z lekkim zaskoczeniem, spoglądając na nią.
    Mina Chizuru nieco zrzedła, jej policzki zarumieniły się delikatnie. Upiła niewielki łyczek wody, przełknęła go głośno i westchnęła, przymykając oczy.
–    Właśnie o tym przyszłam z tobą porozmawiać, Kazu-kun – mruknęła.- Teraz albo nigdy, jak to powiadają. Kiedy skończę, zapewne znienawidzisz mnie do tego stopnia, że nie będziesz chciał mnie widzieć, ale... już się z tym pogodziłam.
–    Do czego dążysz?- zapytałem, popijając mój sok. Nie podobał mi się jej ton, miałem wrażenie, że nie przyszła tutaj tylko po to, by ze mną zerwać.
–    Prawdę powiedziawszy, Kazu-kun, to nie ja powinnam mówić ci o tym wszystkim, tylko twoi rodzice. Ale wiem, że oni tego nie zrobią, ponieważ są zbyt uparci. Proszę, uzbrój się w cierpliwość, Kazu-kun i... pozwól mi zacząć od początku... gdziekolwiek on właściwie powinien być.
–    Okay – mruknąłem, marszcząc lekko brwi.
    Chizuru znów westchnęła, tym razem ciężko, jakby była nie tylko bardzo zmęczona ale i chora. Zamknęła na moment oczy, a kiedy ponownie je otwarła, wzrok wbiła we własną szklankę.
–    Nie byliśmy z tobą do końca szczerzy, Kazu-kun – zaczęła cicho.- My, to znaczy ja, twoi rodzice i Yuzuki-chan. Kiedy po wypadku odzyskałeś przytomność i okazało się, że straciłeś pamięć, twoi rodzice podjęli decyzję, by jeden jedyny szczegół dotyczący twojej przeszłości, zachować w sekrecie.
–    Masz na myśli, że jest coś, czego mi nie powiedzieliście?- zapytałem. Jej słowa wzbudziły we mnie prawdziwy niepokój, czułem jak serce przyspieszyło nieco w mojej piersi.
–    Dokładnie.- Skinęła głową.- Nie tylko nie powiedzieliśmy, ale i stworzyliśmy coś na swoją korzyść, choć także i z troski o ciebie, Kazu-kun.
–    Jestem mordercą, czy coś...?- mruknąłem. Chizuru spojrzała na mnie z powagą, zacisnąwszy usta w cienką linię.
–    Jesteś homoseksualistą, Kazu-kun.
    Dłuższą chwilę potrwało, nim jej słowa w końcu do mnie dotarły. Siedziałem w bezruchu ze wzrokiem wbitym w jej oczy, próbując dostrzec w nich iskierki rozbawienia, jednak wyglądało na to, że Chizuru jest zupełnie poważna i pewna tego, co mówi.
–    My...- Chizuru pociągnęła lekko nosem, znów uciekając spojrzeniem do swojej szklanki.- Tak naprawdę nigdy nie byliśmy razem, Kazu-kun. Nasi rodzice znają się od dziecka, byli paczką przyjaciół i często żartowali, że pewnego dnia weźmiemy razem ślub. Sama święcie w to wierzyłam, bo zawsze cię kochałam... Ale wraz z ukończeniem studiów wyznałeś rodzicom, że masz chłopaka. Strasznie się zdenerwowali, zrobili ci potworną awanturę i zażądali, byś przestał się z nim spotykać, ale nie posłuchałeś ich... Spakowałeś swoje rzeczy i wyprowadziłeś się. Od tamtego czasu rodzice i Yuzuki-chan nie odzywali się do ciebie, nie mieliście żadnego kontaktu.- Chizuru spojrzała na mnie z winą w oczach, umilkła na moment. Wykorzystałem tę chwilę ciszy, by spróbować w spokoju przetrawić to, co właśnie usłyszałem.
–    Więc przed wypadkiem wcale nie byliśmy razem?- chciałem się upewnić.
–    Nie. Zerwaliśmy kontakt, kiedy się wyprowadziłeś, bo...- Chizuru zarumieniła się mocno.- Ja również nie mogłam znieść tej prawdy o tobie.
–    Tak więc zarówno ty, jak i moja rodzina, odwróciliście się ode mnie, bo kochałem jakiegoś faceta?- Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.- Rozumiem, że można być nietolerancyjnym w stosunku do homoseksualistów, ale żeby w tak podły sposób traktować rodzonego syna...?
–    Nie miej im tego za złe, Kazu-kun – poprosiła Chizuru.- Oni chcieli tylko twojego dobra! Żebyś miał normalne życie, żebyś nie musiał ukrywać tego, z kim jesteś, a przede wszystkim, żebyś pewnego dnia założył rodzinę...
–    Z kobietą, którą mi narzucili – dokończyłem. Kiedy Chizuru spuściła wzrok, zaciskając usta, by powstrzymać ich drżenie, pożałowałem nieco moich słów. Jednak tylko przez moment. Może i zabrzmiało to zbyt ostro, ale to ja tu powinienem płakać nad odebranym mi szczęściem.- Więc jak to miało wyglądać? Zamierzali czekać, aż sam sobie przypomnę?
–    Mieli nadzieję, że do tego czasu zostaniemy rodzicami – wyszeptała Chizuru, pociągając nosem. Sięgnęła pospiesznie do torebki, wyciągając z niej paczkę chusteczek. Wydmuchała nos, a potem ciągnęła dalej:- Stwierdzili, że kiedy już urodzę ci dziecko, będzie za późno na to, by wracać do przeszłości... Nawet jeśli byś ich znienawidził, ostatecznie twój charakter i twoja natura sprawiłyby, że nie byłbyś w stanie zostawić mnie dla mężczyzny. Chodzi im tylko o twoje szczęście, byś nie musiał chować się przed światem...
–    Nie pamiętam, jakie miałem kiedyś podejście do tego, ale skoro zdecydowałem się na związek z facetem, to znaczyło, że pogodziłem się z konsekwencjami – warknąłem, upijając spory łyk soku.- I co dalej? Do wypadku nie miałem z wami kontaktu? Gdzie mieszkałem? Gdzie pracowałem?
–    Tego nie wiem.- Chizuru pokręciła głową.- Jak mówiłam, straciłam z tobą kontakt po tym, jak się wyprowadziłeś. Nikt nie wiedział, dokąd się udałeś, twoi rodzice mogli jedynie przypuszczać, że zamieszkałeś ze swoim chłopakiem. Zakładaliśmy również, że jesteś lekarzem, skoro pomyślnie ukończyłeś medycynę.
–    A co z tym facetem?- Spojrzałem na nią.- Pojawił się po moim wypadku? Nie pytał o mnie, nie chciał mnie zobaczyć?
–    Kiedy wylądowałeś w szpitalu, skontaktowali się tylko z twoimi rodzicami, ci zaś powiadomili o wypadku mnie. Od ponad trzech lat mieszkali w parterowym domku na przedmieściach, przeprowadzili się tam, bo chcieli mieć trochę spokoju. Więc, jeżeli wtedy nadal byłeś z tamtym mężczyzną, a on martwił się o ciebie, to pewnie udał się do waszego starego domu, który do tej pory stoi pusty. Twoi rodzice nie wspominali też, żeby do nich dzwonił...
–    Nawet nie próbowaliście się z nim jakoś skontaktować?!- rzuciłem z niedowierzaniem, wstając od stołu i zaczynając przechadzać się po kuchni, by nieco rozładować napięcie.- Gej, czy nie gej, prawdopodobnie był kimś, kogo cholernie kochałem, skoro byłem gotów dla niego zostawić rodzinę! Co się z nim teraz dzieje? Gdzie mieszka? Macie jego numer, cokolwiek, dzięki czemu będę mógł się z nim skontaktować?
–    Ja... musisz zapytać rodziców, Kazu-kun – jęknęła cicho Chizuru.- Ja naprawdę nic nie wiem! Nie chciałam nawet godzić się na to całe udawanie przed tobą, że od lat byliśmy razem, nie chciałam cię oszukiwać, ale... Kocham cię, Kazu-kun... Wiem, że postąpiłam strasznie egoistycznie, z pewnością nigdy nie wybaczę sobie tego jak okropnie cię potraktowałam! Ale... dlatego właśnie przyszłam tutaj dzisiaj. By powiedzieć ci całą prawdę... Od początku miałam wrażenie, że twój brak uczuć do mnie i impotencja wcale nie są skutkiem tamtego wypadku... To przez twoją orientację.
–    Zajebiście wcześnie mi to mówisz – parsknąłem, przecierając nerwowo dłonie i oddychając głęboko, by zachować choć odrobinę spokoju. Mój puls przyspieszył, czułem również, że ciśnienie znacznie podskoczyło, ale ignorowałem to, myśląc gorączkowo.- Mój brak chęci do zaufania nawet rodzicom zaczyna nabierać sensu... Najwyraźniej choć mój umysł nie pamięta tego, że mnie nie akceptowali, to jednak instynkt pamięta i pcha mnie do tego, by...- Urwałem, zaciskając mocno usta.
–    Oni to zrobili, ponieważ cię kochają – powiedziała cicho Chizuru.
–    Jakbyś się poczuła, gdybyś kochała mnie od wielu lat, gdybyśmy byli ze sobą, tak szaleńczo zakochani, aż pewnego dnia wpadłabyś pod samochód, straciła pamięć, a po przebudzenia dowiedziała się, że jesteś lesbijką i masz dziewczynę?- Spojrzałem na nią ze złością.- Przedstawili by cię zupełnie obcej kobiecie i powiedzieli, że od zawsze kochaliście się na zabój. I wyobraź sobie, że kiedy po trzech latach w końcu zaczęłaś w pełni ufać zarówno rodzinie jak i swojej dziewczynie, nagle dowiadujesz się, że, och, miałaś jednak chłopaka. I podaję ten właśnie przykład dlatego, że twierdzisz, że mnie kochasz – dodałem chłodno.- Bo, może i nie pamiętam tego faceta i uczuć, jakimi go darzyłem, ale jestem w stanie wyobrazić sobie własną miłość. Tak jak jestem w stanie wyobrazić sobie, co czuł ten facet, kiedy nagle zniknąłem z jego życia, a on za pewne do dziś nie został poinformowany o tym, co się stało. Wiesz chociaż, jak się nazywał?
–    To było dawno...- jęknęła płaczliwie Chizuru, przyciskając chusteczkę do nosa.- Byliście przyjaciółmi z liceum... Twoi rodzice na pewno wiedzą lepiej... Może mają jakieś zdjęcia, albo szkolną kronikę? Wydaje mi się, że jego nazwisko albo imię miało związek z zielenią, ale naprawdę nie pamiętam, nie poznałam go osobiście.
–    Z... zielenią?- bąknąłem, stając raptownie w miejscu i odwracając się do Chizuru.- Coś jak... Midorima?
–    T-tak...- odparła, patrząc na mnie z zaskoczeniem.- Coś w ten deseń...
–    Midorima Shintarou?- sapnąłem głośno, opadając ciężko na krzesło.
–    Mhm!- Pokiwała głową.- Pamiętasz go, Kazunari?! Coś ci to mówi?! Zaraz... źle się czujesz?
–    Nie, nie, nie...- wyszeptałem, opierając łokcie o kolana i kryjąc twarz w dłoni. Moje serce szalało w piersi, zaczęło mi się kręcić w głowie, oddech przyspieszył i stał się delikatnie drżący.- Och, Boże...
–    Kazunari?!- Chizuru wstała od stołu i podeszła do mnie pospiesznie, klękając przede mną.- Wszystko w porządku?! Zadzwonić po karetkę?!
–    W porządku – rzuciłem, odsuwając się od niej i, podpierając się wszystkiego, czym tylko mogłem, ruszyłem do salonu.- Muszę się na chwilę położyć...
–    Masz zawroty głowy? Chce ci się wymiotować?
–    Chizuru, daj mi spokój!- warknąłem z irytacją, kładąc się na kanapie i biorąc kilka głębokich wdechów. Chizuru nic już nie powiedziała, zniknęła gdzieś, by po chwili wrócić ze szklanką wody i mokrym ręcznikiem, który położyła mi na czole. Poczułem kojący chłód, rozchodzący się przyjemną falą po moim ciele. Zamknąłem oczy, wzdychając ciężko.
    Midorima. No tak. Jakże by inaczej? Od samego początku patrzył na mnie jakoś dziwnie. Sądziłem, że to przez tę przyjaźń, o której mówił. Zapewne zniknąłem z jego życia zupełnie nagle, co bardzo go zaskoczyło, podobnie jak mój niespodziewany powrót. Jego spojrzenie było pełne smutku, tęsknoty, niedowierzania i czegoś, czego nie byłem w stanie określić. Jego dotyk był ciepły i przyjemny, choć zauważyłem, że dłonie drżały mu nieznacznie, gdy mnie badał. Zignorowałem to jednak, sądząc, że to nie jest nic szczególnie podejrzanego. Oczywiście, wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogliśmy być kochankami.
    Dlaczego nie powiedział mi prawdy? Dlaczego ukrył to, że się kochaliśmy? Bał się mojej reakcji? Cóż, pewnie rzeczywiście leżałbym wówczas nie na mojej kanapie, a na kozetce w jego gabinecie, o ile nie nakrzyczałbym na niego i nie wybiegł z przychodni, klnąc na czym świat stoi.
    Czy więc zamierza mi dopiero o tym powiedzieć? Chyba będzie musiał, z całą pewnością wiele nas łączyło.
    Tylko jak wiele?
    Przycisnąłem dłoń do czoła, zaciskając mocno zęby, z czystej wściekłości. W jednej chwili głowa zaczęła pulsować boleśnie od pytań, które się w niej nagromadziły. Ta bezsilność i niewiedza naprawdę zaczynały mnie wykańczać...
–    Kazunari?- Otworzyłem oczy i ujrzałem nad sobą pełną niepokoju twarz Chizuru.
–    Już w porządku -  mruknąłem.- Dziękuję. Już mi lepiej, Chizuru. Możesz iść odebrać Tatsuki z przedszkola.
–    Zadzwonić po twoją mamę, albo po Yuzuki-chan?
–    Chizuru.- Spojrzałem na nią twardo.- Wiem, że martwisz się teraz tym, iż nie powinnaś mnie zostawiać samego. Ale, proszę cię... Nie chcę teraz widzieć nikogo z was, jasne? Nic mi nie będzie, to tylko zawroty głowy. Zdrzemnę się i napiszę ci wiadomość, kiedy się obudzę.
–    Dobrze...- odparła po chwili milczenia. Choć w jej głosie wyczułem niechęć, to jednak w oczach dostrzegłem szczerość. Najwyraźniej postanowiła mnie posłuchać.- W takim razie... wychodzę. Jeszcze raz przepraszam...
–    Chizuru – zatrzymałem ją, kiedy odchodziła. Przystanęła, odwracając się do mnie.- Myślę, że to jasne, ale dla pewności powiem na głos... to koniec.
–    Tak – szepnęła, skinąwszy głową.- Koniec. Przepraszam, Kazu-kun. Za wszystko.
    Odprowadziłem ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za oparciem kanapy. Usłyszałem szelest zakładanej marynarki, odgłos otwieranych i zamykanych drzwi.
    A potem zapadła cisza.

33 komentarze:

  1. Pierwszaaaa ^^ Wrócę :)

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Takao jesteś gejem.
      - Serio? Dzięki za info.
      Wiem, że to tragiczne, że to wszystko było przed nim ukrywane, ale jak to przeczytałam, to myślałam, że umrę :D
      Nie ważne co by zrobiła, nie ważne jak by postąpiła, nie polubię Chizuru. To, że po tylu latach postanowiła się przyznać i tak dobrze o niej nie świadczy. Gdyby naprawdę kochała Takaosia już dawno by mu powiedziała, ba! W ogóle taka sytuacja nie miałaby miejsca.
      Ugh, się zbulwersowałam! Aż strach pomyśleć, jak zareaguję, kiedy rodzice i siostra Takao będę mieli jakiś udział w akcji... Kobiety i dzieci do schronów XD
      Teraz pozostaje tylko czekać, aż się spotkają i Takao-chan zada to magiczne pytanie - "Nadal mnie kochasz?" i potem będzie romantyczna scena jak stoją patrząc sobie w oczy na tle zachodzącego słońca. Dai-chan siedzący z Kise w krzakach włączy nastrojową muzykę i MidoTakałki padną sobie w ramiona *-* Nie psuj mi marzeń, pozwól wierzyć, że tak się stanie! :)

      Weny!

      Ruu

      Usuń
    2. Wiesz no, taka miłość xD Gdyby mój mąż był gejem też bym się chciała nim trochę pocieszyć. Bo jestem egoistką xDD

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Szkoda mi Takao
      Szkoda mi Midorimy
      Szkoda mi Chizuru
      Szkoda mi tego kwiatka co rośnie pod blokiem Kazunari'ego
      Wszystkich mi szkoda oprócz rodziców.
      Takie...
      yh...
      No cóż...
      Jestem ciekaw co dalej. Jak zawsze.
      Weny, pozdrawiam i przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszego rozdziału, jakoś tak nie miałam sił, co zresztą widać ;_;

      Usuń
    2. Luzik-bluzik, ja też ostatnio nie mam czasu odpisywać, ale czytam c: Jak zawsze c:

      Usuń
  3. Kochana Chizuru! Zwykle nie lubię bab w opowiadaniach, ale teraz ma u mnie ogromnego plusa! Dziękuję ci, o piękna!
    Ciekawe, jak Takao to przełknie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ją polubiłaś c: Ja tam jej nie lubię xDD

      Usuń
  4. Nieeee!
    I czekać w nerwach do 25 maja ;-;
    Czy to Takao powie Midorimie ,czy poczeka aż doktorek się wygada? Jak doczytałam do momentu gdzie obmyśla plan spotkania z Chizuru już wiedziałam ,że ta laska zagarnie cały rozdział wraz z jego rodzicami.Kolejna nieprzespana noc bo wymyślanie jak to dalej z nimi będzie ;-; w dniu a raczej w wieczór przed dniem wydania rozdziału cała w nerwach po przeczytaniu rozdziału cała w nerwach.No ja nie wytrzymam pikawa mi siądzieXDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się okaże c: Może powinnam publikować nieco częściej te rozdziały... xD Ale na razie nic nie piszę innego więc nie będę miała co później Wam wrzucić : /

      Usuń
  5. Pufff... emocje jak przy zbieraniu grzybów xD
    Brawa dla tej seksownej blond kobitki, * nuci* ~ oj będzie się dziaało~
    Powiem, że czysta zajebioza...
    Na kolejny rozdział nie trzeba * płacze przez śmiech* tak długo czekać :')
    Miłego wieczoru :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało c: Dziekuję za komentarz ♥

      Usuń
  6. boże święty, chyba umarłam (●♡∀♡)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, cholera, cholera, to jest cudowne. Tworzysz coraz lepsze opowiadania, Yuuki-san. Coraz bardziej mnie zaskakujesz i wciągasz w opowiadania.
      Nie sądziłam, że Takao dowie się tak szybko, ale jakby nie patrzeć nie było za bardzo innej opcji. Prędzej czy później sam zacząłby się orientować, że coś tu nie gra. Jestem niesamowicie ciekawa, jak się będzie zachowywać, co powie Midorimie, co w ogóle będzie się działo dalej! Liczę na super zakończenie i trzymam kciuki, by wyszło jak najlepiej (wiem, że masz wszystkie rozdziały już napisanie, ale i tak trzymam kciuki!) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału, to jest naprawdę cudowne. Uwielbiam to no ;-;
      A ta jego "dziewczyna" okazała się być bardziej ludzka, niż jego rodzice. Masakra, że mu o tym ani słowa nie wspomnieli i pierdolili, że tamten go molestował :') Ale teraz już Takao zna prawdę i jestem ogromnie ciekawa, co z tego wyjdzie.

      Usuń
    2. Jak zawsze cieszę się, że się podoba ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  7. He ge he teraz to się zacznie *-* ja przewiduję dzikie zegzy u glona w gabinecie...aczkolwiek trochę szkoda babiszona (๑-﹏-๑) no cóż
    Niech takaoś wyprowadzi się od pierdolniętych starszych zamieszka z midosiem, niech kopulują, mają dzieci (małe midasiątka i takasiątka XD) i żyją długo i szczęśliwie ( ̄▽ ̄)
    Niech Chizuru znajdzie jakiegoś sobie fajnego chłopa, a z rodzicami do pierdla. Takimi homofobami być to wstyd i hańba ;-; no nic.
    ..poczekamy zobaczymy
    PS: wiem że pod poprzednim napisałam że tu wrócę i skomentujé rano, ale miałam egzaminy i mówię sobie...napisze to jutro...jutro...pojutrze...za tydzień...i nie napisałam (╥﹏╥) gomen nie bij

    ~minami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takaoś już mieszka sam, nie z rodzicami ^^" xD
      No właśnie, poczekamy - zobaczymy c: I nic się nie stało, ja też nie mam za bardzo czasu odpisywać, aczkolwiek czytam zawsze c:

      Usuń
  8. Pfy, wcale mi nie szkoda Chizuru. Takosia tylko Midoś kocha i tak pozostanie. Żadnego ale, kurna!
    Najbardziej mi szkoda Takao, nie pamięta glona i jeszcze był przez Niego molestowany w gabinecie -_-
    No ni, Yuukisiu, powodzenia w kolejnym rozdzialiku i pisaniu Shota, KagaKuro? Jak dobrze pamiętam, to tak..
    Zdrówka! 😤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. ... nie myślałam, że Takao tak szybko dowie się prawdy. Byłam pewna, że zacznie sobie po prostu przypominać Midorimę itp. A tu tak. Aj tylko szkoda, że rozdział bez bespośredniego Midorima x Takao. Ostatni też taki był, ale dobra, nadal było dużo yaoi wąków z Akakuro, a tu? Chociaż czemu ja narzekam? Przez cały rozdział moje ręce się trzęsły i prawie nie mogłam tego przeczytać (wszystko czytam na tel, i trzymam go, a ja rączki mi drgają to telefon też i wszystko się rozmazuje XD). Ach emocje z poprzedniego dnia opadły, więc mogę skomentować i pochwalić za świetny rozdział. A teraz ... czekać na kolejny. Czemu wychodzą tak tzadko? No ale co tam, kolejny będzie 'przełomowy'.
    Pozdrawiam n_n

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehm... no ale czegoś tutaj nie rozumiem. Dlaczego w każdym rozdziale mieliby być i Takao i Midorima? .-. Przecież to by było przegięcie, trzeba też pokazać, że mają własne, prywatne życia, że na osobności borykają się z problemami i grzęzną w myślach i cierpieniach .-.

      Usuń
    2. Heh wiem, wiem. W innych dłuższych opowiadaniach nie narzekałam, bo czytałam całe i mogłam jednego dnia i rozmyślenia,problemy jednej postaci i od razu jeszcze kontakty między głównymi bohaterami. Więc jakby co to mówię, że oczywiście gdyby nie było wątków z ich własnymi problemami, to opowiadanie trochę straciłoby klimat, tylko po prostu w tym momencie, gdy jestem na bieżąco i nie przeczytałam wszyściutkie Midotaki, to ahh po prostu szukam ich i obrażam się, gdy nie mogę tego znaleźć - powód mojego niewłaściwego i trochę głupiego, poprzedniego komentarza.

      Usuń
  10. Bravo blondi! Tylko ty jedyna miałaś jaja * albo waginę - z dwojga złego jaja są strasznie delikatne i nie rozumiem czemu ludzie właśnie tak mówią* aby powiedzieć Takao całą prawdę :) Jestem z ciebie dumna Chizuru :3 Co do rozdziców to jeszczę się policzmy...*dzwoni do Akashiego do zaświatów z Ciernii*. Takoś dowiedział się o Midosiu ^^ Jej! Teraz w końcu będzie rozpierdolnik! Viva problemy życiowe i zanik pamięci! Nie ma to jak porządny burdel w życiu, nie? :D Przyznam się, że mimo smutnej atmoswery na kwestję Chizuru o zieleni zaczełam piszczeć do telefonu przez co zarobiłam od siostry w zęby, bo cytuję: nie powinnam zachowywać się jak dziecko z autyzmem. Co jest złego w chichraniu się do telefonu? Nie no, nic przecież...XD
    Już to widzę: Takoś wbija do Midosia, oznajmia mu, że wszystko pamięta *takie małe kłamstewko, ale Ciii...* i są seksy. No po prostu miód, malina :D Nie ma nic lepszego niż napalony Midoś w kitlu lekarskim...mhym, rozmarzyłam się ~(— ㅂ —)~...

    Weny, weny i...Midosia w kitlu?! XD
    ~ Haruś, która ma już tylko 6 żyć
    ∩( ・ω・)∩ ∩( ・ω・)∩ ∩( ・ω・)∩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem czy będzie rozpierdolnik xD Coś będzie na pewno c:
      Widzę, że wszystkie moje czytelniczki mają mniej więcej podobne marzenia xD Poczekacie, zobaczycie c:
      Dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  11. No ale żeby w takim momencie... W takim momencie! Rozdział trochę fabularno-zapychalski, ale w pełni rozumiem, że musiał się pojawić. Ty jednak musisz zrozumieć, że czekam na akcję. :D Daj mi wenę, kobieto, bo po raz dziesiąty poprawiam swój pierwszy rozdział!
    Czekam na Midoricchiego. Za Twoim PPP nie przepadam, ale widzę na liście do opublikowania shota z Kuroko. A Kuroko się po prostu nie omija, więc i na to mi pozostaje czekać.
    Weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabularno-zapychalski...? Co masz na myśli?

      Usuń
    2. Nic złego! Chodziło mi o fragment opowiadania mający rozwinąć akcję. Taki rozdział, który musi być, żeby można było ruszyć dalej. Nie twierdzę, że są one złe, czy że Twój jest, naprawdę. :) Chodziło mi o taki... Przełam, o. Mam nadzieję, że nie uznałaś tego za obrazę, chyba mogłam to inaczej ująć, ale od dawna tak nazywam takie fragmenty.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. No ale napisałaś, że "w pełni rozumiesz, że musiał się pojawić", a potem, że ja mam Cię zrozumieć, bo oczekujesz akcji... Tak jakby w toku fabuły znajdowała się jakaś dziura, którą musiałam wypełnić pierwszym lepszym pomysłem ^^" Każdy rozdział "15 minut" przemyślałam i każdy po kolei składa się na ogólną całość. Być może to przez to, że chaptery wrzucam raz na tydzień, a nie od razu całe opowiadanie, ale nie należy oceniać całości właśnie po pojedynczym rozdziale. Tu wszystko ma sens i ma znaczenie dla przyszłych rozdziałów, nic nie jest "zapychane" c:

      Usuń
    4. Wybacz, naprawdę nie to miałam na myśli. :D Chyba powinnam wrócić do czytania tylko zakończonych opowiadań, bo moje zachowanie woła o pomstę do nieba. Nie oceniam całości po jednym rozdziale, właśnie dlatego napisałam, że taki rozdział musiał się pojawić i pasuje do fabuły. To było moja prywatna potrzeba akcji tamtego dnia, zapomnij o tym marudzeniu, proszę. :P Nie miałam nic złego na myśli i mam nadzieję, że wybaczysz mi ten nietrafiony komentarz. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Nie no, w porządku, nie ma co wybaczać, to tylko zwykłe nieporozumienie c: Dzięki, że wytłumaczyłaś co miałaś na myśli! Również pozdrawiam c:

      Usuń
  12. Uff, w końcu wydarłam trochę czasu na czytanie. W przerwie od płakania nad informatyką, zbiera mi się na płacz tutaj!
    Żal mi Takao, bo go okropnie potraktowali. Ale Chizuru też współczuję, musiało być to dla niej strasznie męczące. Ogólnie to filsuję mocno i czekam (pragnę) na więcej!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba! :D Sama osobiście nie przepadam za Chizuru, więc przyznam szczerze, że trochę mnie zaskoczył odbiór jej osoby przez czytelników xD Ale w sumie to cieszę się, że ją rozumiecie (bardziej niż ja :') xD).
      Dziękuję za komentarz! ^^

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń