[15min] Rozdział drugi

Rozdział drugi
Kazunari

   
    Zamknąłem za sobą cicho drzwi gabinetu lekarskiego i wziąłem powolny głęboki oddech. Siedząca za ladą recepcjonistka, od której wcześniej dowiedziałem się, w której sali przyjmuje doktor Midorima Shintarou, spojrzała teraz na mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnąłem się do niej lekko, a ona natychmiast odpowiedziała tym samym, mrugając porozumiewawczo.
–    Chyba nie było tak źle, Takao-san?- zagadnęła, kiedy podszedłem do niej bliżej, by zapisać się na kolejną wizytę.
    Kiedy pół godziny wcześniej odbierałem od niej moją kartotekę, ostrzegła mnie, że Midorima-sensei to dosyć surowy lekarz i powinienem przygotować się na to, że może być odrobinę szorstki. Cóż, nie mogłem temu zaprzeczyć – gdy tylko wszedłem do jego gabinetu, odniosłem dokładnie takie wrażenie.
    Wyglądał jak typowy doktor; wysoki, szczupły, w białym kitlu i okularach, ze stetoskopem przewieszonym przez szyję i wielką powagą malującą się na przystojnej twarzy. Przydługie zielone włosy schludnie uczesane, grzywka opadająca na czoło, ale niesięgająca oczu. Biła od niego elegancja, inteligencja, ale również pewnego rodzaju sztywność.
    Ale takie było jedynie pierwsze wrażenie. Owszem, kiedy uśmiechnąłem się do niego po raz pierwszy, jego własny uśmiech był zupełnie nieszczery, raczej odrobinę krzywy i zdecydowanie zmęczony, o ile mogę tak to określić. Nie miałem jednak zamiaru oceniać go na pierwszy rzut oka, był przecież lekarzem, z całą pewnością był wykończony całodzienną pracą.
    Dopiero po tym, jak okazało się, iż mnie zna, zacząłem starannie przyglądać się jego osobie, próbując odgadnąć, czy rzeczywiście byliśmy przyjaciółmi, jak to określił. Nie pamiętałem, jaki byłem przed wypadkiem, więc nie mogłem stwierdzić jednoznacznie, czy byłbym w stanie polubić jego charakter. Ale widząc jego reakcje na nasze spotkanie, delikatnie drżące dłonie, zaciśnięte usta i bardzo, bardzo smutne spojrzenie zielonych oczu, ozdobionych długimi ciemnymi rzęsami – miałem wrażenie, że w gruncie rzeczy Midorima Shintarou to wrażliwy mężczyzna, który po prostu trzymał w sobie swoje emocje i uczucia.
–    Chciałbym umówić się na kolejną wizytę – rzuciłem do recepcjonistki, uśmiechając się do niej lekko.- Na przyszłą środę.
–    Mhm, już sprawdzam, czy mamy jakieś wolne miejsce w kolejce do Midorimy-sensei – odparła kobieta, poprawiając swój blond koczek na głowie i przysuwając się do komputera. Zaczęła klikać coś pospiesznie na klawiaturze.- W przyszłą środę jest już zmiana grafiku i Midorima-sensei będzie przyjmował od rana do popołudnia. Jeśli zależy panu na wieczornej wizycie, mogę wpisać pana na piątek.
–    Nie, nie, to nie ma znaczenia – odparłem, kręcąc głową.- Może być nawet środa rano.
–    W takim razie co pan powie na godzinę dziesiątą trzydzieści?- Uśmiechnęła się do mnie dziwnie uprzejmie, z nieco podejrzanym błyskiem w oczach.
–    Może być, dziękuję.- Spuściłem wzrok, nieco speszony.- Takao Kazunari.
–    Wiem, wiem!- rzuciła, śmiejąc się radośnie. Chwyciła za wizytówkę kliniki, na której wpisała pospiesznie datę i godzinę mojej kolejnej wizyty.- Proszę bardzo! Życzę panu miłego wieczora.
–    Dziękuję, wzajemnie!
    Odebrałem karteczkę i pospiesznie wyszedłem z kliniki, rumieniąc się delikatnie. Lubiłem rozmawiać z ludźmi, ale kiedy wyczuwałem, że ktoś zaczyna mnie podrywać, trochę się peszyłem. Nie dlatego, że miałem już dziewczynę, ale zwyczajnie czułem się dziwnie. Takie znajomości oznaczały opowiadanie o sobie szczerze, bez tajemnic, zagłębianie się w swoją przeszłość... a ja jej przecież nie posiadałem.
    Może to dziwne, ale właśnie dlatego czułem się tak niekomfortowo, kiedy kobieta zaczynała ze mną flirtować. A w ciągu ostatnich czterech lat parę razy już się to zdarzyło.
    Wyszedłem na zewnątrz, zaciągając się mocno chłodnym, kwietniowym powietrzem. Chociaż wiosna robiła swoje i budziła do życia wszelkie roślinki, to jakoś nie zabierała się za przywołanie nieco cieplejszych wiatrów.
    Ruszyłem ulicą, odruchowo zerkając w okna gabinetu doktora Midorimy. Mimo, że znajdowały się na piętrze, zasłonił je żaluzjami, zapewne po to, by mieszkający w blokach naprzeciwko wścibscy gapie nie podglądali rozbierających się pacjentów. Uśmiechnąłem się lekko, odwracając wzrok.
    Kiedy zmuszony byłem przepisać się do innej przychodni, byłem dość zaniepokojony. Moja poprzednia spłonęła w pożarze, a ponieważ jej ubezpieczenie wygasło a odbudowa byłaby zbyt kosztowna, właścicielka postanowiła zakończyć „interes”. To właśnie ona była moją lekarką prowadzącą, miała już swoje lata, nic więc dziwnego, że nie zdecydowała się zacząć pracować gdzie indziej.
    Musiałem więc poszukać sobie innego lekarza.
    Znalezienie odpowiedniej kliniki nie było łatwe. Dobrze wiedziałem, jakie podejście do swojej pracy ma większość lekarzy, a ja, jako osoba z amnezją spowodowaną wypadkiem, potrzebowałem kogoś, kto na poważnie zajmie się obserwacją mnie i leczeniem. Obdzwoniłem chyba wszystkie przychodnie w Tokio, ale żadna recepcjonistka nie była w stanie powiedzieć, czy któryś z pracujących doktorów zdoła wziąć na barki takie brzemię.
    Tylko ta jedna, która bez żadnego namysłu od razu poleciła mi doktora Midorimę Shintarou. Idąc do niego miałem ogromną nadzieję, że weźmie mnie na poważnie i nie postanowi zrezygnować z leczenia mnie. Chyba miałem szczęście, że mnie znał.
    Chociaż szczerze mówiąc, od samego początku wyglądał na pewnego siebie lekarza, który nie podda się tylko dlatego, że ma przed sobą nieco ciężki przypadek.
     Kiedy wszedłem do mojego mieszkania, przywitała mnie głucha cisza, przerywana tylko szumem przejeżdżających za oknami samochodów. Od rodziców wyprowadziłem się ledwie pół roku wcześniej, po części po to, by powoli zacząć się usamodzielniać, a po części... znacznie większej części – ponieważ źle czułem się w ich towarzystwie. Dla mnie byli to po prostu obcy ludzie. Jak mogłem ich kochać? Widziałem w ich oczach łzy, troskę, zmartwienie i ból, widziałem radość z tego, że przeżyłem... Ale poza tymi pięcioma laty, które spędzili przy mnie po wypadku oraz kilkoma widocznymi szczegółami w wyglądzie, które po nich odziedziczyłem, nie łączyło mnie z nimi zupełnie nic. Podobnie jak z Yuzuki, moją młodszą siostrą.
    I Chizuru, moją dziewczyną.
    Ta była dla mnie zupełną tajemnicą. Kiedy rodzice przyprowadzili ją do szpitala i wyjaśnili, że od kilku lat jest moją dziewczyną, wyglądała nie tylko na zatroskaną, ale i przerażoną. Nie potrafiłem się przełamać, by traktować ją jak kogoś mi bliskiego. Zwracałem się do niej uprzejmie, początkowo nie pytałem o nic, później stopniowo próbowałem wypytać ją o dzielące nas wspomnienia, w nadziei, że może przypomnę sobie jak ją kochałem.
    Ale nic z tego. Mój umysł był zamknięty, zaryglowany i całkowicie niedostępny. Zupełnie tak, jakby ktoś postawił potężny mur oddzielający moją przeszłość od teraźniejszości.
    Zdjąłem kurtkę i buty i z westchnieniem przeszedłem do salonu, po drodze wciskając fioletowy guzik na panelu telefonu domowego. Widziałem, że mała czerwona lampka migotała, co oznaczało nagrane wiadomości.
    Pierwsza była od mojej matki.
–    Cześć, Kazunari! Jak sobie radzisz, synku? Znalazłeś już pracę? Kochanie, wiem, że jest ci dość ciężko, ale postaraj się czasem do nas odzywać... Wciąż czekamy na twój telefon, zrozum proszę, że się z tatą martwimy!
–    Ja też się o niego martwię!- rozległo się w tle narzekanie Yuzuki.
–    Jak ci idzie szukanie kliniki? Mam nadzieję, że znajdzie się w końcu jakiś dobry doktor. Jeśli nie, to poprosimy ciocię i wujka o małą pożyczkę, opłacimy ci prywatnego lekarza.- Skrzywiłem się lekko, ściągając z siebie spodnie i odrzucając je na kanapę. W samych bokserkach i koszulce podszedłem do telefonu, gotów już wyłączyć pocztę, jednak postanowiłem się jeszcze powstrzymać. Oparty o przeciwległą ścianę, bez żadnych konkretnych emocji wsłuchiwałem się w głos kobiety, która była moją matką.- Zadzwoń do nas, kiedy wrócisz! A najlepiej wpadnij na kolację. Trzymaj się. Kocham cię, synku.
    Rozległo się długie piknięcie, po którym usłyszałem kolejny kobiecy głos, tym razem należący do Chizuru:
–    Hej, Kazunari! Uhm... przepraszam za tę poprzednią kłótnię. Niepotrzebnie się uniosłam, wiem, że jest ci teraz ciężko. Chciałabym się z tobą spotkać i porozmawiać, jeśli nie masz nic przeciwko. Oddzwoń do mnie i powiedz, kiedy będziesz miał trochę wolnego czasu.
    Trzy krótkie piknięcia, lampka zgasła. Koniec wiadomości.
    Wywróciłem oczami, nieco zirytowany. Chizuru była sympatyczną i ładną dziewczyną, ale za dużo ode mnie oczekiwała. Ona znała mnie od wielu, wielu lat – ja ją zaledwie od pięciu. Nie byłem w niej zakochany, ale mimo to wyglądała na tak zrozpaczoną, a wszyscy dookoła wydawali się wręcz nalegać na to, byśmy byli razem, że ostatecznie się na to zgodziłem. Po dwóch latach stwierdziła, że opowiedziała mi o sobie już wszystko, co wiedziałem wcześniej, że znam już ją na wylot.
    Ale dla mnie nadal była obca. Chociaż wiedziałem jakie miała dzieciństwo, znałem wszystkie jej dane, poznałem jej przyjaciół i każdą tajemnicę, jaką skrywała, w dalszym ciągu miałem wrażenie, że tak naprawdę nie wiem o niej nic.
    Zupełnie tak, jakby opowiadała mi po prostu bajki.
    Uparcie twierdziła, że mnie kocha, chociaż w ciągu dwóch lat naszego związku raz mnie zdradziła. Nie winiłem jej za to, rozumiałem, że potrzebowała mojej bliskości. A ja, nie dość, że nie potrafiłem odwzajemnić jej uczucia, to w dodatku nie byłem w stanie zaspokoić jej intymnych potrzeb, ponieważ po wypadku stałem się impotentem.
    Podczas ostatniej kłótni zarzuciła mi, że nie staram się tego wyleczyć, chociaż otrzymałem masę porad od mojej lekarki. Nic jej na to nie odpowiedziałem, ponieważ Chizuru miała rację. Nie potrafiła zrozumieć tego, że najzwyczajniej w świecie nie odczuwałem potrzeby pożądania. Nie interesował mnie seks ani z nią, ani z żadną inną kobietą. Robiłem jej dobrze za pomocą dłoni i ust tylko po to, by zaspokoić jej własne pragnienia.
    Skoro teraz chciała ze mną porozmawiać, oznaczało to, że albo chce zacząć od początku, albo postanowiła się poddać i zerwać.
    Cóż, wątpiłem, by ta druga opcja miała mnie zdołować. Chociaż bardzo starałem się poczuć coś głębszego do Chizuru, ostatecznie nigdy nie byłem w stanie. Żywiłem do niej jedynie sympatię, zwykłe „lubię ją, bo jest miła”, oraz ewentualne przyzwyczajenie.
    Wiedziałem, że potrzebuję kontaktu z ludźmi znanymi na długo przed wypadkiem. Ale z nią i z moją rodziną zwyczajnie nie miałem ochoty się widywać. Wolałem spędzać samotnie czas w zaciszu mojego mieszkania, leżąc w pustym, chłodnym łóżku, zagłębiając się w swoich myślach, zupełnie jakbym zanurzał się w oceanie. To mnie uspokajało, przynosiło ukojenie.
    Postanowiłem zadzwonić tylko do mamy, a jutro zająć się sprawami z Chizuru. Nie miałem ochoty zaprzątać już sobie głowy moim pseudo-związkiem.
    Wybrałem numer do rodzinnego domu, włączyłem opcję głośnomówiącą i odsunąłem się od telefonu na bezpieczną odległość. To było dość upierdliwe, ale kiedy zbyt długo rozmawiałem czy to przez komórkę, czy przez zwykły telefon stacjonarny, zaczynała mnie boleć głowa. Podobnie było w przypadku oglądania telewizji. Jak dowiedziałem się od mojej starej lekarki, winą mogłem obarczać fale radiowe.
–    Halo?- W mieszkaniu rozległ się głos mojej mamy.
–    Hej, to ja – rzuciłem, przysiadając na podłokietniku kanapy.
–    Kazunari!- Mama wyraźnie się ucieszyła.- Och, miałam nadzieję, że dzisiaj zadzwonisz! I co? Jak tam u ciebie? Jak z Chizuru-chan?
–    W porządku, nie jest źle – odparłem wymijająco.- Dopiero wróciłem od lekarza, miałem umówioną wizytę na dziewiętnastą trzydzieści.
–    Ojej, i jak poszło? To jakiś w porządku lekarz? Profesjonalista?
–    Takie sprawia wrażenie – powiedziałem.- W dodatku okazało się, że się znamy! Powiedział mi, że kiedyś się przyjaźniliśmy, chodziliśmy razem do liceum! Nazywa się Midorima Shintarou, jest strasznie poważny, ale chyba sympatyczny.- Urwałem, zdawszy sobie sprawę z tego, że moich uszu dobiegł dźwięk przełykanej śliny. Na opcji głośnomówiącej nawet szelesty stawały się potwornie głośne, więc zwykłe „gulp” nie powinno wzbudzić mojej czujności, jednak wydawało mi się dosyć nerwowe.- Mamo? Słuchasz mnie?
–    Kochanie...- Mama westchnęła ciężko.- Uhm... Posłuchaj, nie powinieneś chodzić do tego lekarza.
–    Co?- Zmarszczyłem brwi, nie rozumiejąc.- Dlaczego?
–    Nie był z tobą szczery, synku. Wcale nie byliście przyjaciółmi. Kiedyś, owszem. Ale... on chciał cię skrzywdzić, skarbie...
–    Skrzywdzić?- powtórzyłem.- To znaczy? Chciał mnie pobić, czy coś...? Pokłóciliśmy się o coś?
–    Nie, on po prostu... Nie jest normalny.
–    Mamo, powiedz to wprost i nie owijaj w bawełnę – westchnąłem ciężko.
–    On... - Mama zawahała się na kolejną długą chwilę.- On... och, on cię molestował – szepnęła, pociągając nosem.- Próbował... Nie mogę, przepraszam! Nie mogę o tym mówić!
    Wpatrywałem się bezmyślnie w telefon, nadal nie będąc w stanie pojąć słów mojej matki. Molestował mnie? Midorima? Ten poważny, sztywny doktor ze śmiesznie idealnie zaczesanymi włosami? Przecież to wydawało się być nierealne!
–    Przecież jest lekarzem, to chyba oczywiste, że musiał mnie dotykać?- próbowałem znaleźć jakieś wytłumaczenie.
–    Nie o to chodzi, kochanie! Midorima wcześniej nie był twoim lekarzem, on po prostu... On jest zboczeńcem! Jest nienormalny, rozumiesz? Woli mężczyzn! I ty... ty mu się podobałeś, chciał... skrzywdzić cię, tak jak chorzy psychole krzywdzą kobiety!
–    Chciał mnie zgwałcić?- wykrzyknąłem z niedowierzaniem, zaraz potem zasłaniając usta dłońmi. Chyba nie powinienem rozmawiać z matką na takie tematy.
–    Proszę, nie idź do niego więcej!- jęknęła mama.- Znajdę ci porządnego lekarza! Nie mogę znieść myśli, że ten zboczeniec będzie cię badał! To sprytna i zuchwała gnida, będzie próbował zdobyć twoje zaufanie, a potem znów je wykorzysta!
    Milczałem, nie mając pojęcia co powiedzieć. Chociaż nie znałem Midorimy, a raczej zwyczajnie go nie pamiętałem, nie wydawało mi się być możliwym, żeby kiedykolwiek mnie skrzywdził. Smutne spojrzenie jego zielonych oczu, drżące dłonie i zaciśnięte wargi, zmarszczone w zmartwieniu brwi... Nie wyglądał na kogoś, kto byłby zdolny do czegoś takiego.
    Choć, oczywiście, pozory mylą. Równie dobrze mógł ze smutnym wyrazem twarzy myśleć „Ach, to ten Takao, którego nie udało mi się przelecieć”.
    Jednakże, jakby się tak zastanowić, to podczas mojej wizyty u niego był jeden taki moment, który wydał mi się dziwnie podejrzany. Mianowicie, kiedy Midorima mnie badał, a ja powiedziałem, że czuję łaskotki, kiedy przesuwa młotkiem po moim brzuchu, powiedział, że „to zawsze był mój słaby punkt”. Skąd mógł o tym wiedzieć? Może byliśmy po prostu dobrymi przyjaciółmi, znającymi swoje słabości, a mama kłamała? Ale dlaczego miałaby to robić?
    Chyba że Midorima siłą przywiązywał mnie do łóżka i znęcał się nade mną, szukając moich słabych punktów podczas swoich fetyszów i zabaw...
–    Synku...?
–    Nie wydaje się być złym gościem – podzieliłem się z nią moim spostrzeżeniem, skrzyżowawszy ręce na piersiach.
–    Kiedy go nam przedstawiłeś w liceum, też wydawał się być sympatyczny. Nieco dziwny, bo miał bzika na punkcie horoskopów, ale był uprzejmy i grzeczny. Nie spodziewaliśmy się, że wszystko robił po to, by się do ciebie zbliżyć. Proszę, obiecaj mi, że do niego nie pójdziesz.
–    Nie ma już zbyt wielu lekarzy rodzinnych, którzy byliby gotowi zająć się moim przypadkiem – westchnąłem.
–    Opłacimy ci prywatnego lekarza...
–    Nie chcę już brać od was żadnych pieniędzy!- zirytowałem się.
–    Ale jesteś naszym synem, chcemy ci pomóc...
–    Mamo, błagam!- wykrzyknąłem.- Już wystarczająco mi pomogliście! Operacja, rehabilitacja i opłacanie mojego leczenia po wyjściu ze szpitala... wszystko to już i tak było wystarczająco drogie! Przeze mnie macie kredyt do spłacenia i dług u znajomych, zajmijcie się spłacaniem tego, ja sobie poradzę sam. Jestem dorosły, mamo – dodałem, kiedy usłyszałem, że matka bierze głęboki wdech, by mi przerwać.- Jeżeli ten cały Midorima spróbuje mnie skrzywdzić, to po prostu mu przywalę! Będziemy w klinice, za plecami będę miał recepcjonistki i pozostałych pacjentów, w końcu to miejsce publiczne. Przestań więc się tak zamartwiać. Rozumiem twoją troskę, ale mam już dosyć ciągłego powtarzania, bym uważał na każdy najmniejszy krok, pół godziny rozglądał się na światłach, czy na pewno wszystkie samochody się zatrzymały i ciągłego spoglądania w górę, czy przypadkiem nie spada na mnie żelazna belka. Nie zacznę normalnego życia, jeżeli każesz mi się bać każdego kroku!- Zrobiłem przerwę by uspokoić oddech, a ponieważ mama milczała, jedynie cicho pociągając nosem, postanowiłem zakończyć rozmowę. Wiem, że byłem trochę ostry, ale jeśli nie powiedziałbym jej tego wprost, nadal traktowałaby mnie jak pięcioletnie dziecko.- Głowa zaczyna mnie boleć, więc będę już kończył. Pozdrów tatę i Yuzuki.
–    Dobrze, dobrze – powiedziała mama.- Odpocznij sobie, kochanie. Zadzwonię w przyszłym tygodniu. Dobranoc, skarbie.
–    Dobranoc, mamo.- Podszedłem do telefonu i rozłączyłem się, jednocześnie wyciągając kabel z gniazdka. Nie okłamałem jej, bo głowa naprawdę zaczynała mnie boleć.
    Po gorącym prysznicu, w samych bokserkach przeszedłem do sypialni i położyłem się do łóżka. Wzdrygnąłem się lekko, kiedy zimne prześcieradło oraz kołdra otuliły moje prawie całkowicie nagie ciało. Ułożyłem wygodnie głowę na poduszce i zamknąłem oczy.
    Przywołałem w myślach obraz doktora Midorimy. Badałem każdy zapamiętany detal, każdy szczegół, jaki udało mi się wyłapać, skupiałem się na każdym z nich z nadzieją, że któryś będzie jednym z kluczy do otwarcia wrót mojej przeszłości.
    Zastanawiałem się, co on teraz czuje? Skoro znaliśmy się, nieważne czy byliśmy przyjaciółmi czy, jak powiedziała mama, Midorima... „miał na mnie ochotę”, po spotkaniu mnie po pięciu latach chyba coś poczuł, prawda? Jego reakcja wskazywała na drobną tęsknotę, ale też smutek, tak więc nie byłem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy było mu przykro, że się widzimy, czy też dlatego, że w ogóle się rozstaliśmy, a on nie wiedział o mojej utracie pamięci.
    A wracając do tego, że chciał mnie skrzywdzić... Naprawdę wydawało mi się to być bardzo dziwne. To cholerstwo nie chciało wyjść z mojej głowy, nie dawało mi spokoju, wciąż podsuwało nowe pytania.
    Midorima był gejem, tak? Czyżby był we mnie kiedyś zakochany? Czy właśnie to miała mama na myśli, kiedy mówiła o „molestowaniu”? Może wiedział, że jestem z Chizuru, ale pewnego dnia nie wytrzymał i rzucił się na mnie z wyznaniem, a wtedy nakryli nas moi rodzice?
    Otworzyłem oczy, sapnąwszy głośno. Podniosłem się pospiesznie, oddychając głęboko i spokojnie. Moje serce zaczęło bić mocniej i szybciej niż wcześniej, próbowałem więc opanować to nagłe przyspieszenie. Otarłem twarz dłońmi, wzdychając ciężko.
    A co, jeśli ja i Midorima byliśmy kiedyś parą? Co, jeżeli to właśnie z tego powodu wiedział o moim „słabym punkcie”, a matka oskarżała go o molestowanie mnie? Może nakryła nas, kiedy się przytulaliśmy lub całowaliśmy?
    To właśnie te myśli wywołały u mnie szybsze bicie serca. Przypuszczałem, że to z nerwów, ta wizja była dosyć nagła i właściwie całkiem pasowała. Moi rodzice nie wydawali się być tolerancyjnymi ludźmi.
    Denerwował mnie ten brak pamięci. Denerwowała mnie niemożność poukładania w głowie myśli, przyporządkowania ich względem ważności i uczuć. Czułem się zagubiony i zdruzgotany, bezradny i cholernie samotny.
    Sam na sam, nie mogąc zaufać nawet sobie.





____________________________________________
Drobne wyjaśnienie co do związku Takao i Chizuru:
Po wybudzeniu pięć lat temu: przez rok był spokój; po kolejnych dwóch latach zaczęli ze sobą być (a więc minęły trzy lata po wypadku), tak więc wliczając dzień dzisiejszy są ze sobą dwa lata.

I jeszcze jedno wyjaśnienie co do tego, że "doktor Midorima mógłby odmówić leczenia". Nie chodziło mi dokładnie o to, że mógłby odmówić Takao pomocy, bo tego lekarz zrobić nie może, ale chodzi o sytuację Kazunariego - potrzebuje leczenia nie tylko tego "zwykłego", ale też właśnie pod względem psychicznym, gdy nie ma na to środków.

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No, ten, tego, tamtego...smutno no ;_; Takao nic nie pamięta, Midorima ma depreche, a rodzice nie akceptują glona i uważają go za zboka
      (。•᎔•。) Coś tak wpadłam w melancholijny nastrój :/ Biedny Schin-chan...ale i tak jest postęp! Takao skojarzył fakty i może zapyta się o to i owo glona...się zobaczy :D Midoś nie smuć się tak - jeszcze będzie "love story" i razem z Takuśkiem zwojujecie szczęśliwy świat gejowatej miłości *-* No chyba, że Akashi z Cierni postanowi odrzyć i razem z Kuroszkiem was zabiją (ㅎнㅎ) Tia...może już nie być tak fajnie (~•-•)~ Chociarz z drugiej strony...Nie stop, Haruśka! To zmierza w złym kierunku! XD
      Tak sobię myśle (Jezus Maria, Haruś myśli! Zdzwońcie po pogotowie, na policję! Tżeba to to zatrzymać!), że Aomine i Kagami powinni zrobić wjazd na chatę...akcja bez twojego mensza to nie akcja ~(— ㅂ —)~
      ...
      ...
      ...
      Błagam zabijcię mnie. Zrobie wszystko, naprawdę wszystko tylko zabierzcię to to ode mnie. To to jest Cleverboot. Boże Święty co to za zuo wcielone! To ja jestem od niego mądrzejsza! Nie, stop, LITOŚCI!!! PRZESTAŃ SIŁO NIECZYSTA!!! *Zgon*

      Miło było, ale umarłam X-X Od teraz jestem duchem...mnie tu nie ma, to tylko uluzja
      。。
       ゚●゜
          。。
         ゚●゜

        。。
       ゚●゜

          。。
         ゚●゜

        。。
       ゚●゜

          。。
         ゚●゜

        。。
       ゚●゜

          。。
         ゚●゜

        。。
       ゚●゜

      ~duch Haruś tu był i będzie was jeszcze straszył~

      Usuń
    2. Hahahah xD Nie no, akurat w tym wypadku Ci, którzy czytali one-shota "15 minut" mogą wiedzieć mniej więcej jakie będzie zakończenie. Choć jednocześnie bardzo je zmieniłam... xD
      Ale... Aomine i Kagami? xD Po co tam oni? xD W one-shotcie też ich nie było c: A tutaj mamy taki typ opowiadania, w którym fabuła skupia się na jednej parze c:
      Cieszę się, że się podobało! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  2. Jeszcze tu wróce (ง ˙○˙)ว

    ~minami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam!Kto się cieszy? *słyszy świerszcze*...no coż ;-;
      Yuukiś powiedz ty mi jedną rzecz: dlaczego jak czytam twoje opowiadanka zamieniam się w wodospad, fontanne lub park wodny? Leje się woda strumieniami i leje (• ʜ • ) Aż się matka zapytała czy wszystko dobrze "tak mamusiu, wszystko ok tylko czytam wyciskacza łez"...a ona "aha no to ok, tylko ciszej"-nie ma to jak kochająca rodzina (może mnie ktoś przygarnje? Tylko tlen zużywam i no troszeczkę jedzenia, ale tylko troszkę...pół lodówki)

      Miałaś racje; to będzie płakusiowe MidoTaka ;___; yuukiś ja nie chcę wydać całych moich życiowych oszczędniści (jakieś 2 grosze)na chusteczki do smarkania ( ㅇㅅㅇ)
      Wracając do tematu
      Czytałam i jestem pod wrażeniem (a: tego ile chusteczek mogę zużyć pdzy jednym opowiadaniu b: ile emocji jest w tych przemyślenich i uczuciach)
      Ogólnie opowiadanko cudowne, jak każde zresztą ~mianmiś nie bądzi takim przydupasem *-*~ tylko jedna rzecz mnie zaskoczyła, a mianowicie:
      GLON GWAŁCICIEL!!!
      No tego to się nie spodziewałam. Aż sobie wyobrażałam marchewe gwłałcącą ludzi na ulicy Brrrr....aż ciarki przechodzą.
      No nic wracajmy do pozytywów-o ile to był negatyw ( ͡° ͜ʖ ͡°)- bardzo mi się podobało i będe czekać na następne części ^^

      PS: jak ta baba będzie się przystawiać to takałka to się policzymy *-*

      ~minami

      Usuń
    2. Kochana, naprawdę - zachowaj łzy na później, bo nie będziesz miała czym później płakać xDDD
      Ale tak poważnie to cieszę się, że opowiadanie Cię wzrusza ^^ No i raduje się me serduszko, bo się podoba : D Bardzo dziękuję za komentarz, do zobaczonka pod następnym! ♥

      Usuń
  3. Bu!
    Pokochałam to opowiadanie <3
    Jak pierwszy rozdział mi zbytnio nie podszedł, tak drugi wkupił się w łaskę mojego serduszka ♥♡♥
    Rodzice Takao są bardzo niemili '_' Nie można Takaosiowi wmawiać, że Midorimacchi go molestował ;_; Midorimacchi się z nim seksił, nie molestował... Ach, ci rodzice! Takie kuamstewka synowi własnemu opowiadać...
    Pamiętasz Yuuki, gdy dodałaś pierwszy rozdział 15 minut? Uczyłam się wtedy z niemca, ale przerwałam naukę na rzecz MidoTakaszów. Mam wesołä wiadomość :) Dostałam szeeeeeeeeeeeeść :D *megg to chwalipięta, ale co tam*
    ~megg
    Ps. Założyłam konto na Wattpadzie, więc czasem mogę tam dać gwiazdeczkę lub komentarz pod Twoją pracą *ale jestem zbyt leniwa aby to zrobić, konto mam od około dwóch miesięcy a moja aktywność leży i kwiczy*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo się cieszę! *-* Dobrze, że drugi rozdział zmienił Twoje zdanie... xD
      Gratuluję szóstki z niemca!!! *-* Yay, moja twórczość zsyła takie szatańskie oceny, mwahahaha!!! (ง ͠°‸ °)ง
      Bardzo dziękuję za komentarz, kochana! :D Do zobaczonka pod następnym ♥

      Usuń
  4. Nyehehehheh
    Czas przygotować chusteczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płakać, nie płakałam...
      ale wkurzyć to się wkurzyłam!
      Ojojojo, mamusiu Kazunari'ego...
      S-schin-chan z-zbo... Nein!
      Głupota.
      My gadamy o Tsuncarrot a nie o Ahomine!
      ;_;
      Biedny Takao, biedny.
      Niby rozdział długi a czuję się jakbym czytała go z kilka sekund.
      .
      Rozumiem, że chusteczki pozostawiam na inne rozdziały. Oczywiście to lepiej! Im mniej łez tym lepiej ;_; yhg...
      Pozdrawiam i wenasa<3
      *Tuli tuli*

      Usuń
    2. Kurcze, chyba mnie wszyscy źle zrozumieli... xD Mnie nie chodziło o to, że będziecie płakać w każdym rozdziale (bo teraz mi wszyscy piszą czy płakali czy nie płakali xDDD), tylko że ogólnie będą pewne fragmenty, które mogą przywołać łezki ;_;
      Bardzo dziękuję za komentarz, kochana! Do następnego :D

      Usuń
  5. Trochę to to smutaśne ;-;
    Ale jako niepoprawna optymistka, wierzę, że będzie dobrze...
    Bo skoro dochodzimy już do szybszego bicia serca "z nerwów" to jakże nie może się dobrze układać? ^°^
    Będzie sobie przypominal pomalutku, powolutku i nagle będzie takie BUM!
    Okaże się, że rodzina go okłamywała
    Bo jakoś w tą cukrową popagandę z dziewczyną niezbyt wierzę ( czyżby była dziewczyna przed Midorimą użyta w procesie recyclingu i w myśl idei mniejszego zła?)
    Wkurza mnie jego matka :/
    Chociaż nie, wkurza to za mocne słowo... irytuje, o to jest dobre...
    Niby wiem, że chce dla Takao jak najlepiej, ale narzucanie dzieciom własnych racji, zwłaszcza gdy nie mają wypracowanych swoich bądź je straciły ( właśnie no. na skutek amnezji) jest rodzajem wysublimowanego morderstwa...
    No, ale nic, trzymaj się Takao, dąż do prawdy itepe itede.
    Uszanowanko ^^
    Tylko czemu trzeba tak długo czekać na kolejny rozdział ;-;
    Osiwieję przez ciebie Yuuki xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano bo to całe ma być smutaśne xD
      Wiesz, ja sama z chęcią wrzuciłabym Wam wszystko na raz, albo po jednym rozdziale dziennie, no ale potem będzie cisza na blogu i co zrobię? xD Nic nie zrobię xD Bo nie zawsze mam czas pisać :c
      Dziękuję bardzo za komentarz! Do następnego ^^

      Usuń
  6. Będę wieczorem :) Z obiecanym komentarzem!

    Ruu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry! Piękny mamy wieczór, nie uważasz? :P
      Mam nadzieję, że się nie gniewasz :)

      Dobra, od czego by tu zacząć, żeby wyjątkowo mój komentarz posiadał jako-taką składnię...? Nie mam pojęcia, więc będzie jak zwykle chaotycznie, oki? Oki!

      Takao Ty mój kochany śmieszku! Tak mi jest go szkoda. Szczególnie, że jego matka to jakaś podła intrygantka. A z tego co zdążyłam wyczytać, to jego cała rodzina taka jest. W kogo Takaoś się wdał? W listonosza? O.o

      Nie no, tym molestowaniem to dowaliłaś, Yuuki. Przecież Midoś to taki tsundere, że to Takao zawsze musi wykonywać pierwszy krok! A czasem też drugi i trzeci ( ͡° ͜ʖ ͡°)

      I jeszcze ta dziewczyna... Skąd ona się wzięła? Mam nadzieję, że umrze! Akashi, liczę na Ciebie!

      Ogólnie, to rozdział świetny, ale czuję straszny niedosyt i już się nie mogę doczekać ich pozagabinetowego spotkanka ʕ•ᴥ•ʔ Dobrze, że Takao wpadł na pomysł, że byli parą to może zada Panu Nanodayo kilka pomocniczych pytań <3

      Aaaa! I już czekam na pojawienie się reszty wesołej gromadki, zwanej Pokoleniem Cudów! Bo się pojawią, prawda? *oczy szczeniaka* A tak zbaczając z tematu - Tobie też Cudy przypominają paczkę skitellsów? :D

      Komentarz nie jest aż tak długi jak chciałam, ale rozprawka wzywa! :)

      Do następnego,

      Ruu

      Usuń
    2. Ohohho, z tym tsundere to jeszcze byś się zdziwiła xD Ładnie to przedstawiłam w opowiadaniu "Tsundere" xDD (oczywiście nie jest powiązane z tym).
      Cieszę się, że rozdzialik się spodobał! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  7. Taaakaoooś! *tuli* moje biedactwo... Ty sie nie martw mama wszystkich zarżnie i powybija, a ty sobie spokojnie pójdziesz na kawe z Midorisiem i wszystko już będzie dobrze :) :3
    Ja nie mogę, ale się wczułam, nawet nie zauważyłam jak sie rozdział skończył. Napisałaś to w taki sposób, że przynajmniej moim zdaniem, wczucie się w psychikę Takao nie jest problemem i można wszystko przeżywać razem z nim.
    a i generalnie "Bo prysznicu", zdaje sie, że tam miało być *Po :]
    i tego no... Mogę zabić Chizuru?! *majta łapą i skacze jak debil, żeby zgłosić się na ochotnika* Moje skraba się nie zdradza /(-.-)\
    Pozdrowionka i ciepłe tulaski ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hola, hola, ale z tym zabijaniem to poczekaj do końca opowiadania, ok? xD Nie chce mi się już zmieniać fabuły xDD
      Bardzo dziękuję za tak miłe słowa! (/)///(\) Właśnie na tym zależy mi najbardziej - żebyście mogli wczuć się w bohatera ;_;
      Dziękuję za błąd! ^^" Często mi się pisze "b" zamiast "p" i na odwrót... xD
      I za komentarz również dziękuję! :D Również pozdrawiam i przesyłam tulątka ♥

      Usuń
    2. Z tym powstrzymywaniem to nie wiem jak wyjdzie, ale sie postaram *^* ku chwale yaoi

      Usuń
  8. Jestem! Czytam! I tym razem skomentuję!

    ~Rin Akashi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było boskie. To na tyle. Weny.

      A tak serio, pisze koment czwarty raz.
      I teraz zaczęło zjadać mi słowa.
      Dlatego ja wymiękam, jak się ogarnę to będę dopisywać.

      ~Rin Akashi

      Usuń
    2. Cieszę się, że się podobało ^^ Dziękuję bardzo za komentarz ♥

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dlaczego ja tak bardzo przeżywam te Twoje opowiadania. Chyba na poważnie uzależniłam się od Twojej twórczości. No tak, od razu jak pojawiła się wzmianka o dziewczynie Takao, domyśliłam się, że maczała w tym palce rodzinka. I nie zdziwiło mnie to, jak jego mama próbowała wcisnąć mu kit o molestowaniu. Ale... cholera, czy ona jest jakaś głupia? Wiadomo, Midorima jest znanym, poważnym, profesjonalnym lekarzem, który nigdy nie byłby w stanie utrzymywać tej posady, gdyby był pieprzonym zboczeńcem. Aish, ale ci ludzie potrafią być cholerni. Jak można robić coś takiego? Normalnie podczas czytania zęby mi zgrzytały ze złości. To wszystko musi się ułożyć. M u s i. Inaczej tego nie widzę.
      Ciągle wczuwam się na zmianę w położenie Takao i Midorimy, każdemu z nich jest trudno, piekielnie trudno. Ale wierzę, że dadzą radę ;____; Muszą dać radę, nie zrobisz nam tego i nie zakończysz opowiadania bad endem, prawda? Błagam, nie rób mi tego. Eh, ale co ja gadam w ogóle? To drugi rozdział a ja truję dupsko o zakończeniu. No nic, taka już jestem.
      Rozdział był cudowny, rewelacyjny. Czekam niecierpliwie na kontynuację. Buziaki i weny życzę!

      Usuń
    2. PS dopiero teraz zauważyłam w planie wydawniczym, że AkaKise jest (SM). NO ALE JAKBY INACZEJ Z DOMINUJĄCYM AKASHIM, HEHE. Tym bardziej niecierpliwie czekam także na PPP 8)))

      Usuń
    3. Cieszę się ogromnie, że opowiadanie przypadło do gustu! ^^ No, zakończenia zdradzić nie mogę, ale jeśli pamiętasz te z one-shota to powiem Ci, że - choć bardzo zmieniona - wciąż pozostaje dość podobne xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i, w takim razie, do zobaczenia pod AkaKise ♥

      Usuń
  10. Ale o co chodzi z tym "za" zamiast "na"? Czy ja czegoś nie rozumiem? :D
    Dobra, jego "dziewczyna' mnie wkurza. ALe bardziej wkurza mamusia. Jestem nietolerancyjna. Nie toleruję nietolerancyjnych osób :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale gdzie masz to "za zamiast na"? D: Może zrobiłam jakiś błąd czy coś, proszę o zacytowanie zdania bądź wskazanie mniej więcej jego położenia xD

      Usuń
    2. "Będę czekać niecierpliwie za waszymi komentarzami - czeka się na komentarze.

      oraz "wciąż czekamy za twoim telefonem" - na twój telefon.

      o to mi chodziło ;)

      Usuń
    3. No to trzeba było tak od razu, skąd miałam się wiedzieć o co Ci chodzi? ._.
      Dziękuję, już poprawiłam c:

      Usuń
    4. Myślałam, że to jakiś szyfr ;)

      Usuń
  11. Yuukiś, wróciłam z obiecanym, dłuuugim komentarzem :* A przynajmniej jego częścią, bo spać mi się już trochę chce...
    Ale zanim przejdę do właściwego komentarza, muszę sobie coś z tobą wyjaśnić... TO MA SIĘ SKOŃCZYĆ HAPPY ENDEM, JASNE??? Weź, dalej się nie pozbierałam po Cierniach ;-; Więc tutaj przynajmniej w epilogu ma się pojawić domek z ogródkiem, gromadka małych midotakałątek, piesek i ruchanko co noc, jasne??? >< Ostatnio zastanawiałam się z koleżanką, jak wyglądałoby dziecko Midosia i Takasia... Jakieś pomysły? :3
    No więc, ekhem! Teraz właściwa treść xD Chyba nie lubię tej całej Chizuru... Ale najgorsza była ta mamusia... WEŹ SIĘ SAMA ZMOLESTUJ, A NIE OSKARŻAJ SHIN-CHANA!!! TO BYŁY PO PROSTU DZIKIE SEKSY, NABIERZ TROCHĘ DOŚWIADCZENIA, ZANIM COŚ OCENISZ!!! ...Ekhem... troszkę się wykrzyczałam i... cóż... wracając do komentarza... O BOŻE, porządnego komentarza sklecić nie umiem, bo padam już na ryj xD Naprawdę, fajnie ci wyszło, o ile 1 rozdział mnie nie porwał jakoś specjalnie, to teraz zaczyna się robić ciekawie ^^ (Chizuru, poszeł won, Takało chce się seksić z Shin-chanem, przeszkadzasz ;-;) Czekam z niecierpliwością zarówno na kolejny rozdział, jak i na AkaKisiaczki ^^ Na razie nie mam pojęcia, co jeszcze napisać, może jak się ogarnę, to coś jeszcze dopiszę...
    No to na razie papatki, widzimy się niedługo! :*
    ~Meyrin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, zapomniałam jeszcze wspomnieć o impotencji Takao... A rzecz ważna ;-; No ale glon go skutecznie wyleczy, nie jako doktor, a jako człowiek... uhuhuhu :3 Ja to wię! ^^
      ~Mey

      Usuń
    2. Hohohoho, kochana, gdybyś już wcześniej trafiła na mój blog to znałabyś mniej więcej zakończenie "15 minut" gdyż iż ponieważ dlatego że bo... opowiadanie jest rozwinięciem shota, którego napisałam szmat czasu temu ^^ Ale ponieważ powstało opowiadanie, shota usunęłam z bloga, więc już go nie ma xD
      Cieszę się, że się podobałO! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz i do zobaczonka pod następnym ♥♥♥

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Inpotentem? coś czuję, że midorima cię z tego wyleczy!

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń