[15min] Rozdział pierwszy

Rozdział pierwszy
Shintarou

   

    Niebo za oknem było pochmurne. Deszcz padał już chyba od jakiegoś czasu, sądząc po sporych kałużach, które utworzyły się na ulicy i tuż pod oknem mojego gabinetu. Do tej pory nie miałem czasu wyjrzeć na zewnątrz, pacjenci przychodzili jeden po drugim, a ja nie miałem ochoty robić sobie przerwy.
    Ostatni pacjent wyszedł kilka sekund temu. W końcu miałem chwilę dla siebie. Zostawiłem okulary na biurku, wziąłem do ręki kubek zimnej już kawy i stanąłem przy oknie, wyglądając przez nie na ruchliwą ulicę. Z moją wadą wzroku nie byłem w stanie zobaczyć zbyt wiele, zwłaszcza, że zaczynało już się ściemniać, jednak mimo to dostrzegałem słabe zarysy przejeżdżających szosą samochodów i kolorowe plamy tańczące na chodniku, z całą pewnością będące parasolkami przechodniów.
    Uniosłem kubek do ust i upiłem łyk zimnego, gorzkiego napoju. Skrzywiłem się nieco, jednak zmusiłem się do przełknięcia jeszcze kilku kolejnych łyków. Chociaż z o wiele większą przyjemnością wypiłbym słodzoną kawę, to wiedziałem dobrze, że gorzka jest w stanie znacznie efektywniej postawić mnie na nogi.
    Jeszcze tylko trójka pacjentów i w końcu będę mógł wrócić do domu i porządnie się wyspać. Jakie to szczęście, że udało mi się wziąć kilkudniowy urlop. Porzucenie szpitala i przeniesienie się do prywatnej kliniki było dobrym pomysłem, miałem nieco mniej obowiązków i, przede wszystkim, stresu na głowie, ale mimo to wciąż od czasu do czasu musiałem robić sobie przerwę od pracy.
    Kiedy w moim gabinecie rozległo się ciche, jakby niepewne pukanie do drzwi, z westchnieniem powróciłem do biurka, odkładając kubek kawy obok siebie.
–    Proszę!- rzuciłem, przetarłszy pospiesznie twarz dłonią i założywszy okulary.
    Drzwi uchyliły się nieznacznie, do środka zajrzała głowa młodego, czarnowłosego mężczyzny. Rozejrzał się niepewnie po gabinecie, a kiedy napotkał mój nieco sceptyczny wzrok, uśmiechnął się do mnie nerwowo, przekraczając próg i cicho zamykając za sobą drzwi.
–    Dzień dobry, panie doktorze – przywitał się.
–    Dzień dobry – odparłem, poprawiając swoje okulary. Wskazałem mężczyźnie miejsce naprzeciwko mojego biurka.- Proszę usiąść.
    Mój pacjent podszedł bliżej i usiadł na krześle. Sprawiał wrażenie nieco zagubionego, jakby był u lekarza po raz pierwszy w życiu. Przydługie czarne włosy zaczesane miał do tyłu, zielone oczy wciąż przesuwały się to na prawo, to na lewo. Uniosłem lekko brwi, wyciągając dłoń po trzymaną przez niego białą kopertę. Przez chwilę patrzył na mnie bez zrozumienia, a potem podążył za moim wzrokiem, zaśmiał się nerwowo i w końcu mi ją podał.
–    To moja pierwsza wizyta u pana – wybąkał.
–    Rozumiem.- Sprawnym ruchem otwarłem kopertę i wyjąłem z niej podłużną książkę będącą kartoteką pacjenta. Okazała się być zupełnie pusta, także na okładce. Zmarszczyłem nieco gniewnie brwi, chwytając w dłoń długopis. Powinna się tym zająć recepcjonistka, a nie ja.- Jak się pan nazywa?- zapytałem, szykując się już do zapisania znaków.
–    Takao Kazunari. Piszę się znakami „taka”, jako „wysoki” i...
    Poderwałem głowę właściwie już w momencie kiedy usłyszałem z jego ust „Takao”, jednak mężczyzna dopiero po chwili zauważył moje spojrzenie i urwał. Z początku sądziłem, że się przesłyszałem, ale...
    Przyjrzałem mu się raz jeszcze. Twarz rzeczywiście wydawała się znajoma, kolor włosów również ten sam, choć były nieco dłuższe i przede wszystkim inaczej uczesane niż tego Takao, którego znałem. Ale przecież oczy zupełnie się nie zgadzały. Oczy Kazunariego powinny być stalowoniebieskie, bądź, w zależności od światła, ewentualnie szaroniebieskie... a nie zielone, jak moje.
     Chyba, że... Czyżby soczewki?
–    Takao Kazunari?- powtórzyłem cicho, poprawiając swoje okulary i przyglądając mu się bacznie.
–    T-tak, zgadza się.- Uśmiechnął się do mnie, tym razem całkiem sympatycznie. To właśnie na widok tego uśmiechu poczułem bolesne ukłucie w piersi. Spuściłem powoli wzrok na czystą kartotekę, nie zabierając się jednak ponownie za jej wypisanie.- Midorima-sensei? Wszystko w porządku. Czyżby...?
–    Nie rozumiem tego – westchnąłem ciężko, opierając się o oparcie mojego krzesła i stukając końcówką długopisu o blat biurka. Znów spojrzałem na Takao.- Dlaczego do mnie przyszedłeś? Po tym wszystkim tak po prostu postanowiłeś wpaść do mojej kliniki? Jeśli to był przypadek, to dlaczego nie poprosiłeś o zapisanie cię do innego lekarza, lub też nie poszedłeś do jakiejś sąsiedniej kliniki?
–    Uhm...- Takao spuścił wzrok z wyraźnym zawstydzeniem.
–    Zresztą, nieważne – mruknąłem, poprawiając swoje okulary i przysuwając się do biurka. Zapisałem imię i nazwisko Takao w kartotece, następnie wpisałem jego datę urodzenia, pesel... I zezłościłem się na siebie za to, że wciąż go pamiętałem.- Nie dbam o to, po co wróciłeś i dlaczego akurat w taki sposób. Skoro chcesz, żebym był twoim lekarzem rodzinnym, to proszę bardzo. Z jakim problemem do mnie przychodzisz?
–    Ja...- Takao zacisnął na moment wargi, odwracając ode mnie wzrok i marszcząc nieznacznie brwi. Przez chwilę wydawało mi się, jakby miał ochotę się rozpłakać, jednak szybko odsunąłem to wrażenie na bok.
    Dlaczego to właśnie ten, który pięć lat temu odszedł bez słowa, miałby teraz płakać?
–    Ja... poprzednio leczyłem się w klinice znajdującej się w okolicy mojego mieszkania – powiedział cicho, odchrząknąwszy.- Ale... została zamknięta i musiałem przenieść się tutaj.
–    Rozumiem. Przyniosłeś ze sobą kopię kartoteki z tamtej kliniki?
–    Niestety, wybuchł tam wówczas pożar i wszystkie dokumenty spłonęły w ogniu.
–    Mhm.- Skinąłem głową, znów poprawiając okulary.- No trudno, nic na to nie poradzimy. Po prostu zaczniemy wypisywać ją od początku. Przyszedłeś więc na rutynowe badania, czy może jednak coś ci dolega?
–    Prawdę mówiąc, już od kilku lat miałem otwartą historię choroby...- Takao odchrząknął nerwowo, wiercąc się na krześle.- Pięć lat temu, na skutek wypadku samochodowego, straciłem pamięć.
    Miałem wrażenie, jakby moje serce stanęło raptownie w piersi, a po kilku długich sekundach ponownie zabiło – mocno, silnie, zatrząsłszy całym moim ciałem. Poczułem, jak zimny dreszcz przebiega wzdłuż moich pleców, a w gardle momentalnie zasycha. Wpatrywałem się uważnie w Takao, choć ten unikał mojego wzroku. Wcześniejsze słowa wypowiedział tak cicho, że ledwie byłem w stanie je dosłyszeć, teraz zaś Kazunari milczał, plącząc nerwowo palce, wbiwszy w nie spojrzenie.
–    Jak....- Głos mi się załamał. Zamknąłem na moment oczy, wziąłem głęboki oddech, a potem wypuściłem go powoli, ponownie unosząc powieki. Na zewnątrz zachowywałem spokój, jednak miałem wrażenie jakby w głębi siebie moja dusza próbowała wyrwać się z ciała, umysł pękał w szwach od kolejnych, przybywających w zastraszającym tempie pytań.- Jak do tego doszło?
–    Nie znam szczegółów, ale ponoć kierowca był pijany i nie zauważył czerwonego światła – odparł Kazunari, zagryzając lekko wargę.- Uciekł z miejsca zdarzenia, ale potem go złapali. Zdaje się, że wyszedł z więzienia w zeszłym roku.
–    Rozumiem – szepnąłem po dłuższej chwili, przełykając ciężko ślinę. Odchrząknąłem głośno, zdjąłem okulary i przetarłem oczy, czując wzbierające w nich łzy.
–    Panie doktorze...?- Sylwetka Takao przechyliła się nieco na bok. Na powrót założyłem okulary, a wówczas dostrzegłem jego pytający wyraz twarzy i delikatny, wyraźnie smutny uśmiech na ustach.- Znaliśmy się... tak?
    Odwróciłem od niego wzrok, wbijając go w pliczek czystych recept do wypisania. Nie miałem pojęcia, jak powinienem się zachować, co powinienem powiedzieć. Wiadomość o jego wypadku spadła na mnie jak bomba, to oczywiste, że byłem w kompletnym szoku. Czy powinienem zachować się jak przyjaciel, okazać troskę i wytłumaczyć mu, że znamy się ze szkoły? Czy zachować się jak partner, jak kochanek, którym byłem jeszcze przed pięcioma laty i wyjaśnić, że przez prawie dziesięć lat byliśmy parą?
    Co miałem zrobić w sytuacji, kiedy moje serce rozpaczliwym krzykiem próbowało zagłuszyć spokojne słowa rozsądku?
–    Tak – wykrztusiłem w końcu.- Znamy się ze szkoły. Chodziliśmy razem do liceum.
–    Rozumiem.- Takao westchnął lekko.- Czy to... była dobra znajomość?
–    Co ma pan na myśli...?- Czułem się idiotycznie, zwracając się do niego per „pan”, ale to jakby samo nasunęło mi się na myśl. Choć każda część mojego ciała próbowała wyrwać się spod kontroli i dotknąć Takao, każda komórka w umyśle odwodziła mnie od tego pomysłu, każąc zachowywać się tak, jakbyśmy ja i Takao dopiero się poznawali. Spokojnie, powoli, by nie wprowadzić go w szok.
–    Byliśmy przyjaciółmi, czy może... sam nie wiem... może jakoś panu podpadłem?- zaśmiał się nerwowo.
    Podpadłeś?
    Zawsze mi podpadałeś, idioto. Każdą zaczepką, każdym dokuczaniem, każdym żartem i półżartem. Podpadałeś mi każdym słowem, każdym gestem i każdym uśmiechem.
    Tylko dla ciebie straciłem głowę do takiego stopnia.
–    Przyjaciółmi – mruknąłem, stukając długopisem w kartkę. Odchrząknąłem, postanawiając szybko zmienić temat.- Jakiego typu badania prowadził pana poprzedni lekarz?
–    Rutynowe kontrole – odparł Takao.- Głównie skupiał się na moim wzroku, słuchu, no i pamięci. Ogólnie na głowie.- Wzruszył lekko ramionami, śmiejąc się.
–    Rozumiem.- Skinąłem głową, w dalszym ciągu na niego nie patrząc.- Jaki psycholog zajmuje się panem pod względem psychicznym?
–    Uhm... żaden, panie doktorze.
–    Żaden?- Tym razem spojrzałem na niego z zaskoczeniem, poprawiając swoje okulary i szybko zapominając o grzeczności.- Chcesz mi powiedzieć, że po wypadku, utraciwszy pamięć, nie zgłosiłeś się do psychologa?
–    Chciałem to zrobić, ale...- Kazunari zarumienił się lekko.- Nie... nie mogę znaleźć pracy, a rodzice już i tak zbyt wiele pieniędzy wydali na moją operację i leczenie... Psycholodzy w Tokio są niemożliwie drodzy, zwyczajnie nie mogę sobie pozwolić na takie leczenie, nie dostałem też żadnego dofinansowania na nie...
    Ostatkiem woli powstrzymałem się od wyparowania z propozycją zapłacenia za leczenie. Przecież to oczywiste, że osoba, która wskutek wypadku utraciła pamięć, powinna leczyć się przede wszystkim u psychologa!
    Zagryzłem wargę, zastanawiając się, czy nie mam przypadkiem jakiegoś znajomego, w miarę taniego psychologa, jednak nikt konkretny nie przychodził mi na myśl.
–    No dobrze – westchnąłem ciężko, przecierając dłonią twarz.- Zostawmy to na później, a zajmijmy się teraz rutynową kontrolą. Proszę się rozebrać i stanąć na wadze.
–    Cały?
–    Proszę?
–    Czy mam się rozebrać cały?
–    Tak. To znaczy, do bielizny – dodałem, przeklinając się w myślach za delikatnie piekące ciepło, które poczułem na policzkach.
    Takao skinął lekko głową. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do stojącej przy ścianie kozetki, zakrytej parawanem. Wpatrywałem się w niego jak skończony dureń, kiedy ściągał z siebie kolejno najpierw sweter, potem podkoszulek, buty i spodnie. Wszystko odłożył na bok, ułożone w niezbyt zgrabny stosik. Pospiesznie odwróciłem wzrok, kiedy zaczął się do mnie odwracać.
    Odchrząknąwszy, podszedłem do wagi, gestem nakazując mu na niej stanąć. Dopiero kiedy to uczynił, zobaczyłem na jego torsie podłużne, odznaczające się różowym kolorem blizny. Zacisnąłem usta, poprawiając swoje okulary. Wstrzymałem oddech, przyglądając się dawnym ranom.
–    To było czołowe zderzenie?- zapytałem cicho.
–    Tak – odparł Takao, wyraźnie speszony moim uważnym wzrokiem.- Świadkowie ponoć mówili, że kiedy zauważyłem kierowcę, chciałem odwrócić się, żeby wrócić na chodnik, ale nie zdą...
–    Wystarczy – przerwałem mu krótko, nieco zbyt ostro. Musiałem. Nie byłem jeszcze gotowy na to, by wysłuchać szczegółów tego, w jaki sposób odebrano mi ukochanego.
    Bo taka była przecież prawda. Pięć lat temu Takao zniknął bez śladu. Wyszedł z mojego mieszkania i już nigdy nie wrócił – nigdy, aż do teraz, wyznawszy, że wszystko to było powodem wypadku samochodowego oraz utraty pamięci.
    Jedyna dobra strona tego, że los odebrał mi go na te długie pięć lat była taka, że w ciągu tego czasu nauczyłem się być twardy i oziębły. Tylko i wyłącznie dzięki temu byłem w stanie powstrzymać łzy.
    Przynajmniej na razie.
    Po zapisaniu wagi i wzrostu Takao oraz wpisaniu ich do kartoteki, poprosiłem go, by usiadł na kozetce. Zbadałem jego puls i zacząłem osłuchiwać klatkę piersiową, na długo zatrzymując się centralnie na sercu. Myśl, że pięć lat temu mogło ono przestać bić zupełnie, a ja nawet bym o tym nie wiedział, nie dawała mi spokoju.
–    Która część mózgu została uszkodzona?- zapytałem cicho.
–    Ciemieniowo-potyliczna lewej półkuli.
–    Jaka jest skala utraty pana pamięci? To znaczy, czy pamięta pan coś sprzed wypadku? Cokolwiek?
–    Nie – odparł Takao.- Zupełnie nic nie pamiętam.
–    Żadnych przebłysków, chwilowych obrazów, których nie może pan do niczego dopasować?
–    Uhm...- Kazunari zastanowił się na dłuższą chwilę, spoglądając w sufit, a potem westchnął cicho, kręcąc bezradnie głową.- Niestety, ale nie.
–    Rozumiem. Leczy się pan od pięciu lat, tak?
–    Od czterech – sprostował.- Długo leżałem w szpitalu, potem przechodziłem rehabilitację.
–    Jak wyglądała pana sytuacja po wypadku? Czy potrafił pan samodzielnie chodzić, mówić, czytać i pisać?
–    Przez jakiś czas miałem problemy z chodzeniem – odparł.- Kilka miesięcy chodziłem o kulach, ale z czasem zacząłem radzić sobie bez nich. Z pozostałymi nie miałem żadnych problemów.
–    Proszę się położyć na plecach – poleciłem. Kiedy Takao ułożył się wygodnie na kozetce, na koniec cicho wzdychając, stanąłem nad nim.- Zadam teraz panu kilka losowych pytań, żeby samemu mniej więcej przekonać się o pana stanie, skoro nie mam możliwości wglądu do starej kartoteki. Proszę starać się odpowiadać w miarę szybko.
–    Dobrze – odparł pospiesznie Takao i zarumienił się, najwyraźniej zawstydzony swoją błyskawiczną reakcją, choć przecież jeszcze nie zacząłem.
    Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znajdowaliśmy, pewnie bym się uśmiechnął.
–    Ile jest cztery razy pięć?
–    Ech... dwadzieścia.
–    Trzy razy sześć?
–    Osiemnaście.
–    Sześć razy osiem?
–    Eee...- Takao zmarszczył brwi w zastanowieniu.- Uhm... czterdzieści osiem!
–    Który dzisiaj mamy?
–    Dwudziesty siódmy kwietnia.
–    Jaki ród shogunów rządził w epoce Kamakura?
–    Ech?!- Kazunari spojrzał na mnie z przerażeniem.- N-nie mam pojęcia...!
–    Jaka cieśnina oddziela Hokkaido od Honsiu?
–    Och...- Mina Takao wyraźnie mówiła jak bardzo nie cieszą go te pytania.- Ehm... jaka cieśnina...? Nie wiem...
–    Na styku ilu płyt tektonicznych leży Japonia?
–    Czterech?- Kazunari spojrzał na mnie pytająco.
–    Tak – odparłem odruchowo, po czym westchnąłem z irytacją, poprawiając okulary.- Zadając panu te pytania staram się dowiedzieć, czy nadal pamięta pan naukę wpajaną w czasach szkoły. Pańska utrata pamięci niekoniecznie musi być zupełnie całkowita, możliwe, że pamięta pan pewne rzeczy, a nawet nie zdaje pan sobie z tego sprawy. W liceum był pan dobry z angielskiego. Czy teraz pamięta pan w jaki sposób porozumiewać się w tym języku?
–    Tak, ćwiczyłem to już z moją młodszą siostrą – odparł.
–    Powinien pan od czasu do czasu siadać do nauki razem z nią – powiedziałem.- Stopniowo przypominać sobie, czy też uczyć na nowo każdego przedmiotu po trochu. Nie tak intensywnie, jak to jest w liceum, ale w swoim własnym tempie, pożyczając notatki od Yuzuki.
–    Och, zna pan też moją siostrę?- Takao uśmiechnął się do mnie.
    Spojrzałem na niego niezbyt chętnie. Jak mógłbym jej nie znać? Po tym jak zapłakana i wściekła próbowała zdemolować moje mieszkanie, by zmusić Kazunariego do powrotu do domu i zerwania ze mną, ciężko byłoby o niej zapomnieć...
–    Niech pan o mnie nie wspomina rodzinie – mruknąłem, a zaraz potem zarumieniłem się lekko i westchnąłem ciężko.- Znaczy... Niech pan zapomni, o tym co powiedziałem. Oczywiście, że może pan o mnie powiedzieć, jestem przecież tylko pana lekarzem.
–    Ech?- Takao spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
–    Proszę otworzyć szeroko oczy – poleciłem pospiesznie, wyjmując z kieszeni kitla niewielką latareczkę. Kiedy zaświeciłem nią w prawe oko Takao, te zadrgało lekko, lecz tylko przez moment. Zanotowałem to jednak w pamięci. Sprawdziłem drugie oko, te jednak nie zareagowało w podobny sposób. - Niech pan policzy głośno od siedemnastu w dół, do siedmiu.
    Takao spełnił moje polecenie, bezbłędne wyliczając kolejne liczby.
–    Proszę zacisnąć mocno szczękę – mruknąłem.- A teraz niech się pan szeroko uśmiechnie.
    Sam nie wiedziałem, czy mam ochotę parsknąć śmiechem na widok jego miny, czy płakać nad tym, że choć uśmiech był ten sam co dawniej, to brakowało w niej znanej mi radości życia.
–    A teraz proszę unieść przed sobą ręce i rozstawić szeroko palce. Proszę zamknąć oczy i powoli dotknąć palcem wskazującym czubka swojego nosa, najpierw prawą dłonią, potem lewą. I powtórka – dodałem.
    Za pierwszym razem jego prawy palec bez problemu odnalazł cel, jednak ten u lewej ręki miał z tym drobne problemy, trafiając wpierw w policzek, a potem w oko. Uśmiechnąłem się mimowolnie widząc, że Takao zarumienił się delikatnie, widocznie zawstydzony tym faktem.
–    Możesz otworzyć oczy – powiedziałem, podchodząc do biurka i zabierając z niego młotek neurologiczny. Chwyciłem delikatnie jego rękę, zginając ją ostrożnie w łokciu, by następnie lekko uderzyć w niego młotkiem. Tak samo postąpiłem z drugą ręką, a potem z kolanami. Cały czas próbowałem myśleć o wszystkim innym, tylko nie o tym, że oto ponownie dane mi jest dotykać jego ciała.- Odruchy masz prawidłowe, ale trochę zbyt mocne – powiedziałem nieco ochrypłym tonem. Odchrząknąłem, by nadać mu ostrości.- To świadczy o tym, że trzymasz w sobie sporo emocji, ale to zdecydowanie lepsze, niż gdyby były uśpione.
–    A istnieje szansa, że pamięć mi wróci?- zapytał cicho Takao, patrząc na mnie jakby z niepokojem.
–    Oczywiście – zapewniłem, sam będąc o tym przekonany. Przecież to niemożliwe, żeby Takao, ten właśnie Takao, który radośnie witał każdy dzień życia i z każdej jego chwili czerpał tyle szczęścia, już nigdy nie miał... Nie. Z całą pewnością nie dopuszczę do siebie nawet takiej myśli.- Umysł ludzki to bardzo zagadkowa rzecz. Nigdy nie wiadomo kiedy można się spodziewać powrotu pamięci. Może nastąpi to za rok, może za pięć lat, a może choćby za godzinę. Naturalnie, w tym przypadku nie nastąpi to od razu, lecz stopniowo, ale na pewno w odpowiednim czasie się zacznie.
    Przesunąłem energicznie młotkiem po brzuchu Kazunariego, obserwując jego reakcje. Także i te były prawidłowe, co niezmiernie mnie cieszyło.
–    Przepraszam.- Takao parsknął cicho śmiechem.- Strasznie łaskocze!
–    To zawsze był twój słaby punkt – mruknąłem z uśmiechem, nim zdążyłem się powstrzymać.
    Kiedy na mnie spojrzał, zarumieniłem się lekko i pospiesznie od niego odwróciłem, kierując się do biurka.
–    Może się pan już ubrać – rzuciłem, chwytając długopis i zapisując w karcie choroby wszystkie moje dotychczasowe spostrzeżenia.
    Ani razu nie zerknąłem w stronę Kazunariego, kiedy ten przebierał się obok kozetki. Moja poprzednia wypowiedź na temat jego słabego punktu już i tak była stanowczo zbyt podejrzana, nie chciałem pogarszać jeszcze bardziej sytuacji, gapiąc się na niego. Byłem pewien niemal w stu procentach, że Takao zerka na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
    Kiedy usiadł przede mną, sięgnąłem do szuflady po bloczek z kartkami.
–    Dam panu kilka skierowań na różne badania – poinformowałem możliwie profesjonalnym tonem.- Między innymi badania moczu i morfologię. Będę również potrzebował wyników badań obrazowych mózgu, EKG, RTG płuc i dodatkowo tętnic szyjnych. Na pewno dostał pan również wypis ze szpitala, będzie mi potrzebny.
–    Och, co do tego...- Takao podrapał się nerwowo po głowie.- Dałem je poprzedniemu lekarzowi, a on włożył do mojej kartoteki.
–    Czyli spłonęły w ogniu – stwierdziłem z westchnieniem.- Na przyszłość proszę pamiętać, że tak ważne papiery jak dokumenty pochodzące z pobytu w szpitalu należy trzymać w domu, a lekarzowi dać albo tylko do wglądu, albo ewentualnie ich kopię.
–    P-przepraszam – bąknął Kazunari, wyraźnie speszony.
–    Trudno, poradzę sobie bez tego.- Zmarszczyłem nieco brwi, coraz bardziej się irytując. Wciąż myślałem o minie Takao, jaką ten zrobił gdy wspomniałem o jego słabym punkcie. Mogłem już chyba pożegnać się z jego leczeniem. Na pewno uznał to za podejrzane i postanowi zmienić lekarza, a nawet jeśli tego nie zrobi, to jego rodzice i siostra mu to każą, kiedy dowiedzą się, że to właśnie ja mam się nim teraz opiekować.- Leków nie mogę ci żadnych zapisać, dopóki nie będę miał jasno naświetlonej sytuacji. Przyjmowałeś jakieś do tej pory?
–    Tak, mam je w domu, ale nazw nie pamiętam...
–    Proszę spisać na kartce wszystkie i przynieść mi na następną wizytę. Czy ma pan kontakt z kimś spoza rodziny? Jacyś starzy sąsiedzi, albo koledzy ze szkoły?
–    Nie.- Takao pokręcił przecząco głową.- Żadnego nie pamiętam, a nikt nie odwiedził mnie w domu rodziców.
    Ja odwiedziłem. Niejednokrotnie, zresztą, ale jakoś nigdy nikt nie otworzył mi drzwi.
–    Dobrze by było zacząć stopniowo rozmawiać z panem o jakichś wspólnych wspomnieniach, niekoniecznie związanych z rodziną – wyjaśniłem.- Znajomi mogliby opowiadać panu historie z przeszłości, może coś by się panu przypomniało.
–    No cóż, teraz mam pana doktora!- Ku mojemu zdumieniu, Kazunari uśmiechnął się do mnie szeroko.- Jest pan pierwszą osobą spoza rodziny, która najwyraźniej mnie zna. Będzie mi bardzo miło, jeżeli będzie pan mógł poświęcić mi trochę czasu na opowieści!
    Sięgnąłem pospiesznie po kubek zimnej kawy, by zwilżyć nią zaschnięte gardło. Upiłem kilka sporych łyków, z niesmakiem odsuwając od siebie naczynie, kiedy smak gorzkiej kawy stał się zbyt intensywny. Przez chwilę siedziałem prawie nieruchomo, postukując jedynie długopisem w blat biurka. A potem z wahaniem sięgnąłem po czystą kartkę i zapisałem na niej numer.
–    To mój prywatny numer telefonu – mruknąłem, podsuwając go Takao wraz z kilkoma skierowaniami.- Mam teraz trzy dni wolnego, więc gdyby coś się działo, proszę do mnie zadzwonić.
–    Dobrze. Pan doktor wyjeżdża?
–    Nie.
–    Bo wie pan, jak pan tak wspomniał o tym opowiadaniu wspólnych wspomnień...- Takao zwinął świstki i schował je do kieszeni spodni.- … zastanawiam się, czy znalazłby pan czas, żeby się ze mną spotkać, tak prywatnie? Jak już mówiłem, spoza rodziny jest pan jedyną osobą, która mnie zna. Jeżeli mam zacząć próbować w ten sposób przypominać sobie pewne zdarzenia, jest pan póki co doskonałą i jednocześnie jedyną „okazją”.
    Patrzyłem na niego w milczeniu, gorączkowo zastanawiając się nad odpowiedzią. W ciągu pięciu lat naszej rozłąki w końcu udało mi się przyzwyczaić do jego nieobecności. Próba przywrócenia mu jego pamięci to jedno, ale narażanie się na gniew jego rodziny, która znienawidziła mnie w dniu, kiedy powiedzieliśmy im o naszym związku, to już zupełnie co innego.
    No i pozostawała jeszcze kwestia moich własnych uczuć osobistych... Mając przy sobie Takao, nawet jeśli już nie tego, którego tak dobrze znałem... wciąż mogłem na nowo go pokochać.
    Chociaż... jakże idiotycznie to brzmi – w jaki sposób można na nowo pokochać kogoś, kogo nigdy nie przestało się kochać?
    Ani na chwilę.
–    Nie mam nic przeciwko – powiedziałem.
–    Na pewno?- Takao przybrał nieco niezdecydowaną minę.- Przed chwilą nie wyglądał pan na zbyt chętnego... Jeżeli wiąże pan ze mną złe wspomnienia, to...
–    Nic z tych rzeczy – przerwałem mu.- Po prostu... na chwilę obecną wciąż nie mogę uwierzyć w to, że spotykam pana ponownie po pięciu latach.
–    Rozumiem – odparł z uśmiechem Kazunari.- No tak, to musi być dla pana niemały szok... Mam jednak ogromną nadzieję, że naprawdę byliśmy przyjaciółmi, i że być może w jakiś sposób uda nam się nimi pozostać... Dam z siebie wszystko, Midorima-sensei!
–    Dziękuję – mruknąłem, spuszczając wzrok.- Ja również.
–    A co do następnej oficjalnej wizyty... kiedy powinienem przyjść?
–    Proszę się umówić na przyszły tydzień.
–    Dobrze. Jeszcze raz dziękuję, panie doktorze!- rzucił z uśmiechem Takao, wstając.- W takim razie zadzwonię jeszcze do pana, albo... albo zobaczymy się za tydzień. Do widzenia!
–    Do widzenia...
    Pożegnalny uśmiech. Cichy trzask zamykanych drzwi. Cisza, która zapadła w moim gabinecie. I wspomnienie, które powróciło w jednej, krótkiej chwili.
    Pięć lat temu, w dniu naszej rocznicy, spędzaliśmy ze sobą dzień. Żaden z nas nie kupił wina, bo nie przepadaliśmy za alkoholem. Ale wtedy mieliśmy wyjątkową okazję. Kupiłem nam bowiem obrączki – żadne zaręczynowe, tylko zwykłe, proste obrączki, które miały deklarować naszą wzajemną miłość i oddanie. Stwierdziłeś, że to okazja, którą trzeba opić choćby drobną lampką winą. Wyszedłeś więc, by je kupić. Powiedziałeś, że wrócisz za piętnaście minut.
    To było bardzo, bardzo długie piętnaście minut, Takao.

59 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaaaaa, Yuuki, Yuuki, Yuuki~! Tyle żem się na to naczekała, że sama zaczęłam pisać jakieś opowiadanie XD

      Cud, miód i wgle perf i wszystko.
      Jak czytałam to, gdy to było jeszcze zwykłym shotem wiedziałam, że będzie jakiś ciąg dalszy :'D

      Weny jak zwykle~
      ~Aki

      Usuń
    2. Ooo, to superowo xDD
      Cieszę się, że się podobało, kochana ^^ Dziękuję bardzo za komentarz c:

      Usuń
  2. *idzie czytać, zaraz wróci*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiem, że przy tym opowiadaniu zmienie się w fontannę. Muszę pamiętać, żeby przed czytaniem przynieść sobie kilka(naście) paczek chusteczek.
      Więcej chyba nie napiszę, gdyż przestałam już myśleć. To by było na tyle.

      Pozdrawiam i życze weny~!

      Usuń
    2. A tak swoją drogą, to mam pytanie. Od kiedy trzy razy sześć to dwanaście? xD To Takao jest taki kiepski z matmy (może znalazł się ktoś gorszy ode mnie), czy to po prostu błąd?

      Usuń
    3. Z Yuuki taki geniusz :') Zwykły błąd, miałam pisać dwa razy sześć xD Dzięki! :D xDD

      Usuń
  3. Awawawawawa, płacze!
    Jeju, jeju, jeju, jeju, jeju, Yuukiś!!
    Kocham
    Kocham
    Kocham i jeszcze raz kocham Cię!
    Awjjduqbqjhd, Takuś. Jeden, jedyny i niepowtarzalny Takao Kazunari. Kocham całym sercem, ciałem i wszystkim innym Czym można kochać B)
    Midosiusiu, Ty zbreźniku, będziesz mi Takaosia molestować młotkiem lekarskim, czy bóg wie jak to się nazywa :")
    Ah, wybacz Yuukiś, ale to mną wstrząsnęło. Jadę autobusikiem do domu i myślę: może Senpai już wrzucił coś na bloga?
    Rechtu, nretchu, bretchu... I pac, jest pierwszy rozdział!
    Popłakałam się, na prawdę żywnie jakieś dziecko podeszło do mnie i zapytało się czy wszystko w porządku.
    Mreh, reh, heh. Wreeeszcie!
    No nic, trza się uspokoić.
    Na razie to wiele nie powiem, ale początek jest wzruszający. o/-O-\o
    Życzę powodzenia i duuuuuużo weny, by moje serdusio zabiło szybciej.
    Tsk, zabiło już na wieść że będzie to mój UKOCHANY paring.
    I wypatrzyłam Akakisiaki, mrmr.
    Miłego wieczorku i pyszniutkiej kolacji, Senpai! Śpij dobrze, kluseczko 💙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana, właśnie kończę ją jeść xD Cieszę się ogromnie, że pierwszy rozdział tak się spodobał! ^^ Razem z Kagamisiem siedzimy sobie przed komputerkiem i czytamy Wasze komentarze, zaraz może mnie najdzie wena na pisanie opowiadanka, bo już dziś trochę pisałam :D
      Bardzo dziękuję za komentarz! *-* Do zobaczenia pod następnym ♥♥

      Usuń
    2. A ja dzisiaj zaczynam swoje arcydzieło, dla Senpaia.
      Tak po za tematem, byłam dzisiaj w centrum i widziałam taką bransoletkę z napisem Senpai i ją wyhaczyłam po promocji... Eghem, taka drobnostka jedna z kilku jakie szykuję za poprawianie mi od długiego czasu humorku. 😚😚
      Mam nadzieje, bo jakoś widzę Akasza w roli uke niż seme.
      BO KISE SEME W AKAKISE?!?! R-rany.. To byłoby dziwne.

      Usuń
    3. "AkaKise" <--- dosłownie xD Czyli Akashi będzie na górze. Tak swoją drogą, to uprzedzam, że do sado-maso, więc wrażliwcom wstęp wzbroniony ;-;
      J-jaka bransoletka? A-a-ale w sensie, że... n-nie, na pewno źle zrozumiałam! >///> Yuuki no baka, o czym ty myślisz?! >///>
      W ogóle wow! D: Gdzie Ty masz takie fajne bransoletki? To jakaś Yatta, albo Inuki? xD

      Usuń
  4. Omatko, strzeliłam typowego rapface'a, czy bóg wie jak to się pisze.
    Shin, Ty idiotko, co Ty myślałaś że będzie na odwrót?!?!
    Teraz to ma sens, bo ktoś mi już to kilka dni temu mówił, że Akashi będzie seme.
    O-omatko, to szykuje się ciekawa niespodzianka. Może przekonam się do Akasza jako Seme? Oby, bo kiedyś uwielbiałam Akakuro, a teraz? Nie wiem co się stało, że wolę MidoAka i AoKuro xD
    Nje wiem, na pewno nie Yatta :") U nas w tej mini mieścince cuś takiego jest, bo często tu coś kupuje do Cosplayów czy jedzenia *~*
    Sprawdzę jutro, bo wybieram się po naszyjnik do tego, o ile cuś takiego znajdę podobnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, że Ci przypadnie do gustu : D Kiepska jestem w tym pairingu bo niewiele z nim pisałam, no i przede wszystkim raczej średnio lubię, ale... żywię nadzieję, że się spodoba xDD

      Usuń
  5. Czytam, czytam i tak nagle coś zaczyna mnie szczypać w oczach, jak jakiś pyłek, nie zwracam na to uwagi i czytam dalej, orientuję się dopiero gdy coś zaczyna mi ciec po policzkach ;-;
    Wtedy zdaję sobie sprawę, że strasznie długo nie płakałam, tak po prostu, ze wzruszenia ( ostatnim razem przy Gwiazd naszych wina). Bardzo ci za to Yuu-chan dziękuję :')
    Co do samej historii, to już się zakochałam, od pierwszego wejrzenia i na zabój. Nie wiem czy dobrze dedykuję, ale czuję, że będzie to piękne, bolesne i kochane opowiadanko.
    Normalnie czułam emocje i uczucia tego zranionego glona *chlipie w chustkę*, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze ( bo Midorimie należy się coś cudownego od losu, po tych przeżyciach)
    Tak czy inaczej, czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały, całuję i pozdrawiam, wesołego wtorku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej ;_; Cieszę się, że opko już teraz wzruszyło (chociaż ja tam sądzę, że pierwszy rozdział jest jeszcze lajtowy, gorzej z kolejnymi, kiedy się... zacznie xD).
      Cieszę się, że się podoba! *-* Bardzo dziękuję za komentarz ☻♥ DO zoaczonka pod następnym!

      Usuń
  6. Cały rozdział powstrzymywałam płacz i poległam po wyjściu Takao ;w; Yuuki dlaczego tak lubisz grać nam na uczuciach...to znaczy nie, żebym nie lubiła takich "wyciskaczy łez", ale żeby aż tak? I teraz płakusiam jak po "Chryzantemie". Dobra, ale do rzeczy...bardzo mi się podoba, szkoda jednak, że usunęłaś oryginał, bo nie zdążyłam przeczytać ;-; No ale trudno damy rade! Czas pomiziać kota, napić się herbatki, owinąć się w kokon i czekać. A na co? Na kolejne rozdziały! (i obiecane AoKise, ale to już inna sprawa c; ). Pisz dalej i lepiej załatw sobie jakąś łódź...albo chociaż dmuchany materac, bo grozi ci utonięcie w łzach czytelników ^^
    Pozdrawiam i całuje!
    Yu-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale naprawdę ten rozdział był jeszcze lajtowy xDD To co to będzie później, kiedy pojawi się prawdziwa akcja do płakusiania? xD
      Cieszę się bardzo, że opko się podoba! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥♥♥ A łódź już zamówiłam xDDD

      Usuń
  7. MEGAAA!Czuję w kościach to będzie super(jak zwykle)
    Nie mogę czytać opowiadań (szczególnie twoich),które dopiero są w trakcie publikacji bo chodzę przybita czekając na nowe części;-;
    Po raz kolejny napiszę ,że jesteś niesamowita(nic innego nie wymyslę)XDD
    No tak i znowu zamiast płakać patrzyłam się w tekst na monitorze i liczyłam na to ,że serce nie ucieknie mi z klatki piersiowejXDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie : D No niestety, oczekiwanie jest najgorsze, ale myślę, że warto xDD
      Bardzo dziękuję za komentarz ♥♥

      Usuń
  8. Przeczytałam, heh pierwszy raz tak niedługo po tym jak go opublikowałaś. A teraz co do opowiadania ... no ... powiem, że zapowiada się świetnie. Chociaż w sumie było to mniej więcej to, co w opisie (bardziej rozbudowane i z wyjaśnieniami) to napradę bardzo mi się podobało. Przy okazji było urocze, zwłaszcza, gdy Midorima popełniał te słodkie gafy. Najlepsza była wzmianka o czułym miekscu jaki był brzuch Takao. Heh ciekawe jakby to było usłyszeć coś takego w prawdziwym życiu XD. Jeszcze się nie popłakałam (z pewnością podczas tego opowiadania prędzej, czy później nastąpi moment, gdy zacznę wylewać litry łez), ale przyznam, że było wzruszające. Midorin jest taki biedny, współczuje mu. Jeszcze bardziej, gdy dowiedziałam się w jakich okolicznościach rozstał się z Takao. Serio? Skąd ty bierzesz takie pomysły? Uwielbiam je i wyczekuję na kolejną część. Dobranoc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, to dopiero począteczek, to wiadomo c: Pierwszy rozdział ma najwięcej ze starego shota, potem już jest bardzo dużo "nowości" c: Dziś było lajtowo, więc płakać nie ma co, ale w kolejnych rozdziałach mam nadzieję że ruszy Cię serduszko xD
      Skąd czerpię pomysły? Z głowy xD Zewsząd xD Teraz to AkaKuro na które głosowaliście na przykład mi się śniło xDD I to będzie rozpierducha c: Ale sobie poczekacie xD
      Dziękuję za komentarz, dobranoc, kochana! ♥

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Tak więc od początku...
      Czyżby Midorima wyrzekł się bycia tsundere? Coś trochę mało rumieńców jak na glona XD
      Takao nazwał Midorimę Midorima-sensei...ej, coś z tabą nie tak Takao...byłeś taki uroczy mówiąc cały czas Schin-chan, a tu naglę wyjeżdżasz z senseiem ;_; Smutek, smuteczek...
      Depresja mode: on
      Takao nic nie pamięta, czyli PC i całej szkoły też...zapomnieć mojego Tetsu?! Jak tak można?!
      (╥﹏╥) (╥﹏╥) (╥﹏╥) (╥﹏╥)
      Było tak romantycznie, tak fajnie - rocznica i wgl - a Takao wychodzi i...no właśnie i nic, bo znika. No jak to tak, zostawić naszego glona...;_; Nie fajnie, oj bardzo niefajnie...
      To Opko jest prawdziwym wyciskaczem łez - cytata siory z którym się całkowicię zgadzam. Teraz jestem cała zaryczana Yukiś! No tyle smuteczków w jednym miejscu, że aż prosi się o jakieś dzikie seksy na blogu na poprawę humoru - przemyśl to Yuuki-sensei. Ostatnio tle płakałam przy ksiązce ,,Bez mojej zgody". Bardzo tragiczna i smutna lektura, ale jedna z najlepszych wyciskaczy łez. No, ale do rzeczy...
      Bardzo spodobało mi się opko i szcerze mówiąc wpadłam na pomysł - co myślisz o dodatkowych one-shotach związanych z przeszłością tej parki? Było by...cudooooooownie :3 *trzyma kciuki za tą koncepcję*
      Że jesteś świetna to wiesz doakonalę, więc jako osobnik niegrzeszący odpowiednim zasobem słownicta, aby wyrazić moje uznanię odchodzę w cień...nie no żartuję, idę trochę pospamić na innych blogach XD Znając mój niedosyt do komentowania pewnie jeszcze to wrócę i popiszę co nie co, ale nie obiecuję :*

      Dużo gejozy i mraśnych koncepcji na shoty XD

      Haruś~
      ( ❛ ֊ ❛„)

      Usuń
    2. No nie trudno się dziwić, że przestał być tsundere, skoro tyle przeszedł w życiu c:
      Cieszę się, że się podobało! ^^ One-shotów z nimi nie będzie... Nie uważasz, że już i tak mam zbyt wiele do pisania? ^^" Gdybym była maszyną, to może i bym dała radę, ale to i tak nie ma sensu.
      Dziękuję bardzo za komentarz, do zobaczonka pod następnym! ^^

      Usuń
  10. Chciałam być pierwsza, wyszło jak zwykle :(
    Wrócę później :*
    ~Meyrin

    OdpowiedzUsuń
  11. AAAAAAAAA! NARESZCIE ♡
    Rozdział pierwszy, a ja już zdążyłam wzruszyć się do kilku łez - Yuuki, Ty to potrafisz ^^ Nie mogłam się powstrzymać od screenowania w bardzo dobrych momentach, uwielbiam jak opisujesz i tworzysz dialogi. Przeżywam! Fangirluję, wiadomo, bo Shin-chan i Takao c: Naprawdę cieszę się, że to piszesz, wyczuwam jedną z moich ulubionych serii EVER!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że się podobało ;_; Dziękuję za cudny komentarz, do zobaczonka pod następnym *3*

      Usuń
  12. Cudo, cudeńko!
    Od razu gdy zaczełam czytać spodobał mi się styl pisania. Płynny i rozumny (jeżeli styl pisania może być rozumny XD). Ciekawie sié zapowiada i już czekam na następną część -kolejny tydzień katyszy. A i pytanko: czy między 15 minut będziesz wstawiać jakieś one-shoty czy coś w tym guście, bo ja tu przez tydzień umierałam czekając na notkę *pełznie do łóżka i zakrywa się kołdrą*...umrę na odwodnienie od notek, głodzenie na opowiadanka i suchotę przez czekanie / jestem taka młoda nie chcę umierać *-*/
    W opku najbardziej mi się spodobał niczego nieświadomy takao (czy glon powie mu że był jego kurtyzaną i ma spełniać jego zachcianki?)...ogólnie bardzo mi się podobało. Będe czekać na następną nocię *siada i czeka jak pies*
    A więc żeby ci się dobrze pisało i rozmnarzało

    ~minami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że może być rozumny xD To znaczy, że opisałam to na tyle dobrze, że jest rozumiany i przyswajalny *-* Czyli taki jaki się starałam ♥♥♥ Cieszę się, że się rozdzialik podobał ♥ Tak, między nimi będą się pojawiać shoty (są wypisane w Planie Wydawniczym w bocznym pasku, tyle razy powtarzam, żeby tam zerkać... ;____;). Bardzo dziękuję za komentarz, kochana! ^^Do zobaczonka pod nastęnym ♥

      Usuń
    2. Przeczytałam go sobie drugi raz ale tym razem zgasiłam światło w pokoju ,zapaliłam świeczke i puściłam na fula "love me like you do"...no i porzegbałam się z miesięcznym opakowaniw chusteczek. Nawet nie wiesz jak to człowieka wzrusza w rtakim nastroju...chyba znowu będe ryczeć po nocach ;-;

      ~minami

      Usuń
    3. ...i potem "earned it"...jezu same z piędziesięciu twarzy graya...co ze mną nie tak *-*...*pochlipuje w kącie* chyba popełnie samobójstwo bo jeszczw tyle czekania na kolejny rozdzialik...utone w swoich łzach (a tyle jeszcze yuukisiowych opków przwdemną (╥﹏╥))

      ~minami

      Usuń
    4. Raz na jakiś czas dobrze jest się wypłakać xDD Ale teraz przy AoKise będzie dla odmiany śmiesznie (mam przynajmniej taką nadzieję, bo w sumie to bardziej "głupkowato" niż "śmiesznie" xD

      Usuń
  13. Jeju, jak cudownie jest widzieć rozwinięcie tamtego shota ;_; Czytało się miło i przyjemnie, ale płakać nie płakałam, jestem koneserem angstów ups. Tęskniłam za czytaniem Twoich opowiadań!! Czekam na kolejne rozdziały, bo zapowiada się superowo.
    J-Ja, nie mam odwagi, bo jestem pod wrażeniem i wiem, jak to jest z tym pisaniem, ale kilka rzeczy merytorycznie mi się nie zgadza (chodzi mi o rzeczy medyczne, takie jak uszkodzona część mózgu czy osłuchiwanie... pulsu?). Wiem, że to nie ma wielkiego znaczenia dla fabuły, ale mój wewnętrzny głosik krzyczy.
    Z resztą nieważne, podziwiam za chęci, za tak cudowne przedstawianie MidoTaki i PLAN WYDAWNICZY. Serio.
    Więc z niecierpliwością czekam na więcej! *_*
    Życzę dużo weny i zapału <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co dokładnie masz na myśli z tymi badaniami? c: Podczas pisania korzystałam z książek medycznych, więc nie do końca rozumiem co Ci się nie zgadza?

      Usuń
    2. Idk, z ciekawości sprawdzałam, to za pamięć odpowiada płat czołowy?? Przynajmniej tak z internetu wynikało, tu mogę się mylić, mea culpa, dr. google to zdrajca.
      Ale... Nie rozumiem osłuchiwania pulsu.

      Usuń
    3. W przypadku pulsu jest to tylko drobny błąd podczas pisania, poprzestawiałam niechcący w zdaniu, nic więcej c:
      Dlatego właśnie do pisania "15 minut" wypożyczyłam książki, bo wiem, że internet potrafi kłamać xDD W jednej z nich była opisana historia pewnego pana, u którego w czasie wojny została uszkodzona właśnie ciemieniowo-potyliczna część lewej półkuli mózgu, na skutek czego utracił całkowicie pamięć c:
      Wspominałam o pomocach naukowych na Wattpadzie, tutaj zapomniałam xDD

      Usuń
    4. Ooo, no to bardzo ciekawa historia, właśnie dlatego się pytam, żeby nie mieć wątpliwości ^^ W takim razie dziękuję bardzo i powodzenia w pisaniu dalej~

      Usuń
    5. Spoczko, spoczko! ^^ I to ja dziękuję za komentarz! :D Cieszę się, że rozdzialik się podoba! ♥

      Usuń
  14. *~Tonie w morzu komentarzy~*
    Wróciłaaaam! ;~; Miałam mały zastój w pisaniu komentarzy a to wszystko przez szkołę i jej dzieci - miliony testów ;^; *rzuca piłką pełną winy w mury szkolne*
    Pierwszy rozdzialik a ja już się rozklejam...Yuuki jakich czarów używasz żeby zamienić zwykłe słowa w coś tak magicznego? Poproszę przepis!
    MidoTakały takie wspaniałe ;-; i to w dodatku w rozbudowaniu mojego najukochańszego shota <3 *robi maślane oczka* Uaaa~ nie mogę się doczekać ciągu dalszego!

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny!
    ~Serafinka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania to jak gotowanie! Trzeba wrzucić do Worda podstawowe literki, dodać bardzo dużo empatii, dużo uczuć, dużo emocji i przede wszystkim wrzucić swoje serce! *-* To opowiadanie akurat doprawiłam także rozumem, ale jeśli chcesz napisać fluffa, to go do niego nie dodawaj c:
      Cieszę się, że się podobało! Bardzo dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  15. Już szykuję sobie tonę chusteczek. Przy końcówce moje serce szlak trafił. Biedni, mam nadzieję, że odnajdą się na nowo. Nawet sobie nie wyobrażam jakie to bedzie wszystko trudne dla Midorimy. Czekam z niecierpliwością na następną część. Ja i mój zapas chusteczek.
    Błagam o happy end ;)
    Weny i czasu!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, myślę, że parę chusteczek się przyda xD (ja potrzebowałam xDD) Cieszę się, że się podoba! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥♥

      Usuń
  16. Ło boziuuu to było takie OMFG I WGL <3 Tyle czasu czekałam na ten rozdział i się doczekałam. Jeden z dwóch moich ulubionych paringów z KnB <3 Po prostu Cię kocham Yuukiś <3
    Przesyłam Ci wenę, tulaski i cieplutkie kakałko <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana! ♥♥♥ Cieszę się bardzo, że się podoba! :D Dziękuję za komentarz, do zobaczonka pod następnym! ^^

      Usuń
  17. Prawdę mówiąc,żałuję, że to przeczytałam :( serio, ale ja chyba jestem masochistką. Kurczę, no! :(
    jak możesz tak ranić uczucia czytelników :( boże, kobieto!
    Nie wiem, rozpływać się w słodkim uśmiechu czy ryczeć. Nie wiem.
    Podziwiam Midorimę za taki spokój i zrównoważenie.
    Cholernie smutna historia. A końcówka mnie dobiła.
    Kłaniam się nisko i przygotowuję dla ciebie ołtarzyk. Chyba jesteś bogiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz no, jakbym dawała same komedie to by na tym blogu wiało nudą xD Lubię być wszechstronna xDD Cieszę się, że się podoba! ^^ Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  18. No zapowiada się ciekawie (^○^). Czuje że to będzie kolejny sukces, chociaż uważam że ,,Cierni" nic nid przebije

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama uważam, że "Cierni" nie jestem w stanie przebić żadnym innym opowiadaniem xD
      Dziękuję za komentarz! ^^

      Usuń
  19. Cotusie? Nie ma mnie paręnaście dni a ty odpierdalasz mi to ;-; Weeeeeeeź! PRZEPRASZAM I ZARAZ BĘDĘ *^*
    ~Yui

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odebrało mi mowę... Ale w pozytywny sposób! Chyba... I przepraszam za nieobecność i długość komentarza. Mam artblocka, raka mózgu (fejsbuki ;-; ) i treningi codzienne, więc sił też mi brak... Wybaczysz?
      Baj te łej, to było wspaniałe, wiesz? Ten pomysł taki >.< Midorima pierwszy raz był moim małym punktem zwrotnym <3 Pierwszy raz jest mi go żal xD To takie niespotykane...

      I już w zasadzie z życia prywatnego, mówiłam ci o tych zawodach? Mamy drugie miejsce w Łodzi ^^ I oczywiście, trójeczka z dedykacją była xD

      Nie mam sił i weny na komentarze... MajestatyczniePrzekurwiścieZajebiście xD

      ~Yui

      Usuń
    2. Jasne, że wybaczę c: Rozumiem doskonale, sama mam czasem takie stany, kiedy brak mi czasu na... na wszystko ._. Dosłownie xD
      Moje gratulacje za zajęcie drugiego miejsca! *-* I dziękuję za trójkę! (/)///(\) Czuję się wyróżniona xD
      Dziękuję bardzo za komentarz! ^^

      Usuń
  20. Odpowiedzi
    1. Boże Święty.
      Cholera, Yuuki, ja już wiem, że to opowiadanie podbije mi serce. Jak to możliwe, że po pierwszym rozdziale już chce mi się płakać? Jesteś mistrzynią zdań kończących rozdział, naprawdę. Już to kiedyś pisałam, ale kurna no, jesteś w tym genialna. To było bardzo długie piętnaście minut. Kurrrrwaaaaaa!!!!!!111111
      Ja nie wiem, skąd Ty bierzesz pomysły na te wszystkie opowiadania. Potrafisz w niesamowity sposób przelewać uczucia na papier i jestem pod wielkim wrażeniem, po przeczytaniu każdego Twojego opowiadania.
      Tutaj odniosę się trochę do mojego życia prywatnego, bo... MidoTaka to pairing, który ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Cholernie wyjątkowe. To bardzo długa, skomplikowana, źle zakończona historia z mojego życia i nie za bardzo widzę opisywanie jej w internecie. W gruncie rzeczy chciałam napisać, że czytanie tego typu opowiadań z tą parką, wprowadza mnie w podwójne wzruszenie. I powoli zaczynam się obawiać, że nie będę w dobrym stanie psychicznym, by skończyć tą serię, a tego bym nie chciała. Mam zamiar czytać i komentować sumiennie każdy rozdzialik.
      Wracając, bardzo mi się podobało. Ostatnio wpadam ciągle w taki melancholijny nastrój i przychodzi mi ochota na smutne rzeczy. 15 minut spadło mi jak z nieba. Jak zwykle potrafisz dostosować się do moich potrzeb, sprytna jesteś!
      Podczas czytania bardzo mocno skupiłam się na uczuciach Midorimy. Kurwa, to musi być trudne. Straszne, okropne, potworne, cholernie bolesne. A Takao... kompletnie niczego nieświadomy. Beztroski. Uśmiechnięty. Jak zawsze. Boję się, że będę płakać przy każdym rozdziale.
      UWIELBIAM CIĘ YUUKI-SAN, TWÓJ BLOG TO MOJE ŻYCIE :|

      Usuń
    2. (/)/////(\) Kurka wodna, strasznie mi miło ;_; Jestem przeszczęśliwa, że z taką pozytywną mocą odbierasz moje opowiadania! Aż nie wiem co napisać ;_; No po prostu siedzę nad zupką chińską (moje pyszne śniadanie...), gapię się w monitor i... pustka w głowie ;_; Nie mam pojęcia jak Ci podziękować za tak miłe słowa! Pozostaje mi chyba tylko podziękować w jedyny dobry sposób jaki się do tego nadaje - pisząc i publikując kolejne moje prace >///<
      Bardzo dziękuję! ♥♥♥

      Usuń
  21. A luj.
    Skomentuje.
    (To wcale nie tak, że wiecznie bałam się napisać komentarz :c)
    Czekałam od rozpoczęcia Mody na Uke, żeby zabłysnąć w światłach komentarzy.
    A więc witam <3
    Wracając do głównego tematu. Poryczałam się przy mojej ekipie, w której znajduje się moja mała homofob. I te uciekanie przed ciosem jej małych piąstek :'D
    Rozdzialik cudowny, kocham wręcz *-* Wszystko ładnie rozłożone po notce. Yuukiś, musisz ty kiedyś napisać książkę :3 Czekam na taką z autografem specjalnie dla mnie :'D
    ~Avuś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witam cieplutko ^^
      Bardzo się cieszę, że się podobało! Mam nadzieję,że tak pozostanie do samego końca xD Dziękuję za komentarz! c:

      Usuń
  22. J-jeszcze nie płacz K-kälte... Zostaw łzy na późniejsze rozdziały.
    Tak, Kälte, jestem z Ciebie dumna, że nie płaczesz.
    Z czasem Yuuki~senpai wyciśnie z nas łzy niczym cytrynę do herbatki, więc nie płacz Kälte.
    Dałaś radę Kälte, to dobrze.
    Kilka łez na zapas.
    .
    .
    .
    Bardzo sad
    tak sad ze az
    bum bum bum moje kokoro
    awgh
    boli
    jezuuu... Wyobrażenie sobie faktu, że Takao mógłby utracił pamięć... Boli ;_; I aż łzy same napierają na powieki.
    Ale dam radę
    Yuuki~senpai
    Przeżyłam pierwszy rozdział bez płaczu, dam radę i w drugim!
    ^totylkomojemarzenia^
    ^polejesiestrumieńłez^

    Pozdrawiam
    Weny
    i wszystkiego
    ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również uważam, że zostawienie łez na później to dobry pomysł xDD Cieszę się ogromnie, że rozdzialik się spodobał c: Oby z następnymi było tak samo! ^^ Dziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń