Rozdział trzeci
Shintarou
Mój urlop zapowiadał się potwornie.
Sądziłem, że te kilka dni wolnego będą dla mnie wytchnieniem i pozwolą odpocząć od stresującej pracy, że będę miał możliwość w końcu nieco się zrelaksować przy kawie i książce, obejrzę film, spotkam się z przyjaciółmi, spędzę czas na każdy, niezwiązany z leczeniem sposób.
Tymczasem od samego rana siedziałem nad książkami medycznymi i psychologicznymi, możliwie jak najdokładniej wyszukując informacji na temat osób, które na skutek wypadku utraciły pamięć – w jaki sposób ich traktować? Jak się przy nich zachowywać? Jakie przedsięwziąć kroki, by pomóc im stopniowo odzyskiwać wspomnienia?
Czytałem wszystko, co tylko było możliwe, choć nie byłem nawet pewien, czy Takao pojawi się na kolejnej wizycie. Wciąż rozpamiętywałem moment, w którym zagalopowałem się, mówiąc o jego „słabym punkcie” na brzuchu, do myśli powracała jego zaskoczona, nieco dziwna mina. To oczywiste, że to zabrzmiało głupio, a fakt, że w żaden logiczny sposób nie wytłumaczyłem mu skąd znam jego słabe punkty mógł jedynie dodawać przekonania, że jestem jakimś chorym zboczeńcem.
Nie mogłem przecież powiedzieć Takao od tak, że byliśmy parą. To byłby dla niego szok, choć z całą pewnością szybko uznałby to za kiepski żart. Nie mogę być nachalny, nie mogę być niecierpliwy – muszę czekać, aż jego wspomnienia wrócą same, z jego woli. Tak będzie najlepiej. To, że Kazunari potrzebuje pomocy, było jasne jak księżyc na nocnym niebie – ale nie należało zasypywać go informacjami, a jedynie stopniowo przyzwyczajać go do pewnych faktów.
Nic na siłę, Shintarou. Powstrzymaj emocje, zatrzymaj uczucie – powoli, krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu spraw, by Takao sam przypomniał sobie kim był.
To jest w takich chwilach najważniejsze. Nie należy mu narzucać tego, jaki ma być. To największy błąd jaki można popełnić w pomaganiu osobie po utracie pamięci. Bo kiedy przypomni sobie szczegóły, które okażą się kolidować z tym, co robi obecnie, to się może źle dla niego skończyć.
Miałem nadzieję, że rodzina Kazunariego również o tym pomyślała.
Dzwonek do drzwi zmusił mnie do przerwania lektury. Spojrzałem przelotnie na zegar wiszący nad drzwiami mojego prywatnego gabinetu. Dochodziła druga popołudniu, już dawno powinienem przygotować i zjeść obiad.
Chociaż... z czego miałem go zrobić, skoro miałem iść rano na zakupy?
Pozostawiłem otwarte książki na biurku i, przecierając oczy, poszedłem otworzyć. Jeśli to tylko listonosz, okażę mu łaskę, ale jeśli to znowu akwizytor próbujący wcisnąć jakieś szpetne towary, zrównam go z ziemią do tego stopnia, że zrezygnuje z pracy.
– Och.- Poprawiłem swoje okulary, z niejakim zaskoczeniem przyglądając się mojemu gościowi. Okazało się, że za drzwiami, z niewielką reklamówką pochodzącą z cukierni, stał mój przyjaciel, Akashi Seijuurou.
– Chyba mi nie powiesz, że zapomniałeś?- westchnął ciężko, patrząc na mnie z politowaniem.- Ty? Ty, który pamiętasz daty i godziny wizyt wszystkich swoich pacjentów, zapomniałeś, że umówiłeś się ze mną?
– Wybacz... - mruknąłem.- Miałem wczoraj naprawdę ciężki dzień.
– No cóż, w takim razie współczuję, ale nie myśl sobie, że pojadę teraz do domu – powiedział Akashi, przekraczając próg mojego mieszkania i rozpinając płaszcz.- To dla ciebie wlokłem się tu całą drogę i kupiłem nawet ciasto!
– Oboje nie przepadamy za słodyczami – zauważyłem, zamykając za nim drzwi.
– Rzeczywiście – odparł Seijuurou, odwieszając płaszcz na wieszak stojący w kącie.- Ale od czasu do czasu możemy chyba porwać się na to dzikie szaleństwo i zjeść niewielki kawałek?
– Skoro tak mówisz...- Znów poprawiłem okulary, wzdychając w myślach. Zupełnie zapomniałem o tym, że zaprosiłem do siebie Akashiego. Wiedziałem, że przyjechał do Tokio w sprawach biznesowych, dlatego zaproponowałem, by wpadł do mnie na obiad. Moje plany zmieniły się wraz z wczorajszym postanowieniem, aby za wszelką cenę pomóc Takao, a myśl ta pochłonęła mnie do tego stopnia, że zapomniałem o Akashim.
– To co przygotowałeś na obiad?- zagadnął Seijuurou, przechodząc do kuchni.- Kiedy byłem na mieście, myślałem, żeby kupić coś na wynos, w końcu dobrze znam twoje kulinarne zdolności.
– Naśmiewasz się ze mnie, ale sam lepszy nie jesteś!- rzuciłem z odrobiną złości.- Dobrze ci, bo to Kuroko gotuje dla ciebie w domu.
– Masz rację.- Akashi uśmiechnął się do mnie, odkładając reklamówkę na blat kuchennej lady.- Zastanawiałem się nawet, czy nie przetransportować go tutaj jako kucharki, ale był tak oburzony moim brakiem wiary w twoje zdolności, że zmuszony byłem z niego zrezygnować. A szkoda, bo albo zrobiłeś bezwonny posiłek, albo w ogóle go jeszcze nie przygotowałeś.
– Przepraszam, Seijuurou – westchnąłem ciężko, siadając na krześle przy stole.- To... wczoraj miałem naprawdę ciężki dzień, od rana siedzę nad książkami, nie jadłem nawet śniadania.
– Nie musisz mi tego mówić, Shintarou – powiedział Akashi, wyciągając z reklamówki plastikowe pudełko z prostokątnym kawałkiem ciasta.- Widzę, że jesteś blady i niewyspany, masz sińce pod oczami i założyłeś jedną skarpetkę na lewą stronę.- Spojrzałem z zaskoczeniem na moje stopy. Rzeczywiście, niteczki szwu wystawały przy palcach jednej z nich.- Co takiego wydarzyło się wczoraj, co doprowadziło cię do takiego stanu?
Patrzyłem jak Akashi otwiera szafkę i wyjmuje z nich dwa talerzyki, by następnie sięgnąć do szuflady po nóż i przekroić ciasto na dwie części. Milczałem, dopóki nie podał mi jednego z nich i nie usiadł obok na krześle. Wówczas spuściłem wzrok na kawałek ciasta o ciemnym spodzie, zielonym i białym środku oraz łaciatej, beżowo-czarnej górze.
– Jeden z moich pacjentów...- zacząłem. Przełknąłem ciężko ślinę i westchnąłem.- Wczoraj przyszedł do mnie nowy pacjent. To... to był Takao.
Choć Akashi rzadko kiedy okazywał emocje, tym razem na jego twarzy dostrzec mogłem wyraźne zdziwienie, którego mężczyzna nie starał się nawet ukryć. Spojrzał na mnie wielkimi oczami, opuszczając widelczyk z kawałkiem ciasta, które właśnie chciał skosztować.
– To...- zaczął, po czym pokręcił z niedowierzaniem głową.- Szczerze mówiąc, spodziewałem się wszystkiego, ale akurat to nie przyszło mi na myśl... Takao na pewno miał świadomość do jakiego lekarza się zapisuje. Jak się zachowywał?
– To jak się zachowywał nie ma większego znaczenia, bo... Cóż, dowiedziałem się, że pięć lat temu, kiedy wyszedł z mieszkania by kupić nam to głupie wino... potrącił go samochód.
– Och, Boże.- Akashi oparł się ciężko o oparcie krzesła, patrząc na mnie ze zmartwieniem.- No to wszystko zaczyna nabierać sensu. Chyba domyślam się, jakie były skutki tego wypadku, ale chciałbym to jednak usłyszeć od ciebie...
– Stracił pamięć – mruknąłem.- Nie pytałem go, dlaczego jego rodzice nie odpowiadali na moje telefony ani nie otwierali mi drzwi, ale właściwie to od zawsze wiedziałem, jaki był tego powód. Nienawidzili mnie, więc dlaczego mieliby pozwolić mi go zobaczyć? Odzyskali syna, którego im zabrałem.
– Jeżeli rzeczywiście tak było, to nie sądzę, by Takao był z nich dumny, kiedy przypomni sobie, co łączyło was obu.
– O ile sobie przypomni – dodałem cicho.- Równie dobrze do końca życia może żyć bez tych wspomnień.
– Ale może też sobie przypomnieć co nieco choćby i dzisiaj – odparł Seijuurou.- Ludzki umysł nadal nie jest do końca zbadany, a każdy rządzi się własnymi prawami. Nikt nie może być pewien tego, w jaki sposób to wszystko się potoczy. Mam rozumieć, że rodzice Takao nie wiedzieli, że zapisał się na wizytę właśnie do ciebie?
– Nie mam pojęcia – westchnąłem, przecierając dłońmi twarz.- Nie miałem serca zasypywać go tak nagle pytaniami, poza tym to mogłoby być dla niego szkodliwe. Zacząłby nad wszystkim rozmyślać, zastanawiać się, szukać prawdy u rodziny. Całkiem możliwe, że nie pojawi się na następnej wizycie, choć kazałem mu zapisać się na przyszłą środę.
– Dlaczego tak sądzisz?
– Trochę się zagalopowałem podczas badania...
– Shintarou...
– N-nie o to mi chodzi!- wykrzyknąłem, rumieniąc się intensywnie.- Przestań patrzeć na mnie takim wzrokiem, jakbym był winny gwałtu czy molestowania! Po prostu... kiedy przesunąłem młotkiem neurologicznym po jego brzuchu, połaskotało go to i... powiedziałem niechcący, że to zawsze był jego słaby punkt. Na pewno pomyślał sobie coś głupiego – westchnąłem, kryjąc twarz w dłoniach.
– Daj spokój, to jeszcze o niczym nie świadczy – powiedział Akashi.- Mogłeś powiedzieć, że byliście przyjaciółmi i czasem go badałeś, stąd znasz jego słabe punkty! Poza tym, w liceum byliście ze sobą blisko, czasem mogłeś go połaskotać.
– Mówisz poważnie?- bąknąłem, patrząc na niego sceptycznie.
– No co? Często znęcam się w tej sposób nad Tetsuyą.- Akashi wzruszył ramionami.- A przynajmniej próbuję, bo do dziś nie mogę znaleźć jakiegoś czułego punktu...
– Ale czy łaskotałeś go w gimnazjum?- mruknąłem.- Dziewczyny to może i bawią się w ten sposób, ale my przecież jesteśmy mężczyznami! Nawet jako licealiści nie robiliśmy takich głupkowatych rzeczy!
– Wybacz – westchnął Seijuurou.- Po prostu Takao zawsze wydawał mi się tego typu osobą, która jest w stanie podjąć się każdych wygłupów.
– On tak, ale nie ja – mruknąłem, rumieniąc się delikatnie.- To znaczy... owszem, wygłupialiśmy się, ale będąc parą! Każdy normalny mężczyzna wziąłby to za dziwne, gdyby usłyszał, że łaskotaliśmy się nawzajem „po przyjacielsku”.
– No cóż, jak uważasz. W każdym razie, zawsze pozostaje ci wytłumaczenie, że byłeś jego lekarzem. Ta informacja mu nie zaszkodzi, nawet jeśli przypomni sobie jak było naprawdę. No ale właśnie, Shintarou... Powrót jego wspomnień jest tutaj obecnie najważniejszą kwestią. Co zamierzasz?
– Pomóc mu, rzecz jasna – odpowiedziałem, chwytając za swój widelczyk i odkrawając kawałek ciasta, by w końcu go spróbować.- Chcę, żeby wszystko sobie przypomniał. Bez względu na to, jak długo zajmie nam przywrócenie mu pamięci, zawsze będzie mógł liczyć na moją pomoc.
– Nie do końca o to mi chodziło, Shintarou – mruknął Akashi, skrobiąc widelczykiem po talerzyku.- Jesteś moim cennym przyjacielem i wiem, jak bardzo bolała cię utrata Takao, a dokładniej jego niespodziewane zniknięcie. Ale, szczerze mówiąc, żywiłem ogromną nadzieję, że po tych pięciu latach życia w osamotnieniu w końcu zdecydujesz się rozpocząć nowe życie. Znaleźć sobie kogoś, zakochać się, związać się z nim... Oczywiście, cieszy mnie, że znów masz kontakt z Takao, ale... czy zamierzasz czekać, aż wrócą jego wspomnienia? Być może do tego czasu już sobie kogoś znajdzie i nawet kiedy przypomni sobie, że to ciebie kochał, całkiem możliwe, że mimo wszystko postanowi nie wracać do przeszłości. Minęło pięć lat... Może już sobie kogoś znalazł? Leżał w śpiączce?
– Jeśli tak, to raczej niewiele czasu – odparłem.- Mówił, że cały rok zajęły mu pobyt w szpitalu oraz rehabilitacja. Teraz pozostało jednie kontrolowanie jego stanu oraz opieka psychologa, ale na tego ponoć go nie stać.
– Więc planujesz zająć się nim zarówno fizycznie jak i psychicznie?- Akashi zmarszczył lekko brwi.- Jesteś świetnym lekarzem, Shintarou, i posiadasz rozległą wiedzę na wiele tematów, ale z pewnością nie jesteś psychologiem. Takao potrzebuje profesjonalisty.
– Skoro tak, to stanę się profesjonalistą – odparłem, poprawiając okulary.- Nie muszę być geniuszem w każdym aspekcie, wystarczy wiedza na temat utraty pamięci. Zacząłem już studiować kilka książek, które znalazłem w gabinecie, przejdę się też do biblioteki i księgarni, na pewno sporo znajdę.
– Tak więc urlop spędzisz na pracy?
– Na to wygląda.
– Uparty jak zawsze – westchnął Akashi, wsuwając do ust kawałek ciasta.- Ale ostatecznie rozumiem cię. Sam byłbym gotów dla Tetsuyi spędzić choćby i dwadzieścia lat na studiowaniu psychologii.
– Skromniś – parsknąłem cicho, uśmiechając się nieznacznie.- Tak jakbyś pozwolił na to, by Kuroko o tobie zapomniał.
– Racja.- Seijuurou również odpowiedział tym samym.- Co jak co, ale Tetsuya nie śmiałby o mnie zapomnieć. Jak smakuje ci ciasto?
– Zaskakujące dobre – odparłem.- Nie tak słodkie, jak sądziłem.
– Prawda? Zainteresowała mnie jego nazwa, „Jabłkowa Rapsodia”. Ekspedientka zapewniła, że to półsłodkie ciastko i jest rewelacyjne w smaku. Jej jadłospis musi być nader skromny, skoro nazwała je rewelacją, no ale jest zjadliwe, więc nie ma co narzekać.
– To raczej ty masz wygórowane gusta – mruknąłem.- Narzekasz na wszystko co nie jest zrobione przez Kuroko. Wiesz, że to się nazywa obsesją? Gdyby Kuroko przestał ci gotować, padłbyś z głodu.
– Nie przesadzaj.- Akashi uśmiechnął się lekko, znów wsuwając do ust kawałek ciasta.
Jedliśmy dłuższą chwilę w milczeniu, każdy wpatrzony we własny talerzyk. Nie wiedziałem o czym dokładnie myśli Akashi, ale gdy zerknąłem przelotnie na jego twarz, w oczach dostrzegłem zmartwienie. Może i potrafił świetnie kryć się ze swoimi uczuciami i emocjami, ale w gruncie rzeczy, jeśli chodziło o jego najbliższych, zawsze można było zobaczyć w nim coś, co zdradzało stan jego duszy.
Rozumiałem go. Na jego miejscu też pewnie bym się martwił. Problem w tym, że człowiek, nawet jeśli cechuje go ogromna empatia, nigdy nie jest w stanie poczuć dokładnie tego samego, co druga osoba.
Uczucia są dla nas tym, czego nie jesteśmy w stanie określić słowami. To jakby nasz drugi język - jedyny, którym posługuje się każdy, bez względu na wiek i pochodzenie.
– Po wstępnych badaniach będę wiedzieć jak poważny jest stan Takao – odezwałem się. Seijuurou uniósł na mnie spojrzenie.- Utrata pamięci to poważny uraz, ale poza tym Kazunari najwyraźniej jest cały i zdrowy, przynajmniej na takiego wygląda. To jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli przypomni sobie o naszych relacjach, będąc już z kimś w związku i postanowi zostawić nas przeszłości, nie będę się z nim spierał. Sam mi kiedyś powiedziałeś, że miłość wypiera z człowieka wszelki egoizm, że jest jego zaprzeczeniem. Na pierwszym miejscu stawiam jego szczęście, bez względu na to, czy coś do mnie czuje, czy też nie.
– To poważna decyzja – westchnął Seijuurou.- Jednakże, skoro już ją podjąłeś, nie pozostaje mi nic innego jak robić to, co należy do przyjaciela i wspierać cię. Gdybyś potrzebował pomocy, na przykład opinii jakiegoś psychologa, to mogę popytać znajomych.
– Dziękuję.- Skinąłem głową.- Wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Tylko proszę, nie rób nic na siłę. Na pewno się odezwę, jeśli będę miał problem.
– Jak sobie życzysz.- Akashi uśmiechnął się lekko, wsuwając do ust ostatni kęs ciasta.- Myślę, że daruję sobie to nasze dzisiejsze spotkanie i wrócę do domu.
– Zostań proszę, w końcu sam cię zaprosiłem. Możemy skoczyć na miasto coś zjeść, a potem...
– Daj spokój, Shintarou, obaj dobrze wiemy co, a raczej kto będzie zaprzątał twoją głowę przez najbliższy czas.- W oczach mojego przyjaciela dostrzegłem błysk rozbawienia.- Przecież nie gniewam się na ciebie. Przypadki chodzą po ludziach, czyż nie? Upewnimy się, że gdy przyjadę następnym razem, na pewno nie zapomnisz przygotować dla mnie obiadu.
– Dziękuję – westchnąłem ciężko, poprawiając okulary.- Nie tylko za to, że jesteś taki wyrozumiały, ale również za to, że mnie wysłuchałeś. Źle się czuję z tym, że przyjechałeś tu na nic, ale... obawiam się, że rzeczywiście moją głowę zaprzątać będzie tylko psychologia.
– Przyjechałem w sprawach biznesowych, które zakończyły się nader owocnie – poprawił mnie Akashi.- A na deser zjadłem z przyjacielem „Jabłkową Rapsodię”. Czegóż chcieć więcej? Chyba tylko powrotu do domu i zrobienia niespodzianki mojemu chłopakowi.
– Nie musisz mi poprawiać humoru – mruknąłem.
– Och, poprawiam go sobie, a nie tobie.- Seijuurou wywrócił oczami.- Oczekiwałem, iż, mimo twoich fatalnych zdolności kulinarnych, zapcham czymkolwiek żołądek na drogę powrotną, a tymczasem mogłem zjeść tylko marne ciastko.
Zacisnąłem usta, wpatrując się w niego gniewnie, jednak Akashi nic sobie z tego nie robił. Dobrze wiedział, że jego żarty mogą mnie tylko pogrążyć w poczuciu winy za nieodpowiednie przyjęcie gościa, ale drań jednak robił to z pełną złośliwością i następującą po niej satysfakcją.
– Mimo wszystko, dziękuję za odwiedziny – powiedziałem.- Zadzwonię do ciebie... gdy sobie o tym przypomnę.
Akashi odchrząknął cicho, kryjąc tym samym rozbawienie, po czym wstał od stołu. Odprowadziłem go do drzwi i zaczekałem, aż założy buty oraz kurtkę.
– Mam nadzieję, że sprawy z Takao potoczą się pozytywnie – powiedział.- Wierzę, że przy twoim boku i z twoimi zdolnościami nie ma mowy o tym, by nie przypomniał sobie tego, kim był.
– Oczywiście – prychnąłem, poprawiając okulary.- Nie zaakceptuję żadnej porażki. Kiedy skończymy, przypomni sobie nawet dzień, kiedy wypadł mu pierwszy ząb.
– A jeśli sobie nie przypomni – westchnął Akashi, otwierając drzwi i spoglądając na mnie sceptycznie.- to sam mu powiesz, kiedy to było, prawda?
Nie czekając na odpowiedź, uśmiechnął się zwycięsko i wyszedł na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi. Zamknąłem oczy, wzdychając ciężko. Seijuurou stanowczo za bardzo działał mi na nerwy, zwłaszcza kiedy w grę wchodził Takao. Przez pięć lat miałem spokój od jego zaczepek i złośliwości, a teraz, skoro wrócił Kazunari, wróciły także i one.
I, niech mnie szlak, cholernie cieszyłem się z tego powodu.
Zaklepane (>///<)
OdpowiedzUsuńBum, szaka-laka! Przybyłam :D Tak wiem, wejście pierwsza klasa *dosłownie pierwsza XD* No dopsz, czas na jakże mądry komek <: Trochę zabrakło mi tu Takaszka ;_; Za Akshiego w związku z Kurosiem otrzymujesz pochwałe wzrokową *ja cię obserwuję, więc tak, to możliwe XDDD* ale co do Kazusia to zdania nie zmienie >: Gdzieś uciekł Takośek? My tu potrzebujemy mocnej brazylisjkiej telenowelki i seksów, a ty wziąłeś dupe w troki i Cię nie ma (╥_╥) Nieładnie Takoś, nieładnie...no nic tżeba będzie to jakoś przeboleć wzdychając do plakatu Kurosia...nie narzekam :D Oki doki, a co z Midosiem...no glon, jak to glon ma fazę przyśleń ^^ Bywa :D
Usuń*czytu, czytu, czytu...* Zjadłabym to ciasto *-* Seryjnie, na serio mam ochote na to ciasto c: Oddajcie mi moje ciacho, wy zdecydowanie za przystojne, tęczowe, gejowate... meduzy! ……………………;_;…………………Serio Haruś? (눈_눈) Meduzy? Moje życie to porażka ~^~ Potnę się mydłem w płynie i zakończe mój marny żywot skacząc z dywanu...zaraz, zaraz ja ostatnio umarłam, nie? Nie mogę sobie umrzeć po raz drugi ;_;...mech...a już planowałam powiesić się na sznurówkach (╥_╥) Lajf is brutal, lajl is strendż XDDD
Tak to jest wszystko git malina! Cód, miód i pornoski :D No ten tego...to idę sobię umrzeć po raz drugi (ㅎнㅎ)
~duch Haruś, który ma 9 żyć...
No, no, nie przesadzajmy z tymi samobójstwami : D
UsuńCieszę się, że się podobało, dziękuję za komentarz! ^^
Wrócę tu rano *-*
OdpowiedzUsuń~minami
Wrócę później :*
OdpowiedzUsuń~Meyrin
I wróciłam ^^ Rozdzialik czyta się wyjątkowo szybko. III część 'minut' jest dość skromna, spokojna i lekka, ale pozostawia jakiś niedosyt. Jestem już ciekawa, co będzie dalej ^^
UsuńAkaKuro. Skąd wiedziałam, że jakoś to wkręcisz? xD
Mieli wziąć po niewielkim kawałku cista :< A zjedli całe na pół. Jak żyyyć? Nic mi nie zostawili. A ja taki ciasteczkowy potwór jestem :<
No to weny, pomysłów itepe, a ja idem smutać za moim ciasteczkiem :(
~Meyrin
AkaKuro obowiązkowe w moim życiu c:
UsuńDziękuję za komentarz! ^^ Pozdrawiam i tulam cieplutko ♥
Przeczytane, ale muszę się szykować :) Wrócę!
OdpowiedzUsuńRuu
Rozdział był takim wstępem do tego co się będzie działo, przynajmniej według mnie. Był ciekawy, POJAWIŁ SIĘ AKASHI, ale mam wrażenie, że dziać to się dopiero będzie :)
UsuńMidorin taki kochany, studiuje dla Takaośka psychologię *-* To miłość. Ewidentnie i niezaprzeczalnie.
Ja chce juz ich spotkanie :c Bo Takao ma wypytac Shin-chana o wszystko a ja tak bardzo pragnę jakiegoś przełomu w ich relacji. Uhh, no nic na razie chyba musi mi wystarczyć świadomość, że pojawiło się AkaKuro!! Yuuki, to zabrzmi źle, ale chyba Cię kocham :P I milo dla odmiany mieć do czynienia z 'normalnym' Akashim, bo zwykle na początku opowiadań jest on... DZIWNY.
No nic, chyba muszę cierpliwie czekać na ciąg dalszy
Weny! I przesyłam morze tulasów,
Ruu
P.S - AkaKise było niesamowite! Dawno się tak nie szczerzylam do siebie podczas czytania. Akashi sadysta - mrr, Kise masochista - mrr do potęgi, bo kurde Kise. Masochista! *-*
Nie no, bez przesady, nie jestem aż tak genialna, żeby w każdym rozdziale działa się jakaś super akcja i uczucia xDD A w tym opowiadaniu potrzebna jest przeOGROMNA łagodność ;_;
UsuńA-a że mnie ko-kochasz, to wcale nie brzmi ź-źle! (/)///(\) Ulubionych autorów można śmiało kochać *-* Cieszę się,że rozdział (i AkaKise xD) się podobał! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥
Uaaa... Akasz mówiący "mój boże" xD świat się wali...
OdpowiedzUsuńCo się będę rozpisywać bo rozdzialik krótki ;) ale miło się go czytało, taki spokojny ^°^
Z ( coraz większą xD) niecierpliwością czekam na ciąg dalszy >.>
Tradycyjnie, buziaki i Wena :*
To dość zaskakujące, bo ogólnie rozdzialik ma niecałe 8 stron, a jeżeli chodzi o napisanie pracy na konkurs, to jedna z czytelniczek napisała mi, że 5 stron to przerażająco dużo ^^" xD
UsuńBardzo dziękuję za komentarz ^^ ♥
O-omatko. A-a-a-akashi.. To było cudowne!
OdpowiedzUsuńLubię takie prztykanie się między Midorimą a Akaszem *~* Lubię ten paring, ale tylko w takiej oto formie. Jakoś nic głębszego tu w grę nie wchodzi, pfyy.
Yuukiś, życzę powodzenia w kolejnych rozdzialikach i z niecierpliwością czekam na tego Shota, AoKise *~*
Cieszę się ogromnie, że się podobało ♥♥ Bardzo dziękuję za komentarz! ^^ ♥
Usuń***I niech mnie szlaG.
OdpowiedzUsuńPięknie napisany rozdział, nie wiem, co takiego ma w sobie, ale czytałam z otwartą gębą :D Może słownictwo, składnia - nie mam pojęcia. Bardzo przyjemny, jestem zaspokojona :D
Biedny Midorima, nawet zapomiał o spotkaniu z Akashim. Biedny Akasji, musiał zadowolić się ciastem. No ale to nic, Kuroko go hmmm... nakarmi, jak ten wróci do domu :D
Ogólnie piękne dialogi, ciekawe zwroty, zajebiste wstawki. Nie wiem, czy masz już jedno zakończenie, ale ja chcę myśleć, że wszystko zakończy sie dobrze ;)
buziam miziam i tak dalej :D
Ojej, bardzo miło mi to czytać :D Cieszę się, że rozdzialik był przyjemny! ^^ Pewnie dlatego, że to opowiadania zawiera naprawdę sporo mojego nędznego serduszka :')
UsuńGeneralnie całe opowiadanie jest już napisane, rozdzialiki kiszą się w folderze i tylko czekają na publikację xDD
Dziękuję za komentarz! ^^ ♥ Pozdrawiam cieplusio i ja też buziakuję i tulam mocno! ^^
A jakiś maaaalutki spojler? Nie? < robi słodkie oczka >
UsuńHohoho, na pewno nie ^^ xD
UsuńJeju, ja podziwiam za taką ilość weny do pisania *trzeci dzień cierpi nad drugim wątkiem konkursowego ficzka*
OdpowiedzUsuńTaki przyjemny rozdział, czyżby cisza przed burzą? Coś takiego wyczuwam :3
Powodzenia i wszystkiego dobrego!
Ah, akurat to opowiadanie mam już skończone xD Rozdziały czekają w folderze na publikację tylko xD
UsuńCieszę się, że się podobało! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥ Pozdrawiam i tulam! ♥
Skończone, jak skończone, ale napisać trzeba było tyyyyle dobrego tekściku, to jest coś! O_O
UsuńO Boże
OdpowiedzUsuńNiedawno znalazłam twój blog i on jest wspaniały!
Uwielbiam MidoTake, a ta jest cuuudoowna~~
weny życzę :D
~L.J
Witam na blogu ^^ Cieszę się, że się podoba *-*! Bardzo dziękuję za komentarz ♥
UsuńPozdrawiam ciepluśko ♥
w r ó c ę
OdpowiedzUsuńNiby bez Takao, no ale... Akashi uświetnił ten rozdział swoją osobą, więc nie potrafię się gniewać. W dodatku normalny, niesadystyczny i bez nożyczek, które z jakiegoś powodu wszyscy mu przypisują. W takiej scenerii to on dla mnie może nawet zęby myć przez cały rozdział. :D
OdpowiedzUsuńBardzo uroczy rozdział, nie mogą być "te pościgi, te wybuchy" w każdym rozdziale. :P Czekam na następny!
I DUŻY P.S. Od czego skrótem jest PPP? Google nie chce mi pomóc. :(
Cieszę się, że się podobało ^^ PPP to mój własny skrót do serii shotów i miniaturek, "Po prostu porno" c:
UsuńDziękuję za komentarz! ♥
Ah, to dlatego internety nie chciały mi dopomóc. :P Mogłam się domyślić.
UsuńW każdym razie, dorzucam do całych... dwóch obserwowanych blogów z opowiadaniami. Więc wiesz... sprężaj się, bo nuda potrafi zabijać! :D
Weny życzę i idę pisać swoje wypociny. :P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń