AkaKise
w serii "Po prostu porno"
Za przepaską
Choć oczy miał związane czarnym aksamitnym materiałem, miałem nieodparte wrażenie, że patrzy prosto na mnie. Nie mógł wiedzieć, że siedzę w fotelu naprzeciwko niego, a mimo to głowę obrócił delikatnie w prawo, jakby wpatrując się w kąt, gdzie siedziałem. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Był wyjątkowy pod każdym względem.
Przesuwając powoli dłonią po gładkich i wąskich pasach bicza, jakbym głaskał ulubione zwierzątko, przyglądałem się jego nagiemu ciału. Smukła sylwetka, wyraźne linie malujące mięśnie, jasna skóra. Plecy oparł o ścianę, nogi zgiął delikatnie w kolanach, pozostawiając je w lekkim rozkroku. Mogłem więc przyglądać się jego męskości, prężącej się dumnie na tle kępki łonowych włosów. Jeszcze nawet go nie dotknąłem, a on już był tak podniecony.
Widziałem, że zaczyna się niecierpliwić. Podkurczał palce u stóp, to znów je rozluźniał, poruszał nadgarstkami uwięzionymi w kajdankach przymocowanych do pręt łóżka. Coraz częściej przełykał ślinę, jakby szybko zasychało mu w gardle.
Podniosłem się z fotela – jego ciche skrzypienie zaalarmowało Ryoutę. Zagryzł wargę, usiadł wygodniej i westchnął przeciągle, by po chwili zamilknąć. Zdawało się, że przestał oddychać, chcąc usłyszeć moje kroki, bądź jakikolwiek wykonany przeze mnie ruch.
Podszedłem do kuferka, który wcześniej postawiłem na krześle przy biurku. Zacząłem bez pośpiechu przeglądać jego zawartość, przesuwając kolejne przedmioty i wybierając te, których chciałem użyć tej nocy. Po krótkim namyśle wyjąłem knebel w postaci kulki oraz skórzaną klepkę. Rzuciłem je na łóżko, a po chwili dorzuciłem także kulki analne. Pozostałe zabawki, które wybraliśmy wcześniej, leżały już po drugiej stronie łóżka.
Zamknąłem wieko niewielkiej skrzyni skarbów, po czym wolnym krokiem podszedłem do Kise. Przesunąłem dłonią po jego udzie, na co wzdrygnął się, zaczerpując gwałtownie powietrza. Uśmiechnąłem się z satysfakcją, wędrując dłonią od kolana, aż po krocze. Chwyciłem kępkę jasnych włosków między palce, a potem mocno je pociągnąłem. Kise krzyknął głośno, odruchowo szarpiąc biodrami.
– Wyglądałeś dziś pięknie na tym całym balu charytatywnym – powiedziałem z uśmiechem, łaskocząc opuszkami palców jego męskość, zniżając się coraz niżej, aż do jąder, a następnie odbytu, w którym tkwił wibrator, teraz wyłączony.- Tak słodko się rumieniłeś, byłeś taki zawstydzony...
– To był zły pomysł, Akashicchi...- westchnął z jękiem Ryouta.- Ledwie byłem w stanie normalnie chodzić z tym wibratorem we mnie! A ty specjalnie włączałeś go za każdym razem, gdy rozmawiałem z kimś ważnym! Psujesz mój wizerunek...- dodał, nadąsany.
– Psuję?- powtórzyłem z rozbawieniem, sięgając po nakładkę na penisa. Przymocowałem ją do członka Kise, zapinając dwoma małymi pasami i podłączając do niej maleńki kabelek połączony z pilotem.- Moim zdaniem byli tobą zauroczeni. Zwłaszcza ten grubas. Wyglądał jakby chciał cię przelecieć na miejscu.
– N-nie mów tak, to obrzydliwe...- mruknął Kise.
Uśmiechnąłem się szerzej, siadając okrakiem na jego udach. Sięgnąłem do szafki nocnej, na której Ryouta pozostawił klipsy z łańcuszkiem. Przymocowałem je do jego sutków, rozkoszując się jego cichym jękiem.
– O czym myślałeś, kiedy włączałem wibrator?- zapytałem z ciekawością.- Wspominałeś to, co robiliśmy przed balem, czy może wyobrażałeś sobie co cię czeka, gdy się on zakończy?
– Uhm...- Kise zarumienił się, zagryzając wargę.- Starałem się myśleć o czymś innym, żeby nie dojść...
– Przecież i tak nie mógłbyś dojść – zauważyłem.- No, a właściwie mógłbyś, postarałem się tylko o to, byś nie pobrudził spodni spermą.
– No właśnie! Gdybym doszedł, strasznie by to bolało...
– Ale ty lubisz, kiedy boli – zamruczałem mu do ucha, lekko gryząc jego płatek.
– Tu-tutaj może boleć, kiedy jesteśmy sami...- wyszeptał.- Ale w miejscu publicznym... Co, jeśli ktoś by się zorientował? Straciłbym pracę...
– Na całe szczęście nie jesteś już modelem – rzuciłem.- Tylko twoje rozbierane sesje mogłoby zagrozić twojemu wizerunkowi. Jako mój menadżer, wystarcza to, że nie kaleczę twojej ślicznej buzi.
– Nie mów w ten sposób!- krzyknął ze złością Kise.- Nie mów, że moja buzia...!
Wymierzyłem mu solidny policzek. Ryouta krzyknął cicho, a potem zamilkł, zaciskając drżące wargi.
– Nigdy – zacząłem spokojnym cichym tonem.- nie próbuj mi... rozkazywać... Ryouta. Jeżeli będę chciał powiedzieć, że twoja buzia jest śliczna, to powiem to bez zawahania. Jeżeli będę chciał powiedzieć, że śmierdzisz psim gównem, to tak właśnie powiem. A kto jest moim pieskiem, skarbie?- zapytałem z uśmiechem, delikatnie całując go w zaczerwieniony policzek.
– Ja – wyszeptał.
– Nie słyszę.
– Ja jestem twoim pieskiem – powiedział głośniej.
– Właśnie – odparłem, sięgając po skórzaną obrożę wykonaną na zamówienie. Czarna, nabijana ćwiekami, z napisem „Ryouta” pośrodku, zapisanym w alfabecie łacińskim.- Dobry piesek. Odwiążę cię teraz, a ty, jak na pieska przystało, wyliżesz swojego pana, tak?
– Tak, panie...
Sięgnąłem po leżący obok lampki kluczyk do kajdanek, po czym uwolniłem nadgarstki blondyna z ich uścisku. Kise położył dłonie na moich biodrach, wzdychając drżąco i przysuwając mnie do siebie. Odrzuciłem zbędną zabawkę na bok, kładąc dłonie na ramionach Ryouty, kiedy ten zaczął lizać lewy bok mojej szyi. Westchnąłem cicho, przymykając oczy.
– Niezbyt wygodnie mi w tej pozycji – stwierdziłem.- Wolę się położyć.
– Dobrze, Akashicchi – westchnął cicho Kise.
Odsunął dłonie, ja zaś zsunąłem się z jego nóg i położyłem wygodnie na materacu. Przy okazji chwyciłem pilot do nakładki, a kiedy Ryouta znów zaczął lizać moją skórę, włączyłem zabawkę. Blondyn jęknął, głośno zaczerpując powietrza.
– Grzeczny piesek nie powinien przestawać, jeśli pan mu tak nie kazał – zauważyłem.
Kise, zarumieniony po uszy, skinął głową, przełknął ślinę, a następnie pochylił się nade mną, by ponownie zacząć lizać moje ciało. Uniosłem się na łokciach, by móc przyglądać się jego biodrom, którymi poruszał nerwowo podczas wibracji. Zanim zaczęliśmy zabawę ostrzegłem go, że nie ma ściągać opaski na oczach, przez co nie mógł zobaczyć mojego uśmiechu.
Czułem narastające podniecenie. Fala przyjemności, spowodowana pieszczotami Kise, spływała w dół mojego ciała, kumulując się w kroczu, mój penis twardniał z każdą kolejną chwilą. Patrzyłem jak Ryouta z oddaniem liże moje sutki, potem brzuch, pępek i wewnętrzną stronę ud. Już chwycił mojego członka w dłoń, jednak odtrąciłem go ruchem nogi, podsuwając mu do ust stopę.
– Jeszcze nie – rzuciłem.
Wahał się przez chwilę, niechętnie puścił mą męskość, po czym zaczął z cichym pojękiwaniem lizać moją stopę. Czułem jak jego wilgotny, gorący język przesuwa się między moimi palcami, łaskocze skórę, podobnie jak przyspieszony oddech. Opadłem na materac, zagryzając wargę i poświęcając się tej chwili.
– Może pozwolę ci dzisiaj być na górze – zażartowałem.
– Naprawdę?!- wykrzyknął, przerywając lizanie.- Będę mógł, Akashicchi?!
– Zobaczymy jak grzecznym będziesz pieskiem – odparłem.
– Będę grzeczny, obiecuję! Zrobię wszystko, co mi każesz!
– Oczywiście, że zrobisz – prychnąłem cicho, siadając na łóżku. Przysunąłem się do jego krawędzi i podniosłem z podłogi duże dildo. Odłożyłem je na bok, a po chwili dołączyłem do niego butelkę lubrykanta oraz kulki analne. Podałem dildo Kise.- Wyciągnij z siebie wibrator, Ryouta. Chcę, żebyś pokazał mi jak się masturbujesz.
– Mas...?- zaczął cicho, badając palcami dildo. Było sporej wielkości, ze specjalną podkładką, która zapewniała wygodne trzymanie zabawki, gdy chciało się „ujeżdżać ją”.
– Na balu chodziłeś z wibratorem w tyłku przez ponad trzy godziny, jesteś doskonale przygotowany – powiedziałem.- Pokaż mi, jak wyglądasz, kiedy jesteś jeźdźcem.
– M-mogę pokazać to na tobie...- wyszeptał Ryouta, zagryzając wargę.
– Sprzeciwiasz mi się?- zapytałem chłodno.
– N-nie!- wykrzyknął, natychmiast wyciągając z siebie wibrator. Jęknął przy tym głośno, po czym postawił dildo na materacu, ustawiając się nad nim, jego uda drżały silnie. Prawą dłonią podtrzymywał podkładkę.- Tak dobrze, Akashicchi? W-widzisz wszystko...?
– Doskonale – odparłem z rozbawieniem, wylewając na dłoń lubrykant i rozsmarowując go po własnym odbycie. Wsunąłem w niego dwa palce, by się przygotować.- Zaczynaj, Ryouta.
Kise skinął posłusznie głową. Zagryzł wargę, opuszczając się powoli na dildo. Patrzyłem, jak znika ono powoli w jego wnętrzu, poniekąd zdumiony, a nawet zachwycony tym, w jaki sposób Kise potrafi zagłębić w sobie tak duży obiekt.
– Jak ci się podoba?- zapytałem, sięgając po kulki analne.- Co czujesz, Ryouta?
– Przy-przyjemnie...- westchnął.- Choć... wolałbym ciebie, Akashicchi...
– Bez wątpienia – zaśmiałem się cicho. Obsesja Kise na moim punkcie niezwykle mnie bawiła.
Wiedziałem, że Ryouta lada moment dojdzie. Podczas balu charytatywnego przez trzy godziny miał w sobie wibrator, który włączałem i wyłączałem wedle własnego widzimisię. Nie mógł wówczas dojść, ponieważ wytrysk uniemożliwiała mu specjalna nakładka na penisa. Teraz założyłem mu inną, znacznie „łagodniejszą”, która miała za zadanie pobudzać jego męskość wibracjami. Jeśli doliczyć do tego dildo, które właśnie ujeżdżał...
Chyba byłem zbyt łaskawym panem dla mojego pieska.
Przygryzłem lekko wargę, nawilżając lubrykantem kulki analne. Nadal nie zdecydowałem, czy pozwolę Kise być na górze, za każdym razem kończyło się to bowiem ostrym seksem, gdyż Ryouta nie potrafił się przy mnie – a może raczej we mnie – kontrolować. Nie przeszkadzało mi to, lubiłem gdy od czasu do czasu mnie rżnął, ale wszystko zależało od mojego nastroju.
Na razie miałem ochotę po prostu się z nim pobawić.
– M-mogę... m-mogę dojść, Akashicchi...?- jęknął Ryouta, cały rumiany na twarzy.- Nie wytrzymam już... dłużej...
– Więc przestań – rzuciłem, sięgając po pilot i wyłączając wibracje nakładki, którą miał na penisie.- Wyjmij dildo, odłóż je. Odpocznij chwilę, ale nie próbuj się ruszać.
Posłusznie spełnił polecenie. Westchnął cicho, siadając na piętach i oddychając głęboko. Jego członek prężył się jak struna, nie musiałem go dotykać, by wiedzieć jak bardzo był twardy.
Spoglądałem na twarz Kise, powoli wsuwając w siebie kulki analne. Wpychałem je tak łatwo, jakbym zatapiał je w gorącym maśle, byłem zupełnie rozluźniony i gotowy do prawdziwej zabawy.
Ale nie... jeszcze nie.
– A-Akashicchi...?- bąknął nerwowo Ryouta, który najwyraźniej na moment znów przestał oddychać, by wsłuchać się w otoczenie.
– Mmm?
– C-co robisz?- zapytał, wiercąc się w miejscu.
– Chciałbyś wiedzieć?- mruknąłem z uśmiechem, wzdychając głośno, kiedy czubek pierwszej kulki musnął wrażliwy punk mojego wnętrza.
– T-tak...- jęknął cicho.
– Nie możesz podglądać – szepnąłem, powoi wysuwając z siebie zabawkę i znów ją wsuwając.- Jak myślisz, co teraz przed tobą robię?
– Pieścisz się...- wymamrotał Ryouta niemal z żalem.- Pozwól mi zobaczyć, Akashicchi...
– Nie – westchnąłem, wymuszając z siebie ciche jęki, by nieco go podrażnić.- Mmm... To takie przyjemne, Ryouta...
– A-Akashicchi...- szepnął, powoli przesuwając dłoń do swojego krocza.
– Nie waż się!- Uniosłem głos.- Jeśli się teraz dotkniesz, nie zobaczysz mnie przez najbliższe dwa miesiące.
Kise zawył cicho z płaczem, wciskając pięści w materac i oddychając głośno, szybko. Dobrze wiedział, że mogę spełnić swoją groźbę. Już raz zdarzyło się, że mnie nie posłuchał mimo ostrzeżenia i zostawiłem go na cały miesiąc, wyjeżdżając do Kanady. Uprzedziłem, że jeśli ośmieli się puścić z innym, to już nigdy mnie dotknie, wobec tego pozostawała mu tylko własna dłoń.
Podniosłem się z pozycji leżącej i na kolanach zbliżyłem się do Kise, stając nad nim okrakiem i kładąc dłonie na jego ramionach.
– Ty nimi poruszaj – zażądałem, chwytając jego dłoń i kierując ją do wciąż we mnie tkwiących kulek.
Ryouta jęknął drżąco, powoli wysuwając je ze mnie i na powrót wsuwając. Wygiąłem delikatnie biodra, by móc intensywniej odczuwać tę pieszczotę. Kiedy Kise drugą dłonią sięgnął do mojego członka, natychmiast ją odtrąciłem.
– Nie wolno – rzuciłem.
Westchnął, odsunął dłoń, niepewnie kładąc ją na moim udzie. Pocałowałem go lekko w usta, poruszając biodrami i sam nabijając się na zabawkę. Roześmiałem się cicho, kiedy Kise znów zaczął się wiercić i skomleć jak zbity pies.
– Tak dobrze – szepnąłem mu do ucha.- To lepsze niż twój penis...
– Uch...
– Wystarczy, wyjmij je – rozkazałem.- Chcę, żebyś stanął na czworakach, odwrócony do mnie.- Sięgnąłem po bicz, który wcześniej czule głaskałem na fotelu. Nie był przesadnie cienki, jego pasy były mocne i grube, ale na tyle szerokie, by zostawiać na ciele jedynie czerwone ślady, a nie krwawe pręgi.- Wypnij się.
Ryouta znów grzecznie mnie podsłuchał. Jego ciało trzęsło się delikatnie, był na skraju wytrzymałości, a jednak posłusznie spełniał każde kolejne polecenie, jakby wręcz liczył na nagrodę.
Zdecydowałem, że jej nie dostanie. Nie pozwolę być mu na górze.
Stanąłem na łóżku i zamachnąłem biczem dla wprawy, by rozluźnić i przygotować nadgarstek. Pasy świsnęły głośno w powietrzu, alarmując Kise, który drgnął nerwowo, jakby próbował się uchylić. Widziałem jak zacisnął dłonie w pięści, opierając je o poduszki.
Pierwsze uderzenie wymierzyłem w jego prawy bok. Krzyknął, załkał cicho, spiął się cały, ale nie próbował uciec, ani nie błagał, bym tego nie robił. Odczekałem chwilę, nie odliczając jednak czasu – nigdy tego nie robiłem. Razy musiały być w różnych odstępach czasowych, nagłe, niespodziewane, silne i bolesne – a co za tym idzie, wyjątkowo rozkoszne dla takiego masochisty jak Ryouta.
Kolejny raz wymierzyłem dokładnie to w samo miejsce. Blondyn krzyknął ponownie, tym razem o wiele głośniej. Jego ciało w tym miejscu zrobiło się czerwone, widać było wyraźnie plamę na bladym ciele. Zamachnąłem się ponownie, uderzyłem w pośladki. Zapłakał. Kolejne uderzenie w plecy – krzyk, kolejne – lewy bok i znów krzyk, ozdobiony cichym łkaniem. Oparłem lewą stopę o jego lewy pośladek, a potem zamachnąłem się porządnie na jego prawe udo.
Krzyknął boleśnie, upadł bez sił na materac.
– Liczę do pięciu – westchnąłem ciężko.- Raz, dwa, pięć.
Zdążył. Wiedział, że nie będę liczył dokładnie do pięciu, dlatego szybko poniósł się w momencie, gdy wypowiadałem ostatnie słowo. Pochwaliłem go w myślach, uśmiechnąłem się lekko.
Odrzuciłem bicz i wziąłem do ręki knebel w postaci kulki. Była ona wypełniona otworami, dzięki czemu Kise mógł dalej bez problemu oddychać, kiedy umocowałem ją w jego ustach. Wyciągnąłem z małej paczki jedną prezerwatywę, naciągnąłem ją na swojego członka i uklęknąłem przed wypinającym się Ryoutą, przy okazji szykując pod ręką czarną klepkę z ćwiekami.
Nie musiałem używać żadnego lubrykanta, Kise był bowiem mokry jak zawodowa prostytutka, w dodatku idealnie rozszerzony i gotowy na przyjęcie mnie. Może i nie miałem przesadnie wielkiego członka, ale dzięki naszym zabawom opanowałem techniki, dla których Ryouta stracił głowę.
Wsunąłem się w niego, dla ułatwienia przytrzymując jego pośladki, mocno zacisnąwszy na nich dłonie. Zacząłem poruszać się w stałym tempie, wbijając się w Kise wręcz łagodnie – zupełnie jak podczas zwykłego seksu. Mimo, że za takim nie przepadał, wcześniejsze zabawy pobudziły go na tyle, że teraz najwyraźniej doznawał intensywnej przyjemności, na którą reagował głośnymi jękami i westchnieniami.
– Och, Akashicchi...- wymruczał, zwieszając głowę i sięgając dłonią do swojego penisa.- Jak dobrze... Twój penis... we mnie... jak dobrze...
Sięgnąłem po klepkę z ćwiekami i bez ostrzeżenia wymierzyłem mu nią solidnego klapsa. Krzyknął boleśnie, zaciskając kurczowo ścianki odbytu na moim członku. Przyspieszyłem więc ruchy bioder, rozkoszując się tym doznaniem. Gdy tylko mój kochanek przyzwyczajał się do tempa w jakim go posuwałem i na powrót się rozluźniał, wymierzałem mu kolejne bolesne razy, przymykając z rozkoszą oczy.
Po dwóch czy trzech minutach zacząłem zapominać o zadawaniu Ryoucie bólu. Poddałem się przyjemności i temu, by w pierwszej kolejności zaspokoić swoje własne pożądanie. Sam Kise doszedł już niemal na początku, pozwoliłem mu bowiem, by w końcu odczuł ulgę, spuszczając się na pościel.
Odrzuciłem klepkę i po raz ostatni przyspieszyłem ruchy, mocno wbijając się w gorące i ciasne wnętrze Ryouty. Moje jądra uderzały głośno o jego pośladki, w akompaniamencie jęków rozkoszy i przyspieszonego oddechu. Widziałem, że Kise powoli traci siły choćby na to, by utrzymywać się w obecnej pozycji. Patrząc na jego wysiłek, by nie upaść na materac, niemal się rozczuliłem – tak bardzo starał się zadowolić moje oczekiwania, nawet jeśli był to dla niego prawie że nadludzki wysiłek.
Doszedłem, zagryzając wargę i starając się nie jęczeć zbyt głośno, by nie dać mu tej satysfakcji. Uwielbiał tego słuchać, a ja uwielbiałem milczeć podczas orgazmu, robiąc mu na złość, jednak tym razem byłem zbyt rozkojarzony i podniecony, nie mogłem się powstrzymać.
Powoli i z przeciągłym westchnieniem wysunąłem się z niego i zdjąłem prezerwatywę, odrzucając ją na podłogę, obok dwóch pozostałych. Kise opadł z jękiem na brzuch, ja tymczasem rozsiadłem się wygodnie obok niego, opierając plecami o poduszki i sięgając po butelkę wody mineralnej. Upiłem kilka łyków, zerkając na mojego kochanka.
– Żyjesz?- zapytałem.
– Mhm – mruknął, odwracając ku mnie twarz i zdejmując z oczu przepaskę. Westchnął, układając pod głową ręce i spoglądając na mnie.- Jestem wykończony.
– Sam się prosiłeś.
– Nie narzekam.- Uśmiechnął się słabo.- Tylko mówię.
– Rano będzie powtórka.
– E-eh? Tak szybko?!- Spojrzał na budzik stojący na szafce nocnej po mojej stronie.- Jest prawie trzecia, Akashicchi!
– Trzy godziny snu ci starczą, prawda?- Pogłaskałem go po głowie, posyłając mu leniwy uśmiech.- Chyba, że wolisz pójść do pracy z wibratorem w tyłku. Tym razem będzie robił ci dobrze tak długo, dopóki nie padnie w nim bateria.
– W porządku, wolę ciebie...- westchnął ciężko, przymykając z rozkoszą oczy, gdy wciąż gładziłem jego włosy.- Trzy godziny, tak? Chyba jednak dam radę...
Prychnąłem cicho z rozbawieniem i pokręciłem z politowaniem głową. Ryouta był naprawdę głupi, jeśli sądził, że mówiłem poważnie.
Nie zamierzałem czekać do rana. Starczy mi góra pół godziny.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńYuuki-senpai, czekałam na to od kilku dobrych dni.
To było cudowne, nic więcej nie dodam. 💜
Przez caluteńki seansik przy czytaniu, myślałam że parsknę głośnym i perlistym śmiechem.
OdpowiedzUsuńMoja Mama, to bała się, że pęknie mi zaraz twarz bo byłam wręcz spuchnięta, ale wytrwałam!
Akakisiaki, zakonczone kompletnym powodzeniem!
Kocham Cię, Senpai, kocham!
Miłego wieczorku i smacznej kolacyjki!
Bardzo się cieszę, że się podobało, kochana! ^^ Dziękuję ogromnie za komentarz ♥♥♥
UsuńHehe, uehehehee * diaboliczny śmiech* to ja!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile się wyczekałam na tego shota xD
Lecz... zanim przejdziemy do komplementów
"Nie musiałem używać żadnego lubrykanta, Kise był bowiem mokry jak zawodowa prostytutka, w dodatku idealnie rozszerzony i gotowy na przyjęcie mnie."
Lubrykanta? A nie lubrykantu ;)
Ale to chyba jedyne co wyłapałam...
Tak więc do rzeczy
Jesteś kochana!!!
Jestem wielką fanką BDSM/SM, a tu taki prezencik =^^=
Strasznie mnie męczyło jak się za to zabierzesz i z czym to się w yaoicach podaje, gdyż tak było to pirrwsze homoopowiadanie o tej tematyce, które przeczytałam :)
Jestem usatysfakcjonowana
Miód, orzeszki i ambrozja
PS. Czekam na obiecaną notkę ^°^
Lubrykanta c: "Lubrykantu" to zła forma, nie ma takiej w słowniku xD
UsuńYaaay : D Cieszę się, że się podobało! *-* No wiesz, nie jestem za dobra w takich klimatach, lubię tylko o nich czytać xDDD (Ah, Złamane Skrzydła. Polecam *-*)
Bardzo dziękuję za komentarz! ^^ Pozdrawiam cieplutko c:
A przez przypadki się nie odmienia? ;-;
UsuńI już wiem nad czym spędzę ten piątkowy wieczór >:)
Google mówi, że jest lubrykantu, słownik na blogspocie mówi, że nie ma. I bądź tu mądry. Trzeba napisać do Miodka :D
UsuńMiodek nie jest nam potrzebny xD
Usuńhttp://aztekium.pl/przypadki.py?tekst=lubrykant&lang=pl
c:
Oj, na tej stronce bym się nie wzorowała, bo widziałam wiele dziwnych błędów ;)
UsuńTo w takim razie może ta:
Usuńhttp://wordlist.eu/slowo/lubrykant
albo choćby tu:
http://www.teksty-piosenek.com.pl/odmiana/s/lubrykant
No w każdym razie wszędzie widzę "lubrykanta", także ... c:
Ani pwn, ani wsjp nie mają tej odmiany :( imho nieżywotny pochodzenia obcego musi mieć -u, ale skoro w normalnych słownikach go nie ma, to podejrzewam, że obie wersje są poprawne, bo to nowy wyraz (taaaa, nowy :D), tak jak blog, smartfon czy inne "ciekawe" wyrazy.
UsuńŻeby nie było, że się czepiam - nie czepiam się, piszę to z czystej ciekawości, bo sama też szukałam tej odmiany i... nie znalazłam. ;)
https://pl.wiktionary.org/wiki/lubrykant
UsuńJa ogólnie kocham Akashiego, więc łyknę każdy pairing. No i kocham Kise, więc... wiadomo :)
OdpowiedzUsuńaha, i kocham BDSM, nie tylko czytać, ale i pisać. W życiu też praktykuję, to moja słabość ;)
Jeżu, uwielbiam takiego Akashiego.
Nie mogę, brak mi słów. Przeczytałam jeszzce raz i chciałabym tyyyyle napisać, ale zbieram szczękę z podłogi. Znowu. Kocham twój styl pisania.
UsuńKise jako uległy piesek jest cudowny. Nawet mu to pasuje. Jak cholera. I wibrator na przyjęciu? Akashi, you bitch :D~!!!
Myślę, że oni świetnie się nadają do takiego związku. Akashi jest sadystyczny i dominujący, a Kise uległy, słodki, trochę zadziorny, ale posłuszny i grzeczny. NO i to, jak się starał, żeby Akashiemu było dobrze. Kochany jest.
Ja ogólnie lubię różne "gadżetowe" sceny, bo pokazują, że autorka ma wyobraźnię :D
Naprawdę bardzo się cieszę, że tak się podoba xDDD Sado-maso to nie moje klimaty jeśli chodzi o pisanie, ale skoro to Wam się spodobało, to jeszcze postaram się cosik kiedyś napisać :D
UsuńKhemmmm, nie twoje klimaty? To ciekawe, bo piszesz bardzo dobrze :P
Usuń50 shades of Akashi
OdpowiedzUsuń+ znowu zajebiste zdanie końcowe XD
wrócę tuuu
Ah, dawno nie czytałam czegoś z sado-maso. Co prawda u Ciebie wyglądało to dość delikatnie, można by powiedzieć - mogło być gorzej (pozytywne gorzej - w znaczeniu brutalniej; mogło być brutalniej) Ale podobało mi się. Lubię, kiedy do opowiadania dodawany jest taki smaczek, w tym wypadku SM.
UsuńPodobało mi się niezmiernie, Jak zwykle wszystkie sceny było opisane wręcz profesjonalnie (XD NIE WIEM CZEMU, ALE ŚMIESZY MNIE TO OKREŚLENIE W TAKIM TEMACIE, JAK PISANIE PORNO XD) Kontynuując: 10/10. Genialne, super, fajne, fajne, mimo tego, że AkaKise to pairing, który mało mnie rusza. Ale bardzo mi się podobało!
Ano, to przez to, że nie jestem jeszcze dobra w takich klimatach (co ja poradzę, nie mam serca tak krzywdzić Kisi ;_;), ale spokojnie, z czasem dam Wam takiego harda, że ho ho xD
UsuńAle cieszę się, że opko się spodobało ^^ Dziękuję za komentarz ^^ ♥
Yuuki-chan! Jestem! ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem za bardzo, jak skomentować... oczywiście wyszło ci bosko, jak zawsze. AkaKise to nie jest mój ulubiony pairing, ale wyszło fajnie. Chociaż z drugiej strony jeśli miałabym z kimś shippować Akasha, to Kise to i tak najlepszy wybór. No bo Kisia taka uległa i słodka xD A w innych pairingach z Akashem nigdy nie wiem, kto powinien być seme...
Kise taki masochista O.O Aż mnie samą bolało, jak czytałam to o biczu... jestem za wrażliwa xD No ale co zrobić z dziewczyną, która uważa za zbrodnię zabicie pająka oraz podczas spacerów ciągle się gapi pod nogi, by nie zgnieść przypadkiem mrówki? :<
Mimo to opowiadanie całkiem zabawne...
'Zdecydowałem, że jej nie dostanie. Nie pozwolę mu być na górze'. Nie wiem czemu, ale akurat wyobraziłam sobie Akashiego z okresem i mającego ciągle jakieś fochy i zachcianki xD Dobry materiał na kolejne opowiadanie :')
'Raz, dwa, pięć'. A myślałam, że tylko ja tak liczę... szczególnie przysiady na wuefie xD
Ale końcówka epicka xD Yuuki-chan, MUSISZ opisać kiedyś Kisiaczka w pracy z wibratorem w tyłeczku xD Niech rozkocha w sobie cały świat! Caały świat... CAAAŁY ŚWIAT! *śpiewu śpiewu*
Opisy ci tutaj wyszły niezwykle... żywo xD Bardzo łatwo było wyobrazić sobie dany widoczek (oh yeah) :')
Chcę PPP AoKagęęę! Tak, masz rację, wszyscy to kochają :')
Zaczyna mi się chcieć spać, mózg mi się wyłączył, idę sobie zrobić kawę, więc papa xD Na do widzenia pochwalę się, jakim geniuszem jestem, że przecięłam sobie palca zeszytem od matematyki. Boli :c
No to buziaki, do zobaczenia!
~Meyrin
Oj, to taka dobra duszyczka jak Ty chyba powinna unikać tego typu shotów? xD Choć bardzo mi miło, że postanowiłaś przeczytać i nawet się spodobało :D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz! ^^ Pozdrawiam i do zobaczonka w następnym *3*
Łoooo (✧▼✧) *gapi się i sparkli*
OdpowiedzUsuńWcześniej tego nie mówiłam ale kocham te klimaciki BDSM i sado-maso
Tym shocikim mnie zachwyciłaś (ฅ>ㅅ<ฅ)♡
Wyliczając od początku:
1.Podobał mi się Akashi, który był...no...ten...taki a nie inny *-*
2.Kise, który był jak rasowy piesek (raczej chiuaua niż owczarek niemiecki ale nieważne ;-;)
3.te wszystkie zabaweczki ( ͡° ͜ʖ ͡°) których używali
4..i oczywiści Akashi-seme (jakoś nie potrafiłam sobie wyobraźić Kise ujeżdżającego Akashiego i dziękuje że nie musiałam ;-;)
Długo wyszekiwałam tego schota i wiedziałam że będzie dosyć "specyficzny" ale nie myślałam że nam yuukiś sprezentujesz BDSM ^^ Teraz po przeczytaniu siedzę z wielkim bananem na twarzy i myślle co by się działo dalej -chłe chłe chłe kosmate myśli:on-
Tak więc śle całuski i weny życzę na więj takich shocików
PS:czy planujesz może w dalekiej przyszłości napisać kolejny shot bądzi opko w takich klimatach? Jeśli tak to bardzo bym chciała Akashiego z kuroszkim *-* już sobie wyobrażam związanego i biczowanego kuroszka...-nie świntusz taki minamiś bo się ludzi gapią-
Także tego...do następnego ヾ(¯∇ ̄๑)
~minami
Ojojojoj, w pairingach gdzie "mniejszy" facet jest seme zdecydowanie wolę uniknąć sytuacji gdy "większy" facet uke ma go ujeżdżać xD
UsuńCieszę się ogromnie, że shotcik się spodobał c: I tak - chociaż bdsm to nie moje klimaty jeśli chodzi o pisanie - będę miała w planach coś jeszcze napisać, nad pairingiem się zastanowię c:
Dziękuję za komentarz, do zobaczonka ^^
AkaKise
OdpowiedzUsuńSadomaso
Akashi taki... Mrrr zuy.
Kise taki... mrrr piesek.
Mrrr
Podobało mi się.
Bardzo<3
Bardzo się cieszę ^^ Dziękuję za komentarz :D
UsuńBoszzz...to jest takie cudowne <3
OdpowiedzUsuńMusiałam odczekać dwa dni żeby napisać jakiś komentarz (gdybym napisała od razu to byłyby to takie głupie i zawstydzające rzeczy, że na następny dzień zapadłabym się pod ziemię xD)
Tak właściwie to nie przepadam za AkaKise, ale to bardzo, ale to bardzo mi się podobało ^^
Sei-chan taki władczy sadysta <3 Kise to chyba zawsze miał skłonności masochistyczne, taki niewolnik jak w typowych hardach, które czasami czytam (ups...wydało się xD).
Szczerze to trudno było mi zasnąć po przeczytaniu tego shota (powiedzmy, iż miałam tzw. krwotok z nosa xD), no ale było warto ;)
Pisz więcej sado-maso! Wychodzą Ci naprawdę świetnie (ekhm...mam nadzieję, że kiedyś pojawi się taki mocny hardzik *.* hihi).
No nic chyba sobie przeczytam jeszcze raz xDD
Pozdrowionka ;)
Ps: Mam nadzieję, że nie napisałam nic przesadnie dziwnego...
Ah, daj spokój, a co ja mam powiedzieć? xD Tyle w życiu zawstydzających scen porno opisałam, ale jednak publikuję od razu xDD
UsuńCieszę się ogromnie, że opko się spodobało *-* Z całą pewnością jeszcze jakieś napiszę, może tym razem mocniejsze :D (choć naprawdę nie mam serca za bardzo krzywdzić moje cudaczki ;_;)
Dziękuję za komentarz! ^^
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń