[Anarchia] Rozdział dwudziesty piąty



Zalegli na łóżku powoli, ostrożnie, jakby mieli cały czas tego świata. Kuroko położył się na plecach, rozsuwając nogi i wpuszczając między nie Akashiego, obejmując ramionami jego szyję. Seijuurou całował go czule, moszcząc się wygodnie, starając się przybrać taką pozę, by mógł w niej trwać długo i by nie cierpnął. Od tej chwili każdy centymetr z dala od Tetsuyi miał przynosić ze sobą zimny powiew wiatru.
Futon w sypialni Kuroko był miękki i przyjemny w dotyku, pachniał morską bryzą. Mężczyźni zatopili się w nim, wciąż ubrani. Nie spieszyli się, nie chcieli, by ta chwila była nagłym kaprysem, niespodziewanie wzbudzoną żądzą i pożądaniem, spełnioną i zaspokojoną zbyt pospiesznie – obaj pragnęli, aby trwała długo, bardzo długo. W ten sposób mieli się nawzajem poznać, mieli wyczuć swoje potrzeby, swoje serca i swoje dusze. 
Ten akt był dla nich czymś więcej niż tylko przyjemnym, przygodnym seksem. Miał być odpowiedzią na najważniejsze z gnieżdżących się w ich umysłach pytań.
Powoli, guzik po guziku, Seijuurou rozpinał koszulę Tetsuyi. Stanowiły one swoistego rodzaju odliczanie – jeden guzik, drugi, trzeci... jeszcze kilka, a Akashi przekroczy pierwszy z wielu progów. To było poniekąd zabawne uczucie. Zupełnie jakby odwiązywał wstążki zapakowanego prezentu, jakby zjadał wierzchnią warstwę deseru, aby dostać się do jego znacznie bardziej smakowitego wnętrza. Uśmiechnął się pod nosem, spoglądając w błękitne oczy Kuroko, który obserwował leniwe ruchy jego palców. Na twarzy Tetsuyi nie malowało się żadne widoczne uczucie, jednak usta miał odrobinę rozchylone, a jego klatka piersiowa poruszała się powoli wysoko w górę i opadała.
Już po chwili odliczanie zostało zakończone. Akashi odsunął poły materiału, muskając przy okazji czubkami palców talię Kuroko, który wzdrygnął się momentalnie i wydał z siebie krótki śmiech. Seijuurou uśmiechnął się z rozbawieniem, ponawiając złośliwie dotyk. Był zaskoczony, gdy odkrył, że z lubością obserwuje reakcję Tetsuyi na łaskotki.
Spojrzał na jego tors – blada skóra bez najmniejszej skazy, bez choćby jednego pieprzyka. Różowe, odznaczające się na niemal białym tle stwardniałe z podniecenia sutki. Akashi powoli przesunął dłońmi po bokach Kuroko, a kiedy zbliżył się do jego piersi, skręcił w ich kierunku. Bardzo powoli przesunął rozgrzanymi palcami po skórze, patrząc jak opuszkami zbliża się do różowych punkcików. Tetsuya odetchnął głęboko, a kiedy wypuszczał z płuc powietrze, Seijuurou wychwycił w tym westchnieniu lekkie drżenie. Czy jego dotyk podobał się Kuroko? Czy Tetsuya reagował na niego z czystej przyjemności dotykania, czy może znów działało tu to niezwykłe uczucie, którego żaden z nich nie był w stanie do końca opisać?
Akashi zwrócił spojrzenie swych czerwonych oczu na twarz Kuroko. Mężczyzna wydawał się być spokojny, nie licząc odrobinę przyspieszonego oddechu. Przymknął oczy, kiedy Seijuurou dotknął jego sutków i przesunął po nich palcami – powoli, każdy z jego palców przytrzymywał sterczącą górkę, a potem puszczał. Przy tym Akashi cały czas spoglądał Tetsuyi w twarz, i robił to tak długo, dopóki nie poddał się jego kuszącym ustom i nachylił się, by znów je posmakować, by zatopić się w nich bez pamięci.
Całował go czule, pieszczotliwie, niczym dawno niewidzianego kochanka. Sunął dłońmi po jego ciele; po ramionach, torsie i brzuchu, wciąż powoli, wciąż nieznośnie powoli, choć jego dłonie drżały, gdyż nawet one głodne były tego dotyku, spragnione ciepła bladej skóry pod sobą. Miejsca, których dotykał sam Kuroko, paliły go niemiłosiernie – kark, barki, ramiona, nawet włosy zdawały się płonąć żywym ogniem, kiedy Tetsuya pieszczotliwie przeczesywał je palcami.
Akashi nie wiedział, czy to on mruczał podczas pocałunków, czy może jednak Kuroko. Łaknął jego dotyku, jego objęć, jego uczuć i troski, którą instynktownie w nim wyczuwał. Z jakiegoś powodu pragnął po prostu być blisko niego – być może to ze względu na to, że wychowywał go surowy i wyrachowany ojciec, który wiele od niego wymagał i wiele po nim oczekiwał. Seijuurou nigdy nie zaznał prawdziwej czułości i miłości; nie miał matki, jedynie kochanki, ale te lgnęły do niego albo z powodu pieniędzy, albo po prostu zabawy. Bywały namiętne, rozkosznie czułe i powolne, ale nigdy nie czuł od nich niczego więcej prócz ciała.
Tetsuya zdawał się dawać mu coś więcej. Zdawał się otwierać przed nim także serce i duszę, swój umysł – wszystko, co posiadał. Dla niego nie była to zwykła przygodna noc z ledwie poznanym facetem. Kuroko wiedział, albo przynajmniej domyślał się tego, co czuł do Akashiego i nie obawiał się mu tego okazać, odpowiedzieć na wezwanie, które słyszało jego serce.
Seijuurou niezwykle to poruszało.
Znów czule pocałował Kuroko, niepewien, czy na pewno odpowiednio okazuje mu wdzięczność i uczucie. Miał nadzieję, że Tetsuya odbiera go w taki sam sposób, w jaki Akashi odbierał błękitnowłosego. Ku jego niepocieszeniu miał wrażenie, że każdy kolejny czuły gest Kuroko zagłusza jego własny.
To było błędne koło – nawet jeśli przyjemne, to wciąż koło. Jak powinien okazać Tetsuyi to, co czuł?
Dłonie Kuroko zaczęły po chwili błądzić z wolna po ciele Akashiego. Już po chwili Seijuurou pomagał mu ściągnąć z siebie koszulę. Odrzucił ją na bok, po czym przerwał pocałunek, choć nie odsuwał się za bardzo. Szybko zastanowił się, jaki powinien być jego kolejny krok. Czy zdjąć z Tetsuyi koszulę? A może ściągnąć spodnie? Jego, albo Kuroko. A może... może znów pochylić się nad nim i zacząć muskać wargami to blade ciało, tak delikatne, tak kuszące?
Ostatecznie Seijuurou poddał się instynktowi. Pociągnął lekko poły koszuli Tetsuyi, a kiedy mężczyzna uniósł się nieznacznie, ściągnął z niego niepotrzebne odzienie i pochylił się, składając na jego skórze czułe pocałunki.
Powoli, powolutku... bo po cóż się spieszyć? Mieli przed sobą całą noc, sen z całą pewnością nie nadejdzie, dopóki nie załatwią tego, co rozpierało ich duszę, co niemal rozrywało od środka ich spragnione serca. Sunął więc wargami niespiesznie, pieszcząc najpierw obojczyki, potem barki, szyję, ramiona, piersi... Na długie, rozkoszne chwile zatrzymał się na sutkach. Pieścił je językiem, zgadując, że na mężczyznę działa to równie dobrze, jak na większość kobiet – łaskotał je czubkiem języka, drażnił zębami, a potem ssał mocno w ramach zadośćuczynienia. Po westchnieniach Kuroko zgadywał, że robił to dobrze. Z zaskoczeniem zauważył, iż odnajduje przyjemność w tych odgłosach, o wiele większą, niż, jak zdawało mu się teraz, przesadnie głośnych jękach swych poprzednich kochanek. 
Członek w jego spodniach pulsował boleśnie, napierając na materiał. Obaj mężczyźni swoimi powolnymi pieszczotami sprawiali sobie tyleż samo cierpienia co rozkoszy, ale żaden z nich nie śmiał przyspieszyć poczynań. Żaden nie chciał uczynić ten akt podobnym do jakiejkolwiek wcześniej w ich życiu.
Minęło prawie dziesięć kolejnych minut, gdy w końcu zdecydowali się rozebrać – i to tylko dlatego, że było im po prostu zbyt gorąco. Seijuurou ocierał się teraz o Kuroko, całował go zapamiętale, gładził jego miękkie włosy, pieścił spierzchnięte usta wargami, chłonął jego westchnienia. Ich członki były teraz złączone, Akashi co chwila sięgał ku nim dłonią, lecz nie po to by je pieścić, a po prostu by oprzeć jeden o drugiego, jeśli przypadkiem któryś z nich umknął z miłosnego uścisku. Byli wilgotni i rozpaleni, dyszeli cicho, wpatrując się w siebie z namiętnością odbijającą się w ich oczach. 
Obok futonu leżała przygotowana wcześniej przez Tetsuyę buteleczka lubrykanta. Akashi używał czegoś takiego tylko raz w życiu, gdy po raz pierwszy próbował seksu analnego z jedną ze swoich kochanek. Nie była to Nadia, tę poznał znacznie później. Nie pamiętał już imienia tamtej kobiety, ale pamiętał, że była śmiała, odważna, lubiła eksperymentować. Sama czynność wsuwania w odbyt członka nie wprawiała wówczas Seijuurou w ekstazę, ale uczucie było przyjemne – znacznie ciaśniej i goręcej niż w pochwie, trochę mniej wilgotno, ale i tak dobrze.
Czy z mężczyzną powinien postępować tak samo, jak z tamtą kobietą? Nie pamiętał tamtych chwil zbyt dobrze... chyba po prostu posmarował odrobinę swojego członka i... i tyle, już mógł w nią wejść...
Pomogę ci – wyszeptał Kuroko ochryple i uśmiechnął się odrobinę, najwyraźniej sam nieco rozbawiony brzmieniem jego głosu. Akashi uznał, że jest uroczy, i że chciałby go jeszcze posłuchać.
Niestety, kiedy zobaczył jak Tetsuya wyciska na dłoń lubrykant, rozsmarowuje go na palcach, a następnie tymi samymi palcami zaczyna pieścić swój odbyt, Akashi zupełnie zapomniał o jego głosie.
To było tak niezwykle... erotyczne, tak seksowne, intymne. Nigdy do tej pory nie wpadł na to, że mógłby przyglądać się czemuś takiemu, nawet jeśli chodziło o kobiety – zarówno one jak i on sam zawsze byli gotowi, nie musiał patrzeć, jak kobieta się masturbuje. Kuroko co prawda nie do końca właśnie to robił, ale zdaniem Seijuurou można to tak było odebrać.
Z niemym zachwytem wpatrywał się w palce Tetsuyi, leniwie sunące po dziurce i rozsmarowujące w jej okolicach lubrykant. Kiedy następnie jeden z nich – wskazujący – wsunął się zgrabnie do wnętrza, Akashi wciągnął cicho powietrze.
Kuroko chyba na szczęście tego nie zauważył. Zagryzał lekko wargę, podkurczając palce u stóp. Poruszał powoli palcem w swoim odbycie, po chwili dołączając kolejny. Zamknął oczy, wzdychając z rozkoszą. Jego policzki były zarumienione, nawet w słabym świetle stojącej w kącie lampki Akashi mógł to dostrzec. Załamany, miotał spojrzeniem od twarzy Tetsuyi do jego odbytu, nie mogąc zdecydować się, który z tych obrazów powinien chłonąć uważniej.
Mmm, posmaruj palce, Akashi-kun – wyszeptał Kuroko, wysuwając swoje własne palce i opierając łokcie o futon.- Wsuń dwa, a potem dołącz trzeci... Dam ci znać, kiedy będę gotowy.
Seijuurou skinął głową. Rozumiał, że oto nadszedł ten moment, by posunąć się o krok dalej – i uznał, że to najlepsza z możliwych chwil. Czekali odpowiednio długo, oddawali temu odpowiednio długo cześć, by teraz zacząć czerpać prawdziwą rozkosz z ich zbliżenia.
Posłuchał instrukcji i zwilżył palce śliską substancją wyciśniętą z czarnej tubki. Rozmasował je powoli, niemal leniwie, klęcząc między nogami Kuroko i przyglądając się jego twarzy. Tetsuya oczy miał zamknięte, ale od czasu do czasu uchylał je, by obserwować poczynania Akashiego. Seijuurou nie miał zamiaru się nad nim znęcać – gdy tylko uznał, że jego palce są odpowiednio nawilżone, powoli i ostrożnie wsunął je w rozpalone wnętrze Tetsuyi.
Natychmiast ścianki jego odbytu zacisnęły się na jego palcach. Akashi spojrzał z niepokojem na błękitnowłosego, bojąc się, że zrobił coś nie tak, że może za szybko lub za mocno wsunął palce. Kuroko jednak szybko się uspokoił, po czym westchnął cicho, ledwie słyszalnie:
Zimne...
Seijuurou nie powstrzymał uśmiechu. Wrócił spojrzeniem do kuszącego krocza Tetsuyi, po czym zaczął poruszać ostrożnie palcami. Wyczuwał wyraźnie pomarszczone ścianki, wyczuwał również niezwykle wysoką temperaturę jego wnętrza. Miał wręcz wrażenie, jakby dotykał płynnej lawy i zastanawiał się, co poczuje, kiedy jego członek w końcu zastąpi palce.
Na razie jednak nie spieszył się. Chciał dobrze przygotować Tetsuyę, chciał sprawić mu tyle przyjemności, ile tylko potrafił – a wierzył, że potrafi jej sprawić wiele. Wobec wsuwał powoli palce i wysuwał je, od czasu do czasu zaginał je lekko, zahaczając o ścianki tuż u dziurki, albo wręcz przeciwnie – głęboko, muskając prostatę. Czujnie obserwował, czy może raczej wyczuwał, jak Kuroko rozluźnia się i ochoczo przyjmuje w sobie jego palce, jak wygina nerwowo kręgosłup i porusza powoli biodrami, sam nabijając się na jego dłoń. 
Członek Akashiego niemal eksplodował na ten widok. Mężczyzna musiał zagryzać mocno wargi – mocno, prawie do krwi – aby nie wbić się gwałtownie w Kuroko i wziąć go siłą, szybko, boleśnie, by zaspokoić swoje rosnące, dzikie żądze. 
Serce szalało w jego piersi, ale jakoś zdołał się uspokoić. Dodał trzeci palec, jednocześnie wolną dłonią pieszcząc jądra Tetsuyi. Robił to jednak tylko przez chwilę. Kiedy zauważył, że Kuroko zaczyna oddychać szybko i płytko, a jego dłonie zaciskają się kurczowo na pościeli, Akashi natychmiast zwolnił pieszczoty, a potem przerwał na długie sekundy, a w końcu parę minut. Kuroko nie mógł jeszcze dojść, jeszcze nie teraz! Nawet, jeśli błękitnowłosy jęknął boleśnie i zmarszczył mocno brwi, ledwie nad sobą panując, Seijuurou pod tym względem postanowił być bezlitosny.
Jeśli któryś z nich miał dojść, to tylko wówczas, gdy będą złączeni.
W końcu stwierdził, że może wznowić pieszczotę. Poruszał trzema palcami we wnętrzu Kuroko, tym razem na tyle tylko, by poczuć, że mężczyzna się rozluźnia. Jego oddech, dopiero co uspokojony, powoli, ledwie zauważalnie zaczął przyspieszać. Wówczas Seijuurou wycofał dłoń i przysunął się ostrożnie. Ruch na futonie kazał Kuroko unieść powieki, wobec czego i tak nieco się spiął w oczekiwaniu na ostatni etap ich pieszczot, jednak ze względu na wcześniejsze przygotowanie, nie sprawiło mu problemu ponowne rozluźnienie się.
Wkrótce więc Seijuurou mógł wsunąć w niego swojego penisa – najpierw jednak potarł nim o rowek, przesunął całą jego długością między pośladkami błękitnowłosego. Dopiero wówczas, czując się podrażniony do granic możliwości, z głośnym westchnieniem wsunął się w mężczyznę.
Obaj wydali z siebie krótkie okrzyki przyozdobione westchnieniem. Kuroko zacisnął ścianki odbytu na członku Seijuurou. Akashi wbił palce w pościel i zacisnął je na niej kurczowo, oddychając szybko przez nos i uspokajając się. Jego głowę wypełniały teraz jedynie przymiotniki opisujące stan, w którym się znalazł: gorące, przyjemne, ciasne, cudowne, gorące...
Odetchnął drżąco, czując napływające do oczu łzy. Nie miało to nic wspólnego ze wzruszeniem czy wzniosłością chwili, po prostu zbyt długo katował się obserwowaniem i pieszczeniem Kuroko, sam nie zaspokajając własnych nasilających się potrzeb, wobec czego teraz, kiedy nagle spłynęła na niego tak potężna fala rozkoszy, ledwie był w stanie nad sobą panować.
Akashi-kun...- wyszeptał Kuroko, chwytając dłońmi jego nadgarstki.
Seijuurou chwilę zajęło, nim uspokoił się i był gotów zacząć się poruszać. Pochylił się nad Tetsuyą, by go pocałować, jednak nie mógł długo tego robić, gdyż pieszczota ta odbierała mu tak potrzebne mu teraz powietrze. Trzymał więc jedynie usta tuż przy jego ustach, oddychając głęboko i tylko muskając wargami jego wargi, jego policzki, nos i czoło, jego szyję i barki – a przy tym poruszał się w nim powoli, czule, lecz jednocześnie zapamiętale. 
Kuroko zaczął pojękiwać – z początku cicho, ledwie dało się to odróżnić od rozkosznego westchnienia, lecz z czasem mężczyzna przestał panować nad swym głosem. Oddychał ciężko, głęboko, wypuszczając z siebie spazmatycznie westchnienia, szepcząc nazwisko Seijuurou, wydając z siebie jęki.
Akashi nie pozostawał mu dłużny, reagował podobnie, choć starał się ograniczyć, nie chcąc marnować czasu na jęki, woląc wykorzystać go po to, by całować i pieścić Tetsuyę, ile tylko mógł. Czuł nadchodzące spełnienie, nadchodzące o wiele za szybko, niechciane, a jednak nieznośnie wyczekiwane, przynoszące radość, ekstazę...
Seijuurou czuł wyraźnie, że Kuroko czuje to samo – dowód na to ujrzał w jego błękitnych oczach, wpatrujących się w niego z tym niezwykłym uczuciem. Uczuciem, za którym nieświadomie gonił całe życie...

W restauracji zrobiło się dosyć tłoczno. Dochodziła godzina dziewiąta wieczór i większość mieszkańców Tokio zakończyła pracę, wobec czego nic dziwnego, że udali się na posiłek w gronie rodziny czy znajomych, jednak Akashiemu wciąż trudno było przyzwyczaić się do zatłoczonych miejsc, zwłaszcza, że przecież niedawana wojna tak wyszczupliła japońskie społeczeństwo.
Kiedy kelnerka przyniosła mu dodatkową porcję kalmarów, Seijuurou uśmiechnął się do niej w podziękowaniu. Kobieta, a właściwie to dziewczyna, bo Akashi nie dawał jej więcej niż osiemnaście lat, posłała mu nieśmiały uśmiech i zarumieniła się. Odgarnąwszy za ucho długie czarne włosy, czmychnęła za bar, choć obróciła się jeszcze, by zerknąć na Seijuurou.
Akashi zmierzył wzrokiem jej ciało. Dziewczyna była wychudzona, ale zgrabna, dało się nawet dostrzec zarys kuszących piersi, które nie zniknęły zupełnie mimo zagłodzenia. Czerwonowłosy przełknął łyk wody, oceniając wygląd dziewczyny. Może tę noc spędzi jednak w ciepłych objęciach, między chętnie rozsuniętymi nogami? Z pewnością rozważy taką opcję, jednak najpierw czekały go priorytety.
Wyciągnął komórkę i, wycierając palce drugiej dłoni w serwetę, wybrał numer do Kuroko i przystawił telefon do ucha. Wyjrzał za okno, na skąpana w mrocznych cieniach ulice miasta. Znajdował się ledwie parę przecznic od obecnego miejsca pobyty Tetsuyi. Znalazł go dosyć szybko. Podążał wytrwale jego śladem, a w pewnej niewielkiej mieścinie natknął się na bandę opryszków demolującą jakąś starą ruderę. Według ich zeznań (wydobytych z należytą starannością przy pomocy myśliwskiego noża), jakiś szaleniec o błękitnych włosach sprzątnął mieszkającego tam wcześniej chłopaka i jego matkę. Ponoć widziano, jak chłopiec wprowadza obcego do swojego domu, z uśmiechem na twarzy. Jakiś czas później rozległy się strzały. Kiedy banda dotarła na miejsce i sprawdziła budynek, znalazła tylko dwa ciała, w tym jedno kompletnie zmasakrowane.
Akashi uznał, że Kuroko miał wyjątkowo ciekawą wycieczkę. Podczas ich poprzedniej rozmowy obiecał mu, że gdy następnym razem zadzwoni, oznaczać to będzie, że go znalazł. Czerwonowłosy musiał więc wstrzymać się z telefonem do ukochanego i z wypytaniem go o jego przygodę, dopóki go nie znalazł.
Teraz na szczęście tak się właśnie stało. Tej nocy czekał go wiele wrażeń. Zamierzał najpierw usłyszeć szczegóły historii nieszczęsnej kobiety i jej syna, wypytać Tetsuyę o to, jak się czuł, mordując młodego chłopaka, zakraść się do jego obecnej kryjówki, wziąć go choćby i siłą (o ile sam będzie miał siły, w zależności od tego, czy przeleci kelnerkę, czy nie), a potem z rozkoszą poderżnie Kuroko gardło, wpatrując się przy tym w jego oczy i uśmiechając się do niego czule.
Seijuurou westchnął, rozmarzony, pogrążając się w tej myśli, kiedy w słuchawce rozległ się głos jego ukochanego:
Jestem.
Dawno się nie słyszeliśmy – rzucił Akashi, przywołując się nieco do porządku.- Tęskniłeś za mną?
Niezmiernie – mruknął Kuroko.
Śniły ci się jeszcze jakieś mokre sny ze mną w roli głównej?- Seijuurou uśmiechnął się pod nosem.- Ostatnio zapomniałem cię zapytać, czy po przebudzeniu dotykałeś się?
Nie – odparł Tetsuya, jakby zdziwiony.- Dlaczego miałbym to robić?
Bo śniło ci się, że się kochaliśmy – przypomniał mu Akashi.
W słuchawce przez krótką chwilę zapanowała cisza.
Nie robiłem tego – rzekł w końcu Tetsuya.- Przeszła mi ochota na seks w dniu, w którym zacząłeś mnie ścigać.
Mam ci przypomnieć nazwiska wszystkich, z którymi spałeś, odkąd się rozstaliśmy?- Seijuurou uniósł sceptycznie brew, spoglądając na kelnereczkę, która kręciła się nieopodal, zbierając kolejne zamówienia od klientów restauracji.
Robiłem to z przymusu, żeby przeżyć – mruknął Kuroko.- Nie przynosiło mi to żadnej przyjemności.
Z pewnością ma to podłoże psychiczne – stwierdził Akashi.- Podświadomie wiesz o tym, że tylko ja jestem w stanie cię zadowolić.
Taki jesteś pewien siebie?
Jak jeszcze nigdy w życiu.
Co każe ci tak sądzić? Zanim cię poznałem miałem kilku chłopaków.
Wiem. Sam ich potem mordowałem.- Akashi wzruszył ramionami, uśmiechając się z zadowoleniem. To były miłe wspomnienia.- Możesz zaprzeczać, jeśli chcesz, ale nie wymażesz nas z pamięci. Tego, jak na mnie patrzyłeś, jak martwiłeś się o mnie i troszczyłeś. Tego, jak mnie kochałeś. I nie chodzi mi tylko o fizyczną miłość, choć w tym wypadku często byłeś gotów do poświęceń.
Poświęceń?- parsknął Tetsuya.- O jakich poświęceniach mówisz?
Głównie o wstydzie – odparł z uśmiechem Akashi.- To, jak pozwoliłeś się związać, i jak dawałeś się namówić na pozycje, które chciałem wypróbować, a także fakt, że przymykałeś oko na miejsca, które spontanicznie wybierałem. Pamiętasz, jak kochaliśmy się w moim biurze, albo raz na zapleczu u twojego szefa?
Coś tam pamiętam...
Z chęcią bym ci to przypomniał.
A ja z chęcią bym cię powstrzymał.
Chyba mamy konflikt interesów – stwierdził z rozbawieniem Akashi.- Co robiłeś przez te trzy dni, kiedy nie kontaktowałem się z tobą? Mam nadzieję, że byłeś niegrzeczny, bo karanie grzecznego Tetsuyi nie będzie już takie zabawne.
Pomagałem komuś kogoś znaleźć.
Kogoś znaleźć?- zdziwił się Seijuurou. Spodziewał się raczej, że Kuroko zrozumie aluzję co do jego ostatniej przygody.- Chcesz mi powiedzieć, że podczas gdy ja od trzech dni cię ścigam, ty błąkasz się po mieście i kogoś szukasz? Wybaczę ci tylko, jeśli powiesz, że chodzi o mnie.
Przykro mi, ale chodzi o kobietę.
Szukasz jakiejś kobiety? Ugh...- Akashi przetarł dłonią twarz i wywrócił oczami.- Chyba naprawdę dostarczam ci za mało wrażeń. Czyżbyś zaczął czuć się zbyt bezpiecznie?
Obiecałem jej pomóc, ponieważ uratowała mi życie.
Ja ratowałem je wielokrotnie i nie dostałem nawet całusa!- prychnął ze złością Seijuurou.
Sam go sobie wziąłeś, z tego co pamiętam.
Och, rzeczywiście!- powiedział Akashi, przypominając sobie, jak skradł Kuroko pocałunek, kiedy Tetsuya zabił dla niego... jak on miał? Nie pamiętał, ale kojarzył wyjątkowo durnego i irytującego blondyna z jakiegoś butiku...- Ale to nie to samo. Zresztą, mniejsza o to. Nie rozumiem, co ci strzeliło do głowy, by zignorować fakt, że cię ścigam, i szukać sobie jakiejś kobiety! Kim ona jest?
To... dziewczyna kobiety, z którą jestem.
Z którą jesteś?- wycedził Seijuurou, zaciskając dłoń na trzymanych pałeczkach.
To znaczy, z którą podróżuję!- poprawił się pospiesznie Kuroko.- Uratowała mi życie, więc obiecałem jej pomóc, ale tylko w jednym mieście. Zaginęła pół roku temu, ale ona wciąż uparcie wierzy, że ją znajdzie...
Och, błagam – westchnął ciężko Akashi, opierając się wygodnie o oparcie krzesła.- Pół roku, poważnie? Pewnie zabiłem ją już ze cztery razy! Jak się nazywa?
Wątpię, żebyś znał nazwisko każdego cywila, którego zabijasz – stwierdził Tetsuya.- Za dużo ich, zwłaszcza tych przypadkowych. Ale nazywa się Riko Aida. Rozstały się w Shimane, siedziały w dwóch różnych wozach, ale jeden z nich zaatakowali Niemcy. Kiedy... moja znajoma... dotarła do bazy, okazało się, że ta została zniszczona, a ocalałych przenieśli. Od tamtej pory jej szuka.
Akashi znieruchomiał, jego usta mimowolnie rozchyliły się lekko w momencie, gdy tylko usłyszał nazwisko kobiety, jakiej ponoć szukał jego ukochany. Riko Aida... Seijuurou zapewne uznałby to za zwykły przypadek, ot, zbieg okoliczności, bo przecież z pewnością była jakaś inna Riko Aida niż ta, którą znał w liceum... Ale Tetsuya wspomniał, że pomaga ją znaleźć jakiejś kobiecie... która rzekomo jest „dziewczyną” Riko...
Czy to możliwe, że...?
Nie mów mi, że naprawdę ją znasz...- westchnął głośno Tetsuya, wytrącając Seijuurou z zamyślenia. Czerwonowłosy zamrugał szybko i potrząsnął nieznacznie głową.
Tetsuya, żartujesz sobie ze mnie?- mruknął.- Oczywiście, że ją znam. Chodziłem z nią do jednej klasy w liceum.
Co?- bąknął Kuroko.- Poważnie?
Tak, poważnie.
W takim razie może...
Riko nie żyje od prawie dziesięciu lat.
W słuchawce na bardzo długą chwilę zapadła cisza. Akashi nie próbował popędzać Kuroko, sam znów zatopił się w myślach, zastanawiając się, czy to możliwe, by chodziło o tę samą Riko Aidę, którą znał w liceum. Tak, na pewno o inną. Przecież to całkiem możliwe, że w Japonii żyła inna Riko Aida, która była lesbijką.
O czym ty mówisz?- sapnął Kuroko.
Riko zginęła – wyjaśnił Seijuurou, próbując ignorować narastający w nim niepokój. To nic takiego, powtarzał sobie w myślach. Tamte czasy już minęły, już nie wrócą. Tetsuya jest bezpieczny. Ale musiał się upewnić, musiał wiedzieć na pewno, że to nie o tę właśnie Riko chodziło. - To było w drugiej klasie, mieliśmy wtedy po siedemnaście lat. Została brutalnie zamordowana. Całe Kioto pogrążone było w żałobie.
Co...- Kuroko parsknął śmiechem.- W takim razie chodzi o inną Riko Aidę! Od trzech dni pytam o nią w mieście i jakoś nikt nie powiedział mi czegoś takiego.
A kto by pamiętał teraz o morderstwie sprzed dziesięciu lat? Gdyby nie fakt, że chodziłem z Riko do jednej klasy, sam bym jej nie pamiętał. Jesteśmy po wojnie, Tetsuya. Nikt teraz nie myśli o dawnych zbrodniach. Masz jakieś jej zdjęcie, możesz mi ją opisać?
Ehm... Niska, brązowe krótkie włosy, duże orzechowe oczy...
To ona – stwierdził Akashi, przełykając ślinę i nerwowo poprawiając się na krześle. Przeszła mu ochota na kalmary, przeszła mu ochota, by przełknąć cokolwiek.- Szczupła, zawsze nosiła dwie spinki we włosach, była dosyć głośna i energiczna.
Akashi usłyszał w słuchawce głuche sapnięcie.
J-jak to możliwe... to nie może być ona...- bąknął Kuroko.
Tetsuya, kim jest kobieta, z którą jesteś?- zapytał szybko Akashi. Błyskawicznie podjął decyzję. Zerwał się ze swojego miejsca i chwycił płaszcz, ruszając prędko do wyjścia.
Uhm... Wiem, co robisz z ludźmi, których spotykam, więc...
Momoi Satsuki – przerwał mu Akashi, cedząc słowa. Wyszedł z restauracji i ruszył ulicą.- Tak nazywała się dziewczyna, która zabiła Riko. Znaleźli ją u niej w piwnicy razem z jej chłopakiem, Junpeiem, pociętych na kawałki, kilka z nich Momoi zdążyła już ponoć spalić w piecu. Tetsuya, jeśli to z nią teraz jesteś, musisz jak najszybciej uciekać, zrozumiałeś?
Ale... ale ja...
Momoi uznano za chorą psychicznie i zamknięto w szpitalu. W czasie wojny z pewnością został wysadzony, a ci pacjenci, którzy przeżyli, na pewno wykorzystali okazję i zbiegli! Zabieraj swoje rzeczy i bierz nogi za pas!
Dobrze, ale...- zaczął Kuroko, jednak po chwili urwał. Przez chwilę w słuchawce panowała przerażająca cisza, a potem rozległ się ponownie głos Tetsuyi, tym razem dziwnie piskliwy.- Momo...i...san?
Tetsuya?- Akashi szerzej otworzył oczy, przeczuwając najgorsze. Jego serce zdawało się urosnąć w piersi do niebotycznych rozmiarów, napierało dziko na jego klatkę piersiową.
N-nie...
Tetsuya! Tetsuya!- Seijuurou uniósł głos, ale nie usłyszał odpowiedzi.
Głuchy odgłos uderzenia był ostatnim, co usłyszał.

7 komentarzy:

  1. Teraz muszę działać na innej przeglądarce i znowuż akapitów mi większych nie zapamiętuje, więc będą takie małe... CO ZA UTRAPIENIE ;_;

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że możesz dalej publikować. Rozdział super i już nie mogę się doczekać kolejnych :). Dużo weny Ci życzę, Yuuki, bo ja nie wytrzymam bez twoich opowiadań :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało! c: Gdyby zamknęli mi bloga, to chyba bym popadła w depresję... xD

      Usuń
  3. Co tam akapity! ;D
    Cudownie piszesz... uwielbiam czytać twoje opowiadanka <3 ale widzę, że w twoim Grafiku wydawniczym troszku mało... napiszesz w najbliższym czasie coś jeszcze oprócz Nox! 4? Może chociaż jakiś przyjemny one-shot z KnB? :3
    Mam nadzieję, bo siedzę chora w domu i nie mam co robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spraw, żebym przestała mieć obowiązki w życiu i miała dużo wolnego czasu, to będę pisać non-stop xD

      Usuń
  4. Dobrze jest jak jest ;)
    A rozdział, o wowowow, niesamowity ^^
    Fajnie zobaczyć wszystko z perspektywy Akashiego,
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwww seksy aawwwww
    tyle mam do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń