[Anarchia] Rozdział ósmy



    Okazało się, że Fukushima należała do jednych z tych nielicznych prefektur, które naprawdę zaczynały stawać na nogi. Przejeżdżając główną ulicą, Kuroko przyglądał się mijanym budynkom i widział, że choć jeszcze nie wszystkie zostały odbudowane, to jednak nawet te zniszczone były zupełnie opustoszałe – szczególnie jeśli chodziło o sklepy. W niektórych uliczkach widać było porozkładane stragany z najróżniejszymi produktami, wobec czego Tetsuya uznał, że Kise niestety był w błędzie – istniały nikłe szanse, że znaleźliby sklep, z którego mogliby zabrać suche ubrania.
    Akashi wysadził Kuroko pod hotelem, by ten wiedział dokładnie, jak wygląda, i jak do niego trafić. Zanim się rozstali obiecał wręcz uroczyście, że dotrzyma słowa i przez dwa dni nie będzie go ścigał – Tetsuya mógł czuć się zupełnie bezpieczny; nieważne gdzie by nie poszedł, Seijuurou nie podąży za nim, dopóki nie minie czterdzieści osiem godzin.
    Oczywiście, Tetsuya nie od razu poszedł do hotelu. Sam nie wiedział, czy próbuje tym na wszelki wypadek zmylić czerwonowłosego, czy może po prostu nie miał ochoty się tam udawać. Seijuurou dał mu kilka tysięcy jenów w banknotach, toteż postanowił najpierw przejść się przez miasto i poszukać jakiegoś baru szybkiej obsługi lub niedrogiej restauracji.
    Miasto, w przeciwieństwie do wielu innych, które miał okazję zwiedzić Kuroko, tętniło wręcz życiem. Wszędzie rozbrzmiewały odgłosy budowania: brzęczenie maszyn, stukot uderzanych o drewno młotków, zgrzyt spawanych żelaznych blach, czy też charakterystyczny dźwięk ciętego maszyną drewna. Gdziekolwiek spojrzeć stały potężne machiny, a odziani w pomarańczowe odblaskowe bezrękawniki robotnicy krzątali się to tu to tam, pokrzykując.
    Ale nie tylko oni byli dowodem na rozwój miasta – także piesi, którzy po prostu przechadzali się z rodzinami, czy ze zwierzętami. Nawet, jeśli ich miny nie były zbyt uradowane, widać było, że każdy na swój sposób rad jest z otaczających ich postępów w odbudowywaniu miasta.
    Tetsuya łatwo i szybko znalazł odpowiadającą mu knajpkę, przypominającą raczej małą budkę z jedzeniem na wynos. Zapach wydobywający się z jej zaplecza poczuł już kilka metrów przed nią, a ślinka napływająca do jego ust była ostateczną decyzją w wyborze. Odruchowo przecierając usta wierzchem dłoni, błękitnowłosy ruszył w kierunku szarego budynku o prostym dachu i odmalowanym szyldzie z zupełnie pospolitą nazwą „Bar”.
    Oprócz niego w kolejce ustawiło się jeszcze kilku klientów: mężczyzna, który właśnie zamawiał dla siebie porcję kurczaka z rożna, oraz młode małżeństwo z dwójką dzieci – chłopcem i dziewczynką, oboje w wieku mniej więcej dziesięciu lat. Kuroko stanął więc za nimi i przyjrzał się wiszącemu nad głową sprzedawcy menu. Spośród licznych i, rzecz jasna, kalorycznych opcji, postanowił wybrać tę, która „chodziła za nim” już od bardzo dawna.
–    Poproszę kebaba z kurczakiem teriyaki – rzucił, podając już mężczyźnie odliczoną kwotę i zagryzając wargę. Jeszcze nigdy w życiu nie był tak głodny, miał wrażenie, że dopiero teraz poznał, co naprawdę mają na myśli ludzie mówiąc „żołądek się wywraca”.
–    Raz kebab teriyaki – powtórzył sprzedawca, skinąwszy głową. Odwrócił się i przekazał przez okienko zamówienie do stojącego w maleńkiej kuchni kucharza. Mężczyzna był tak wysoki, że Kuroko był w stanie dostrzec jedynie jego umięśnione plecy.- Jedną chwilę, proszę pana.
    Tetsuya skinął głową i stanął na uboczu, podczas gdy sprzedawca przyjmował zamówienie od kolejnego klienta – tym razem był to młody, nastoletni chłopak, ubrany w obszerną, ubrudzoną błotem koszulę, krótkie portki i stare tenisówki. Sprzedawca patrzył na niego przez chwilę nieco podejrzliwie, ale ponieważ chłopak podał mu pieniądze za zamówionego burgera, wzruszył tylko ramionami i przekazał zamówienie kucharzowi, jednocześnie odbierając od niego poprzednie.
–    Kebab teriyaka dla pana, smacznego!- rzucił z uśmiechem, wychylając zza lady, by przekazać Tetsuyi jego posiłek.
    Kuroko uśmiechnął się niemal błogo. Skinął głową w podziękowaniu, ciesząc się, że kucharz pomyślał o tym, by wbić w środek zawartości kebaba plastikowy widelec.
    Nieważne jak bardzo był głodny, Tetsuya nie chciał pobrudzić nowych ubrań.
    Aby zjeść w spokoju posiłek, zaszył się na ławce w parku. Nie można było powiedzieć, że miał on dla siebie trochę prywatności, ponieważ nieopodal bawiła się grupka dzieci, rzucając do siebie piłką, lecz żadne z nich nie zwracało na niego uwagi.
    Smak kurczaka był nieziemski, dokładnie taki, jaki zapamiętał jeszcze przed wojną. Kiedy ta się rozpętała, wielokrotnie żałował, że dbał o zdrowie do tego stopnia, iż nie za często jadał takie kaloryczne przysmaki. Zdarzało mu się jadać hamburgery z jego przyjacielem, ale tamte były niczym w porównaniu z tym cudem.
    Nie przerywał swojego posiłku, sunąc powoli błękitnym wzrokiem po parku. Trawa była tutaj zielona, co cieszyło jego oczy, podobnie jak widok młodych drzewek zasadzonych z pewnością całkiem niedawno, o czym świadczyła świeżo ukopana ziemia wokół nich. Poza nimi na placu zabaw poustawiano prowizoryczne wspinaczki z drewna dla dzieci oraz huśtawki, które i tak wyglądały o wiele solidniej niż te metalowe stojące nieopodal, zrujnowane zapewne przez jeden z wybuchów.
    Tetsuya był tak pochłonięty swoim kebabem, że dość późno zorientował się, iż bawiące się na placu dzieci zniknęły, pozostawiając piłkę w opustoszałej piaskownicy. Rozejrzał się wokół, jednak nie dostrzegł ani jednego z nich, zupełnie jakby wyparowały, wraz z pilnującymi ich nie tak dawno rodzicielami.
    Dopiero po chwili jego wzrok padł na coś, czy raczej na kogoś, kto mógł być powodem ich nagłego zniknięcia – a raczej ucieczki.
    Na przeciwko niego, po lewej stronie, usypaną żwirem ścieżką spokojnym krokiem przechadzała się jakaś postać. Z daleka mógł stwierdzić, że jest raczej niskiego wzrostu, poza tym od razu było widać, że to kobieta – świadczyły o tym jej chód, odznaczający się nieznacznym kołysaniem bioder, pokaźnych rozmiarów biust, a także długie, połyskujące w słońcu różowe włosy.
    Tetsuya przełknął kęs kebaba, poprawiając się na ławce i uważnie wpatrując w zbliżającą się ku niemu postać. Choć uśmiechała się sympatycznie, wodząc wokół równie łagodnym spojrzeniem różowych oczu, czarny lateksowy strój, który na sobie miała, oraz przepasany w biodrach pas z pałką oraz kaburą zdecydowanie nie nadawał jej niegroźnego wyglądu.
    Skoro z taką swobodą przechadzała się ulicami, mając na wierzchu broń, musiała należeć do ludzi, których nie obchodziło prawo.
    Czyli do ludzi takich jak Akashi.
    Spostrzegłszy Tetsuyę, dziewczyna uśmiechnęła się szerzej i ruszyła nieco żwawszym krokiem w jego kierunku, sięgając po broń.
    Kuroko zareagował błyskawicznie. Odrzucił na bok kebaba, zrywając się z ławki i wyjmując zza pasa nowy pistolet od Akashiego – Sig Sauer'a P226. Odbezpieczył go sprawnym ruchem, z miejsca celując w zbliżającą się kobietę.
–    Nawet o tym nie myśl!- krzyknął do niej.
    Różowowłosa stanęła w miejscu, wyraźnie zaskoczona, unosząc obie dłonie i cofając się o krok. Sprawiała wrażenie przyjaźnie nastawionej, ale Tetsuya już od dawna miał do czynienia z podupadłym na psychice Akashim, wobec czego był świadom tego, jak bardzo pozory potrafiły mylić.
    Wyglądała młodo – z pewnością nie była starsza od Tetsuyi, zapewne całkiem niedawno skończyła dwudziestkę. Opinający jej ciało czarny strój składał się z lateksowych biodrówek oraz bezrękawnika, trochę zbyt krótkiego, by zasłonić całkowicie brzuch. Miał wycięty trójkątny dekolt, podkreślający wielkość biustu, mającego z pewnością rozmiar D. Całości dopełniały wysokie wiązane kozaki na obcasie wykonane z czarnej skóry, a także długie po łokcie rękawiczki bez palców.
–    Ej, kto to widział, żeby do kobiety tak od razu mierzyć?!- wykrzyknęła nieco oburzona, ale i podenerwowana.- Przecież nic ci nie zrobiłam! A przynajmniej nie pamiętam, żeby tak było...- dodała ciszej, choć Kuroko z tej odległości i tak był w stanie ją dosłyszeć.
–    Może i nie zrobiłaś, ale z pewnością zamierzałaś – odparł twardo, unosząc broń nieco wyżej i celując dokładnie w środek jej czoła.- Kim jesteś? Akashi-kun cię nasłał?
–    Akashi-kun?- powtórzyła, patrząc na niego wyraźnie zdezorientowana.- Nie mam pojęcia kto to jest! I nikt mnie nie nasłał, jestem wolnym strzelcem!
–    Jaki więc masz do mnie interes?- zapytał bez ogródek błękitnowłosy.
–    Jaki...?- powtórzyła ze zdziwienia.- Chciałam cię tylko o coś zapytać! To ty żeś wycelował do mnie, jak do jakiegoś psychola!
    Kuroko zamrugał powiekami, tym razem to on był zaskoczony. Opuścił nieco broń i przyjrzał się nieznajomej raz jeszcze, marszcząc przy tym lekko brwi. Fakt faktem, że pozory potrafią mylić, ale dziewczyna wyglądała na autentycznie wzburzoną ofiarę, na którą to on napadł bez powodu.
–    Po co sięgałaś do kabury?- burknął.- Znamy się? Jeśli masz mi coś za złe, możemy to rozstrzygnąć...
–    Huh?- Różowowłosa spojrzała na swój pas, a potem roześmiała się i opuściła ręce, najwyraźniej zupełnie się rozluźniając.- Och, już rozumiem! Przestraszyłeś się, że chcę cię zastrzelić? Oj, przepraszam, noo...!- Sięgnęła niedbale do kabury, na widok czego Kuroko znów szybko wycelował w jej głowę. Ku jego zaskoczeniu jednak kobieta wyjęła broń, a następnie niewielki kawałek papieru, po czym pistolet na powrót schowała. Ruszyła w jego kierunku, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że wciąż do niej mierzy.- O, proszę!- powiedziała, wyciągając ku niemu dłoń.- Chciałam cię tylko zapytać, czy gdzieś ją widziałeś!
    Ponieważ zagrożenie najwyraźniej minęło, Tetsuya powoli opuścił broń, kierując lufę na ziemię. Wciąż jednak jej nie zabezpieczał, na wypadek gdyby to był jednak podstęp. Rzucił okiem na trzymaną przez dziewczynę fotografię – przedstawiała szczupłą szatynkę o dużych brązowych oczach, uśmiechającą się łobuzersko do aparatu i unoszącą w zwycięskim geście kciuk.
–    Nie... - odpowiedział, kręcąc nieznacznie głową.- Nie widziałem.
–    Och...- Dziewczyna wyraźnie posmutniała.- Rozumiem. Szkoda...
–    To twoja przyjaciółka?- Kuroko śledził ruchy nieznajomej, kiedy na powrót wsuwała zdjęcie do kabury. Objęła się ramionami i westchnęła z żalem.
–    To moja dziewczyna, Riko – wyznała.- Zostałyśmy rozdzielone pół roku temu, kiedy wojska najechały Shimane. Żołnierze wepchnęli mnie do innego wozu niż ona. Cel podróży był ten sam, ale nas akurat dogonili Niemcy...- Różowowłosa zagryzła wargę.- Jakoś udało mi się im wymknąć, ale zniszczyli samochód, nie miałam jak ruszyć za Riko... A kiedy w końcu trafiłam do bazy, okazało się, że jest zniszczona, a wszystkich ocalonych znów przeniesiono, choć nikt nie wiedział, gdzie. Tułam się po Japonii od tylu miesięcy i wciąż nigdzie nie mogę jej znaleźć!
–    A ta broń...- Kuroko wskazał znacząco na jej pas.
–    Och, to dla bezpieczeństwa.- Wywróciła lekko oczami.- No wiesz, wojna, czy nie wojna, faceci pozostają facetami. A szczerze mówiąc im większe niebezpieczeństwo im grozi, tym bardziej pragną zaspokoić swoje chore żądze!
    Błękitnowłosy jeszcze przez chwilę przyglądał się jej podejrzliwie. Do tej pory nie zdarzyło mu się poznać kogoś takiego jak ona. Oczywiście, spotkał na swojej drodze niejedną kobietę, ale większość była słaba i przerażona, jak to bywa w czasach wojny. Ta tutaj zaś sprawiała wrażenie odważnej i pewnej siebie, silnej i niezależnej, a przede wszystkim – niebezpiecznej.
    Z ociąganiem zabezpieczył swoją broń i schował ją za pasek swoich spodni.
–    Przykro mi, ale nie jestem w stanie ci pomóc – mruknął.
–    Mieszkasz tutaj? Może znasz jakichś informatorów, którzy są dobrzy w zapamiętywaniu twarzy? W końcu nadal jest takich mnóstwo... Mogę zapłacić!
–    Niestety, jestem tu tylko przejazdem.- Tetsuya pokręcił głową.- Podobnie jak ty tułam się po całej Japonii, z tym, że ja uciekam, a nie szukam.
–    Ech? Naprawdę?- Kobieta spojrzała na niego z zaskoczeniem.- Jesteś Japończykiem, prawda? Uciekłeś z więzienia, czy coś?
–    Nie, uciekłem mojemu chłopakowi...- odparł, krzywiąc się.- Robię to właściwie od miesięcy... Mniejsza z tym. Przepraszam, że nie mogę ci pomóc. Bywaj.- Kuroko skinął jej głową i już miał odejść, jednak niespodziewanie kobieta zatrzymała go, chwytając za ramię.
–    Zaczekaj! Skoro ty przed kimś uciekasz, a ja szukam Riko, to przecież możemy sobie nawzajem pomóc!
–    Proszę?- bąknął Kuroko, zaskoczony.
–    Może na taką nie wyglądam, ale znam sztuki walki i umiem nieźle strzelać!- Tetsuya zmierzył ją ponownie spojrzeniem, powstrzymując się od zwrócenia nieznajomej uwagi, że zdecydowanie na taką wygląda.- Obronię cię przed tymi, którzy cię szukają, a ty pomożesz mi znaleźć Riko!
–    Niby jak miałbym to zrobić, nie znam jej...
–    Dałabym ci zdjęcie i mógłbyś pytać ludzi!- oznajmiła, uśmiechając się szeroko.- Pójdzie mi wtedy dwa razy szybciej! Jeśli połączymy siły, na pewno oboje wyjdziemy na tym lepiej!
–    Dziękuję za twoją propozycję, ale potrafię o siebie zadbać – westchnął Kuroko.- Poza tym, nie chcę cię niepotrzebnie narażać. Martwa nigdy nie odnajdziesz swojej ukochanej.
–    A kto mówił, że mam umierać w trakcie poszukiwań?- zdziwiła się.- Ktokolwiek cię goni, sprzątnę ich pierwsza! Jestem dobra w te klocki – oznajmiła z uśmiechem, biorąc się pod boki.
–    Każdy, kto mi pomaga, kończy w ten sam sposób, więc...- Tetsuya pokręcił głową w przepraszającym geście.- Dziękuję za twoją propozycję. Ale lepiej będzie, jeśli poprosisz kogoś innego, albo dalej będziesz sobie radzić sama. Mnie i tak brakłoby czasu, żeby szukać twojej dziewczyny. Nie mogę zostawać na długo w jednym miejscu.
–    Eeech?!- Kobieta wyglądała na wyraźnie zawiedzioną.- Czyli co, muszę się z tobą przespać, żebyś się zgodził, tak?
    Tetsuya odwrócił od niej na moment wzrok, czując zażenowanie.
–    Nie interesują mnie kobiety – wyjaśnił.- Naprawdę chciałbym ci pomóc, ale biorąc się za szukanie Riko-san, narażę nie tylko ciebie, ale także siebie samego. A, niestety, za bardzo dbam o swoje życie, by przejmować się twoim.
–    No to dlatego mówię, że sprzątnę dla ciebie tych, co cię szukają!- wykrzyknęła, rozłożywszy bezradnie ręce.- Jeśli ich zabiję, będziesz miał spokój i znajdziesz czas, żeby mi pomóc! Wiesz, spłata długu i te sprawy! Jesteś pierwszą spotkaną przeze mnie osobą, która nie uciekła na mój widok, tylko bez wahania wycelowała we mnie bronią! W dodatku nie ślinisz się na mój widok! Czuję, że możemy być przyjaciółmi!- dodała z zapałem, kiwając zachęcająco głową i uśmiechając się.
    „A ja czuję, że naprawdę masz coś z głową” - westchnął w myślach Kuroko, przełykając ciężko ślinę. Kobieta była nieustępliwa i obawiał się, że jeśli znów jej odmówi i odejdzie, ta w złości strzeli do niego, gdy tylko się od niej odwróci.
    Ale przez niego dopiero co zginął Kise. A Akashi jest po prostu za dobry, żeby pozwolić, aby pierwsza lepsza kobieta potrafiąca obsługiwać się bronią mogła go choćby zadrasnąć. Nie udawało się tego dokonać elitarnym jednostkom wojskowym, więc dlaczego jej miałoby się udać? Jeśli była kimś w rodzaju Tomb Rider, to może, ale niestety Kuroko szczerze w to wątpił.
–    Jeszcze raz przepraszam – powiedział łagodnym, lecz jednocześnie stanowczym tonem, chcąc zakończyć dyskusję.- Zrozum, tak będzie po prostu lepiej. Jestem pewien, że szybko znajdziesz swoją dziewczynę.
    Kobieta westchnęła cicho, jej usta ułożyły się w niewielką podkówkę, lecz nie zadrżały nawet odrobinę. Wyglądało na to, że było jej przykro, choć przecież zupełnie nie znała Tetsuyi, nie mogła wiedzieć, czy był tak „nieszkodliwy” jak zapewne sądziła.
    Kuroko skinął jej głową na pożegnanie, po czym odwrócił się powoli i ruszył ścieżką przez park. Nie odwracał się, lecz pilnie nasłuchiwał dźwięków. Gdyby dobiegł go odgłos wysuwanej z kabury broni, natychmiast by zadziałał. Oczywiście, im dalej był, tym mniej słyszał, jednak mimo to wytężał słuch ile tylko potrafił, aż do momentu, kiedy znalazł się na ulicy prowadzącej w stronę hotelu.
    Apartament, który wynajął dla niego Akashi okazał się zaskakująco przyzwoity, o ile nie wręcz „skromny”. Kuroko jednak nie widział sensu w określaniu go w ten sposób, w końcu teraz większość budynków prezentowała się w ten sposób, nawet te, które przed wojną cieszyły się wysoki standardami luksusu; w obecnych czasach na takowe mogli sobie pozwolić tylko bardzo zamożni.
    „Przyzwoity” nie oznaczał jednak ciasnego i śmierdzącego mieszkanka, w jakich do tej pory sypiał Tetsuya. Apartament składał się z salonu połączonego z jadalnią, do którego prowadził niedługi korytarzyk, kuchni, pomieszczenia położonego obok, w którym ustawiono pralkę i suszarkę, łazienki oraz sypialni. Oczywiście, największą uwagę błękitnowłosy skupił na tej ostatniej.
    Pomieszczenie nie było przesadnie wielkie, ale to było do przewidzenia. Znał Akashiego i wiedział, że czerwonowłosy w gruncie rzeczy nie lubi dużych przestrzeni, bowiem zawsze czuł, jakby czegoś w nich brakowało. Jedyne, co rzucało się w oczy, to bardzo długie łóżko – mające z pewnością więcej niż dwa metry długości – a także stojące po prawej stronie od wejścia meble: duża szafa, oraz dwie mniejsze szafki, stanowiące jedność z długą „ladą” służącą za biurko.
    Kuroko usiadł na miękkim materacu łóżka, patrząc sceptycznie na leżącą pośrodku czerwoną różę. Wiedział, że to nie obsługa hotelu ją dostarczyła – to był swoistego rodzaju żarcik ze strony Seijuurou. Oprócz niej znajdowała się tam obiecana karta kredytowa, telefon i ładowarka, a także, czego nie oczekiwał zobaczyć – słuchawki.
    Przygryzł lekko wargę i zmarszczył nieznacznie brwi. Nie był w stanie się powstrzymać, wziął do ręki komórkę i podłączył akcesorium. Odnalazłszy w menu odtwarzacz muzyki, włączył playlistę i przesunął palcem od dołu w górę, odczytując kolejne tytuły utworów. W słuchawkach słyszał już pierwszy z nich - „Re-make” zespołu One Ok Rock.
    Tetsuya uśmiechnął się krzywo, widząc, że playlista zawiera wszystkie jego ulubione kawałki. Z ciężkim westchnieniem opadł na miękki materac, jego głowa niemal utonęła w dużej poduszce. Wydał z siebie kolejne, tym razem jakby pełne ulgi i spokoju westchnienie. Zamknął oczy i przyciszył nieco muzykę. Niedługą chwilę później spał już mocnym snem.

***

    Obudził go dźwięk telefonu.
    Kiedy błękitnowłosy otworzył raptownie oczy i zamrugał, rozejrzał się pospiesznie wokół, nie od razu przypomniawszy sobie o tym, gdzie się znajdował. Kiedy jednak dotarły do niego wspomnienia tego ranka, uniósł się na łokciu i odszukał telefon. W czasie snu przewrócił się na lewy bok, słuchawki zsunęły się z jego głowy, komórka zaś upadła na podłogę.
    Podniósł ją pospiesznie, odłączył akcesorium i odebrał, ledwie zerkając na wyświetlający się na ekranie napis „Misiaczek”.
–    Tak?- rzucił markotnie, odchrząkując, by nabrać głosowi mocy.
–    Obudziłem cię? Wybacz, jeśli chcesz, to zadzwonię później.
–    Nie trzeba – westchnął Tetsuya, znów się kładąc i odwracając głowę, by spojrzeć na zegarek. Wskazywał godzinę piętnastą dwadzieścia cztery.- Po co dzwonisz? Zmieniłeś zdanie?
–    Odnośnie czego?
–    Przypuszczam, że ścigania mnie.
–    Nie, to się nie zmieniło.- Kuroko wyczuł, że Akashi się uśmiechnął.- Jedyne, czemu nie podołam, to niekontaktowaniu się z tobą. Jednak za bardzo tęsknię, by dać ci zupełnie spokój. Chciałbym od czasu do czasu usłyszeć twój głos.
–    Co, jeśli nie będę odbierał?
–    Zacznę cię ścigać.
    Tetsuya westchnął, wznosząc oczy ku niebu, czy raczej w tym przypadku ku wezgłowiu łóżka.
–    Dwa dni spokoju od ciebie, ale spędzone poniekąd z tobą?- mruknął, tłumiąc ziewnięcie. Być może to przez porządny wypoczynek, a może coś zupełnie innego, ale czuł się tak rozluźniony i spokojny, jakby ciągłe uciekanie przed Akashim i jego liczne złe uczynki były tylko dawnym koszmarem.
–    Pamiętasz, kiedy w lutym zeszłego roku musiałem wyjechać w delegację do Europy? Dzwoniłeś do mnie każdego wieczora i czasem w ciągu dnia, tak bardzo za mną tęskniłeś.
    Kuroko przełknął ciężko ślinę, siadając powoli na łóżku. Dobrze pamiętał tamten czas – Seijuurou wyjechał do Niemiec na dwa tygodnie. Ich związek wówczas rozkwitał pełną parą, Tetsuya był zakochany po uszy, a ponieważ Akashiemu towarzyszyła jego seksowna sekretarka, Nadia, Kuroko nie tyle tęsknił, co wręcz palił się z zazdrości.
    Oczywiście, skrzętnie to ukrywał.
–    I byłeś chorobliwie zazdrosny o Nadię – dodał Seijuurou.
    „Może jednak nie tak skrzętnie”, westchnął w myślach Kuroko.
–    Więc dzwonisz, żeby sobie ze mną poplotkować?- mruknął, wstając i przeciągając się. Stęknął cicho, czując ból w zmęczonych mięśniach.
–    Zawsze lubiłeś ze mną rozmawiać.
–    Cóż, pewne rzeczy z biegiem czasu trochę się zmieniły – mruknął, przecierając dłonią twarz.- Gdzie teraz jesteś?
–    W apartamencie obok.
–    Mam nadzieję, że żartujesz...- Kuroko aż znieruchomiał, czując delikatny dreszcz przechodzący przez jego ciało.
–    Niestety tak – odparł Seijuurou.- Wróciłem do Miyagi. Ostatnio siedzi mi na ogonie pewna upierdliwa jednostka wojskowa, uparcie szukają śladów po mnie, więc postanowiłem trochę posprzątać, skoro mamy przerwę.
–    Posprzątać?- Umysł Tetsuyi nie pracował jeszcze na pełnych obrotach, wobec czego chwilę mu zajęło, nim przypomniał sobie wydarzenia minionego dnia.- Masz na myśli Kise-kun...?
–    A także stertę trupów w kanałach i zombie-bus – dokończył Akashi pogodnym tonem.- Zastanawiam się też, czy by nie poszukać tego faceta, z którym wczoraj uciekłeś autem. Chyba niepotrzebnie pozwoliłem mu uciec, może mi narobić problemów...
–    Mógłbyś zostawić go w spokoju, ma czwórkę dzieci...- Kuroko westchnął ciężko. Właściwie to nie pamiętał ile dokładnie dzieci miał Hayama Kotarou, ale dla niego nie robiło to różnicy. Chociaż spotkało go przykre doświadczenie z ów mężczyzną, wolałby, żeby choć on jeden przeżył spotkanie z nim.
–    Każdy może tak powiedzieć, a ja będę się nudził przez te dwa dni bez ciebie.
    Tetsuya miał wielką ochotę zaproponować Akashiemu, by udał się w diabły, ale zdołał powstrzymać cisnące się na język słowa. Mimo wszystko denerwowanie byłego kochanka mogłoby tylko pogorszyć sprawę, przez co Seijuurou zacząłby wyżywać się na kolejnych niewinnych ofiarach.
    Lub, co gorsza, od razu zacząłby go ścigać.
–    Może zrób sobie wakacje, poleń się przed telewizorem i najedz się fastfoodów – zaproponował bez większego przekonania, rozglądając się po salonie w poszukiwaniu jakiejś torby czy chociaż plecaka. Oczywiście, nic takiego nie znalazł, wcisnął więc kartę kredytową, słuchawki oraz ładowarkę do kieszeni spodni, a następnie opuścił sypialnię i wyjrzał przez okno na dość ruchliwą ulicę.
–    Wolałbym utrzymać zdrowy tryb życia. Co jeśli przytyję i goniąc ciebie dostanę zadyszki?
–    To całkiem miła wizja – stwierdził Kuroko, ruszając do drzwi apartamentu. Nie miał zamiaru dłużej odpoczywać, czas było ruszać dalej. Musiał wykorzystać okazję i spróbować znaleźć sobie schronienie na dłuższy czas.
–    Ja mam znacznie lepsze w głowie. Chcesz o nich posłuchać?
–    Może innym razem...- zaczął Tetsuya, otwierając drzwi. Już miał postąpić krok i przekroczyć próg, jednak na widok różowowłosej piękności stojącej naprzeciwko i uśmiechającej się do niego promiennie, stanął jak wryty.
–    Na pewno?- usłyszał głos Akashiego w słuchawce.- Są naprawdę dobre, zapewniam, że po usłyszeniu ich, sam...
–    Cześć, co za zbieg okoliczności, że znowu się spotykamy!- wykrzyknęła kobieta, klasnąwszy radośnie w dłonie.
–    Zbieg...- Kuroko potrząsnął głową w zdumieniu, przez chwilę nie wiedząc, co uczynić – odpowiedzieć jej, czy Akashiemu? W końcu westchnął cicho, z lekką irytacją, a następnie rzucił do Seijuurou:- Zadzwonię później, Akashi-kun...
–    Ktoś do ciebie przyszedł?- Mężczyzna był wyraźnie zdziwiony.
–    Nie, to...
–    „Akashi-kun”...?- powtórzyła kobieta, marszcząc brwi w podejrzliwym grymasie.- To ten, co cię goni? Dlaczego do ciebie dzwoni? Daj mi telefon, już ja mu nagadam!
    Tetsuya, odrobinę spanikowany, pospiesznie przerwał połączenie, nie żegnając się z Akashim i schował komórkę do kieszeni.
–    Co ty tutaj robisz?- zapytał, wbijając w nieznajomą uważne spojrzenie.- Śledziłaś mnie?
–    Nie, nie, akurat szłam w tym samym kierunku co ty!- odparła niewinnie, uciekając na moment wzrokiem.- No i tak się złożyło, że wynajmuję akurat apartament obok! Niesamowity zbieg okoliczności, prawda?
    Kuroko przyglądał jej się sceptycznie, ignorując wibracje w kieszeni. Krótka wymiana zdań sprzed chwili oraz brak jakichkolwiek wyjaśnień z pewnością rozzłościły Akashiego. Kto wie, czy mężczyzna już nie wyruszył w drogę do hotelu, by przekonać się na własne oczy, co się dzieje.
–    Czego chcesz?- zapytał Kuroko, wychodząc na korytarz i zamykając za sobą drzwi. Ruszył w kierunku windy, nie czekając na odpowiedź, jednak kobieta ruszyła za nim.
–    Ach, wiesz, skoro ponownie się spotkaliśmy, to może jednak byśmy sobie pomogli, co? No wiesz, to może być pewien rodzaj przeznaczenia, no nie? Wiesz, nic romantycznego, tylko dwójka przyjaciół, wspierająca siebie nawzajem w ciężkich chwilach, hehe!
–    Ja nie mam przyjaciół i nie zamierzam ich mieć – odparł twardo Kuroko, ze złością wciskając przycisk z nakreślonym zerem.
–    No wiesz, możemy na początku być zwykłymi partnerami, takimi... o, towarzyszami podróży!
–    Posłuchaj mnie...- Tetsuya spojrzał na nią w końcu i zmarszczył brwi.- Przepraszam, jak się nazywasz?
–    Momoi Satsuki, ale możesz mi mówić Momo-chan!
–    Posłuchaj, Momoi-san – westchnął Kuroko.- Nie mam pojęcia, jakie jest twoje wyobrażenie o mojej sytuacji, ale obawiam się, że za bardzo je sobie pokolorowałaś. Ściga mnie doświadczony morderca, z którym nawet elita wojska nie ma szans, a ty, nie obraź się, jesteś tylko kobietą, która może i potrafi się bić, a do tego pociągnąć za spust broni, ale to wszystko! Gdyby przyszło ci stanąć oko w oko z Akashim-kun, nie miałabyś żadnych szans. Nie chcę cię wplątywać w swoje sprawy, ponieważ naprawdę mam nadzieję, że uda ci się odnaleźć Riko-san.
    Tetsuya był w tym momencie całkiem szczery. Nie znał Satsuki i nie był pewien, czy mógłby jej zaufać, ale mimo wszystko w głębi siebie dopingował ją, by odszukała ukochaną, a ta być może w jakiś sposób postawiłaby ją do pionu i przekonała chociaż do tego, by nie chodzić przez miasto z pełnym uzbrojeniem, w dodatku w takim wyzywającym stroju.
    A przede wszystkim miał dość krzywdzenia ludzi za jego sprawą.
–    Och, to wszystko przez to, że podobnie jak inni z góry zakładasz, że jestem tylko bezbronną kobietą, która po prostu machnie spluwą, jeśli pojawi się niebezpieczeństwo!- Momoi tupnęła ze złością nogą.- Tak się akurat składa, że przed wojną pracowałam w strzelnicy i prowadziłam kursy, a strzelać potrafię od dziecka, bo ojciec zabierał mnie na polowania! Jestem profesjonalistką, a nie psycholką! Nie chcę twojej pomocy tylko dlatego, że czuję się samotna i chcę mieć do kogo gębę otworzyć! Naprawdę jesteś pierwszą osobą, która nie uciekła na mój widok, i która w dodatku podobnie jak ja została doświadczona przez życie i wojnę! Inni tylko chowają się po kątach i narzekają na swój los, a ty...- Satsuki wzruszyła bezradnie ramionami.- Ty po prostu uciekasz. Walczysz o życie i jesteś przyzwyczajony do widoku zabijania z zimną krwią, jesteś twardy i nie boisz się podróżować przez ten zrujnowany kraj... Potrzeba mi kogoś takiego, żeby znaleźć moją Riko!
–    Ale ja nie chcę ci pomagać, Momoi-san!- jęknął z irytacją Kuroko.- Nie mam na to ochoty, rozumiesz? Nie chcę tułać się po świecie razem z tobą i spędzać wolny czas na pytaniu obcych ludzi czy widzieli twoją dziewczynę! Chcę go wykorzystać na zaspokajanie własnych potrzeb, a nie twoich!
–    Jeśli nie pozbędziesz się Akashiego, to nigdy nie będziesz mógł żyć tak, jak chcesz – zauważyła Satsuki spokojnym tonem.- Jak więc zamierzasz to zrobić? Uciekać przed nim i cieszyć się, kiedy raz na dwa miesiące uda ci się przed nim schować?
–    Tak, dokładnie!- warknął ze złością Kuroko.- Nawet gdyby jakimś cudem udało ci się go zabić, nie czułbym wobec ciebie żadnej wdzięczności ani poczucia obowiązku, by spłacić ci dług. Po prostu odszedłbym i żył własnym życiem. I tobie też to radzę – dodał ponuro, kiedy drzwi windy otworzyły się.
    Ruszył szybkim krokiem, pozostawiając za sobą milczącą Satsuki.

10 komentarzy:

  1. Gdyby ta Satsuki od początku nie dała do wiadomości Kuroko, że ten ma jej pomagać w szukaniu, to ten na jej krótkie towarzystwo może i by się zgodził.Nawet po tym co się stało z Kise.Testu podkreśla, że Misiaczkowi nawet wojsko nie da rady i wierzy w to, że laska potrafi strzelać a ona, że to dlatego, że jest kobietą.No na siły boskieXD
    Nie miałabym nic przeciwko gdyby ten miał tymczasowego towarzysza no, ale nie akurat ona.Nieeee.
    Nachalna dziewucha.
    Jako wkurzająca postać jest naprawdę dobra.
    Oprócz obiecanych rzeczy Tetsu dostała też coś ekstra.Misiaczek dba też o jego ‘życie rozrywkowe’ nie dość, że słuchawki to chyba propozycja seks telefonu<3
    Tak bardzo jak nie czekam i nie proszę przy innych opowiadaniach o seksik, to właśnie tutaj czekam na to(nie proszę) żeby był i było jeszcze dziwniej.Ale to tylko taka ‘ciekawostka’
    Co do poprzedniego rozdziału jeszcze napiszę jak bardzo mi się podobał(BARDZOO) bo było pokazane jak bardzo byli razem i jak bardzo się kochali(nawet nadal się kochają)To takie piękne :’)
    Wiadomo happy end :) fajnie jakby był.W Cierniach nie było takiego ‘pełnego’
    Ale pisz Yuuki jak ci serce mówi jak narząd będzie milczał to wiesz 😹 szczęśliwy koniec.Ja tu o końcu opo.Nieba być końcaXDDDD
    Misiaczek-widzę, że humor Akashiemu się trzyma.
    Pozdrawiam.

    No właśnie Kuro stracił przez nią kebaba.Wystarczający powód aby zniknęła XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać następnych. Zastanawiam się, czy Akashi podąży za Tetsu teraz. W końcu rozłączenie się bez żadnych wyjaśnień musiało go zdenerwować. Dużo weny życzę i czasu na pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wolę utrzymać zdrowy tryb życia. Co jeśli przytyję i goniąc ciebie dostanę zadyszki?" Rozwaliło mnie to. Naprawdę niezłe, żeby Akashi coś takiego mówił. Dobre. *śmieje się*

    OdpowiedzUsuń
  4. Liczę, że w którymś rozdziale Akashi go zgwałci <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Szczerze to w momencie, w którym Kuroko zamawiał żarcie, naszła mnie ochota na kebaba xD. W ogóle to myślałam, że Kuroś zgodzi się pomóc Momoi, ale kiedy zaczęła nalegać, nieco mnie wtedy zirytowała i po prostu modliłam się, żeby odrzucił jej propozycję. Jednak uważam, że dobrze by było, gdyby Kuroko jej pomógł. W każdym bądź razie, mam nadzieję, że Momoi znajdzie swoją dziewczynę, a Akashi nie zaczie znowu ścigać Kurosia za to, że zakończył polączenie bez żadnego wyjaśnienia.
    Rozdział jak zwykle wspaniały i czekam na więcej!! *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sig Sauer <3
    Kocham cię normalnie xD
    Satsuki trochę mnie zastanawia, bo co, kurcze bladopieczone, wszyscy nagle tak chcą podróżować z Kurosiem? Hym? Hyyym?
    No i przez cały rozdział odczuwałam taki lekkie napięcie? Niepokój? Nie wiem nawet jak to określić, ale coś za sielankowo jest. Akashi czuwa. O tym należy pamiętać, albo po prostu udziela mi się paranoja Kuroko
    Tak czy inaczej, pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Akashi bierz ją! Ekhem… znaczy się… go! Tak, Kuroko. Masz wole, nadstawiaj dupy.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń