[Anarchia] Rozdział pierwszy

  
    Park był martwy.
    Suche gałązki krzewów wystawały z ziemi niczym przerażające szkielety. Jedynie nieliczne drzewa pozwalały sobie jeszcze na luksus posiadania kilku liści w swych koronach, sucha i zniszczona ziemia zdawała się obrócić w czarno-szary pył, niezdolna do zrodzenia choćby najmniejszego źdźbła trawy. Nawet drobne białe kamyki, którymi usypano niegdyś ścieżki, sprawiały wrażenie zwłok – gdzieniegdzie widać było na nich nawet czerwone, zaschnięte plamy krwi.
    Kuroko siedział na szczycie wykonanej z pordzewiałych już teraz słupków ściance do wpinania. Obok niego, na złączeniu rur, leżała jego podróżna torba, którą otwarł w połowie, by wygrzebać z jej dna czekoladowego batonika. Żuł go teraz mozolnie, prawie w ogóle nie odczuwając smaku i wpatrując się w widoczną naprzeciwko piaskownicę, w której samotnie bawił się mały chłopiec.
    Mógł mieć około sześciu lat. Miał na sobie krótkie spodenki, niedopasowane buty i za dużą, umorusaną błotem i piaskiem koszulę. Przyniósł ze sobą małe kolorowe wiaderko, do którego dłońmi nasypywał suchy piach, starając się budować małe babki. Niestety, niemal natychmiast rozpadały się one zaraz po podniesieniu wiaderka. Gdyby Kuroko zobaczył takie dziecko przed wojną, zapewne zrobiłoby mu się go żal. Teraz jednak jego widok, próbującego pozostać dzieckiem mimo zniszczenia i panującego na świecie chaosu, nie ruszał go nawet odrobinę.
    Spojrzał na swój zegarek na nadgarstku, odczytując z czarnej tarczy godzinę. Była szesnasta dwadzieścia, a więc powinien ruszać dalej w drogę. Nigdy nie miał dużej przewagi czasowej nad swoim Łowcą, nie mógł więc zatrzymywać się na długo w jednym miejscu.
–    Braciszku?- usłyszał nagle z dołu.
    Przełknął kęs batona, spoglądając na chłopca, który podszedł do niego z wiaderkiem i zadarł głowę, osłaniając dłonią oczy przed światłem słońca.
–    Nie powinieneś rozmawiać z obcymi – powiedział Kuroko, zapinając swoją torbę.- Niektórzy są gotowi złapać cię i usmażyć, byle tylko zapchać żołądek.
–    Nie wyglądasz groźnie – stwierdził, wzruszając niewinnie chudymi ramionami. Chociaż był szczupły, jego twarz była okrągła i odrobinę pucołowata. Rumiane policzki i złote, choć pobrudzone pukle włosów nadawały mu wyglądu małego aniołka.- Chcesz ulepić ze mną zamek z piasku?
–    Nie uda ci się nic ulepić.- Tetsuya wziął swoją torbę i zeskoczył na ziemię.- Piasek jest zbyt suchy, dlatego wszystko ci się rozwala.
–    To nic, i tak możemy się razem pobawić.
–    Przykro mi, ale nie mam czasu – westchnął Kuroko, spoglądając na niego.- Goni mnie morderca i, jeśli się nie pospieszę, dogoni mnie i zabije.
–    A dlaczego chce cię zabić?- zapytał chłopiec, szerzej otwierając oczy.
    Kuroko przez chwilę przyglądał mu się swoim błękitnym spojrzeniem. Choć wojna – nie tylko ta na świecie, ale i jego osobista – wyprała z niego większość uczuć i emocji, to czasem przerażało go to, jak bardzo ludzie przyzwyczaili się do śmierci. Chłopiec nie wyglądał na zaskoczonego czy przestraszonego – był po prostu ciekawy.
–    Bo mnie kocha – mruknął w odpowiedzi Tetsuya. Sięgnął do kieszeni kurki, do której dopiero co schował niedojedzonego batona.- Masz, pewnie jesteś głodny. Nie powinieneś się objadać słodyczami, ale to wszystko, co mam.
–    Dziękuję, braciszku!- Chłopiec posłał mu uśmiech, ochoczo zabierając batonika i natychmiast zabierając się do pałaszowania.- Musisz uciekać. Taki miły braciszek jak ty nie powinien zostać zabity!
–    Prawda?- Kuroko uśmiechnął się do niego słabo.- Trzymaj się z dala od problemów, mały.
    Błękitnowłosy poprawił torbę na ramieniu, po czym odwrócił się i ruszył w kierunku ulicy. Z daleka dobiegał go zaskakująco przyjemny hałas maszyn i robót drogowych. W głębi ducha cieszył się, że kraj powoli podnosi się na nogi po długiej wojnie, nawet, jeśli pierwsi zaczynali budować swe twierdze ci, którzy tę masakrę rozpoczęli.
    Idąc główną ulicą, po której od czasu do czasu przejeżdżały zakurzone samochody, Tetsuya rozglądał się za bankomatem. Dziwił się, że banki tak szybko zaczęły ponownie pracować, zwłaszcza, że obecnie nikt nie przejmował się kredytami i pożyczkami, częściej napadali i okradali skarbnice pieniędzy, bynajmniej nie zamierzając oddawać skradzionych dóbr.
    W końcu udało mu się namierzyć wzrokiem automat wyglądający na sprawny. Podszedł do niego, wygrzebując z kieszeni spodni portfel. Wyjął z niego kartę kredytową, a następnie wsunął w szczelinę rozległego ekranu. Przygryzł wargę, z napięciem oczekując informacji, czy jego karta wciąż jeszcze ma ważność i jakiekolwiek środki.
    Udało się. Bankomat odczytał jego kartę i przedstawił mu kilka mniejszych okienek do wyboru. Jak się okazało, na jego koncie było ponad czterysta tysięcy jenów, a więc o całe trzysta pięćdziesiąt więcej, niż wypłacał ostatnim razem. Nie rozumiał, dlaczego Akashi przesyła mu pieniądze, ale przypuszczał, że to rodzaj jednej z zasad w jego chorej grze.
    Wypłacił sześćdziesiąt tysięcy jenów i schował pieniądze na dno swojej torby. Kartę wsunął z powrotem do portfela, ten zaś do kieszeni spodni. Rozejrzał się dyskretnie, upewniając, że żaden potencjalny rabuś nie obserwował go, a następnie ruszył dalej ulicą.
    Właściwie to poniekąd domyślał się, dlaczego Seijuurou przesyła mu pieniądze. Wiedział, że Kuroko ich potrzebuje, inaczej by nie przeżył. Podczas każdego wypłacania, czy płacenia w sklepie kartą, Akashi mógł go w ten sposób namierzyć. To było całkiem logiczne, lecz mimo to, zdarzało mu się przybywać na miejsce pobytu Kuroko nawet dwa lub trzy dni po jego odejściu.
    Być może nie zawsze śledził go za pomocą technologii. Na pewno lubił czasem utrudnić sobie zadanie i kierować się jedynie intuicją.
    Początkowo Tetsuya nie miał pomysłu na to, dokąd mógłby udać się tym razem. Odpoczynek w parku nie był długi, nogi nadal bolały go po całonocnej pieszej wędrówce. Nie był nawet pewien, gdzie teraz dokładnie się znajduje. Obecnie wszystkie miasta były w równej mierze zniszczone, tak więc wszystkie wyglądały niemal identycznie.
    Światełko nadziei na ucieczkę pojawiło się w jego głowie, kiedy w oddali dostrzegł stary, przekrzywiony szyld z napisem „Dworzec Autobusowy”. Uśmiechnął się lekko pod nosem, dostrzegając wyjeżdżający stamtąd niewielki bus wypełniony ludźmi. Miał nadzieję, że uda mu się zakupić bilet na jak najszybszy kurs – nieważne dokąd, grunt, żeby nie było to miejsce, w którym przebywał w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
    Gdyby nie fakt, że uciekał przed mordercą, pewnie nawet cieszyłyby się ze zwiedzania całej Japonii...
    Na dworze nie było wiele osób, raptem dziesięcioro, samych dorosłych z niewielką walizką lub torbą. Tetsuya przypuszczał, że wyprowadzają się do swoich rodzin – po wojnie nawet te najbardziej skłócone starały się skupić w jednym miejscu, by wspólnymi siłami odbudować, czy może raczej stworzyć na pozór rodzinny dom.
    Podszedł do okienka, za którym siedziała młoda kobieta ubrana w niebiesko-biały uniform. Czarne włosy związane miała w niezbyt zgrabny koczek, jakby czesała go w pośpiechu.
–    Dzień dobry – rzucił, kładąc torbę na ziemi.- Chciałbym dowiedzieć się dokąd jedzie najwcześniejszy autobus.
–    Za dwadzieścia minut jedzie jeden do sąsiedniej prefektury, do Niigata – odparła, nawet na niego nie patrząc, zajęta szukaniem czegoś w papierach.
–    Uhm... a następny?- Tetsuya zmarszczył lekko brwi.- Chciałbym odjechać znacznie dalej...
–    Ten, który przed chwilą odjechał, zmierzał do Hyogo, więc trochę się pan spóźnił – mruknęła.- Następny jedzie za dwa dni.
–    A gdzieś bliżej?- westchnął, nieco zirytowany.
–    Najdalej do Saitamy w Kantō, za trzy i pół godziny.
–    W porządku, niech będzie.- Kuroko uniósł swoją torbę, by wygrzebać z niej pieniądze.- Macie gdzieś tutaj sklep, albo automat z napojami?
–    Jakieś trzysta metrów za dworcem jest jeden działający – odparła, drukując bilet.- Trzynaście tysięcy sześćset.
    Tetsuya odliczył kwotę i podał kobiecie przez okienko. Dopiero teraz na niego spojrzała, przesuwając wzrokiem po jego twarzy. Zagryzła lekko wargę, odbierając banknoty.
–    Dlaczego nie zostanie pan tutaj? Miyagi to obecnie jedno z najsprawniej rozwijających się miast. Na granicy z Iwate zaczęto już budować nowe bloki. Mieszkania nie będą przesadnie drogie.
–    Lubię podróżować – skłamał gładko Kuroko.- Będę miał o czym opowiadać swoim dzieciom.
–    Kiedy będą niegrzeczne – mruknęła kobieta, unosząc sceptycznie brwi i podsuwając mu wydrukowany bilet.- Godzina dwudziesta, peron czwarty. Jeśli zamierza pan jeszcze poszwendać się po mieście, to lepiej proszę wrócić przynajmniej pół godziny przed odjazdem autobusu. Kierowcy nie są dokładni, czasem wyjeżdżają wcześniej.
–    Dobrze. Dziękuję.- Tetsuya odebrał bilet, złożył go i schował do tylnej kieszeni spodni. Zabrał swoją torbę, po czym ruszył w kierunku, w którym, jak przypuszczał, znajdzie automat z napojami.
    Nie widział w sensu w dalszym włóczeniu się po mieście, dlatego po zakupieniu trzech butelek wody mineralnej na drogę, wrócił na dworzec autobusowy i usiadł na ławeczce na czwartym peronie.
    Czas dłużył mu się niemiłosiernie. Nie czuł się na tyle bezpiecznie, by poczytać książkę czy pograć na telefonie – zresztą, obawiał się, że w ciągu najbliższej godziny padnie mu bateria. Modlił się, by w następnym mieście szybko znalazł miejsce na nocleg, gdzie będzie mógł ją podładować. Chociaż Akashi przestał ostrzegać go przed sobą, to w dalszym ciągu był to jedyny sposób, by mógł się z nim skontaktować, chociażby po to, by pogratulować mu udanej ucieczki lub poinformować go o przelaniu pieniędzy.
    Siedzenie bezczynnie w miejscu było najgorszą rzeczą, do jakiej był zmuszony. Bezustannie rozglądał się po dworcu w poszukiwaniu jakiejkolwiek tajemniczej sylwetki zakrywającej twarz lub zachowującej się podejrzanie. Wiedział, że Seijuurou nigdy nie wynajmował nikogo do podłożenia bomby czy spowodowania masakry bronią palną, jednak, jak lubił sobie powtarzać, ostrożności nigdy za wiele.
    Dla pewności szukał też Akashiego we własnej osobie. Zawsze pojawiał się w ubraniu podobnym do tego, które kiedyś nosili prawdziwi myśliwi – wysokie pod kolana czarne glany, ciemnobeżowa koszulka oraz spodnie i kurtka w kolorze moro. Do tego myśliwska czapka pasująca do kurtki.
    No i, oczywiście, karabin. Akashi uwielbiał robić widowiskowe wejścia.
    Dochodziła godzina dziewiętnasta czterdzieści, kiedy Kuroko usłyszał dzwonek swojego telefonu. Drgnął nerwowo, serce podskoczyło mu w piersi, błękitne oczy natychmiast zaczęły przesuwać się pospiesznie po otoczeniu, gdy drżące dłonie sięgały po komórkę do kieszeni spodni.
    Niemożliwe. Niemożliwe. Już go znalazł?!
–    Akashi-kun – rzucił do słuchawki, zabierając swoją torbę i odchodząc kawałek, by jego rozmowy nie mogli dosłyszeć pozostali oczekujący na autobus pasażerowie.
–    Sprawdziłeś swoją kartę kredytową?- zapytał swobodnie Seijuurou.
–    Tak...- mruknął Tetsuya, opierając się o drewniany słup i rozglądając wokół.- Przysłałeś mi więcej niż zwykle. Mam wylecieć za granicę?
–    Wolałbym, żeby naszym podwórkiem pozostała Japonia – zaśmiał się lekko.- Tu, w Miyagi, jest całkiem przytulnie, prawda? Moglibyśmy pogonić się między budynkami, co ty na to?
    Kuroko zamknął powoli oczy, przełykając ciężko ślinę. Westchnął cicho, przeczesując dłonią swoje błękitne włosy.
–    Jesteś w Miyagi?- zapytał szeptem.
–    Siedzę w parku, na ścianie do wspinania – odparł.- Pamiętam, jak kiedyś zazdrościłem dzieciakom, że tak świetnie bawią się w takich miejscach. Ja musiałem uczyć się łaciny i gry na skrzypcach. Wiesz, nie spodziewałem się, że są tu jeszcze jakieś dzieci, ale niedawno był tu taki mały chłopiec z wiaderkiem. Widziałeś go?
–    Tak – westchnął Kuroko.
–    Z tobą też chciał się pobawić?
–    Tak.
–    I pobawiłeś się z nim?
–    Nie – odparł.- Byłem zajęty uciekaniem przed tobą.
–    Szkoda. Już więcej nie będziesz miał okazji. Ja się z nim pobawiłem, pomogłem mu ulepić babkę z piasku.
–    Zabiłeś go?- zapytał cicho Kuroko, zerkając nerwowo za siebie, by upewnić się, że nikt go nie podsłuchuje.
–    Według ciebie jestem aż takim potworem?- zapytał Seijuurou. W jego głosie można było wyczuć uśmiech.- Zakopałem go pod drzewem, żeby dać ci więcej czasu na ucieczkę. Powinieneś być mu wdzięczny, że mnie czymś zajął. Gdzie teraz jesteś?
–    Jeśli jeszcze tego nie wiesz, to ja na pewno ci nie powiem...
–    Hmm...- wymruczał Akashi.- Słyszę jakiś szum... rozmowy? Mało jest teraz zatłoczonych miejsc, nie licząc... no tak – zaśmiał się.- Dworzec! Pytanie tylko, jaki? Zakładam, że autobusowy, bo widziałem niedawno zniszczony odcinek torów kolejowych. Pociągi tu nie kursują. Może jeszcze zdążę – westchnął lekko, w słuchawce dało się słyszeć odgłos uderzających o ziemię stóp.- Do zobaczenia, słońce. Księżyc już wschodzi.
    Kuroko zaklął głośno pod nosem, kiedy usłyszał dźwięk zakończonego połączenia. Wcisnął komórkę do spodni, po czym zaczął nerwowo przechadzać się po peronie, zagryzając paznokieć kciuka i ze zmarszczonymi w niepokoju brwiami zerkając co chwila na zegarek. Jeżeli Akashi był w parku, dojście do dworca zajmie mu piętnaście minut – lub około sześciu, jeśli będzie biegł. Do odjazdu autobusu było dwadzieścia minut, a tego wciąż nie było nawet na peronie.
–    Kurwa, kurwa, kurwa...- jęczał cicho Tetsuya, wsuwając dłonie we włosy i zaciskając na nich palce. Było źle – bardzo źle. Albo pospieszy się i ucieknie głębiej w miasto, albo zaryzykuje własnym życiem i zaczeka na autobus.
    Kobieta w okienku powiedziała mu, że może odjechać wcześniej – ale przecież równie dobrze może się spóźnić. Nawet jeśli przyjedzie o czasie, równo o godzinie dwudziestej, dla Kuroko będzie już za późno.
–    Ja pierdolę, dlaczego teraz...?
    Przez ogarniającą go panikę coraz ciężej mu się myślało. Próbował znaleźć nowe rozwiązanie, jakąś trzecią opcję, którą w nerwach mógł pominąć. Autobus wciąż się nie pojawiał, ucieczka do miasta była zbyt niebezpieczna... co jeszcze mógł zrobić? Starcie z Akashim nie wchodziło nawet w grę – on nie dbał o życie innych, będzie gotów rozstrzelać wszystkich na jego drodze, gdy tymczasem Kuroko wolałby ich oszczędzić. Nie z poczucia winy czy dobrego serca, ale po prostu mając na uwadze to, jak postąpiłby kiedyś, w czasach gdy kierował się emocjami.
–    Do zobaczenia, Mimi-san! Jeszcze raz dziękuję za te ciuchy, dziewczynki na pewno się ucieszą!
    Głośny trzask zamykanego bagażnika przykuł uwagę Tetsuyi. Błękitnowłosy spojrzał w tamtym kierunku, dostrzegając wysokiego mężczyznę o pomarańczowych włosach, który machał dłonią w kierunku jakiejś oddalającej się już kobiety, jednocześnie otwierając drzwi starej hondy.
    Kuroko nie tracił czasu na myślenie.
–    Przepraszam pana bardzo!- zawołał, podbiegając do niego pospiesznie.
–    Huh?- Mężczyzna, z jedną nogą już w aucie, odwrócił się do niego z zaskoczoną miną.- T-tak?
–    Uhm, proszę wybaczyć, ale... mógłby mnie pan podwieźć?
–    Ech? Cóż... jeśli chce pan jechać na południe, to w sumie czemu nie, ale nie pojadę dalej niż na skraj Fukushimy...
–    Fukushima będzie idealna!- Tetsuya pokiwał nerwowo głową, zerkając pospiesznie na bramę dworca autobusowego.- Dziękuję, zapłacę panu!
–    Proszę wsiadać, drzwi zamykać!- zaśmiał się pomarańczowowłosy, zajmując miejsce kierowcy.
    Kuroko okrążył pospiesznie auto i usiadł po stronie pasażera, oddychając cicho z ulgą. Zostało jeszcze trochę czasu, zdążą wyjechać. Przecież to niemożliwe, żeby Akashi aż tak szybko przybył na miejsce. Podobnie jak Kuroko, zwykle nie używał samochodów...
–    Jedzie pan do rodziny?- zagadnął mężczyzna, odpalając silnik.
–    Podróżuję – mruknął Tetsuya, zapinając pas bezpieczeństwo.- Dziękuję panu za pomoc. Autobus mi uciekł, więc dosłownie spadł mi pan jak gwiazdka z nieba.
–    Och, to drobiazg, lubię pomagać potrzebującym – zaśmiał się mężczyzna, rumieniąc lekko i ruszając z parkingu.
    Wyjechali z dworca autobusowego i skręcili w prawo, kierując się na południe. Kuroko oparł się wygodnie o oparcie fotela, wzdychając cicho z ulgą. Najważniejsze, że opuścił tamto miejsce i na chwilę obecną jest bezpieczny. Co prawda, kierowali się w stronę, z której powinien nadejść Seijuurou, ale ten z pewnością nie spodziewał się, że Kuroko ucieknie samochodem.
–    Dobrze, że załapał się pan na mnie akurat dzisiaj – zaśmiał się mężczyzna.- Tak się składa, że mam kupca na to auto, mam zamiar sprzedać je jutro. Wie pan, żeby w obecnych czasach wyżywić rodzinę, trzeba sprzedać wszystko co jest cokolwiek warte... Ach, tak w ogóle, to jestem Hayama Kotarou, miło mi poznać!
–    Kuroko...- Błękitnowłosy urwał raptownie, z przerażeniem wpatrując się w mężczyznę, którego właśnie minęli. Spodnie i kurtka moro, tego samego koloru myśliwska czapka i czarny, zniekształcony futerał przewieszony przez ramię.
–    Wszystko w porządku?- zapytał Hayama, dostrzegając jak Tetsuya gwałtownie wbił plecy w fotel.- R-rany, ma pan jakiś atak, czy coś?!
–    N-nie, przepraszam – sapnął Kuroko, przecierając dłońmi twarz.
    Kurwa, widział mnie! Spojrzał prosto na mnie, jakby wiedział, że wsiadłem do tego auta!
    Tetsuya zagryzł mocno drżącą wargę. Cóż za głupia myśl – oczywiście, że Akashi spojrzał na pasażerów. Przecież w obecnych czasach niewiele osób posiadało samochód, a w tym momencie stara honda Hayamy była jedynym autem na ulicy.
–    Nazywam się Kuroko Tetsuya – dokończył, odchrząkując.- Mnie również miło pana poznać. I jeszcze raz dziękuję za pomoc.
–    Nie ma sprawy, to czysta przyjemność pomagać ludziom – odparł Hayama, uśmiechając się szeroko, ze wzrokiem wbitym w jezdnię. Kuroko zmarszczył lekko brwi, widząc jak mocno mężczyzna zaciska dłonie na kierownicy. Nie miał jednak czasu na rozmyślanie, czy aby przypadkiem nie jest to dość podejrzane, ponieważ z jego kieszeni rozległ się dźwięk komórki.
–    Przepraszam na moment – powiedział, wyciągając telefon.
–    Mhm, proszę się nie krępować!
–    Niezłe zagranie, Tetsuya, jestem z ciebie prawie dumny – rzucił Akashi swobodnym tonem, gdy tylko Kuroko odebrał.- Ale czy to na pewno dobry pomysł, by wsiadać do samochodu z obcym facetem? Wiesz, może się okazać, że chce cię zgwałcić.
–    Ta perspektywa wydaje się być znacznie przyjemniejsza od tej, którą ty mi oferujesz – mruknął Tetsuya.
–    Och, skarbie...- westchnął Akashi.- Trzeba było tak od razu, zmieniłbym dla ciebie nieco zasady naszej gry.
–    Skoro tak, to może rzeczywiście je zmienimy?- zaproponował błękitnowłosy.- Ja odjadę tam, gdzie chcę, ty odjedziesz tam, gdzie chcesz i zaczniemy swoje życia na nowo.
–    To takie słodkie – powiedział Seijuurou niemal poważnym tonem.- Ale obawiam się, że to niemożliwe. Twoje życie należy do mnie. A ja nie mam zamiaru dać ci nowego.
–    Naprawdę nic się nie da zrobić...?
–    Nic. Już za późno, Tetsuya.
    Długi sygnał w komórce poinformował Kuroko o tym, że bateria wyczerpała się zupełnie, tym samym przerywając połączenie. Błękitnowłosy przełknął ciężko ślinę, powoli opuszczając dłoń z bezużytecznym telefonem. Zamknął na moment oczy, a kiedy ponownie je otworzył, zdał sobie sprawę, że Hayama zwolnił, zatrzymując samochód w bocznej, skąpanej w ciemności ulicy. Jedynie blask stojącej nieopodal latarni pozwalał Tetsuyi widzieć twarz kierowcy.
–    Hayama-san...?
    Szczęk, który usłyszał Kuroko był mu aż zbyt dobrze znany.
–    Wyciągnij wszystko z torby, Kuroko-san – powiedział Kotarou cichym i spokojnym tonem.- Jeśli nie będziesz wykonywał moich poleceń, nie zawaham się pociągnąć za spust.
    Kuroko wydał z siebie ciche, niemal melancholijne westchnienie, po czym uśmiechnął się lekko z żalem.
–    Ja pierdolę...

17 komentarzy:

  1. Kto by pomyślał, że Hayama zechce okraść Kuroko? Przecież to taki miły facet xD
    Akcja, akcja i jeszcze więcej akcji, to lubię :)
    Jedyne co to szkoda mi tego dzieciaka, no, ale...
    Całość mega mi się podoba, jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie ;)
    Na samym początku wyłapałam ściankę do wpinania ^^
    Także tobie życzę udanych walęwtynek
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie c: Yuuki, co ty robisz z dobrymi ludźmi? c: Najpierw Kuroko i Akashi, teraz Hayama... co będzie dalej? ☺☺☺☺☺☺
      Cieszę się, że się podoba! Bardzo dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  2. Moje ty kochanie najdroższe *.*

    Wyłapałam kilka literówek (2, może 3), ale to się przecież zdarza każdemu. Swoje teksty czasem z 10 razy przeglądam i okazuje się, że nie poprawiłam czegoś :P

    Kurokosiu, nie daj się! Rany, jak ja uwielbiam, kiedy bohaterowie mają pod górkę xD Ale mój sadyzm już ustalaliśmy :P
    Hayama, draniu, nigdy za bardzo za tobą nie przepadałam. Ale spoko, do TOP 10 się jeszcze nie dostałeś (chociaż za Akasza powinieneś >.<)...

    Dobra, bo schodzę z tematu.

    O kim miałam to się jeszcze wypowiedzieć? A, no tak!
    Akasz, moje rude kochanie najukochańsze, moje światełko w ciemności, moja bratnia duszyczko... Po [CENZURA] się bawisz w zabójcę?! Weź złap Kurokosia, przykuj do łóżka i róbta, co chceta xD

    Stanowczo mam coś z główką -.-

    Bachorka mi nie szkoda. No dobra, może ciut ciut, tak odrobinkę, ale czego się spodziewać po rudym psycholu?

    Weeeeeny! Duuuuużo weeeeny i duuuużo chęci do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, literówki... Znaczy, w sumie to możesz je na przyszłość przytaczać w komentarzu, bo, podobnie jak w "Cierniach" chcę tu mieć wszystko ładnie i pięknie napisane xD Więc w sumie to... no xD
      Widzę, że nasze sadystyczne dusze się ze sobą dogadają ☺
      Bardzo dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń
  3. Yuuki-san, Yuuki-san! Jesteś niesamowita! *kołysze się na krześle i nie wie co powiedzieć*

    Ta scena z dzieciakiem bawiącym się samemu w piaskownicy przypomniała mi mnie jak byłam mała :D Na serio, byłam taka głupia, że nikt nie chciał się ze mną bawić XD

    Mega podoba mi się ten pomysł, że Kuroko ucieka przed Akashim, który chce go zabić, ale jednocześnie daje mu pieniądze i tak naprawdę nie wiadomo czego chce. Albo jednak wiadomo... skoro to Akashi, obstawiam, że po prostu chce go przelecieć. Ale to tylko i wyłącznie moje przypuszczenia, prosto z mojej chorej głowy XD

    Kiedy okazało się, że kierowcą tego samochodu jest Hayama, od razu przypomniały mi się Ciernie i ten Hayama, który... zrobił coś bardzo głupiego. To było bardzo, bardzo głupie. Od razu wtedy w moim wymyślonym dzienniku przy nazwisku Hayama pojawił się duży minus. Ale to nie o tym teraz :P

    Opowiadanie jak zawsze przyjemnie się czytało. I tak, jak cała reszta twoich opowiadań spowodowało u mnie uśmiech od ucha do ucha. I tak, jak zawsze poprawiło mi humor. Dziękuję, Yuuki-san. ;)

    Pozdrawiam i życzę wesołych walentynek! :* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję ;_;

      W sumie, wiesz co...? Dopiero po Twoim komentarzu zdałam sobie sprawę z tego, że znowu zrobiłam z Hayamy bad assa xDD Ale w sumie... Ach, nieważne xD
      Cieszę się bardzo, że czyta się przyjemnie, no i że się podoba! :D A że poprawia humor, to tym bardziej ♥
      Również pozdrawiam i... uh, spóźnionych wesołych walentynek xD

      Usuń
  4. Ten Kuroko to jest biedny, nawet jak ktoś chce mu pomóc, to ma złe intencje! Trochę mi go żal, mówiąc szczerze. Patrząc na rozwijające się wydarzenia nie wróżę mu szczęśliwej przyszłości... (ale w głębi serca mam nadzieję, ze taka będzie).
    Jedyna rzecz, która mi nie pasowała to Tetsuya mówiący "ja pie**olę". Ja wiem, że się zmienił, wojna go utwardziła i tak dalej, ale ni zmienia to jednak faktu, że te słowa mi nie pasują.
    Życzę weny i pozdrawiam
    MW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się okaże xD Oczywiście, mi też nie pasuje taki Kuroko, ale nie może być inaczej w takim przypadku, w końcu nieźle mu zrąbałam życie :''') Ktoś by mógł pomyśleć, że za nim nie przepadam, a ja Tetsu kocham całym sercem xD
      Bardzo dziękuję za komentarz, ja również pozdrawiam i do zobaczonka! ^^

      Usuń

  5. Ja pie🐦dolę🐝(uznajmy to przekleństwo za przytoczone z rozdziału,jak razi to usuń komentarz-rozumiem.chociaż to pie oddzielone ptaszkiem od dolę XDDD)...jakie to jest cudowne.
    Mam wrażenie, że nikt (w tym ty Yuuki) nie uwierzy mi, że naprawdę podobają mi się twoje opowiadania, bo za bardzo się ekscytuje i pisze jakie cudowne cuda.Ale to jest prawda ;-; Ja czekam na MU(boże jak tęsknię) ale to jest jeszcze lepsze od opowiadania z Jeanem i Marco(ciekawe ile razy (nie)pomyślę i jeden z twoich tekstów zostanie okrzyknięty 'najlepszym na świecie' a później będę musiała to zmieniać-na twój)
    Ten mały szkrab(nie chodzi o dzieciaka z piaskownicy) mówię o Kuroko XDDD Jest idealny i to jak pogodził się z tym na końcu,że musi oddać wszystko kierowcy.’no ok, to nie pierwszy raz, bierz co chcesz byle szybko mam mordercę na głowie’ pfff
    A Akasz jaki dobry jest<3 no na chwilę umarłam.
    Wincyj!Wincyj!Wincyj!
    Kocham Cię.Wyjdź za mnie.Plis.
    A no patrz włączył mi się tryb Akashi z Anarchii.Nie mam broni(całe szczęście) Nie mam twojego numeru(FU😻CK)No ale
    Aka-cz sobie radzi
    Hahah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciwko przeklinaniu, dopóki nie jest skierowane bezpośrednio do mnie i tego, co piszę xDDD (co innego, jeśli przekleństwami się wyraża emocje podczas czytania xD)
      Niezmiernie cieszy mnie, że to opowiadanie przypadło Ci do gustu! :D :D :D Sama muszę przyznać, że jestem zadowolona z tej pracy (/)///(\). Taki mój drugi synek xD
      Czekamy do wtorku za kolejnym rozdziałem i kolejnymi komentarzami! *-* Tymczasem bardzo dziękuję za ten tutaj ♥ Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. No kto by pomyślał, że coś się spieprzy? No ja na pewno nie xd
    Kuroko szykuj dupę, podejrzewam, że Sei nie wspominał o gwałcie bez przyczyny. On coś wie i łaskawie poddał ci tę perspektywę. Nie chcesz przecież być naruszonym towarem, gdy już przyjdzie po twój wesoły tyłeczek, prawda? Pilnuj się tam, chłopcze, bo wiesz, ja braciszkowi chętnie doniosę.
    Akashi-chan... Ale żeby dzieciaka? Dzieciaka? To poniżej twojej godności, wstyd mi za ciebie. Trzeba było trzymać się prostytutek. Podręcznikowo, jak Cienie nakazały!
    Ach... Yuuki, ty to potrafisz najbardziej martwy dzień ożywić. Aż od razu przestała mnie boleć głowa i drżeć powieka. Jak mam być szczera, to chyba nic nie raduje mnie bardziej, niż fakt, że powracasz do knb. Przeraające jak bardzo fandom umarł, aż mi nie chce się brać na Mann gegen Mann, bo i tak wiem, że nikt tego nie przeczyta. Napawasz mnie nadzieją! Do tego, kurde, serio lubię Twój styl. Jest taki lekki, przyjemny i rzeczowy, a niestety nie mogłam pławić się w nim wcześniej, bo nie znam Haikyuu i na razie nie mam weny, by się a to brać, a do tego pierwsze dwa odcinki mnie nie zachęciły ;o; nah, głupia ja.(o jezu jakaś inna wersja sacrificial!... nieważne) Ale podejrzewam, że będę musiała się za to jakoś wziąć, od groma tego tałatajstwa wszędzie.
    Jeny... jak ja mam teraz wytrzymać do kolejnego rozdziału. No jak? Co teraz zrobi Hayama?! Każe mu oddać kasę, broń, dziewictwo? nie stop, Kuroko nie może być dziewicą, braciszek pewnie już dawno się do niego dobrał (zuch chłopak)
    EEEEEEEHHHHHHHHHH NIE KAŻ MI CZEKAĆ, BO MI SIĘ WŁĄCZY AKASZ MODE (to wcale nie są groźby karalne)
    A może jak oddam nereczke, kawałek wątroby to jakoś szybciutko się pojawi? (nie przekupuję, a skąd!)
    Boże, boże, boże... daj mi już kontynuację, bo kurde nie wyrobię, zje mnie ciekawość.
    Przytulam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, powiem Ci szczerze, że być może po części od tego odeszłam (tzn. zrobiłam przerwę) właśnie ze względu na to, że KnB zaczęło umierać na rzecz Haikyuu... Ale teraz stwierdzam wszem i wobec, że *$&@)$ HQ, ja serce oddałam Cudakom i przy tym zostanę, choćby ju nikt tego nie oglądał ;_;
      Rozdziały co wtorek, więc mogę tylko prosić, byś czekała cierpliwie, co też dalej się zdarzy :D No i mam nadzieję, że mimo wszystko najdzie Cię wena i też, podobnie jak ja, nie będziesz się poddawać :< ROZRUSZAJMY TEN FANDOM. KNB GÓRĄ!!! ♥
      Również pozdrawiam ☺

      Usuń
    2. Ja ostatnio weny w ogóle nie mam, nikt mnie już nie czyta ;u;
      Boże, czekanie na każdy wtorek stanie się moją osobistą gehenną. Serio. Pokochałam to opko od pierwszego akapitu. Welp AKAKURO, PIERNICZĘ, TOŻ TO AKAKURO.
      TAAAAAAk przypomnijmy ludom dlaczego pokochali knb! W końcu knb ma coś czego nie ma hq. Akasza. Tak.

      Usuń
  7. Boże święty... chyba sie zakochalam. Jutro napisze Ci więcej, ale dodam tylko jeszcze, ze jestem w szoku i pokochałam klimat tego opowiadania. To jest s z t u k a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZANIM PRZECZYTAM DRUGI ROZDZIAŁ, BO (DZIĘKI BOGU) JUŻ WYSZEDŁ!!!!! Jeju, mam ochotę Ci bardzo podziękować, za to, że piszesz, naprawdę miło jest czasami przeczytać te Twoje wypociny przy wieczornej herbacie.
      No ale przejdzmy do rzeczy! KLIMAT. KLIMAT TEGO OPOWIADANIA JEST... po prostu orgazm. Ja nie wiem czemu, ale cholernie podoba mi się taka tematyka, stan jakiś tam wojenny/powojenny/etc. Jakieś bronie, uciekanie, ahhh. Ja nie wiem, naprawdę nie wiem, ale mam motylki w brzuchu czytając to. Jak zwykle świetnie można się wczuć w tę atmosferę, no po prostu arcydzieło! Jestem tak niecierpliwa, że już lecę czytać następny rozdział aaaaaa

      Usuń
    2. (/)///(\) Bardzo dziękuję! Cieszę się, że tak się podoba ♥♥♥

      Usuń
  8. Ekhem, zacznę jak Kuroko skończył.
    Ja pierdolę...
    To jest w ogóle super i tak dalej, chociaż zmienienie zasad tej gry...
    To byłoby jak cheatowanie.
    Weny

    ~Rin Akashi

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń