[Anarchia] Rozdział trzydziesty drugi



Kuroko miał wrażenie, jakby powrócił do starych, dobrych czasów.
Kagami obudził go około godziny ósmej. Podczas gdy Tetsuya składał futon, Taiga i Himuro zaczęli przygotowywać w kuchni śniadanie. Wkrótce, przesunąwszy stół i krzesła na ich miejsce, usiedli wokół niego. 
Pierwszy raz od siedmiu miesięcy udało mi się spokojnie przespać całą noc – stwierdził z westchnieniem Kuroko, smarując bułkę masłem.- Przestałem nawet słyszeć te niedźwiedzie pomruki.
O tym, że prawdopodobnie nie powinien był tego mówić zorientował się, zauważywszy spojrzenie Kagamiego, które jednak szybko pomknęło na bok. Taiga odchrząknął cicho i zanim Kuroko zdążył wytłumaczyć, że to miał być tylko żart, jego były chłopak odezwał się:
Zanim zasnąłem, myślałem trochę nad całą tą sytuacją.- Kagami spojrzał na Himuro, nakładając na swoją bułkę odrobinę dżemu.- Może udałoby ci się zwołać jakieś wsparcie? Przecież masz pod sobą sporą grupę ludzi.
Tetsuya powstrzymał się od głośnego westchnięcia. Miał nadzieję, że śniadanie minie im w stosunkowo swobodnej atmosferze, a do „interesów” przejdą dopiero po posiłku, by nie psuć sobie poranka.
Akashi-kun nie raz już radził sobie z dużymi grupami doświadczonych żołnierzy i agentów – mruknął, przeżuwając kawałek pieczywa, które nagle wydało mu się gumowe i bez smaku.- To prawdziwa strategiczna bestia. A nie dość, że świetnie używa logiki, to na dodatek jest uzdolniony również pod względem fizycznym i refleksyjnym. Byłem już świadkiem tego, jak zdjął czterech snajperów, zanim ci w ogóle zdołali go namierzyć.
To znaczy?- Himuro posmarował skibkę chleba masłem i spojrzał na błękitnowłosego, marszcząc lekko brwi.
No, właściwie to nie do końca byłem tego świadkiem.- Tetsuya skrzywił się lekko na samo wspomnienie.- Parę miesięcy temu, nie długo po tym, jak... to wszystko się zaczęło... w czasie mojej ucieczki natknąłem się na bazę wypadową agentów specjalnych. Z początku nie chcieli mnie słuchać i próbowali odprawić z kwitkiem, ale ich dowódca, Kiyoshi Teppei, zainteresował się moim... stylem życia.- Kuroko miał ochotę sam uderzyć się za tak fatalne zakończenie tego zdania. Zamknął na moment oczy, a następnie ciągnął dalej:- Wspólnymi siłami próbowaliśmy zasadzić na niego pułapkę. No, właściwie to ciężko było to nazwać pułapką; po prostu miałem robić swoje, czyli uciekać przed Akashim. Agenci śledzili mnie przez jakiś czas, i któregoś dnia... Akashi-kun się zjawił. Dogonił mnie. 
Dogonił...- powtórzył powoli Himuro.- Co oczywiście nie znaczy, że „ominął” agentów.
Namierzył każdego – powiedział sucho Kuroko, wzruszając lekko ramionami.- Być może obserwował mnie już wcześniej i widział, że dogadałem się w pewnych kwestiach z Kiyoshim, a może zwyczajnie jego genialny umysł podsunął mu pewne teorie, czy też rozważania na temat moich następnych kroków. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby Akashi-kun wczoraj domyślił się, że spotkałem Kagamiego-kun, który związał się z tobą, Himuro-san, i że ostatecznie ulegnę i skorzystam z waszej pomocy. Akashiego-kun ciężko zaskoczyć. Właściwie...- dodał z namysłem Kuroko, przełykając kęs bułki.- Myślę, że to w ogóle nie jest możliwe.
A myślałem, że takie geniusze zła to tylko w książkach występują – westchnął z rezygnacją Kagami, popijając herbatę.
Kuroko i Himuro automatycznie zerknęli na siebie z rozbawieniem i porozumiewawczo. Żaden z nich nie skomentował słów Taigi, choć obaj dobrze wiedzieli, że kto jak kto, ale Taiga w swoim życiu zdecydowanie stronił od książek.
Musimy zastanowić się nad tym, w jaki sposób moglibyśmy oszukać Akashiego – zaczął Himuro, odchrząknąwszy cicho.
Oszukać?- Kagami zmarszczył mocno brwi.- Ale Kuroko twierdzi, że to niemożliwe.
Bo to jest niemożliwe – potwierdził Tetsuya, spoglądając z zaskoczeniem na Himuro.- Znam Akashiego-kun bardzo dobrze. On zawsze jest o krok przed innymi.
No cóż, gdyby był o krok przed innymi, to raczej już byś nie żył – stwierdził Tatsuya niemal beztrosko, zajadając się kanapką.
Kwestia szczęścia – mruknął Kuroko.- Nie mam tak analitycznego umysłu, jak Akashi-kun, czy ty, Himuro-san. Nigdy nie miałem żadnej strategii, nigdy niczego przesadnie nie planowałem. Albo korzystałem z pomocy innych, albo z łutu szczęścia.
Nawet jeśli Akashi dobrze cię zna, to i tak nie myśli równocześnie z tobą – powiedział spokojnie Tatsuya, przyglądając się błękitnookiemu.- Zanim on wpadnie na to, co zrobisz w danej sytuacji, ty zdążysz już to zrobić. Być może przerwa czasowa między jednym a drugim będzie niewielka, ale jednak jakaś będzie. Teraz zyskaliśmy na czasie, skoro, jak mówiłeś, wykorzystałeś pomoc tamtych lekarzy. Akashi nie mógł się tego spodziewać, bo kto by przypuszczał, że niemalże obcy człowiek poczęstuje cię biletem na samolot...
To nie ma znaczenia – westchnął ciężko Kuroko, potrząsając głową.- Akashi-kun już na pewno domyśli się, gdzie teraz przebywam, i jeśli jeszcze nie ma go w mieście, to na pewno się do niego zbliża.
Wracając do początkowego zagadnienia Taigi – zaczął Himuro, odsuwając od siebie pusty talerzyk i chwytając w dłonie kubek z kawą.- Na chwilę obecną większość moich podwładnych przydzieliłem do grup, a każda z nich zajmuje się już oczyszczaniem miasta.- Kuroko zerknął na Kagamiego, by sprawdzić jego reakcję na słowa ukochanego. „Oczyszczanie miasta” brzmiało bardzo ładnie, ale mimo wszystko wciąż oznaczało egzekucje, nawet jeśli dotyczyły one zbrodniarzy.- Ci, którzy pozostali pod ręką, mogą się co prawda przydać, ale zastanawiam się, czy nie lepiej by było nie angażować do tego więcej osób.
Cóż, ja jestem za – westchnął Kuroko, upijając łyk swojej kawy.- Im mniej zginie, tym lepiej.
To również, ale przede wszystkim uważam, że powinniśmy jak najmniej rzucać się w oczy.- Himuro zamilkł na chwilę z zamyślonym wyrazem twarzy i wzrokiem wbitym w swój kubek.- Jeżeli jest tak, jak mówisz, i Akashi rzeczywiście potrafi przewidywać twoje zagrania, to nawet ułatwiłoby nam sprawę.
To znaczy?- Kuroko zmarszczył lekko brwi.
Akashi przewiduje twoje zagrania – wyjaśnił Himuro, spoglądając na niego.- Ale nie nasze. Nawet jeśli zorientuje się, że spotkałeś Taigę, który postanowił udzielić ci pomocy, to jego pole domysłów i tak jest ograniczone do twojej osoby, ponieważ to ciebie zna. Być może dojdzie do wniosku, że Taiga będzie chciał postąpić tak czy owak, bo miał z nim do czynienia kiedyś, i zapewne słyszał o nim od ciebie, ale na pewno nie zna mnie. Właściwie to raczej nie wie o moim istnieniu. A nawet jeśli postanowi zaczerpnąć informacji i dowie się, że najprawdopodobniej pomaga ci nie tylko Taiga, ale i jego partner, to najpierw spróbuje dowiedzieć się o mnie więcej: przede wszystkim o moich dotychczasowych sukcesach i strategiach, jakie najczęściej obieram. Przynajmniej ja tak bym zrobił na jego miejscu – dodał, wzruszając ramionami.- W każdym razie chodzi mi o to, że zaczerpnięcie wiedzy na mój temat zajmie mu trochę czasu, wobec czego będziemy mogli się przygotować.
Kuroko przez długą chwilę milczał, przetrawiając słowa Himuro. Wydawały mu się nawet całkiem logiczne, ale wciąż miał wątpliwości. Być może dlatego, że znał Seijuurou i wiedział, jak bardzo utalentowanym był mordercą, a może po prostu w czasie ciągłego uciekania przed nim nabrał tyle sceptycyzmu, że zwyczajnie przestał wierzyć w ocalenie.
Ocalenie...
No właśnie. Czy szansa na nie w ogóle istniała? Czy nie lepiej by było po prostu poddać się Akashiemu i mieć to za sobą? Jedna śmierć pociągnie za sobą wspaniałe skutki w postaci zlikwidowania największego zbrodniarza Japonii ostatnich lat, będącego na szczycie Czarnej Listy...
Jedno życie za życie setek, a może nawet i tysięcy innych, to przecież niewielka cena. W obecnych czasach kolejny trup był jak jedna kropla więcej w oceanie martwych.
Co proponujesz?- zapytał Kagami, który przez chwilę przyglądał się bacznie Kuroko. Tetsuya zauważył to w ostatniej chwili, ale nie zdążył zmienić wyrazu twarzy. Wiedział już, że Taiga wyczytał z niego myśli, i jeśli zacznie się spierać z jakimkolwiek ich pomysłem, przywiąże go do krzesła i zaknebluje.
Na razie nie mam dokładnie ułożonego planu – westchnął Himuro, opierając się o oparcie krzesła i marszcząc w skupieniu brwi.- W gruncie rzeczy mamy ciężki orzech do zgryzienia. Wyjaśnienia Kuroko to jedno, ale ja sam dobrze wiem, że Akashi Seijuurou to prawdziwa bestia i ciężko go będzie zlikwidować. To potwór, który jest odpowiedzialny za wybicie około pół procent populacji naszego kraju. 
Tetsuya zacisnął pięści, słysząc statystyki. Pół procent? Ludność Japonii liczyła przecież prawie sto trzydzieści milionów. Nawet po krwawej wojnie pół procent oznaczał ogromną liczbę osób...
Zabitą przez mężczyznę, którego kochał.
Zabitą przez niego, Kuroko Tetsuyę.
Kuroko...
Był winien pozbawienia życia tak wielu istnień...
Kuroko!- Kagami szturchnął go łokciem w ramię.
Tak?- Tetsuya zamrugał szybko, ocknąwszy się z zamyślenia.- Wybaczcie, ja...
Nie obwiniaj siebie za szaleństwo Akashiego – syknął Taiga z wyraźną złością.- Nie jesteś niczemu winien. Już my z Himuro zadbamy, żebyś w końcu mógł się od niego uwolnić.
Kagami-kun...- Kuroko przetarł dłonią twarz, wzdychając ciężko.
Jeśli Akashiego tak ciężko zaskoczyć, to nie bawmy się w planowanie skomplikowanych manewrów – wtrącił Himuro.- I tak nie jesteśmy pewni, ile zostało nam czasu, nie wiemy, gdzie obecnie przebywa Akashi. Wiemy jedynie, że gdziekolwiek jest, cały czas ściga Kuroko.
Chyba już wiem, co chcesz zaproponować...- westchnął z rezygnacją Taiga, opierając się ciężko o oparcie swojego krzesła.
Mam być przynętą – stwierdził spokojnie Kuroko, choć jego serca na moment zabiło mocniej.- W porządku. Już tego wcześniej próbowałem. Ale niby czym będzie się różnić ten raz od poprzednich? Akashi-kun jest inteligentny i ostrożny. Może i nie spodziewa się ciebie, Himuro-san, ale to nie znaczy, że da się wciągnąć w pułapkę. Jak już mówiłem, nie raz zdejmował snajperów, zanim ci w ogóle zorientowali się, że się zbliżył.
Ten punkt programu będę musiał jeszcze dopracować – stwierdził Tatsuya, uśmiechając się lekko.- Przyznaję jednak, że na myśl przychodzą mi dość... niekonwencjonalne metody. 
Jak na przykład?- spytał Kagami.
Jak na przykład tradycyjne sprowadzenie ofiary w konkretne miejsce – mruknął Himuro.- Jeśli zobaczy Kuroko, pójdzie za nim. Możemy spróbować zdjąć go z konkretnego miejsca, ukrytego, a jeżeli to nie będzie wchodziło w grę... zostanie nam bomba.
Bomba?- Tetsuya spojrzał na czarnowłosego wielkimi oczami.- Chcesz... wysadzić Akashiego-kun w powietrze?
Wiem, że to brzmi okropnie, ale jeżeli miałoby to być jedynym sposobem, z całą pewnością bym go spróbował – mruknął Tatsuya, krzywiąc się lekko.- Nie oszukujmy się, Kuroko. Akashi jest winien zbyt wielu potworności, by traktować go łagodnie. Nawet gdyby się poddał i błagał o wybaczenie, jedyne, co go czeka, to śmierć. Skoro mamy szansę go powstrzymać, to powinniśmy ją wykorzystać, nieważne w jaki sposób.
O jakim miejscu dokładnie myślałeś?- zapytał Kagami, marszcząc brwi.- Jeśli chcesz wysadzić Akashiego, to musisz to zrobić z dala od mieszkańców.
Tak... Tak, musiałbym znaleźć wpierw odpowiednie miejsce – mruknął z namysłem Himuro. 
Czegoś tutaj nie rozumiem – sapnął Kuroko, potrząsając głową.- Naprawdę planowałbyś wysadzenie Akashiego w powietrze? Niby jak? Rzucisz w niego bombą?
Na początek możemy spróbować negocjacji – powiedział Himuro.- Szybka śmierć w zamian za poddanie się.
Niedorzeczne – parsknął Tetsuya.- On w życiu się na to nie zgodzi. Znam Akashiego-kun, pewnie od razu strzeli ci kulkę w głowę, jak tylko cię zauważy. On nie zadaje pytań, nie będzie go obchodziło, co masz do powiedzenia.
Obchodzisz go ty – stwierdził Himuro.- Chce cię dopaść za wszelką cenę. To bardzo przydatne. Być może będziemy mogli to w jakiś sposób wykorzystać. Może pozostałości siedziby banku? To zniszczony przez jeden z wybuchów budynek, nie nadaje się do użytku, więc nie zamieszkują go nawet bezdomni, ale nada się w sam raz na spotkanie. No i będziemy mieć gwarancję, że nie skrzywdzimy nikogo z mieszkańców. 
Sądzisz, że Akashi-kun tak po prostu raźnym krokiem wejdzie sobie w zasadzkę?- westchnął Kuroko, zmęczony samą tą rozmową.
Być może zrobi to dla ciebie, jeśli go odpowiednio przekonamy – stwierdził Himuro.- Opowiadałeś nam o swoim wypadku z tą... Momoi, tak?
Tak – mruknął Tetsuya, wzdrygając się na wspomnienie różowowłosej piękności, której próbował pomóc odnaleźć martwą od lat ukochaną.
Akashi wyruszył ci na ratunek...
To była inna sytuacja, teraz wszystko się zmieniło...!
Akashi chce cię zabić – przerwał mu Himuro.- Patrząc na to, jak bardzo starał się przez te ponad pół roku, w życiu nie pozwoli na to, by zabił cię ktoś inny. I właśnie to możemy wykorzystać.
Nie widzę tego...- westchnął Kuroko, kręcąc głową.- Przykro mi, ale naprawdę tego nie widzę.
Dlatego, że jeszcze nie obmyśliłem całego planu – stwierdził Himuro, dopijając resztę swojej kawy.- Dajcie mi parę godzin, a spróbuję przygotować strategię, która pomoże nam pozbyć się Akashiego i może nawet zachowa nas wszystkich przy życiu.
To powiedziawszy, Tatsuya wstał od stołu i ruszył w kierunku wąskiego korytarzyka. Przy drzwiach sięgnął po swoją kurtkę i, przerzuciwszy ją przez ramię, wyszedł z domu.
Kagami odprowadził go wzrokiem, by następnie odwrócić się do Tetsuyi. Spróbował uśmiechnąć się do niego uspokajająco, ale wiedział, że nic nie jest w stanie odegnać z błękitnych oczu zrezygnowania i zaniepokojenia.
Zaufaj mu, Kuroko – powiedział łagodnie czerwonowłosy.- On wie, co robi. Zawsze wie. Wierzę, że coś wymyśli. Być może będzie to szalone, może nawet wyda się niemożliwe do wykonania, ale jakoś sobie poradzimy.
Nie boisz się, że go stracisz, Kagami-kun?- zapytał cicho Tetsuya.
Pewnie, że się boję – westchnął Taiga, drapiąc się po karku.- Ale wiesz... Akashiego boję się jeszcze bardziej. I Tatsuya wie o tym. Zna sytuację i sądzę, że domyśla się, że Akashi może polować też na mnie. Sądzę, że twoja śmierć nie zagwarantowałaby mi bezpieczeństwa; Akashi będzie chciał mnie sprzątnąć dla samej zasady. Także sam widzisz, że prędzej czy później wpakowałbym się do tego samego wózka, którym jedziesz ty. Kiedy staniemy razem do walki, przynajmniej będzie nam raźniej.
Wolałbym, żebyście uciekli – westchnął Kuroko.- Może gdybym po prostu oddał się w ręce Akashiego-kun, to uprosiłbym go o to, by dał ci spokój. 
Gdybyś to zrobił, Akashi tylko bardziej by tego zapragnął – mruknął Kagami, spoglądając na błękitnowłosego.- Dałbyś mu wyraźnie do zrozumienia, że ci na mnie zależy. Akashi by tego nie zniósł. I właśnie dlatego za wszelką cenę próbowałby mnie zabić. No – dodał z westchnieniem, wstając od stołu.- będzie próbował, niezależnie od tego, jak potoczą się wydarzenia. Ale bądźmy dobrej myśli. Przynajmniej do czasu, aż Tatsuya nie obmyśli tej swojej strategii.
Wtedy będziemy mogli pogodzić się z porażką?
Kagami spojrzał na przyjaciela i uśmiechnął się półgębkiem.
Zgadza się. Wtedy będziemy mogli pogodzić się z porażką Akashiego.



4 komentarze:

  1. Porażka? Akasza? Chyba nie w tym życiu xD
    Happy Endu tu nie uświadczę, wiem, ale i tak się łudzę, że się z Tetsu dogadają :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam taką płonną nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Ale chyba nie tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział został dodany niedawno, ale niepokoi mnie informacja u góry na blogu, że nie piszesz już fików.
    Niemniej, czy to oznacza, że jest szansa, że pozostałe rozdziały "Anarchii" zostaną opublikowane?

    Na tym etapie mogę zapewnić, że z rosnącą fascynacją śledziłam losy Kuroko i Akashiego w tym tekście. Jednakże liczę, że wciąż aktywnie udzielasz się na tym blogu. Jeśli tak, to z całą pewnością możesz liczyć na to, że zyskałaś nowego czytelnika~ Jeśli nie, to na pewno tak czy inaczej zostawię po sobie jakiś ślad tutaj.

    Pozdrawiam,
    TAT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie nie piszę fanficków, ale obiecałam skończyć "Anarchię", więc na pewno to zrobię, o to możesz być spokojna.

      No ale właściwie to ciężko jest tu mówić o przerwaniu mojej "kariery" fanfickowej, bo tak czy tak ostatnio coś tam wrzuciłam i pewnie jeszcze wrzucę, także... :P

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń