Wspomnienia z Ameryki męczą mnie na każdym kroku.
Nieważne, czy spojrzę na pierścień zwisający na srebrnym łańcuszku zawieszonym
na mojej szyi, czy na zdjęcie w ramce stojące na regale, przedstawiające mnie i
ciebie, obejmujących się i szczerzących do aparatu. Obrazy naszych wspólnych
chwil wciąż mnie dręczą.
Właściwie, przypominam sobie o tobie każdego dnia. Kiedy
szykuję sobie śniadanie i odruchowo obieram pomidora ze skórki, jak to zawsze
miałeś w zwyczaju, czy kiedy gram w kosza, lub kładę się do łóżka i zajmuję
miejsce przy ścianie, bo ty nigdy tego nie lubiłeś.
Zupełnie jakbym oczekiwał, że zaraz wsuniesz się pod
kołdrę obok mnie i, myśląc, że już zasnąłem, pocałujesz mnie delikatnie w
policzek.
Jak zawsze...
-
Muro-chin? Już skończyłem.-
Drzwi pokoju otwarły się cicho i do środka wszedł Murasakibara z ręcznikiem
owiniętym wokół bioder. Swoje długie, fioletowe włosy związał u góry gumką. –
Hmm? Co robisz?
-
Zadanie domowe z matematyki
– odparłem, odkładając na bok długopis i zamykając zeszyt.- Prosiłem, żebyś nie
chodził nago po domu! Nie jesteśmy tu sami, wiesz...?
-
W porządku, nikt mnie nie
widział – mruknął Atsushi, siadając na moim łóżku i sięgając po ciastka, które
tam zostawił.- Poza tym, mam przecież ręcznik...
-
Pewnie jesteś zmęczony, co?-
zapytałem, wstając i podchodząc do niego.- Twoja dzisiejsza gra była naprawdę
niesamowita. Nie sądziłem, że wejdziesz w Zone!
-
Nie rozmawiajmy o tym –
westchnął Murasakibara.
-
Przegrana nie jest dla nas
żadnym tematem tabu.- Uśmiechnąłem się do niego, siadając obok.- To jeszcze nie
koniec, następnym razem powalimy ich na łopatki! Mało tego, zdobędziemy puchar!
Co ty na to, Atsushi?
Jego
mina nie wyglądała na zbyt zadowoloną. Dłoń, w której trzymał opakowanie
ciastek,
zacisnął mocno, gniotąc
jej zawartość. Zmarszczyłem lekko brwi, zastanawiając się, co powinienem
powiedzieć. To był pierwszy raz, kiedy Murasakibara przegrał. Chciałem go
pocieszyć, ale nie bardzo potrafiłem.
Ludzie
myślą, że Atsushi jest typem osoby o prostym umyśle, ale nic bardziej
mylnego...
-
Atsushi?
-
Ten Kagami...- warknął
Murasakibara.- To jakiś totalny gbur.
-
Taiga?- zdziwiłem się.-
Cóż...nie wiem, czy określenie „gbur” tu pasuje. Jest utalentowany, nie można
temu zaprzeczyć, a jego charakter jest dość...powiedziałbym, nabuzowany i
wychowy, ale żeby od razu nazywać go gburem?
-
Znacie się od dawna, prawda?
-
Poznaliśmy się w Ameryce.-
Skinąłem lekko głową.- Opowiadałem ci o tym, prawda?
-
Taa...mówiłeś, że byliście
przyjaciółmi.
-
Zgadza się. Nawet całkiem
długo. Co prawda, byliśmy w innych szkołach, ale często się spotykaliśmy.
Nocowaliśmy też u siebie nawzajem, ale większość czasu spędzaliśmy na boisku.
To było całkiem zabawne. Wiesz, Taiga zawsze...
-
Znowu to robisz – przerwał
mi Atsushi.
-
Eh?- Nie zrozumiałem.- Co
„znowu” robię?
-
Znowu się rozgadujesz o tej
małpie – mruknął Murasakibara.- Przecież nie prosiłem cię, żebyś mi o nim
opowiedział.
-
No tak, ale jakoś tak...
-
Nie chcę o nim słuchać.-
Atsushi odwrócił ode mnie głowę i wrócił do zajadania się ciastkami.
-
Wybacz, czasem to po prostu
samo tak przychodzi – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Czyżbym
faktycznie za dużo o nim opowiadał?
Jeśli
tak, nie wróżyło to nic dobrego. W końcu starałem się z całych sił zapomnieć o
tym,
co nas kiedyś łączyło.
Wiem, że to głupie, bo przecież sam zdecydowałem się to zakończyć. Ale mimo
wszystko, kiedy znów spotkałem Kagamiego, wspomnienia same zaczęły nawracać, a
myśli krążyć wokół niego.
-
To co, obejrzymy sobie jakiś
film?- zapytałem, przeczesując palcami włosy i wstając, by podejść do
odtwarzacza DVD. Kucnąłem przed nim.- A może wolałbyś w coś pograć?
-
Dzisiaj znowu byłeś na
tyłach szkoły, nie?
-
Hmm?- Spojrzałem na niego,
zaskoczony.
-
Dziewczyny często proszą
cię, żebyś tam przyszedł. Co wtedy robicie?
-
Eh?!- Poczułem lekkie
rumieńce na twarzy.- Uhm...s-skąd o tym wiesz, Atsushi?
-
Słyszę, jak dziewczyny
plotkują.- Murasakibara wzruszył ramionami.- Zresztą nie tylko one. No, to co
tam robisz z tymi dziewczynami?
-
Ehm...- Odwróciłem od niego
głowę i zaśmiałem się krótko.- Cóż, wygląda na to, że jestem dość popularny w
szkole. Sporo dziewczyn wyobraża sobie, że się we mnie zakochały i...no wiesz,
mówią mi o tym.
-
Ale dlaczego akurat na
tyłach szkoły, gdzie nie ma kamer i nauczycieli?
-
No bo...właśnie z tego
powodu – mruknąłem, czując się jak matka tłumacząca dziecku skąd się biorą
dzieci.- Nikogo tam nie ma, więc mogą się skupić i nie czują takiego
zawstydzenia i zażenowania, jak sądzę...
-
A jak już jakaś wyzna ci
miłość, to co robisz?- Odwróciłem się do Murasakibary z westchnieniem i
zmarszczyłem brwi, widząc jak intensywnie mi się przygląda.
-
Odrzucam je...- mruknąłem.
-
Dlaczego? Masz kogoś?
Spuściłem
wzrok, ale szybko uśmiechnąłem się i znów odwróciłem do odtwarzacza DVD.
-
Chciałbyś wiedzieć,
Atsushi?- zapytałem, przesuwając wzrokiem po grzbietach pudełek z płytami.
-
Znowu próbujesz uniknąć odpowiedzi.
Odwróciłem
się do niego ze szczerym zdziwieniem. Zacząłem odnosić wrażenie, że
Murasakibara nie zachowuje
się tak, jak zazwyczaj. Jego mina była poważna i jakby...pobudzona. Nie
wyglądał na ospałego, raczej na ożywionego i upartego. Jakby wyznaczył sobie
jakiś cel i dążył do jego spełnienia.
Jakby
chciał się czegoś dowiedzieć.
-
Nie mam nikogo –
powiedziałem, sądząc, że droczenie się z takim Atsushim nie jest dobrym
pomysłem.
-
Więc...jesteś w kimś
zakochany?
-
Skąd te niedorzeczne
pytania?- mruknąłem, odwracając się od niego. Zaczynałem tracić dobry humor.
Dlaczego,
do cholery, nagle zachciało mu się zadawać takie osobiste pytania? Co się z nim
dzieje...?
-
Tak sobie myślałem –
powiedział Atsushi.- Dużo ładnych dziewczyn cię gdzieś zaprasza, często się z
nimi spotykasz, ale z żadną nie chcesz być. Zastanawiałem się, dlaczego?
-
To nie takie proste,
zakochać się – odpowiedziałem nieco zbyt głośno i zbyt buntowniczo, za co
skarciłem się w duchu. Dodałem już spokojniej:- To nie działa w taki sposób, że
dziewczyna wyzna mi miłość i przez to od razu się zakocham. Może i nie wyglądam
na szczególnie romantycznego faceta, ale ja też mam serce i też mam uczucia.
Nie skaczę z kwiatka na kwiatek tylko dlatego, że jestem popularny wśród
dziewcząt. Rozumiesz, Atsushi?
-
Hmm...chyba nie bardzo...-
mruknął jakby ponuro.
-
Mam na myśli – zacząłem,
odwracając się do niego – że nie będę z osobą, której nie kocham, a już tym
bardziej nie będę z kimś, kto jest zakochany tylko w moim wyglądzie.
-
Wyglądzie?- Murasakibara
spojrzał na mnie.- Jak można zakochać się w wyglądzie?
Popatrzyłem
na niego, zaskoczony, a potem parsknąłem śmiechem. Wstałem z podłogi i
znów usiadłem obok niego
na łóżku.
-
Jesteś wymarzonym facetem,
Atsushi – powiedziałem z uśmiechem.
-
Wyma...?- Ku mojemu
szczeremu zdziwieniu, Atsushi zarumienił się na twarzy i odwrócił ode mnie
głowę.- Co ty bredzisz, Muro-chin...?
-
Hm?- Przekrzywiłem lekko
głowę i znów się roześmiałem.- Jestem z tobą szczery, Atsushi! Jeśli nie
obchodzi cię wygląd i dziwisz się wręcz, że można się w nim zakochać, to
będziesz idealnym chłopakiem! A tak poza tym...- Nachyliłem się lekko ku niemu
i spojrzałem na jego całkiem uroczą, zaczerwienioną twarz.- To pierwszy raz,
kiedy rozmawiamy na takie tematy, co?
Murasakibara
nic nie odpowiedział. Przestał nawet jeść, po prostu siedział ze
spuszczonym wzrokiem i
tymi słodkimi rumieńcami na policzkach.
-
Chcesz mi o czymś
powiedzieć, Atsushi?- zapytałem spokojnie, prostując się.
Mój
przyjaciel przełknął ślinę i spojrzał na mnie powoli, ale po chwili znów odwrócił
wzrok.
-
Hmm? Daj spokój, ze mną
możesz pogadać – powiedziałem łagodnie, siląc się, by nie okazywać
podekscytowania. Czyżby mój mały Atsushi zaczął dojrzewać?!- No? Podoba ci się
ktoś?
-
Ta...- mruknął Atsushi po
chwili milczenia
Z
trudem powstrzymałem swoje gardło od wydobycia idiotycznego pisku. Czyli miałem
rację!
-
Zamieniam się w słuch –
powiedziałem.- Kto to jest? Z naszej szkoły? Co zwróciło w niej twoją uwagę?
-
...o...e...a...
-
Proszę?- Zmarszczyłem brwi,
nachylając się ku niemu.- Nie słyszałem, mógłbyś powtórzyć?
-
To nie ona – szepnął
Murasakibara.
Tego
dnia Atsushi zadziwił mnie już nie jeden raz, doznałem też szoku, kiedy
przegraliśmy
mecz przeciwko Seirin, ale
teraz...nie miałem pojęcia, jak nazwać to uczucie.
Przez
kilka długich sekund wpatrywałem się w mojego przyjaciela bez słowa, mrugając
co
chwila. Atsushi nie
patrzył na mnie, głowę odwrócił w drugą stronę. Kiedy powędrowałem wzrokiem na
jego dłonie, zauważyłem, że lekko się trzęsą.
Zacisnąłem
usta i oczyściłem umysł. Atsushi właśnie mi się zwierzył, a ja, jako jego
przyjaciel, mam obowiązek
go wspierać.
-
Rozumiem. Zdajesz sobie
sprawę z tego, że darzenie uczuciami kogoś tej samej płci, jest trudniejsze,
prawda?
-
Nie rób ze mnie idioty –
mruknął Murasakibara.- Wiem, co ludzie sądzą o gejach. Ale nic nie poradzę...
-
Doskonale cię rozumiem,
Atsushi – westchnąłem cicho, klepiąc go lekko po ramieniu.
-
Mówisz, jakbyś sam wolał
chłopaków – mruknął ze złością Murasakibara.
-
A co, jeśli to jest
prawdziwy powód, przez który odrzucam wyznania dziewczyn?- zapytałem lekko,
podpierając łokieć o kolano, a głowę o dłoń.
Murasakibara
spojrzał na mnie, zaskoczony.
-
Jesteś...gejem?- zapytał.
-
Nie nazwałbym tak tego –
westchnąłem, przecierając dłonią kark.- Ale o mnie później. Najpierw chcę
usłyszeć, kim on jest? Znam go?
-
Nie powiem ci...
-
He? Dlaczego?- Zdziwiłem się
szczerze.
-
Bo nie – odparł uparcie,
chwytając za paczkę pocky i otwierając ją gwałtownie.- Nic ci o nim nie powiem!
-
No weź, teraz jak już się
przyznałeś, to powinieneś chociaż zdradzić jego imię!
-
Nie powiem!
-
Atsushi – jęknąłem głośno.-
Nie rób mi tego, jesteśmy przyjaciółmi, zapomniałeś?
-
To...nie ma nic do rzeczy!
-
Jak to nie ma?!- Teraz już
się wkurzyłem.- Przyjaciele mówią sobie o takich rzeczach! Rozumiem, że nie
jesteś typem zwierzającego się chłopaka, ale chcę ci jakoś pomóc!
-
Niby jak?
-
Wiesz no, nie możesz tego
cały czas trzymać w sobie...- zacząłem.
-
Ale on już ma kogoś, kogo
kocha – przerwał mi Atsushi.
-
Oh – mruknąłem.- Powiedział
ci?
-
Nie, ale...ciągle o nim
gada, a jak czasem go spotykamy, to patrzy się na niego, jakby był jakimś
bogiem...
-
To faktycznie nie ułatwia
sprawy...- mruknąłem.- Kiedyś coś ich łączyło?
-
Tak mi się wydaje... Mógłbym
nawet powiedzieć, że...byli zaręczeni?
-
Eh?!- Spojrzałem na niego,
zaskoczony.- To on jest...starszy od ciebie?
-
Uhm...tak.
-
Ale, czekaj...czy to znaczy,
że on też jest...no wiesz, homoseksualny?
Murasakibara
zarumienił się mocno i skinął głową ledwie dostrzegalnie.
-
Byli zaręczeni...planowali
ślub? Za granicą?
-
Mam nadzieję, że nie...-
westchnął Atsushi.- Naprawdę nienawidzę tej małpy...
Uśmiechnąłem
się lekko, słysząc to określenie.
-
Mówisz o nim jak o Kaga...
Umilkłem
nagle, bowiem do głowy przyszła mi doprawdy szalona myśl. Jednak kiedy
Murasakibara zerknął na
mnie, jego mina się zmieniła. Wyglądała dość...boleśnie. Atsushi zgarbił się,
westchnął drżąco i ukrył twarz w dłoniach.
Chwila
moment...
Nie...to
niemożliwe...
-
Lepiej wrócę do domu.-
Atsushi zerwał się nagle z łóżka i chwycił swoje ubrania.
-
Co...jak to?- mruknąłem
tępo.- O czym ty...gdzie...czekaj, Atsushi, mam mętlik w głowie, czy mógłbyś
powiedzieć mi, kim jest...
-
Tatsuya – powiedział
donośnie Murasakibara, w końcu patrząc mi prosto w oczy.- Chłopak, w którym się
zakochałem...ma na imię Tatsuya.
-
Ty...nie mówisz o mnie,
prawda?
-
Nie. Zapomnij. Po prostu
zapomnij.
-
Zaczekaj, Atsushi!- Zerwałem
się z łóżka i chwyciłem go szybko za ramię.- Poczekaj, proszę, porozmawiaj ze
mną!
-
O czym chcesz rozmawiać?-
Atsushi po raz pierwszy uniósł na mnie głos.- O tym, że nie możesz odwzajemnić
moich uczuć, bo kochasz Kagamiego?
-
Skąd przyszło ci do głowy,
że go...
-
Przecież to widać!- Atsushi
chwycił za łańcuszek zwisający z mojej szyi.- Wciąż to nosisz, chociaż
powiedziałeś, że to nie ma już dla ciebie znaczenia! A tam stoi ramka z waszym
zdjęciem!- Wskazał palcem na regał, a potem na moje czoło.- Założę się, że tu
jest pełno myśli o nim, a tutaj...- stuknął mnie palcem w lewą pierś i umilkł.
Przełknął ślinę i pokręcił głową. Odwrócił się, ale znów go powstrzymałem.
-
To prawda, że łączyło nas
coś więcej!- powiedziałem.- I...owszem, często o nim myślę, ale...ale przecież
on tu nie ma nic do rzeczy! Taiga to tylko przeszłość, mój stary przyjaciel!
Nasze więzi są...są już stare i słabe.
-
Ale to nie zmienia faktu, że
go kochasz, prawda?
-
To...skomplikowane uczucie –
westchnąłem, chwytając się za czoło.- Ale zapewniam cię, że nie jest tak, że
chciałbym odnowić nasze relacje, czy coś...bynajmniej! Ja naprawdę chcę o nim
zapomnieć, po prostu...staram się jakoś...
-
Nie bardzo ci to wychodzi –
mruknął Atsushi.
-
Wiem, ale...to przez to, że
nie mam nikogo, na kim mógłbym się skupić...
-
No to skup się na mnie.
-
Eh...- Spojrzałem na niego z
westchnieniem, sam nie wiedząc, co powiedzieć, czy zrobić.
-
Rozumiem, że nie chcesz być
z kimś, kogo nie kochasz – powiedział Atsushi.- I rozumiem, że nie jesteś we
mnie zakochany...po prostu...zapomnij o tym, co mówiłem...
-
Ale Atsushi...!
-
A gdybyś się kiedyś we mnie
zakochał...to powiedz mi to. Wtedy zrobię wszystko, byś nigdy nie przestał mnie
kochać.
-
Atsushi...
-
Wracam do domu.
-
Zaczekaj, Atsushi...!
Murasakibara
westchnął cicho i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
Pierwszy
raz w życiu usłyszałem coś takiego i trochę czasu zajęło, nim dotarł do mnie
sens jego słów. Czyżby
cały wieczór zachowywał się w ten sposób właśnie dlatego, że miał zamiar mi o
tym powiedzieć? Naprawdę nie zachowywał się jak Atsushi, którego znałem.
-
Nie możesz...tak po prostu
wrócić teraz do domu – szepnąłem.- Nic sobie nie wyjaśniliśmy!
-
Według mnie wszystko jest
jasne.
-
A według mnie nie!-
krzyknąłem, rozzłoszczony.- Nie masz prawa tak po prostu mówić mi takich
rzeczy, a potem iść do domu, nim w ogóle zdążę cokolwiek odpowiedzieć!
-
Wiem, jaka jest twoja
odpowiedź...
-
Nic nie wiesz!- wrzasnąłem.-
To tylko twoje urojenia! Nie pozwoliłeś mi nawet dojść do słowa, non stop mi
przerywałeś!
-
Tsk, dobra, słucham.
-
Przede wszystkim, usiądź,
proszę, i porozmawiajmy na spokojnie! Nie wiń mnie za moją reakcję,
niecodziennie słyszę takie wyznania od przyjaciół! Mam na myśli chłopaków –
dodałem, widząc jego minę.
Atsushi
westchnął ciężko i usiadł na łóżku. Odprowadziłem go wzrokiem, teraz czując się
dość dziwnie, kiedy był w
samym ręczniku. Podszedłem powoli do niego i usiadłem obok. Przeczesałem dłońmi
włosy i westchnąłem cicho.
-
Zacznijmy od początku –
mruknąłem.- Kiedy byłem w Ameryce, ja i Kagami...no, byliśmy ze sobą. Nie
robiliśmy zbyt wiele, bo byliśmy młodzi, oczywiście...- Zarumieniłem się lekko,
czując, jakbym tłumaczył się żonie.- I faktycznie, nadal często o nim myślę.
Ale sam widzisz, że Kagamiemu już przeszło i...
-
No chyba nie bardzo...
-
On po prostu nie chce zupełnie
zerwać naszej więzi. Mimo wszystko, byliśmy też przyjaciółmi. W pewnym sensie
nadal jesteśmy i właśnie na tym zależy Taidze. Kagami to facet o prostym
umyśle, przeszło mu już to, co kiedyś do mnie czuł. Szczerze mówiąc, chyba
przelał swoje uczucia na twojego starego przyjaciela.
-
Kuro-china?
-
Tak. Przynajmniej wydaje mi
się, że tak jest. Bądź co bądź, wygląda na to, że są ze sobą blisko.
-
Jesteś o niego zazdrosny?
-
Hmm...chyba można tak
powiedzieć – westchnąłem.- Ale bardziej dlatego, że znalazł sobie kogoś, z kim
jest szczęśliwy. Zostawił przeszłość za sobą, a ja...mam z tym trochę
problemów. Staram się nikomu tego nie okazywać...dlatego dziwi mnie, że to
dostrzegłeś.
-
Nie jestem taki głupi jak ta
małpa – mruknął Atsushi.- Obserwuję cię od jakiegoś czasu, więc trochę się na
tobie poznałem.
Spuściłem
głowę, wpatrując się w swoje dłonie.
-
Od jak dawna...coś do mnie
czujesz?
-
Nie wiem.- Atsushi wzruszył
ramionami.- Po prostu z dnia na dzień zacząłem rozumieć, że lubię cię trochę
inaczej niż innych.
-
I jesteś pewien...
-
Tak, jestem pewien, że cię
kocham. Jeszcze jakieś pytania, sensei?
-
Nie bądź uszczypliwy –
westchnąłem.
-
Do czego ma prowadzić ta
rozmowa?- zapytał Murasakibara.- Dlaczego mnie zatrzymałeś?
-
Bo nie chcę, żebyś poszedł
do domu – odparłem.- Umówiliśmy się, że nocujesz u mnie.
-
Ale będzie nam dość
niekomfortowo w takiej sytuacji, nie uważasz?
-
I tak nie pozwolę ci stąd
wyjść – mruknąłem.
-
Nie chciałbyś sobie
poukładać myśli?
-
Mogę to zrobić w twojej
obecności.
-
W takim razie ja się kładę
spać.
-
Eh? Oh...ok.
Odwróciłem
wzrok, kiedy Atsushi wziął swoją piżamę i ubrał ją. Związał sobie włosy w
kiteczkę i wsunął się do
łóżka.
-
Chcesz spać przy ścianie?-
zapytał, zerkając na mnie.
-
Obojętnie. Jeśli lubisz...
-
Wolę przy „wolnej
przestrzeni”.
-
W porządku.- Uśmiechnąłem się.-
To...zgaszę światło.
Przetarłem
dłonią twarz i podszedłem do drzwi obok której znajdował się kontakt.
Zgasiłem światło i
poczekałem chwilę, aż wzrok przyzwyczai się do ciemności. Na łóżku widziałem
sylwetkę Atsushiego, siedzącego na brzegu i cierpliwie czekającego, aż dotrę na
miejsce.
Sunąłem
się pod kołdrę i przysunąłem do ściany, nerwowo przełykając ślinę.
Będę
spał z chłopakiem, który jest we mnie zakochany. Dość...nerwowa sytuacja.
Murasakibara
położył się obok mnie i nakrył kołdrą. Odwrócił się ode mnie plecami.
-
Dobranoc – mruknął.
-
Dobranoc, Atsushi –
odpowiedziałem.- Mam nadzieję, że nie myślisz o ucieczce?
-
Leżąc w łóżku z tobą? Kto by
chciał uciec...- Chyba nie sądził, że dosłyszę jego słowa, ale tak właśnie
było.
Chwyciłem
się za policzki, jakbym chciał powstrzymać wypełzające na nie rumieńce.
Zamknąłem oczy i
westchnąłem cicho.
Co
się z tobą dzieje, Tatsuya, uspokój się! Przecież takie teksty na ciebie nie
działają,
każdy flirciarz by takie
rzucił...
Ale
Atsushi nie był flirciarzem. Wątpię, by w ogóle kiedykolwiek kogoś podrywał.
Niepohamowanie
wypowiedzenia tych słów było jeszcze bardziej słodkie niż samo ich znaczenie.
-
Atsushi...?
-
Mmm?
-
Możesz...trochę poczekać?
Cisza.
Nie wiedziałem, czy mnie zrozumiał, ale kiedy chciałem sprostować moje zdanie,
poczułem, że Murasakibara
odwraca się do mnie i...przytula.
-
Muro-chin – mruknął.
-
T-tak?
-
Pachniesz czekoladą.
-
Ah, serio?- Uśmiechnąłem
się, rozbawiony.
-
Mogę tak zostać?
-
Nie mam nic przeciwko.
-
No to poczekam.
Uśmiechnąłem
się, a po chwili zachichotałem, nie mogąc się powstrzymać. Odwróciłem
się powoli w stronę
Atsushiego i przysunąłem do niego, wdychając w nozdrza jego zapach.
-
To ty pachniesz czekoladą,
głuptasie.
THE END
Słodko słodko i jeszcze raz słodko *U* kocham ich a Twoje opowiadania są świetne ^,^ życzę weny!
OdpowiedzUsuńDomo arigatou! :3
UsuńCieszę się, że Ci się spodobało ( jako że naprawdę rzadko piszę MuraHimu xD )
Pozdrawiam cieplusio ^^
~ Yuuki
To było słodkie niczym czekolada~! :D
OdpowiedzUsuńMam dziwne wrażenie, że Twoje opowiadania są coraz lepsze. To aż niepokojące xD Podobało mi się, mimo że Murasakibara troszkę taki mało... murasakibarowaty. Ale i tak fajny ^^ I ten przytulas na końcu, kawaii~!
"Leżąc w łóżku z tobą? Kto by chciał uciec..." Na pewno nie ja! Chociaż wolałabym, by leżał obok mnie ktoś inny, na przykład Kurokocchi. Albo Akashi... albo nie, bo bym się go trochę jednak bała. No to Kagami. Albo Kise. Albo Aomine. Albo... a, najlepiej wszyscy chłopacy z KnB *.*
Ja tam o Kagamim i Himuro zawsze myślałam jako o braciach. Jakoś nie mogę sobie ich wyobrazić jako pary. Po prostu... dla mnie są braćmi i zawsze będą xD
Ach, ten pamiętliwy mecz, którego ostatnie sekundy trwały jakąś minutę xD Ale mi się tak smutno zrobiło, gdy Murasakibara płakał... Lecz cieszyłam się również, że Seirin wygrał~! :D W ogóle, jak ja lubię jak ktoś wchodzi w zone, tak zajebiście to wygląda *.*
Dooobra, dość o anime, tutaj opowiadanie jest! Ale cóż mogę więcej powiedzieć oprócz tego, że było świetne, słodkie, takie smaczne i wiele innych synonimów słowa "dobre"? ;___; chyba nic więcej nie wymyślę.
W takim razie, życze dużo weny oraz czasu i pozdrawiam~!
Muszę się ogarnąć i zacząć się logować xD
Właściwie to ja też uważam ich za braci, no ale kiedy Kagami powiedział ten tekst do Kuroko ( którego nie zapomnę do końca życia, przysięgam ), cytuję "Jeśli mam wybierać przeszłość z Himuro, a przyszłość z tobą, to wybór jest oczywisty". No coś pięknego ;_; ( i max-yaoistycznego xD )
UsuńDziękuję za komentarz ( jak zawsze :D ) no i...cieszę się, że się spodobało, bo jednak miałam duże wątpliwości co do tego opka ^^"
Tak czekoladowo....
OdpowiedzUsuń♡♡♡ Jeden z ulubionych pairingów napisany w taki sposób... pięknie
OdpowiedzUsuńZapach czekolady w łóżku.No slodko,bardzo słodki,podoba mi się to :)
OdpowiedzUsuń