[MnU] Odcinek 52

Moda na Uke
Odcinek 52


    Nijimura nie pamiętał już, kiedy ostatnio był w klubie. Co prawda nie bardzo tęsknił za imprezami, ale akurat ta stanowiła dla niego doskonałą szansę na zabawę z Haizakim. Kiedyś zapewne bardziej by się cieszył, ale wyglądało na to, że im starszy się robił, tym bardziej pragnął raczej spokojnego życia – z ukochaną osobą u boku.
    Klub nie prezentował sobą przesadnie porządnego miejsca. Sala była zatłoczona, ciężko było przebić się przez zbitą masę podrygujących w rytm ostrej muzyki ciał, aby dojść do niezbyt zadbanej lady barowej, za którą kilku barmanów i barmanek w pośpiechu obsługiwały spragnionych klientów. Zapach alkoholu mieszał się z zapachem potu i setki zmieszanych ze sobą perfum oraz wód kolońskich.
–    Zawsze tu imprezujecie?- zapytał krzykiem Nijimura, kiedy razem z Haizakim przedostali się do baru i ustawili przy nim, by zamówić piwo.
–    Przeważnie – odparł Shougo, stając na palcach i próbując wypatrzyć Hanamiyę. Nie tak dawno napisał mu wiadomość, w której poinformował go, iż ma dość czekania na zewnątrz i wchodzi do klubu.- Gdzie ten debil...?
–    Cześć, Alex – rzucił Shuuzou, kiedy podeszła do nich wysoka blondynka w okularach. Miała na sobie obcisłe czarne spodnie i krótki top. Kolorowe tatuaże na jej rękach niemal przypominały rękawy jakiejś bluzki. Nijimura zauważył, że kobieta zaczęła strzyc na krótko lewy bok głowy, a resztę dłuższych włosów zaczesywała na prawo.
–    Nijimura?- zdziwiła się, pochylając nad blatem. Jej pokaźny biust rozpłaszczył się lekko, a najbliżej stojący mężczyźni zagapili się na ten widok z rozdziawionymi gębami.- A niech mnie! Kiedy wróciłeś do Japonii?!
–    Stosunkowo niedawno.- Shuuzou uśmiechnął się lekko.- Widzę, że przybyło ci parę tatuażów, no i zmieniłaś fryzurę. Wyglądasz świetnie.
–    Dzięki!- Alex zaśmiała się, przeczesując dłonią grzywę. Nijimura wiedział, że gdyby to nie był on, inaczej zareagowałaby na takie głupie komplementy. Shuuzou nie próbował jej poderwać, a jedynie zwyczajnie stwierdzał fakt, i właśnie to kobieta w nim ceniła.- Na długo wróciłeś?
–    Na stałe – odparł, odbierając od niej szklankę z piwem, którą mu podała. Po chwili napełniła kolejną i podsunęła ją Haizakiemu. Mężczyzna bez słowa odebrał ją i upił kilka łyków.
–    W końcu w tej zapchlonej dziurze zacznie się pojawiać jakaś porządna morda – westchnęła blondynka, wywracając oczami.
–    Raczej nie licz na to, że będę wpadał często – ostrzegł ją Nijimura.- Wciąż mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia, no i spróbuję załatwić sobie porządniejszą pracę. Mam już coś na oku, a kiedy dowiem się szczegółów może się okazać, że zabraknie mi czasu na imprezowanie.
–    Ale ze starą dobrą znajomą chyba się czasem spotkasz, co?- zapytała z uśmiechem Alex.
–    To chyba ja powinienem zapytać, czy znajdziesz dla mnie wolny czas od randkowania z pięknościami – parsknął Shuuzou.
–    Dla ciebie zawsze, mój drogi!- Alex sięgnęła pod ladę, po czym położyła na niej notatnik oraz długopis.- Zostaw mi swój numer, zadzwonię do ciebie jutro, bo teraz mam sporo roboty.
–    Jasne.- Nijimura zapisał numer na kartce, po czym oddał notatnik barmance. Alex podziękowała skinieniem głowy i schowała go pod blat.
    Shuuzou zerknął na Haizakiego, który dokończył już swoje piwo i rozmawiał z Hanamiyą, który najwyraźniej dostrzegł ich i podszedł do przyjaciela, kiedy Nijimura rozmawiał z Alex. Czarnowłosy odwrócił się w ich stronę i uśmiechnął lekko do Makoto, który, przerwawszy konwersację z Haizakim, spojrzał na niego obojętnie.
–    No proszę, kogo tu przywiało – rzucił.
–    Cześć, Hanamiya. Dawno się nie widzieliśmy.
–    Przysporzyłeś Shougo sporo problemów swoim powrotem – mruknął Makoto, przysuwając się bliżej, by mogli się lepiej słyszeć.- Przez ciebie przestał tyle imprezować, co kiedyś. Robi się z niego niezły nudziarz.
–    Stul dziób, Makoto – warknął Haizaki.
–    Może najwyższa pora trochę dorosnąć, Hanamiya – powiedział spokojnie Nijimura.- No wiesz, dojrzeć do swojego wieku, a nie zachowywać się jak dwudziestolatek.
–    Zmartwię cię, ale ja jestem dwudziestolatkiem.
–    Masz prawie dwadzieścia sześć lat, mógłbyś dać sobie trochę na wstrzymanie. Nie wyszalałeś się jeszcze?
–    A tobie co? Odzywa się w tobie instynkt ojcowski?- zadrwił Makoto.- Sprawiłeś tej swojej bachora, że teraz wróciłeś, aby traktować mnie i Shougo jak dzieci? Twoja troska jest doprawdy imponująca, ale wsadź sobie te teksty w dupę i nimi zamieszaj. Tyle mnie obchodzą.- Hanamiya sięgnął po piwo Nijimury, po czym uniósł szklankę w geście toastu.- Szybkiej śmierci, padalcu.
    To powiedziawszy, Makoto odszedł z jego piwem w tłum, popijając je ze smakiem. Shuuzou odprowadzał go wzrokiem bez specjalnego zdenerwowania, choć Haizaki, który mu się przyglądał, dostrzegł w jego twarzy coś dziwnego. Być może słowa Hanamiyi go ubodły, ale z jakiegoś powodu nie próbował odpyskować.
    Nijimura westchnął ciężko, odwracając się do Shougo i przysuwając się do niego.
–    Idziemy zatańczyć?- zapytał z ustami tuż przy jego uchu.
–    Z tobą?- mruknął Haizaki.
–    Nie marudź, chodź.- Nijimura chwycił go za rękę, po czym pociągnął za sobą w tłum.
    Shougo zdążył odłożyć szklankę na blat i mimowolnie pozwolił mężczyźnie, by poprowadził go na parkiet. Z lekkim zrezygnowaniem spoglądał na ich złączone dłonie, dziwiąc się, że choć w klubie było tak gorąco, dłoń Shuuzou była chłodna – przyjemnie chłodna.
    Odeszli na bok, choć wciąż ze wszystkich stron otaczały ich podrygujące w tańcu ciała. Nijimura obrócił się ku niemu i przyciągnął do siebie; Haizaki otarł się o jego klatkę piersiową, spojrzał niechętnie w jego ciemne oczy. Czarnowłosy uśmiechnął się do niego lekko, po czym przysunął się na moment i pocałował go w usta.
    Zaczęli poruszać się w rytm bitu. Shougo zauważył, że jego były chłopak wyszedł z wprawy, ale po dłuższej chwili zaczął nadrabiać zaległości i przestał poruszać się tak sztywno, jak do tej pory.
    Dla Haizakiego było to dosyć... dziwne doświadczenie. Tak przynajmniej o tym myślał. Minął ponad rok, odkąd ostatni raz tańczył z Nijimurą i zapomniał już, jak wyglądał w takich chwilach. Nie skupiony na niczym prócz muzyki, uwalniając się od ciężaru życia codziennego i wszystkiego, co na tę chwilę zupełnie mu się nie przydawało. Wyglądał na rozluźnionego, zrelaksowanego. Co prawda Haizaki nie widział dokładnie jego twarzy – tylko w momentach, kiedy oświetlana była przez światła reflektorów – ale wydawało mu się, że w jej rysach dostrzega starego dobrego Shuuzou, w którym niegdyś się zakochał.
    Shougo cmoknął z niezadowoleniem, potrząsnął głową. Nie powinien teraz myśleć o takich pierdołach.
    Ale nawet głośna muzyka i usilne próby skupienia się na tańcu nie mogły odegnać tych myśli.
    Czy Nijimura naprawdę chce o nich walczyć? Nawet, jeśli Haizaki tak wiele razy go zdradził, nawet jeśli ich roczna rozłąka zniszczyła doszczętnie ich relacje, przynajmniej zdaniem Shougo?
    Czy było jeszcze co ratować? Shougo nadal miał sentyment do ich związku, nie był w stanie temu zaprzeczyć. Dowodem na to był fakt, że czasami ze sobą sypiali – nie w ten romantyczny sposób, chodziło tylko o czysty seks, ale jednak czerpał z niego coś więcej niż fizyczną przyjemność.
    Wrócić do niego... Jakby to było? Czy potrafiłby być mu wierny? Nawet jeśli Nijimura twierdził, że ignorowałby to, to i tak Shougo był przekonany, że prędzej czy później zaczęłoby mu to przeszkadzać i skończyłoby się jak ostatnim razem – kolejna niespodziewana narzeczona, kolejny wyjazd bez słowa.
    Może jednak powinien się nad tym poważniej zastanowić...?
    Pytanie tylko, jak bardzo poważny pod tym względem był Nijimura?
–    Hejka, Shougo! Szmat czasu, skarbie!- Nagle po ich prawej stronie rozległ się czyjś kobiecy krzyk.
    Mężczyźni spojrzeli w tamtą stronę. Haizakiemu chwilę zajęło, nim rozpoznał jedną z kobiet, które jakiś czas temu zaliczał. O ile dobrze pamiętał, była to „Maki” - ładna, biuściasta panienka o krótkich czarnych włosach ściętych na bombkę i dużych orzechowych oczach.
    Dziewczyna podeszła do niego, zarzucając mu ręce na szyję i ocierając się o niego całym ciałem. Uśmiechała się przy tym promiennie, kontemplując wzrokiem jego twarz.
–    Maki – mruknął Shougo, obejmując ją jedną ręką.- Kto by pomyślał, że się tu spotkamy.
–    Co?- parsknęła.- To najbardziej prawdopodobne miejsce, zważywszy na fakt, jak wiele razy mnie tu posuwałeś! Chociaż ostatnio w ogóle cię nie widuję...!
–    Rzeczywiście – stwierdził Haizaki, spoglądając na Nijimurę, który patrzył na nich z nieodgadnionym wyrazem twarzy.- Shuuzou, to jest Maki, moja znajoma. Maki, to jest Shuuzou.
–    Hejka, Shuuzou!- Dziewczyna obróciła się ku niemu, jednak wciąż nie puszczając Haizakiego. Zatrzepotała rzęsami, uśmiechając się.- Nigdy cię tu nie widziałam, jesteś nowy?
–    Można tak powiedzieć – odparł Nijimura.
–    Heeej, Shougo!- Maki szybko straciła zainteresowanie czarnowłosym. Wydęła wargi, odwracając się znów do Haizakiego i przesuwając palcem po jego klatce piersiowej.- Wiesz, że odnowiłam niedawno moją kartę członkowską? Skoro już cię tu złapałam, to może skoczymy do pokoju, co ty na to?
    Haizaki wiedział, że w klubie „Porn Star”, na piętrze, znajdowały się VIP-owskie pokoje dla osób chętnych jednorazowych przygód. Sama nazwa klubu wzięła się zresztą właśnie od tamtego miejsca. Był to jeden z nielicznych lokali, który dbał o potrzeby tego typu osób i zapewniał im pokój, zamiast niewygodnej kabiny w łazience.
    Właściwie to nie bardzo miał ochotę na seks. Przyszedł tutaj głównie po to, żeby się napić i potańczyć, zapomnieć o tym całym syfie związanym z uczuciami, nad którymi ledwie udawało mu się panować.
    Ale skoro nadarzyła się okazja, by przetestować zachowanie Nijimury...
    Cholernie go to kusiło.
–    Jasne – powiedział do Maki, która zagryzła zmysłowo wargi. Następnie zwrócił się do Shuuzou:- Będziemy w kontakcie, ale nie musisz na mnie czekać. Wróć do domu, jak skończysz...
–    Hej, nie bądźcie tacy – przerwał mu z uśmiechem Nijimura. Spojrzał na Maki i mrugnął do niej okiem.- Mogę się do was przyłączyć?
–    Ech?- Dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem i zarumieniła się lekko. Po chwili parsknęła śmiechem.- Nie mam nic przeciwko! Pytanie, co to na to Shougo...?
    Haizaki był równie zaskoczony, co ona, choć starał się tego po sobie nie poznać. Wzruszył tylko ramionami, chcąc zostawić tę decyzję Maki. Kobieta zagryzła wargę, wyraźnie podekscytowana, po czym odwróciła się i, kręcąc zachęcająco biodrami, ruszyła w kierunku schodów.
    Shougo znów spojrzał na Nijimurę, a ten, oderwawszy wzrok od Maki, wciąż z tym samym uśmiechem skinął mu dłonią w jej kierunku. Haizaki ruszył więc przodem, w stronę schodów, po których już wspinała się Maki.
    Czyżby Shuuzou coś zaplanował? Nigdy do tej pory nie próbowali z nikim trójkącika, mało tego – Nijimura nie cierpiał myśli, że miałby w taki jawny sposób dzielić się z kimś Shougo. Ale teraz nieoczekiwanie sam im się wprosił.
    No cóż – pomyślał Haizaki.- Nie pozostaje nic innego, jak poczekać chwilę i samemu się przekonać.

***

–    No to... kiedy mniej więcej wrócisz do domu?- zagadnął Takao swojego przyjaciela, podskakując lekko i przysiadając na blacie kuchennego stołu.
–    Trzynastego stycznia – odparł Midorima, smarując kanapki masłem.- Kupiłem już bilety, powinienem być na miejscu około czternastej, o ile pociąg nie będzie miał opóźnień.
–    Daj spokój, Japonia to nie Polska – parsknął Kazunari z rozbawieniem, beztrosko machając nogami.- Pozdrów ode mnie rodziców i siostrę. A może zaprosisz ich w końcu do nas?
–    Nasze mieszkanie jest za małe – zauważył Shintarou z lekkim poirytowaniem.- Niby gdzie pomieścisz trzy dodatkowe osoby, co?
–    No w sumie racja – stwierdził Takao, biorąc do ręki komórkę leżącą obok niego, która zaczęła właśnie wibrować. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, że to Miyaji wysłał mu wiadomość.
    Midorima, nie przerywając szykowania dla siebie kanapek na długą podróż, zerknął na czarnowłosego. Milczenie w takich chwilach nie było do niego podobne, dlatego chciał sprawdzić, co też było powodem zaległej między nimi ciszy. Widząc, że mężczyzna pochłonięty jest stukaniem w klawiaturę telefonu, Shintarou tylko cmoknął, krzywiąc się i wracając do swojego zajęcia.
    Relacje między nim a czarnowłosym uległy pewnej zmianie. Może nie bardzo znaczącej, ale z pewnością zauważalnej. Pomijając już fakt, że Kazunari spotykał się teraz ze swoim chłopakiem, przez co rzadziej mogli spędzać razem czas, mężczyzna również nierzadko poświęcał uwagę swojej komórce, nawet jeśli akurat rozmawiał z Shintarou, czy jadł z nim posiłek. Nawet podczas oglądania ich ulubionego serialu „CSI: Kryminalne Zagadki Tokio”, Takao często wlepiał oczy nie w ten ekran, w który powinien.
    Midorima go rozumiał. Oczywiście, że rozumiał, w końcu sam przechodził przez to z Akashim, choć może w nieco dojrzalszy sposób. Kazunari wydawał się być zafascynowany swoim związkiem z Kiyoshim, a Shintarou wierzył, że wkrótce te emocje nieco opadną i... i...
    I co?- westchnął w myślach zielonowłosy. Czego tak naprawdę oczekiwał? Że Takao znów będzie biegał za nim jak piesek, wołając ciągle „Shin-chan, Schin-chan!”? Że znów będzie próbował każdą możliwą chwilę wolnego wykorzystać na spędzenie jej właśnie z nim, a nie z Miyajim, jak to teraz było?
    Być może kierowała nim zazdrość, ponieważ Takao i Miyaji byli dokładnie tym, czym Midorima chciał być z Akashim. A może zazdrość ów miała zupełnie inną naturę, może chodziło o to, że Shintarou najzwyczajniej w świecie nie mógł przyzwyczaić się do tego, że przestał być dla Kazunariego najważniejszy.
    To było okropne uczucie. Nie dlatego, że teraz Takao miał kogoś, kogo kochał – być może równo mocno, albo i nawet mocniej niż Midorimę. Shintarou przerażało to uczucie, ponieważ zdał sobie sprawę z tego, że do tej pory, kiedy nie wychodziło mu coś z Akashim, w następnej kolejności przychodził do Kazunariego. Teraz miał wrażenie, jakby przez cały ten czas tylko żerował na jego uczuciu, czerpiąc radość z uwagi, jaką poświęcał mu przyjaciel, zaspokajając tym sposobem własne ego i zranioną dumę.
    A teraz nie potrafił nawet cieszyć się jego szczęściem. Chciał, próbował – ale zwyczajnie nie potrafił.
    Skończył szykować sobie kanapki. Zapakował je w papier śniadaniowy, po czym uprzątnął okruszki z deski do krojenia, a brudny nóż umył w zlewie i odłożył do koszyczka na suszarce. Umył ręce, a wycierając je następnie w ręcznik, znów spojrzał na Takao. Mężczyzna zagryzał wargę, uśmiechając się i wciąż stukając w klawiaturę swojej komórki.
    Midorima zmarszczył brwi, czując narastającą irytację.
–    Długo tak będziesz siedział?- zapytał.
–    Miyaji ma przerwę – wyjaśnił Kazunari, uśmiechając się szerzej.- Jakaś klientka zrobiła w klubie awanturę, bo chciała go koniecznie wynająć!
–    To brzmi jak prostytucja.- Shintarou skrzywił się z niesmakiem.
–    Oj, weź tak nie mów – zaśmiał się czarnowłosy.- To tylko hosty, mają zabronione pogłębiać stosunki z klientkami. Poza tym Miyaji jest barmanem, nawet, gdyby chciał, to nie może być „wynajmowany”.
–    Nie mniej wydźwięk tego słowa pozostaje ten sam-nodayo – stwierdził Midorima, poprawiając swoje okulary.
–    Skoro tak mówisz.- Kazunari wzruszył ramionami, co tylko bardziej frustrowało jego przyjaciela. To oczywiste, że prawie nie zwracał uwagi na to, co mówił Midorima, zbyt zajęty pisaniem ze swoim ukochanym od siedmiu boleści...
–    Coś ci przywieźć?- mruknął, przechodząc obok niego, by przejść do salonu, gdzie na kanapie zostawił swoją podróżną torbę.
–    Mm... nie, dzięki!- krzyknął za nim Kazunari.
    Shintarou zapakował swoje kanapki, po czym upewnił się, że niczego nie zapomniał. Ubrania i bielizna, kilka innych przedmiotów do higieny, podręcznik do medycyny, aby w drodze powtórzyć materiał, upominek dla siostry... Wyglądało na to, że wszystko już miał.
    Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Jego pociąg odjeżdżał za pół godziny, miał więc wystarczająco dużo czasu, aby dostać się na stację. Mimo to jednak wolał wyjść trochę wcześniej, na wypadek, gdyby po drodze natknął się na jakieś niewygody.
    Zasunął zamek błyskawiczny torby, po czym wrócił do kuchni, aby dopić swoją kawę i pożegnać się z Takao. Czarnowłosy wciąż siedział na stole z głupawym uśmiechem na twarzy, pisząc wiadomości. Dźwięk tych nadchodzących – nadchodzących w irytująco szybkim tempie – był niezwykle wkurzający.
–    Będę się już zbierał – mruknął Midorima, chwytając kubek swojej kawy i upijając z niego łyk. Napój był ciepły, ale nadal smaczny.
–    Mmmhm!
–    Zamierzasz pożegnać się ze mną normalnie, czy z nosem w telefonie?- sapnął z irytacją Shintarou.
–    Mmm...- Takao zerknął na godzinę widoczną na małym ekranie.- Och, masz jeszcze sporo czasu, zostań jeszcze chwilę!
–    Jasne, z przyjemnością popatrzę sobie, jak gapisz się w komórkę.
–    Oj, no!- Kazunari uśmiechnął się.- Daj mi moment, tylko skończę mu odpisywać!
    Midorima milczał. Upił ostatni łyk kawy i umył po sobie kubek. Normalnie w takich sytuacjach wyjeżdżał, będąc pełen spokoju, ale odkąd Takao miał chłopaka...
–    Pewnie jesteś szczęśliwy, że wyjeżdżam – burknął pod nosem, nie mogąc się pohamować.
–    Eh?- Kazunari spojrzał na niego bez zrozumienia.
–    Będziesz mógł być sam na sam z Miyajim.- Midorima wytarł dłonie w ręcznik, marszcząc ze złością brwi. Kazunari wydawał się być coraz bardziej zaskoczony, ale zielonowłosy brnął dalej, zupełnie jakby słowa same, bez jego woli, wypływały z ust, w gruncie rzeczy pogrążając go coraz bardziej.- Wprowadzi się tutaj na te kilka dni?
–    Co?- bąknął niepewnie Takao, opuszczając powoli dłonie na swoje kolana.- No... nie. Dlaczego by miał?
–    Och, parę powodów by się znalazło...- mruknął Shintarou ponurym tonem, odwieszając ręcznik na miejsce.
    Kazunari patrzył na niego, marszcząc lekko brwi. Sapnął cicho, potrząsając głową.
–    O co ci chodzi?- zapytał. Midorima zarumienił się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że na własne życzenie popełnił niezłą gafę.
–    O nic.- Choć starał się to powiedzieć spokojnie, zabrzmiało zdecydowanie zbyt obrażenie.
–    Nie ogarniam, Shin-chan – westchnął Takao, kręcąc głową.- Wiele razy już wyjeżdżałeś do rodziców, zostawiając mnie tu samego. Ten różni się od poprzednich tylko tym, że kogoś mam, ale przecież to nie znaczy, że zaproszę go tutaj i będę z nim balował od rana do nocy.
–    Przykro mi to mówić, ale twoje słowa przeczą twoim czynom.- Midorima nieco nerwowym ruchem chwycił czysty ręcznik, po czym zaczął wycierać nim swój kubek.- Sytuacja, jakiej jakiś czas temu byłem świadkiem, jest na to niezbitym dowodem. Witać, że przypodobałeś sobie ten stół – dodał, patrząc znacząco na Takao, który rzecz jasna wciąż siedział na blacie.
–    Przeprosiłem cię już za tamto – rzucił Kazunari, rumieniąc się.- Poza tym, nikt cię nie prosił, żebyś wracał wcześniej do domu! A drugie poza tym, dostałem już nauczkę i wiem, żeby nie robić takich rzeczy tutaj, skoro mieszkamy razem.
–    No, ciekawe – prychnął Midorima.
–    Shintarou, co jest grane?- Takao spojrzał na niego, marszcząc brwi w konsternacji.- Jesteś teraz zazdrosny, czy o co chodzi?
–    Ja? Zazdrosny? Nigdy! Kocham tylko Akashiego.
    Dla Kazunariego jego słowa były niczym wymierzony w policzek cios. Spojrzał na Midorimę, szerzej otwierając oczy. Między nimi istniała niepisana zasada, która zakładała, że nie będą rozmawiać o Akashim w taki właśnie sposób. W końcu Kazunari nadal darzył zielonowłosego uczuciem, i choć nie myślał już tak zawzięcie o relacjach łączących go z bogatym biznesmenem, nie znaczyło to, że przestało mu ot tak zależeć.
    To nagłe przyznanie Shintarou do miłości... naprawdę go zabolało.
    Midorima za późno zdał sobie sprawę z tego, że popełnił błąd. Odwrócił się do Takao z zamiarem przeproszenia, jednak, jak na złość, teraz słowa nie chciały przecisnąć się przez gardło. Kazunari tymczasem zacisnął wargi i zeskoczył z blatu. Nie odzywając się słowem, udał się do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
    Shintarou chciał pójść za nim. Postąpił już nawet dwa kroki w tamtym kierunku, jednak zawahał się. Spuścił wzrok na podłogę, przymykając oczy i przeklinając w myślach samego siebie.
–    Dureń – szepnął cicho.
    A potem wyszedł z kuchni i, zabrawszy swoją podróżną torbę, udał się do holu.


6 komentarzy:

  1. Wowowo czekam na następny ze względu na Nijimure! Cuś się rozwija tylko nie mam pojęcia co ale chętnie się niedługo przekonam. I.... Ha haha Japonia nie Polska pociągi przyjeżdżaja punktualnie c: . W tym drugim Shin-chan napisałaś przez "ch". Shin-chan zazdrosny ... uroczo. Z niecierpliwością czekam na następny odcinek ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, NijiHaie to zło ;_; Nie lubię ich pisać... dlatego kolejny odcinek idzie mi tak powoli -.-
      Dzięki za błąd, już poprawiam! I dziękuję za komentarz, pozdrawiam!

      Usuń
  2. Znowu Nijimura i znowu Haizaki...
    Ehh... xD
    "- Kupiłem już bilety, powinienem być na miejscu około czternastej, o ile pociąg nie będzie miał opóźnień.
    – Daj spokój, Japonia to nie Polska – parsknął Kazunari z rozbawieniem" Kiedy nawet jakieś głupki z Japonii wiedzą, że w Polsce co drugi autobus/ pociąg/ bus jest albo za wcześnie, albo za późno xD Ci kierowcy tacy super... :P
    Dzisiejszy odcinek był super (jak każdy inny), ale wciąż czekam Na Daikiego c:
    Nie mogę się też doczekać drugiej części Świątecznego cudu ♡ Oby szybko do soboty, Yuuki-san!
    Buziaki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, znowu oni... :') Coś czuję, że będą pierwszymi kandydatami na ścięcie, mwahahaha!
      Daiki wkrótce się pojawi i to z jaką parą! Khehehehe, nie spodziewacie się tego c:
      Dziękuję za komentarz, cieszę się, że się podobało! Do soboty :D

      Usuń
  3. Midorima no baka! ┐(゚д゚┐)
    Myślę, że do tego ograniczę komentarz do części drugiej...
    A przechodząc do Nijimury i Haizakiego, to huehue, trójkącik się szykuje ͡° ͜ʖ ͡°
    Czekam z niecierpliwością na kolejne tak emocjonujące odcinki
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaś opierniczam się z tymi NijiHaikami, bo to... bleh, NijiHai xD
      Ale cieszę się, że się podoba! Do zobaczonka, również pozdrawiam c:

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń