BokuAka - Mandat

BokuAka
w serii "Po prostu porno"

Mandat


    Akaashi nie od razu spostrzegł za sobą wóz policyjny. Właściwie zorientował się o jego istnieniu dopiero, kiedy usłyszał dźwięk syren. Spojrzał z zaskoczeniem we wsteczne lusterko i dostrzegł wyciągniętą przez okno rękę ze znakiem nakazującym zatrzymać się.
    O co mogło chodzić? Światła miał przecież włączone, tablica rejestracyjna świeżo umyta, nic nie ograniczało mu widoczności, pasy miał zapięte i jechał zgodnie z przepisami. O co więc mogło chodzić? Czyżby rutynowa kontrola?
    Zjechał na pobocze i zatrzymał wóz. Marszcząc lekko brwi opuścił szybę po swojej lewej stronie i zaczekał, aż policjant do niego podejdzie. Ponieważ był ubrany służbowo i na głowie miał naciągniętą prawie na oczy czapkę, nie od razu go rozpoznał, ale kiedy ten podszedł do auta...
–    Bokuto-san – westchnął ciężko Akaashi, na moment zamykając oczy i opierając się bezradnie o oparcie swojego fotela.
–    Hej, hej, hej, witam, panie kierowco!- Bokuto uśmiechnął się szeroko, unosząc czapkę i opierając rękę o dach samochodu Akaashiego.- Dokąd wam tak śpieszno, hmm?
–    Wracam właśnie do domu ugotować ci obiad.- Akaashi spojrzał na niego sceptycznie.- Mogę wiedzieć, dlaczego mnie zatrzymujesz?
–    Przekroczył pan dozwoloną prędkość, panie kierowco – wyjaśnił Koutarou, wciąż uśmiechając się szeroko.
    Akaashi nie odzywał się, wlepiając w niego spojrzenie i jedynie mrugając. Dłonie zacisnął na kierownicy, starając się nie okazać zdenerwowania. Była już szesnasta, dopiero co skończył pracę i zrobił szybkie zakupy, chciał wrócić do domu i przygotować dla nich obiad, żeby pod wieczór móc w końcu odpocząć i popracować przy komputerze, musiał też zadzwonić do rodziców, bo obiecał zrobić to już tydzień temu, a gdyby tego było mało zbliżał się termin oddania książki do biblioteki, a jemu zostało do przeczytania prawie dwieście stron.
–    Bokuto-san – zaczął spokojnie, wziąwszy głęboki oddech.- Pomijając fakt, że zatrzymałeś mnie za przekroczenie prędkości, której nie przekroczyłem, dlaczego zatrzymujesz swojego własnego chłopaka i marnujesz nam czas? Zobaczymy się przecież za niecałą godzinę...
–    Hohoho, dyskutujemy z władzą, panie kierowco?- Bokuto wyprostował się i wziął pod boki, patrząc z góry na Akaashiego.- Prawo jazdy poproszę i dowód osobisty!
–    Bokuto-san, czy to naprawdę konieczne?- Keiji niemal cedził słowa przez zaciśnięte zęby. Ponieważ Kotarou nawet na niego nie spojrzał, odwróciwszy godnie głowę, westchnął przeciągle, sięgając po dokumenty i podając mu je.
–    To co na obiad?- zapytał Bokuto, wyciągając z kieszeni pliczek kartek oraz długopis.
–    Czy ty mi wypisujesz mandat?- zapytał z niedowierzaniem Akaashi.
–    Za przekroczenie prędkości dostaje się mandat, to całkiem normalne, panie kierowco.
–    Nie jestem panem kierowcą, tylko twoim chłopakiem, Bokuto-san!- Tym razem Keiji uniósł głos.
–    Hmm?- Koutarou spojrzał na niego z uśmiechem.- Och, Akaashi, Akaashi... Nie możesz wykorzystywać moich uczuć do wymigiwania się od poniesienia konsekwencji za przekroczenie prędkości.
–    Nie przekroczyłem jej! Jechałem pięćdziesiąt na godzinę przy dozwolonych sześćdziesięciu!
–    Niestety było na odwrót. Proszę uregulować płatność w przeciągu dwóch tygodni.- Bokuto wyrwał z pliku kartkę i podał ją Akaashiemu.
–    Skoro tak bardzo chcesz mi wlepić mandat, proszę bardzo, ale zapłacisz go osobiście z własnej wypłaty!- warknął Akaashi, wyrywając mu kartkę z dłoni i odczytując ją ze złością, by sprawdzić jak dużą kwotę wystawił mu jego własny chłopak. Znalazłszy odpowiednią rubrykę już otworzył usta, by poinformować ile pociągnie z wypłaty Bokuto, kiedy przeczytał ów kwotę. Zamknął usta, spuszczając głowę i rumieniąc się intensywnie.
–    Można też płacić na miejscu – dodał cicho Bokuto, pochylając się i opierając o drzwi w miejscu, w którym opuszczona była szyba.
    Akaashi milczał, wpatrując się w kwotę jaką miał do zapłacenia. Mógł spodziewać się po swoim chłopaku czegoś tak idiotycznego, ale kto by pomyślał, że wystawi mu taki mandat na środku ulicy? Co prawda znajdowali się na leśnej drodze i wokół nie było żywego ducha, ale...
    Keiji odchrząknął cicho i spojrzał kątem oka na Bokuto.
–    Mogłeś to chociaż napisać jakoś mniej wulgarnie – mruknął.
–    Ech?- Kotarou spojrzał na niego z zaskoczeniem.- „Raz obciągnąć” brzmi źle?
–    Zdecydowanie – wycedził Akaashi, czując, że jego twarz płonie.- Wracam do domu, zanim przyjdzie ci do głowy kolejny głupi mandat...
–    Ach, wiesz, możesz go zapłacić teraz, Akaashi...- powiedział Bokuto, uśmiechając się do niego.
–    Jesteś w pracy, Bokuto-san.
–    Odbieranie zapłaty na miejscu to również mój obowiązek!
–    Komu jeszcze wystawiałeś taki mandat?- zapytał Keiji, patrząc na niego sceptycznie.
–    Tylko tobie, oczywiście – powiedział Bokuto.
    Akaashi otworzył usta, jednak zamknął je po chwili, odwracając wzrok od swojego chłopaka. Wciąż miał wypieki na twarzy, a fakt, że mimowolnie zaczął rozmyślać nad tym, czy „zapłacić” ów mandat teraz, czy później, dodatkowo pogarszał sprawę.
    Miał przecież tyle do zrobienia w domu... Kiedy wróci Bokuto, po posiłku i kąpieli mogą spędzić ze sobą miły wieczór, zwłaszcza, że ostatnio przez prace ich obu nie mieli dla siebie dużo czasu. Przyjemność może więc zaczekać, ważniejsze były obowiązki...
–    No dobrze – westchnął ciężko Akaashi, pocierając dłonią kark.- Ale tylko ten jeden raz, jasne?
    Bokuto uśmiechnął się w odpowiedzi, odsuwając od drzwi, by jego chłopak mógł wysiąść z auta. Rozejrzał się nerwowo wokół, upewniając, że są na drodze sami, a kiedy Koutarou otworzył drzwi i usiadł na tylnym siedzeniu, z westchnieniem przysunął się do niego i kucnął.
–    Nie mogę uwierzyć, że naprawdę to dla ciebie robię – mruknął, walcząc z paskiem jego spodni.- Wiedziałem, że masz głupie pomysły, ale nie sądziłem, że posiadasz też tak nieprzyzwoite!
–    Cóż...- Bokuto uśmiechnął się dziwnie, odwracając od niego wzrok. Akaashi zmarszczył lekko brwi, rozpinając jego rozporek, a potem wywrócił oczami.
–    Kuroo-san ci go podrzucił, prawda?
–    Cóż...- powtórzył Koutarou, śmiejąc się nerwowo i drapiąc po głowie.
–    Dlaczego mnie to nie dziwi?- westchnął Keiji, odsuwając materiał bielizny swojego chłopaka i wyciągając jego członka.- Ciekaw jestem jak zareagował Kenma-kun...
–    Cóż...- Nawet jeśli Bokuto tym razem chciał powiedzieć coś więcej, umilkł raptownie, kiedy Akaashi wziął jego członka do ust. Kotarou sapnął cicho, czując jego gorący język na najwrażliwszym czubku i, zagryzając wargę, poddał się temu uczuciu.
    Widok Akaashiego obciągającego mu zawsze go podniecał. Uwielbiał te wąskie usta, które z taką wprawą i lubością pochłaniały jego męskość, uwielbiał patrzeć jak znika ona w ustach Keijiego i pojawia się ponownie, wilgotna od jego ciepłej śliny.
    Doprawdy, mógłby patrzeć na to godzinami.
    A do tego dochodził jeszcze wyraz twarzy Akaashiego. Widział w niej skupienie i oddanie, jakby ta drobna pieszczota była czymś, co Keiji chce zrobić najlepiej jak potrafi, by w pełni zadowolić Bokuto. Oczy miał zamknięte, wyglądał jakby rozkoszował się smakiem i dotykiem Koutarou, nieświadomie nakręcając mężczyznę jeszcze bardziej.
    Kiedy Bokuto dotknął bezwiednie jego włosów, wsuwając w nie dłoń i odgarniając do tyłu, by mieć lepszy widok na jego twarz, Akaashi otworzył powoli oczy i spojrzał na niego z dołu. Koutarou zarumienił się intensywnie, odwracając pospiesznie wzrok.
    Mógłby przysiąc, że Keiji lekko się uśmiechnął, choć oczywiście nie przerwał swojego zajęcia.
    Z początku miękki, teraz członek Bokuto wyprężył się, odpowiadając na pieszczotę. Akaashi przysunął się odrobinę, opierając dłonie o uda swojego chłopaka. Znów zamknął oczy, przyspieszając również nieco ruchy głowy. Kiedy on i Bokuto dopiero zaczynali ze sobą być i uczyć się czym tak naprawdę jest pożądanie, przez dłuższy okres czasu pieścili się właśnie w ten sposób, wobec czego zdążyli nabrać doświadczenia i poznać, co lubi drugi.
    Koutarou lubił powoli i dokładnie, z dużą ilością śliny i zabaw językiem. To ostatnie ciężko było robić, jednocześnie obciągają, wobec czego Akaashi raz po raz zatrzymywał się, by zatoczyć językiem kółka, czy polizać członka po długości. Oczywiście, nie zapominał też o samym czubku, najwrażliwszej części – uwielbiał droczyć się w ten sposób z Bokuto, ponieważ drażnienie tej części wywoływało w nim przyjemne dla ucha Akaashiego dźwięki.
    Keiji cieszył się, że tym razem Bokuto jest taki nakręcony, bo nie mogli pozwolić sobie na to, by spędzić w takim miejscu zbyt wiele czasu – zwłaszcza robiąc takie rzeczy. Dla Akaashiego było to podwójnie złe, ponieważ chcąc nie chcąc zdążył się podniecić, a nie było mowy o tym, by się zamienili. Oczywiście, mogli liczyć na to, że w tym czasie nikt nie nadjedzie, ale w domu wciąż czekały na Keijiego obowiązki.
    Kiedy uda Bokuto drgnęły nerwowo, dla Akaashiego był to znak, że mężczyzna dochodzi. Keiji zacisnął więc nieco mocniej wargi i przyspieszył ruchy głową, pomagając sobie również dłonią. Brał do ust jedynie połowę członka Koutarou, ponieważ wolał uniknąć zakrztuszenia się jego spermą, kiedy niespodziewanie dojdzie, co często mu się zdarzało.
    No i nie chciał brudzić tapicerki.
    Bokuto jęknął przeciągle, dochodząc w ustach Akaashiego, który rozchylił lekko wargi i dokończył dzieła samą dłonią. Jego chłopak wpatrzył się zamglonymi oczami we własne nasienie, które wypełniło usta Keijiego. Akaashi tymczasem przełknął wszystko i raz jeszcze wziął jego członka do ust, dokładnie zlizując jego spermę. Na sam koniec, wycofując się powoli, ucałował czubek.
–    Reszty nie trzeba, panie władzo – westchnął, podnosząc się i, otwarłszy przednie drzwi, usiadł za kierownicą.
    Koutarou zarumienił się intensywnie na te słowa. Obrzucając spojrzeniem twarz Akaashiego widoczną we wsteczny lusterku, schował swojego członka i zapiął rozporek oraz pasek od spodni.
–    To co na ten obiad, Akaashi?- zapytał, wstając i zatrzaskując za sobą drzwi. Poprawił na głowie czapkę, patrząc na ukochanego, który właśnie zamykał szybę po swojej lewej stronie. Spojrzał na Bokuto beznamiętnie, a nim zasunął szybę do końca, odpowiedział:
–    Ja już jadłem.
    I odjechał, pozostawiając czerwieniącego się po same uszy Koutarou na środku leśnej drogi. Mężczyzna jeszcze przez dłuższy czas wgapiał się z rozdziawioną buzią w oddalające się auto, zanim zorientował się o pewnym intrygującym fakcie, który wywołał na jego twarzy lekki uśmiech.
    Odjeżdżając, tym razem Akaashi naprawdę przekroczył dozwoloną prędkość.

4 komentarze:

  1. Po pierwsze, mam nadzieję, że mój współlokator miał słuchawki na uszach kiedy czytałam, bo od dawien dawna nie śmiałam się w taki sposób. x"DD
    BokuAka, BokuAka, BokuAkaaaaashi <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    Mogłabym tak jeszcze długo spamić tymi serduszkami, ale może po prostu dopiszmy do tego "x100" i wszystko jasne. <3 Tym razem nawet nie spodziewałam się notki, i szczerze mówiąc jestem tak bardzo pozytywnie zaskoczona, że napisałaś coś z tym paringiem, że nie wiem od czego zacząć. Naprawdę złapałam się na tym, że w pewnym momencie mój śmiech stał się naprawdę creepy. I do tego głośny. I mimo, że było mi głupio, pod sam koniec opka śmiałam się jeszcze głośniej i jeszcze dziwniej. I jest mi z tym... dziwnie xD
    Ale to chyba adekwatna reakcja. To znaczy ta ekscytacja opkiem. Bo opis jest świetny, nie tylko jako sam opis - tym razem widzę większe skupienie na okolicznościach i relacjach charakterów, a nawet samych charakterach i tak strasznie podekscytowałam się tym, jak ci wyszło, że brak mi odpowiednich słów, żeby to ująć. xD Komentowanie jak płynnie mi się czytało czy jak bardzo podziwiam każdy szczegół, bo razem tworzą piękną całość brzmią tu chyba niezbyt odpowiednio. Zdecydowanie zbyt patetycznie. Ale podoba mi się sposób, w jaki to napisałaś. Nie powiem co konkretnie, bo wszystkie szczegóły z osobna i cała całość. xD
    I Kuroo zboczeniec podsuwający takie pomysły (Też chciałabym wiedzieć, jak zareagował Kenma).
    Ale chyba najbardziej zakończenie. "Ja już jadłem" mimowolnie wywołało u mnie niedowierzający uśmiech, kiedy zrozumiałam, o co chodzi, a odjazd przekraczający dozwoloną prędkość aktywował śmiech zdartego gardła.
    A myślałam, że takie reakcje to już dawno mam za sobą. xD Nie zdarza mi się tak żywo reagować, jeśli to nie twoje opka, Yuuki. Czarujesz je?
    Pozdrawiam i życzę spokojnego powrotu do pracy... Albo może raczej szybkiego piątku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam banan na twarzy xx3
    Miodnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń