Miłość (Autor: Mine Izuki)

    Miłość.
    Co to oznacza?
    Wspólne wschody i zachody słońca?
    Wspólne oglądanie telewizji?
    Mieszkanie ze sobą?
    NIE.
    Miłość to uczucie. Przede wszystkim wspólne problemy, wzloty i upadki. Nie zawsze musi być kolorowo, nie zawsze musi być zabawnie.
    Miłość to wspieranie drugiej osoby.
    Miłość, to nie pluszowy miś, ani kwiatek, czy prezenty.
    Miłość jest wtedy, kiedy jedno spada w dół, a drugie ciągnie ku górze.
    Miłość. Piękne słowo, nieprawdaż?
    Posiada dwie sylaby. Zupełnie jak twoje piękne imię Ki-se. Słowo to posiada niesamowitą moc. Jednak żeby ją odkryć, trzeba pierw odszyfrować znaczenie tego trudnego kodu:
    M.I.Ł.O.Ś.Ć.
    Kiedy wiesz już, co ten szyfr oznacza możesz wszystko. Wraz z osobą, z którą to odkryłeś możesz otwierać zakazane ci dotychczas drogi. Odkrywać nieznane ci dotąd uczucia. Możesz poczuć co znaczą tak często wypowiadane w filmach słowa "motylki w brzuchu".
    Możesz wszystko! Co tylko zechcesz. Wystarczy tylko odkryć co oznacza to magiczne słowo. Słowo miłość.
 
    Ja osobiście odnalazłem rozwiązanie tej zagadki jakoś miesiąc temu. Dzięki mojemu teraźniejszemu chłopakowi Kise.
    Polecam to uczucie.
    Wraz z moim chłopakiem...
    Zaraz, zaraz - powiecie. - Skoro jesteś chłopakiem, a mówisz, że masz chłopaka to jesteś gejem?
Jeśli się nad tym nie zastanawiałeś jesteś baaardzo ciemną ciemnotą. (Lub porostu nie zauważyłeś, ale cii...)
    Ale wracając do pytania:
    Owszem, jestem gejem. I nie wstydzę się tego. Moim zdaniem to, że ktoś jest gejem nie oznacza, że jest inny, "dziwny". Cóż, serce nie sługa. Nienawidzę tego, kiedy ktoś jak widzi całujących się chłopców od razu zaczyna ich obgadywać. Nie wiem czemu w ludziach powstaje uczucie dyskryminacji, obrzydzenia. Tak zwani "geje" to też ludzie. To w kim ktoś się kocha jest jego sprawą. Często ludzie nie mogą się z tym pogodzić i wytykają palcami "pedałów". Ludzie, którzy nie rozumieją, że homoseksualiści są "normalnymi" ludźmi, w moich oczach są głupcami polegającymi tylko na tradycjach. Skoro uważają, że rodzina to mężczyzna i kobieta oraz dzieci, jeśli tego się trzymają, nie mam nic do tego. Nie moja sprawa w co wierzą, ale niech nie wytykają nas jako jakiś rzekomo "nienormalnych". Nie mówię tak dlatego, że sam mam chłopaka. Już jako mały chłopiec akceptowałem ludzi o innych upodobaniach, także tych miłosnych.
    Więc jeśli uważasz, że jestem obrzydliwy to nie czytaj tego. Jeśli zaś nigdy nie byłeś, drogi człowieku, "przeciwko" gejom, lub jeśli zmieniłeś zdanie zapraszam na moją historię.
 
 
- Aominechi!
- Kise!
    Krzyknęliśmy w tym samym momencie.
- Co?! To do mnie podał Kuroko!
- Przecież to do mnie rzucił Kuroko!
    Znów przerwaliśmy trening.
- Emm... Chłopcy... Tak naprawdę to podawałem do Midorimy.
- Co?! - Krzyknęliśmy obydwoje.
- Noo... właśnie to.
    Wtem Akashi obrzucił nas groźnym wzrokiem. Chyba czas zwiewać - pomyślałem. W końcu z tym psychopatą się nie zadziera. Niby przewyższam go wzrostem i… zajebistością, ale… On ma zdecydowanie zawyżoną samoocenę.
- Co wy wyprawiacie? Aomine, Kise schodzicie – wywrzeszczał. I tak dobrze, że nie miał nożyczek. Chociaż piłka do kosza to też niezła broń w jego rękach.
- Co?! Przecież to tylko trening! - Znów razem wykrzyknęliśmy.
- Schodzić i nie dyskutować! Możecie iść do domu.
    Nie było warto się z nim kłócić. Zeszliśmy z boiska i poszliśmy do szatni. Następnie nie odzywając się do siebie ruszyliśmy do domu. Ale cisza nie trwała długo (Tak to jest jak idziesz z największą gadułą w szkole). Nasze domy znajdują się na tej samej ulicy, więc całą drogę ze szkoły szliśmy razem. Poszliśmy na nasze ulubione waniliowe lody nadal się nie odzywając. W końcu Kise nie wytrzymał:
- Aominechi...
- Hmm?
- Bo... Ja... Pamiętasz... Noo...
- No, wyduś to z siebie Kise!
- Ehh... Pamiętasz jak... dwa tygodnie temu...
- Mówiłem, żebyś się tym nie przejmował. Już się ogarnąłem. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Ale... Ja... Ja ciebie też.
- Co?! - Krzyknąłem i wypuściłem z ręki loda.
    Dokładnie dwa tygodnie temu wyznałem mu miłość. Tak. Zakochałem się w tej ciocie i mu to powiedziałem. Tak. Jestem gejem. Tak. Olewam moje uczucia, a motylki w brzuchu zabijam (morderca).
    A tu nagle moja miłość wyskakuje mi z tekstem, że mnie kocha.
- Ale...
- Tak. Jestem pewien. Przemyślałem to sobie.
- Eee... Czy... ty... Mnie też...?
- Aomine! Obrałem sobie za cel twoje serce i nie odpuszczę póki go nie zdobędę w każdym milimetrze! Kiedy widzę cię, moje serce promienieje jaśniej od słońca. Jeśli miłość do ciebie jest karalna jestem gotów znieść wszystkie męki świata, a i tak nie przestanę cię kochać. Przy twoim świetle gwiazdy na niebie gasną, zawstydzony księżyc chowa się za chmury. Zawsze marzyłem o chwili spędzonej z tobą sam na sam w rajskim ogrodzie. Nic więcej mi nie potrzeba, nic prócz twej miłości...
    Stałem jak taki idiota na środku ulicy i wpatrywałem się w twoje oczy. Czy naprawdę? Czy to możliwe? Skąd on w ogóle takie poematy wziął? Wpisał w wyszukiwarkę „Teksty na podryw”, czy czytał wiersze? A może… Może oglądał telenowele? Nieee… Telenowele to zło, nawet taka ciota by tego nie oglądała..
- Kise...
- Cii... Chodź za mną.
    Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zaprowadził mnie na polankę. Czyżby chciał mnie zgwałcić? Niee… Przecież to bardziej do mnie pasuje.
- Nikt nas tu nie zobaczy.
- Ale... Co chcesz...?
- Nic takiego. - Przerwał.
    Posadził mnie na trawie i kazał zamknąć oczy. Po chwili w moich ustach poczułem jego słodkie usta. Był to najwspanialszy pocałunek na świecie i chciałem zatrzymać ten moment na jak najdłużej.
W końcu oderwaliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Więc... Można powiedzieć...
- Że... Jesteśmy razem...
    Przełknęliśmy ślinę.
- Kocham cię - powiedzieliśmy do siebie nawzajem.
    Dobra, dobra! Wiem, że brzmi to niczym… Z mangi „Sekaicchi Hatsukoi”, ale… Na pewno Ryouta to czytał! I te teksty też na pewno stamtąd! Już ja go przejrzałem. Ale dosyć tego biadolenia! (Czy ja, Aomine Daiki, właśnie powiedziałem sobie stop?! Co się dzieje?) Następne dni mijały bardzo szybko na chodzeniu z Kise na spacery, ta ciota w końcu mnie do tego zmusiła, na ukrywaniu naszego związku przed tymi tęczowymi zjebami…
    No właśnie…Zapewne ciekawi was, jak zareagowali na to inni. No więc nie było łatwo im o tym powiedzieć, ale po miesiącu po oswojeniu się z tym samemu, powiedzieliśmy rodzicom. Uwierzcie mi, nie było to łatwe ani dla nas, ani dla nich.
    Skończyło się wszystko słowami ojca Kise.
- To wszystko przez ten modeling! Wyprali ci tam mózg, moje dziecko! A ten Daiki to na pewno jakiś zbok. Ale jeśli już… Ehhh… Pamiętacie, jesteście dopiero w trzeciej gimnazjum.
    No nie ukrywam, że nie było to zbyt miłe, ale był to dla niego szok, więc jest jakieś usprawiedliwienie. Chociaż do „tego Daikiego”, to miał po części rację. Jednak między nami nie było nic! Aż do pierwszej liceum.
    Nie do końca wiem o co chodziło mu z tym, że dopiero trzecia gimnazjum, ale cokolwiek  to znaczyło,  teraz jesteśmy w trzeciej liceum i nic się między mną a Ryoutą nie zmieniło. Tylko parę drobnostek, takich jak np. seks, czy wspólne mieszkanie bliżej szkoły.
    Po tym czasie stwierdziłem, że Kise nie jest aż taką ciotą, za jaką go uważałem. Bo jest jeszcze większą. Serio, z nim się nawet horroru nie da obejrzeć, bo ryczy i ściska mnie za ramie niczym Momoi w podstawówce. I jeszcze ma coś przeciwko moim świerszczykom! Rozumiecie to? Raz, gdy był zazdrosny nawet mi je spalił. Wszystkie! Na szczęście miałem jeszcze zapas na strychu, gdzie Ryouta nie wchodzi, bo boi się pająków. Ale cóż poradzić na to, że kocham go takim, jakim jest? Pomimo, że czasem wnerwia mnie tak bardzo, to nie przestanę darzyć go takim uczuciem, co nie? Kise Ryouta. Te dwa wyrazy wystarczą, by serce szybciej biło nawet po trzech latach. I pamiętajcie… Miłość czyni cuda.
 
 
    Od kiedy ja takim romantykiem jestem? Czyżby od tamtej nocy kiedy to Kise pozapalał w sypialni świeczki?
 
    Hmm… Jejciu, jak mi wtedy dobrze było… Znalazłem jego roznegliżowane ciałko i po chwili już mi stanął. Była dość długa gra wstępna z lodem i malinkami, ale później… Położyłem się na nim wkładając penisa w jego dziurkę. Przycisnąłem jego głowę ręką do poduszki, drugą ręką masowałem jego uda i całowałem w szyję. Jego jęki dodatkowo mnie podniecały.
- A! Aomine, chcę cię mocniej! Głębiej! Och!
    Zgodnie z prośbą pogłębiłem swoje ruchy.
- Jak... dobrze! Szybciej Daiki,   szybciej.
- A! N-nie mogę już… Będzie cię booo… bolało.
- Daiki, nie bądź ciotą, rżnij mnie, jak należy, skoro mam ochotę! To w końcu moja dupa!
- I kto to mówi?
    Kiedy Ryouta sam rozwarł swoje pośladki... Wszystkie wodze puściły. Nie słyszałem już jego jęków, próśb, ani niczego. Starałem się chłonąć tę chwile jak najdłużej. Nagle moja sperma wypełniła wnętrze mojego chłopaka. Boże, jak cudownie!
- Ach!
    Ostrożnie wyszedłem z niego i położyłem obok, a on wystękał mi do ucha ciche „kocham cię”.
Następnie była druga runda, gdy Kise uparł się, że będzie jeźdźcem. Początkowo nie chciałem się zgodzić, bo wolałem być na górze, ale zgodziłem się. W końcu to on i tak jest uke.
- Aaaaachhh… - jęczałem, gdy nadziewał mi się na penisa, a gdy poczułem, że erozja wulkanu zwanego fiutem eksploduje za minutę, chwyciłem jedną ręką jego przyrodzenie i zacząłem poruszać po nim w górę i w dół, czasem drażniąc jego czubek. Natomiast palcami drugiej dłoni pieściłem jego sutki. Kocham bawić się tymi twardymi, sterczącymi wisienkami, gdy na twarzy Ryouty rozlewa się piękny, soczysty rumieniec. Doszedłem, a zaraz po mnie Kise. Zamiast wstać ze mnie legł mi na klatkę piersiową i objął, nadal poruszając w równym tempie biodrami. Zrobiłem mu na szyi malinkę, by podkreślić, że jest mój i podniosłem jego pupę, by wyszedł ze mnie. Musiałem, ponieważ stał się tak ciasny, że prawie tam utknąłem. Kise skulną się ze mnie i stwierdził, że lubi, gdy ja go tak pieprze, jednak bycie kowbojem na tak wielkim koniu także mu odpowiada.
    Nie wiem jak miało to wpłynąć na mój romantyzm, ale przed tym taki nie byłem. W końcu to ja, Aomine Daiki, znany z mej zajebistości, a nie… Jakiś mdłych romantycznych opisów. Zdecydowanie wolę opisywać tę część z łóżkiem. 

1 komentarz:

  1. Taka mała uwaga, jaką chciałam rzucić na początek, to że dyskryminacja generalnie nie jest uczuciem, to bardziej czynność c: No bo nie można czuć dyskryminacji, można za to dyskryminować, czyli wykonywać czynność dyskryminowania - niepopierania, odrzucania itp.
    Druga sprawa, to że najpierw napisałaś, że Aomine i Kise, idąc do domu, nie odzywali się do siebie, ale "długo to nie trwało", ale kawałek dalej piszesz, że szli "nadal się do siebie nie odzywając" xD Więc trochę się już pogubiłam xD
    Ogólnie rzecz biorąc opowiadanie nie byłoby źle, gdybyś trochę bardziej je poskładała do kupy. Bo tutaj widzę, że starałaś się poruszyć fajny temat, jakim jest nieakceptowanie homoseksualistów, ale fabuła opowiadania toczyła się bardzo szybko i chaotycznie, więc proponowałabym nad tym popracować c:
    Bardzo dziękuję za podesłanie pracy! c:

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń