Akashi właśnie wracał z ważnej
rozmowy z trenerem ich drużyny. Miał nadzieję, że żaden gracz nie przerwał
treningu i wszyscy posłusznie wykonywali ćwiczenia, jakie im zalecił.
Tymczasem, kiedy tylko wszedł na
salę, zobaczył, że dosłownie wszyscy – nie tylko
członkowie okrzyknięci mianem Kiseki no Sedai – obijają się
i stoją w gromadce, gawędząc ze sobą.
Z początku poczuł narastającą w
sobie złość i ze zmarszczonym czołem ruszył ku nim.
Jednak, gdy tylko podszedł bliżej, okazało się, iż wszyscy
otaczają siedzącego na ławce...Kuroko Tetsuyę.
-
Co się stało?- zapytał Akashi, podchodząc do nich.
-
Ah, Akashicchi! K-Kurokocchi złamał nogę!- jęknął z płaczem
Kise.
-
Sądzę, że po prostu nadwerężyłem kostkę, to nic takiego.-
Kuroko najwidoczniej był bardzo niezadowolony z tego, iż Kise tak wyolbrzymiał
jego niewielką kontuzję.- Proszę, nie przejmujcie się mną i wróćcie do
treningu.
-
A-Ale Kurokocchi...!
-
Tetsuya ma rację, wracajcie do treningu – rozkazał Seijurou.-
Nie ma potrzeby, żeby cała drużyna sterczała nad jednym pokrzywdzonym. Jestem
kapitanem, więc zajmę się tym, a wy nie zaprzątajcie sobie głowy.
Aomine i Kise spojrzeli po sobie
dość niepewnie, ale posłusznie skinęli głowami i odeszli,
dołączając do reszty chłopaków.
Akashi odprowadzał ich wzrokiem
przez krótką chwilę, a potem spojrzał na Kuroko.
-
Jak się czujesz?- zapytał.
-
To nic takiego, zaraz mi przejdzie. Trochę nią rozruszam i...
-
Możesz wstać?
-
Sądzę, że tak.- Kuroko skinął głową, jednak gdy spróbował się
podnieść, syknął cicho i opadł ponownie na ławkę.
-
Jak do tego doszło?- zapytał spokojnie Seijurou, biorąc go
delikatnie za rękę i przerzucając ją sobie przez ramię.- Postaraj się nie
przeciążać tej nogi. No, na trzy: raz, dwa, trzy!
Kuroko skorzystał z jego pomocy i
podniósł się na jednej nodze.
-
Chciałem sięgnąć po lecącą w moją stronę piłką, ale
niefortunnie skręciłem w prawo i...jakoś tak wygięła mi się stopa.
-
Zbadamy to u pielęgniarki i tam rozstrzygniemy, kiedy będziesz
w stanie wrócić do treningu.
-
To na pewno nic poważnego – powiedział Kuroko.- Dziękuję za
pomoc.
-
To mój obowiązek, jako kapitana.- Seijurou uśmiechnął się
lekko, obejmując mocniej błękitnowłosego.
-
Przepraszam, nie chciałem sprawić ci kłopotu.
-
To żaden kłopot.
-
Jednak przeze mnie wszyscy przestali ćwiczyć...
Akashi spojrzał na niego kątem
oka i uśmiechnął się lekko.
-
Za dużo się przejmujesz – powiedział.
Kuroko westchnął tylko cicho, nie
odpowiadając. Może i faktycznie za bardzo się
przejmował, ale jeśli chodziło o treningi, odkąd to Akashi
był kapitanem, stał się nieco drażliwy na tym punkcie. Nie podobało mu się, że
Aomine, Kise i Murasakibara zaczynają je opuszczać. Jedynie on i Midorima
zawsze pojawiali się w każdym wyznaczonym przez Akashiego terminie.
Oni
nadal ciężko pracowali, by stać się lepszymi...
Chłopcy
doszli do gabinetu lekarskiego. Akashi zapukał delikatnie do drzwi, jednak
nikt nie odpowiadał.
-
Czyżby wyszła?- mruknął raczej do siebie, po czym nacisnął
klamkę i pchnął drzwi. Były otwarte.- Trochę dziwne...
-
Może poszła po kawę, czy coś...- mruknął Kuroko.- Poczekam w
środku, a ty możesz wrócić do reszty i ...
-
Nie mów mi, proszę, co mam robić – powiedział Akashi, jednak
uśmiechał się do Tetsuyi.- Zaczekam z tobą. Nie chciałbym, żeby coś ci się
tutaj stało pod moją nieobecność.
Kuroko skinął tylko głową w
odpowiedzi, czując, że po plecach przechodzi mu jakaś fala
ciepła. Akashi wprowadził go do pomieszczenia i pomógł
usiąść na łóżku. Następnie rozejrzał się po gabinecie i podszedł do szklanej
gablotki. Zajrzał do niej przez szybkę, a potem otworzył ją i zaczął
przeszukiwać.
-
Akashi-kun? Co robisz?
-
Szukam jakiejś maści – wyjaśnił chłopak.- W takiej sytuacji
możemy się trochę „porządzić”.
-
Czy ja wiem...
-
To nagły wypadek – powiedział Akashi, rozpoznając jedną z nazw
maści przeznaczonych właśnie na takie przypadki.- Tylko ci ją posmaruję, resztą
zajmie się pielęgniarka.
-
TY posmarujesz...?- bąknął cicho Kuroko, jednak Akashi go nie
dosłyszał.
Odkręcając małą zakrętkę tubki,
podszedł znów do Tetsuyi i klęknął przy nim. Odłożył
maść na łóżko, a następnie chwycił delikatnie stopę Kuroko
i, oparłszy ją o swoje udo, zaczął odwiązywać sznurowadła buta.
-
M-myślę, że mogę zrobić to sam...- zaczął Kuroko.
-
To będzie dla ciebie dość niewygodne, nie uważasz?- zapytał
Akashi. Rozwiązał sznurówki do granic możliwości, po czym zaczął powoli ściągać
but.- Boli?
-
Odrobinę...
Starając się sprawić mu jak
najmniej bólu, zdjął go do końca. Następnie ściągnął powoli
skarpetkę i przyjrzał się kostce.
-
Jest odrobinę opuchnięta – zauważył. Zerkając w twarz Kuroko,
zaczął delikatnie naciskać jego stopę w kilku miejscach.- Gdzie boli
najbardziej?
-
Tutaj – syknął Kuroko w momencie, w którym Akashi nacisnął na
wrażliwe miejsce.
-
Hmm...nie sądzę, by to było coś poważnego. Wygląda na to, że
faktycznie tylko ją nadwerężyłeś. Posmaruję ci ją teraz i zaczekamy na
pielęgniarkę, choć uważam, że mógłbym ci ją po prostu zabandażować i wysłać do
domu.
-
Niestety, nie masz takiej władzy, Akashi-kun.- Kuroko
uśmiechnął się lekko do niego.
Akashi posłał mu lekki uśmieszek
i sięgnął po maść. Wycisnął jej sobie trochę na dłoń, a
potem zaczął powoli i bardzo delikatnie rozsmarowywać ją po
opuchniętym miejscu.
-
Musisz być bardziej ostrożny – wymruczał.
-
Dobrze – szepnął Kuroko, starając się ukryć zawstydzenie i
zażenowanie całą tą sytuacją.
Dłonie Akashiego przesuwały się
ostrożnie po jego nodze. Chłopak nie sądził, że zwykłe
masowanie kostki może być aż tak przyjemne. Czerwonowłosy
wyglądał na dość skupionego na swoim zajęciu. Widać, że starał się robić to
tak, by zadać jak najmniej bólu.
Kuroko przygryzł lekko wargę,
zaciskając palce na materacu łóżka, na którym siedział.
Musiał szybko zająć głowę czymś zupełnie innym, niezwiązanym
z zaistniałą sytuacją i Akashim.
Jednak kiedy Seijurou skończył
masaż, pochylił się i...ucałował stopę Tetsuyi.
-
Uhm...- Kuroko poczuł silne rumieńce na twarzy.
Akashi uśmiechnął się delikatnie,
wstając. Pochylił się nad nim, przysuwając twarz jak
najbliżej jego twarzy. W tym momencie ich usta były
niebezpiecznie blisko siebie.
-
Czy dostanę jakąś nagrodę, Tetsuya?- zapytał cicho Akashi.
Kuroko spojrzał na niego dość
niepewnie. Miał nadzieję, że pielęgniarka nie wejdzie w
takim momencie...
Wahał się jeszcze przez chwilę, a
potem powoli zbliżył się do Akashiego i złożył na jego
ustach delikatny pocałunek. Nie trwał on nawet dwóch sekund,
a Kuroko już się wycofał, spuszczając głowę, zawstydzony.
-
Sądzę, że póki co musi mi starczyć – mruknął z uśmiechem
Akashi, prostując się.
Podszedł do niewielkiej umywalki
i obmył ręce. Wysuszył je, używając papierowych
ręczników, a następnie schował maść do gablotki i usiadł na
łóżku obok Kuroko. Wziął jego dłoń i splótł palce ze swoimi.
-
Muszę przyznać, że trochę się zaniepokoiłem, widząc cię
kontuzjowanego na ławce.- przyznał.
-
Naprawdę przepraszam – bąknął Kuroko.
-
Nie masz za co.- Akashi cmoknął go lekko w skroń. Uwielbiał
jego reakcje na takie drobne pieszczoty. Nieważne, czy całował go w czoło,
policzek czy właśnie skroń – Kuroko zawsze rumienił się i, zawstydzony,
odwracał od niego głowę.
To było naprawdę uroczę.
Tetsuya, którego od tej strony
nie znał nikt, prócz niego.
-
Spróbujesz nią poruszyć?- zapytał Akashi, przybliżając się do
niego. Teraz ich kolana i uda stykały się ze sobą.
-
Mniej boli – szepnął Kuroko.- Dziękuję, Akashi-kun.
-
To drobiazg. Ale, w ramach podziękowań, mógłbyś dać się gdzieś
zaprosić.
-
Eh?- Kuroko spojrzał na niego pytająco.- Będziesz miał czas,
Akashi-kun?
-
Moja nauczycielka gry na skrzypcach odwołała lekcję w
przyszłym tygodniu, więc mam w planach dwugodzinną lukę.- Akashi przeczesał
palcami jego włosy.- Gdzie chciałbyś się wybrać?
-
N-nie mam szczególnych zachcianek – mruknął Kuroko.-
Gdziekolwiek...będzie dobrze.
-
Ah tak?- Akashi uśmiechnął się.- W takim razie, może wpadniesz
do mnie?
-
Co?- Kuroko aż zapomniał o swojej zwyczajowej grzeczności.-
D-do ciebie, Akashi-kun?! A-ale...ja...
-
Spokojnie, mojego ojca nie będzie. Nigdy jeszcze u mnie nie
byłeś, więc to dobra okazja, żeby pokazać ci mój dom. No i wspominałeś kiedyś,
że chciałbyś zobaczyć mój ogród.
-
Ponieważ...mówiłeś, że jest piękny.
-
To prawda.- Akashi skinął głową.- To jak? Zgadzasz się?
-
Tak...z przyjemnością – powiedział Kuroko.
-
Świetnie.- Akashi chwycił wolną dłonią jego podbródek i
odwrócił twarz w swoją stronę.- Masz coś przeciwko, bym znów cię pocałował?
-
Pielęgniarka w każdej chwili może wrócić...- mruknął Tetsuya.
-
Słusznie – zgodził się Akashi.- Ale ubolewam nad faktem, że
tak rzadko mamy chwilę, by spędzić czas tylko we dwoje.
-
Rzeczywiście, mało czasu jesteśmy razem – westchnął Kuroko,
ściskając delikatnie jego dłoń.- Ale nic nie możemy poradzić, prawda?
-
Możemy razem zamieszkać – zażartował Akashi, trącając go
ramieniem.
Kuroko roześmiał się delikatnie.
Przygryzł lekko wargę, a potem pocałował szybko
swojego chłopaka. Kiedy się od niego odsunął, Akashi jeszcze
przez chwilę miał zamknięte oczy.
-
Właściwie, to cieszę się, że nie zastaliśmy tej pielęgniarki –
mruknął.
Tetsuya uśmiechnął się
delikatnie, opierając mu głowę o ramię.
-
Ja również – szepnął.
Uwielbiam akakuro, a twoje opowiadania są jednymi z najlepszych
OdpowiedzUsuńNice and sweet :)
OdpowiedzUsuńAkaKuro to moja ulubiona para :3
OdpowiedzUsuńCzytam ten blog od dawna a dopieto teraz to zauważyłam.Skandal ide się pociąć myfłem w płynie.A tak na serio to uwielbiam AkaKuro masz bardzo fajny sposób pisania, a ten FF był no cóż po prostu świetny/YandereLivi
OdpowiedzUsuń