Dawno,
dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami...
Buahahah!
Daliście się nabrać! To nie jest bajka! To horror z prawdziwego zdarzenia!
Świeży, jak limo pod okiem Haizakiego, kiedy walnął go Aomine! Straszny jak
Gały Tetsu w mroku! Dziki jak Kagami w łóż...dobra, nieważne, przejdźmy do
rzeczy.
To
przerażająca historia o chłopcu, którego jako dziecko brutalnie wepchnięto do
studni i zatopiono w mrocznych jej czeluściach...aha...kojarzycie coś?
Tak
myślałam, że nie.
Ale
zacznijmy od początku, bo opowieść ta zaczyna się od innego chłopca.
Nazywał się
Kise Ryouta i był nieziemsko przystojny, nic więc dziwnego, że pracował jako
model i był na okładkach najpopularniejszych gazet! Występował też w reklamach
( najczęściej bielizny ), oraz dostał rolę w serialu o koszykówce! A trzeba Wam
wiedzieć, że w sporcie tym był nieziemsko dobry. Poza tym był towarzyski,
sympatyczny, grzeczny i dobrze wychowany, choć czasem też wpadał w złość.
Słowem: chodzący ideał! No ale przestańmy mu tak słodzić, bo jeszcze zjawi się
Murasakibara i...no, nieważne.
W każdym
bądź razie!
Pewnego
dnia Kise wybrał się do swojego przyjaciela Kasamatsu, by razem obejrzeć sobie
film „Klejnoty Kasapatry”. No i właśnie od tej pory zaczęła się ta przerażająca
historia...
-
Cześć, Kasamatsu-senpai!- zawołał radośnie Kise,
przekraczając próg mieszkania swojego starszego kolegi.
-
Nie drzyj się tak, idioto – westchnął tamten,
zatrzaskując za nim drzwi.- Idź do salonu, zaraz przyniosę popcorn.
-
Dobrze~
Kise przeszedł więc do salonu i
usiadł na kanapie, radośnie machając nóżkami w
powietrzu. Kiedy wrócił jego przyjaciel, Ryouta posłał mu
pełne miłości spojrzenie, a właściwie to posłał je misce z popcornem, ale
nieważne.
Kasamatsu wziął jedną z kaset
wideo i włożył ją do urządzenia znajdującego się pod
telewizorem. Usiadł obok Kise i razem zaczęli zajadać
popcorn, wpatrując się w czarny ekran.
Po chwili jednak, zamiast
standardowego tytułu filmu, zobaczyli dziwny, biało-czarny
okrąg. Kise zmarszczył brwi i spojrzał pytająco na
Kasamatsu.
-
Cholera, nie ta kaseta...- mruknął Yukio.- Ale
wiesz...w sumie, możemy to obejrzeć, co?
-
A co to jest?
-
Moriyama podrzucił mi tę kasetę. Ponoć kiedy tylko ją
obejrzysz, dzwoni do ciebie telefon i tajemniczy głos zza grobu mówi ci, że
umrzesz w ciągu siedmiu dni...
-
Eh?!- pisnął Kise, patrząc na przyjaciela z
przerażeniem.
-
Daj spokój, to nie jest straszne.- Kasamatsu spojrzał
na niego z uśmiechem.- To tylko głupia plotka, a sam film ponoć do kitu jest,
nagrywany przez amatora. No, nie cykaj i patrz.
Kise przełknął nerwowo ślinę, ale
posłusznie spojrzał na ekran, nieznacznie przysuwając
się do senpai’a.
Na ekranie telewizora pojawił się
nowy obraz: studnia. Wyglądało na to, że jest to
czarno-biały film, w dodatku bez dźwięku. Przez chwilę Kise
i Kasamatsu wgapiali się uważnie w ową studnię, kiedy nagle obraz zatrząsł się
i teraz przed studnią stał jakiś młody chłopak z wielkimi nożyczkami w ręce.
Powoli zaczął iść w stronę kamery, która trzęsła się nieznacznie. Chłopak
najwyraźniej się zdenerwował, bo zaczął coś krzyczeć i wskazywać palcem jakiś
punkt powyżej niej. Nagle uniósł drugą dłoń i rzucił nożyczkami. Kamera
zachwiała się i upadła na ziemię. Teraz widać było bose stopy chłopaka, który
podszedł do niej, podniósł ją, ustawił na jakimś kamieniu, po czym biegiem wrócił
w miejsce, w którym przed chwilą stał, a następnie znów ruszył w kierunku niej,
tym razem powoli. Kiedy dzieliło go od niej kilka kroków, obraz znów się
zmienił: najpierw chłopcy zobaczyli latarnię morską, potem stary dom, a na
koniec znów czarno-biały krąg.
Rozległ się cichy dźwięk wideo i
kaseta wysunęła się z urządzenia, a obraz stał się śnieżny.
-
O...o co w tym chodziło?- zapytał Kise.
-
Skąd mam to wiedzieć?- mruknął Kasamatsu.- Dobra,
włączmy te „Klejnoty Kasa...”
Nagle chłopcy podskoczyli, przerażeni,
słysząc dzwonek telefonu domowego.
-
Ehm...yyy...Ka...Kasamatsu-senpai?- zapytał niepewnie
Kise swojego senpai’a, który wskoczył mu na kolana i teraz przyciskał jego
głowę do swojego torsu.
-
Odsuń się, zboczeńcu!- krzyknął tamten, zeskakując na
podłogę i poprawiając koszulę w kratę.- Ty odbierz!
-
Eh?! Dlaczego ja?! To twój dom, senpai!
-
Tak, ale czasem Miyaji do mnie dzwoni, a powiedziałem
mu, że dziś mnie nie będzie w domu, więc odbierz – skłamał gładko Kasamatsu,
odwracając głowę od młodszego kolegi.
-
Ale...ale jeśli odbiorę i to będzie Miyaji, to co mam
powiedzieć, kiedy zapyta, co tu robię?
-
Że...pilnujesz mojego kota.
-
Ale ty nie masz kota, senpai...
-
Po prostu odbierz ten cholerny telefon i powiedz, że
pomyłka!
Wtem rozległo się ciche
pyknięcie.
-
Tak, słucham?- rozległ się głos Kasamatsu.- Hahaha!
Dałeś się nabrać, ćwoku! Nie ma mnie w domu, zostaw wiadomość po usłyszeniu
sygnału. Kise, jeśli to ty, ani się waż cokolwiek zostawiać: po prostu zgiń.
Kise spojrzał powoli na swojego
przyjaciela, ale ten, odsunąwszy się trochę, patrzył w
drugą stronę.
Chłopcy z napięciem wsłuchiwali
się teraz w długi sygnał, po którym nastąpiła cisza,
przerywana głośnym dyszeniem. Właściwie, brzmiało to, jakby
jakiś rozwścieczony byk oddychał szybko przez nos.
-
Który śmiał nazwać mnie ćwokiem?- rozległ się mroczny,
wrogi głos.
-
Uh!- Kasamatsu z nerwów zgniótł Kise w swoich
objęciach.
-
W dupie mam, czy ktoś odbierze ten telefon, czy nie!-
wrzasnął głos.- Mam wasze numery na komórkę, po prostu wyślę wam sms-a, albo
napisze wam e-mail, mogę nawet dać pieprzone ogłoszenie do gazety! W jakich wy
czasach żyjecie?! TY! Blondyn! Umrzesz za siedem dni! A ty obok! Masz jeden
dzień!
-
To nie fair! Dlaczego on siedem, a ja jeden dzień?!-
pisnął Kasamatsu.
-
BO TAKI MAM KAPRYS! ĆWOKU!- rozległ się głośny trzask i
połączenie zostało przerwane.
-
D...dlaczego on cię usłyszał, skoro nagrywał się na
sekretarkę?- zapytał Kise.
-
Walić to, Kise, trzeba go ukatrupić, zanim on ukatrupi
mnie!- Kasamatsu potrząsnął swoim przyjacielem, cedząc każde słowo.
-
A-Ale obawiam się, że on już jest trupem...no bo
mówiłeś, że to miał dzwonić głos zza grobu...
-
Walić to! Trupa też się da zabić, nie?! Nie oglądałeś
„Supernaturals”?! Spalimy jego kości, albo odprawimy Egzorcyzmy! Znasz jakiegoś
Egzorcystę?!
-
Yyy...nie znam...
-
A Midorima? On mi na takiego zawsze wyglądał...
-
Chodzi ci o to, że w zeszłym tygodniu ubrał sutannę? To
był jego lucky item...
-
No to nie wiem, wymyśl coś, Kise! Chcesz, żebym zginął,
do cholery?!
-
Oczywiście, że nie chcę!- krzyknął płaczliwie Ryouta.-
Ale co możemy zrobić?! Chcesz jakoś dojść do osoby, która jako pierwsza
obejrzała kasetę? Może ona będzie coś...
-
Ta osoba jest już martwa, idioto! Kaseta krąży po
świecie od wielu miesięcy!
-
I...i nikt nie przeżył?!
-
Nikt! W dodatku gościu z jakiegoś powodu uwziął się na
mnie i mam jeden dzień! Nie no, ja w to nie wierzę, jeden dzień życia...w
dodatku dzisiaj niedziela, nawet nie ma nic ciekawego w telewizji, żeby
obejrzeć...
-
A może...a może...- Kise myślał gorączkowo,
przechadzając się po pokoju.- Jeśli to ten chłopiec z kasety zabija...wygląda
na to, że mieszka w tym starym domu przy latarni...może tam znajdziemy
odpowiedź?!
Kasamatsu spojrzał na niego,
szczerze zdziwiony jego tokiem myślenia. Sądził, że Kise był
idiotą od urodzenia, ale jak widać, czasem miał przepływy
rozumu.
-
Świetnie. Jak znajdziemy to miejsce?
-
W...włączmy jeszcze raz film, zrobię zdjęcie latarni i
wrzucę w Google! Może coś wyskoczy...
Yukio skinął głową i szybko
wsunął kasetę do wideo. W napięciu, z bijącymi sercami znów
oglądali film. Kiedy pojawił się urywek z latarnią,
Kasamatsu zatrzymał obraz, a Kise zrobił zdjęcie swoim telefonem. Następnie
chłopcy wyłączyli wideo, a włączyli laptopa i połączyli się z Internetem. Po
wrzuceniu zdjęcia w wyszukiwarkę, pojawiło się kilkaset tysięcy opcji.
-
To...- Kise zmarszczył brwi.
-
www.kaseta-która-zabija.jp? - wymruczał Kasamatsu.- No
wejdź w to!
Kise posłusznie kliknął link.
Ukazała im się strona internetowa o czarnym tle, w nagłówku
miała obraz czarno-białego okręgu, który widzieli na filmie.
-
To...- Ryouta zjechał niżej i zaczął czytać kolejne
linki:- „Historia filmu”, „Obejrzyj film”, „50 Jen i ich nowa piosenka „Wskocz
do studni”, „Galeria”...- blondyn kliknął galerię i jego oczom ukazało się
kilka zdjęć, głównie latarni, starego domu i studni – wszystko jednak z daleka,
bo całość ogrodzona była płotem pod napięciem.
-
Jest adres!- wykrzyknął uradowany Kasamatsu.- Ruszaj
dupę, Kise, jedziemy tam!
Nim biedak zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, Yukio chwycił go brutalnie za ramię i
pociągnął za sobą.
***
-
To na pewno tu?- mruknął Kise, kiedy wraz ze swoim
przyjacielem stali nad urwiskiem, z daleka widząc stary dom, a za sobą mając
latarnię i piękne, zachodzące słońce.
-
Zostało mi 18 godzin życia – powiedział Yukio, ruszając
przed siebie.
-
Ale co to ma wspólnego z moim pyta...? Eh...- Kise mógł
tylko westchnąć i ruszyć za nim.
Weszli na ganek starego domu i
Kasamatsu załomotał w drzwi.
-
Otwierać, kurde, zostało mi 17 godzin, 53 minuty i 30
sekund!
-
Eh, znowu ktoś obejrzał ten film..?- rozległ się
zmęczony głos ze środka.
Drzwi otwarły się i stanął w nich
ponad dwumetrowy gigant w fioletowym szlafroku i
kapciach, jedząc jakiegoś batonika.
-
W ogóle, jak tu weszliście?- zapytał.- Mam płot pod
napięciem...
-
Nie takie rzeczy się rozwalało – warknął Kasamatsu,
poprawiając swoje sterczące włosy i brwi, po czym bezceremonialnie minął
gospodarza i wszedł do środka.
-
Yyy...d-dzień dobry! My w sprawie tego filmu, co
z-zabija – zaśmiał się nerwowo Kise, drapiąc po głowie.
-
Hmm? No dobra, wejdźcie. Opowiem wam tę historię...
Kise skinął głową i wszedł do
domu. Gigant, sypiąc po drodze okruszkami z batonika (?),
poprowadził go do salonu, a tam czekał już Kasamatsu.
Wszyscy usiedli: Yukio i Ryouta
na kanapie, a wielkolud w fotelu.
-
To historia o moim synu – westchnął człowiek i zamilkł,
siedząc z zamkniętymi oczami. Po kilku minutach otworzył je i spojrzał na
swoich gości.- No i co sądzicie? Macie pomysły, jak temu zapobiec?
-
To...- zaczął Kasamatsu z kamienną twarzą.- Ciężki
przypadek. Naprawdę, fascynująca historia. Musiało cię wiele kosztować,
opowiedzenie nam jej.
-
Taa...
-
Nie ma sensu wdawać się w szczegóły, skoro już wszystko
rozumiemy.- Kasamatsu pokiwał poważnie głową.
-
Dzięki, że mnie nie męczysz – powiedział gigant i
spojrzał... na mnie?- Przestań nazywać mnie „gigantem”! Wiesz, że mnie to
rani?! Nazywam się Murasakibara Atsushi! Jak chcesz to mogę pokazać ci
prawdziwego giganta na...
EJ, NIE KAŻ MI TEGO PISAĆ!
- To ogarnij się, narratorko!
Trzeba było mnie przedstawić już na początku!
D...dobra... sory. Wróćmy do
historii...
Kasamatsu pokiwał...a nie, to już
było.
Kise odchrząknął nerwowo i
spojrzał to na jednego, to na drugiego.
-
To...co robimy?- zapytał.
-
Jego matka urządziła mu pokój w stajni, jeśli chcecie,
możecie tam iść.
-
Dziękujemy panu, panie Murasakibara.- Kasamatsu wstał
powoli z kanapy i wyjął...okulary przeciwsłoneczne.- Ta sprawa....musi zostać
rozwiązana – mówiąc to, założył okulary i podparł ręce o biodra, w tle zaś
rozległ się męski głos, który zaśpiewał: „we don't get fooled again~ Don't get
fooled agaaaaain no, no!”
-
Ah, sory, to mój – mruknął Murasakibara, wyjmując z
kieszeni szlafroka swój telefon i odbierając.- Halo? Muro-chin? No cześć, moja
czekoladko...- Atsushi wstał i, skinąwszy ręką gościom, wyszedł z salonu.
Kasamatsu, lekko bujanym krokiem,
wciąż w okularach przeciwsłonecznych, ruszył ku
wyjściu. Kise popędził więc za nim.
-
T-to co robimy, Kasamatsu-senpai?
-
Jak to co? Idziemy do studni!
-
Do studni?! Co?! Czemu?!
-
Nie słuchałeś historii?- Kasamatsu spojrzał na niego
surowo.- Przecież Murasakibara opowiadał, że jego żona wrzuciła tam ich syna,
kiedy wrócił ze szkoły z 99 punktami z testu z japońskiego!
-
Yyy...i tylko dlatego wrzuciła go do studni?!
-
Biedakowi się tam umarło – westchnął Kasamatsu.- A
teraz, przez to, że nie zaznał miłości, na swój debilny sposób szuka jej u
innych...
-
A-Aha...m-musiałem przeoczyć tę część historii –
mruknął Kise, odwracając wzrok.
Chłopcy bardzo szybko znaleźć
studnię, bo znajdowała się ona tuż za domem. Podeszli do
niej powoli i stanęli przy niej, zerkając do środka.
-
C-c-o robimy K-Kasamatsu-senpai?- wyjąkał Kise.
-
Spuścisz się tam – oznajmił Kasamatsu władczym tonem.
-
Eh?! Dlaczego ja?!
-
Ty też przecież masz niedługo umrzeć, prawda?!-
Kasamatsu spojrzał na niego surowo.- Nie zależy ci, żeby żyć?! Przecież
dostałeś rolę w tym filmie, no nie? Rusz się, i do dzieła!
Kise przygryzł lekko wargę. To
prawda, dostał rolę w filmie i bardzo mu na tym zależało.
Dzięki temu mógł sprawić jakiś ładny prezent swoim siostrom,
no i Kurokocchiemu, swojemu przyjacielowi, którego bardzo cenił.
Zdeterminowany, wyprostował się i
skinął głową, podejmując decyzję.
-
Dobrze!- powiedział twardo.
Odetchnął jeszcze głęboko, na
chwilę zatrzymując powietrze w płucach, a następnie
zaczął rozpinać spodnie.
Kasamatsu spojrzał na niego, nic
nie rozumiejąc, podczas gdy Kise sięgał już do swojej
bielizny.
-
Ej, co ty wyprawiasz?!- wrzasnął Kasamatsu, a Kise
podskoczył, przestraszony
-
No...no kazałeś mi się tam spuścić...- mruknął Kise.
Kasamatsu poczuł, jak pęka mu
żyłka na czole.
-
NIE W TYM SENSIE, TY CHOLERNY DEBILU! NIE MASZ MÓZGU,
IDIOTO! BOŻE, KISE, JAK JA CIĘ NIENAWIDZĘ!!!!- wrzeszcząc to, Kasamatsu chwycił
Kise za koszulkę i wepchnął go siłą do studni.
-
AAAAAaaaaaa!
Kise był tak przerażony, że nawet
nie zorientował się, że wylądował...na miękkim
posłaniu. Rozejrzał się, zaskoczony, a potem natychmiast
poderwał i przylgnął do zimnej, kamiennej ściany.
Wnętrze studni było ciemne i
mroczne...
O dziwo, po jego lewej stronie
znajdowało się jakieś przejście, prowadzące do wąskiego
korytarzyka. Na jego końcu widać było delikatne światełko.
-
Midorimacchi mówił, że jeśli kiedyś zobaczę światełko
na końcu tunelu, to powinienem tam biec...- mruknął do siebie blondyn, powoli
ruszając w kierunku płomyczka nadziei.
Przeszedł przez ciemny korytarz i
trafił do większego pomieszczenia. Jak się okazało, było
to coś w rodzaju pokoju. Światło pochodziło ze świeczki
stojącej na biurku wykonanym z drewna sosnowego. Siedział przy nim...chłopiec z
filmu.
Słysząc kroki Kise, chłopak
podniósł głowę i uniósł jedną brew. Wstał od biurka,
odsuwając od siebie laptop.
-
Co ty robisz w mojej studni?- zapytał.
-
Yyy...a co ty w ogóle robisz w tej studni?
-
Odpowiadam na komentarze na moim blogu – odparł
spokojnie, a po chwili westchnął ciężko.- Ten filmik zrobił większą furorę, niż
się spodziewałem, więcej dostaję wyznań miłości niż błagań o życie, to
irytujące...
-
Yyy...a tak będąc przy tym temacie, to...ja właśnie w
tej sprawie.
-
Hm?- chłopak spojrzał na niego pytająco i skrzyżował
ręce na klatce piersiowej.- No, słucham.
-
No więc...s-słyszeliśmy twoją historię – zaczął
piskliwie Kise.- Wiemy, co zrobiła twoja mama...wiemy, że brakuje ci
miłości...- Kise zaczął powoli do niego iść, patrząc mu prosto w oczy.-
Ale...ale nie musisz tego robić! Nie musisz zabijać tych wszystkich ludzi!
-
Nie?- chłopak wyglądał na szczerze zdziwionego.- To co
mam robić?
-
No...nie wiem, może załóż fanpage? Wiem, że brakuje ci
miłości – powtórzył Kise, będąc już bardzo blisko niego. Oczy chłopaka
złagodniały odrobinę, ręce opadły wzdłuż ciała. Kise ostrożnie przytulił go do
siebie.- Już dobrze. Już dobrze, jestem tutaj...nie? Więc...więc skoro okazałem
ci miłość...przerwij klątwę, dobrze?- Kise odsunął się i uśmiechnął do niego
promiennie.
-
Ah, rozumiem.- chłopak pokiwał głową, odsuwając się od
niego.- No dobrze, w takim razie zapraszam – to mówiąc, wskazał palcem w bok.
Kise spojrzał w tamtym kierunku.
-
Eh? Etto...
-
No dalej, rozbieraj się.
-
EH?!
-
Chcesz mi okazać miłość, tak?- zapytał chłopak,
zdejmując z siebie koszulę i spodnie.- No to wskakuj do łóżka, nie lubię
czekać.
-
EH?!?! CZEKAJ CHWILĘ, BO CHYBA NASZE WIZJE MIŁOŚCI COŚ
SIĘ RÓŻNIĄ?!
-
Do. Łóżka. W tej. Chwili - wycedził chłopak.- W
zależności od tego, jak bardzo poczuję twoją miłość, albo jak bardzo ty
poczujesz moją – mówiąc to, uśmiechnął się znacząco.- Zastanowię się nad
przerwaniem klątwy.
-
A-aa-le...a-le...- jąkał się Kise, podczas gdy chłopak
ciągnął go już do wielkiego łoża stojącego pod ścianą.- N-nie znamy się nawet
za d-d-dobrze i ja...
-
Jak się nazywasz?
-
Eh?
-
No mów!
-
K-Kise...Ryouta...
-
Akashi Seijurou. Wiemy o sobie wystarczająco dużo, prawda?
Tylko, proszę, nie krzycz za głośno mojego imienia.
Kise wylądował plecami na łóżku,
a po krótkiej chwili, kiedy jego ubranie znikło z jego
ciała, Akashi wspiął się na niego i uśmiechnął się
zwycięsko.
-
No, Kise...to pokaż mi swoją miłość.
I w ten oto sposób, moi drodzy,
klątwa, po wielu miesiącach została przerwana. Tak, w
Akashim odezwało się dobre serce, poczuł tę miłość, a i miał
komu okazać swoją własną, także...no cóż, zaprzestał mordowania i, zostawiwszy
za sobą bolesną przeszłość i ciemną studnię, przeprowadził się do przytulnego
mieszkania Kise.
Jednakże...jeśli do Waszych rąk
trafi kaseta, na której zobaczycie film z Akashim...nie
oglądajcie go, bowiem w dalszej części zostało nagrane CO
INNEGO...
P.S – nie mówcie Kise, bo się
wkurzy~
Koniec
Hehe bardzo ciekawe XD podobało mi się :DD
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzałabym ten film >.>
Zacznę od tego, że tak samo jak sakaki misaki, również chętnie bym obejrzała ten film ^^ I... Midorima w sutannie... buahahahaah xD
OdpowiedzUsuńTak coś myślałam, że tym chłopcem ze studni będzie Akashi ^^ Taka niesprawiedliwość, Kise ma siedem dni, a Kasamatsu tylko dzień, to takie nie fair ;_; Ale jak Akashi ma taki kaprys, to nie ma co się kłócić~!
„50 Jen i ich nowa piosenka „Wskocz do studni”, "Naprawdę, fascynująca historia. Musiało cię wiele kosztować, opowiedzenie nam jej." oraz od "Dziękujemy panu, panie Murasakibara" do końca opowiadania to są chyba moje ulubione fragmenty xD "No cześć, moja czekoladko..." moja czekoladko... moja czekoladko... nie mogę, naprawdę nie mogę xDD
W sumie chciałabym trafić na takiego chłopca ze studni... *kocha Akashiego* Ma więcej wyznań miłośći niż błagań o życie... cóż, nie dziwię się xD
Znamy swoje imię, wiemy o sobie wystarczająco dużo i możemy iść do łóżka~!
I w sumie... na początku "Yay, bajka~!", nagle rozbijasz moje nadzieje i... nawet dobrze, że nie jest to bajka~! :D To jest narawdę boskie~!
Ah i jeszcze jedno! Midorima - Wujek Dobra Rada ._. Wizja Midorimy w sutannie, odprawiającego egzorcyzmy będzie mnie teraz prześladować xD
Chyba nie mam już nic więcej do dodania ^^ Bardzo mi się podobało.
Dużo weny i czasu~! Pozdrawiam :p
Na początku miałam jeszcze dodać, że obejrzałabym ten film, mimo że Kise x Akashi do mnie zupełnie nie przemawia ._. Bo najbardziej lubię AkaKuro, więc... I ciekawe, kto na tym nagraniu jest seme a kto uke? Obstawiam, że Akashi seme, nie może być inaczej, prawda~? :p
UsuńTak, zdecydowanie xD W sumie sama na początku nie byłam przekonana do tego paringu ( nadal nie należy do moich zwyczajowych, absolutnie ) ale że kiedyś powiedziałam koleżance, że wypróbuję się w AkaKise no to...xD
UsuńCieszę się, że się spodobało, niedługo ( być może nawet dzisiaj ) wrzucę dwa kolejne opowiadania :3 Ale nie powiem cóż to będzie ^^
Myślę, że od czasu do czasu będę próbowała napisać jakiś taki "horror" xD Tylko, że musiałabym jakieś oglądać, a jeśli chodzi o horrory, to wrzeszczę już na samym tytule xDD Kiepsko to widzę, ale jeśli będę oglądać z Akashim, to dam radę! xD
P.S - sama bym chciała obejrzeć taki film xD
Powiem jedno....... to opowiadanie jest extra <3 Pozdrawiam z podłogi XD Nic dodać, nic ująć :P
OdpowiedzUsuńJa boje sie nawet napisow na poczatku filmu jezeli to horror xD pjona xp ale kuuurna szacun, strasznie mi sie podobał ten "horror" :D cos przeczowalam, ze Kise opacznie zrozumie "spuscic sie" XD
OdpowiedzUsuńMoj mozg jednak nie przezyl tego... jedno wielkie R.I.P
OdpowiedzUsuńNapis z nagrobka:
"Mozg Yue Hoshi-Negai,
Urodzony 3.04.1996
Zmarl smiercia tragiczna 23.02.2015
Na zawsze pozostanie w naszej pamieci"
XD nie wytrzymalam XD
To bylo boskie.
Mimo wszystko czekam na kolejne bajki, "horrory" XD
Pozdrowionka :* :*
Wenke tez przesylam, tylko czy zdazy dotrzec, bo nasza poczta taka wolna...
Twoja, jakze pozbawiona mozgu, czutelniczka
Yue Hoshi-Negai