Melodia
grała już od jakiegoś czasu. Leżąc przy Twoim boku i obejmując Cię ramieniem,
wsłuchuję się w nią, jak zaczarowany.
Zamykam
oczy i w pełni jej się oddaję. Czuje, jakbym zanurzał się w spokojnie płynącym
strumieniu rzeki, nagrzanym letnim słońcem. Delikatne podmuchy wiatru przynoszą
ze sobą zapach i smak mojego dzieciństwa – zapach jabłecznika pieczonego przez
babcię, zapach kwiatów na łące, na której lubiłem się bawić, zapach świeżo
upieczonego chleba o poranku i smak soczystego arbuza, którego jadałem z
dziadkiem przy zachodzie słońca.
Ale, gdy
otwieram oczy, nadal znajduję się na drewnianej podłodze, tuż przy Twoim boku,
przykryty kocem. Uśmiecham się lekko, bo przecież wcale mi to nie przeszkadza.
Nie mam ochoty myśleć o przeszłości.
Przeszłości,
w której nie ma Ciebie.
Twój oddech
owiewa moją twarz, a ja mam ochotę Cię pocałować. Wiem jednak, że to może Cię
zbudzić, a tego nie chcę – nie po tym, jak w końcu udało Ci się zasnąć. Wiem,
jak bardzo smutny i rozgoryczony jesteś po przegranej z Akashim, ale nie martw
się – jestem przy Tobie i pozostanę tutaj tak długo, dopóki nie uszczęśliwię
Cię równie mocno, jak Ty uszczęśliwiłeś mnie.
Boję się
ruszyć. Pragnę zanurzyć dłoń w Twoich miękkich włosach, wpatrywać się w Twoje
niebieskie oczy i szeptać na ucho słówka, które sprawiłyby, że znów obdarzyłbyś
mnie tym pięknym uśmiechem.
Muszę się
opamiętać. Nie chcę wyjść na głupca, choć przecież ja już nim jestem.
Każdy
człowiek zakochany jest głupcem...prawda?
Wpatruję
się w Twoją spokojną twarz, na której widać słabe ślady ostatnich wylanych łez.
Nie mogę oderwać od Ciebie wzroku, zupełnie jakbyś mnie zahipnotyzował.
Uśmiecham się delikatnie, czuję się tak lekko i wolno.
Ciepło
bijące od Twojego ciała budzi we mnie uczucia, jakich do tej pory nie
okazywałem nikomu innemu.
Chcę się
Tobą zaopiekować. Chcę przytulać Cię do siebie, budzić się i zasypiać u Twego
boku każdego dnia i każdej nocy. Chcę dotykać Cię, całować Cię i kochać się z
Tobą. Chcę rozśmieszać Cię i złościć, chcę rozpieszczać i drażnić Cię. Chcę już
zawsze przy Tobie być.
Chcę
Ciebie, Kazunari.
Przymykam
oczy i wciąż słucham melodii. Nie wiem, skąd ona dobiega, ale wiem, że jest
wyjątkowo piękna i nie chcę, by przestała grać. Mogę jej słuchać do końca
życia, dopóki Ty tu jesteś, dopóki żyjesz w moim sercu...jako najważniejsza
osoba w moim życiu.
Chciałbym
powiedzieć Ci, jak bardzo jesteś mi drogi. Jak bardzo Cię potrzebuję. Jak
bardzo Cię pragnę i jak bardzo Cię kocham.
Ale,
oczywiście, nie powiem tego. Nie dlatego, że boję się, iż mnie wyśmiejesz. Nie
dlatego, że się wstydzę.
Ale
dlatego, że nie ważne ile przeczytanych książek mam za sobą....nadal nie
potrafię znaleźć odpowiednich słów, które wyraziłyby, co do Ciebie czuję.
Nie martw
się, Takao. Przede mną jeszcze długa droga i wiele książek przeczytam w swoim
życiu. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie wyrazić swoje uczucia. A
wtedy, jak na zakochanego głupca przystało, wyśpiewam Ci je w rytmie melodii,
którą teraz słyszę.
Nagle
melodia przestaje grać.
Otwieram
oczy – i wpatruję się prosto w twoje.
Znów słyszę
melodię, którą pokochałem.
Uśmiechasz
się do mnie delikatnie.
-
Wyglądasz głupio, kiedy uśmiechasz się przez sen, Shin-chan -
mówisz.
Odwzajemniam Twój uśmiech.
I w tym momencie zdaję sobie
sprawę z tego, że melodia, którą słyszę....jest biciem Twojego serca.
Koniec.
Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńZajebiste!!!! Takie urocze i wzruszające T^T
OdpowiedzUsuńMatko. To takie piękne. No aż łezka się w oczku kręci ;-; Cholera, to było tak dobre, że aż mi się ciepło zrobiło! Wielkie brawa dla Ciebie, Yuuki!
OdpowiedzUsuń*siedzi i gapi się w ekran*
OdpowiedzUsuń*dalej się gapi*
*mruga i przenosi wzrok na puste pole komentarza, na migający czarny kursor*
*zmyka oczy i głośno wdycha powietrze*
*otwiera oczy*
*chrząka*
*kładzie palce na klawiaturze, nos opiera o otwartą butelkę wody gazowanej*
*zabiera palce z klawiatury*
*pije łyk i kilka następnych*
*głośno wzdycha*
*powtórnie kładzie palce na klawiaturze*
*porusza nimi przez chwilę w takt tylko sobie znanej melodii*
*a potem zaczyna wreszcie zapełniać białe polce czarnymi znakami*
Nie wiedziałam, jak zacząć. Słowa mi się nie kleiły, nie znałam odpowiednich, które opisałyby mojego odczucia podczas czytania. Więc postanowiłam opisać moje czynności po przeczytaniu, licząc, że choć w małym stopniu mi one pomogą. Nie pomogły. Ale może Ty wywnioskujesz z nich to, co chciałam nimi przekazać. A chciałam przekazać wiele rzeczy. Zachwyt. Uśmiech oczu. Ruch warg, które chłoną nieme słowa. Wpatrzone w jakąś inną rzeczywistość spojrzenie. Odległy obraz, który trzyma mnie w swoich łańcuchach i nie pozwala odejść. Obraz, który sama narysowałaś, a przed którym ja stoję i stoję, i stoję, i stoję... i patrzę. I nie mogę się napatrzeć. Nie mogę się nasłuchać. I nadziwić.
Narysowałaś słowami piękny obraz, który niezwykle mnie urzekł. Połączyłaś kolory miłości, wiary, oddania i nadziei w jedno, stworzyłaś barwę, o którą ja do tej pory mogłam się jedynie ocierać, teraz jednak zobaczyłam ją przed sobą - żywą i piękną, w całej jej okazałości.
Melodia, którą usłyszałam całkowicie mną wstrząsnęła, porwały mnie dźwięki uczuć i zabrały do swojego narysowanego na pięciolinii świata.
Ujrzałam zieleń i błękit, czerń tak ciepłą, tak żywą, tak gęstą. Ujrzałam bijące serce, szarpiące za struny tego czegoś, co my nazywamy życiem.
Życie piszą emocje i zdarzenia. W tej miniaturce napisałaś pragnienie, by oddać się w pełni osobie, którą się kocha, napisałaś chęć - zdawać, by się mogło, że wyjątkowo trudną do spełnienia - do wyrażenia uczuć, które rozpalają pierś od środka, które krzyczą nieme 'kocham', 'kocham najbardziej na świecie'. Ale przecież to takie proste, takie zwykłe. Każdy może powiedzieć teraz 'kocham cię'. Jak pokazać, że jest to wyznanie czymś więcej?
Shin szukał odpowiedzi. I będzie szukał jeszcze długo. Choć przecież nie musi. Bo Takao wie. Zawsze wiedział. Widział to w zielonych oczach, widział uczucie, tak podobne do tego, które sam odczuwał. I rozumiał. Lepiej niż ktokolwiek inny. Ale też nic nie mówił. Bo nie nie wiedział jak. A może wiedział, że słowa nie są potrzebne, że taka miłość jest niemożliwa do opisania werbalnie? Bo jak opisać coś takiego? Czystą magię unoszącą się w powietrzu, osiadającą na ich ciałach i czarującą, czarującą wszystko dookoła nich? Jak opisać słowami melodię graną przez pulsującą krew, jak opisać rytm bicia serca, rytm bicia dwóch serc, tworzących razem najpiękniejszą muzykę na świecie? Nie da się. A jednak próbujemy. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.
Narysowałaś słowami czarnozielone serce, splotłaś pasma włosów, które utworzyły dwubarwny obraz, dwubarwne nuty, melodię śpiewaną na dwa.
Napisałaś impresję, uchwyciłaś ją w dwa palce i zmaterializowałaś. A ja spojrzałam na nią i się zakochałam. Siedząc, i patrząc, czytając, i czując, chłonąc zawarty między wersami przekaz, tonąć w zielonoczarnej głębi. Znalazłam dno, odkryłam sens, którego szukałam i zamilkłam. Trwając w ciszy, delektowałam się pięknem i niepowtarzalnym wdziękiem. Emocjami spisanymi na klawiaturze, myślami przelanymi na nią, częścią Ciebie, którą tutaj narysowałaś. Siedzę i patrzę, gryzę butelkę i czuję. Magię. Prawdziwą magię. Słów, które są tuszem i uczuć, które one rysują. I milczę. Oddycham, żyję. A emocje bijące z tego tekstu, żyją wewnątrz mnie.
.... - cztery kropki, bo nie wiem, co innego mogłabym powiedzieć.