KageHina - Nieoczekiwana propozycja

KageHina
w serii "Po prostu porno"
 
Nieoczekiwana propozcyja



–    Kageyama.- Tobio upił kilka łyków swojego napoju proteinowego, po czym otarł usta wierzchem dłoni i spojrzał pytająco na stojącego obok niego Hinatę.- Chcę ci zrobić loda.
    Do czarnowłosego nie od razu dotarł sens słów Shouyou. Z początku wydawało mu się, że chłopak po prostu zaprasza go na lody, które kupią w drodze do domu. Dopiero po krótkim momencie, kiedy zrozumiał, o co naprawdę mu chodziło, Kageyama najpierw pobladł, a potem spłonął rumieńcem.
–    Co?- warknął, zakładając, że to jakiś głupi żart ze strony Hinaty – co przecież byłoby do niego bardzo podobne.
–    Chcę ci zrobić loda – powtórzył Shouyou. Kageyamę zaskoczyło, z jaką poważną miną to powiedział. Stał tuż obok niego, znacznie niższy, z szopą słoneczno-pomarańczowych włosów. Nie uśmiechał się, a spojrzenie jego orzechowych oczu było tak spokojne, jak w tych chwilach, kiedy otwierał się przed Kageyamą i mówił o swoich słabościach w siatkówce, nad którymi tak ciężko pracuje, by ostatecznie stać się Małym Gigantem.
    Co miał mu odpowiedzieć? Byli parą już od jakiegoś czasu, ale raczej niespecjalnie przejmował się sprawami, którymi pary teoretycznie powinny się zajmować. Nie był typem chłopaka, którego bardzo interesują takie rzeczy. To znaczy, jasne – kiedy byli sam na sam, czasem się całowali, ale poza tymi drobnymi – fakt faktem przyjemnymi – czułostkami, nie myślał, by zacząć robić coś więcej.
    Shouyou wpatrywał się w niego oczekująco, na jego twarzy wciąż malowało się spokojne opanowanie. Kageyama przełknął ciężko ślinę. Mógłby się zgodzić, skoro Hinata wyraźnie tego chciał, ale obawiał się, że chłopak się załamie, jeśli Tobio nie dojdzie. Czarnowłosy z doświadczenia wiedział, że w jego przypadku raczej ciężko o orgazm. Był dojrzewającym chłopakiem i parę razy już próbował masturbacji, ale każdy ten raz trwał długo i zwykle bardziej go irytował, niż podniecał.
    Hinata nigdy nikogo nie miał przed nim, zwłaszcza chłopaka, więc z pewnością jeszcze ciężej będzie mu zaspokoić Tobio.
    Ale jeśli odmówi, Shouyou może poczuć się urażony. Ten spokojny wyraz twarzy był z pewnością jedynie maską, która miała na celu ukryć jego zdenerwowanie.
    Kageyama westchnął ciężko, odwracając od niego wzrok. Co powinien zrobić?
–    No dobra – mruknął, pocierając dłonią policzek, jakby chciał zetrzeć z niego rumieniec.- Po treningu pójdziemy do mnie.
–    Teraz.
–    Co?!- Tobio spojrzał na swojego chłopaka, zszokowany.- Jak to „teraz”?!
–    Chcę to zrobić teraz...- Hinata spuścił wzrok, tym razem już zawstydzony. Zarumienił się i uciekł spojrzeniem na bok, plącząc nerwowo palce dłoni.
–    Jesteśmy w środku treningu!- syknął Kageyama, rzucając zaniepokojone spojrzenie w kierunku ich starszych kolegów. Póki co żaden nie zwracał na nich uwagi.
    Hinata nie odpowiedział, nie spojrzał nawet na niego. Tobio był coraz bardziej zażenowany całą tą sytuacją, w ogóle nie poznawał swojego chłopaka. Dlaczego tak bardzo chciał to zrobić, i to w dodatku teraz, natychmiast, nie bacząc na konsekwencje? Jeśli któryś z ich kolegów ich nakryje, jak nic zostaną wyrzuceni z drużyny. Przecież tu chodziło o ich przyszłość!
–    Nie...- mruknął Tobio, odkładając na podłogę butelkę ze swoim napojem.- Wstrzymaj się do końca treningu. Nie będę ryzykował naszego wyrzucenia.
    Odbiegł na środek boiska, zostawiając Hinatę samego. Zostało im tylko niecałe dwadzieścia minut treningu, więc miał nadzieję, że Shouyou wytrzyma i, przede wszystkim, zrozumie postępowanie swojego chłopaka. Kageyamie nie chodziło tylko o własną przyszłość, ale także o przyszłość Hinaty. Przecież oboje kochali siatkówkę równie mocno. Nawet jeśli do tej pory Shouyou źle wykorzystywał swój potencjał – a właściwie prawie w ogóle tego nie robił – to Kageyama nie zamierzał dać za wygraną. Jeszcze zrobi z niego doskonałego zawodnika, którego bać będą się najlepsi zawodnicy całej Japonii – a może nawet świata?
–    Kageyama, uważaj!- rozległ się nagle donośny krzyk kapitana Sawamury, który rozniósł się echem po sali.
    Kageyama ocknął się natychmiast, ale było za późno – nadlatująca ku niemu piłka z  impetem uderzyła go prosto w twarz.
–    Ugh!- krzyknął Tobio, upadając na podłogę.
–    Kageyama!
–    Kageyama, nic ci nie jest?!
–    Czemu tego nie przyjąłeś, Kageyama?!
    Kilku najbliżej stojących chłopaków – w tym Hinata – podbiegli pospiesznie do Tobio, by przyjrzeć się jego obrażeniom. Twarz miał czerwoną od uderzenia, a z nosa leciała krew, ale poza tym chłopak był zupełnie przytomny.
–    Uch... ja... - wybąkał Kageyama, nie mając pojęcia co tak naprawdę powinien powiedzieć. Po raz pierwszy w życiu zdarzyło mu się, że przez własny błąd dostał piłką w twarz.
–    Rany, chłopie!- Sugawara westchnął ciężko, biorąc się pod boki. W takich chwilach zawsze wyglądał jak zatroskana mama.- Sądziłem, że tylko Hinata tak potrafi! Wiesz, że to niebezpieczne?
–    Dasz radę wstać?- zapytał Daichi, wyciągając ku niemu dłoń.
–    Tak, dzięki...- mruknął Tobio, czerwieniąc się jeszcze bardziej i korzystając z pomocy swojego senpaia. Sawamura tymczasem przyjrzał mu się uważnie, po czym spojrzał na Hinatę.
–    Nie wygląda to poważnie, ale idź z nim do pokoju klubowego, Hinata. Na regale jest apteczka, więc zatrzymajcie krwawienie. My się zajmiemy już sprzątaniem i zaraz do was dołączymy.
–    Ach, okej!– wykrzyknął Hinata, spoglądając z niepokojem na swojego chłopaka.- Chodź, Kageyama...
    Tobio ruszył z nim niechętnie, przytykając wierzch dłoni do nosa. Krew nadal leciała, ale bardzo powoli, więc, jak zgadywał, to naprawdę nie było nic poważnego, nawet jeśli bolało, jakby złamał sobie nos.
    Kiedy znaleźli się w pokoju klubowym, a Shouyou zamknął za nimi drzwi, Tobio z westchnieniem opadł na stojące pod ścianą krzesło. Hinata sięgnął po apteczkę i wyjął z niej chusteczkę higieniczną, następnie podając ją chłopakowi.
–    To nic poważnego, już mi przeszło – mruknął Kageyama, odbierając od niego chusteczkę i przytykając ją do nosa. Nie czuł, żeby krew dalej z niego wypływała, ale i tak wolał zatrzymać krwawienie.
–    Nieźle mnie wystraszyłeś...- powiedział cicho Hinata, stojąc przed nim.- Nigdy wcześniej nie dostałeś z piłki w twarz... N-no, przynajmniej nie z własnej woli...
–    To nie tak, że chciałem oberwać!- warknął ze złością Kageyama.
    Shouyou wzdrygnął się lekko, jak zawsze, kiedy Tobio unosił na niego głos, ale nie cofnął się. Między nimi panowała chwila milczenia. W końcu Hinata oparł dłoń na jego kolanie, kucając przed nim.
–    Już lepiej?- zapytał cicho.
    Kageyama znów miał ochotę na niego nakrzyczeć, ale troska w tych dużych orzechowych oczach ścisnęła lekko jego serce. Poczuł, że znów się rumieni, więc odwrócił wzrok od chłopaka – jakby dzięki mógł zakryć rumieńce – a potem skinął głową.
–    Mówiłem już, że to nic poważnego... – mruknął.
–    Cieszę się.- Hinata uśmiechnął się. Kageyama widział to kątem oka. Każdy uśmiech Hinaty budził w nim ciepłe uczucia, ale z kolei te uczucia budziły w nim irytację. Jak mógł tak rozczulać się nad jakimś głupim uśmiechem? Czy to z zazdrości, bo sam nie potrafił się uśmiechać?
    Nie... Kageyama dobrze wiedział, że nie o to chodziło. I już dawno pogodził się z tą zaskakującą prawdą.
    Kochał Hinatę. I to całkowicie naturalne, że cieszył się, kiedy widział go uśmiechniętego.
    Ale i tak jednocześnie go to irytowało.
–    Kageyama...- zaczął cicho Shouyou, poważniejąc.
–    Co?- burknął Tobio, patrząc na niego, a potem na dłoń na jego kolanie. Była tak przyjemnie ciepła, a jednak wkurzająca... Dlaczego nigdy nie mógł zdecydować się na jedno?
–    Chcę ci zrobić loda.
–    Znowu?- westchnął Kageyama.
–    Nigdy ci go nie robiłem...
–    Nie o to mi chodziło!- Tobio zarumienił się intensywnie.- Nadal trwa trening, a chłopaki z pewnością zaraz tu przyjdą, sami to powiedzieli!
–    Zanim to zrobią, wszyscy muszą pozbierać piłki, pochować je, ściągnąć siatkę, zwinąć ją, schować... a potem jeszcze umyć podłogę. Zwykle zajmuje im to przynajmniej piętnaście minut.
–    Tak, a już z pięć minęło.
–    Zdążymy...
–    Jasne, że nie!- warknął Kageyama, rumieniąc się jeszcze bardziej.- Ty może w domu robisz to w dwie minuty, ale w rzeczywistości potrzeba do tego trochę więcej czasu!
–    A ty niby skąd to wiesz?- burknął Hinata, nadymając policzki.
–    Bo...- Tobio zawahał się.- Po prostu wiem, i tyle.
–    Nigdy nie miałeś dziewczyny, jestem twoją pierwszą! Znaczy, ptfu, pierwszym! B-bo chłopaka też nie miałeś!
–    Dlaczego tak uparcie chcesz to zrobić?- zapytał z irytacją Kageyama.- W dodatku teraz! Nie możesz poczekać tych trzydziestu, czy czterdziestu minut, kiedy znajdziemy się bezpiecznie w domu?
–    Ale u mnie są rodzice, i u ciebie też są rodzice...- mruknął Hinata, klękając przed nim i przysuwając się do niego niebezpiecznie blisko.- Zdążymy. Nawet jeśli chłopaki skończą wcześniej, to przecież nie będą się tu zakradać. Usłyszymy ich. Wchodząc tu po schodach, zawsze robi się sporo hałasu...
–    Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – zauważył Tobio, irytując się coraz bardziej.
–    Chcę teraz...- mruknął Hinata, wbijając uporczywe spojrzenie w krocze czarnowłosego.
    Wyglądało na to, że Shouyou nie odpowie bezpośrednio, a będzie jedynie dalej naciskać. Kageyama był w kropce. Mieli jakieś dziesięć minut, zanim do pokoju przyjdą ich koledzy, szczerze wątpił, by w tym czasie miał dojść. Jeśli mu stanie, nie będzie mógł się przy nich przebrać...
    Chyba że poczeka, aż ci wyjdą. Usiądzie tak, by nie widzieli jego erekcji, zrzuci winę na krwawienie i powie, że jeszcze chwilę poczeka, aż mu przejdzie... Hinata pewnie załamie się, kiedy odkryje, że jego dobra chęci nie na wiele się zdały, ale trudno.
–    Dobra – warknął Kageyama, podnosząc się.- Skoro tak bardzo chcesz, to proszę, zrób to. Ale nie przychodź do mnie potem z płaczem...
–    Ech?- Hinata wyglądał, jakby chciał prosić o wyjaśnienie, ale szybko się poddał. Nie miał przecież czasu do tracenia na pytania! Dziesięć minut to mało, a najpierw trzeba przecież wzbudzić pożądanie...
    Tobio zsunął spodenki oraz bieliznę do połowy ud – tak, by szybciej je wciągnąć z powrotem, gdy zjawi się Sawamura i reszta drużyny. Jego członek był miękki, bo chłopak nie czuł żadnego pełnego podniecenia oczekiwania, w końcu zgodził się na to zupełnie spontanicznie.
    Sądził, że będzie naprawdę ciężko. Że minie dobrych kilka minut, nim jego członek stwardnieje, i że z pewnością będą musieli szybko przerwać, a on zmuszony będzie kryć się z erekcją – choć równie dobrze mogła ona w ogóle się nie pojawić. Kageyama był właściwie przekonany, że pójdzie źle, a Hinata popadnie w depresję.
    Ale najwyraźniej jednak nie znał samego siebie.
    Kiedy Hinata chwycił jego członka delikatnie drżącą dłonią, nie poczuł nic wielkiego – żadnych uniesień, żadnego podniecenia. Przyglądał mu się uważnie, zastanawiając, co takiego fascynującego Shouyou widzi w obciąganiu. Ale kiedy pomarańczowowłosy przymknął oczy i wsunął czubek jego penisa do ust, Kageyama zarumienił się intensywnie i sapnął cicho, zakrywając usta dłonią.
    Co to było? To uczucie... Nie to wewnątrz, ale to bardziej na zewnątrz – niesamowite ciepło tam na dole i ta wilgoć, którą rozprowadzał po wrażliwej skórze język Hinaty. Czy to się w ogóle działo naprawdę? Shouyou wyglądał... niesamowicie. Kiedy Kageyama patrzył na niego z góry, jak chłopak brał jego męskość do ust, z tym niezwykłym wyrazem twarzy, czuł, że narasta w nim to znajome, rzadkie uczucie. Napłynęło do niego zupełnie niespodziewanie, pojawiło się gdzieś u góry, w okolicach klatki piersiowej i powolną, stopniową, lecz stanowczą falą przesuwało się w dół, przez cały tors, podbrzusze, na kroczu się kumulując.
    Hinata wyglądał... seksownie. Kageyama był zaskoczony, ponieważ nie tylko sama czynność obciągania zaczynała go podniecać – ale również widok Shouyou z tej pozycji. Czubek jego głowy, przystojna, choć momentami wyglądająca na dziecinną twarz, przymrużone oczy, które zasnuła lekka, zdająca się błyszczeć mgiełka. Zgrabny nosek, za który czasami w złości pociągał Tobio, a przede wszystkim te wargi – te, które lubił całować, te wąskie usta, wiecznie smakujące jakimiś smakołykami. Usta, w których powoli znikał jego członek... jego członek...
    Kageyama jęknął cicho, mrużąc oczy. Nie zauważył nawet, że jego penis zdążył już stwardnieć. Pierwszy raz stało się to tak szybko – jak to było możliwe? Przecież do tej podczas masturbowania się zawsze szło mu to opornie, nawet jeśli pomagał sobie erotycznymi filmikami z Internetu. Czy naprawdę była aż taka różnica między jednym a drugim?
    A może chodziło o coś więcej?
    Chłopak bezwiednie wsunął dłoń we włosy Hinaty, a ten automatycznie uniósł spojrzenie. Tobio poczuł, że jego twarz płonie z zażenowania i zawstydzenia – tak bardzo podobał mu się to spojrzenie. Z dołu, z tej pozycji, z jego członkiem w tych słodkich ustach.
–    Nie przestawaj...- szepnął do Shouyou, delikatnie naciskając na tył jego głowy. Hinata uniósł dłonie i chwycił nimi uda Kageyamy, znów mrużąc z przyjemnością oczy i oddając się swojemu zadaniu.
    Tobio nie był jednak w stanie długo utrzymać się na nogach. Po chwili zgiął je nieznacznie, a potem opadł powoli na krzesło za sobą, przytrzymując się jego oparcia. Nie chciał, by Hinata wypuścił z ust jego członka nawet na chwilę. Kiedy już usiadł, rozszerzył mocniej nogi, a Shouyou tym razem tylko lewą dłoń położył na prawym udzie Kageyamy – drugą dłonią zaś chwycił penisa Tobio u nasady, by było mu wygodniej.
    Kageyama czuł, że zaczyna odlatywać. Nie chciał jednak zamknąć oczu, chciał dokładnie widzieć Hinatę, nie mógł pominąć nawet najdrobniejszego szczegółu jego twarzy, nie mógł przegapić żadnej chwili. Wpatrywał się w niego na wpół przymkniętymi oczami, zsunąwszy się nieznacznie z krzesła, gdy włosy Hinaty zaczęły łaskotać jego brzuch. Zsunął się po to, by móc lepiej widzieć twarz Shouyou.
    Jego członek był całkowicie wilgotny od śliny Hinaty, prześlizgiwał się sprawnie między jego wargami, pieszczony we wnętrzu jego ust przez język. Kageyama czuł każdy jego dotyk, kiedy smagał bok jego penisa niczym gorący pejcz. A gdy wysuwał się, zostawiając w ustach jedynie czubek, koniuszek języka kreślił po żołędziu palące pierścienie.
    Gdzieś na skraju świadomości Kageyamy pojawiła się myśl – gdzie Hinata się tego nauczył? Jakim cudem potrafił robić to tak dobrze? Czy okłamał Tobio mówiąc, że nigdy nikogo nie miał? A może prócz Kageyamy miał kogoś, na kim ćwiczył?
    Tobio zmarszczył lekko brwi, gdzieś tam w jego wnętrzu zadrgała struna irytacji. Jeśli to prawda... zabije Hinatę... jeśli...
    Nieważne. Teraz to nie miało znaczenia – później przyjdzie czas na opieprz.
    Kręgosłup Kageyamy wygiął się lekko, kiedy chłopak poczuł potężną falę rozkoszy. Najpierw jedną, potem drugą, a z każdą z nich Hinata ssał jego członka coraz mocniej i zachłanniej. Tobio miał wrażenie, że jego ciało lada moment wybuchnie, rozerwane na strzępy. Musiał puścić miękkie włosy Shouyou i przytrzymać się krzesła, kiedy poczuł, że za chwilę dojdzie. Kolejna fala zalała jego ciało, przynosząc ze sobą niespokojny, pełen oczekiwania dreszcz. Jeszcze tylko chwila... Jeszcze tylko...
    Kageyama krzyknął cicho i jęknął, dochodząc. Odrzucił do tyłu głowę, więc nie widział już Hinaty, jednak czuł, że chłopak energicznie porusza dłonią po jego członku. Biodra Tobio drżały, niemal same wsuwając jego penisa między palce Shoyou.
    Mijały długie sekundy, podczas których czarnowłosy dochodził do siebie. Na wpół świadomy był w sanie jedynie podciągnąć spodnie i bokserki, które wcześniej opadły mu do kostek – a może to Hinata je tam zsunął, by było mu wygodniej?
    Tobio uniósł zamglone spojrzenie na swojego chłopaka. Hinata zdążył już wstać, teraz stał przed nim, ocierając usta wierzchem dłoni, czerwony po same uszy. Kageyama dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że Shouyou najwyraźniej połknął jego spermę. To zaskoczyło i zawstydziło chłopaka, ale nie skomentował tego.
–    Gdzie...?- mruknął, przeklinając w myślach swoje nogi, które wciąż lekko drżały.
–    Ech?- Hinata spojrzał na niego bez zrozumienia.
–    Mówiłeś, że nie miałeś nikogo przede mną.
–    Bo nie miałem.
–    To gdzie się tego nauczyłeś?- burknął ze złością.
–    N-nigdzie...- Shouyou odwrócił pospiesznie wzrok.
    Kageyama zmarszczył gniewnie brwi, po czym zerwał się z krzesła i chwycił koszulkę Hinaty, przyciągając go do siebie.
–    Powiedz prawdę! Komu już to robiłeś?
–    Nikomu, ja tylko tobie...!- Hinata spojrzał na niego z paniką w oczach.
–    Akurat! Kto? Sugawara-senpai, tak? Zawsze patrzysz na niego tymi maślanymi oczami... a może to Nishinoya? Przecież jesteś nim taki zachwycony! Asahim też! Sawamurą też! Tanaką też!
–    N-no weź, zamierzasz wszystkich wymienić?!- Hinata poczerwieniał na twarzy.
–    Pytam się po raz ostatni: z kim?!
–    Wiem to z filmów!- jęknął Shouyou, zaciskając mocno powieki.- O-oglądałem kilka... naście, może i... i chciałem... chciałem tobie... bo cię... no...
    Kageyama wpatrywał się w niego podejrzliwie. Czy takiej praktyki można nabrać z oglądania samych filmów? Nie, zaraz, oglądanie filmów to nie praktyka, to tylko teoria! Zresztą, zaraz, chwila... czy Hinata naprawdę przyznał się właśnie do tego, że oglądał takie filmy, bo chciał,  obciągnąć Kageyamie?!
    Nagle drzwi do pokoju otwarły się, a do środka zaczęli wchodzić ich drużynowi koledzy – z kapitanem i jego zastępcą na przodzie.
–    Rany, no wiedziałem – westchnął ciężko Sugawara, biorąc się pod boki.- Ani na moment nie można was zostawić samych, bo już rzucacie się sobie do gardeł!
    Tobio zarumienił się intensywnie i, prychnąwszy, puścił koszulkę Hinaty. Chłopak zachwiał się lekko, równie czerwony na twarzy, po czym pospiesznie odszedł do kąta, gdzie miał swoje rzeczy i zaczął się przebierać.
    Kageyama również podszedł do swojej torby. Za jego plecami Sawamura zaczął upominać ich obu, podczas gdy reszta drużyny stroiła sobie żarty. Nikt nie zwracał na niego szczególnej uwagi, nikt nie pomyślał o tym, by spojrzeć na jego twarz.
    Żaden z nich nie był świadomy – nawet sam Kageyama – że chłopak po raz pierwszy w życiu naprawdę się uśmiechnął.


8 komentarzy:

  1. Yuuki powróciła! !! Cudne to! I z niecierpliwością czekam na "Anarchię"!! Chyba jednak to nie będą aż tak beznadziejne walentynki^^ ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, zaraz powróciła... Parę dni mnie nie ma, a Wy już myślicie, że odeszłam xD Cały czas zajmuję się pisaniem, ale więcej czasu poświęcam "Anarchii", a nie osobnym shotom xD
      Cieszę się, że się podobało! :D

      Usuń
  2. Miło coś znowu przeczytać ;)
    Mam wrażenie, że bardziej doceniam twoje oneshoty, gdy muszę na nie poczekać ( co nie oznacza, że czekać lubię xD)
    To było takie słodkie, no normalnie miód na moje styrane serce, jak ja tę parkę uwielbiam to tylko ja wiem ^^
    Swoją drogą, nie było cię tak długo jużem się zastanawiała co ci się mogło stać xD
    No, ale ...
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah xD No wiem, parę dni mnie nie było, ale tak czy tak staram się pisać, tyle że poświęcam czas pisaniu "Anarchii" a nie zwykłych shotów, więc nie mam za bardzo co wrzucać xD
      Cieszę się, że shotcik się spodobał! ^^ Sama czasem zastanawiam się co to się stanie, jak niespodziewanie umrę... kto Wam o tym powie?! ;_; Będziecie zasypywać mnie pytaniami i nikt nie odpowie... to smutne myśli xD

      Usuń
  3. TO BYLO
    SWIETNE XD
    W sumie fajne, lekkie, zabawne, najbardziej się zaśmiałam przy tym skakaniu sobie do gardeł ;---) Pomysłowe, nie powiem. Nigdy wcześniej nie odkryłam w tym powiedzeniu żadnych podtekstów, ayyy, co te ff ze mną robią

    OdpowiedzUsuń
  4. Podtrzymuje moje zdanie na temat tego że kocham
    Yuuki jesteś super
    WGL takie to dziwne było jak zobaczyłam że odpisałaś na mój poprzedni komentarz XD
    Dobra ja idę czytać inne rzeczy (pewnie znowu zrobię sobie maratonik PPP)
    Pozdrawiam
    Nicole Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no ten blog mam wrażenie nie jest jakoś specjalnie żywy i mało dostaję komentarzy, wiec aż miło się odpisuje na te, co się pojawiają :D Teoretycznie myślałam, żeby zamknąć bloga i publikować tylko na wattpadzie, ale mam zbyt duży sentyment do bloga ^^" Jakby nie patrzeć, prowadzę go od 7 lat!!! O_O

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń