Nie wiem, co tak naprawdę się stało. Chciałabym wiedzieć, kto wpłynął na osobę, która tak dziwnie traktowała mnie przez te wszystkie lata. Na Nasha Golda – mojego tyrana/depresyjnego furiata, który każdą swoją porażkę odreagowywał na mnie.
Wszystko zaczęło się jakiś rok temu, gdy się wprowadził. Dobrze wspominałam swojego poprzedniego właściciela – miły człowiek, jedynie po mnie chodził i nawet nie złorzeczył, gdy się potknął, bo byłam mokra. Nash był jego absolutnym przeciwieństwem – nie dbał o nic. Nie mył mnie, masturbował się w mojej obecności i wyzywał mnie od najgorszych, nawet jeśli to on sam potknął się na prostej drodze. Marzyłam, by kiedyś wyrżnął tym swoim tlenionym łbem o kant szafki czy próg i po prostu pożegnał się z tym światem.
Bo mój aktualny właściciel miał tylko dwa typy zachowań. Pierwszy to taki, gdy cały wściekły tłukł wszystko, co było w mieszkaniu, w tym często nawet na mnie zrzucał szklanki, szczoteczki do zębów, szampon – co się dało. Jakbym w czymkolwiek mu zawiniła, jakby moja egzystencja była wystarczającym powodem, by mną pomiatać. Jednak będąc sobą nie miałam zbyt wiele do powiedzenia. Drugi typ jego zachowań był w stanie mocnego upojenia alkoholowego, gdy przychodził, siadał na mnie, wypraszał wszystkie panny z łazienki i głaskał mnie, mówiąc, że tylko ja go rozumiem. I to były jedyne momenty, gdy był dla mnie czuły.
Jednak pewnego dnia nagle, tak po prostu, jakby o wszystkim zapominając – zapałał do mnie miłością, gorącym uczuciem, jakiego nikt mi nigdy nie okazywał. Wrócił z Japonii przybity jak nigdy w życiu i nawet nie pił. Po prostu od razu po przyjściu do domu położył się na mnie, rozryczał jak dzieciak i zaczął przepraszać, że zdradził mnie z japońską podłogą. Kretyn.
Pomyślałam, że odbiła mu szajba, i nic z tym nie zrobiłam. I tak zbyt wiele nie mogłam, nie pozwalała mi na to moja obojętność którą wyniosłam jeszcze z hali produkcyjnej.
Jednak z każdym dniem tych czułości było coraz więcej. Przyniósł nawet materac z kołdrą i poduszką, stwierdzając, że chce zasypiać i budzić się przy mnie. Nie byłam pewna, co bardziej rzuciło mu się na mózg – wizyta w Japonii czy nadmiar hiszpańskich telenowel? Bo w to, że być może po prostu brakuje mu kobiety, nawet bym nie uwierzyła. Jemu nie brakowało kobiet – to kobietom brakowało jego, bo nigdy nie umiał się z żadną związać na stałe i odnajdywał prawdziwą przyjemność w owijaniu ich sobie wokół palca po to, by potem śmiać się z ich płaczących twarzy, gdy je rzucał.
Ale ze mnie się nie śmiał. Po powrocie z Japonii nie powiedział na mój temat ani jednego złego słowa, głaskał mnie i całował.
Czy on kiedyś zrozumie, że jestem, na litość boską, tylko kombinacją zimnych płytek łazienkowych o wymiarach 30x60, i ta miłość nie ma prawa się spełnić, bo ja... Bo ja od trzech lat jestem zaręczona z zazdrosnym o niego prysznicem?!
Ostatnie zdanie - padłam na łóżko xD
OdpowiedzUsuńO kuhwa hahahahaa!
*dusi się od śmiechu*
Czoooo xD
OdpowiedzUsuńJeszcze raz...CZOOO?
Związek z przyszłością...nie powiem xP
Japońska podłoga, heh noo jak mogłeś? ;_;
Mój kom jest równie konstruktywny jak wszystko.
Dafaq XDDD
OdpowiedzUsuńChyba zacznę traktować lepiej moją podłogę skoro podloga Nasha tak na niego zlorzeczy xD
Ostatnie zdanie - wzięłam i umarłam xD