[Chryzantema] Rozdział pierwszy



    Miałem szesnaście lat, kiedy moi rodzice sprzedali mnie do Yoshiwara.
    Żaden z mieszkańców wioski, z której pochodziłem, nie mógł uwierzyć, że naprawdę to zrobili. Oczywiście, każdy rozumiał, że wykarmienie rodziny przez bezrobotnego rōnina jest praktycznie niemożliwe, zwłaszcza w czasach, kiedy Japonia szykowała się do otwarcia na inne kraje. Ale sprzedanie jedynego syna do Miasta Zmysłów, rządzonego przez kurtyzany i niskiej rangi prostytutki było nie tyle głupim pomysłem, co po prostu śmiesznym. W szczególności kiedy w rodzinie były jeszcze dwie córki, które o wiele lepiej nadawałyby się do tego miejsca, jeśli nie na kurtyzanę, to chociaż na gejszę.
    Sam mogłem jedynie domyślać się, co było najprawdopodobniejszym powodem takiego postąpienia. Mój ojciec był typem człowieka honorowego i dumnego – jeśli już miał wychowywać syna, to na prawdziwego mężczyznę. A w jego mniemaniu prawdziwym mężczyzną był tylko samuraj lub cesarz. O pozycji tego drugiego mogłem jedynie pomarzyć, zaś jeśli chodzi o pierwszą opcję, to nigdy mnie do niej nie ciągnęło. Nie lubiłem bijatyk, ani nawet zwykłych sprzeczek, nie wspominając o tym, że stroniłem od ostrych katan i wakizashi. Czas wolny spędzałem, jeśli nie z przyjaciółmi z wioski, to na sztuce tworzenia ukiyo-e* czy też prostych drewnianych figurek. Małe lalki, które tworzyłem, były dość popularne wśród dziewczynek, zaś wykonywane przeze mnie kokeshi** kupowała za kilka drobniaków każda matka której zmarło dziecko.
    Do dnia, w którym przyjechała po mnie niskiego wzrostu dama ubrana w jedwabne kimono, wiodłem całkiem szczęśliwe życie. Jej towarzysz, rosły mężczyzna o czarnych włosach i z pieprzykiem na czole, spoglądał na mnie nieprzychylnym okiem i burczał coś pod nosem. Nie wiedziałem wówczas co się działo, ponieważ rodzice nie poinformowali mnie o tym, że mnie sprzedają. Powiedziała mi o tym dopiero ów kobieta, kiedy wsiedliśmy do ozdobnego powozu i ruszyliśmy główną ulicą, mijając zmartwione spojrzenia moich przyjaciół i uciekających wzrokiem matki i ojców.
    „Twoi rodzice sprzedali cię do Yoshiwara. Od dziś będziesz pod moją opieką” - to właśnie te słowa padły z pomalowanych czerwienią ust, w towarzystwie wypranego z emocji spojrzenia orzechowych oczu.
    W tamtym momencie miałem doprawdy wiele pytań. Ale żadnego nie potrafiłem z siebie wykrztusić, tak bardzo ściśnięte miałem gardło. Próbowałem powstrzymać cisnące się na widok oddalającego się dzieciństwa łzy. Po mojej głowie krążyły setki myśli naraz, nie tylko te dotyczące przeszłości, ale również te związane z przyszłością, pełne obaw, pełne niewiadomych. Czułem, że moje życie zupełnie się teraz odmieni.
    Yoshiwara cieszyło się dużym uznaniem, zwłaszcza wśród mężczyzn. Miasto powstałe aby powstrzymać szerzącą się w Edo rozpustę szybko zostało uznane przez szoguna. Znałem jego historię, jak każdy młody chłopak, którego cichym marzeniem było skorzystać z usług oferowanych przez piękne, wyszkolone kurtyzany, o których słyszało się opowieści od mieszkańców wioski czy też podróżników. Wydawać by się mogło, że burdele będą raczej zniechęcać kobiety samą perspektywą zawodu, którym musiałyby się trudnić, jednak popularność Miasta Zmysłów okazała się zaskakująca. Pracowało tam ponad dwa tysiące kobiet. Co mógł robić w takim miejscu czternastoletni chłopak?
    „Jesteś zaskakująco ładnej urody, przyjemnej nawet dla męskiego oka” - powiedziała moja opiekunka, która dopiero pod koniec podróży kazała nazywać się Aida-san. Jak dowiedziałem się później, była ona yarite*** w jednym z największych, najlepszych, a co za tym idzie najdroższych domów uciech.- „Do tej pory naszym gościom zdarzało się źle traktować służków, a wszystko przez to, że psuli im widok pracownic. Potrzeba nam więc ładnych chłopców.”
    Kiedy zapytałem ją, na czym polegać będą moje obowiązki i, przede wszystkim, jak długo będę musiał je wykonywać, przez dłuższą chwilę milczała. Kiedy zatrzymaliśmy się, a woźnica otworzył drzwiczki naszego powozu, Aida-san westchnęła cicho i, wysiadając, odpowiedziała: „sprzątać, pomagać w kuchni i doglądać kurtyzany”.
    Szczerze mówiąc, przestraszyłem się tego ostatniego „zadania”. Wysiadłem za nią z zamiarem wypytania o szczegóły, chciałem jak najszybciej dowiedzieć się na czym polegać będzie to „doglądanie”, jednak umilkłem na widok ogromnego budynku, przed którym się znaleźliśmy.
    Jak większość japońskich domów, także i ten zbudowano z drewna, choć wyglądał na o wiele solidniejszy niż te, które widywałem w rodzinnej wiosce. Dwupiętrowy, z balkonami, z których wychylały się kobiety w kolorowych kimonach, zdobiony czerwonymi lampionami -  wznosił się przede mną niczym potworne monstrum. Miejsce, które w moich snach zapewniało mi rozkosz, teraz miało mi przynieść...
–    Kentarou pokaże ci twój pokój – powiedziała Aida-san, zerkając na mnie przez ramię.- Czeka tam na ciebie kimono, przebierz się, a potem przyjdź do głównej sali. Zajmij się nim – rzuciła, patrząc na rosłego mężczyznę, który nam towarzyszył. Ten skinął posłusznie głową i popchnął mnie lekko, zmuszając, bym ruszył w kierunki drzwi.
    Wewnątrz burdel wyglądał równie ekskluzywnie i drogo jak z zewnątrz. Pomieszczenie, do którego weszliśmy było urządzone raczej skromnie – nie licząc schodów prowadzących na górę, znajdował się tu tylko niski stolik, za którym siedziały dwie kobiety, zaś pośrodku pokoju walały się kolorowe jedwabne poduszki, na których porozsiadali się mężczyźni.
–    Co oni robią?- zapytałem cicho, kiedy Kentarou popchnął mnie przez odsunięte shoji. Znaleźliśmy się w długim korytarzu wypełnionym kolejnymi przejściami, przez które dało się słyszeć zalotne śmiechy, szepty i pojękiwania.
–    Idź i nie gadaj – rzucił szorstko w odpowiedzi, znów mnie popychając.
    Doszliśmy do samego końca, tam zaś przeszliśmy przez kolejne shoji, prowadzące do niewielkiego pokoiku, w którym stała jedynie niewielka szafa a także drewniana wanna wypełniona gorącą wodą.
–    Rozbieraj się.- Kentarou zasunął shoji i minął mnie, podchodząc do szafy. Otworzył ją i wyjął proste, aczkolwiek starannie i ładnie wykonane kimono w kolorach bezchmurnego i burzliwego nieba.
    Posłuchałem polecenia. Zdjąłem kimono, które uszyła moja matka, czując się jakbym zrzucał z siebie stare łachmany. Pozostawiłem jedynie bieliznę, wciąż niepewnie rozglądając się po pokoju.
–    Na co czekasz?- Mężczyzna zlustrował mnie spojrzeniem od góry do dołu.- Myślisz, że ta wanna jest tu dla ozdoby? Zdejmuj to i właź do środka. Brudny nie przekroczysz progu żadnego pokoju.
    Przez krótką chwilę wahałem się, jednak pod naporem jego groźnego spojrzenia pospiesznie zsunąłem bieliznę, rumieniąc się, gdy Kentarou prychnął, rozbawiony. Wszedłem do wanny i usiadłem, zanurzając się niemal po samą szyję. Woda była gorąca i przyjemnie pachniała olejkami, otrzeźwiła nieco moje myśli i ukoiła nerwy.
    Spuściłem głowę, zerkając co chwila na obcego mi mężczyznę. Podczas gdy ten przeglądał zawartość szafy, skorzystałem z okazji, by przyjrzeć mu się dokładniej. Wyglądał na ponad dwadzieścia lat i był dość wysoki, choć nie potrafiłem ocenić na ile centymetrów. Sylwetkę miał muskularną, sugerującą, iż należy do mężczyzn silnych, być może aż za silnych. Jego zachowanie zaś wskazywało na to, że jest typem raczej agresywnym i groźnym.
    Kiedy odwrócił się do mnie, szybko umknąłem spojrzeniem. Objąłem nerwowo kolana rękoma, kiedy stanął obok wanny i podwinął rękawy swojego kimona. Zanurzył w wodzie rękę, w dłoni której trzymał kawałek miękkiego materiału. Zacisnąłem powieki, gdy Kentarou zaczął energicznymi ruchami myć moje plecy.
–    Tamci mężczyźni...- zacząłem cicho.
–    Czekają na przyjemności – burknął.- To bogaty burdel, wielu tu przychodzi. Muszą czekać.
–    A te kobiety na balkonie?- zdziwiłem się.- Czy one nie mogą...?- Urwałem, nie wiedząc jak dokończyć zdanie.
–    One mają przyciągać klientów – westchnął Kentarou.- Wymieniają się co pół godziny, żeby ci, którym się spodobali, mogli je wynająć.
–    Są drogie?
–    Poczekaj najpierw, aż urośnie ci to, co masz między nogami, potem myśl o kupowaniu seksu.
    Zamilkłem, znów rumieniąc się z zawstydzenia. Kentarou wydawał mi się wyjątkowo ordynarny, co wbrew pozorom nie pasowało do burdelu, przynajmniej nie takiego. Wystarczyło spojrzeć na budynek z zewnątrz, by wiedzieć, że pracujące tu kurtyzany z pewnością charakteryzują się inteligencją i elegancją.
    Gdy Kentarou skończył mnie obmywać, podał mi ręcznik. Wstałem, opatulając się nim, wyszedłem z wanny. Mężczyzna czekał ze zniecierpliwieniem, aż osuszę swoje ciało, a następnie pomógł mi ubrać kimono. Spojrzał na moje włosy, przeczesał je niedelikatnie, a potem skinął lekko głową i ruszył do wyjścia.
    Czułem się jak jedna z lalek, które do tej pory wykonywałem. Rzeźbiłem ją w kawałku drewna, nadawałem jej kształt i wygląd, przymocowywałem włosy z podkradzionych matce nici, ubierałem w kimona, które szyła moja siostra, a potem sprzedawałem wioskowym dziewczętom. Opuszczając tamten pokój, ubrany w jedwabne kimono, pachnąc olejkami, czułem się dokładnie tak samo.
    Jak lalka gotowa do sprzedania.
    Minęliśmy pomieszczenie, w którym mężczyźni śmiali się donośnie, czekając na swoją kolej, a następnie przeszliśmy do przeciwległego korytarza. Ten wydawał się dłuższy i szerszy, ale oprócz tego także głośniejszy. Uszy paliły mnie, gdy docierały do nich pełne lubieżnych żądz słowa, krzyki i jęki rozkoszy. Miałem wrażenie jakbym poznawał świat erotyki od zupełnie nowej strony. Wydawało mi się, że akt ten powinien być nieco bardziej spokojny, pełen fantazji i pieszczot, choć wciąż namiętny. To, czego byłem słuchaczem, wydawało mi się niemal obrzydliwe.
    Kentarou, idący przede mną, zatrzymał się i klęknął na podłodze przed ozdobnymi shoji. Skinął na mnie bez słowa, a ja dołączyłem do niego, czując jak moje serce przyspiesza niebezpiecznie.
–    Moja pani.- Kentarou ukłonił się, gdy przesunął drzwi, a naszym oczom ukazał się duży pokój ze stojącym pośrodku stołem, wokół którego siedziało kilka kobiet. Schyliłem głowę, nie wiedząc jak powinienem się zachować. Wolałem póki co postępować jak Kentarou, by nie uznano mnie za wioskową przybłędę bez manier, nawet jeśli w rzeczywistości nią byłem.
–    Wejdź, Ryouta.- Aida-san, siedząca wśród pozostałych sześciu kobiet, skinęła na mnie dłonią, drugą wachlując sobie twarz wachlarzem.
    Spojrzałem z lekką paniką na Kentarou, jednak ten nie podniósł głowy, wciąż trwając w ukłonie. Przełykając ciężko ślinę, podniosłem się i okrążyłem stół, stając obok mojej opiekunki. Na jej znak usiadłem obok niej i zacisnąłem dłonie w pięści, nie śmiejąc unieść spojrzenia.
–    Ryouta, to są najlepsze i najdroższe kurtyzany tego Domu – powiedziała Aida-san, przesuwając spojrzeniem po zebranych w pomieszczeniu pięknościach.- Są najcenniejsze i najważniejsze. Twoim zadaniem będzie pomagać jednej z nich i usługiwać aż do czasu, gdy nie zarządzę zmiany i nie wybierzemy ci kolejnej, której będziesz służył. Rozumiesz co do ciebie mówię?
–    Tak – bąknąłem.
–    „Tak, pani” - poprawiła mnie chłodno.- Jesteś tylko zwykłym wieśniakiem, więc nie będę po tobie oczekiwała wysokiej kultury i manier, ale podstawowe grzeczności musisz opanować.
–    Tak jest, pani...
–    Przedstawię ci teraz twoje przyszłe towarzyszki. Spójrz na nie – rozkazała, chwytając mój podbródek i siłą unosząc go ku górze. Posłusznie spojrzałem na pierwszą z kobiet, uśmiechającą się lekko czarnowłosą piękność o długich rzęsach.- To jest Maiyu, zwana Hiacyntem. Specjalizuje się w różnorakich pozycjach, ponieważ jest najlepiej wygimnastykowana. To jest Chizuru, Hortensja.- Kobieta o twarzy niewyrażającej żadnych emocji, wbijająca spojrzenie odrobinę przymrużonych oczu w stolik, skinęła lekko głową. Jej włosy były białe jak śnieg i bardzo długie.- Fusae, Lilia. Zapewnia przyjemność klientom, których charakteryzuje fetysz zadawania bólu i związywania.- Przełknąłem nerwowo ślinę, patrząc na piękność o intensywnie zielonych oczach i płomiennych czerwonych włosach. Przyglądała mi się spod rzęs, uśmiechając delikatnie.- To jest Satsuki, Magnolia.- Kobieta, która wydawała mi się być jeszcze nastoletnią dziewczyną, skinęła mi lekko głową. Jako jedyna spośród tego towarzystwa wydawała się nie mieć ochoty tu przebywać. Oczy i włosy miała koloru zakwitłych kwiatów wiśni.- Najchętniej jest wynajmowana przez mężczyzn lubujących duże piersi oraz tych, którzy zainteresowani są tylko młodymi, delikatnymi dziewczętami. A to są Kiyoko i Kiyomi, Stokrotki. Są bliźniaczkami, przeznaczane dla panów pragnących doznań w formacji trójkąta.- Dwie kobiety o jasnobrązowych włosach zachichotały, mrugając do mnie zalotnie. Zarumieniłem się lekko, pospiesznie odwracając od nich wzrok.- Będziesz spełniał ich życzenia, dbał o ich higienę i toaletę, a także towarzyszył im w pracy.
–    Towarzyszył?- powtórzyłem, patrząc pytająco na Aidę-san.
–    Będziesz pilnował, by klient nie przekroczył wykupionego czasu – wyjaśniła suchym tonem.- A także przygotowywał je do dalszej pracy. Wszystko wyjaśni ci jeden z naszych służących, pokaże ci pokoje i wyjaśni rangi pracujących tutaj pań, a także nauczy cię grzeczności.- Aida-san spojrzała na mnie w końcu swoimi dużymi, orzechowymi oczami.- Współżycie z którąś z kurtyzan jest zabronione służbie, nawet jeśli byłoby cię stać na jej wynajęcie. To najważniejszy zakaz w tym Domu, a złamanie go grozi surowym ukaraniem oraz doliczeniem pięciu lat do twojej służby. Czy jak na razie wszystko pojąłeś, Ryouta?
–    Tak... tak, pani – mruknąłem, skinąwszy głową.- Ale... czy mogę... zadać pytanie?
–    Możesz.
–    Chciałbym wiedzieć jak... jak długo mam...- Wykonałem dłońmi nieokreślony gest, kiedy moje gardło odmówiło posłuszeństwa, nie chcąc dokończyć zdania.
–    Uznaliśmy, że podobnie jak w przypadku dziewcząt, zostaniesz tutaj do dwudziestego piątego roku życia.
–    Dziewięć lat?- powtórzyłem, patrząc na moją opiekunkę z przestrachem.
–    Ciesz się, że tylko tyle – powiedziała Aida-san, unosząc lekko brew.- Dziewczęta, które kupujemy mają nierzadko mniej niż dziesięć lat.
    Kiedy Aida-san podniosła się z poduszki, reszta kobiet natychmiast zrobiła to samo. Ja również wstałem, spoglądając na nie nerwowo.
–    Zadbasz o Magnolię – rzuciła szorstko Aida-san.- Zostań tu chwilę, zaraz przyjdzie po ciebie służący i oprowadzi cię po Domu. Możesz męczyć go swoimi pytaniami. A wy, dziewczęta, macie jeszcze chwilę przerwy i zaraz wracacie do pracy. Chizuru, twój stały klient już przyszedł, nie każ mu długo czekać.
–    Tak, pani.
    Patrzyłem z lekkim niepokojem, jak moja opiekunka opuszcza pokój swoim dostojnym tonem. Z początku sądziłem, że Kentarou pójdzie za nią, jednak on ukłonił się tylko, kiedy Aida-san przeszła obok niego, a później wyprostował się i wbił we mnie jakby gniewne spojrzenie.
–    Uroczy z ciebie chłopaczek, Ryou-Ryou!- zaświergotały nagle bliźniaczki, podchodząc do mnie i biorąc mnie pod ramię, jedna z prawej, druga z lewej.- Ile masz lat, złota rybko?
–    Sze-szesnaście, pani...- bąknąłem, rumieniąc się, kiedy ich miękkie piersi przycisnęły się do mojego ciała.- Przepraszam, ale... proszę, puśćcie mnie...
–    Nigdy nie widziałam u mężczyzny takich pięknych, złotych włosów – westchnęła z rozmarzeniem jedna z nich, przesuwając pieszczotliwym gestem dłonią po moich włosach.- Jak o nie dbałeś, złota rybko?
–    J-ja... ja normalnie...
–    Miałeś już okazję być w kobiecie?- zapytała druga, uśmiechając się zalotnie i sięgając dłonią do mojego krocza, na co zareagowałem cichym jękiem.- Czy wiesz jakie to przyjemne uczucie, złota rybko?
–    P-proszę, jeśli wejdzie Aida-san...
–    Przyjdź do nas, kiedy będziesz miał ochotę – powiedziały jednocześnie, nachylając się nade mną i eksponując swoje biusty. Odwróciłem pospiesznie wzrok, czując jakbym już nagiął zasady tego Domu, za co spotkać mnie mogła kara.
–    Nie przejmuj się nakazem, jeśli będziesz dyskretny, możemy się tobą dobrze zająć.
–    Bardzo dobrze – podkreśliła z uśmiechem Stokrotka po mojej prawej stronie.
–    Jeśli takie jesteście chętne, to wracajcie do pracy – burknął Kentarou, patrząc na nie spode łba.
–    Ehh? Siostrzyczko, Ken-Ken jest zazdrosny!- zaśmiała się jedna z nich.
–    Ty też możesz do nas przyjść, Ken-Ken! Z chęcią zobaczymy także inne twoje mięśnie.- Druga mrugnęła do niego zalotnie okiem, odsuwając materiał swojego kimona i prezentując swoją zgrabną nogę. Kentarou nie zareagował, patrzył bez słowa w jej oczy, nie zerknąwszy nawet na jej nagie udo.
    W tamtym momencie czułem dla niego wręcz podziw. Może to dlatego, że jako młody chłopak nie miałem wielu okazji by oglądać kobiece ciała, zwłaszcza tak piękne, zaś Kentarou z kolei pracował u boku Aidy-san, która była yarite burdelu. To normalne, że często je widział, ale i tak ciężko mi było pojąć, jakim cudem potrafił nie zerkać choćby w stronę tego, co przecież przez mężczyzn jest tak pożądane.    
    Nie wiedziałem jak powinienem „delikatnie” odtrącić od siebie Stokrotki, które z każdą chwilą posuwały się dalej, żartując cicho i szepcząc mi do ucha propozycje spędzenia z nimi nocy na różne sposoby. Zerkałem błagalnym spojrzeniem na Kentarou, jednak ten pozostawał niewzruszony. Dopiero kiedy jedna z bliźniaczek zaczęła wsuwać swoją dłoń pod moje kimono, w pokoju rozległo się głośne klaśnięcie.
–    Wystarczy, drogie panie!- Różowowłosa dziewczyna zbliżyła się do nas, mierząc swoje koleżanki surowym wzrokiem.- Nie zapominajcie, że to mną będzie opiekował się Ryouta, nie wami. Poczekajcie na swoją kolej, proszę.
–    Z każdym dniem staje się coraz bardziej zarozumiała – mruknęła smętnie jedna z bliźniaczek, mierząc Magnolię od góry do dołu.
–    Zignorujemy ją?
    Spojrzałem po nich z lekką paniką. Zdążyłem już odczuć ulgę, kiedy Satsuki przybyła mi na pomoc, nie chciałem, by jej starania poszły na marne, nieważne czy zainterweniowała dla mnie, czy po prostu z czystej irytacji zachowaniem Stokrotek.
    Kiedy już miałem się odezwać i wymówić pierwszym lepszym powodem, dla którego mógłbym opuścić ten pokój, niespodziewanie shoji rozsunęły się, a w przejściu stanął wysoki chłopak o czarnych włosach i przyjaznym uśmiechu. Rozejrzał się po pokoju spojrzeniem szaroniebieskich oczu.
–    Kise Ryouta?- zapytał, patrząc wprost na mnie.- Aida-sama kazała mi oprowadzić cię po Domu.
    W pokoju, wraz z moim westchnieniem ulgi rozległy się pełne zawodu jęki Stokrotek. Obie popatrzyły na służącego z zawodem, niechętnie odsuwając się ode mnie i uwalniając mnie z uścisku. Wstrzymując oddech, podszedłem do czarnowłosego chłopaka i stanąłem za nim, odwracając się, by złożyć grzeczny ukłon.
–    Papa, Ryou-Ryou! Będziemy na ciebie czekać!- zawołały bliźniaczki, nim shoji zostały zasunięte, pozostawiając wszystkie panie jedynie w towarzystwie Kentarou.
    Zamknąłem na moment oczy i wziąłem głęboki wdech, uspokajając się. Kiedy ponownie uniosłem powieki, służący przyglądał mi się z uśmiechem.
–    Są nie do zniesienia, co?- zagadnął.- Nie przejmuj się, i odmawiaj im za każdym razem, to szybko się znudzą.
–    One tak każdego...?
–    Zwłaszcza nowych służących – potwierdził chłopak, ruszając korytarzem przed siebie.- Nazywam się Reo. Reo Mibuchi.
–    Kise Ryouta – mruknąłem, idąc za nim.
–    Nie martw się, przywykniesz do tutejszego życia, Ryou-chan – powiedział z uśmiechem Reo.- W porównaniu z tym, jak traktuje się służbę w innych Domach, tutaj jest jak w niebie. Wiem, bo wcześniej pracowałem w pobliskim burdelu. Tam to dopiero miałbyś za co płakać...
–    Chyba wolę nie znać szczegółów.- Skrzywiłem się lekko.
–    Póki co i tak nie ma czasu na opowiadanie ci historii mojego życia – zaśmiał się Mibuchi.- Pracę zaczynasz już od jutra, dlatego dziś trzeba będzie cię przygotować. Oprowadzę cię i wyjaśnię wszystko to, co musisz wiedzieć. Słuchaj uważnie, bo trochę tego będzie.
    Skinąłem posłusznie głową, człapiąc za nim po schodach na górę. Póki co, jedyne, czego byłem pewien w stu procentach to to, że gdziekolwiek postawię nogę, wszędzie będę słyszał odgłosy przyjemności. Nie byłem w stanie dokładnie opisać swojego uczucia, ale towarzyszyło mi wrażenie, że pewnego dnia zacznę nienawidzić te dźwięki. Westchnienia, jęki, syknięcia, ciche i głośne krzyki, pomruki. Jeszcze wtedy wszystko to kojarzyło mi się z największymi cielesnymi przyjemnościami w życiu. Ale kiedy wyobrażałem sobie, że będę ich słuchał każdego dnia przez kolejnych dziewięć lat...
    Wiedziałem, że nigdy nie polubię tego miejsca.




* ukiyo-e – sztuka tworzenia drzeworytów
**kokeshi – małe laleczki, które niegdyś wykonywano gdy zmarło dziecko
***yarite – zwierzchnik/zwierzchniczka w burdelu, często mylona z właścicielką.

8 komentarzy:

  1. Nioch nioch nioch... burdello. Moje... ulubione miejsca zbrodni i pozyskiwania organów do przeszczepów. Zapowiada się bardzo ciekawie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jejejejjejejjejjejejeć xD
    co to było? co to było ja siem pytam xD giiiiih ja ciem więcej X]]]
    biedny Kisia- tak blisko i tak daleko xD nie ma to jak mieszkać w burdelu...
    eh... tak bardzo sensowny komentarz, no ale cóż... szkoła niszczy... taka sytuacja xD
    to tak dla sprostowania- rozdzialik fajny, Kise-dziwek fajny pomysł, bo nie wieram, że któryś z panów nie poleci na taki mrrał tyłekecz ^w^ *rozgląda się za Aomine*; tylko, żeby nie było- jak ktoś zrobi Kise krzywdę wychodzącą po za program to ja temu komuś flaki wyrwe po za program x]
    Pozdrowionka, ciepłe tulaski i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. *już ledwo sapie, już ledwo zipie*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham. Już uwielbiam to opowiadanie! Super się zapowiada. Czekam na następny rozdział!

    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh, pierwszy raz spotykam się z taką tematyką i... już mi się podoba XD *wyczuwa już gwałty na biednej Kisi i jakieś złe rzeczy, co go mają spotkać*
    Muszę przyznać, że pomysł genialny, zupełnie się takiego nie spodziewałam ;w; Tak więc, powodzenia~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że to opowiadanie będzie czymś OMFGTYLKOYUUKIŚTAKPOTRAFI w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Idea uderzyła we mnie niczym doodbytnicza wlewka szlauchem *-*
    Nee, nee~, Kisiaczek przyjmie utytułowanie Chryzantemy~? ;-; Ugh, chcem już następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile ludziom do szczęścia potrzeba ?
    Mi wystarczy "chryzantema" :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Postanowiłam wziąć się za "Chryzantemę" na dobry początek roku 2016! Wyczuwam przemyślane akcje i niecierpliwie czekam na wejście Aomine :D Dobry opis miejsca i sytuacji, oraz kobiet oczywiście ^^ Kise uroczy, jakże mogłoby być inaczej~

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń