Lecz z drugiej strony, ciężko było się temu dziwić. Akashi był szarmancki, kochany, opiekuńczy i dodatkowo nie tylko przystojny ale i świetny w łóżku. Oczywiście, Tetsuya nadal był przekonany, że dwa ostatnie atuty są tylko przyjemnymi ozdobami w ich związku, jednak prawda była taka, że gdy myślał w ten sposób o Seijuurou, to właśnie te cechy jako pierwsze pojawiały się w jego umyśle.
Kuroko potrząsnął lekko głową, starając się wyrzucić z myśli ukochanego i skupić się na polerowaniu szklanek. Zerknął na stojącego obok niego Takao, zajętego podobną pracą, tyle że ze sztućcami, postanowił zagadać do niego grzecznie, by zająć czymś umysł.
– To od jak dawna to trwa?- zapytał.
– Co? Co?- Kazunari najwyraźniej również się zamyślił, ponieważ drgnął nerwowo usłyszawszy głos Tetsuyi i spojrzał na niego bez zrozumienia.- Co?- powtórzył.
– Twój romans z Midorimą-kun – wyjaśnił Kuroko.- Od jak dawna trwa?
– Och...- Takao uśmiechnął się do niego lekko, owijając białym cienkim ręcznikiem kolejne kilka sztućców.- Cóż, no... tak jakby od tamtego urlopu.
– Tak jakby?- Błękitnowłosy uniósł lekko brwi.- Co masz na myśli, Takao-kun?
– No wiesz... z początku on serio za mną nie przepadał – odparł Kazunari, wciąż z uśmiechem na twarzy.- Nie podobało mu się to, że musimy dzielić pokój i łóżko, był strasznie chłodny i szorstki, prawie w ogóle się nie odzywał. Ale wiesz, że ja, jako osoba stanowczo zbyt towarzyska, nie potrafiłem tak po prostu patrzeć jak biedak się męczy, toteż ciągle go zagadywałem. No i tak jakoś... następnego dnia trochę go sprowokowałem i... wylądowaliśmy w łóżku – zaśmiał się.- No, bynajmniej nie po to, żeby spać!
– Rozumiem.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- To coś poważnego?
– Czy ja wiem?- Kazunari wzruszył ramionami.- Przespaliśmy się ze sobą dość spontanicznie, nie łączy nas żadna wielka miłość, jak w przypadku ciebie i Akashiego, no ale... heh, coś tam nas łączy... dość często...
– Aha.- Tetsuya starał się ukryć własne rozbawienie.- To chyba dobrze? Wyglądacie na szczęśliwych, sądząc po tym co działo się na korytarzu w apartamentowcu...
– Och, no nie będę tego przed tobą ukrywał – zaśmiał się Takao, rumieniąc lekko.- Shin-chan jest niezwykle namiętny i piekielnie dobry w łóżku, w dodatku ma dużego. Ledwie go do gardła mieszczę, rozumiesz to?!
– Bez szczegółów, proszę...
– Poza tym jego charakter typowego tsundere cholernie mnie pociąga.
– Tsundere?- Kuroko spojrzał na niego z zaskoczeniem.
– Nie zauważyłeś?- Kazunari spojrzał na niego z uśmiechem.- No tak, wiem, ciebie raczej interesuje Akashi, no ale to dość oczywiste! Shin-chan jest kochany, ale wzbrania się przed okazywaniem tego innym ludziom. Wiesz, po tym urlopie, kiedy zaczęliśmy ze sobą regularnie sypiać, trochę się przede mną otworzył...- Uśmiech Takao stał się jakby melancholijny, podobnie jak spojrzenie mężczyzny.- Shintarou jest człowiekiem, jak każdy z nas. On też cierpi, też dopadają go smutki i zmartwienia... Jest tak cholernie poważny, że nawet najmniejszy jego uśmiech przyprawia mnie o zawroty głowy! Ale i tak najczęściej się denerwuje...
– Mam nadzieję, że będzie z tego coś więcej niż tylko romans – powiedział Kuroko łagodnie.
– Ty wiesz, że ja też?- Kazunari spojrzał na niego, przygryzając lekko wargę.- Do tej pory byłem wolnym strzelcem i jakoś mi to odpowiadało, ale jeżeli miałbym się z kimś związać, to chciałbym, żeby to był właśnie Shin-chan. On sam raczej nie rwie się do ślubu i dzieci, ale postaram się jakoś zaciągnąć go do moich rodziców i siostry. Wydaje mi się, że jemu po prostu brakuje rodzinnego ciepła.
– A więc naprawdę poważnie o nim myślisz.- Tetsuya uśmiechnął się do niego.
– Cóż...- Takao zarumienił się lekko i zaśmiał nerwowo.- No, na to wygląda...
– Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu? Czy to jakaś tajemnica, że macie romans?
– Nie no... znaczy wiesz, lepiej, żeby media się o tym nie dowiedziały, bo wywalą Shin-chana ze szpitala.- Kazunari wywrócił oczami.- Powiedział, że zatłucze mnie, jeżeli się wygadam. Nie chciał, żeby Akashi wiedział.
– Oh.- Kuroko ustawił wypolerowane szklanki w równym rzędzie i zerknął na swojego przyjaciela.- A czy ty...?
– Tak, wiem, że ze sobą sypiali – odparł cicho Kazunari, patrząc na niego.- Głupia sytuacja, co? Jeżeli mamy być zazdrośni, to ja o twojego chłopaka, a ty o mojego. Trochę to niewygodne, bo nie chciałbym się z tobą kłócić.
– Nie sądzę, byśmy mieli powód do kłótni – odparł Kuroko.- Ufam Akashiemu-kun. A nawet jeśli zdradziłby mnie z Midorimą-kun, to przecież nie byłby powód, żebym miał nienawidzić ciebie, prawda?
– No tak.- Takao uśmiechnął się, wyciągając ku niemu zwiniętą pięść.- A jeżeli rzeczywiście to zrobią, wtedy ja zaciągnę do łóżka ciebie i wszyscy będziemy kwita.
– Oczywiście – parsknął cicho Tetsuya, przybijając mu żółwika.
– Buenos días, panowie! Mogę prosić o filiżankę kawy?- rozległ się nagle donośny głos naprzeciwko nich.
Kuroko uniósł wzrok, z zaskoczeniem spoglądając na mężczyznę, który stanął z uśmiechem na twarzy po drugiej stronie lady.
– Kiyoshi-kun?!- wykrzyknął Tetsuya.- A co ty tutaj robisz?
– Jak to co robię?- zaśmiał się Teppei.- Zamawiam kawę! Macie jeszcze jakąś, czy mam iść do innej restauracji?
– Nie wygłupiaj się, oczywiście, że mamy – powiedział z uśmiechem Kuroko.- Zaskoczyłeś mnie, Kiyoshi-kun! Miałeś do mnie zadzwonić.... Jak mnie tutaj znalazłeś?
– Właściwie to zupełnie przypadkowo – zaśmiał się mężczyzna.- Zwiedzałem sobie właśnie Tokio, kiedy nagle zobaczyłem cię w oknie! Twoich błękitnych włosów naprawdę nie da się przeoczyć! No to pomyślałem, że wpadnę. Ostatecznie za parę dni wracam do Hiszpanii, więc przy okazji możemy sobie trochę pogadać, skoro, jak pisałeś, nie możesz dostać w tym tygodniu wolnego.
– Tak, przepraszam za to – westchnął Tetsuya.- Ale wiesz, że w pracy też nie mogę rozmawiać...?
– A o której kończysz?
– O dwudziestej.
– W takim razie posiedzę tutaj sobie te cztery godzinki! Jestem całkiem głodny, no i muszę koniecznie spróbować wszystkich twoich kaw, jakie serwujesz!
– Przez miesiąc nie zaśniesz – zaśmiał się Kuroko.- W takim razie zajmij sobie miejsce, Kiyoshi-kun, zaraz przyniosę ci kartę.
– Jasne, dzięki! Ah, gdzie tu macie toaletę?
– Po prawej, na końcu korytarza.
– Dzięki!
Kiyoshi uśmiechnął się do niego, po czym ruszył przez salę w kierunku toalet. Kuroko tymczasem przyspieszył nieco polerowanie trzech ostatnich szklanek.
– Ale ci niespodziankę zrobił – powiedział z uśmiechem Takao.- Hanamiya naprawdę nie zgodził się na żaden dzień wolnego?
– Powiedział, że jeśli chcę dzień wolnego, to mam wylizać podłogę w sali restauracyjnej – odparł sucho Tetsuya, krzywiąc się lekko.- Śmiem twierdzić, że mówił poważnie, więc dałem sobie spokój.
– Zamieniłbym się z tobą, gdyby była taka opcja, ale mnie też nie chce dać wolnego – westchnął Kazunari.
– Nic z tym nie zrobimy.- Kuroko wzruszył ramionami.- Najwyżej wyskoczę z nim na jakieś piwo po pracy. Lepiej spotkać się chociaż na dwie czy trzy godziny, niż wcale. Nie wiem, kiedy ponownie wróci z Hiszpanii.
– Nie jesteś już umówiony z Akashim?
– Nie, ma do mnie tylko zadzwonić. Jutro się spotkamy, o ile nie będzie musiał zostać dłużej w firmie.
– Hmm...
– Coś nie tak?
– Nie, nic.- Takao uśmiechnął się do niego.- Po prostu trochę ci zazdroszczę. Chyba wszystko w końcu zaczyna się układać, no nie?
– Sam nie wiem – westchnął Kuroko, odkładając do rzędu ostatnią szklankę.- Ten wypadek z Mayuzumim-kun, moja ostatnia rozmowa z nim, jego groźby... Czuję, że kiedy wyjdzie ze szpitala, mój świat znów zacznie się walić. Nie chcę, żeby Akashimu-kun stała się krzywda, i to w dodatku z mojej winy.
– Mówiłeś mu o tym, co powiedział Mayuzumi?
– Nie.- Tetsuya pokręcił przecząco głową.- Powiedziałem tylko, że zrywam z nim wszelkie kontakty i nie chcę go znać. Że on uważał, iż to wcale nie miał być gwałt, a spontaniczny seks...
– I jak zareagował Akashi?
– Właściwie to wydawał się być spokojny. Powiedział, że nie mam się nim przejmować, bo to już nie moje strapienie. Że mam po prostu zapomnieć o jego istnieniu.
– No i tak chyba będzie najlepiej – stwierdził Takao.- A jeśli ten dupek będzie próbował zrobić coś złego, po prostu podasz go na policję! Jeśli nie zamkną go znowu w pierdlu, to na pewno w psychiatryku. On ma obsesję na twoim punkcie, Tetsuya.
– Mhm...- Kuroko skinął nieznacznie głową, marszcząc lekko brwi i zagryzając wargę.
– To co cię jeszcze martwi?- zapytał Kazunari.- Czy mi się wydaje, czy nie powiedziałeś mi jeszcze wszystkiego?
– Cóż...- Tetsuya westchnął ciężko.- Pamiętasz, jak na urlopie poszliśmy szukać Akashiego-kun i Midorimy-kun?
– Tak, jasne, że tak.
– No więc... Mayuzumi-kun wiedział o tym.
– Jak to?- Takao zmarszczył lekko brwi.- Przecież Mayuzumi był tutaj, w Yokozuna.
– No najwyraźniej go nie było – mruknął Kuroko.
– Tetsuya, nie ma takiej możliwości.- Kazunari pokręcił głową, patrząc na niego uważnie.- Momoi i Mayuzumi dostali wtedy wszystkie nasze dyżury, oboje codziennie byli w pracy. Nie słuchałeś, jak Momoi narzekała w szatni, że codziennie musiała go znosić? Kucharze też mogą ci potwierdzić, że tu był.
– Więc skąd niby miałby o tym wiedzieć?- Tetsuya spojrzał na niego niemal z paniką.- Albo o tym, że ja i Kagami-kun po pogrzebie Himuro-san poszliśmy do baru i znalazł nas tam Akashi-kun? On na pewno mnie śledził, nie ma innej opcji! Może...
– Co?- bąknął Takao, patrząc na niego z przestrachem.- Jak to? Co masz na myśli?
– Nie słuchasz mnie, Takao-kun?- westchnął z irytacją Kuroko.
– Nie o to mi chodzi, Kuroko!- Kazunari chwycił go za ramię, obracając go ku sobie.- Przecież Mayuzumi był wtedy ze mną w pracy! Miał dwunastogodzinny dyżur, siedział tutaj ze mną do dwudziestej drugiej! O tej godzinie to ty już spałeś u siebie.
– O czym ty mówisz?- szepnął Kuroko, patrząc na niego bez zrozumienia.- Więc... więc skąd wiedział o tym... o tym wszystkim...?
– Cholera, Tetsuya, nie mam pojęcia.- Takao wyglądał na bardzo zmartwionego.- Nie twierdzę, że ten psychol cię nigdy nie śledził... Ale na pewno nie robił tego w dniu pogrzebu Himuro, ani podczas naszego urlopu. Nawet gdyby miał to robić po pracy, niemożliwym jest, żeby w takich śnieżnych zaspach zasuwał prawie trzy godziny w jedną, a potem w drugą stronę.
Kuroko miał wrażenie, jakby ziemia zapadła się pod jego stopami. Jeżeli Takao miał rację – a na pewno miał, bo przecież obecność Mayuzumiego w restauracji mogli potwierdzić pozostali pracownicy – to w takim razie skąd Chihiro wiedział o wydarzeniach z jednej z nocy podczas urlopu Tetsuyi i Akashiego? Skąd wiedział o tym, że Seijuuru znalazł jego i Kagamiego w barze, po pogrzebie Himuro? Czy wykorzystywał innych, aby śledzili Kuroko?
Ale czy to nie oznacza, że praktycznie każdy, kogo mija Tetsuya, może być potencjalnym wrogiem?
– Powiedz o tym Akashiemu – powiedział łagodnie Kazunari, widząc zrozpaczoną minę przyjaciela.- Wiem, że stoisz twardo po stronie prawości i sprawiedliwości, ale czasem trzeba przycisnąć jednego czy drugiego gnoja, żeby dać mu nauczkę. Akashi ma kasę, inteligencję i władzę. No i Midorimę za przyjaciela, a Midorima ma w rękach życie Mayuzumiego. Jeśli odpowiednio postraszy się tego dupka, wybije sobie ciebie z głowy. Przecież nie możesz tak żyć, Tetsuya – westchnął cicho Takao.- Z dnia na dzień, ze świadomością, że każdy kto obok ciebie przechodzi, donosi Mayuzumiemu o tym, co robisz. Walić to, że koleś ma kontakty w yakuzie, Akashi też na pewno ma!- Czarnowłosy wywrócił oczami.- Musisz coś zrobić, chyba, że zamierzasz znowu zabrać manatki i uciec do kolejnego miasta.
– Nie chcę tego robić – mruknął Kuroko.- Ale... nie chcę też prosić Akashiego-kun o pomoc...
– A sam co możesz zrobić?- zapytał Kazunari.- Nawet ja nic nie poradzę! Gdyby chociaż Shin-chan kochał mnie tak, jak ciebie kocha Akashi, to może namówiłbym go na wspólną przeprowadzkę, albo operację plastyczną na powiększenie sobie penisa, ale tak?
Kuroko uśmiechnął się nieznacznie na tę wzmiankę i trącił przyjaciela łokciem w geście nagany. Oczywiście, Takao nie mógł odmówić sobie rzucania głupimi żartami w tak poważnej sytuacji.
– Może coś mu napomknę – westchnął w końcu Tetsuya.
– Może tak będzie najlepiej – odparł Takao.- A teraz bierz kartę i idź do tego twojego przyjaciela, bo się koleś niecierpliwi.
– Och, zapomniałem o nim!- Kuroko chwycił pospiesznie kartę menu, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku Kiyoshiego, który, zauważywszy go, uśmiechnął się szeroko.
Kazunari chyba miał rację. Może rzeczywiście od czasu do czasu powinien poprosić o pomoc.
Nie tylko dla własnego dobra.
***
Choć Tetsuya nie sądził, że Kiyoshi był szczery mówiąc, iż zostanie w Yokozuna aż cztery godziny, w rzeczywistości tak właśnie się stało. Mężczyzna co chwila zamawiał czy to kawę, czy ciasto, nie spiesząc się z jedzeniem i zagadując Kuroko w wolnych chwilach, gdy ten nie miał akurat niczego do roboty.
Błękitnowłosy myślał, że już więcej nie będzie mieć niespodziewanych gości.
Dopóki w restauracji nie pojawił się Akashi.
– Nie powinieneś być w pracy?- spytał z zaskoczeniem Tetsuya, podchodząc do niego, gdy ten odwieszał płaszcz na wieszaku nieopodal swojego stałego miejsca.
– Kończyłem wcześniej – odpowiedział szorstko Seijuurou, siadając przy stoliku. Wbił spojrzenie w plecy siedzącego dwa stoliki dalej Kiyoshiego.- Co on tutaj robi?
– Hmm?- Kuroko przesunął spojrzenie w miejsce, w które wpatrywał się jego chłopak.- Kiyoshi-kun? Zwiedzał Tokio i zobaczył mnie przez okno. Wpadł na kawę. Chyba już dziewiątą z rzędu – dodał z uśmiechem.- Czeka, aż skończę, mamy później gdzieś wyskoczyć i porozmawiać.
– Wyskoczyć i porozmawiać?- powtórzył Akashi, kierując wzrok na Kuroko.- Non stop widzę cię z innymi mężczyznami, Tetsuya.
– Słucham?- bąknął Kuroko.- O czym ty mówisz, Akashi-kun? Brzmisz, jakbym cię co najmniej z każdym zdradzał, a przecież Kiyoshi-kun to mój przyjaciel! Nie widziałem go od prawie roku, a za kilka dni wraca do Hiszpanii, więc chcę z nim trochę pogawędzić, póki mamy ku temu sposobność.
– Zamierzasz więc spędzić czas z nim, a nie ze mną?- zapytał spokojnie Akashi.
– Nie spodziewałem się, że przyjedziesz, mogłeś zadzwonić – bronił się Kuroko, wzruszywszy nieznacznie ramionami.- Poza tym, tak jak mówię, on zaraz wyjeżdża, a ciebie mam na co dzień.
– No tak, nudzę cię – westchnął lekko Akashi.
– Wiesz, że nie o to mi chodzi. Ja i Kiyoshi-kun chcemy nadrobić trochę czasu, to wszystko. Nie możesz mi tego zabronić.
– Tak myślisz?- Seijuurou uśmiechnął się delikatnie.
– A to pytanie niby co ma znaczyć?- burknął Kuroko, łypiąc na niego, nieco zdenerwowany.
– Tetsuya, staram się po prostu cię chronić.
– Przed moim przyjacielem?
– Przyjacielem?- parsknął gniewnie Akashi.- Ogiwarę też uważałeś za przyjaciela.
Kuroko już otwierał usta, by mu odpowiedzieć, jednak niemal w tym samym momencie je zamknął. Zacisnął na krótką chwilę usta, po czym westchnął ciężko, przymykając oczy.
– Ogiwara-kun to co innego – wymamrotał.
– Oczywiście, jak uważasz – powiedział Akashi.- Poproszę espresso. Najlepiej podwójne.
– Chcesz coś zjeść na kolację?- zapytał Kuroko, zapisując zamówienie.
– Nie. Chociaż... poproszę kawałek ciasta czekoladowego.
– Czeko...?- Tetsuya spojrzał na niego niepewnie.- Akashi-kun, ty nie lubisz słodyczy.
– Ale mam akurat ochotę na coś słodkiego – odparł wymijająco czerwonowłosy, wyciągając z kieszeni komórkę i skupiając na niej swą uwagę.
Kuroko przełknął ciężko ślinę, natychmiast dostrzegając humor swojego chłopaka. Westchnął cicho, zapisując powoli drugą część jego zamówienia i spoglądając na niego co chwila.
– Akashi-kun?
– Tak?
– Przepraszam, że nie znajdę dziś dla ciebie czasu. Naprawdę mogłeś zadzwonić i powiedzieć, że przyjedziesz.
– Sam mnie tutaj ściągnąłeś, Tetsuya.
– Chodzi ci o smsa?- zapytał Kuroko.- Że chciałbym z tobą o czymś porozmawiać? Nie powinieneś zaniedbywać pracy z tak błahego powodu. A co, jeżeli chciałem ci po prostu powiedzieć, że rano zbiłem kubek w salonie?
– Kupię ci nowy – odparł spokojnie.
– Przestań żartować – mruknął Tetsuya.- Nie chcę się z tobą kłócić o Kiyoshiego-kun. Rozumiem i doceniam to, jak wiele dla mnie robisz, ale odsuwając ode mnie moich przyjaciół raczej nie sprawisz, że będę szczęśliwy.
– Dostanę moją kawę i ciasto, czy jesteś zbyt zajęty innym klientem?
Tetsuya zacisnął gniewnie wargi, ściskając w dłoniach swój notes. Pokiwał lekko głową, starając się opanować złość.
– Oczywiście, już panu przynoszę – powiedział, odwracając się.
– Tetsuya – westchnął Seijuurou, w końcu unosząc na niego wzrok, jednak błękitnowłosy nie miał zamiaru się zatrzymać.
Akashi oparł się ciężko o oparcie krzesła, zły na siebie, że dał się ponieść emocjom. Miał po prostu po dziurki w nosie wszystkich znajomych Kuroko, którzy zabierali mu cenny czas, który powinien przeznaczyć dla Seijuurou, a nie takich nędznych płotek jak oni. Oczywiście, nie miał zamiaru rozzłościć ukochanego, jednak ostatecznie to on – Akashi – wiedział lepiej, co jest dla niego dobre. Kiyoshi stanowił zagrożenie dla Tetsuyi, podobnie jak Ogiwara, Mayuzumi, Haizaki, Hanamiya, Kagami i Takao. Musiał szybko pozbyć się ich wszystkich, aby zapewnić Kuroko bezpieczeństwo.
Dosyć już odwlekania tego, co nieuchronne, dosyć już wynajdowania wymówek dla jego lenistwa, rzekomego braku czasu czy sposobności.
Najwyższa pora zakończyć to wszystko raz na zawsze.
Najwyższa pora zapolować na prawdziwych wrogów.
Pierwsza :D
OdpowiedzUsuńKomentarz wrzucę po szkole ^^
UsuńMiałam wrzucić wczoraj komentarz i zapomniałam ;_; wybaczysz mi prawdaaa? Ten fragment gdzie Takao opowiadał o Shin-chanie wygrał xDD Akashi zazdrosny hihi Kuroś weź Kiyoshiego za rączkę i ucieknijcie razem gdzies daleko najlepiej do Hiszpani 8) Takosia tez.Akashi i ciasto czekoladowe huuhuu *^* Rozdzialik fajowy *v*
UsuńWeny i tulaski~
Wybaczę :3 xD
UsuńCieszę się, że rozdzialik się podobał :D Bardzo dziękuję z komentarz, też tulam! ^^
Jejuuuu nareszcie Ciernie^^
OdpowiedzUsuńKocham cię Yuuki! Taki piękny rozdział przed szkołą <3 Ja cię uwielbiam i chwalę! Przesyłam ci duuuuużo, duuuuużo weeny^^
(Przepraszam, ale nie jestem dobra w pisaniu komentarzy :'( )
Dziękuję bardzo! *3* Cieszę się, że się podobało! I nie przejmuj się, Twój komentarz jest uroczy *3* Bardzo za niego dziękuję ♥♥♥
UsuńObiecuję, że napiszę komentarz wieczorkiem ///v///
OdpowiedzUsuń- Lenka
Kiyoshi stanowił zagrożenie dla Tetsuyi, podobnie jak Ogiwara, Mayuzumi, Haizaki, Hanamiya, Kagami i Takao.
OdpowiedzUsuńTylko nie Takoś, Kagaś i Haizaś :CCC
Te emocje
Ten entuzjazm gdy Takoś opowiadał o Shin-chanie XDD
Rozdzialik supi, zresztą jak zawsze .3.
Pozdrawiam~
Wenę ślę~
~Aki
Cieszę się, że się podobało :D Bardzo dziękuję za komentarz *-* Również pozdrawiam i tulam mocno! ^^
UsuńO niee... spóźniłam się :(
OdpowiedzUsuńAle nie ważne! Jestem tu i idę czytać!
Hej! Cześć!
Usuńwięc, wróciłam!!
Ojeej! Takao tak uroczo opowiada o Midorimie!
.
.
.
.
.
Takao się zakochał! Takao się zakochał! Takao się zakochał!
Akashi! Nie możesz nikogo zabić! Ani Takałka, ani Kagamisia, ani Ogusia, ani Hanamiyi, ani Haizasia, ani Mayuneza, ani Kiyosha! NIKOGO, bo jak Kuroś zobaczy, że nie będzie Takałka i reszty, to zacznie się czegoś domuślać... a wtedy będzie źle!
Rozdział superaśny! Jak zawsze!
Wekni dużooooooooooo! (Tak na zapas ci weny poślę, żebyś w wolnych chwilach miała czym nas zaskoczyć!) Pozdrawiam i tulam mocno!
Cieszę się ogromnie, że się podobało *3* Bardzo dziękuję za komentarz, ja również pozdrawiam i też tulusiam! ^^
UsuńSei wymorduje wszystkich :3
OdpowiedzUsuńDosłownie wszystkich.
No, może przeżyje Tetsuya i on sam.
Ale reszta zginie.
Ja to wiem.
Wpadnie w szał i zrobi to czego tak bardzo obawiał się Midorima.
~Rin Akashi
No zobaczymy, zobaczymy xDDD
UsuńDziękuję za komentarz! :D
I zapomniałam dopisać ze rozdział jak zwykle świetny.
UsuńWeny i przesyłam tulaski
~Rin Akashi
Yeyku, ja nie wiem co napisać... Początek był taki... Uroczy. MidoTaka mocno <3
OdpowiedzUsuńAle potem... Boję się o wszystkich :(
Akashi, oszczędź chociaż Takao dla Midorimy, prooooszę ;-;
Nie mogę przestać przeżywać tego rozdziału, czekam na następny jak na niewiele innych rzeczy w moim życiu
Aaaaaaaaa, jestem teraz kłębkiem emocji
Mimo wszystko rozdział świetny :3
Pozdrawiam :3
~ Mayu
"oszczędź chociaż Takao dla Midorimy"...
UsuńAle kto mówi, że Shin-chan przeżyje? xDDDDD ♥♥♥
Cieszę się, że rozdział się podobał! Bardzo dziękuję za komentarz, również pozdrawiam ♥
Eeee... Um... Hm... *zabrakło słów*
UsuńAle... Ale... Ale... Jak to...? :(
Ja i tak wierzę w MidoTakę! Jak nie przeżyją to niech chociaż umrą razem, w objęciach, albo jeden popełni samobójstwo nad zwłokami drugiego czy coś (Wcale nie chwytam się wszystkiego, nawet bezsensownego xdd)
MidoTaka ponad śmierć! (nadzieja umiera ostatnia i wcale, a wcale nie czuję się jakby została mi tylko nadzieja czy coś, to nie jest desperacja ani nic takiego xdd)
Zabawnie by było w sumie jakby nikt nie przeżył ^^
Ale i tak będzie jak będzie, więc pozostaje spekulować (albo mieć nadzieję)
W sumie nie wiem czemu napisałam ten komentarz, to i tak niczego nie zmienia, ale poczułam się w obowiązku wypisać swoje, jakże płonne, nadzieje xD
Pozdrawiam raz jeszcze (pozdrowień nigdy za wiele xD)
~Mayu
Ahahah xD No nic, kochana, pozostaje Ci jedynie czekać aż pojawią się pozostałe rozdziały :D
UsuńTeż znów pozdrawiam xD
Pozdrawiam z angielskiego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z domku c:
UsuńCHOOOLERCIA!TAK BARDZO BRAKOWAŁO MI KRWI, TAK BARDZO CZEKAM NA TE KRWAWE SCENY! Wiadomość znajdująca się pod końcem rozdziału skłoniła mnie do wyobrażenia sobie pewnego pokoju. Pokój o czerwonych ścianach, po środku taki tron, złoty, taki super, a po podłodze walają się ciała Kiyoshi, Hanamija, Takao. Kagami, nawet Momoi, i więcej, ciała pocięte, powyrywane kończyny, wszędzie krew i organy. W ogóle jeszcze tylko na tej podłodze brakowało Midorimy, cholera. Tak, tak, tak, to zwiastuje niesamowitą akcję! Kurna, moja ciekawość powoli graniczy z szaleństwem i obsesją. Naprawdę, chyba zaczynam mieć obsesję na punkcie Cierni. Jak tylko (na lekcji angielskiego) zobaczyłam, że dodałaś rozdział, to ledwo wysiedziałam następne trzy godziny w szkole.
UsuńKURWA, JESTEM TAKA CIEKAWA, JA JUŻ CHYBA NIE WYTRZYMAM, TAK, BŁAGAM, CHCĘ JESZCZE, CHCĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ ZADZIEJE DALEJ I JA NIE WIEM YUUKI-SAN JAK TY WYTRZYMUJESZ MAJĄC TĄ CAŁĄ FABUŁĘ W GŁOWIE. TEŻ CHCĘ MIEĆ JĄ W GŁOWIE, CHCĘ WIEDZIEĆ, UGGGHHHH, MOJE DOMYSŁY MI NIE WYSTARCZAJĄ, CHCĘ JUŻ NAPISAĆ KOMENTARZ NA 27562365289 STRON POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM! CHOLERNIE MOCNO TEGO CHCĘ :c Ten rozdział traktuję jako taki zwiastun + nowinki o MidoTaka (za które bardzo dziękuję, brakowało mi tej parki w Cierniach) Pozdrawiam gorąco i życzę weny!
O kurka wodna *-* Z tego byłby naprawdę niezły art, Maryline-san! D:
UsuńWiesz, ja tam nie mam nic przeciwko Twojej obsesji na punkcie "Cierni" xDD Mam nadzieję, że kolejne moje opowiadania również zawładną Twoim serduszkiem *-*
Aż mi przykro, że każę Wam tyle czekać za tymi Cierniami, ale nic nie poradzę ;_; Wolę wrzucać co te 2-3 dni opki, bo przynajmniej mam czas na przygotowanie kolejnych :c
Bardzo dziękuję za komentarz! Ja również pozdrawiam :3
Tak bardzo chcę śmierci ich wszystkich, ale jednocześnie chcę szczęścia Kuroko... Jak to pogodzić? TTvTT Śmierć musi być, co najmniej dwóch osób. *^* Jeśli nikt nie umrze, to będzie głupie zakończenie. D: Chyba, że umrze Sei-chan, gdyż w jednym z kilku moich scenariuszy wezmą go i wsadzą do pierdla. Albo umrze Kuroko zabity z rąk Sei-chana. I wtedy wszyscy byliby w żałobie, opłakiwaliby jego śmierć etc. Albo niech umrą oboje. *^* Tak w swoich objęciach, a Sei-chan rzuci tekstem "Teraz nikt nie przeszkodzi naszej miłości". Takie typowe dzieło z epoki romantyzmu. </3
OdpowiedzUsuńCzy tylko mną trzęsie, jak widzę sposób, w jaki Sei-chan odzywa się do Kuroko? I że niby to on wie najlepiej, co jest dla niego dobre? ;_; Nie... Sei-chan, to tak nie działa. x'3 Seijuurou żyje w ciągłym kłamstwie. Przegryw mocno...
Jestem ciekawa, kto śledzi Kuroko dla Mayu? -.- Jak się dowiem, to mu flaczki wyssę przez dziurki w ciele.
A MidoTakały muszą być i się rozwijać. To ich przeznaczenie. Jak już gdzieś tam kiedyś pisałam - będą mieli małe Midoriniątka. I będą je wychowywać w jakimś zacisznym mieście na słodkich gejuszków. *.*
...
Too... Yuu-chan. Weny. Dużo weny, penisów, yaoi, gwałtów i macek gwałcących słodkich gejuszków. *^*
~ Aiko
Czyli jeśli naprawdę nikogo nie uśmiercę, to będzie głupie zakończenie?! xD Byłoby takie fajne, niespotykane! : D W końcu w tego typu powieściach zawsze ktoś na koniec umiera, a może ja planuję wszystkich ocalić? *-*
UsuńWyślę ich w kosmos, na planetę podobną do Ziemi, gdzie Akashi i Kuroko będą żyli tylko we dwoje, forewa *_* ♥
xD
A tak serio, to zakończenie będzie... sami się dowiecie :D XD
Dziękuję z komentarz, kochana i za wenę, peniski, yaoi, gwałty i te macki gwałcące słodkich gejuszków *oczywiście, pierwszy jaki mi przyszedł na myśl to Tetsu xD* Pozdrawiam i tulam! ^^ ♥
Midorima musi zyc bo Takao musi nauczyc sie go ladnie obslugiwac...yh sie coraz bardziej zboczona robie:(
OdpowiedzUsuńAkashi powinien dostac swoj kaftan bezpieczenstwa pod choinke albo na urodziny...Taak to dobry pomysl.
Rodzial swietny jak zawsze kocham i zycze weny:*
Te moje komentarze takie dobre ze az szok...
Heheheshki xD Zboczoność to nic złego! D: Wszyscy tu jesteśmy zboczeni :-)
UsuńCieszę się, że rozdział się podobał! Dziękuję bardzo za komentarz! ^^
Czekam na rzeź ;-;
OdpowiedzUsuńOsz Kurw.. oko! (Gomen, teraz tak się będę witać :^)
OdpowiedzUsuńKURWA, BĘDĄ FLAKI. JAK NIC KURWA BĘDĄ FLAKI. TAKAO, TEPPEI, OGIWARA, MAYUNEZ KURWA WSZYSCY BĘDĄ KURWA LEŻEĆ MARTWI NA STOLE AKASHIEGO, A TYM KTÓRY ICH ZABIJE BĘDZIE KUROKO!
Akashiemu odwala, Kuroko walnął focha, Takao pożartował, wszyscy szczęśliwi i ruchani w dupę... Tak, to było dobre c:
~Yui
(Czekam na tego trójkąta *^*)
Ahahahah xD To byłaby naprawdę zaskakująca odmiana, gdyby to Kuroko ich zabił xD
UsuńCieszę się, że się podobało! ^^ Dziękuję z komentarz ♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń