[4PR] Jego pomyłka



    Był ciepły, przyjemny wieczór, podczas którego Midorima Wiosna, w słomianym kapeluszu na głowie i zieloną konewką w dłoni, podlewał swoje sadzonki. Wiedział, że wiele stworzeń i duchów tego świata naśmiewa się za jego plecami, iż robi to w ten sposób, uznając go równocześnie za najgorszą Porę Roku. W końcu każda z nich posiadała dar przywoływania deszczu – wystarczyło zapłakać.
    Ale Midorima Wiosna nigdy nie płakał. Był twardą porą roku, nie taką jak jego poprzednik, któremu zdarzało się wręcz zalewać całe pola. Midorima Wiosna nie miał zamiaru popełniać takiego błędu, dlatego właśnie postanowił być silny i samodzielnie zajmować się opieką nad otaczającym go światem.
    Poza tym płacz Pory Roku wiązał się z pewną... dość intymną istotą. Otóż, kiedy Pora Roku płakała, nawiązywała pewnego rodzaju więź z żywiołem Wody.
    No a Midorima Wiosna zdecydowanie nie przepadał za obecnym pracownikiem, Aomine Wodą. Powód było wiele. Aomine Woda uwielbiał, na przykład, zsyłać latem duże opady deszczu, i to tylko po to, żeby zmoczyć do reszty ubrania ludzkich dziewczyn, które później przylegały ściśle do ich wilgotnych ciał.
    A kiedy tylko jakieś ładne ludzkie dziewczyny weszły do morza czy oceanu... ugh, dopiero wtedy brał je w obroty! Posyłał na biedne stworzenia dzikie fale, które zrywały ich staniki i ponosiły hen, daleko, w głębię. Midorima Wiosna uważał, że to żałosne i chore.
    Dlatego unikał jak tylko mógł Aomine Wody.
    Czasami jednak Aomine Woda zsyłał deszcz tylko i wyłącznie dlatego, że miał trochę ponury nastrój. Albo mu się nudziło. Albo chciał złośliwie dokuczyć ulewą, czy potopem. Albo i to, i to, i to jednocześnie.
    Kiedy więc nieoczekiwanie z nieba zaczął kropić deszcz, Midorima Wiosna pozwolił sobie na ciche odetchnięcie i w myślach odważył się podziękować Aomine Wodzie. Powoli zaczął go już boleć kręgosłup od ciągłego schylania się, dlatego też chciał przerwać pracę.
    Niestety, wydawało mu się, że coś jest nie tak.
    Marszcząc brwi, Midorima Wiosna spojrzał w górę, mrużąc podejrzliwie oczy. O co mogło chodzić? Z początku sam nie był pewien, nie rozumiał skąd wzięło się u niego to przypuszczenie, ale...
    Ale... tak. Po chwili już wiedział, co było nie tak!
    Odwróciwszy się na pięcie, Midorima Wiosna ruszył sprintem w kierunku Domu Żywiołów. Po drodze napotkał Mayuzumiego Powietrze, który spokojnie, acz chłodnym tonem, poinformował go o przekroczeniu dozwolonej prędkości, jednak Midorima Wiosna nie zwracał na niego uwagi. Nie zwrócił uwagi nawet na to, iż w zemście Mayuzumi Powietrze chuchnął w jego kierunku i ukradł mu słomiany kapelusz.
    Kiedy Midorima Wiosna dotarł w końcu do Domu Żywiołów, rozejrzał się wokół ze wściekłą miną, po czym ruszył na około budynku, do ogrodu.
    Tam, pod ogromnym drzewem wiśni, stał Aomine Woda.
    I sikał.
–    Aomine Wodo!- wydarł się Midorima Wiosna, ruszając ku niemu sprężystym krokiem.
–    Osz kurrr...!- Aomine Woda pospiesznie podciągnął bieliznę oraz spodnie, nerwowymi ruchami zapiął rozporek oraz guzik.
–    Co ty wyprawiasz?! Od takich rzeczy masz toaletę! Przez ciebie pada żółty deszcz, ty skończony kretynie!
–    Weź mnie tak nie strasz, glonie jeden!- warknął Aomine Woda, odwracając się do niego i krzyżując ramiona na klatce piersiowej.- Masz szczęście, że mi tylko przodem leciało, a nie tyłem! Dopiero byś miał nawóz do tych swoich sadzonek...
–    Mogę wiedzieć, co ci odj... co cię opętało, że sikasz na dworze?!- wysapał wściekle Midorima Wiosna.- Jako Żywioł Wody masz specjalną toaletę w swoim domu, stworzoną po to, żeby z nieba nie padał twój cholerny, śmierdzący mocz!
–    Mój mocz jest bardzo pomocny dla roślinek – stwierdził Aomine Woda, drapiąc się pod brodą.
–    Akurat! Tak samo jak te twoje kwaśne deszcze, tak?- sarknął Midorima Wiosna.
    W tym miejscu należy wytłumaczyć, skąd też się brały kwaśne deszcze. W przypadku Żywiołu Wody wytworzenie kwaśnego deszczu polegało na niestrawności żołądka tego Żywiołu – czyli Aomine Wody – którego skutkiem były wymioty. Aomine Woda w takiej sytuacji wymiotował do specjalnego zbiornika, i tak właśnie powstawały kwaśne deszcze, które były szkodliwe dla roślinek, tak jak jedzenie, które szkodziło Aomine Wodzie.
    Zaznaczyć należy również, iż siuśki Aomine Wody były równie niebezpieczne dla świata, co kwaśne deszcze.
–    Ty weź się ode mnie odczep, co?- fuknął na niego Aomine Woda. W gruncie rzeczy było mu troszkę wstyd. Nie chciał przyznać Midorimie Wiośnie, że jego magiczna toaleta się zapchała, a on nie mógł już wytrzymać. Dlatego właśnie poszedł wysikać się na zewnątrz.
    Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło. Nie wiedział, że to zaszkodzi światu. Ba, nie wiedział nawet, że świat poczuje jego siuśki!
–    Nigdy więcej tego nie rób – wycedził Midorima Wiosna przez zaciśnięte zęby. Odwrócił się na pięcie i ruszył z powrotem do miejsca, w którym ostatnio podlewał sadzonki. Zatrzymał się jednak raz jeszcze i obrócił ze złością w kierunku Aomine Wody.- I, co ważniejsze... nie jestem wodorostem!
    To powiedziawszy, odszedł.


1 komentarz:

Łączna liczba wyświetleń