Krwawa Murry
-
Hahaha! Aominecchi, spójrz tylko, jak się ubrudziłeś!
-
Aomine-kun, jesteś niechlujny, jak zawsze.
-
Zamknijcie się! Trzeba było mi powiedzieć, że mi leci z
drugiej strony!
-
Hahaha! Aż mi się przypomniało, jak szczęśliwym przedmiotem
Shin-chana był właśnie hot dog! Cały dzień z nim chodził! Hahaha!
-
Co ja tu robię, nanodayo?
-
To samo pytanie zadaję sam sobie... Kuroko, podaj mi te
czekoladowe ciastka.
-
Kagami-kun, a co z magicznym słowem?
-
....Hokus pokus?
Kuroko westchnął ciężko, pokręcił
głową i podał swojemu przyjacielowi ciastka.
Cała ich wesoła paczka – Kise,
Kuroko, Aomine, Takao, Midorima i Kagami – siedziała
w domu modela, jako iż miał największy pokój ze wszystkich.
Postanowili urządzić sobie piżama party i teraz siedzieli na podłodze, na poduszkach,
w kółeczku, rozmawiając na przeróżne tematy i zajadając się słodyczami.
Chodź była to „piżama party”, z
piżamą mało miała wspólnego, jako iż Kagami, Aomine,
Kise i Takao siedzieli tylko w dolnej jej części. Jedynie
Midorima i Kuroko byli ubrani kompletnie – Shintarou w pomarańczową piżamę w
buźki, a Kuroko zwykłą, prostą, niebieską.
-
Fajnie jest mieć wakacje – westchnął Aomine, przeciągając się
cały.
-
Aominecchi, masz ketchup na...no...klatce piersiowej.
Ciemnoskóry spojrzał na drobną
czerwoną plamkę tuż przy jego prawym sutku i z
westchnieniem przesunął palcem, zgarniając ją. Uśmiechnął
się pod nosem i podsunął palec Kise, na co ten zarumienił się mocno i odwrócił
głowę. Daiki zachichotał.
-
No to co robimy?- mruknął Kagami.- Trochę wieje nudą...
-
Oh, a może poopowiadamy sobie straszne historie?- zapytał z
ożywieniem Takao.- Takie rzeczy ZAWSZE robi się na takich imprezach!
Ewentualnie gra w „Słoneczko”, ale Shin-chan zmięknie, zanim dowie się, o co w
tym w ogóle chodzi.
-
...A o co w tych chodzi, nanodayo?- Midorima poprawił swoje
okulary na nosie, niezbyt zadowolony z faktu, że czegoś nie wie.
-
Jestem za strasznymi opowieściami – powiedział spokojnie
Kuroko, popijając sok z czarnej porzeczki.- Może być zabawnie. Przynajmniej
bardziej, niż przy „Słoneczku”.
-
Hehe, Kurokocchi, mówisz, jakbyś już kiedyś w nie grał!-
zaśmiał się Kise.
Kuroko spojrzał na niego, patrzył
poważnie przez kilka sekund, a potem odwrócił powoli
głowę.
-
Taa, zwłaszcza, jeśli ty jakąś opowiesz z tym swoim poważnym
wzrokiem i głosem – westchnął Taiga, bawiąc się żelkiem w kształcie banana i
jakby ignorując drugą część wypowiedzi Tetsuyi.
-
Kagami-kun, sugerujesz, że nie potrafiłbym was przestraszyć?
-
A potrafiłbyś?
-
Chcesz się przekonać?
-
Jestem pewien, że nie dasz rady.
-
Wczoraj wieczorem również mówiłeś, że „nie dam rady”, a jednak
dałem, prawda? I to nie raz.
Kagami zarumienił się mocno, aż
po same uszy, i wymamrotał coś niezrozumiałego.
-
A może pogadamy o czymś innym?- westchnął ciężko Aomine,
drapiąc się po głowie.- Na przykład o...o zaliczaniu! Zaliczyliście coś
ostatnio?
-
Oczywiście, nanodayo – odparł z powagą Midorima.
-
Shin-chan, nie chodzi o sprawdziany~
-
A o co, nanodayo?
-
Kto jest jeszcze prawiczkiem ręka w górę!- zawołał Aomine.
Midorima zburaczał na twarzy, a
Takao uśmiechnął się promiennie. Nikt nie podniósł
ręki.
-
Tetsu, nawet ty?- mruknął Aomine.
-
Bardziej zaskakujące jest raczej to, że TY też – mruknął
Kuroko.
-
Weźcie przestańcie, o naszych doświadczeniach łóżkowych możemy
pogadać później, chcę usłyszeć jakąś straszną historię!- powiedział z
ożywieniem Takao.- No, to kto zacznie? Znacie jakieś fajne?
-
Ja nie bardzo – mruknął Taiga, układając żelka-banana obok
dwóch żelków-pomarańczy. Kuroko zmarszczył lekko brwi i pokręcił głową.
-
Ja też nie znam – rzekł Aomine, a Kise pokręcił głową ze
smutnym uśmiechem.
-
Shin-cha...a nie, ty na pewno nie – westchnął Kazunari i
spojrzał z nadzieją na Kuroko.
-
Znam jedną – powiedział z powagą błękitnowłosy.
-
Czad!- wykrzyknął Takao, niemalże podskakując na tyłku.- No to
super! Teraz cisza, dajmy Kuroko opowiedzieć!
-
Potrzebujemy nastroju – mruknął Tetsuya jakby do siebie, po
czym wstał ze swojej poduszki i podszedł do biurka Kise, gdzie stały cztery
ozdobne świeczki w kształcie maneki-neko. Odnalazł tam również zapałki, zabrał
więc wszystko i, stawiając odpowiednio: dwie na środku ich kółeczka, jedną na
parapecie i jedną przy łóżku, zapalił je, po czym zgasił światło.
W pokoju zrobiło się o wiele
ciemniej. Kise zdążył już przysunąć się do Aomine, a Takao,
z radosnym uśmiechem, opatulił siebie i Midorimę ciepłym
kocem. Kagami zaś półleżał na podłodze, opierając się łokciem i gapił, jak
Tetsu poczyna przygotowania.
-
Jesteście gotowi?- zapytał Kuroko, siadając na swojej
poduszce.- Całkiem możliwe, że słyszeliście już tę opowieść... Znacie legendę o
Krwawej Murry?
-
Krwawa Murry?- Takao zmarszczył brwi.- Niee, nic mi to nie
mówi.
-
Doskonale.- Kuroko uśmiechnął się ledwie zauważalnie.-
Przygotujcie się więc, bo to naprawdę straszna opowieść. W dodatku, jest oparta
na faktach. Są świadkowie, którzy widzieli to na własne oczy i przestrzegają
innych od próbowania takich rzeczy.
-
Zaczynaj, zaczynaj!- ponaglał go Takao, zajadając się
chipsami.
-
Historia ta zdarzyła się dawno temu, bo jakieś osiemdziesiąt
lat wstecz – powiedział cicho Kuroko.- W pewnym małym miasteczku, którego nazwy
później już nie podawano, mieszkała sobie Krwawa Murry. Miała ona domek w
pobliżu lasu, z dala od sąsiadów, a nazywana była „krwawą”, ponieważ ludzie
często widywali ją z ustami umorusanymi czerwoną substancją, przypominającą
krew. Wszyscy omijali ją z daleka, prócz jednego, jedynego chłopca, który lubił
jej dokuczać. Murry nigdy nie zwracała na niego uwagi. Jednakże...- Kuroko
przyciszył głos i powiódł poważnie spojrzeniem po twarzach kolegów.- Pewnego
dnia chłopiec ten posunął się o krok za daleko. Ukradł bowiem Murry jej
ulubione słodycze. A Murry naprawdę je ubóstwiała. Kilka dni później z domów
wszystkich mieszkańców regularnie zaczęły znikać słodycze...Wszyscy ich
szukali, chodzili po domach, po mieście, po lesie...jednak słodyczy ni widu, ni
słychu... Po dwóch miesiącach, kiedy słodycze wciąż nie wracały do domu, a
kolejne nadal ginęły, ludzie zaczęli podejrzewać Murry. Nocą, dokładnie o 1:44,
wywlekli ją z jej domku i...Spalili.
-
Oh, rany – szepnął Takao, kręcąc głową i zapychając usta
popcornem.- Skandal.
-
To nie koniec historii – powiedział Kuroko.- Otóż, płonąc,
Krwawa Murry rzuciła na mieszkańców klątwę: ktokolwiek wypowie jej imię trzy
razy przed lustrem, przywoła ją, a ona przybędzie, zabierze jego słodyczne i
zabije go!
-
Eee...wiecie, muszę do ki...yy, znaczy nie, muszę...no,
tego...napić się czegoś zimnego!- Aomine uśmiechnął się nerwowo do przyjaciół,
po czym wyszedł prędko z pokoju.
-
To koniec?- mruknął Kagami.
-
Tak...- Kuroko spojrzał na niego uważnie.- Nie wystraszyłeś
się, Kagami-kun?
-
To było przerażające...- mruknął Kise, który teraz nie miał do
kogo się przytulić i wiercił się nerwowo na poduszce.
-
Cóż, mnie tam nie ruszają takie historie...- mruknął Kagami.
-
Rozumiem.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- W takim razie,
Kagami-kun, wyzywam cię, abyś wziął lusterko i trzy razy zawołał Krwawą Murry.
-
Eh? Cóż...- westchnął Taiga.- No dobra.
-
Eh?! Tak tutaj?!- Kise przełknął nerwowo ślinę, patrząc to na
Kuroko to na Kagamiego.
-
Tak – odparł spokojnie Tetsuya.
Kagamiemu nie trzeba było
powtarzać. Chwycił lusterko stojące na biurku Kise, usiadł na
swojej poduszce i wgapił się w swoje odbicie.
-
No dobra, jak to było?
-
Krwawa Murry – odparł Kuroko.
-
Krwawa Murry, Krwawa Murry, Krwawa Murry – powiedział ze
znudzeniem czerwonowłosy.
Wtem drzwi do pokoju Kise rozwarły
się szeroko, okno otwarło się nagle, a
spowodowany przeciągiem wiatr zdmuchnął płomienie świec. W
pokoju zapadła egipska ciemność, rozległy się głośne wrzaski, w tym jeden
dziki, nienawistny, mrożący krew w żyłach, groźny i pełen chęci mordu.
Coś rzuciło się na chłopców.
-
AAA!- wrzasnął głośno Kise.- Moja nogaaa!
-
Shin-chaaan! Uciekaj!
-
MÓJ PENIS!
-
Kto to krzyknął?!
-
Urwał mi go! AAAUUAA!
-
Ratunku!!!
-
Wiać przez okno! To Krwawa Murry!
-
ODDAJ MI GO!
-
Ale co?!
-
AUA! Moja ręka, ktoś mnie nadepnął!
-
TO YETI, A NIE KRWAWA MURRY!
-
Zdejmij gacie, szybko!
-
PO CO, NANODAYO?!
-
Aominecchi, kocham cięęę!!
-
PRZESTAŃCIE SIĘ DRZEĆ!!!- wrzasnął Aomine, zapalając światło.
Ciemnoskóry uniósł wysoko brwi,
zastając w pokoju obrazek dość nietypowy: Midorima
leżał na brzuchu przed oknem, jakby właśnie się do niego
czołgał, ze spodniami spuszczonymi do kolan, które trzymał Takao, leżący tuż za
nim. Kagami zwijał się przy łóżku, trzymając się za krocze, z kolei Kise leżał
blisko regału, a na jego ręce kucał Murasakibara Atsushi, zbierający z podłogi
słodycze. Kuroko zaś siedział spokojnie w kącie, przesunąwszy tam wcześniej
swoją poduszkę.
-
Mówiłem ci, żebyś poczekał, to pójdziemy do nich razem!-
powiedział Aomine, patrząc karcąco na fioletowowłosego.
-
No ale...- Atsushi spojrzał po wszystkich obrażonym wzrokiem.-
Jak mogliście mnie nie zaprosiiiić?!
-
Właśnie dlatego – westchnął Daiki, podchodząc do niego i
odbierając kilka batoników, które trzymał.- Wszystko byś nam zeżarł! A tak w
ogóle, to co wy wyprawiacie?!
-
Uh, co za ulga!- westchnął Takao, jego głowa opadła swobodnie
na pośladki Midorimy.- Już się bałem, że to Krwawa Murry!
-
Bakao.- Głos Midorimy był spokojny i stanowczy.- W tej chwili
ze mnie zejdź. Puść moje spodnie. I opuść ten dom w ciągu dziesięciu sekund.
-
Eh? Co jest, Shin...oh.- Takao podniósł głowę i zmarszczył
lekko brwi.- Więc jednak mi się udało.
Nim ktokolwiek zdążył
zaobserwować, co się dzieje, Midorima stał wyprostowany na
podłodze, z podciągniętymi spodniami, zaś Takao zniknął
tajemniczo, a okno, wcześniej otwarte, teraz było zamknięte.
-
Gdzie...Takao?- mruknął Aomine.
-
Wasza cholerna Krwawa Murry go zabrała – warknął Shintarou,
zabierając swoje rzeczy.- Idę się ubrać. Mam dość tej waszej „pidżama party”.
Nigdy więcej nie dam się namówić na coś takiego!
-
Do widzenia, Midorima-kun!- powiedział Kuroko, machając mu na
pożegnanie.
-
Dobra, weźmy się i zróbmy tu jakiś porządek. Kise, coś ty tak
wrzeszczał, do jasnej anielki?- westchnął Aomine, pomagając mu wstać.- Ja
ciebie też, ale nie musimy się tak z tym afiszować. A ty, Kagami? Co ci?
-
...powiedzmy, że....jajecznica...
-
Daj spokój, chyba nie jest tak źle.- Kuroko uśmiechnął się,
podchodząc do niego i klękając obok.- Chcesz, żebym je obejrzał?
-
Nie tutaj...- westchnął Kagami.- A tak w ogóle to...nienawidzę
cię, wiesz?
-
Ja ciebie też – powiedział z uśmiechem Kuroko.- Wracamy do
domu? Może dla odmiany opowiem ci...romantyczną opowieść?
-
Taa – mruknął Taiga.- Dam ci znać, kiedy będę w stanie się
ruszać. Zabiję Murasakibarę i możemy spadać.
Kuroko, zerkając na przyjaciół
zajętych ożywioną dyskusją i kłótniami, pochylił się
szybko i ucałował Taigę w policzek. Czerwonowłosy spojrzał
na niego z lekkim rumieńcem.
-
Wiem, że...”dasz radę”, ale...nie myśl, że ci pozwolę tylko
dlatego, że ja nie mogę...- mruknął.
Tetsuya uśmiechnął się łagodnie.
-
Potrafię też wiele innych rzeczy. Prawda?
Kagami przygryzł lekko wargę, by
się nie uśmiechnąć, a potem westchnął i skinął głową.
W takim wypadku nawet Krwawa
Murry mu nie straszna.
XD XDDDD " - MÓJ PENIS!
OdpowiedzUsuń- Kto to krzyknął?!
- Urwał mi go! AAAUUAA!
- Ratunku!!!
- Wiać przez okno! To Krwawa Murry!
- ODDAJ MI GO!
- Ale co?!
- AUA! Moja ręka, ktoś mnie nadepnął!
- TO YETI, A NIE KRWAWA MURRY!
- Zdejmij gacie, szybko!
- PO CO, NANODAYO?!
- Aominecchi, kocham cięęę!!" XD kocham ten fragmen a szczególnie MÓJ PENIS! XDDD ide czytać dalej . Superaśte opowiadanie! ~monte
Cudne xd
OdpowiedzUsuńHahaha, ale się uśmiałam. Ręce, aż mi się trzęsą XD. Ten fragment podany w pierwszym komentarzu też mnie rozbroił. Idę czytać dalej ;3.
OdpowiedzUsuńPozdro!
Przy wyrazie "Moj Penis" parsknelam takim smiechem, ze do pokoju zleciala sie polowa mojej rodziny, a potem dostalam ochrzan od matki za to, ze za glosno sie smieje, ale i tak bylo warto XD
OdpowiedzUsuńRozwalila mnie ta bajka XD
Lece czytac dalej kolejne XD
Twoja, jakze ochrzaniana, czytelniczka
Yue Hoshi-Negai
Boże zabiłaś mnie >.<
OdpowiedzUsuń,,- Hahaha! Aominecchi, spójrz tylko, jak się ubrudziłeś!
- Aomine-kun, jesteś niechlujny, jak zawsze.
- Zamknijcie się! Trzeba było mi powiedzieć, że mi leci z drugiej strony!
- Hahaha! Aż mi się przypomniało, jak szczęśliwym przedmiotem Shin-chana był właśnie hot dog! Cały dzień z nim chodził! Hahaha!
- Co ja tu robię, nanodayo?
- To samo pytanie zadaję sam sobie... Kuroko, podaj mi te czekoladowe ciastka.
- Kagami-kun, a co z magicznym słowem?
- ....Hokus pokus?''
Już na wstępie ryłam jak poryta.
,,Cała ich wesoła paczka – Kise, Kuroko, Aomine, Takao, Midorima i Kagami ''
Wybacz, ale to jest bardzo złe jeżeli chodzi o piżama party xD
,,Takie rzeczy ZAWSZE robi się na takich imprezach! Ewentualnie gra w „Słoneczko”, ale Shin-chan zmięknie, zanim dowie się, o co w tym w ogóle chodzi.
- ...A o co w tych chodzi, nanodayo?- Midorima poprawił swoje okulary na nosie, niezbyt zadowolony z faktu, że czegoś nie wie.''
WY DURNIE! CZEMU NIE ZAGRALIŚCIE W SŁONECZKO? JESZCZA TAM WTEDY DODAĆ MURACZINA I AKASZ BYOBY IDEALNIE. Btw. Biedny Shin-czan >.<
,,- A może pogadamy o czymś innym?- westchnął ciężko Aomine, drapiąc się po głowie.- Na przykład o...o zaliczaniu! Zaliczyliście coś ostatnio?
- Oczywiście, nanodayo – odparł z powagą Midorima.
- Shin-chan, nie chodzi o sprawdziany~
- A o co, nanodayo?
- Kto jest jeszcze prawiczkiem ręka w górę!- zawołał Aomine.
Midorima zburaczał na twarzy, a Takao uśmiechnął się promiennie. Nikt nie podniósł
ręki.
- Tetsu, nawet ty?- mruknął Aomine.
- Bardziej zaskakujące jest raczej to, że TY też – mruknął Kuroko.''
MIDORIMA TY MÓJ TSUNDERE LOFF *SERCA* *SERDUSZKA* *CYCKI* TAKI NIEŚWIADOMY ZALICZANIA! BOSZ! TO JUŻ WIE!
Kim jest ten chłopiec co jej dokuczał? *powtarza w myślach: Akashi, Akashi, Akashi* Pewnie dźgał ją nożyczkami z tekstem ,,Zostaw te słodycze i zajmij się mną ogierze'' A ta murry ,,Wybacz kotuś, ale wole słodycze.'' I Akasz wściekły ją zgwałcił i spalił *wyrzuca tekst z mieszkańcami* NO BA.
,,- AAA!- wrzasnął głośno Kise.- Moja nogaaa!
- Shin-chaaan! Uciekaj!
- MÓJ PENIS!
- Kto to krzyknął?!
- Urwał mi go! AAAUUAA!
- Ratunku!!!
- Wiać przez okno! To Krwawa Murry!
- ODDAJ MI GO!
- Ale co?!
- AUA! Moja ręka, ktoś mnie nadepnął!
- TO YETI, A NIE KRWAWA MURRY!
- Zdejmij gacie, szybko!
- PO CO, NANODAYO?!
- Aominecchi, kocham cięęę!!''
Zdecydowanie najlepszy moment w opowiadaniu xd Z tym penisem to mi się wydaje, że to Kagami, ale jestem ciekawa kto krzyknął ,,kto to krzyknął?!'' Obstawiam na Takao xd
Cała akcja z Murasakibarą i Takao i Midorimą była cudna, piękna, mam ochotę ją gwałcić. Zazdroszczę Takao!!! Argh ;-; A biedny Mura-czin nie zaproszony!
K-kocham to, nanodayo!
Hahaha to było Mega ! Od początku do końca miałam łzy w oczach z tego śmiechu ;) Niesamowite ;)
OdpowiedzUsuń