[Anarchia] Rozdział dwudziesty trzeci



    Woda w wannie była przyjemnie gorąca, podobnie jak przyjemny był zapach płynu do kąpieli, który Akashi zakupił tego dnia. Wlał go może odrobinę za dużo, ponieważ przez to na tafli unosiły się całe kłęby piany, ale mężczyzna nieszczególnie zwracał na to uwagę – ani na to, że odruchowo się tą pianą bawił, chwytając ją w dłonie i zrzucając ją na powrót na białą puchową warstwę.
    Spotkanie z Kuroko było takie... Nie potrafił znaleźć odpowiedniego określenia. Życzyłby sobie raczej, by w jednym słowie zawrzeć wszystkie swoje myśli, ale nie był w stanie – coś takiego po prostu nie istniało. Dawno już nie bawił się tak dobrze w towarzystwie innego mężczyzny, a nawet w jakimkolwiek towarzystwie.
    Uśmiechnął się do siebie, układając wygodniej w wannie. Miał wielką ochotę zadzwonić do Kuroko i porozmawiać z nim o... o... No właśnie. Niestety, nie miał do tego pretekstu. Poza tym było już stosunkowo późno, Tetsuya z pewnością odpoczywał, być może nawet już zasnął. To, że Akashi miał ochotę usłyszeć jego głos, wcale nie upoważniało go do tego, aby mu przeszkadzać.
    Czerwonowłosy westchnął lekko, tracąc nieco humor. Kiedy znów dane mu będzie spotkać się z Kuroko? Oboje mieli swoje obowiązki i swoje rodziny, Tetsuya z pewnością miał również przyjaciół, z którymi chciał się spotkać... Seijuurou zgadywał, iż ciężko będzie im dogadać się jakoś co do kolejnego spotkania.
    Pewnie zobaczę go dopiero przy kolejnej wizycie w salonie...- pomyślał z odrobiną żalu, podnosząc się i wychodząc z wanny. Długa kąpiel zapewniła należyty odpoczynek mięśniom oraz zszarganym nerwom.
    Wytarł dokładnie ciało puszystym ręcznikiem, po czym przebrał się w lekkie spodnie i T-shirt, w których spał. Zawsze pilnował, by temperatura w mieszkaniu nie była za wysoka, jednak teraz, choć utrzymywała się na należytym poziomie, z jakiegoś powodu było mu na tyle gorąco, iż postanowił zrezygnować z zakładania piżamy.
    Przeszedł do salonu, gdzie rozsiadł się wygodnie na eleganckim szezlongu. Sięgnął po pilota do telewizora i włączył go, choć właściwie nie miał przesadnie wielkiej ochoty na oglądanie czegokolwiek. Przełączył kilka programów, szukając czegoś ciekawego, ale, tak jak się spodziewał, niczego nie udało mu się znaleźć.
    Ułożył głowę na zagłówku, wzdychając ciężko i spoglądając na swoją komórkę, leżącą na małym stoliczku między szezlongiem a kanapą. Przygryzł wargę, chwytając telefon i sprawdzając, czy nie dostał przypadkiem wiadomości, bądź czy ktoś nie próbował się do niego dodzwonić.
    „Ktoś”, czyli w jego nadziei „Kuroko”.
    Poczuł jednak zawód, spostrzegłszy, że mężczyzna nie odezwał się do niego. Akashi postukał palcem w dotykowy ekran, teraz wygaszony, zastanawiając się, czy może jednak nie zadzwonić do Tetsuyi. Upewni się po prostu, czy dotarł on bezpiecznie do domu, jak się czuje, czy ma ochotę porozmawiać...
    Seijuurou zagryzł wargę, spoglądając w sufit. Czy to nie będzie przez niego... źle zrozumiane? Chociaż pytanie powinno raczej brzmieć, czy Akashi w ogóle chce być „źle” zrozumiany, bo przecież wyglądało na to, że w tym wypadku „źle” w gruncie rzeczy oznaczało „dobrze”. Ale czy Kuroko był nim zainteresowany? Czy może Seijuurou zachowywał się nieodpowiedzialnie, zbyt pochopnie? Powinien zastanowić się nad tym, co naprawdę myśli i czuje, ale...
    Ale co tu było do myślenia? Kuroko chyba po prostu... podobał mu się. Nie tylko z charakteru, ale i z wyglądu. Akashi nigdy wcześniej nie próbował związku z mężczyzną, nigdy nawet nie zastanawiał się nad czymś takim na dłuższą metę. Nie potrafił nawet w stanie stwierdzić, czy do tej pory tolerował związki homoseksualne, czy też nie. Jako dyrektor firmy ubezpieczeniowej miał po prostu zbyt wiele na głowie, by przejmować się rzeczami niedotyczącymi jego pracy.
    Teraz jednak, kiedy tak się nad tym zastanawiał, musiał stwierdzić, że nie widział w tym nic złego. Oczywiście, taki związek nie mógł zrodzić dzieci, ale przecież poza tym jednym faktem nic się nie zmieniało, prawda? Pożądanie było pożądaniem. Miłość była miłością.
    Miłość jest miłością.
    Akashi zadumał się. Dopiero teraz przyszła mu do głowy myśl, że być może zwyczajnie zakochał się w Kuroko? Parę razy w życiu już się zakochał – przynajmniej tak sądził. Między innymi w Nadii, czyż nie? Przecież była piękna i zabawna, poprawiała mu humor nie tylko swoim ciałem, ale także słowem. Była inteligentną i spostrzegawczą kobietą, prawdziwym ideałem. Kiedy rozpoczęli swój romans, Seijuurou często uśmiechał się do siebie, myśląc o niej, planując, co będą robić, kiedy jej mąż wyjedzie z miasta.
    Czyżby tamto było tylko... zauroczeniem? Ekscytacją spowodowaną kosztowaniem zakazanego owocu? Lubił czuć ten dreszcz adrenaliny, kiedy kochali się w jej domu, lubił myśl, że zdradza swojego męża dla niego – przy czym jednocześnie wcale nie pragnie związać się z nim na stałe i nie oczekuje, iż będzie sprawiał jej drogie prezenty.
    Ale właśnie... Jeżeli chodziło o Nadię, nie było mowy o stały związek. Sypiała z nim, sypiała z mężem – mogła sypiać z dziesiątkami innych mężczyzn, podobnie jak Akashi, choć ten akurat nie miał czasu na szukanie wrażeń u nowych kochanek.
    Od jak dawna ograniczył się do tej jednej? Czy to było zakochanie, czy zwykłe przyzwyczajenie?
    A jak to wyglądało teraz, kiedy myślał o Kuroko? Tamten mężczyzna, którego widział z nim w uliczce, był jego partnerem. Co prawda zerwali, ale to oznaczało, że Tetsuya był teraz singlem, prawda? Czy szuka sobie kogoś? Czy ma więcej przyjaciół-gejów, którzy poszliby z nim do łóżka, gdyby akurat odczuwał potrzebę bliskości?
    A może wolałby coś poważniejszego? Może już zaczął rozglądać się za nowym chłopakiem? W końcu on i ten... Kagami... ponoć ostatnimi czasy niezbyt się dogadywali i bardziej byli dla siebie przyjaciółmi. Jeżeli tak, nic nie stało Kuroko na przeszkodzie, by zakochać się na nowo.
    Gdyby zakochał się w Akashim...
    Seijuurou przetarł dłonią kark, wciąż wpatrując się w swoją komórkę. Wizja jego i Kuroko, będących razem, napawała go bardzo dziwnym uczuciem. Jakby to było pocałować jego wąskie usta, rozciągnięte w nieznacznym uśmiechu? Jakby to było patrzeć z miłością w jego błyszczące figlarnym błyskiem oczy?
    Jakby to było kochać go, trzymać go w ramionach, jakby to mieszkać z nim i witać go każdego dnia?
    Akashi zamknął oczy, z westchnieniem opuszczając dłoń i kładąc ją sobie na brzuchu. Wizja, która pojawiła się w jego umyśle była... kusząca. Zdobywanie kobiet zawsze kojarzyło się Seijuurou z czymś banalnie prostym, ale zdobycie mężczyzny? Kuroko nie wydawał się być ani łatwy, ani naiwny, poza tym prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z tego, jak niezręcznie czuje się Akashi w jego towarzystwie – nie przez sam fakt, że Tetsuya był gejem, ale przez fakt, że podobał się Akashiemu.
    Kuroko prawdopodobnie w duchu śmieje się z jego głupoty, prawdopodobnie bawią go ukradkowe spojrzenia Seijuurou i jego nieudolne próby zainicjowania czegoś... czegoś... wyjątkowego?
    I co najdziwniejsze, Akashiemu wcale to nie przeszkadzało. Sam miał ochotę zaśmiać się sobie w twarz – najlepiej w towarzystwie błękitnowłosego.
    Seijuurou westchnął ciężko, kręcąc z rozbawieniem głową. Uniósł komórkę, odblokował ją, po czym wybrał numer do Kuroko.
–    Idioci żyją raz – mruknął do siebie z lekkim uśmiechem.
    Nie musiał długo czekać za odpowiedzią.
–    Halo?
–    Cześć, Kuroko – rzucił, poprawiając się odruchowo na szezlongu.
–    Cześć, Akashi-kun – odparł Tetsuya. Z tonu jego głosu można było zgadywać, że się uśmiecha. Jednak to, co najbardziej cieszyło Akashiego, to że głos ten nie wydawał się być zaspany. Wyglądało więc na to, że Seijuurou nie obudził błękitnowłosego swoim niespodziewanym telefonem.
–    Przeszkadzam?- wolał się upewnić.
–    Skąd – odparł Tetsuya.- Nie robię nic zbyt pożytecznego. Siedzę przy stoliku i... oglądam telewizję.
–    Podobnie jak ja – stwierdził Akashi.- Dzwonię, żeby... cóż, prawdę mówiąc nawet nie wiem, po co dzwonię – westchnął, śmiejąc się sam z siebie.
    W słuchawce rozległ się cichy śmiech Kuroko. Seijuurou poczuł na skórze przyjemny dreszcz, gdy go usłyszał.
–    Wydawałoby się, że nasze spotkanie było zaskakująco krótkie, prawda?- zapytał.- Nawet jeśli trwało parę godzin.
–    Dokładnie – potwierdził Seijuurou.- Chyba po prostu... jak to się mówi? Nie nagadałem się z tobą.
–    To dosyć... ciekawe doświadczenie, słyszeć z twoich ust tak pospolite zdanie – zaśmiał się Kuroko.
–    Co masz na myśli?
–    Zwykle mówisz w bardziej elegancki sposób. Oczywiście, nie twierdzę, że to źle, bardzo podoba mi się twój język.
–    Potrafię biegle posługiwać się ojczystym, koreańskim i angielskim językiem, dobrze mi idzie również z chińskim, choć co do Chińczyków nie mam się co porównywać. Pospolity język Japończyków nie jest dla mnie wyzwaniem. Mogo i po elegoncku godoć i gworom, jak mi się fce!
    W słuchawce znów rozległ się śmiech, tym razem nieco głośniejszy, pełen rozbawienia.
–    Nie spodziewałem się, że tak też potrafisz, Akashi-kun!
–    Mógłbym cię jeszcze nie z jedną rzeczą zaskoczyć – stwierdził Seijuurou, uśmiechając się z zadowoleniem.- Choć przyznam, że wolę ten bardziej „elegancki” styl mówienia. Nasz język jest piękny, szkoda go nie wykorzystywać w ten sposób.
–    Masz rację – stwierdził Kuroko.- Poza tym, moim zdaniem idealnie do ciebie pasuje, dopełnia cię. Lubię też po prostu słuchać twojego głosu.
    Akashi rozchylił lekko usta, przygotowując odpowiedź, jednak umilkł. Poczuł niezwykłe ciepło, ogarniające całe jego ciało. Wiedział, że powinien się teraz odezwać, nie chciał bowiem, by Tetsuya pożałował swoich słów – zwłaszcza, że przecież nie powiedział nic, co brzmiałoby dwuznacznie, czy źle.
    Ale Seijuurou miał teraz tak wielki mętlik w głowie...
–    Jesteś tam jeszcze?- zapytał Tetsuya.
–    Tak – odparł machinalnie, wstydząc się za siebie. Nie powinien był tak milczeć! Co, jeśli wprawił błękitnowłosego w zakłopotanie? To nie było jego zamiarem, chciał po prostu wykorzystać okazję i powiedzieć coś błyskotliwego, co nakierowałoby ich rozmowę na bardziej... sam nie wiedział o co mu chodziło. To było dla niego tak frustrujące!
    Akashi westchnął ciężko, przecierając dłonią czoło.
–    Przepraszam...- wymamrotał.
–    To ja przepraszam – odparł spokojnie Kuroko.- Nie chciałem wprawić cię w zakłopotanie.
–    Nie, nie, to było... to było bardzo miłe z twojej strony. Po prostu... mam ostatnio straszny zamęt w głowie.
–    Chcesz o tym porozmawiać?
–    Nie wiem, czy powinienem...- sapnął cicho Seijuurou.- Może wypadałoby udać się z tym do specjalisty.
–    Ja nie potrzebowałem specjalisty.
    Akashi uśmiechnął się i już chciał odpowiedzieć, kiedy zdał sobie sprawę, co tak naprawdę powiedział Kuroko. Przyznał, że wie, co „doskwiera” Akashiemu. Najwyraźniej wyczuwał, co jest na rzeczy.
    Być może rozmowa z nim była odpowiednim wyjściem. Temat dotyczył przecież w głównej mierze właśnie jego.
–    Od czego powinienem zacząć?- westchnął ciężko Seijuurou, przeczesując palcami włosy.- Chyba... nie do końca radzę sobie z naszą znajomością.
–    Masz dosyć?
–    Wiesz, że nie.- Akashi pokręcił głową.- Jest wręcz... odwrotnie.
    Kuroko milczał przez chwilę, najwyraźniej potrzebował odrobiny czasu do namysłu, kiedy zapytał ostrożnie:
–    Czy... łączyły cię kiedyś bliższe relacje z mężczyzną?
–    Nie – odparł szczerze, czując wzrastające napięcie. „Myśl, głupcze, myśl!”, karcił się w myślach, ,,Przecież nie chcesz go urazić, nie chcesz go zniechęcić!”
–    A... jak byś zdefiniował to, co czujesz, kiedy myślisz o mnie, albo kiedy mnie widzisz?
–    Ja... sam nie wiem – przyznał Akashi.- Kiedy o tobie myślę, to zwykle mam ochotę cię zobaczyć, porozmawiać z tobą. Kiedy cię widzę, mam ochotę... nie wiem na co – skłamał, spuszczając z zawstydzeniem wzrok na podłogę, zupełnie jakby Kuroko mógł zobaczyć go takim.- Nigdy nawet nie myślałem o tym, by czegoś spróbować z mężczyzną – dodał na wszelki wypadek.- I, szczerze mówiąc, nadal nie czuję, jakbym był ciekaw tylko i wyłącznie tego, czy to po prostu przyniosłoby mi jakieś większe, lepsze doznania. Nie chciałbym, żebyś mnie źle zrozumiał...
–    Wiem, że mówisz szczerze – powiedział Kuroko łagodnym tonem.- W ciągu wielu lat miałem okazję obserwować ludzi i potrafię wyczuć, kiedy ich intencje są fałszywe. Wydaje mi się, że jesteś... trochę zagubiony, Akashi-kun. Cóż, to pewnie dla ciebie żadne odkrycie. Nie chciałbym egoistycznie i jednoznacznie stwierdzać, że najwyraźniej ci się podobam, ale to wydaje mi się jedyną opcją. Gdybyś interesował się mną tylko dla czystej przyjaźni, bo lubisz ze mną rozmawiać, nie miałbyś żadnego problemu z naszą znajomością. No, chyba że przeszkadzałby ci fakt, że jestem gejem.
–    Nie przeszkadza mi ani trochę – zapewnił Akashi.- Od samego początku, gdy tylko się dowiedziałem, uważałem, że to...
–    Podobasz mi się, Akashi-kun.
    Seijuurou zamilkł raptownie. Stwierdzić, że jego usta rozchyliły się w zdumieniu, byłoby za mało – jemu niemal dosłownie opadła szczęka.
    A teraz niby co miał odpowiedzieć?!
–    Pewnie cię to dziwi, choć gdybyś był na moim miejscu rozumiałbyś, że nie ma w tym nic zaskakującego. Jesteś przystojny, elegancki, pociągający... Trudno jest nie obejrzeć się za tobą na ulicy, co zresztą zdarzyło mi się zrobić parę razy... jeszcze zanim odwiedziłeś salon, w którym pracuję.
–    Naprawdę?- Akashi skarcił się w myślach za piskliwy ton swojego głosu. Był jednak tak zaskoczony! Podobał się Kuroko?! W dodatku... w dodatku widział go już wcześniej?!
–    Naprawdę – odparł Tetsuya z odrobiną rozbawienia.- Widywałem cię czasem przez okno, kiedy szedłeś na lunch do restauracji. Szczerze mówiąc, nie myślałem wtedy, że chciałbym cię bliżej poznać. Po prostu przez myśl przechodziło mi „to ten przystojny”. Myśl pojawiała się i znikała równie szybko, bo wtedy jeszcze miałem chłopaka... Ale kiedy zacząłeś przychodzić do naszego salonu i... zauważyłem, że patrzysz na mnie... jakby to powiedzieć? Trochę nie tak, jak zwykły klient na fryzjera?
    Akashi zaśmiał się cicho, kręcąc głową i litując się nad samym sobą. Oczywiście, że Kuroko to zauważył. Przecież Seijuurou nigdy nie doświadczył czegoś takiego, nie miał pojęcia, jak odpowiednio kryć swoje intencje!
–    Wtedy zacząłem myśleć o tobie trochę więcej – przyznał Tetsuya.- Zastanawiałem się, czy na pewno dobrze rozumiem twoje zainteresowanie moją osobą. Nie wiedziałeś wówczas, że wolę mężczyzn i wydawało mi się, że sam jesteś gejem. Potem zrozumiałem, że nie i właściwie... właściwie to porzuciłem nadzieję na cokolwiek. Ale teraz...
    Seijuurou przełknął ciężko ślinę. Czy powinien się odezwać? Czy cisza, która zapadła, miała być dla niego znakiem od Tetsuyi, by dokonał decyzji? By coś zaproponował?
–    Masz ochotę do mnie wpaść?- pytanie padło ze strony Kuroko.
–    Tak...- odparł Akashi po bardzo krótkiej chwili milczenia.
–    Lepiej wyjaśnić to sobie w cztery oczy – stwierdził Tetsuya z westchnieniem.- Chyba oboje mamy z tym lekki problem, więc wykorzystajmy okazję. Masz pod ręką coś do pisania? Podam ci adres.
    Akashi skinął głową, choć Kuroko nie mógł tego dostrzec. Wstał pospiesznie i udał się do holu, gdzie obok telefonu stacjonarnego jak zawsze leżał notatnik oraz długopis. Zapisał podyktowany adres, po czym pożegnał się z Tetsuyą i przerwał połączenie.
    Wiedział, że to nie ma sensu. Nie było sensu jechać do Kuroko i poważnie rozmawiać z nim na temat swoich myśli, swoich rozważań i swoich uczuć.
    Już teraz był ich pewien.


    Akashi wycelował strzelbę w ostatniego, zakradającego się żołnierza, po czym pociągnął za spust i patrzył z lubością, jak kula błyskawicznie dziurawi jego głowę, pozostawiając w niej solidną dziurę prawie na środku czoła. Mężczyzna nie wydał z siebie żadnego odgłosu, jedynie jego ciało wywołało głośny brzdęk, kiedy upadło na rozbite szkło.
    Seijuurou uśmiechnął się z zadowoleniem. Teraz, kiedy pozbył się ciążącej mu na ogonie jednostki wojskowej i przy okazji nieźle wyżył na nich swą frustrację, było mu o niebo lepiej. Wszystko przez to, że nie tak dawno podczas rozmowy z Tetsuyą usłyszał czyiś kobiecy głos. Nie podobało mu się, że jego chłopak zabawia się z kobietami podczas wolnego, ale skoro już dał mu te dwa dni wolnego, Akashi musiał to przecierpieć.
    Kiedy go odnajdzie, zgotuje mu prawdziwe piekło za to, że spotykał się z kimkolwiek, kto nie był Akashim.
    Pogwizdując, Seijuurou obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia ze zniszczonej fabryki. Oparł strzelbę o lewe ramię, prawą dłonią sięgnął zaś do kieszeni komórki i wybrał numer do Kuroko. Teraz, kiedy miał dobry humor, czuł się na siłach, by z nim porozmawiać.
–    Jestem – usłyszał nieco zmęczony ton głosu ukochanego.
–    I jak minął ci pierwszy dzień wolności?- zagadnął Akashi wesołym tonem.- Zrozumiałeś już, że uwielbiasz ten dreszcz adrenaliny, kiedy jestem tuż-tuż i mierzę do ciebie lufą mojej broni?
–    Raczej utwierdziłem się w przekonaniu, że cholernie chcę to skończyć – westchnął z irytacją Tetsuya.
–    Następnym razem będzie jeszcze przyjemniej – zapewnił Akashi.- Złapię cię, ale dam ci szansę na ucieczkę. Och, już widzę cię, rannego i pełznącego po ziemi, zostawiającego za sobą krwawy ślad, by na koniec pozwolić mi się złapać... Spojrzysz na mnie ze łzami w oczach i zaczniesz błagać bym cię zabił! Ach, chyba mi stanął...- westchnął, spoglądając w dół na swoje krocze.
–    Najpierw chyba powinieneś zająć się tą jednostką, która depcze ci po ogonie, prawda?- mruknął Kuroko.
–    Och, ci?- mruknął beznamiętnie Akashi, kopiąc leżącego na schodach trupa i wspominając, jak wycinał na jego brzuchu grę „kółko i krzyżyk”.- Zjawili się dziś w odpowiedniej chwili, wyładowałem na nich frustrację. Zaraz, o co to chodziło...?- Akashi wyrzucił z głowy myśl o tym, które w końcu wygrały – kółka, czy krzyżyki.- Ach, no tak! O twojego tajemniczego gościa. Kim była ta kobieta?
–    Jaka kobieta?
–    Tetsuya – mruknął ostrzegawczym tonem Akashi.- Nie próbuj ze mną pogrywać.
–    Nie znam jej – westchnął Kuroko.- Zaczepiła mnie w parku i zapytała, czy widziałem jej dziewczynę. Poprosiła, żebym pomógł jej szukać.
–    W zamian za?- Akashi wyszedł na zewnątrz i ruszył ścieżką wiodącą przez obumarłe pole zboża w kierunku miasta.
–    Za...- Tetsuya umilkł na moment.- W zamian za zabicie ciebie.
    Akashi aż zatrzymał się, marszcząc lekko brwi i zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze usłyszał. Po chwili parsknął śmiechem, szczerze rozbawiony.
–    Więc chcesz powiedzieć...- wysapał, kiedy w końcu zaczęło  mu przechodzić.- Że ta kobieta... chce mnie zabić, żebyś ty mógł jej pomóc?
–    Tak – westchnął Kuroko.
–    A niech mnie, w życiu się tak nie ubawiłem!- parsknął Akashi.- Czy to jakaś twoja znajoma? Bo mam nadzieję, że nie kochanka...
–    Mówiłem, że jej nie znam.
–    Więc dlaczego chce ci pomóc?- nie rozumiał Seijuurou.
–    Nie wiem, może zrobiło jej się mnie żal?- zasugerował Kuroko.
–    Hmm.- Akashi westchnął lekko, z zadowoleniem, znów ruszając ścieżką.- Dlatego właśnie gardzę kobietami. Nie jestem w stanie ich zrozumieć, wszystkie są takie pokręcone. Ale twoją wybawczynię z chęcią bym poznał, zwłaszcza od środka. Obdarłbym ją ze skóry i przekroił czaszkę, żeby zobaczyć co się kryje w jej głowie. Tak jak w tym filmie, pamiętasz? Oglądaliśmy go w Halloween w zeszłym roku.
–    Pamiętam, ale jeśli masz zamiar mi o tym opowiadać, to się rozłączę.
–    Co to za szum?- Akashi posłusznie zmienił temat. Był w zbyt dobrym humorze, choć właściwie miał ochotę podroczyć się z ukochanym.- Jesteś na zewnątrz?
–    Owszem.
–    O tej porze?- zdziwił się Akashi.- Dlaczego nie leżysz w ciepłym łóżku w apartamencie, który dla ciebie zwolniłem? Miałem nadzieję, że okażesz mi trochę wdzięczności i tam na mnie zaczekasz.
–    I pozwolę się zabić?
–    Najpierw moglibyśmy zrobić kilka innych rzeczy. Nie tęsknisz za tym?
–    … Nieszczególnie.
    Akashi uśmiechnął się lekko.
–    Za długa przerwa – stwierdził.- Ja czasami tęsknię. Zdarzają mi się nawet chwile słabości, kiedy mam ochotę złapać cię, kochać się z tobą, a potem pozwolić uciec i znów za tobą ruszyć. Pamiętasz tamtą noc, kiedy pozwoliliśmy sobie na odrobinę pikanterii w łóżku? Przywiązałem ci ręce do prętów, związałem oczy i wcisnąłem knebel do ust. Byłeś taki bezbronny, mogłem robić z tobą co tylko chciałem... Z chęcią zrobiłbym to wszystko jeszcze raz, wiesz? No, może z dodatkiem paru ciekawych zabawek.
–    Nie wiem, czy chcę teraz o tym słuchać – westchnął ciężko Kuroko.- Zastanów się, czy chcesz uprawiać ze mną seks, czy mnie zabić.
–    I to, i to – odparł swobodnym tonem.- A co? Pozwolisz mi na to pierwsze?
–    Nie. Tamte czasy minęły, Akashi-kun. I już nie wrócą.
–    Dlatego pozostaje mi ciebie zabić.
–    A potem?
–    Co „potem”?
–    Co zrobisz po tym, jak mnie zabijesz?
    Akashi umilkł na długą chwilę, jego humor nieco się pogorszył. Prawdę mówiąc, nie lubił o tym myśleć. Oczywiście, znalazł już rozwiązanie, ale to nie było ważne. Ponieważ zdecydował się zabić Kuroko, kiedy w końcu do tego dojdzie, nigdy już go nie dotknie. Nigdy go nie pocałuje, nigdy nie usłyszy jego głosu.
    Śmierć ich obu niczego nie zmieni. Po prostu umrą. I nadal nie będą razem.
    Mogła to zmienić tylko decyzja Kuroko.
–    Nie zastanawiałeś się nad tym?- zapytał cicho Tetsuya.
–    Zastanawiałem – odparł Akashi, przełykając ciężko ślinę.- Kiedy cię zabiję... zrobię dla ciebie trumnę. Własnoręcznie. Mam już w głowie nawet zaczątki projektu. Będzie skromna, ale jednocześnie piękna. W środku wyłożę ją jasnym obiciem, najlepiej beżowym, albo kremowym. Ubiorę cię w twoje ulubione spodnie i sweter, który kupiłem ci na gwiazdkę. Poczochram ci włosy, żeby były takie, jakie zawsze masz o poranku. Kiedy spotkamy się w Piekle, właśnie takiego chcę cię zobaczyć. Będziesz najpiękniejszym trupem na ziemi!
–    Będziesz trzymał mnie w mieszkaniu, jak ozdobę?- mruknął Kuroko.
–    Nie – odpowiedział spokojnie Akashi.- Pochowam cię. Gdzieś daleko, jak najdalej od ludzi. Tylko jedna osoba będzie wiedzieć gdzie.
–    Jaka osoba?
–    Ta, która nas zakopie.
–    Nas? Chcesz się potem zabić?
–    A ciało moje spocznie obok twego – dokończył Akashi, uśmiechając się pod nosem.- Czyż to nie jest romantyczne? Już nie mogę się doczekać!
–    W twojej głowie istnieje tylko wizja nas martwych?
–    Żywi my już dawno odeszli – mruknął Seijuurou.- Sam ich zabiłeś, tamtego dnia. Nigdy ci tego nie zapomnę, Tetsuya. Jedynym wyjściem dla nas, by być razem, jest śmierć. Kiedy już cię zabiję, nic nas nie rozłączy.- Oczywiście, nie wierzył w to. Na chwilę obecną był przekonany, że nawet w Piekle Tetsuya będzie przed nim uciekał.
–    Akashi-kun...
–    Na dzisiaj koniec rozmowy – westchnął ciężko.- Zaczynam popadać w jakiś emo-nastrój, a nie chciałbym spędzić tej nocy samotnie z butelką wina. Gdybyś był obok mnie, to może jeszcze dałbym radę, ponarzekałbym ci na moją egzystencję, ale... cóż, wyrok już zapadł. Zostało ci ostatnich trzydzieści jeden godzin wolności, zanim wyruszę na łowy. Przygotuj się, bo tym razem nie powstrzymam się przed niczym. Za bardzo nakręciłem się wizją ciebie w tej trumnie. Dobranoc, Tetsuya. Jak zawsze, śnij o mnie.
    Akashi przerwał połączenie i schował komórkę do kieszeni. Tak, jak się tego obawiał, humor mu się pogorszył. To nie do końca była wina Kuroko, ale po części owszem, jego.
    A najgorsze w tym wszystkim było to, że mimo tego ciągłego uciekania, mimo nienawiści, jaką Tetsuya prawdopodobnie do niego czuł, zdawało mu się, że Kuroko nigdy, nawet na krótki moment nie przestał go kochać. Być może tłumił to uczucie, być może skrywał je gdzieś głęboko w sobie.
    Ale ono było w nim – wciąż żywe i wciąż prawdziwe.
    I właśnie to dawało Akashiemu siłę, by wciąż o nich walczyć.

11 komentarzy:

  1. Specyficzne ma te metody walki.
    Osobiście wolałabym wiedzieć ukochaną osobę (a kilkoma stalking byłoby moim poradnikiem).
    But why not. Tez jakiś sposób

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *więzić
      *killing stalking
      Autokorekto.

      Usuń
    2. Eee tam, więzienie ukochanego jest już przereklamowane xD Akashi to nie jakiś tam pierwszy lepszy Sangwoo, on nie idzie za stereotypami xD

      Usuń
  2. Siłą rzeczy, uważam, że to, co robi Akashi jest słodkie. Nie oceniajcie, wiem, że jestem dziwna xD ale kto w tym świecie nie jest, prawda? Mam nadzieję, że do Kuroko dojdzie, że tak naprawdę kocha Akashiego i jest w stanie zrobić dla niego wszystko, musi tylko odrobinę się postarać i skupić się na Akashim, zapominając o wszystkim innym.
    Mam nadzieję, że to czytasz, Akashi. Dziękuję za wspaniały rozdział, Yuuki-senpai.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Wcale nie jesteś dziwna, kochana, ja to piszę, żeby przelać moje słodziutkie wizje na kompa ;_; Przecież psychopaci są przesłodcy, zwłaszcza takie kochane przystojniaki, co zrobią dla Ciebie wszystko ;_; Sama bym takiego chciała xD)
      Cieszę się, że rozdzialik się podobał! A Akashi przeczytał Twój komentarz, owszem, i jakoś tak podejrzanie dziwnie się uśmiechnął... D: Nie wiem, o co chodzi D:

      Usuń
    2. A kto by nie chciał takiego przystojniaka?

      Usuń
  3. O taaak działania Akashiego w jakiś taki pokręcony sposób są mega słodkie ^^, a ich rozmowy przez telefon to już w ogóle.
    Liczę na ciebie Yuuki-san i wierzę, że doczekam się zupełnie innego zakończenia niż w "Cierniach"... ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że rozmowy wychodzą mi najlepiej xDDD Ale, kurka wodna, zapisałam sobie w notatniczku pomysły na te rozmowy i obawiam się, że wszystkich nie zmieszczę do końca opka ;_; Może zrobię jakiś dodatek, w którym napiszę je wszystkie... xD

      Usuń
  4. Dlaczego wydaje mi się że ta wizja Akashiego juz się gdzieś pojawiła? Chyba mój mózg wyprzedza fakty w Anarchii :" ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, nie przypominam sobie, żeby już się pojawiła xDDD
      Może kojarzysz jakąś podobną scenę w "Cierniach", tam Akashi też rozmyślał tak ładnie o Kurokosiu ☺ xD

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń