[Anarchia] Rozdział trzeci


    „Miejscówka” Kise była w rzeczywistości kolejnym opuszczonym sklepem. Był to stary butik znajdujący się w połowie pod ziemią, do którego prowadziły wąskie, zrujnowane schodki. Umiejscowiony w głębi dzielnicy, z dala od głównej szosy, zdawał się stanowić odpowiednie schronienie.
–    Większość bezdomnych próbuje zadomowić się w blokach mieszkalnych, ale przecież to oczywiste, że wszyscy teraz na nie polują – powiedział Kise, kiedy tylko weszli do środka.- Nie można trzymać w nich nic cennego. Ja wpadłem na pomysł, żeby zabrać z pobliskich mieszkań parę rzeczy i zrobić sobie gniazdko właśnie tutaj. Głównie dlatego, że znalazłem klucze – dodał z uśmiechem, unosząc klucz, którym niedawno otworzył drzwi.
–    Całkiem przytulnie się urządziłeś – przyznał Tetsuya, przesuwając spojrzeniem po pomieszczeniu.
    Rzeczywiście, trzeba było przyznać, że jak na taki stary, dość ciasny butik, całość prezentowała się zachęcająco. Lada, służąca najwyraźniej za stół, nakryta była ładnym, zielonobiałym obrusem, na którym stał niewielki wazonik. Tuż obok stały dwa barowe krzesła obite szarą skórą. Po lewej stronie od wejścia, na większej przestrzeni, tuż pod ścianą stał telewizor oraz kanapa. Poza tym znajdowały się tu również regały, na których zamiast butów zostały poukładane nieliczne książki, magazyny i płyty z filmami.
–    Zakrywasz okna?- zapytał Kuroko, unosząc głowę i spoglądając na grube czarne worki przymocowane do ram.
–    To tak na wszelki wypadek, gdyby kręcili się jacyś ciekawscy – wyjaśnił Kise.- Nie mogę mieć gwarancji, że nie będą próbować się tu dostać. Jakby co, za tymi drzwiami jest zaplecze – dodał, wskazując kciukiem drzwi na wprost tych wejściowych.- Jest tam tylko sedes i umywalka, no i nie ma ciepłej wody, ale mam za to czajnik elektryczny, więc jeśli chcesz się... no, opłukać, to nie ma sprawy.
–    Dzięki – mruknął Tetsuya, obserwując go uważnie. Wciąż stał przy drzwiach, gotów błyskawicznie sięgnąć za pas po swojego  WANADa P-83.
–    Głodny?- Ryouta nic nie robił sobie z wyraźnej podejrzliwości swojego gościa. Sięgnął do szafki wypełnionej puszkami i paczkami, wyciągając z niej dwie chińskie zupki.- Wiesz, że takie zupki wynaleziono właśnie w czasach wojny? Miały zapewnić łatwe i szybkie przygotowanie gorącego pożywienia. Czasem mi się wydaje, że póki one istnieją, wojny zawsze będą trwać.
–    To dość smutne.- Kuroko zmarszczył lekko brwi, odkładając swoją torbę pod ścianą i kucając, by wygrzebać z jej dna ładowarkę do telefonu.- Masz gdzieś wolne gniazdko? Muszę podładować komórkę.
–    No jasne, jest obok telewizora – rzucił Kise, przechodząc na zaplecze z elektrycznym czajnikiem w dłoni. Rozległ się odgłos szumiącej wody, napełniającej naczynie, a potem cichy stukot. Ryouta wrócił do głównego pomieszczenia, odkładając czajnik na podstawkę i włączając go.
    Kuroko tymczasem podłączył komórkę do ładowarki i poczekał chwilę, aż bateria pozwoli mu chociaż ją włączyć. Ekran rozbłysł po dwóch czy trzech minutach, ukazując firmowe logo, a po kolejnej dłuższej chwili wyświetlił informację o siedmiu nieodebranych połączeniach.
    Akashi z pewnością dostanie powiadomienie o tym, że telefon Kuroko znów działa i można się z nim połączyć.
–    Kontaktujesz się z rodziną?- zagadnął Kise, wrzucając do porcelanowych misek okrągłe kostki makaronu i przysypując je proszkiem.
–    Nie, tylko z nim – mruknął w zamyśleniu Tetsuya, przygryzając paznokieć kciuka i wpatrując się w ekranik.
–    Z nim?- Ryouta spojrzał na niego pytająco. Kuroko wskazał kciukiem ścianę po lewej, na co blondyn rozchylił w zdziwieniu usta.- Z nim-nim?! Masz na myśli tego, co chce cię zabić? Jeśli odbierzesz, to pewnie cię namierzy, no nie?!
–    Myślę, że tego nie zrobi – powiedział spokojnie Tetsuya.- Nie lubi ułatwiać sobie zadania, a ponieważ to jest jego ulubiona gra, bawi się ze mną w najlepsze. Przedłuża to i ciągnie w nieskończoność...
–    Uach, nigdy nie lubiłem psycholi...- Kise skrzywił się nieznacznie, zalewając zupki wrzątkiem i przykrywając je talerzykami.- Dlaczego chce cię zabić? Zrobiłeś mu coś złego?
–    Można tak powiedzieć – mruknął Kuroko, siadając pod ścianą i wzdychając ciężko.- To dość skomplikowana sytuacja.
–    No ale skoro on na ciebie poluje, to dlaczego sam nie postarasz się sprzątnąć go jako pierwszy?- zdziwił się Ryouta, opierając ramiona o ladę i przyglądając się Kuroko.- Nikt cię za to nie zamknie w więzieniu. Nie tylko dlatego, że nie ma KTO cię zamknąć, ale nie ma i GDZIE cię zamknąć, bo więzienia już nie funkcjonują.
–    To nie jest takie proste – odparł Tetsuya.- Gdybym miał odwagę go zabić, pewnie bym to zrobił. Ale ja nie jestem taki jak on.
–    Więc wolisz zginąć?- mruknął Kise.- Przecież to on jest tutaj tym złym, prawda?
–    Nie byłbym tego taki pewien – westchnął Kuroko. Ryouta spojrzał na niego niepewnie, chcąc już zadać kolejne pytanie, jednak w pomieszczeniu rozległa się wesoła melodyjka. Tetsuya przeczesał dłonią włosy, przysuwając komórkę do ucha.- Jestem.
    W słuchawce rozległ się hałaśliwy metaliczny zgrzyt, po którym nastąpiło głośne uderzanie o różnych tonacjach, któremu towarzyszyły skrzypienie i trzaski. Dopiero kiedy ustało, znów przysunął urządzenie do ucha, przymykając nieco oczy.
–    Co robisz?- zapytał cicho.
–    Wyżywam się trochę – odparł Akashi, wzdychając z zadowoleniem.- Pierwszy raz w życiu prowadziłem autobus, to było całkiem zabawne.
–    Dlaczego odjechałeś? Przecież mnie widziałeś...- Tetsuya objął ramionami kolana, zagryzając wargę.
–    Myślałem, że właśnie tego chcesz – odparł Seijuurou.- Dałem ci czas, żebyś się schował, to cię powinno cieszyć.
–    Oczywiście, że mnie cieszy, ale moja radość nie będzie trwała długo.
–    Cóż...- Błękitnowłosy wyczuł, że jego Łowca się uśmiechnął.- O to właśnie chodzi, czyż nie?- Ponieważ Kuroko nic na to nie odpowiadał, po chwili Akashi ciągnął dalej:- Cieszę się, że znalazłeś dostęp do prądu. Zakładam, że jesteś gdzieś w głębi miasta, mniej więcej w okolicy tamtego przystanka?
–    Może – mruknął.- Co z tym facetem? To za nim pojechałeś, prawda?
–    Nic innego nie miałem do roboty. Znalazłem jego auto, ale jego samego już nie było. Strasznie hałasował podczas uciekania, chyba wpadł na jakieś kosze, czy coś, ale nie miałem ochoty za nim biec. Jestem trochę zmęczony.
–    Ja też jestem zmęczony – westchnął błękitnowłosy, przecierając dłonią twarz.
–    Chcesz odpocząć, Tetsuya?
–    A pozwolisz mi na to?
–    Oczywiście. Nie chciałbym, żebyś padł gdzieś z głodu i wycieńczenia. Co ty na to, żebyśmy spotkali się na tamtym przystanku? Możesz odpocząć w moim autobusie, mam w nim dużo miejsca.
–    Masz w nim trupy...
–    Czyli pasujesz idealnie.
–    Daj mi kilka godzin – jęknął cicho Kuroko.- Rano wznowimy grę.
–    Powiedz, że mnie kochasz, to się nad tym zastanowię.
    Tetsuya otworzył już usta, gotów odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Zagryzł lekko wargę, marszcząc w skupieniu brwi, a potem zacisnął usta w cienką linię.
–    To twoje milczenie strasznie mnie podnieca – mruknął ze śmiechem Seijuurou.- Umówmy się, Tetsuya. Dam ci nawet dwanaście godzin na odpoczynek, będziesz mógł wyspać się jak nigdy dotąd, a nawet ugotować sobie jakieś pyszne śniadanie, jeśli masz gdzie.
–    Ale?
–    Ale ja nie przestanę cię szukać. Przypuszczam, że znajdę cię w ciągu najbliższych trzech godzin, ale możesz spać spokojnie, nie zrobić ci krzywdy. Po prostu zmniejszę twoje szanse na ucieczkę o co najmniej osiemdziesiąt procent. Będę cię obserwował z pewnej odległości, a kiedy opuścisz swoją kryjówkę, dam ci pół minuty, zanim ruszę za tobą.
–    Czyli w zamian za dwanaście godzin spokoju płacę życiem?- zapytał Kuroko, uśmiechając się słabo.
–    Nie do końca. Możesz liczyć na to, że przysnę podczas obserwowania twojej kryjówki, w końcu sam jestem trochę zmęczony. Albo że w ogóle cię nie znajdę. No i zawsze będziesz miał pół minuty przewagi.
–    Pół minuty mnie nie urządza, biegasz szybciej ode mnie.
–    Na to już nic nie poradzę – zaśmiał się Akashi.- To jak? Przystajesz na moją propozycję?
–    Jeśli powiem, że cię kocham, dostanę w bonusie jakąś zapasową szansę?
–    Za późno – prychnął Seijuurou.- Trzeba było zrobić to wcześniej, dałbym ci dziesięć minut.
–    Zgadzam się – mruknął Kuroko.- Lepsze to niż te krótkie drzemki, które bardziej mnie wykańczały niż wzmacniały.
–    W takim razie do zobaczenia rano, Tetsuya. Śnij o mnie.
    Kuroko nie zdążył rzucić czegoś kąśliwego, ponieważ Akashi już się rozłączył. Błękitnowłosy westchnął ciężko, odkładając komórkę na podłogę i opierając się ciężko plecami o ścianę, pod którą siedział.
–    Too... była dość dziwna rozmowa – bąknął Kise, wsuwając do misek po jednej parze drewnianych pałeczek.- Chodź jeść, Kuroko-kun. To tylko miso z paczki, ale zawsze lepsze niż zimne posiłki.
–    Dzięki – powiedział Tetsuya, wstając ochoczo i zasiadając na krześle barowym przy ladzie. Przysunął do siebie miskę, przełykając napływającą do ust ślinę.- Smacznego.
–    Smacznego.- Ryouta posłał mu lekki uśmiech.- Dobrze zrozumiałem, że masz dwanaście godzin czasu? I wtedy zacznie cię szukać?
–    Szuka mnie już teraz.- Kuroko skrzywił się nieznacznie.- Mam czas do ósmej, żeby wypocząć, nawet jeśli mnie znajdzie. Kiedy wyjdę z kryjówki, będę miał pół minuty na to, żeby uciec.
–    Tylko tyle?- jęknął blondyn, patrząc na niego z przerażeniem.- A... a będziesz chociaż wiedział, w którą stronę biec? Możliwe, że wpadniesz prosto na  niego!
–    Nie miałem innego wyjścia, niż się zgodzić – westchnął Tetsuya.- To pierwszy raz kiedy mam szansę spać dłużej niż godzinę. Liczę na łut szczęścia. Może mnie nie znajdzie, albo zaśnie zanim wyjdę. Nie martw się, nie będę cię na nic narażał. Zaraz wychodzę, poszukam sobie jakiegoś wolnego lokum.
–    Wolnego lokum?- bąknął Kise.- Wiesz, okolica może wyglądać na pustą, ale wszędzie krążą nieciekawi ludzie. Albo cię okradną, albo zgwałcą. Tutaj możesz przynajmniej spać spokojnie, bo nikt się nie włamie.
–    Jeśli tu zostaniesz, zginiesz.- Kuroko spojrzał na niego z powagą znad swojej miski. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo był głodny.- Będę miał pół minuty na ucieczkę, a w tym czasie Akashi-kun wejdzie tu i cię zabije.
–    Bo ci pomagam?
–    Bo będzie się nudził.
–    Och.- Kise zmarszczył lekko brwi, odsuwając od siebie pustą już miseczkę.- Czyli to TAKI psychopata. Hej, powiedz mi... on na serio chce cię zabić? W sensie, no bo... no bo z twojej rozmowy wynika, że miał okazję wtedy, kiedy podjechał na przystanek tamtym autobusem. Ale potem odjechał, no nie? Może to rzeczywiście taka zabawa, tyle że...- Ryouta umilkł na chwilę, zastanawiając się nad odpowiednim przymiotnikiem.- Taka trochę groteskowa?
    Kuroko westchnął cicho, odkładając pałeczki do pustej już miski. Dawno tak szybko nie jadł posiłku, a już zwłaszcza gorącego. Na chwilę obecną niewiele restauracji prowadziło działalność, nawet w hotelach rzadko kiedy można było zjeść coś ciepłego. Jedna zwykła zupka chińska uszczęśliwiła go jednak i rozgrzała przyjemnie żołądek niczym najpyszniejsze danie.
–    To nie są żarty, nawet jeśli na takie wyglądają – powiedział Tetsuya, zdejmując z siebie kurtkę. Odłożył ją na ladę, po czym ściągnął z siebie koszulkę, prezentując zarumienionemu Ryoucie nagą klatkę piersiową.- Obie są od niego.
    Widział, jak Kise przełyka ciężko ślinę, przesuwając spojrzenie w ślad za palcem Kuroko, który wskazał najpierw znajdującą się po lewej stronie brzucha zaokrągloną bliznę, a następnie drugą, podobną, powyżej prawej piersi.
–    Nie wygląda tak jak na filmach, co?- Błękitnowłosy uśmiechnął się krzywo, na powrót zakładając koszulkę.- Filmy opowiadają bzdury. Żaden człowiek nie jest w stanie nie krzyczeć z bólu po czymś takim.
–    Jak z tego wyszedłeś?- zapytał cicho Ryouta.
–    Miałem szczęście.- Kuroko wzruszył ramionami.- Za pierwszym razem, kiedy strzelił w brzuch, doczołgałem się do krawędzi dachu niewielkiego budynku, skąd uciekałem, a tam skoczyłem na przejeżdżający obok pociąg. Za drugim zaś, kiedy strzelił w pierś, w pobliżu akurat znajdowali się nasi żołnierze, patrolujący okolicę. Troje z nich mnie opatrzyło i zawiozło do szpitala, pozostała czwórka zaczęła ścigać Akashiego-kun. Oczywiście, żaden z nich nie wrócił później do obozu.
–    Uhm... ten Akashi to chyba dobry strzelec, co?
–    Kiedy strzela z karabinu, owszem. Ale używa go tylko wtedy, kiedy ma do czynienia z jakąś grupą ludzi.
–    On też jest żołnierzem?
–    Nie – Tetsuya zaśmiał się cicho.- Przed wojną prowadził firmę ubezpieczeniową.
–    A ty?
–    Pracowałem w salonie fryzjerskim. To tam się poznaliśmy. Przyszedł przystrzyc włosy. A ty, Kise-kun?- Kuroko postanowił zmienić temat.- Kim byłeś, kiedy jeszcze wszyscy żyliśmy?
–    Elektrykiem – odpowiedział, uśmiechając się lekko.- Nic ciekawego. Chodziłem od mieszkania do mieszkania i naprawiałem ludziom kontakty i kable.
–    Tutaj też doprowadziłeś sobie jakoś prąd?
–    Naprawiłem tylko gniazdko przy telewizorze – odparł, skinąwszy głową w tamtym kierunku.- No wiesz, żeby się nie nudzić. Mieszkam tu od dwóch miesięcy, a w okolicy nie ma zbyt wiele do roboty.
–    Dwa miesiące, mówisz – mruknął Kuroko.- Ja mogę tylko pomarzyć o tak przytulnym gniazdku.
–    Długo już uciekasz przed tym całym Akashim?
–    Hmm...- Tetsuya zmarszczył brwi w zastanowieniu.- Zdaje się, że to piąty albo szósty miesiąc.
–    Poważnie?!- wykrzyknął z niedowierzaniem Kise.- Chcesz mi powiedzieć, że od pół roku włóczysz się po całej Japonii, uciekając przed mordercą?!
–    Sam już to sobie powiedziałeś – rzucił Kuroko ze słabym uśmiechem.- Myślisz sobie pewnie, że lepiej by było, gdybym się poddał. Zdarzały się momenty, kiedy też tak uważałem, ale ostatecznie zawsze kończyło się to kolejną ucieczką. Udało mi się przeżyć najgorszą wojnę na Ziemi, a teraz miałbym zginąć z rąk mordercy?
–    Ale przecież to bez sensu!- jęknął Ryouta.- Jeżeli któryś z was nie zginie, to się nigdy nie skończy! Jeżeli chcesz budować swoje życie na nowo, powinieneś zabić Akashiego. Inaczej nie zaznasz spokoju. Już teraz od pół roku żyjesz w strachu, że zaraz zjawi się tuż obok i cię zastrzeli i co? Chcesz to ciągnąć aż do starości?
–    Myślę, że Akashi-kun w końcu da sobie spokój – mruknął wymijająco Kuroko.
–    No tak, nadzieja matką głupich.- Blondyn wywrócił oczami.- Jeśli liczysz na to, że pewnego dnia świat stanie na nogi i społeczeństwo znów zacznie zamykać przestępców i dbać o przestrzeganie prawa, to przyjmij moje kondolencje, bo już jesteś martwy.
–    To może zabijesz dla mnie Akashiego-kun?- zaproponował spokojnie Tetsuya, przecierając dłońmi zmęczoną twarz.- Skoro ja nie mam odwagi, a jesteś chętny mi pomóc, to mogę dać ci moją broń i zastrzelisz go. Co ty na to? Świat jest teraz przecież zły do szpiku kości, a Akashi-kun zabił już wiele osób. Jeśli go sprzątniesz, to będzie wręcz ogromna przysługa dla narodu japońskiego. Choć niestety orderu za to nie dostaniesz.
–    To...- Kise urwał raptownie, zaciskając usta w wąską linię i spuszczając głowę. Myślał chwilę nad tym, by rzucić Tetsuyi jakąś kąśliwą odpowiedź, niestety żadna nie przychodziła mu do głowy. Prawda zaś była taka, że w głębi ducha sam po cichu liczył na to, że wspólnymi siłami uda się odbudować zrujnowany świat i przywrócić go do poprzedniego stanu. Nie byłby więc zdolny do zabicia drugiego człowieka, nieważne jak bardzo złego.
–    Na pewno znasz okolicę – powiedział łagodnie Kuroko.- Możesz mi powiedzieć, gdzie znajdę jakieś dobre miejsce na nocleg? Byłoby fantastycznie, gdyby był też tam prąd, to zdążę podładować telefon do końca.
–    Już ci mówiłem, okolica wydaje się być cicha, ale nie jest bezpieczna – wymamrotał Kise.- Zostań tutaj, nic ci tu nie grozi.
–    Jeśli zostanę, umrzesz jutro rano.
–    Ucieknę z tobą.- Ryouta wzruszył nonszalancko ramionami.- I tak zaczynałem powoli mieć dość tego miejsca! Siedzę tutaj sam jak jakiś burak i tylko oglądam wciąż od nowa te same filmy. Przyda mi się jakaś przygoda!
–    Przeraża mnie to, jak optymistycznie podchodzisz do tego, że staniesz się zwierzyną dla myśliwego. Oddałbym wszystko, żeby żyć tak spokojnie jak ty teraz.
–    Powiedz, Kurokocchi, co ja niby mam tutaj robić?- Kise spojrzał na niego po części ze zrezygnowaniem, po części z czystą powagą.- Chowam się jak jakiś szczur w kanale, bo boję się wyjść na zewnątrz i zostać zjedzonym przez pieprzonych kanibali, albo zgwałconym przez byłego więźnia, który krąży czasem po okolicy. Jestem tutaj sam, nie mam z kim porozmawiać, nie mam z kim szukać po sklepach jedzenia i ubrań, nie mam z kim walczyć o przetrwanie... Możesz mówić, że mi zazdrościsz, ale to tylko przez to, w jakim jesteś położeniu. Gdybyś był mną, też byś zaczął powoli tracić zmysły. I jestem pewien, że spróbowałbyś uciec ze mną przed Akashim.
–    Jaki będziesz miał w tym interes?- nie rozumiał Kuroko.- Albo zginiesz rozstrzelany, albo przeżyjesz i... co dalej? Co planujesz? Ja ci w niczym nie pomogę. Jeśli uda mi się uciec przed Akashim-kun, to po prostu będę uciekał dalej, w nieskończoność, wciąż żyjąc nadzieją, że pewnego dnia przestanie na mnie polować.
–    Cóż, nie twierdzę, że chcę całe życie uciekać z tobą przed Akashim – zaśmiał się słabo Kise.- Ale powiedzmy, że chcę wykorzystać okazję, by z tobą uciec i znaleźć sobie miejsce gdzie indziej. Tutaj jestem sam, ale w podróży będę z tobą. Będziesz trochę jak... taksówka! Podwieziesz mnie gdzieś, gdzie będę chciał zostać, a może nawet zostaniesz ze mną.
–    Znamy się od jakichś trzydziestu minut – mruknął Tetsuya, marszcząc brwi.- Chcesz narażać dla mnie życie i uciekać przed mordercą, bo się tutaj nudzisz?
–    Niee...- westchnął Kise, spuszczając głowę z zażenowaniem.- Bo jestem tutaj sam, Kurokocchi. W czasie wojny najgorsza jest właśnie samotność.
–    Ja też jestem sam, i to nawet dobrze – stwierdził Kuroko.- Inni by przy mnie ginęli.
–    Możesz tak mówić, ale w gruncie rzeczy to nie jest do końca tak – zauważył Ryouta.- Masz Akashiego. Owszem, ściga cię, bo chce cię zabić, ale... dzwoni do ciebie i wygląda na to, że rozmawiacie prawie jak... no wiesz, kochankowie.
    Kuroko westchnął cicho, podpierając łokieć o blat lady i zakrywając dłonią usta. W duchu przeklinał sam siebie za to, jak mocno zaczerwieniły się jego uszy na ostatnie słowo Ryouty. Blondyn z całą pewnością to zauważył, nie trudno więc będzie mu domyślić się, że trafił w sedno.
–    Nie mam żadnego konkretnego planu – powiedział Tetsuya, odchrząkując.- Jutro rano po prostu wyjdę i zacznę uciekać. Możliwe, że Akashi będzie siedział na schodach naprzeciwko i obserwował dokąd biegnę. Gdy zobaczy ciebie, na pewno cię nie oszczędzi, od razu strzeli.
–    W takim razie muszę zrobić tak, żeby mnie nie zobaczył – odparł Kise z uśmiechem, wzruszając ramionami.- Mam już nawet pewien pomysł. Znam okolicę jak własną kieszeń. Zostawię ci klucze, a sam schowam się w którymś z opuszczonych lokali nieopodal. Skoro masz komórkę, to skontaktuję się z tobą i napiszę ci gdzie będzie Akashi, a także poinstruuję cię dokąd masz biec po wyjściu stąd. O ile ten twój morderca nie zna okolicy, mamy sporą szansę na to, że uda nam się uciec!
–    Ale jeśli dotrze najpierw do ciebie, będziesz martwy.- Kuroko zmarszczył lekko brwi.- Nie wiadomo, z której nadejdzie strony. Równie dobrze może najpierw odnaleźć twoją kryjówkę i z nudów cię zastrzelić.
–    Owszem, ale, jak już wspominałem, znam okolicę jak własną kieszeń, a do tego szybko biegam.- Ryouta uśmiechnął się niemal dumnie.- Zgubienie go nie będzie dla mnie problemem, poza tym sądzę, że sam Akashi nie będzie chciał się za mną uganiać. Nie obiecałeś mu przecież, że wyjdziesz dokładnie za dwanaście godzin. Będzie musiał cię pilnować.
–    Nie wiem, czy to dobry pomysł – westchnął Tetsuya, wciąż niezdecydowany.
–    Sam powiedziałeś, że jeśli tu zostanę i mnie zobaczy, to zginę – zauważył Kise.- Niech się dzieje, co się ma dziać. Ja uważam, że takie ryzyko jest dobrym pomysłem. Kiedy rano stąd wyjdziesz, będziesz wiedział przynajmniej dokąd masz biec, a kiedy się spotkamy, poprowadzę cię w taki sposób, że szybko zgubimy Akashiego!
–    Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?- Kuroko spojrzał na niego z niedowierzaniem.- Nie znamy się, nie powinieneś...
–    Jestem pewien – przerwał mu Kise.
–    Hmm... no dobrze – mruknął błękitnowłosy.- Będę wdzięczny za twoją pomoc. Oczywiście, nie będę miał ci za złe, jeśli zrezygnujesz w ostatniej chwili i uciekniesz sam.
–    Dam ci znać, jeśli tak się stanie – zaśmiał się Kise, wstając z krzesła barowego i podchodząc do kanapy, na której leżała kurtka. Ubrał ją, po czym dyskretnie wyjrzał przez dziurę w foliowym worku zawieszonym na oknie.- Teren wygląda na czysty. Daj mi swoje dane, Kurokocchi, i lepiej postaraj się szybko zasnąć.
    Tetsuya dość niechętnie podniósł się ze swojego krzesła, ruszając po komórkę. Prawdę mówiąc nie było mu na rękę, że narażał kolejne życie dla własnego, ale z drugiej strony cieszył się, że będzie miał okazję skorzystać z jakiejkolwiek szansy, by ponownie uciec.
    Oczywiście, o ile Kise nie spróbuje go oszukać.

18 komentarzy:

  1. Czemu mam wrażenie że Kisia zgwałci Kuroko?

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarze wyżej mnie przerażają... O.o
    Rozdział jak zwykle świetny. Gdzieniegdzie wkradła Ci się mała literówka, ale tak poza tym dobrze się czytało. Podoba mi się zaangażowanie Kise w ucieczce Kuroko, to brzmi jak niezła przygoda. Tylko zaprawiona litrami krwi i stosem trupów. XD
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Kirke :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rano wrzucałam i czytałam kawałek to też zauważyłam, ale już nie miałam siły poprawiać, olać to... xDD
      Bardzo się cieszę, że się podobało! Dziękuję za komentarz, ja również pozdrawiam i do następnego! c:

      Usuń
  3. Ciekawi mnie, co takiego Kuroko zrobił Akashiemu... Może być to największa pierdoła, albo coś poważnego, ale obstwiam to drugie. Już czekam na moment, w którym to się wyjaśni ^^

    To, że Kise jest taki miły, wydaje się podejrzane. Jeszcze chwila i pewnie zamknie go w jakimś nieprzyjemnym pomieszczeniu, zgwałci, a później zostawi bez możliwości ucieczki. Biedny Tetsu :c

    "– Daj mi kilka godzin – jęknął cicho Kuroko.- Rano wznowimy grę.
    – Powiedz, że mnie kochasz, to się nad tym zastanowię." Akashi, Ty słodziaku ♡ Mimo tego, że Seijuurou chce zabić Testu, wydaje mi się, że to po prostu jest miłość <3 Niektóre jego teksty są takie kochane *.*
    Pokazujesz jego zajebistą osobowość w idealny sposób, Yuuki-san c:
    Pozdrawiam i czekam na następne opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba! :D Również pozdrawiam! Do następnego c:

      Usuń
  4. no rozpacze sie to jest idealne
    skomentuje jak splucze farbę z wlosow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czego by tu zacząć? Może od tego, że po tym rozdziale mam małego mindfucka. W poprzednich domyślałam się trochę, że możliwy jest fakt, iż Kuroko nic nie czuje do Akashiego, że w ogóle ich relacja nie opiera się na jakimkolwiek obustronnym uczuciu. A te fragmenty, w których 1) Tetsuya zawahał się odpowiedziedz Akashiemu, choć ponoć chciał już to zrobić 2) Reakcja Kuroko, gdy Kise nazwał go i Akashiego kochankami. JA NAPRAWDĘ NIE WIEM, CO MYŚLEĆ. DO TEGO NIE WIEM, CO KUROKO ZROBIŁ AKASHIEMU, TO TAKIE FRUSTRUJĄCE. JEDNOCZEŚNIE MOGĘ PODEJRZEWAĆ MNÓSTWO RZECZY I NIE PODEJRZEWAĆ NIC, BO NIE ZNAJĄC ICH RELACJI CIĘŻKO MI BĘDZIE PRZEWIDZIEĆ ZAKOŃCZENIE TEGO OPOWIADANIA. I ja kompletnie nie mogę wpaść na żadne zakończenie, poważnie. Co, Akashi go porwie? Nie, na pewno to nie to. A co innego może się wydarzyć? No boże święty, ja naprawdę nie mogę nic stwierdzić, nie wiedząc co jest i co było między nimi.
      Cholera, uwielbiam to, naprawdę. I także jestem ciekawa czy Kise umrze, czy zgwałci Kuroko (XD WĄTPIE W TO, PROSZE DON'T)

      Usuń
    2. No i bardzo dobrze, o to chodzi! :D Im więcej niewiadomych, tym lepiej :D
      Cieszę się, że się podoba! Dziękuję za komentarz c:

      Usuń
  5. Oj ten Akashi, jednak dba o Kurosia XD
    Mam złe przeczucia co do Kise (jednak nie takie "złe" jak inni), on sobie coś zrobi... Albo Akashi coś mu zrobi... albo ta pierdoła sama się zabije...
    No nie wiem, zobaczymy xD
    Bardzo mi się rozdzialik podobał `^°^`
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie! :D
      Dziękuję za komentarz, również pozdrawiam ♥

      Usuń
  6. Nie wciął tylko wziął . Ciekawi mnie jak po wojnie magicznie w opuszczonym i stratowanym sklepie nagle wziął się prąd no ale dobra. Odbierzesz a nie dobierzesz. Nie ma kto cię zamknąć i nie ma gdzie go zamknąć ech kocham to. Oki już mi się prąd zgadza . Kisia elektryk no nie mogę .. Coś niecoś dziwne to. Nie wiadomo kto dobry a kto zły... ale chyba tego taki urok. Dziękuje za ten rozdział lub odcinek i pozdrawionka ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wziął - wciąż*
      A o co chodzi z tym "Nie ma kto cię zamknąć i nie ma gdzie go zamknąć"? jest "cię", nie "go" i zdanie jest dobre.
      Dzięki za wskazanie błędów, już poprawione. Odcinki ma tylko "Moda na Uke", bo to w końcu "Moda na Uke", reszta mojej twórczości ma rozdziały.
      Również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Z tym zamknięciem mnie po prostu rozbawiło . Nie miałam nic złego na myśli

      Usuń
  7. No i co ja mam Ci powiedzieć ;u; Nie wiem… Nieee potrafię komentować Anarchii, za bardzo się wczuwam i za bardzo wciągał by moc cokolwiek konstruktywnego wyskrobać.
    Powiem tylko, że wspaniałe jest znów moc czytać coś z knb

    Weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle wystarczy, droga Eio, grunt, że wiem, że tu zaglądasz i czytasz i myślisz xD
      Cieszę się, że się podoba! :D

      Usuń
  8. Kisia umrze ;_; ja to czuję. Rozdział supi dupi i jak zawsze czekam na kolejny ^~^
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Akhime, której już pewnie nie pamiętasz bo ostatni raz komentowałam twojego bloga chyba w wakacje xd
    No ja prsypominam, że cały czas tu jestem i jeszcze raz weny c:

    OdpowiedzUsuń
  9. "Przypuszczam, że znajdę cię w ciągu najbliższych trzech godzin, ale możesz spać spokojnie, nie zrobić ci krzywdy."
    Chyba 'nie zrobię'
    Rozdzialik super :3

    ~Rin Akashi

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń