Czytelnik x Nijimura
Najlepsza randka w życiu
Wszystko zaczęło się pewnego pięknego, letniego dnia, w dokładnie taki sam sposób jak większość mang shojo – słońce świeciło jasno, grzejąc cieplutko, ptaszki ćwierkały na około, a wiaterek poruszał zieleniejącymi się liśćmi okolicznych drzew.
Ja zaś byłam właśnie molestowana.
– Haizaki, puszczaj mnie w tej chwili, albo ci przywalę!- syknęłam przez zęby, próbując odtrącić od siebie chłopaka. Głupia byłam, że dałam się nabrać na jego „wstydliwy problem” i poszłam z nim na tyły szkoły, by go wysłuchać. Drań oznajmił mi, że bardzo mu się podobam, po czym zaczął przysuwać się do mnie z obleśną mordą.
– No dalej, mała, wiem, że tego chcesz – zamruczał.- Daj mi buziaka, potem skoczymy na loda.
– Odsuń się, no, bo ci z gęby jedzie – jęknęłam, dalej się z nim siłując.- Puszczaj, nie mam czasu na twoje głupie gierki!
– Dobrze wiem, że ci się podobam!- warknął Shougo, przyciągając mnie do siebie mocniej.- Dawaj, nie będzie boleć. Wolisz u mnie czy u ciebie?
Nie miałam zamiaru dopuścić ani do tego, by zaciągnął mnie gdzieś w krzaki, ani w ogóle do tego, by ta rozmowa potoczyła się dalej. Dlatego też postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce – w tym samym momencie, kiedy usłyszeliśmy zdenerwowany głos:
– Haizaki, zostaw ją, ty podły...!
Ja jednak nie zwracałam uwagi na nowo przybyłego gościa. Chwyciłam Shougo za ramiona, by go przytrzymać, po czym z całej siły wbiłam kolano między jego nogi. Kiedy stęknął głośno, chwytając się za czułe miejsce, odsunęłam się od niego o krok i przywaliłam mu z łokcia w twarz. A ponieważ nadal utrzymywał się na nogach, po chwili namysłu kopnęłam go w tyłek, z lubością patrząc jak pada twarzą na trawę.
Dopiero wówczas odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka, który ruszył mi na pomoc, lecz z niewiadomego mi powodu zatrzymał się w pół kroku, gapiąc na nas z rozdziawionymi ustami. Przyglądałam mu się przez moment, starając przypomnieć sobie, skąd go znam. I po chwili już wiedziałam – był to Nijimura Shuuzou, kapitan drużyny koszykówki mojego gimnazjum, do której należał Shougo.
– Dzień dobry, senpai!- wykrzyknęłam, promieniejąc uśmiechem.- Piękny dziś mamy dzień, prawda? Haizaki-kun właśnie zdycha, lecz nie mogę mu pomóc, ponieważ muszę iść z koleżankami na zakupy! Proponuję wrzucić go do śmietnika! Do widzenia, senpai!
Pomachałam mu radośnie, po czym raźnym krokiem ruszyłam w kierunku frontu szkoły. Minęłam wciąż zszokowanego Nijimurę, uśmiechając się do niego olśniewająco i promieniejąc jasną aurą i kwiatkami, następnie zaś skręciłam za róg, by zniknąć senpaiowi z oczu. Wówczas dopiero pozwoliłam sobie na coś, czego nie mogłam zrobić w obecności kapitana – uspokoić się:
– NO CO ZA PIEPRZONY, PERWERSYJNY GÓWNIARZ!- wrzasnęłam wściekle, ze złością kopiąc pobliski kosz na śmieci.- Molestować mu się mnie zachciało, kurna! MNIE! Myślał, że się nabiorę na te jego gierki i pójdę z nim do domu! Jasne! Oby mu ta sflaczała parówa odpadła, razem z tymi zgniłymi orzeszkami laskowymi! Co za niewychowana świnia, co za idiota, niech ja go dorwę, to mu nogi z dupy powyrywam i powieszę na... Hej, dziewczynki!- zawołałam radośnie, machając z uśmiechem do moich koleżanek, które właśnie wyszły z głównego budynku.- Lecimy na te zakupy?
– Jasne!- odparła jedna z nich, Saeki.- Gdzieś ty się podziewała, szukałyśmy cię!- dodała z wyrzutem.
– Ah, sorki, sorki – zaśmiałam się.- Musiałam wynieść śmieci. Obawiam się, że zostawiłam jednego na tyłach szkoły, ale ktoś się już nim zajął. Może wstąpimy po drodze na naleśniczki?- Podbiegłam do nich, znów promieniejąc, a one z radością przystały na moją propozycję. Wmieszawszy się między nie, ruszyłyśmy ku bramie.
– Wydajesz się być jakaś taka szczęśliwa – mruknęła w zastanowieniu Miyuki.- Czyżby coś ci się przytrafiło miłego?
– Oh, no wiecie...- zaczęłam, śmiejąc się nerwowo.- Spotkałam Niijimurę-senpaia!
– Co ty gadasz?!
– Serio?!
– Kyaaa, szczęściara!
– Rozmawiałaś z nim?!
Tak, Nijimura Shuuzou był powszechnie znany jako „Szkolne Ciacho numer...” … i tu ciężko było ustalić ów numer, ponieważ w naszym gimnazjum było zaskakująco dużo przystojnych chłopaków, toteż Nijimura miał sporą konkurencję. Każda dziewczyna przypisywała mu cyfrę według własnego gustu, ja jednak tego nie robiłam, bo, choć rzeczywiście potrafiłam uznać chłopaka za przystojniaka, to nie bawiłam się w plasowanie go na którymś miejscu w nieistniejącym rankingu popularności.
– Powiedziałam mu tylko „dzień dobry” - odparłam, wystawiając lekko język.
– I tak miałaś szczęście! A co ci odpowiedział? On zawsze ma takie fajne, luźne gadki!
– He? Luźne gatki?- powtórzyłam, patrząc z zaskoczeniem na Saeki.- Tacy ludzie zwykle wyglądają, jakby mieli w nich nasra...yyy, to znaczy śmiesznie wyglądają. Nijimura-senpai nosi chyba zwykłe, nie? Nie licząc tych do treningu...
– O czym ty mówisz, głupia?- westchnęła ciężko Miyuki.- Sae-chan ma na myśli gadki, czyli teksty, jakie rzuca senpai!
– Tak, tak!- potwierdziła z zapałem Saeki.- No wiesz, słyszałam jak raz mówił do dziewczyny „Siemka, mała!”.
– Nie, nie, szedł wtedy z Haizakim – zaprzeczyłam stanowczo, kręcąc głową.- Tylko on wali takie teksty. Zresztą, nieważne, Nijimura-senpai nie odpowiedział na moje powitanie. Pewnie mnie nie lubi.- Wzruszyłam ramionami.
– Oh, biedna, nie przejmuj się – powiedziała Saeki, pocieszająco klepiąc mnie po ramieniu.- Zobaczysz, że pewnego dnia znajdziesz kogoś, kto zakocha się w tobie na zabój!
– Błagam, nie...- westchnęłam ciężko.- Wystarczy mi nachalny Shougo. Jeśli już ktoś musi się we mnie zakochać, to niech to okazuje na odległość.
Dziewczyny roześmiały się wesoło, sądząc za pewne, że powiedziałam coś zabawnego. Ja jednak naprawdę miałam nadzieję, że chłopak, który obdarzy mnie uczuciem, będzie mi go okazywał na odległość – przynajmniej na początku. Po doświadczeniach z Haizakim i jego pseudo-zakochaniem trochę denerwowała mnie bliskość faceta. Oczywiście, byłam przekonana, że ciężko będzie znaleźć kogoś odpowiedniego.
I, oczywiście, jak to bywa w świecie mang shojo, los już następnego dnia postanowił ze mnie zadrwić...
*
– Nie wierzę, dostałaś liścik miłosny!- pisnęła podekscytowana Saeki, skacząc wokół mnie jak kangur.
– Weź się tak nie ekscytuj, może to jednak pogróżki?- zapytałam, po czym wyjęłam z mojej szafki na buty list. Dopiero co dotarłyśmy do szkoły i każda z nas zmieniła buty, tylko ja jedna nieco się ociągałam, bo do późna grałam na xboxie w walki sumo i byłam nieco senna. Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam zwykłą, białą kartkę zapisaną starannym pismem. Zaczęłam czytać na głos, by Saeki i Miyuki mogły usłyszeć:- „Dowiedziałem się od Shougo, która to twoja szafka. Widziałem cię z nim wczoraj. Chcę z tobą porozmawiać. Spotkajmy się w kawiarni przy stacji. Podobno lubisz naleśniki”. Uśmieszek – dodałam, rozpoznając narysowaną buźkę. Złożyłam kartkę i schowałam do koperty.- Nie no, pogróżki jak nic. Idę z tym do dyrektora.
– Czyś ty zwariowała?!- pisnęła Miyuki.- To zaproszenie na randkę! On chce iść z tobą na naleśniki!
– No jeszcze mnie tu naleśnikami będzie szantażował.- Pokręciłam głową z dezaprobatą.- Poza tym, przyjrzyj się temu liścikowi! Każde zdanie wygląda jak groźba!
– Ehm... a tak właściwie, to co wczoraj robiłaś z Haizakim?- zapytała Saeki, patrząc na mnie z powątpiewaniem.
– Mówiłam, że śmieci wynosiłam – odparłam niewinnie.- Dziewczyny, dajcie spokój! Kto by się tam miał we mnie zakochać.
– Ktoś to cię wczoraj widział z Haizakim – powiedziała Miyuki, jakby to było oczywiste.- Wiesz, kto cię wczoraj widział?
– Hmm...- Zastanawiałam się przez chwilę, przywołując wspomnienie wczorajszego pobicia Shougo. Zaśmiałam się cicho pod nosem, przypominając sobie jego minę. Pokiwałam głową z uznaniem dla samej siebie, po czym w końcu ujrzałam przed oczyma obraz chłopaka, który ruszył mi wtedy na ratunek.- Oh!- Uderzyłam pięścią w dłoń.- Nijimura-senpai mnie widział!
– Nijimura-senpai?- powtórzyła zaskoczona Saeki.- I... tylko on?
– No tak.- Pokiwałam głową.- Ale dajcie spokój, to na pewno nie on. Nijimura-senpai z pewnością ładnie pisze, podczas gdy tutaj ktoś musiał stopą pisać ten liścik...
– Ekhm.- Usłyszałyśmy nagle za sobą głośne odchrząknięcie. Odwróciłyśmy się jak jeden mąż i drgnęłyśmy nerwowo na widok obiektu naszej rozmowy. Oto za nami stał bowiem sam kapitan Nijimura Shuuzou, przyglądając się nam z góry.- Cześć – rzucił.- Zapomniałem dopisać ci, o której godzinie będę czekał w kawiarni.
Wszystkie gapiłyśmy się na niego przez kilka długich sekund, dopóki senpai nie zaczął się rumienić i pod naporem naszych spojrzeń w końcu odwrócił głowę.
– O cholera, dziewczyny, to jednak senpai!- szepnęłam głośno.- Co mam robić?
– Yyy...t-to my już pójdziemy – powiedziała Saeki, trącając mnie łokciem. Chwyciła Miyuki za rękę, po czym obie zaczęły biec w kierunku schodów.
– EJ!- krzyknęłam szeptem, nerwowo zerkając na przyglądającego mi się z dziwną miną Nijimurę.- Ej, nie zostawiajcie mnie, nie mam broni przy sobie! Nosz...- Cmoknęłam z niezadowoleniem, krzywiąc się lekko. Odchrząknęłam głośno, po czym odezwałam się już normalnie:- Czego chcesz? Yyy, senapi – dodałam pospiesznie.
– No... masz dzisiaj czas?- zapytał, marszcząc lekko brwi.- Żeby iść po szkole na te naleśniki, znaczy... Jeśli masz ochotę, rzecz jasna.
– Momencik, sprawdzę w terminarzu – mruknęłam, wyciągając z torby kalendarzyk. Przewertowałam go w poszukiwaniu tego tygodnia. Nic nie miałam w nim zapisane prócz dopiski przy wczorajszej dacie „Zakupy z dziewczynami (kup mleko)”.- No, mam czas.
– To odpowiada ci siedemnasta?- zapytał Nijimura, znów lekko się rumieniąc.- Bo po zajęciach mam trening...
– No a... w sumie to o czym chcesz ze mną rozmawiać, senpai?- zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.- Przecież nie zrobiłam nic złego, no nie?
– Hm? Ah, nie, jasne, że nie.- Machnął lekceważąco dłonią.- To tylko Shougo, gdybyś ty go wczoraj nie sprała, sam bym to zrobił. W sumie i tak to zrobiłem... ale mniejsza z tym, po prostu, tego... no, dowiesz się o siedemnastej. Cześć!- To powiedziawszy, odwrócił się na pięcie i odszedł.
Zmarszczyłam lekko brwi, patrząc uważnie na jego plecy. Były fajne, podobały mi się. Takie dość muskularne, choć nieprzesadnie. W ogóle lubiłam Nijimurę-senpai, miał fajny charakter, był dość „krzykliwy” ale i jednocześnie wyrozumiały i troskliwy względem swoich podopiecznych. Wiem, bo bywałam praktycznie na każdym meczu jego drużyny i widziałam, jak się z nimi obchodzi. Wyjątkiem był Haizaki, ale on akurat nikogo nie obchodził.
Cóż więc mogłam zrobić, skoro Nijimura zaprosił mnie do kawiarni?
Postanowiłam pójść na to spotkanie.
Punktualnie o godzinie siedemnastej skończył się trening, toteż stanęłam grzecznie przy drzwiach męskiej szatni, czekając za senpaiem. Po drodze przywitałam się z moim sąsiadem, Kuroko, machając mu tak entuzjastycznie, że niechcący pacnęłam przechodzącego obok Aomine. Spojrzał na mnie groźnie, wyraźnie nie w humorze, toteż w złości na dokładkę podłożyłam mu nogę. Potknął się, zachwiał, i już odwracał do mnie z rozwartą jak rekin ludojad gębą, kiedy tuż obok mnie stanął Nijimura.
– My-myślałem, że poczekasz na mnie w kawiarni – powiedział.
– Miałam swoje zajęcia klubowe, a nie było sensu wracać do domu na jedną minutę i czternaście sekund, według moich obliczeń – wyjaśniłam, patrząc jak Aomine powoli wycofuje się tyłem.
– Ah... no dobrze. W takim razie chodźmy.
Skinęłam głową i ruszyłam za nim, wciąż nie spuszczając wzroku z ciemnoskórego chłopaka. Kiedy Nijimura-senpai nie widział, przysunęłam dwa palce do swoich oczu, a następnie skierowałam je w stronę Aomine, powtarzając gest ten dwa razy. Ten uczynił to samo, a oznaczało to, że jeszcze się policzymy.
Oczywiście, na żarty, bo w rzeczywistości ja i Daiki byliśmy dobrymi znajomymi.
– Aomine-kun ma chyba zły humor, co?- zagadnęłam.
– Lubisz go?- Nijimura obrócił szybko głowę i wbił we mnie uważne spojrzenie.
– Jasne, jest zabawny – odparłam, wzruszając ramionami.
– Oh...- Shuuzou skinął głową.- Jest wkurzony, bo mu zabrałem jakieś zboczone pisemko, które przeglądał w szatni przed treningiem. Dostał za to dwadzieścia dodatkowych okrążeń boiska. Zagroziłem mu, że następnym razem zrobi tyle kółek, ile stron w gazecie...
– Hehe.- Uśmiechnęłam się, rozbawiona. To był całkiem dobry pomysł. Chociaż kumplowałam się z Aomine, zawsze robiliśmy sobie na złość.
Wyszliśmy z senpaiem ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę stacji, gdzie obok położona była jedna z najlepszych kawiarni w całym Tokio. Po drodze oboje milczeliśmy jak dwa groby, a może nawet sarkofagi, w tle przygrywało nam jedynie ćwierkanie ptaków.
Aż w końcu w pewnym momencie zerknęłam na senpaia i dostrzegłam, że wpatruje się, lekko zarumieniony, w kwiaciarnię po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnęłam się chytrze, po czym ruszyłam w jej kierunku.
– Czekaj tu, senpai!- krzyknęłam, machnąwszy do niego w biegu dłonią.
– Ej, czekaj, gdzie ty...?!
– Dzień dobry – powiedziałam do miło wyglądającej staruszki, która ubijała w doniczce ziemię.- Poproszę jakiegoś kwiatka.
– Jakiegoś?- powtórzyła, zbita z pantałyku.- Uhm... jakaś konkretna okazja?
– Dla chłopaka – wskazałam kciukiem stojącego naprzeciwko Nijimurę.
– Od razu lepiej!- zawołała staruszka, po czym chwyciła z jednego z wazonów czerwoną różę.- Może i stereotypowa, ale niesie prawdziwe uczucia!
– Dziękuję.- Podałam jej odliczone za jedną sztukę pieniądze i wróciłam do senpaia, wręczając mu z radością łodyżkę.- Proszę, senpai! Widziałam, z jaką ekscytacją na nie patrzyłeś!
– Ta, no bo ja dla ciebie chciałem...
– Eh? Co tam mruczysz?
– Dzięki – westchnął ciężko, biorąc do ręki różę.- Nie musiałaś.
– To drobiazg.- Uśmiechnęłam się.- Przy okazji rozluźni nieco atmosferę między nami, bo chyba chcesz mi powiedzieć coś ważnego! No to o co chodzi, senpai? Nabroiłam coś? To prawda, że ostatnio zbiłam okno w sali muzycznej, ale sądziłam, że nikt nie odkrył, że to ja i wszyscy już o tym zapomnieli!
– Yy... nie, to nie tak...- mruknął Shuuzou, wciskając sobie różę do nosa. Odwrócił ode mnie wzrok, a ja z fascynacją patrzyłam, jak jego twarz przybiera kolor płatków.
– Ekstra skill...- szepnęłam, zachwycona.
– Widzisz no, bo tego... Bo ja cię przeprosić chciałem.
– Eh? Przeprosić?- powtórzyłam, przekrzywiając głowę, zaskoczona.- Za co?
– No bo... no bo to przeze mnie Haizaki... wczoraj... no wiesz.
– Molestował mnie i prawie mnie zgwałcił – rzekłam z powagą.- To przez ciebie? Nasłałeś go na mnie?
– N-nie!- wykrzyknął senpai, patrząc na mnie z przerażeniem.- Jakie zaraz „zgwałcił”?! N-nie było tak źle! I nie nasłałem go na ciebie, a w życiu! Po prostu... ostatnio mnie wkurzył, bo nie było go znowu na meczu... Okłamał mnie, mówiąc, że jest chory, a ja dostałem cynka, że siedzi w salonie gier... No i obiłem mu mordę raz, a porządnie. A potem on przypadkowo... usłyszał coś o mnie... i chciał się zemścić... i dlatego zaczął się do ciebie dobierać.
– Nie bardzo rozumiem – mruknęłam, wysilając swój mózg i patrząc uważnie na Nijimurę.- Ale że co się dowiedział, i czemu to sprawiło, że się na mnie rzucił?
– No...- Shuuzou zarumienił się po same uszy.- No bo... dowiedział się, że... że mi się podobasz – westchnął ciężko.- Chciał mi zrobić na złość i cię poderwać. W ostatniej chwili zobaczyłem, że gdzieś razem idziecie, więc natychmiast ruszyłem ci na ratunek, ale... ale poradziłaś sobie świetnie sama.- Spojrzał na mnie z uznaniem.- Za-zaimponowałaś mi tamtym ciosem z łokcia! Sam go też wypróbowałem.
– Niezły, co?- zapytałam z uśmiechem.- Znam jeszcze kilka chwytów sumo, mogę ci kiedyś zademonstrować na Shougo!
– By-byłoby ekstra!- wykrzyknął Nijimura.- S-sam też mam niezły repertuar, nie myśl sobie! Też mógłbym cię czegoś nauczyć!
– To co, poszukamy Haizakiego?- zapytałam, zatrzymując się.
– Eh? A... a naleśniki?
– Zjemy po robocie!- zawołałam ze śmiechem, już odwrócona, idąc w przeciwnym kierunku.
– Zaczekaj!- Zatrzymałam się raptownie i obróciłam, patrząc pytająco na senpaia.- Etto... chy-chyba pominęłaś jedną ważną kwestię.
– Jaką?
– No... właśnie ci wyznałem uczucia, nie?
Zamrugałam, patrząc na niego spokojnie, a po chwili wytrzeszczyłam oczy.
– Serio?- zdziwiłam się.- Kiedy?
– Przed chwilą – bąknął w odpowiedzi.- Mówiłem, że mi się podobasz, i że Haizaki chciał cię poderwać, bo wiedział, że mnie to ruszy...
– O-o czym ty mówisz, senpai?- pisnęłam.- Że... że ja się tobie podobam? TOBIE? PODOBAM?
– No tak...- Skinął głową, zarumieniony.- Już od dawna... obserwowałem cię. Wiem, że jesteś menadżerką klubu judo, i że sama lubisz nie tylko sztuki walki, ale i sport. Zawsze jesteś obecna na naszych meczach, szarpiesz transparentem, nie dbając o to, że walisz po głowach wszystkich z niższych siedzeń, wydzierasz się tak głośno, że przekrzykujesz cały tłum i gwizdek sędziego... Dodajesz mnie i drużynie tyle wigoru i energii, że z całą pewnością wystarczyłaby twoja nieobecność na trybunach, byśmy przegrali.
– Oh!- wykrzyknęłam, łapiąc się za serce, zauroczona usłyszanym komplementem.- Ale senpai... ja... ja nie sądziłam, że ty... nigdy nie zauważyłam!
– Wiem.- Nijimura skinął lekko głową, odwracając ode mnie wzrok.- Do tej pory się z tym kryłem, no bo... no wstydziłem się, no. Ale wczoraj jak zobaczyłem ciebie i Haizakiego, to postanowiłem, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce! Nie mogę zaprzepaścić szansy, a jeśli będę milczał aż do zakończenia szkoły, to potem będę żałował, że do ciebie nie zagadałem! Poza tym, jestem mężczyzną, do cholery! W dodatku kapitanem drużyny, muszę być wzorem do naśladowania! Dlatego, przemawiam do ciebie tu i teraz...! Lu-lubię cię! Czy umówisz się ze mną?!- wykrzyknął, kłaniając się przede mną i podając mi kwiatka, którego mu kupiłam.
Przez bardzo długą chwilę gapiłam się na niego w otępieniu.
– Ale... ale że na randkę?- zapytałam cicho.
– Tak.- Skinął głową, wciąż jej jednak nie podnosząc.
– Nigdy nie byłam na randce – mruknęłam z zastanowieniu, wgapiając się w płynące nad nami chmury.- Myślę, że jesteś fajnym gościem, Nijimura-senpai. Nie sądziłam co prawda, że zakocha się we mnie ktoś taki... cholibka, jestem aż zawstydzona! Przyznaję, że to głównie dla ciebie przychodziłam na mecze, uważam, że jesteś najlepszym graczem i też powinieneś być w tym całym Pokoleniu Cudów! To co, że jesteś starszy!- nadąsałam się nieco.- Wiek nie gra roli, moim zdaniem, przecież to tylko rok różnicy! Jesteś lepszy i przystojniejszy! O, właśnie, modelem też byś mógł być, nie wiem co ten Kise się tak obnosi z tą swoją robotą... Ah!- Przypomniałam sobie o jego niezmiennej pozycji, odebrałam więc od niego różę i uśmiechnęłam się, rumieniąc lekko.- Z chęcią się z tobą umówię, Nijimura-senpai!
– Serio?!- wykrzyknął, patrząc na mnie.
– No tak, hehe.- Wzruszyłam ramionami i podrapałam się po policzku, zawstydzona.- Jak mówiłam, lubię cię, senpai... Więc tego... zaopiekuję się tobą!
– T-to ja chyba powinienem...- zaczął niepewnie, a po chwili westchnął i parsknął ze śmiechem.- A zresztą... Dziękuję ci. Ja... ja również się tobą zaopiekuję!
Skinęłam z entuzjazmem głową, uśmiechając się do niego promiennie.
– To co, idziemy zapolować na Haizakiego?- zapytałam.
– A potem na naleśniki!- dodał z uśmiechem Nijimura.
– Super!- zawołałam radośnie, lekko podskakując.- Właściwie, to już możemy to uznać za randkę, co nie? Skopanie dupy Shougo to idealne zajęcie dla pary!
– N-no jasne! To będzie najlepsza randka w życiu!
Oboje zaśmialiśmy się lekko, ruszając w drogę powrotną na tle zachodzącego słońca. Wyglądało na to, że dziewczyny miały trochę racji i liścik od senpaia rzeczywiście był miłosny.
Cóż... ja tam nie narzekałam. Zwłaszcza, że czekała mnie najlepsza randka w życiu.
Hahaha boskie , zapolować na Haizakiego jak ty to wymyślasz ? Może napisałabyś jeszcze z paringiem Nijimura xHaizaki bo oni są świetni.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem skąd mi się te pomysły biorą xD A szczerze mówiąc, do napisania tego opowiadania wręcz się zmusiłam ._. xD A potem już zaczęło żyć własnym życiem xD
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplusio : D
Fgkysckydnofdysy
OdpowiedzUsuńZawał
Nagłe natchnienie...
UsuńJa wale
Nie wiem co mam napisać
Płaczę
Po prostu płaczę...
Yuuki~senpai ;_;
Poruszyłaś moje serce :(
...
....
..........
Jprdl myślałam, że się udławię jak przeczytałam tą scenę z różą.
Kiedyś tak zrobię...
O ile będę miała jakąkolwiek randkę...
NIE POTRAFIĘ UJĄĆ TEGO W SŁOWACH JAK BARDZO ZAJEBISTE JEST TO OPKO.
Kalte-chan, nie płacz mi tutaj! XD Bardzo się cieszę, że się podobało, choć... i tak wolałabym z tego zrobić yaoi xDDD
UsuńDziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam cieplusio ♥
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
OdpowiedzUsuńjestem ómarta
chodźmy skopać komuś dupę = najlepsza randka pod słońcem <3
Genialne.
Nijimura będzie się musiał przyzwyczaić do tych monologów ewentualnie na końcu odpowiadających na podstawowe zadane pytanie. No i takiej dziewczynie lepiej nie podskakiwać, bo można z łokcia dostać :D
Bardzo mi się podobało, uśmiałam się setnie i w ogóle strasznie się cieszę, że powoli wracasz do pisania krótkich tekstów, bo uwielbiam je w twoim wykonaniu.
Weny! Czasu!
"Komuś" to jedno - "Haizakiemu" - to dopiero coś xD Haizakiego każdy z chęcią by skopał ♥♥♥ Jeśli nie z nienawiści to z miłości, żeby go zdominować i zrobić z niego tsundere! Khy khy khy, jestem pewna, że by mu się taki układ podobał ( w końcu z Nijim mu się bardzo podoba xD ).
UsuńBardzo się cieszę, że opko się spodobało :D Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko ♥
Świetne! Czekam na druga część (bo tak się zapowiada). Skopmy razem dupę Haizakiemu ok? :)
OdpowiedzUsuńNie będzie drugiej części :)
UsuńCieszę się, że się podobało! ^^
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplutko :3
Twoja odpowiedz rani yuuki~senpai...
UsuńTy to potrafisz w jednym zdaniu wbić czytelnikowi nóż w serce przy okazji stawiając na końcu uśmieszek :(((
Boli ;_;
Genialne XD Mega poprawiło mi humorek.
OdpowiedzUsuńDobrze, że się podobało :D Choć jestem pewna, że yaoi byłoby lepsze xD
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam Cię ciepluśko i przesyłam tulaski, bo jakoś tak chyba za Tobą ostatnio tęsknię xDD ♥♥♥
Nijimura <3
OdpowiedzUsuńUdana randka = stopnie dupy Haizakiemu ^^
Kolejny świetny oneshot, jak Ty to robisz xD
Pozdrawiam i weny życzę c;
Cieszę się, że się podobało! ♥
UsuńDziękuję bardzo za komentarz, również pozdrawiam ^^ :3
WRESZCIE
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM, ŻE BĘDZIE
WIEDZIAŁAM <3
KOCHAM TO, KOCHAM TO, KOCHAM TO.
Usuńjezus maria, to było takie piękne.
ale jednak żal mi shougo.
próbował, a mu się nie udało.
#respecthaizaki
#haizakijestciotą
#pamiętajkochamcięhaizaki
No wreszcie, wreszcie się ta Yuuki wzięła za Nijimurę xD
UsuńBardzo się cieszę, że się podobało : D ♥
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko ^^
Mm. Mraśne. Mraśne to było.
OdpowiedzUsuńWiesz?
Podobało mi się. I to jest właśnie straszne. Bo przecież ja kocham yaoi, God damn it! Ale... Ale czasami zdarzają się odstępstwa od normy - i to zawsze ty jesteś ich sprawcą ♥
A tak a propos samego opowiadania, to jestem z Ciebie dumna! Wyszło Ci świetnie, w każdym calu. Aż nie mam się do czego przyczepić - nawet jak były błędy, to ich nie widziałam, zbyt skupiłam się na fabule ^^'
Ale mam dzisiaj straszną chcicę na yaoice, więc to opowiadanie niestety mnie nie zaspokaja ;_; Lecę błądzić w odmętach Twej twórczości, droga Yuuki.
Ucałuj ode mnie (tsa, wiem, że jest Twój ;>)Kagamiego. Pójdziemy w końcu na te burgery czy nie, do kroćset?
Jeszcze raz Ci serdecznie gratuluję! :*
~Aniołek
Ja też kocham yaoi, niezbyt łatwo pisze mi się hetero, aczkolwiek cieszę się, że się czytelniczkom mimo wszystko podoba niemal równie mocno, jak yaoice - zwłaszcza tym czytelniczkom, które właśnie tylko dla yaoiców tutaj zaglądają : D
UsuńRajuśku, dziękuję ;___; (żeś ze mnie dumna ♥). Kagamiego z chęcią ucałuję, ale mam nadzieję, że nie próbujesz w ten sposób się do niego przystawiać? ☺ <---złowieszczy uśmiech.
Idziemy na burgery :D Ty stawiasz ^^ (dwa dla mnie, trzydzieści dla Kagamisia).
Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam ciepluśko ♥
No wiesz! Jakże bym mogła Ci go ukraść?
UsuńChoć co prawda, ma chłopak możliwości - każda może być jego xD
No dobra, skoro tak ładnie poprosiłaś, to postawię (hehe) Wam te burgery... Ale jak mi nie starczy kasy, to nie moja wina ;_;
Świetne!
OdpowiedzUsuńChciałabym ciąg dalszy. ><
Cieszę się, że się podobało : D
UsuńNiestety, ciągu dalszego nie będzie, ale może kiedyś napiszę jakieś inne Nijimura x Czytelnik :)
Dziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplutko :)