[Anarchia] Rozdział trzynasty



    Ciepłe dni dobiegały już końca, a ich miejsce zastępowały te chłodne. Opadające z drzew liście uświadamiały Kuroko o tym, jak nieubłaganie mijał czas. Kolejny miesiąc, kolejna pora roku spędzona będzie na uciekaniu przed Akashim. Nim się obejrzy minie rok, a oni będą „świętować” rocznicę dnia, w którym Seijuurou obrał na cel życie swojego ukochanego.
    Oczywiście, o ile nie dopadnie go wcześniej.
–    Nic z tego – powiedział Kuroko, siląc się na spokojny, łagodny ton. Momoi, siedząca na ławce z parku, uniosła spojrzenie znad zdjęcia, które trzymała w dłoniach i spojrzała niechętnie na błękitnowłosego.
–    Może jutro się uda...- wymamrotała.- Wciąż jest jeszcze kilka miejsc, w których nie byliśmy!
–    Wątpię, żeby Riko-san tutaj była – westchnął Tetsuya, zajmując miejsce obok Satsuki.- Szukamy jej już trzeci dzień, nikt jej nie widział, nikt o niej nie słyszał. Ludzie wciąż są przerażeni, ich myśli zajmuje głównie obawa przed tym, że wojna znów się rozpęta. Do Tokio przybywa mnóstwo ludzi, i mnóstwo odchodzi. Nawet jeśli tutaj była, szanse na to, że ktoś ją zapamiętał są bardzo nikłe. My też nie zwracamy przecież uwagi na obcych.
–    Ale gdzieś musiała się zatrzymać...- mruknęła Momoi.- Na pewno pomyślała o Tokio, na pewno doszła do wniosku, że przyjadę jej tutaj szukać!
–    Ale nie odpowiedziała na znaki, które wcześniej zostawiłaś, prawda?- spytał delikatnie.
–    Nie...- westchnęła cicho.- Ale... może ich po prostu nie zauważyła?
    Kuroko nie miał ochoty dalej dyskutować z różowowłosą, choć wiele cisnęło mu się na język. Po pierwsze pół roku to stanowczo zbyt długo, niemożliwym było, że tyle czasu mijały się w drodze. Poza tym Momoi sama przyznała, że opracowały jakieś znaki. Skoro zostawiała je Satsuki, to dlaczego nie robiła tego Riko?
    Albo zaczęła nowe życie, albo już dawno nie żyła. Kto wie, może poznała kogoś, z kim wyjechała za granicę, do któregoś z państw, którego wojna nie obejmowała?
    Co ważniejsze, Tetsuya zaczynał mieć już dość. Nie tylko bezsensownego szukania kogoś, kogo nie znał, ale też przebywania w Tokio. Satsuki była sympatyczną osobą i zdążył ją nawet polubić, ale im dłużej zostawał w jednym miejscu, tym bardziej rosło ryzyko, iż natknie się na Akashiego. Mężczyzna już teraz mógł dotrzeć do Tokio, już teraz mógł analizować w głowie wypadki i snuć domysły, jak toczyły się teraz losy i decyzje Kuroko.
    Znał go przecież tak dobrze.
–    Momoi-san, obiecałem ci, że pomogę ci szukać Riko-san w jednym mieście – zaczął powoli, łagodnym tonem.- Spędziliśmy tutaj całe trzy dni i co wieczór wracaliśmy do mieszkania bez żadnych rezultatów. Wiem, że bardzo przejmujesz się odnalezieniem twojej dziewczyny, ale nie możesz zapominać o tym, że wciąż uciekam przed Akashim-kun. Nie mogę tutaj dłużej zostać.
–    Chcesz już odejść?- zapytała, patrząc na niego, zatroskana.
–    Muszę – westchnął ciężko.
–    Kiedy zjawi się Akashi, mogę go dla ciebie sprzątnąć...
–    Jeśli go spotkasz, to proszę bardzo – zaśmiał się Kuroko, przecierając dłonią kark.- Ale nie mam zamiaru przy tym być. Kiedy dotrze do Tokio, ja chcę być już daleko stąd.
–    Myślisz o wyjechaniu za granicę?
–    Nie mogę tego zrobić.- Mężczyzna pokręcił głową.- Naszym podwórkiem jest Japonia. Boję się nawet pomyśleć, co zrobiłby Akashi-kun, gdybym złamał słowo i wyjechał.
–    Przynajmniej uratowałbyś skórę – mruknęła Satsuki, wzruszając ramionami.- Gdybyś wyjechał za granicę, Akashi musiałby się bardziej namęczyć, by cię znaleźć.
–    I pewnie wysadzałby każde państwo, dopóki na świecie nie zostalibyśmy tylko my dwaj.- Kuroko uśmiechnął się lekko.
–    Daj spokój, nie istnieje na ziemi żaden terrorysta, którego by nie schwytano! Nieważne, jak dobry w polowaniu na ciebie jest Akashi, nie dałby rady ot tak niszczyć sobie całych państw!
–    Tak myślisz?
–    Tak!- potwierdziła, energicznie kiwając głową.
–    Pytanie tylko, czy jakiejkolwiek grupie terrorystycznej w głowie teraz atakowanie innych państw – zaśmiał się Tetsuya niewesoło.- Świat i tak już jest pogrążony w chaosie. Kto by się przejmował atakami, skoro codziennie nawet cywile przeprowadzają takie akcje, nierzadko na własnych sąsiadach?
–    Nasz rząd staje na nogi – stwierdziła pewnie Momoi.- Zobaczysz, że niedługo na poważnie wezmą się za złapanie Akashiego, a wtedy będziesz mógł rozpocząć w końcu nowe życie! Znów się zakochać, znów zacząć pracować i... i może nawet założysz rodzinę! Oczywiście, o ile wcześniej nie sprzątnę dla ciebie Akashiego!- dodała wyniośle, unosząc podbródek.
–    Dzięki – zaśmiał się Tetsuya.- To naprawdę miłe, co mówisz, ale niestety nic nie odwiedzie mnie od mojej decyzji. Po powrocie do mieszkania spakuję się i wyjeżdżam. Naprawdę nie chcę się natknąć na Akashiego-kun.
–    Ale Tetsu-kun...- Momoi obróciła się bardziej w jego stronę, chwytając jego dłonie.- Przecież Tokio jest ogromne i pilnowane przez policję! Tutaj prawo chroni cywili, tutaj już prawie wszystko działa tak, jak kiedyś! Nie pozwolą na to, by jakiś psychol pałętał się po mieście i strzelał do ludzi!
–    Mówisz tak, bo jesteś przekonana, że Akashi-kun zjawi się tutaj z bronią na ramieniu i pełnym zestawem amunicji. Zresztą, takiego go ci opisałem. Ale on nie jest głupi. Jest przebiegły. Prawie jak kameleon, potrafi dostosowywać się do otoczenia. Może być płatnym zabójcą, urzędnikiem, sprzedawcą, albo opiekunem dla dziecka. Niełatwo dostrzec go w tłumie, a kiedy już to zrobisz...- Kuroko pokręcił lekko głową i wykonał dłonią gest, jakby strzelał sobie w głowę.-. Akashi-kun ma wiele twarzy. Nigdy nie wiesz, którą ci pokaże.
–    Uhh...- Momoi westchnęła ciężko, wyraźnie zrezygnowana.- No trudno. Jakby nie patrzeć, i tak pomagałeś mi przez trzy ostatnie dni. Dotrzymałeś obietnicy i jestem ci za to wdzięczna. Dziękuję, Tetsu-kun.- Uśmiechnęła się do niego, a następnie przysunęła bliżej i nachyliła, składając na jego policzku pocałunek.- Wracajmy do mieszkania... Wiesz już, dokąd pojedziesz? Chciałabym cię chociaż odprowadzić na pociąg, albo autobus.
–    Przeniosę się do Ishikawy – odpowiedział Kuroko.- Pierwszym lepszym autobusem. Mam nadzieję, że uda mi się tam zostać chociaż na parę dni. Później pomyślę, gdzie udam się dalej.
–    I tak bez końca?- mruknęła Momoi.- Nie zmęczyło cię to jeszcze, Tetsu-kun? To życie z dnia na dzień, nie mogąc pozwolić sobie na żaden plan na przyszłość?
–    A czy ty robisz jakieś plany na przyszłość?- Kuroko uśmiechnął się do niej lekko.
–    Oczywiście! Znajdę Riko i weźmiemy w sekrecie ślub, a potem kupimy domek nad jeziorem i będziemy razem mieszkać, z dala od ludzi. Może nawet zdecydujemy się zaadoptować dziecko!
–    A jeśli jej nie znajdziesz?
    Momoi rozchyliła usta, by odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili rozmyśliła się i, spuściwszy wzrok, nie odpowiadała.
–    Chodźmy – powiedział z westchnieniem Kuroko.- Kupimy po drodze jakiś obiad i zjemy razem ostatni posiłek. Co ty na to?
–    Jestem za – powiedziała, uśmiechając się słabo. Oboje wstali z ławki i ruszyli w kierunku miasta.- Wiesz, mimo wszystko trochę mi smutno. Przez te trzy dni zdążyłam naprawdę cię polubić i przyzwyczaić się do samotności. Ciężko teraz będzie wrócić do podróżowania na własną rękę.
–    Ach, tak?- Kuroko spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
–    Och, spokojnie, nie mam zamiaru rzucić się na ciebie jak tamten dzieciak z Toyamy!- parsknęła różowowłosa, kręcąc głową.- Chcę tylko, żebyś wiedział, że będę za tobą trochę tęsknić!- Kobieta wzruszyła lekko ramionami.
–    Hmm, nie ukrywam, że ja też polubiłem twoje towarzystwo – przyznał Kuroko.- I z tego powodu tym bardziej chcę wyjechać. Wierzę w twoje umiejętności, Momoi-san, ale życzyłbym ci raczej, byś nie spotkała Akashiego-kun. Ma niemiły zwyczaj zabijać każdego, z kim choćby zamienię słowo. Potrafi zabić nawet bezbronne dziecko.
–    Dupek – mruknęła, zaciskając wargi.- Bez skrupułów, co?
–    Nie cofnie się przed niczym – potwierdził Tetsuya.- Dlatego bezpieczniej dla ciebie będzie, abyśmy szybko się rozstali. Mam nadzieję, że znajdziesz Riko-san i zapomnisz o mnie.
–    Kiedy ją znajdę, zacznę szukać ciebie i pomogę ci pozbyć się Akashiego raz na zawsze!- zadecydowała stanowczym tonem, unosząc dumnie podbródek.
–    Dzięki – zaśmiał się Kuroko.- Ale wolałbym, żebyś nie ryzykowała życia, tylko w końcu je zaczęła. Ze swoją dziewczyną u boku.
–    Postaraj się nie zginąć, Tetsu-kun – mruknęła Satsuki, spoglądając na niego.- Daj mi jeden miesiąc. Jeśli w tym czasie nie znajdę Riko, dam sobie spokój i przybędę ci na pomoc.
–    Postaram się – obiecał Kuroko, posyłając jej uśmiech, na który ta odpowiedziała jeszcze szerszym.
    Błękitnowłosy westchnął ciężko, wsuwając dłonie do kieszeni swojej kurtki. W tym jednym momencie, idąc tuż obok Satsuki przez park miał zaskakująco przyjemne wrażenie, że nic złego jej się nie przytrafi. Że Tetsuya zdąży odejść nim Seijuurou go znajdzie, i jego łowca nie będzie w stanie powiązać go z Momoi, a co za tym idzie w żaden sposób jej nie skrzywdzi. Ruszy dalej za nim, pozostawiając w Tokio tę zbłąkaną duszę, uparcie szukającą swej drugiej połówki.
    Tak.
    To było naprawdę przyjemne wrażenie.

***

    Akashi zadzwonił o dwudziestej trzydzieści.
    Kuroko i Momoi właśnie zjedli ostatni wspólny posiłek w swoim małym mieszkanku, które za kilkaset jenów wynajął im na te trzy dni właściciel bloku. „Mieszkanie” to właściwie nie było dobre określenie, ponieważ składało się tylko z dwóch pomieszczeń – większego, w który rozłożyli dwa materace, oraz mniejszego, w którym znajdowała się najmniejsza wanna, jaką w życiu widzieli oraz sedes. Satsuki poszła wykąpać się jako pierwsza, podczas gdy Tetsuya pakował już swoje rzeczy do torby.
–    Jestem – rzucił do słuchawki z cichym westchnieniem. Za każdym razem, gdy rozlegał się znajomy dźwięk komórki, serce podskakiwało mu do gardła.
–    Dawno się nie słyszeliśmy – powiedział Akashi lekkim tonem. W tle dało się słyszeć szum licznych rozmów oraz brzdęk naczyń. Czyżby restauracja? - Tęskniłeś za mną?
–    Niezmiernie – mruknął Tetsuya.
–    Śniły ci się jeszcze jakieś mokre sny ze mną w roli głównej?- W głosie Seijuurou dało się wyczuć uśmiech.- Ostatnio zapomniałem cię zapytać, czy po przebudzeniu dotykałeś się?
–    Nie – odparł, marszcząc lekko brwi.- Dlaczego miałbym to robić?
–    Bo śniło ci się, że się kochaliśmy – odpowiedział Akashi.
    Kuroko przywołał w pamięci fragment ich ostatniej rozmowy. Rzeczywiście, wspomniał Akashiemu o swoim śnie, w którym uprawiali seks, ale zapomniał dodać, że był to koszmar – podczas tego aktu dłonie Kuroko były skąpane we krwi.
–    Nie robiłem tego – westchnął Tetsuya.- Przeszła mi ochota na seks w dniu, w którym zacząłeś mnie ścigać.
–    Mam ci przypomnieć nazwiska wszystkich, z którymi spałeś, odkąd się rozstaliśmy?
–    Robiłem to z przymusu, żeby przeżyć – mruknął Kuroko, wrzucając do torby broń.- Nie przynosiło mi to żadnej przyjemności.
–    Z pewnością ma to podłoże psychiczne – stwierdził Akashi.- Podświadomie wiesz o tym, że tylko ja jestem w stanie cię zadowolić.
–    Taki jesteś pewien siebie?
–    Jak jeszcze nigdy w życiu.
–    Co każe ci tak sądzić? Zanim cię poznałem miałem kilku chłopaków.
–    Wiem. Sam ich potem mordowałem.- Akashi powiedział to z wyraźnym zadowoleniem w głosie.- Możesz zaprzeczać, jeśli chcesz, ale nie wymażesz nas z pamięci. Tego, jak na mnie patrzyłeś, jak martwiłeś się i troszczyłeś o mnie. Tego, jak mnie kochałeś. I nie chodzi mi tylko o fizyczną miłość, choć w tym wypadku często byłeś gotów do poświęceń.
–    Poświęceń?- parsknął Tetsuya.- O jakich poświęceniach mówisz?
–    Głównie o wstydzie – odparł z uśmiechem Akashi.- To, jak pozwoliłeś się związać, i jak dawałeś się namówić na pozycje, które chciałem wypróbować, a także fakt, że przymykałeś oko na miejsca, które spontanicznie wybierałem. Pamiętasz, jak kochaliśmy się w moim biurze, albo raz na zapleczu u twojego szefa?
–    Coś tam pamiętam...
–    Z chęcią bym ci to przypomniał.
–    A ja z chęcią bym cię powstrzymał.
–    Chyba mamy konflikt interesów.- Akashi wydawał się być szczerze ubawiony.- Co robiłeś przez te trzy dni, kiedy nie kontaktowałem się z tobą? Mam nadzieję, że byłeś niegrzeczny, bo karanie grzecznego Tetsuyi nie będzie już takie zabawne.
–    Pomagałem komuś kogoś znaleźć.
–    Kogoś znaleźć?- zdziwił się Seijuurou.- Chcesz mi powiedzieć, że podczas gdy ja od trzech dni cię ścigam, ty błąkasz się po mieście i kogoś szukasz? Wybaczę ci tylko, jeśli powiesz, że chodzi o mnie.
–    Przykro mi, ale chodzi o kobietę – powiedział Kuroko, składając jedną z zakupionych niedawno bluzek. Komórkę przytrzymywał ramieniem.
–    Szukasz jakiejś kobiety? Ugh...- Tetsuya mógł dokładnie sobie wyobrazić, jak Akashi z irytacją przeciera dłonią twarz.- Chyba naprawdę dostarczam ci za mało wrażeń. Czyżbyś zaczął czuć się zbyt bezpiecznie?
–    Obiecałem jej pomóc, ponieważ uratowała mi życie.
–    Ja ratowałem je wielokrotnie i nie dostałem nawet całusa!- prychnął ze złością Seijuurou.
–    Sam go sobie wziąłeś, z tego co pamiętam – mruknął Kuroko, przypominając sobie, jak tuż po wypadku z Kise Akashi zjawił się na autostradzie z nowymi ubraniami dla niego.
–    Och, rzeczywiście!- powiedział Akashi.- Ale to nie to samo. Zresztą, mniejsza o to. Nie rozumiem, co ci strzeliło do głowy, by zignorować fakt, że cię ścigam, i szukać sobie jakiejś kobiety! Kim ona jest?
–    To... dziewczyna kobiety, z którą jestem.
–    Z którą jesteś?- wycedził Seijuurou.
–    To znaczy, z którą podróżuję!- poprawił się pospiesznie Kuroko.- Uratowała mi życie, więc obiecałem jej pomóc, ale tylko w jednym mieście. Zaginęła pół roku temu, ale ona wciąż uparcie wierzy, że ją znajdzie...
–    Och, błagam – westchnął ciężko Akashi.- Pół roku, poważnie? Pewnie zabiłem ją już ze cztery razy! Jak się nazywa?
–    Wątpię, żebyś znał nazwisko każdego cywila, którego zabijasz – stwierdził Tetsuya.- Za dużo ich, zwłaszcza tych przypadkowych. Ale nazywa się Riko Aida. Rozstały się w Shimane, siedziały w dwóch różnych wozach, ale jeden z nich zaatakowali Niemcy. Kiedy... moja znajoma... dotarła do bazy, okazało się, że ta została zniszczona, a ocalałych przenieśli. Od tamtej pory jej szuka.
    Cisza, która zapadła w słuchawce zaskoczyła Kuroko. Choć właściwie nie chodziło o ciszę, ponieważ błękitnowłosy wciąż słyszał gwar rozmów, śmiechy i brzdąkanie naczyń. Zdziwiło go milczenie Akashiego.
–    Nie mów mi, że naprawdę ją znasz...- westchnął w końcu Tetsuya, marszcząc brwi i powoli wkładając złożoną bluzkę do torby.
–    Tetsuya, żartujesz sobie ze mnie?- mruknął Akashi.- Oczywiście, że ją znam. Chodziłem z nią do jednej klasy w liceum.
–    Co?- bąknął Kuroko, wyraźnie zbity z tropu.- Poważnie?
–    Tak, poważnie.
–    W takim razie może...
–    Riko nie żyje od prawie dziesięciu lat.
    Tetsuya znieruchomiał, słysząc to. Zmarszczył mocniej brwi i dotknął dłonią czoła, rozchylając usta. Chciał coś powiedzieć, ale w głowie miał tak wielki mętlik, że nie był w stanie skupić myśli na jednym.
–    O czym ty mówisz?- sapnął.
–    Riko zginęła. To było w drugiej klasie, mieliśmy wtedy po siedemnaście lat. Została brutalnie zamordowana. Całe Kioto pogrążone było w żałobie.
–    Co...- Kuroko parsknął śmiechem.- W takim razie chodzi o inną Riko Aidę! Od trzech dni pytam o nią w mieście i jakoś nikt nie powiedział mi czegoś takiego.
–    A kto by pamiętał teraz o morderstwie sprzed dziesięciu lat? Gdyby nie fakt, że chodziłem z Riko do jednej klasy, sam bym jej nie pamiętał. Jesteśmy po wojnie, Tetsuya. Nikt teraz nie myśli o dawnych zbrodniach. Masz jakieś jej zdjęcie, możesz mi ją opisać?
–    Ehm...- Kuroko przywołał w głowie fotografię, którą niedawno oddał Satsuki.- Niska, brązowe krótkie włosy, duże orzechowe oczy...
–    To ona – stwierdził Akashi dziwnym tonem.- Szczupła, zawsze nosiła dwie spinki we włosach, była dosyć głośna i energiczna.
    Kuroko sapnął głośno, kładąc na czole dłoń. W głowie zahuczały mu słowa Momoi opisujące jej dziewczynę.
    „Gorący temperament”.
–    J-jak to możliwe... to nie może być ona...- bąknął Kuroko.
–    Tetsuya, kim jest kobieta, z którą jesteś?- zapytał Akashi, zaskakująco szybko wypowiadając słowa. W słuchawce rozległ się głośne szuranie i łoskot, a następnie coś przypominającego łopot skrzydeł.
–    Uhm...- Kuroko pokręcił bezradnie głową.- Wiem, co robisz z ludźmi, których spotykam, więc...
–    Momoi Satsuki – przerwał mu Akashi, cedząc słowa. Tetsuya zbladł, słysząc to.- Tak nazywała się dziewczyna, która zabiła Riko. Znaleźli ją u niej w piwnicy razem z jej chłopakiem, Junpeiem, pociętych na kawałki, kilka z nich Momoi zdążyła już ponoć spalić w piecu. Tetsuya, jeśli to z nią teraz jesteś, musisz jak najszybciej uciekać, zrozumiałeś?
–    Ale... ale ja...- Kuroko był tak przytłoczony tymi informacjami, że kompletnie zagubił się we własnych myślach.
–    Momoi uznano za chorą psychicznie i zamknięto w szpitalu. W czasie wojny z pewnością został wysadzony, a ci pacjenci, którzy przeżyli, na pewno wykorzystali okazję i zbiegli! Zabieraj swoje rzeczy i bierz nogi za pas!
–    Dobrze, ale...- zaczął Kuroko, a w tym momencie coś kazało mu się odwrócić. Kiedy to zrobił, z przerażeniem odkrył, że tuż za nim stoi Satsuki, ubrana w swój czarny lateksowy strój, z kijem baseballowym w dłoni.- Momo...i...san?
–    Tetsuya?
–    Nie martw się, Tetsu-kun – powiedziała Momoi spokojnym tonem, uśmiechając się do niego łagodnie.- Obiecuję, że spędzę z tobą znaaacznie więcej czasu, niż z Riko-tan!
–    N-nie...
–    Tetsuya! Tetsuya!
    Uśmiech Momoi, kiedy zamachnęła się kijem był ostatnim, co zobaczył Kuroko.


20 komentarzy:

  1. Po tym rozdzial jedno ciśnie mi się na usta, Tetsu ma prawdziw szczęście jeśli idzie o psychopatów xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde tetsu ty debilu. Ehhh... Akaś weź go ratuj. Momoi zgiń, przepadnij! Biedny Tetsuya on zawsze ma pecha. Co do rozdziału to to jest cudo. Ja nie wiem jak wytrzymam do następnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że się podoba! ^^ ♥

      Usuń
  3. Ty zły Polsacie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Momoi mnie wkurzała przez swoją naiwność i to jak nalegała na Kuroko ;-; Teraz wiadomo, że jest szurnięta.Już nie zobaczę w nikim dobrego kompana dla Tetsu. Ciekawe czy planowała to zrobić jak Kuroko chciał odejść czy przez rozmowę z Akashim?Jedno jest pewne wróg numer jeden(dlatego, bo zapowiada się na to, że wyrządzi mu największą krzywdę-już zaczęła) Akashi to co innegoXD
    Chyba go ruszyło, ale tylko przez to, że to on chce go zabić czy jakieś głębsze uczuciaXDD
    Ratuj go i niech gra trwa dalej.
    Spoko rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Momoi jako postać jest spoko, może jakby przyczepiła się do kogoś innego i komuś innemu chciała zrobić kuku a nie głównemu bohaterowi, to tak bardzo nie zwróciłabym uwagi na jej natarczywość.A tak to wróg.

      Usuń
    2. W sumie od początku można by powiedzieć, że jest szurnięta, w końcu kto chodzi w lateksowym obcisłym stroju po parku z gnatem w pasie? xDD Akashi owszem, ale on świadków chociaż zabija xDDD

      Usuń
  5. jak mogłaś! Tydzień czasu będzie trzeba czekać na nowy rozdział! Jesteś okrutna! Znęcasz się psychicznie nad biednymi czytelnikami! W takim momencie? Aż chcę mi się płakać :( ale za to mam wizję, jak z "uprowadzonej". Teraz Momoi podniesie słuchawkę i usłyszy od Akashiego, że jeśli wypuści Tetsu to nic jej nie zrobi a ona powie "Good luck" kiaaaa. no ale oczywiście Akashi znajdzie Tetsu i będą żyli razem, długo i szczęśliwi! Nahhh jak chcę już wtorek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, jestem okrutna i dla bohaterów shotów i opków i dla czytelników. Hehe. Ale nadrabiam w rzeczywistości, jestem łagodna jak owieczka xD

      Usuń
  6. BOŻE YUUKI SENPAI
    KUROKO
    MOMOI
    SEI RATUJ GO
    W tym momencie jakże zapragnęłam, by ten niebieski diabeł nie zginął. Chciałaś tego. Ja wiem, że tego chciałaś.
    Ale i tak cię kocham.
    Teraz Sei namierzy telefon Kuroko, pojedzie go uratować i szykuje się poważna rozmowa..
    Albo cos stanie się Sei'owi. Nie rób mi tego T.T
    Weny i mniej głupich pomysłów jak polsat

    Ciągle w szoku
    ~Rin Akashi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że chciałam D: Litości dla mojego synka! D: xD
      Jeju, do końca życia mi nie wybaczycie tego polsata, co? xD

      Usuń
  7. Czyli jednak Momoi też ... ech wszyscy tu to psychopaci. Nie żebym się czegoś innego spodziewała. Na pewno zdziwienie z jej zachowaniem jest niesamowite. I akashi okazał się raz przydatny. Wreszcie! Może po 573754666 takich przypadkach wreszcie go polubie. Tylko nie rozumiem dlaczego Momoicia chce zabić Tetsu. No rozumiem akszhi bo go kocha, atsuchi chciał mieć ojca, a kanibale bo głodny nie jesteś sobą ( Tetsu powinien zacząć nosić ze sobą snikersy :" )) a ona? Zero logiki. Chyba że zwyczajna psychopatka. Tetsu powinien zapamiętać " jeśli wróg jest w zasięgu strzału ty również " czekam z niecierpliwością ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko, żeby nie, nie lubię Momoi xD Wszystkiego dowiesz się, moja droga, cierpliwości D: Trudno, żeby w jednym rozdziale wytłumaczyć wszystkie poczynania każdej z postaci xD

      Usuń
  8. Małe pytanie; Momoi nazwała Aidę "Riko-tan", co znaczy "tan"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki "pieszczotliwy" sufiks dodawany do imion, jak "chan". Ojciec Riko nazywa ją "Riko-tan", po polsku by brzmiało jak "Rikuś" albo coś w ten deseń.

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń