[MnU] Odcinek 73



–    No nie wiem, Tetsucchi, martwię się trochę – westchnął Kise, stojąc nad młodszym bratem z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej i potupując nogą.
–    Ta, Ryouta ma rację – potwierdził Aomine, stojący obok niego i opierający się o poręcz schodów.- To jest jakieś takie podejrzane. Czemu koleś funduje ci fajną wycieczkę i nie chce niczego w zamian?
–    Ależ chce – wyjaśniał po raz setny Kuroko, zawiązując sznurowadła ciepłych butów. Podniósł się i spojrzał na swoich zatroskanych braci.- Oczekuje, że pomogę mu w paru kwestiach historycznych, żeby jego powieść miała ręce i nogi.
–    A jak cię skrzywdzi?- mruknął z powątpiewaniem Kise.
–    Właśnie?- Daiki machnął ręką.- Jesteś śliczny i kuszący, a jeśli to jakiś zwyrodnialec i ma na ciebie chrapkę?
–    Od kiedy ty w ogóle tak się o mnie martwisz?- zdziwił się Tetsuya, zwracając do ciemnoskórego.- Myślałem, że tylko Ryouta odgrywa w tym domu rolę zatroskanego, zaniepokojonego, zmartwionego każdym moim krokiem brata.
–    Czasami trzeba dać Ryoucie odetchnąć.- Aomine wzruszył ramionami.
–    Martwię się – powiedział głośno Kise, jakby chciał przypomnieć braciom o przerwanym temacie ich rozmowy.- To mi naprawdę podejrzanie wygląda. Tetsucchi, a pamiętasz odcinek „Seme życia”, kiedy Alejandro został zaproszony przez tego bogacza, Gustacio, na wycieczkę na Florydę? Zrobił to tylko po to, żeby z nim sypiać każdej nocy, przez bite dwa tygodnie!
–    Ryouta, przecież ja wrócę wieczorem – westchnął ciężko Kuroko.- Cały dzień spędzę na zwiedzaniu starych miejsc i oglądaniu zabytków, a wieczorem Mayuzumi-kun przywiezie mnie do domu. Mam dwadzieścia trzy lata! Czy naprawdę muszę przedstawiać wam od deski do deski wszystkie moje poczynania? A nawet jeśli będziemy uprawiać seks, to nie wasz interes!- dodał buńczucznie, ale i tak wolał jeszcze sprostować sprawę:- A nie będziemy! Bo jesteśmy tylko znajomymi, ja nie jestem taki puszczalski, a Mayuzumi-kun to światowej sławy pisarz, biznesmen i zapewne jest heteroseksualny. W jakim wy żyjecie świecie? Naprawdę myślicie, że każdy facet w Tokio jest gejem?
–    Tak – odparli jednocześnie Aomine i Kise.
–    Przynajmniej ci, z którymi się zadajesz – dopowiedział Daiki, drapiąc się po brodzie.
    Kuroko ledwie pohamował wybuch gniewu. Był chyba jedynym mężczyzną na ziemi, który miał tak zbzikowanych na jego punkcie braci, a przecież wszyscy trzej byli już teoretycznie dorośli.
–    To moje życie – powiedział powoli i spokojnie Tetsuya.- Będę robił, na co mam ochotę. Wycieczka szlakami epoki Edo w towarzystwie mojego ulubionego pisarza jest jedną z nich. I choćby mnie gwałcił i torturował, żeby lepiej opisać sceny w książce, poddam mu się z przyjemnością.- Z zewnątrz dobiegło ich trąbienie klaksonu.- Zajmijcie się sobą, jeśli łaska. I nawet nie próbujcie do mnie wydzwaniać. Zmieniłem numer na czas wyjazdu.
–    CO?!- wykrzyknął oburzony Kise, ale Kuroko pospiesznie wyszedł z domu.
    Mayuzumi chciał już wysiąść z auta, by go przywitać, ale Tetsuya pospiesznie skinął mu ręką, dając tym samym znak, by tego nie robił. Podszedł do jego auta – był to subaru impreza 2.0i sport, w kolorze granatowym – i zajął miejsce pasażera.
–    Dzień dobry, Mayuzumi-kun – przywitał się Kuroko.
–    Witaj, Kuroko – odparł Chihiro.- Gotowy na wycieczkę?
–    Jak najbardziej.
    Mayuzumi skinął spokojnie głową, po czym, zmieniwszy biegi, wycofał auto z podjazdu i wyjechał na ulicę. Zaczęli sunąć cicho przed siebie – silnika prawie w ogóle nie było słychać, a w aucie było przyjemnie ciepło. Kuroko czuł się o wiele bardziej komfortowo w tym całkiem rodzinnym samochodzie, niż w luksusowej tesli Akashiego.
    A propos Akashiego... Tetsuya już wcześniej poczuł wibracje w kieszeni. Nie miał zielonego pojęcia, skąd Seijuurou wytrzasnął jego numer, skoro Kuroko kupił starter poprzedniego dnia, ale fakt ten niemal go przerażał. Już wczoraj próbował wyciągnąć z niego, ilu Seijuurou ma informatorów w całej Japonii. Teraz wyjął komórkę z kieszeni i odczytał pospiesznie wiadomość od czerwonowłosego przyjaciela.
    Aha – nie miał zamiaru zdradzić, jak poznał numer, życzył mu miłego wyjazdu i poprosił o przywiezienie jakiejś pamiątki... wyrażenie nadziei na to, że kierowcę spotka nieszczęśliwy wypadek Kuroko postanowił zignorować.
–    Pozwoliłem sobie zorganizować nam cały plan naszej wycieczki – powiedział Mayuzumi. Kiedy zatrzymali się na czerwonych światłach, sięgnął do schowka przed Tetsuyą i wyjął z niego złożoną na kilka części kartkę. Podał ją błękitnowłosemu.- Najbardziej zależy mi na odwiedzeniu dwóch muzeów, które zaznaczyłem na przypiętej do kartki miniaturze mapy. W jednym z nich mają bardzo dużo zabytków pochodzących z okresu Edo, w drugim zaś dysponują bardzo bogatą kolekcją zwojów z tamtych czasów, traktujących o samurajach i siogunacie, ówczesnej sytuacji gospodarki, a także, podobno, prywatne listy ostatnich cesarzy.
–    Naprawdę?- Oczy Kuroko zabłysły na tę wieść. Z zainteresowaniem odczytał plan wycieczki i z równym zadowoleniem pokiwał głową. Plan był rzetelny i treściwy. Na pewno zwiedzą dużo ciekawych miejsc i dowiedzą się jeszcze więcej ciekawych rzeczy.- Jesteś pewien, że starczy nam na to jeden dzień?
–    Postarałem się zmieścić z czasem tak, żebyśmy wrócili do Tokio mniej więcej o dwudziestej drugiej. Czy masz jakieś plany na jutro? Jeśli wolałbyś wrócić wcześniej, to nie ma problemu, możemy zrezygnować z jednego czy dwóch punktów.
–    Nie ma takiej potrzeby, cały weekend mam wolny – stwierdził Tetsuya.
–    W takim razie czerpmy jak najwięcej przyjemności z naszej małej wycieczki – powiedział Mayuzumi.- Mam nadzieję, że wziąłeś ze sobą aparat?
–    Oczywiście – odparł Kuroko.- Wziąłem również zapasową baterię do niego.
–    Świetnie. Czy wobec tego mógłbym mieć do ciebie małą prośbę?
–    O co chodzi?
–    Po naszej wycieczce, jutro, albo w innym terminie, chciałbym razem z tobą przejrzeć te zdjęcia. Wybierzemy kilka i wywołamy u fotografa. Prosiłbym cię, żebyś na ich tyle napisał krótkie notatki na ich temat. Sam zajmę się w tym czasie układaniem wiedzy na temat polityki i gospodarki tamtych czasów, a także dopasowywaniu faktów do fabuły mojej powieści, a twoja pomoc przy pozostałych rzeczach będzie dla mnie wprost nieoceniona.
–    Zrobię to z wielką przyjemnością, Mayuzumi-kun – stwierdził z zadowoleniem Kuroko. Cieszył się, że na coś się przyda.- Czy ustaliłeś już fabułę swojej nowej powieści? Bohaterów?
–    Owszem – odparł.- Taka powieść nie może brzmieć podręcznikowo, bo nikt nie będzie tego czytał, a zależy mi na dużej sprzedaży, skoro pieniądze zostaną rozdane w celach charytatywnych. Dlatego też zdecydowałem się na powieść historyczną zmieszaną odrobinę z romansem. Będzie opowiadać o samuraju, wiernie oddanym swojemu panu, lecz beznadziejnie zakochanym w jego córce. Chcę się skupić na podkreśleniu oczywistych ale i jednocześnie pięknych wartości w życiu: że klasy społeczne w miłości nie grają roli, że można dzielić obowiązki z uczuciem. Do tego chcę jeszcze dodać pewnego rodzaju wątek przygodowy; niebezpieczną podróż samuraja na zlecenie jego pana. Chcę, żeby... Kuroko?- Mayuzumi, który raz po raz zerkał na Tetsuyę w trakcie rozmowy, przerwał z wahaniem, spoglądając na niego z lekkim niepokojem.
–    Wybacz – bąknął Tetsuya, otrząsając się. Wyglądało na to, że to jego pełna uwielbienia i rozmarzenia mina skłoniła Chihiro do tego, by przerwał.- Po prostu... Kiedy pomyślę, że mój ulubiony autor napisze powieść osadzoną w moich ulubionych czasach, z moimi ulubionymi wątkami historycznymi...- Kuroko westchnął przeciągle.- To dziwne, ale czuję się trochę tak, jakbyś pisał to dla mnie, Mayuzumi-kun.
    Chihiro uśmiechnął się delikatnie na te słowa, nie spuszczając wzroku z jezdni. Jego uśmiech był tak rzadko spotykany, że Tetsuya za każdym razem starał się zapamiętać każdy z nich. Nie był pewien, dlaczego Mayuzumi był tak aż do przesady opanowany, a czasem wręcz obojętny, ale gdy się uśmiechał, sprawiał wrażenie zupełnie innej osoby – łagodnej i bardzo sympatycznej, z którą aż chce się obcować.
–    Myślałem podobnie, kiedy mój menadżer przedstawił mi tę propozycję – wyznał Mayuzumi.- Pomyślałem sobie wtedy: „Cóż za nieoczekiwany zbieg okoliczności, że akurat poznałem niedawno kogoś, kto może mi pomóc”.
–    Nie masz wśród znajomych znawców historii?
–    Owszem, mam paru – stwierdził Mayuzumi.- Ale oni mają zbyt naukowe podejście. Brakuje im wyobraźni, żeby zobaczyć w myślach wizję nieistniejącego bohatera, kochającego nieistniejącą córkę nieistniejącego możnego pana. Za grosz w nich romantyzmu – dodał na koniec z westchnieniem.
–    Hm. Pewnie nie czytali twoich powieści – stwierdził Kuroko, układając się wygodniej w fotelu.- Jestem pewien, że gdyby sięgnęli po „Trzy metry pod ziemią”, stali by się romantykami nie z tej ziemi.
–    Cieszę się, że tak dobrze myślisz o moich powieściach – powiedział Mayuzumi z lekkim rozbawieniem.- Z czystej ciekawości, Kuroko. Jako Miyazaki Shigeru prowadzę swoją skrzynkę e-mailową, na którą dostaję sporo wiadomości od moich fanów. Czy wysyłałeś mi kiedyś jakąś?
–    Nie – odparł zgodnie z prawdą.- Myślałem o tym, ale koniec końców stwierdziłem, że pewnie i tak nie napiszę niczego, czego byś wcześniej nie czytał od fanów. Uwielbiam twoje powieści, bo są wciągające i interesujące, ale to nie tak, że odmieniły moje życie, czy że nie potrafię się bez nich obejść. Cenię sobie twój talent i czytam każdą twoją powieść, bo nigdy mnie nie zawiodłeś, ale... szczerze mówiąc, nie czułem nigdy potrzeby zwierzenia się tobie z moich myśli. Co innego pójść na wieczorek autorski, gdy podpisywałeś książki – dodał.- Zobaczyć cię na żywo i powiedzieć parę słów, które na pewno byś usłyszał, to zupełnie co innego. Skrzynkę pewnie i tak już masz pełną.
    Mayuzumi nie mógł temu zaprzeczyć.
–    Osobiście uważam, że na pewno napisałbyś wiadomość w taki sposób, iż od razu przykułaby ona moją uwagę – stwierdził mimo wszystko.
–    To bardzo miłe z twojej strony.- Kuroko uśmiechnął się łagodnie.
–    Mówię poważnie – dodał Chihiro.- Masz naprawdę wyjątkowy charakter, Kuroko. Podoba mi się twoje podejście do życia, a przede wszystkim do mnie: nie traktujesz mnie jak boga, bo jestem twoim ulubionym – przepraszam, jednym z ulubionych – autorów, i w dodatku bogatym biznesmenem. Chyba już rozumiem, za co tak bardzo lubi cię Akashi.
–    Ja z kolei lubię w tobie to, że nie obnosisz się tak ze swoim bogactwem, nie pysznisz się również światową sławą, ani nie udajesz fałszywej skromności. Stwierdzasz fakty i robisz to w taki sposób, że nie odnoszę wrażenia, iż fakt ten powinien w jakikolwiek sposób na mnie wpłynąć.
–    Czuję się...- Mayuzumi zamyślił się na moment.- Mile połechtany – stwierdził w końcu z odrobiną zaskoczenia.- Pierwszy raz w życiu słyszę takie słowa. Zwykle ludzie podkreślają moje oczywiste atuty i cechy charakteru, co jest dosyć przykre.
–    Dlaczego?
–    Bo dobrze wiem, jaki jest mój charakter, i nie ma w nim nic, co można by lubić.
–    Żartujesz?- Kuroko spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.- Nie poznałem cię co prawda za dobrze, ale jak na mój gust jesteś po prostu bardzo opanowanym człowiekiem, spokojnym i poważnym. Ale to nie są cechy, których nie da się lubić.
–    Chodzi mi raczej o to, że nie mam poczucia humoru – wyjaśnił Mayuzumi.- Nie śmieszą mnie żarty ani gry słowne, chyba że wynikają z rozmowy i są spontaniczne.
–    W twoich powieściach są wątki humorystyczne – zauważył Tetsuya.- Na niektórych zdarzało mi się płakać ze śmiechu.
–    Naprawdę?- Mayuzumi zerknął na niego, po czym od razu wrócił spojrzeniem do jezdni.- Jakoś nie mogę sobie wyobrazić ciebie, śmiejącego się na głos.
–    Zabawne, bo ja z kolei nie mogę sobie ciebie, śmiejącego się na głos.
    Mężczyźni spojrzeli po sobie krótko, uśmiechając się do siebie lekko.
–    Dobrze – stwierdził Chihiro.- W takim razie proponuję drobną zabawę podczas naszej wycieczki. Postarajmy się rozbawić siebie nawzajem do tego stopnia, by któryś z nas rzeczywiście zaśmiał się na głos.
–    To będzie dosyć trudne, skoro, jak mówiłeś, nie śmieszą cię żarty i gry słowne – stwierdził Kuroko.
–    Och, jestem pewien, że coś na to zdziałasz – powiedział Mayuzumi.- Już teraz dobrze ci idzie.
–    Hmm, niech będzie – zdecydował Tetsuya po chwili namysłu.- Czy w tej zabawie przewidujemy jakieś nagrody?
–    Mmm, to może być dla nas jakaś motywacja – stwierdził Chihiro.- Wobec tego tak, będzie nagroda. Proponuję zwykłą zachciankę, obojętnie jaką. Jeśli pierwszy cię rozbawię, zrobisz coś, o co cię poproszę. Jeśli to ja pierwszy się zaśmieję w głos, to ty będziesz mógł mnie o coś prosić.
–    Na przykład o... zadedykowanie mi powieści?- Serce Kuroko mimowolnie zatrzepotało na tę myśl.
–    Będziesz miał dedykację – zgodził się Mayuzumi.- Możesz mnie prosić nawet o całą powieść. Specjalnie dla ciebie, jeden jedyny egzemplarz.
–    Żartujesz!- Kuroko wytrzeszczył na niego oczy.
–    Nie – odparł Chihiro, spoglądając na niego.- Im wyżej zawiesimy poprzeczkę, tym bardziej będziemy się starać.
–    Wobec tego, o co ty będziesz prosił, jeśli wygrasz?
–    Hmm.- Mayuzumi zamyślił się na chwilę.- Jeszcze nie wiem. Ale z pewnością będę o tym myślał. Oczywiście, nie będę żądał czegoś, czego nie będziesz chciał zrobić. Będziemy się trzymać granic rozsądku.
–    Dobrze – stwierdził Kuroko, gotowy zgodzić się na wszystko. Wizja otrzymania od Mayuzumiego jedynego egzemplarza książki, napisanej specjalnie dla niego, wystarczyła mu za zachętę.
–    W takim razie mamy umowę – stwierdził Chihiro, uśmiechając się półgębkiem.- Czas, start.

***


–    Jestem kawalerem – powtarzał sobie Aomine, idąc przez park w kierunku boiska, które było umówionym miejscem spotkania jego i Tomoyi.- Co z tego, że się odpicowałem jak picuś-glancuś? Po prostu chcę dobrze wyglądać, bo jestem kawalerem. I chcę ładnie pachnieć, bo jestem kawalerem. Wcale nie próbuję zrobić wrażenia na jakimś tam dziadzie z drużyny narodowej. Przecież to nie moja liga, ja mierzę o wiele wyżej!
    Aomine prychnął do siebie pod nosem, poprawiając na głowie swoją czarną czapkę. Nie miał pojęcia, jak Tomoya zamierza grać w kosza, kiedy na dworze taka chlapa i mróz, ale i tak postanowił przyjść, zamiast proponować „randkę” gdzie indziej. Nie chciał, by Inoue pomyślał, że mu zależy i liczy, że pójdą na romantyczną kolację, albo do kina...
–    Cześć!- usłyszał nagle po swojej lewej stronie.
    Wyrwany z zamyślenia, Daiki obrócił głowę i obrzucił obojętnym spojrzeniem mężczyznę przycupniętego na jednej z ławek. Miał na sobie długi, stylowy szary płaszczyk, czarne wiązane kozaki i granatowe dżinsy. Czupryna jasnych blond loczków w połączeniu z niebieskimi oczami powiększonymi dodatkowo przez okrągłe okulary, dodawała mężczyźnie nieco chłopięcego wyglądu, ale właściwie prezentowało się to całkiem ładnie.
    Aomine zatrzymał się i zmarszczył lekko brwi. Koleś wyglądał mu na modela... czyżby to jakiś znajomy Ryouty, który go rozpoznał?
–    Cześć?- rzucił trochę bardziej pytająco.
–    Dokąd tak pędzisz?- zagadnął blondyn, mrugając do niego okiem.
–    Yy... na spotkanie.- Aomine jeszcze bardziej zmarszczył brwi i obrócił się do nieznajomego.
–    To musi być bardzo ważne spotkanie, skoro tak ci spieszno – stwierdził aniołkowaty blondyn.- A może usiądziesz na chwilę, odsapniesz przy mnie?
    Daiki zmierzył go po raz wtóry spojrzeniem. Minęła naprawdę długa chwila, nim w końcu rozpoznał ten uśmieszek oraz towarzyszące mu iskierki w oczach. Zacisnął usta i skrzywił się lekko.
–    No, ładnie się dałem nabrać – stwierdził.
    Tomoya Inoue wybuchnął śmiechem.
–    Chyba nie myślałeś, że spotkam się z tobą jako ja?- zawołał, rozbawiony. Podniósł się z ławki i stanął naprzeciwko Aomine, wyraźnie zadowolony z siebie. Rozłożył ramiona i zakręcił się wokół własnej osi.- Jak ci się podoba mój image? Jeśli chcesz, mogę częściej przychodzić na nasze spotkania jako słodki blondynek w okularach.
–    Obejdzie się – westchnął Daiki, wciąż nieco zażenowany, że od razu nie rozpoznał „pułapki”.- Nie mogłeś przemodelować się na... coś bardziej podobnego do ciebie?
–    Chciałem się upewnić, że będziemy mieli maximum prywatności – odparł niewinnym tonem Inoue.
–    Żartujesz?- prychnął Aomine.- Ile osób po drodze pytało cię, czy bolało cię, gdy spadałeś z nieba?
    Tomoya zawahał się.
–    Trzy – mruknął.- Ale bez obaw, kotku, tam, dokąd cię zabieram, nie będzie nikogo prócz nas.
–    Mam nadzieję, że nie mówisz o swojej willi...
–    Owszem, poniekąd jest to moja willa, ale jeżeli nie będziesz miał ochoty zwiedzić mojego domu, to pozostaniemy tylko w bocznym budynku. Mam tam prywatną salę gimnastyczną i siłownię. Rozgrzejemy się trochę, a potem przejdziemy do... gry wstępnej.- Tomoya mrugnął do niego porozumiewawczo.
–    No dobra.- Aomine wzruszył ramionami.
    Nie miał zamiaru odrywać jakiejś cnotki (cnotka?), który obawia się, że kolega go skrzywdzi, gdy sami pójdą do jego domu. Ciemnoskóry wiedział, że będzie w stanie się obronić, gdyby Inoue chciał go skrzywdzić.
    Ale, tak na wszelki wypadek, nie będzie niczego od niego pił.
    Ruszyli ramię w ramię ścieżką; prowadził Tomoya.
–    Jak spędziłeś ostatni tydzień?- zagadnął go Inoue.
    Aomine zastanowił się, czy to dobry pomysł, by wyjawiać Tomoyi, że zerwał ze swoim chłopakiem. Szybko jednak doszedł do wniosku, że nie powinien tego robić – nie chciał, żeby Inoue pomyślał, iż stało się tak z jego powodu.
–    Całkiem zwyczajnie.- Aomine wzruszył ramionami.- Nie działo się u mnie nic ciekawego. Ciągle tylko praca, dom, praca, dom.- Nagle Daiki zdał sobie sprawę z tego, że Tomoya nie wie, gdzie on pracuje. Jeśli zapyta, Aomine na pewno zabraknie odwagi, by zdradzić, że jest zwykłym cieciem.- Hej, czy ta twoja propozycja odnośnie treningów jest nadal aktualna?
–    No pewnie!- Tomoya nieco się ożywił.- Tak sobie właśnie pomyślałem, że podczas dzisiejszej gry będziemy grać naprawdę poważnie. Jeśli uda ci się wygrać, i to wygrać przeważającą liczbą punktów, a nie łutem szczęścia – to mówiąc, mrugnął do niego znacząco.- to będę miał pewność, że powinienem przedstawić cię naszemu trenerowi.
–    Weźmie mnie na poważnie, czy tylko obieca parę spotkań, żebyś dał mu spokój?
–    Wszyscy zawodnicy mojej drużyny wiedzą, żeby bez powodu nie zawracać trenerowi głowy. Dzięki temu ma pewność, że jeśli już kogoś mu polecimy, to warto się mu przyjrzeć.
–    Polecałeś już mu kogoś?
–    Nie – odparł Tomoya. Aomine wpatrywał się uważnie w jego twarz, ale dostrzegł tylko szczerość.- Hej, chyba nie myślisz, że przedstawiam trenerowi każdego faceta, który mi się podoba?
–    No nie wiem – mruknął z powątpiewaniem Daiki. Właściwie to owszem, zdarzało mu się tak o tym myśleć.
–    Wiesz, właściwie to powinienem się teraz obrazić – westchnął Inoue.- Nie jestem typem, który będzie robił wszystko, dopóki nie zdobędzie tego, co sobie upatrzył. Wiem, że pewnych rzeczy nie da się kupić. Próbuję, a jeśli któraś z rzędu próba znowu kończy się niepowodzeniem, to odpuszczam. Możesz być więc pewien, że jeśli stwierdzę, iż nie mam u ciebie żadnych szans, to dam ci spokój. Chociaż ufam, że postarasz się chociaż o to, żeby zagrzać miejsce w mojej drużynie.
–    Jeśli rzeczywiście mam się o to postarać, to musisz zadbać o to, żeby nikt nie dowiedział się, jakiego rodzaju zainteresowaniem mnie darzysz – zauważył Aomine.- Wątpię, żeby twój trener był gotowy przyjąć mnie, jeśli stwierdzę, że nasze relacje mogą zagrażać zespołowi.
–    Czy mogę przez to rozumieć, że rozważasz pójście o krok dalej?- Tomoya aż podskoczył lekko, szczerząc zęby w uśmiechu.
–    Nie.- Daiki ostudził nieco jego zapał.- Już ci mówiłem, nie jestem znowu taki pierwszy lepszy, co wskoczy ci do wyra, bo jesteś znaną sławą. Znanych sław to ja mam po dziurki w nosie.
–    Mówisz o swoim bracie?- zgadywał Tomoya.
–    Między innymi – potwierdził Daiki.- Mając brata-modela siłą rzeczy poznałem innych modeli, a mając brata-który-przyjaźni-się-z-bogatym-i-znanym-biznesmenem, znam również bogatego i znanego biznesmena.
–    A spałeś kiedyś z którąś z tych sław?
    Aomine westchnął przeciągle, zamykając na moment oczy.
–    Tak – potwierdził.
–    Szczerze mówiąc... to dosyć niesamowite – stwierdził w zastanowieniu Inoue.- Wiesz, do tej pory umawiałem się tylko z moimi fanami i dla każdego byłem pierwszą gwiazdą, z jaką... ekhem.
–    Zakładasz, że będę pierwszą osobą, z którą pójdziesz do łóżka, i dla której NIE będziesz pierwszą gwiazdą?- prychnął Aomine. Na widok lekkiego rumieńca Tomoyi prawie zadławił się śliną.
–    Nie no, oczywiście, że nie... Zaparkowałem auto niedaleko, więc chodźmy. Pomyślałem, że zrezygnujemy z komunikacji miejskiej, bo w taki ziąb to ani się nie chce wychodzić na podwórze, a co dopiero tułać autobusami po mieście.
    Aomine wzruszył tylko ramionami. Jemu to było obojętne, bo i tak już się trochę „potułał”. No, ale odrobina wygody nie zaszkodzi, zwłaszcza że po dotarciu do willi Tomoyi i po lekkiej rozgrzewce dopiero się zamęczą na boisku.
    Daiki już nie mógł się doczekać.

12 komentarzy:

  1. Osz ty, ten zakład brzmi groźnie ;) już nie mogę się doczekać, ciekawe który wygra...
    Dajesz Ao, nie zmarnuj okazji!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mayuzumi, nawet mi się nie waż kazać Tetsuyi robić coś złego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam nie narzekam ;)
    I czekam na kolejne z niecierpliwością ^3^

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja sobie pozwolę jeszcze przez jakiś czas żyć w złudzeniu, że Chihiro to dobry człek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ten zakład B)))) Rozdział cud i czekam na dalsze~~Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten zakład! Ja chyba wiem jak to się skończy.... ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
  7. W zakładzie kibicuje Tetsuyi, choć gdyby przegrał i tak by dostał dedykację od Majoneza. Tak myślę xd

    Yuukiś, w MnU postaci grają tak dobrze jak w anime? Bo jeśli tak, Aomine na pewno wygra i to nie będzie fart :3
    Pozdrawiam!!
    Akhime ^~^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ich poczynania nie mają nic wspólnego z anime/mangą xD

      Usuń
  8. A ja zwrócę uwagę na coś co jesz czego nie zostało wspomniane w komentarzach. Akashi zna nowy numer Kuroko!!!!
    Przypadek?? Nie sądzę!!
    Ogólnie nie mam nic przeciwko ich romansom z innymi postaciami ale AkaKuro for ever OTP. Oni muszę być razem.
    Zwłaszcza po tym jak Midorima się skapnął że swoimi uczuciami. No i te rozumiany Akashiego w święta jak swoimi uczuciami do Tetsuyi.
    Prosze, Yuki, przecież ty też wiesz ze oni muszą być razem!! Nie ważne co będzie po drodze o ile Tetsuya pozostanie jego jedyna prawdziwą miłością i da się do siebie przekonać.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Trzymaj się tam na swoich 'wakacjach' x:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh, no co mam ci powiedzieć? :c Niby jestem autorką, ale wiesz, ja tutaj wszystko z chłopakami obgaduję, naradzamy się, codziennie są spotkania, dyskusje... Akashi walczy o to, żeby był z Kuroko, ale Kagami się buntuje, że też chce być z Kuroko, Kise narzeka, że krzywdzę Kasamatsu i marudzi, że chce z nim być... to nie jest tak łatwo, moja droga, nie jest :c

      Usuń
  9. Moge to sobie wyobrazic. :x
    Naradzajcie, naradzajcie. Nawet przy procentach, to moze cos jeszcze bardziej konstruktywnego z tych narad wyjdzie.
    No nic. Trzeba czekac. Moze za 100 odcinkow doczekam sie ze beda razem ;)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń