[BT] Rozdział trzynasty

    Dochodziła godzina siedemnasta, kiedy Kuroko i Kise zasiedli razem przed telewizorem w salonie. Tetsuya był nieco zaskoczony – wyglądało na to, że Ryouta był doskonale przygotowany na jego wizytę. Na stoliku przed nimi od samego początku czekały poukładane w schludny stosik pudełka z filmami, kryształowa misa pełna cukierków, oraz paczki ciastek oraz chipsów. Całość prezentowała się niczym syto zastawiony stół u stóp faraona. Jedyne co Kise musiał „dopracować” to podanie mrożonej herbaty.
–    Usiądź sobie, Kurokocchi.
–    Chyba „Wasza Wysokość” - poprawił go błękitnowłosy, siadając na kanapie i zerkając na stos filmów.- Mam nadzieję, że nie planujesz obejrzeć tego wszystkiego naraz?
–    Wybierzemy coś wspólnie. Masz ochotę na horror, komedię, czy może jakiś film akcji?- Kise usiadł obok niego i sięgnął po pudełka, kładąc je sobie na kolanach.- Nie wiem, co lubisz.
–    Każdy film mi odpowiada, jeśli ma interesującą fabułę – odparł Kuroko, pochylając się lekko nad pudełkami i przyglądając się tytułom. Ryouta podał mu kilka z nich, a błękitnowłosy zaczął odwracać je i czytać opisy fabuły.- Widziałeś już któryś z nich, czy wybrałeś te, których nie oglądałeś?
–    Nie widziałem żadnego i starałem się wybrać coś w miarę ciekawego. Mój tata jest kinomanem, ma całą kolekcję płyt w swoim gabinecie, więc jeśli żaden z tych tytułów nie będzie ci odpowiadał, po prostu pójdziemy wybrać inny.
–    Wolę nie naruszać przestrzeni osobistej twojego taty.- Kuroko uśmiechnął się lekko, podając mu pudełko z filmem akcji.
–    „Na skraju jutra”?- Ryouta przeczytał na głos tytuł.
–    Czytałem książkę – wyjaśnił Tetsuya.- To o mężczyźnie, żyjącym w czasie wojny z nieznanym gatunkiem istot. Na skutek zabicia jednego z nich wpada w pętlę czasową i wciąż przeżywa ten sam dzień.
–    Ooo, więc lubisz takie książki, Kurokocchi?- Kise uśmiechnął się, postanawiając zapamiętać ten drobny szczegół.
–    Właściwie to nie mam ulubionego gatunku.- Kuroko wzruszył ramionami.- Czytam to, co wyda się mi fajne, lub co polecą mi znajomi.
–    Ale chyba nie z naszej drużyny, co?- zaśmiał się Kise.- Wątpię, żeby Aominecchi czy Murasakibaracchi czytali książki.
–    Akashi-kun często mi jakieś pożycza.
–    Eh? Naprawdę?!- Blondyn spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Nigdy nie zauważyłem, żebyście wymieniali się książkami.
–    A kto powiedział, że musimy to robić na oczach wszystkich?- Tetsuya zmarszczył lekko brwi.
–    N-no nikt...- Kise zarumienił się lekko, pospiesznie odwracając wzrok.- Też mu jakieś pożyczasz?
–    Kupuję tylko te książki, które przeczytałem i bardzo sobie cenię. Póki co nie mam zbyt wielkiej biblioteczki, a Akashi-kun już czytał te tytuły. To on mi je, z resztą, polecił.
–    Rozumiem – mruknął Kise, odkładając pudełka na podłogę obok stolika i wstając z kanapy. Podszedł do telewizora i klęknął przed odtwarzaczem DVD. Wsunął do niego płytę, po czym zabrał piloty i znów zajął miejsce obok Kuroko.- Jesteś głodny, Kurokocchi? W przerwie między meczami nie jedliśmy zbyt wiele, a słodycze raczej nie wystarczą...
–    Na razie nie, ale jeśli jesteś głodny, to nie krępuj się i przygotuj sobie obiad. Mogę ci pomóc, film poczeka.
–    Nie, nie, myślałem raczej o zamówieniu pizzy. Ale to jak ty też zgłodniejesz.
–    Uprzedzam, że nie potrafię zgłodnieć na zawołanie – powiedział Kuroko, opierając się wygodnie o oparcie kanapy.- Zawsze będziemy mogli zatrzymać, jeśli jednak zdecydujesz się coś zjeść.
    Kise skinął głową z uśmiechem, rozsiadając się na kanapie i zwiększając głośność. Na ekranie pojawiły się początkowe napisy, w tle rozbrzmiała muzyka. Chłopcy wpatrzyli się w film, choć faktem było, że żaden nieszczególnie się na nim skupiał.
    Kuroko czuł się nieco dziwnie. To nie tak, że towarzystwo Kise wprawiało go w dyskomfort, ale mimo wszystko, zważywszy na ich obecne relacje, nie mógł czuć się do końca rozluźniony. Ryouta siedział blisko niego, jak gdyby nigdy nic opierając się ramieniem o jego ramię. Sprawiał wrażenie jakby czuł się bardzo swobodnie przy boku Kuroko. 
    Prawdą jednak było, że i on trochę się denerwował. Jego humor nie był najlepszy, ponieważ, choć wyraźnie obiecał sobie wstrzemięźliwość w zazdrości, to ostatnio coś kiepsko mu szło. Bał się, że pewnego dnia wybuchnie i nakrzyczy na Kuroko, lub też zrobi podobną, równie głupią rzecz. Najpierw Aomine, teraz Akashi... Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie tak, iż Tetsuya w każdej chwili może „zerwać z nim” dla innego, ale mimo to...
    Czuł, że błękitnowłosy w pewnym stopniu należy tylko do niego. Że ma coś w rodzaju praw wobec niego. Oczywiście, nie traktował go przedmiotowo, nic z tych rzeczy – ale to normalne, że kiedy jest się w takich relacjach, myśli się właśnie w ten sposób.
    Nawet jeśli nie byli prawdziwą parą.
–    Kise-kun, śpisz?
–    Eh? Nie – odparł spokojnie Ryouta.- Oglądam. Właśnie zabił tę dziwną bestię i jej... uhm, wnętrzności... go oblały.
–    W książce było trochę inaczej – powiedział Tetsuya z westchnieniem.- Szkoda, że to amerykańska produkcja. Oni zawsze muszą tak wyolbrzymiać fabułę i bardzo ją upraszczać, przez co widz nie skupia się przesadnie na filmie. Podczas czytania trzeba bardziej wytężyć umysł.
–    Amerykanie i Europejczycy już tak mają – powiedział Kise.
–    Skąd wiesz?- zaciekawił się Kuroko.
–    W zeszłym roku byłem na wakacjach we Francji – wyjaśnił Ryouta.- Tam wszystko jest takie proste, zupełnie jakby stworzono to dla ludzi leniwych i o... no, trochę tępych umysłach. Nie uważam, że Japończycy są jakimiś geniuszami, ale na przykład nasz system nauczania znacznie różni się od europejskiego.
–    Masz na myśli, że uczą się czegoś prostszego?
–    Raczej zbyt wiele przerabiają teorii, a za mało praktykują. Tak wynikało z moich rozmów ze znajomymi, których tam poznałem.
–    Znasz francuski?
–    Nie, jedna z dziewczyn znała japoński.- Kise uśmiechnął się lekko.
–    Umawiałeś się z nią?- zapytał Kuroko, nim zdążył ugryźć się w język.
–    Nie – odparł Ryouta, starając się nie uśmiechnąć.- Nigdy nie zacząłbym chodzić z Francuzką. Oni jedzą ślimaki i żaby.
–    Nie próbowałeś ich, kiedy byłeś we Francji?
–    Spróbowałem tylko zupy cebulowej i na tym poprzestałem. Bardzo smaczna, swoją drogą. Umiem ją nawet sam przyrządzić.
–    Mam nadzieję, że będę miał okazję jej spróbować.
–    Jasne!- wykrzyknął z uśmiechem Kise.- Jeśli chcesz, mogę ci ją zrobić nawet teraz. Yyy... to znaczy po filmie.
–    No tak, racja. Film – powiedział Kuroko z lekkim uśmieszkiem, wpatrując się w ekran.
    Ryouta zarumienił się lekko i, zsunąwszy się odrobinę z kanapy, również zajął się oglądaniem. Teraz jednak już w ogóle nie mógł się skupić, w myślach przypominając sobie dokładnie przepis na zupę cebulową i zastanawiając się, czy na pewno ma wszystkie składniki. Myśl, że będzie mógł przygotować dla Kuroko posiłek była niezwykle przyjemna – w końcu to zupełnie jakby miał przyrządzić obiad swojemu mężowi.
    Nie zdołał powstrzymać uśmiechu, który powoli wypełzł na jego twarzy.
    Kuroko nie mógł ukrywać, że film nieco go nudził. Może gdyby wcześniej nie przeczytał książki, wrażenia z seansu byłyby lepsze, jednak mając w pamięci o wiele ciekawiej poprowadzoną fabułę, ta przedstawiona w filmie wydawała mu się zupełnie tandetna. Ryouta najwyraźniej zauważył jego brak zainteresowania, ponieważ sam zaczął go okazywać, bawiąc się słomką w szklance mrożonej herbaty, którą dopiero co zabrał ze stolika.
–    Kurokocchi, nigdy nie miałeś dziewczyny, prawda?
–    Nie – odparł spokojnie, spojrzawszy na niego.- Dlaczego pytasz?
–    Tak tylko.- Ryouta wzruszył ramionami.
–    Masz dla mnie jakąś kandydatkę?
–    Oczywiście, że nie!- oburzył się blondyn.- Sam przecież mówiłeś, że nie masz czasu na miłostki.
–    Racja. Tylko dla ciebie jakoś znajduję czas – mruknął Tetsuya, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy jak mogło to zabrzmieć.
    Kise zamarł w bezruchu, wbijając wzrok w słomkę. Przełknął ciężko ślinę, po czym zaczął powoli zataczać słomką kółka w mrożonej herbacie. Kostki lodu stukały dźwięcznie o krawędzie szkła, listek mięty wypłynął na powierzchnię. W tym momencie Ryouta jeszcze bardziej odczuwał dotyk ramienia Kuroko na skórze. Zaczął się nieco wiercić, zastanawiając się, czy błękitnowłosy już do reszty stracił zainteresowanie filmem i czy może jakoś skupić na sobie jego uwagę.
–    Chyba jednak nie przetrawię tego filmu – westchnął ciężko Tetsuya.
–    Ok, no to wyłączę.- Kise wyprostował się nieco i spojrzał na niego.- Chcesz wybrać coś innego, czy może zgłodniałeś?
–    Tak bardzo chcesz zrobić tę zupę?
–    Jeśli masz czas zostać na dłużej, bo przygotowanie jej trochę mi zajmie.
–    Wybacz, ale wolałbym nie wychodzić stąd za późno. Jutro czekają nas kolejne mecze.
–    Jasne, rozumiem.- Ryouta skinął głową, uśmiechając się do niego.- W takim razie zadzwonię po pizzę. Lubisz hawajską?
–    Tak, zdecydowanie.
–    Czekaj, gdzie jest moja komórka...? Ah, tutaj!- Kise sięgnął ręką przez Kuroko, by chwycić leżącą w rogu kanapy komórkę. Nie był pewien skąd się tam znalazła, ale nie miało to dla niego zbyt wielkiego znaczenia, gdy pochylił się nad Tetsuyą.
    Kuroko odruchowo cofnął się, wbijając plecy w oparcie kanapy, spuścił wzrok nieco zawstydzony, jednak nie odwrócił głowy. Kise nie był pewien, czy powinien się wycofać i zadzwonić po pizzę, czy poddać się chwili i pocałować Tetsuyę.
    Wiedział dobrze które z nich jest lepsze.
    Sam nie rozumiał, dlaczego jednak tego nie zrobił.
    Odsunął się powoli, cicho odchrząkując. Odnalazł w spisie numer do pizzerii i nacisnął przycisk połączenia.
    Kuroko przełknął ciężko ślinę, nieco się rozluźniając. Wypuścił powietrze przez nos, besztając się w myślach za to, jak spięty się stał w jednej chwili. Co to niby miało być? Chyba nie myślał sobie, że Ryouta chce tylko go całować? Zaprosił go na film, a nie na pieszczoty...
    Upomniał sam siebie w duchu, jednak wiedział, że oszukiwanie samego siebie nie miało najmniejszego sensu. Prawdą byłą, że on najzwyczajniej w świecie chciał go pocałować. Jednak sądził, że to wyjdzie z jego inicjatywy.
    Przygryzł wargę, spoglądając na Kise. Blondyn odgarniał właśnie włosy z twarzy, zarzucając je do tyłu. Ten widok nieco zaskoczył Tetsuyę, jako że przyzwyczaił się do codziennej fryzury modela. Przyglądał mu się przez dłuższą chwilę z ciekawością, próbując rozstrzygnąć, w której wygląda lepiej.
–    Ok, zamówione – powiedział Ryouta, odkładając komórkę na stolik.- Będzie za jakieś dwadzieścia minut, pizzeria jest niedaleko. Na razie powstrzymajmy się od włączania nowego filmu, ale możemy go wybrać. Kurokocchi?- Kise zamrugał, patrząc na niego pytająco.
–    Kise-kun, możesz zaczesać włosy do tyłu?
–    Eh? Jasne, ale musiałbym iść na górę po grzebień.
–    Po prostu je zaczesz palcami.- To mówiąc, Kuroko sam wsunął palce w jego włosy, odgarniając grzywkę z czoła i zaczesując ją do tyłu. Pomógł sobie drugą dłonią, kiedy blond włosy opadły po lewej stronie głowy Kise. Przez chwile siedzieli tak, patrząc na siebie – Kuroko w zamyśleniu, Ryouta z dość głupkowatą miną.
–    Kurokocchi?
–    Całkiem dobrze wyglądasz bez grzywki, Kise-kun – powiedział Tetsuya, puszczając jego włosy.- Ah, wybacz. Potargałem ci je.
    Kise westchnął cicho, pozwalając by Kuroko ułożył jego włosy z powrotem na boki. Wiedział, że wciąż ma kompletny bałagan na głowie, ale nie bardzo mu to przeszkadzało. Dotyk dłoni Tetsuyi był tak przyjemny, że właściwie nic już go nie obchodziło.
–    Nie myśl sobie, że specjalnie dla ciebie zmienię uczesanie...- wymamrotał, rumieniąc się lekko.
–    Nie przeszło mi to nawet przez myśl – powiedział z uśmiechem Kuroko.- Przepraszam, chyba jednak musisz iść po ten grzebień.
–    Ah, teraz to nieważne – mruknął blondyn, przysuwając się bliżej niego i ostrożnie chwytając jego dłoń. Nie zrobił nic więcej, po prostu trzymał ją, przesuwając kciukiem po bladej skórze. Kuroko spojrzał na ich złączone dłonie, nieco poważniejąc. Czuł, że atmosfera trochę się zagęściła, a powietrze wokół nich zrobiło się jeszcze cieplejsze niż wcześniej. I choć Tetsuya wolałby pozostać ślepym na te znaki, to doskonale rozumiał, że tym razem Ryouta czekał na jego ruch.
    Tylko czy na pewno ma odwagę, by to zrobić?
    Odpowiedź nadeszła właściwie sama z siebie. Kiedy poczuł delikatne stuknięcie w czoło i uniósł głowę, by spojrzeć w lekko przymrużone oczy Kise, jego ciało zaczęło działać samo. Przymknął powieki i przysunął usta do warg Ryouty. Zatrzymał się na chwilę, jakby sądząc, że blondyn jednak nie wytrzyma i sam pocałuje go jako pierwszy. Słyszał jak model przełyka ślinę, jednak nic więcej nie zrobił.
    Po raz pierwszy to właśnie Ryouta musiał odpowiedzieć na pocałunek.
    Kuroko miał wrażenie, jakby ta pieszczota różniła się od poprzednich, nie tylko dlatego, że to on ją zaczął. Było coś jakby magicznego w tym, co robili. Obaj zamknęli oczy, całując się powoli, odsuwając się na krótką chwilę, po to by znów zbliżyć się i dotknąć wzajemnie wargami.
    Zupełnie jakby całowali się znów po raz pierwszy – tak delikatnie, niewinnie i nieśmiało.
    Tetsuya zacisnął lekko pięści, trzymając je na udzie swojego przyjaciela, Ryouta zaś położył swoje dłonie na biodrach błękitnowłosego. Nie zaciskał ich, trzymał luźno, wiedząc, że Kuroko nie ma zamiaru nigdzie uciekać. W końcu to on tego chciał, nareszcie to on zbliżył się jako pierwszy.
    Kise jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy i zdenerwowany jednocześnie. Uniósł się ostrożnie, powoli naciskając na ramiona Kuroko i zmuszając go, by położył się na kanapie. Nie przerywał pocałunków, starając się dać mu jakoś do zrozumienia, że chce go pogłębić. Kiedy jednak Tetsuya leżał już na plecach, otworzył oczy i odsunął się, zaciskając dłoń na nadgarstku Ryouty.
–    Kise-kun, co ty...
–    W porządku, Kurokocchi, to tylko dla lepszej wygody – powiedział cicho, całując go lekko.
–    Lepszej wygody?- wymamrotał Kuroko, rozluźniając się odrobinę.- Na siedząco wcale nie było tak niewygodnie...
    Kise nie raczył mu na to odpowiedzieć, niecierpliwie wracając do przerwanej pieszczoty. Rozgrzane ciało Tetsuyi pod nim działało na niego aż zbyt mocno, jednak nie miał zamiaru się wycofać. Oczywiście, nie spodziewał się, że może dojść do czegoś więcej, ale pragnął czerpać z tej chwili jak najwięcej.
–    Kise-kun...- Kuroko naparł dłońmi na jego ramiona.- Czuję się naprawdę niekomfortowo, więc jeśli tak ci wygodnie w tej pozycji, to w takim razie chcę być na górze.
–    Och, Kurokocchi...- Ryouta spłonął rumieńcem, opierając ciężko czoło o jego klatkę piersiową.- Naprawdę musisz mówić coś takiego w takiej chwili? Przez ciebie mam nieprzyzwoite myśli...
–    Uhm... rzeczywiście, to mogło zabrzmieć nieodpowiednio – przyznał mu rację Kuroko.- Ale, zrozum... nie lubię czuć się jak... uhm, uke.
–    Dobrze, możemy się zamienić, jeśli tego sobie życzysz – szepnął Ryouta, choć w głębi duszy nie miał najmniejszej ochoty odsuwać głowy.
    Kuroko jednak miał inne plany. Podniósł się z kanapy, podczas gdy blondyn z rezygnacją położył się na plecach. Patrzył jak Tetsuya, zarumieniony niemal po same uszy, siada na kanapie, starając się nie patrzeć mu w oczy.
    Błękitnowłosy przesunął dłonią po karku, nie ruszając się. Chciał położyć dłoń z boku Kise i nachylić się, by go pocałować, jednak zdał sobie sprawę, że to nie będzie dla niego wygodne i szybko ścierpnie. Zaczynał się coraz bardziej denerwować, nie mając pojęcia jak powinien się do tego zabrać. Poruszył się, chcąc podnieść się, jednak kiedy zdał sobie sprawę z tego, że myśli o tym by usiąść na Kise, znieruchomiał. Jęknął cicho, zamykając oczy i kryjąc twarz w dłoniach.
–    Przepraszam, Kise-kun, to był jednak zły pomysł...
–    Eh?- Ryouta usiadł, przysuwając się do niego.- To... uhm, chcesz jednak siedzieć?
    Kuroko skinął głową, niezdolny do wypowiedzenia choćby słowa. Wciąż czuł się zażenowany brakiem doświadczenia i jakiegokolwiek zamysłu do takich spraw. A co gorsza, dobijał się myślą, że chyba rzeczywiście zdecydowanie bardziej pasował na „tego na dole”.
–    Kurokocchi?- odezwał się ostrożnie Ryouta, przesuwając dłonią po jego plecach.- Jeśli chcesz przerwać, to nie ma problemu...
–    Wybacz – szepnął błękitnowłosy.- Ostatecznie wciąż czuję się jak dziewczyna.
–    Uhm... ale dlaczego?- Nie rozumiał Kise.- Czy to z powodu tej pozycji? Bo to zwykle dziewczyna leży? Moim zdaniem to nie ma nic do rzeczy, obaj dobrze wiemy, że jesteś chłopakiem i nieważne w jakiej sytuacji się znajdujemy, mam tego pełną świadomość.
–    Wiem, po prostu...- Kuroko westchnął ciężko.- Chyba muszę nabrać wprawy.
    Ryouta starał się nie wybuchnąć radością, kiedy to usłyszał. Oczywiście, był absolutnie przekonany, że to on będzie modelem, na którym błękitnowłosy będzie ćwiczył.
–    Jeśli ci to przeszkadza, następnym razem ubiorę sukienkę!- zażartował.
–    Kise-kun...- Kuroko spojrzał na niego z powagą.- To był dość... żałosny tekst.
–    Ej, staram się jakoś pomóc, no!- obruszył się blondyn.
–    Tak, wiem.- Tetsuya uśmiechnął się lekko.- Przesadzam trochę. Jak dziewczyna...
–    Nie przejmuj się tym, lubię cię w całości jako faceta.
–    Znowu mnie podrywasz.
–    Mówiłeś, że mogę to robić pod warunkiem, że nikogo nie ma wokół.
–    Nic takiego nie mówiłem.
–    Serio?- Kise uśmiechnął się zaczepnie, opierając policzek o dłoń, a rękę o kolano.
    Kuroko otworzył usta, by mu odpowiedzieć, jednak po chwili zamknął je, rezygnując. Westchnął cicho, po czym pochylił się nad blondynem i, przymknąwszy oczy, pocałował go lekko.
–    To...- wymamrotał Ryouta, rumieniąc się.
–    Miałem cię całować przy każdym „dziękuję”, no nie?- Tetsuya starał się nie uśmiechnąć. Wyglądało na to, że Kise dosłownie zamurowało.
    I wtem usłyszeli dzwonek do drzwi.
–    Uhm...
–    Idź po pizzę, zgłodniałem trochę. Ja wybiorę film. I tym razem go obejrzymy.
–    Uhm.- Ryouta skinął głową, niezdolny do powiedzenia choćby słowa. Wstał powoli z kanapy i, nieco się ociągając, ruszył do drzwi frontowych.
    Kuroko patrzył za nim przez chwilę. Kiedy blondyn zniknął za rogiem, odetchnął głęboko i sięgnął po pudełka z filmami. Napięcie już w nim opadło, podobnie jak zdenerwowanie. Chyba rzeczywiście trochę przesadzał z tym panikowaniem. Przecież nie robili nic więcej prócz całowania, a w tym nie ma wyraźnie podkreślonych pozycji.
    Postanowił od teraz zachowywać się nieco bardziej dojrzale, choć z pewnością nie mógł nazwać dojrzałością uczucia, które dopadło go kiedy dostrzegł wśród pudełek jeden z najnowszych horrorów, o którym wiele słyszał.
    Ryouta zdecydowanie wyglądał na kogoś, kto nie przepada za tym gatunkiem, Tetsuyę zaś ciężko było czymkolwiek przestraszyć...
    Chłopak uśmiechnął się do swoich myśli, odkładając resztę pudełek z powrotem na stosik. Podszedł do odtwarzacza DVD i zmienił płytę.
    Blondyn będzie miał miłą niespodziankę, kiedy wróci.

3 komentarze:

  1. Oh Yuuki jak ja się za tobą stęskniłam!!! *lata po pokoju z wywalonym jęzorem z radości *
    a wracając do rozdziału... niedobry Kise, oj niedobry! przecież wszyscy wiemy, że w takiej pozycji na całowaniu, by się nie skończyło xD i ta propozycja z sukienką hahahah leże i nie wstaje :D... No i jeszcze genialny plan Kuroko z obejrzeniem horroru, po prostu zaczęłam się szczerzyć jak debil, gdy to sobie wyobraziłam ^^
    i na koniec trzymaj się cieplusio, życzem duuuużoooo weny i przesyłam ciepłe tulaski ;**
    PS: tak mnie jakoś wzięło ostatnio na Kagami x Kise i już mam z ...hym... 1/3 napisaną, a że przez cały czas pisania myślałam o tobie, to wiedz, że powinnaś się spodziewać dedyku ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny chapter, przez który dostaję depresji... jakby szkoła nie wystarczała... ._.

    OdpowiedzUsuń
  3. wycieczka szkolna nosz kurna mam wycieczke szkolną jutro japierdziele help me

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń